Włodzimierz Żelechowski jest dobrym przykładem wkładu przybyszów z innych stron Polski do historii i kultury Śląska

Jego wiersze „górniczo-hutnicze” należą ściśle do tutejszej spuścizny literackiej. W czasach, gdy tak dużą rolę przykłada się do edukacji regionalnej, wypada pamiętać o tych wierszach i ich autorze.

Jacek Okoń

Można rzec o Włodzimierzu Żelechowskim, że został zapomniany. Jego poczciwe życie przetoczyło się przez pięć co najmniej okresów historycznych, w tym przez dwie wojny światowe. Urodził się w 1893 roku w Krakowie. Jego ojciec, Kasper Żelechowski, był znanym malarzem młodopolskim, działającym w grupie tzw. Piątki Chłopomanów.

Tematyka wiejska, połączona z warsztatem Młodej Polski, na długo określiła sposób widzenia piękna i tworzenia poezji przez syna-poetę. Przez ich krakowski dom przewijały się znane postacie ówczesnego Krakowa, m.in. Ludwik Stasiak i Włodzimierz Tetmajer (czyli Gospodarz z „Wesela” Wyspiańskiego). Był to dom o wysokiej kulturze intelektualnej i artystycznej, o głębokim patriotyzmie. Włodzimierz Żelechowski studiował prawo i leśnictwo, rozpoczął pracę w górnictwie naftowym w Borysławiu. Gdy nadeszła I wojna światowa, został legionistą Piłsudskiego.

Po 1922 roku, kiedy część Śląska została przyznana Polsce, życie Żelechowskiego związało się z Katowicami. Miejscowe środowisko polskie potrzebowało kadr dla przemysłu, ludzi wykształconych, urzędników, działaczy kulturalnych. Poeta przybył tu w 1923 r. z żoną, poetką Janiną Zabierzewską. Podjął pracę w Urzędzie Wojewódzkim, równolegle działając twórczo i próbując skonsolidować rozproszone, nieliczne miejscowe środowisko literackie. (…)

Pod względem ideowym pozostał piłsudczykiem. Po przewrocie majowym publikował w sanacyjnej „Polsce Zachodniej”, piśmie wojewody Grażyńskiego. Dużo pisał i wydawał. Ale przez pierwsze dziesięć lat zamieszkiwania na Śląsku konsekwentnie nie wykazywał zainteresowania tematyką śląską. Mentalnie pozostawał krakusem, polskim patriotą i działaczem, siewcą oświaty. Wydał w tym czasie trzy tomiki wierszy, w których opiewał piękno krajobrazu wyniesionego pod powieką ze stron rodzinnych, uroki przyrody i życia wiejskiego, sielskość. Wydawców szukał poza Śląskiem.

Dlatego z zaciekawieniem, ale i zdziwieniem recenzenci skonstatowali ukazanie się w 1933 roku (z datą 1934) tomiku „W cieniu brzóz i kominów” o podtytule „Tematy śląskie”. Zawartość utworu zdawała się zwiastować przełom świadomościowy autora. Tomik zawierał 45 wierszy, w tym 9 górniczych, 8 hutniczych, pozostałe opisywały krajobraz Katowic i okolic. Krytyka powitała książeczkę ciepłymi słowami, co nie przeniosło się na zainteresowanie czytelników i sukces rynkowy.(…)

Ale od czasów pionierskich wierszy zagłębiowskich o tematyce górniczej Andrzeja Niemojewskiego (1895) było to pierwsze tak obfite poetyckie opisanie rzeczywistości kopalnianej i pracy górnika, nawet technologii wydobywczej. W wierszach tych wykazał się Żelechowski zadziwiającą znajomością nawet tak ściśle specjalistycznych prac, jak roboty filarowe, odwadnianie kopalni, stawianie tamy przeciwpożarowej. A nie była to bynajmniej wiedza, która by pochodziła z osobistego doświadczenia pracowniczego, bo przecież krótki okres pracy w górnictwie naftowym nie był tu pomocny. (…)

W ostatnim okresie życia Poety w kwartalniku „Śląsk Literacki” ukazało się kilka wierszy, poprzez które jego osoba została przypomniana, żywot środowiskowy przedłużony. Były to jednak owe wiersze przedwojenne, właśnie te z tomiku „W cieniu brzóz i kominów”, poświęcone przecież już w momencie powstania (przed 1933 r.) tematowi teraz wręcz obowiązkowemu – pracy robotniczej. Zostały jednak na tę nową okoliczność tak ufryzowane, by czytelnik, krytyk i cenzor poddali się złudzeniu, że to wiersze całkiem nowe o nowych czasach – że to wiersze socrealistyczne.

By ten cel osiągnąć, dokonano (autor? „życzliwy” redaktor?) zmian zaledwie kosmetycznych lub nawet nie ingerowano w treść. Skutek osiągnięty został bowiem głównie poprzez zmianę tytułów. Przedwojenny wiersz „Gwiazdy na ziemi” (o zapadaniu zmierzchu nad miastem) nazywał się teraz „Stalinogród w nocy”, zaś wiersz „Widok ze wzgórza” wydrukowano pod nazwą „Wzgórze nad Stalinogrodem”. Zawartość pozostała ta sama – przedwojenna. W tak paradoksalny sposób kilka wierszy z tomiku „górniczo-hutniczego” przedłużyło swój żywot, zachowując tożsamość treściową z pierwodrukami.

Cały artykuł Jacka Okonia pt. „Górnośląskie górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jacka Okonia pt. „Górnośląskie górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego” na s. 6 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl