W piątek pisaliśmy o protestach przed ambasadą amerykańską w Seulu przeciw amerykańskim żądaniom finansowym wobec Republiki Korei. Jej mieszkańcy, jak wskazują przywoływane przez agencje Reuters sondaże, w znacznej większości (74%) popierają długoterminową obecność wojsk amerykańskich, ale tylko 4% z nich byłoby skłonna zapłacić za nią pięciokrotność tego, co Korea Płd. płaciła Stanom w ostatnim roku.
Korea Południowa zdaniem Donalda Trumpa jest bogata i za mało łoży na 28,5 tys. stacjonujących na jego terenie żołnierzy, z których obecności korzysta wobec groźby ze strony północnego sąsiada. Szef amerykańskich negocjatorów James DeHart powiedział, jak podaje Reuters, że:
[5 mld dolarów] to nie jest kwota na której się obecnie skupiamy w negocjacjach … kiedy dojdziemy do porozumienia będziemy w stanie wytłumaczyć kwotę i jak do niej doszliśmy.
Negocjacje w sprawie umowy mogą się toczyć także po Nowym Roku. Zawarta po 1 stycznia umowa obowiązywałaby wstecznie od początku 2020 r. W przypadku gdyby umowy nie udało się wynegocjować w pierwszej mierze ucierpieliby na tym koreańscy cywile zatrudnieni przy amerykańskich bazach, którzy mogliby zostać wysłani na bezpłatny urlop.
A.P.