Brytyjska Izba Gmin odrzuca we wtorek wieczorem rządowy projekt umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

W Londynie odbędą się jeszcze dwa głosowania – dzisiaj za wyjściem z UE bez porozumienia, jutro za ewentualnym opóźnieniem Brexitu. W każdym przypadku premier będzie dążyć do złagodzenia jego skutków.

Za niewiele ponad dwa tygodnie (29 marca) Wielka Brytania wystąpi z Unii Europejskiej zgodnie z własnym wnioskiem w sprawie rozwiązania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Wielomiesięczne negocjacje z unijnymi przedstawicielami nie doprowadziły do sporządzenia umowy dotyczącej Brexitu, która zadowoliłaby obie strony – Brukselę i Londyn. Głosowania w Izbie Gmin dotyczące wynegocjowanych z Unią porozumień – a łącznie z wczorajszym były dwa – każdorazowo odrzucano w głosowaniach. Nie są one korzystne dla Wielkiej Brytanii, bo koniec końców sprowadzają się do tego, że Londyn musi dalej uznawać unijne prawo i regulacje, tyle że nie ma w kwestiach podejmowanych w Unii decyzji prawa głosu. No i musi, co także bardzo boli oponentów premier Theresy May, dokładać do unijnej kasy.

Nie ma wątpliwości, że Komisja Europejska jest zainteresowana jak największym osłabieniem pozycji Londynu – nie tylko w czasie negocjacji, ale również po samym opuszczeniu Unii Europejskiej. Londyn, co nie raz wskazywali w rozmowach z mediami europejscy komisarze, ma być przykładem na to, że Unia jest mocna a opuszczanie jej będzie się wiązało z kryzysem.

We wczorajszym głosowaniu przeciwko przyjęciu przedstawionego przez Theresę May porozumienia z Unią głosowało 391 posłów. Poparło je natomiast 242 deputowanych. Różnica  149 głosów świadczy o tym, że gabinet May jest wyjątkowo słaby. Tym bardziej, że pierwsze głosowanie w tej sprawie, które miało miejsce w styczniu (stosunek 432 przeciw do 202 za) pokazało, że brytyjska premier nie może liczyć nawet na poparcie swojej macierzystej partii.

Wniosek, który zostanie jutro poddany pod głosowanie w Izbie Gmin, będzie sformułowany negatywnie. Głosujący będą głosować za odmową zgody na bezumowny Brexit.

Jeżeli Izba Gmin odrzuci ofertę opuszczenia UE bez umowy, w czwartek parlamentarzyści będą obradować nad projektem zwrócenia się do Unii Europejskiej z wnioskiem o przedłużenie regulowanego przez artykuł 50. dwuletniego procesu wyjścia ze Wspólnoty i odłożenie Brexitu. Oznaczałoby to również, że Brytyjczycy (a także mieszkający na Wyspach Polacy) będą wybierać przedstawicieli Zjednoczonego Królestwa do Parlamentu Europejskiego. Oznacza to również szereg problemów prawnych nad Tamizą.

– Unia Europejska będzie chciała wiedzieć, w jaki sposób chcemy użyć takiego odroczenia, i ta izba będzie musiała odpowiedzieć na to pytanie. Czy chce cofnąć procedurę z artykułu 50? Czy chce zorganizować drugie referendum? Czy chce wyjścia z umową, ale inną niż ta? To wybór nie do pozazdroszczenia, ale za sprawą decyzji, którą izba podjęła dzisiejszego wieczoru, musimy się teraz z nim zmierzyć – uprzedza Theresa May.

Ryszard Czarnecki, europoseł PiS: Czy Wielka Brytania próbuje „uciec” od Brexitu tylnymi drzwiami? 

Może się okazać, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wezmą udział brytyjscy politycy. To jeden ze skutków ostatnich głosowań w Londynie – komentuje w Poranku WNET Ryszard Czarnecki.

– To nie było żadną niespodzianką, eksperci przewidywali taką różnicę głosów – zaznacza europoseł komentując ostatnie głosowania nad porozumieniem z UE ws. Brexitu oraz votum zaufania dla rządu Theresy May, brytyjskiej premier. W pierwszym głosowaniu za porozumieniem z UE głosowało 202 parlamentarzystów, przeciwko było 432.

Przy tym część polityków europarlamentu mocno krytykuje Wielką Brytanie, a to tworzy jeszcze gorszą atmosferę między Albionem a Unią Europejską.

Jednak nieprzyjęcie tego projektu nie oznacza, że Brexitu nie będzie. Theresa May będzie musiała teraz przedstawić plany dotyczące następnych kroków w ciągu trzech dni obrad Izby Gmin, czyli najpóźniej w poniedziałek. Zdaniem Ryszarda Czarneckiego najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie dojście do jakiegoś porozumienia pomiędzy Unią a Wielką Brytanią.  Obecnie traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej ma być renegocjowany i może on odsunąć Brexit na długo w czasie.

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że jest to próba ucieczki od Brexitu tylnymi drzwiami.  Według tego scenariusza może się okazać, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wezmą udział brytyjscy politycy. Taki scenariusz zresztą spowoduje lawino wiele skutków i konieczność zmian wcześniejszych decyzji.

Według gościa Poranka WNET, Theresa May nie rządzi już Wielką Brytanią – robi to za nią teraz chaos. Eurodeputowany zauważa jednak, że cała dużą winę za obecną sytuację ponosi również Unia Eurpoejska, która „ćwiczyła i upokarzała Wielką Brytanię na różne sposoby, ponieważ chciała w ten sposób pokazać innym krajom, że nie opłaca wychodzić się z Unii Europejskiej a uczestnictwo w niej niesie ze sobą również pewne konsekwencje”.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

JN

Theresa May zachowa urząd. Po dwóch dramatycznych głosowaniach Brexit może przesunąć się o kolejny rok. Choć nie musi

Ostatnie dwa wieczory były najbardziej pełnymi emocji w brytyjskiej polityce od czasów II wojny światowej. Izba Gmin odrzuciła porozumienie rządu z UE, ale nie chce zmiany gabinetu Theresy May.

– Ta izba wyraziła swoje zaufanie dla tego rządu. Jestem gotowa, aby pracować z każdym członkiem tej izby, aby zadbać o to, że zachowa ona także zaufanie Brytyjczyków – oświadczyła Theresa May, brytyjska premier po głosowaniu ws. votum nieufności dla rządu po sromotnie przegranym głosowaniu 24 godziny wcześniej w sprawie wynegocjowanego z Unią Europejską porozumienia dotyczącego wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE. Kilkadziesiąt minut później rozpoczęła rozmowy z przedstawicielami wszystkich sił politycznych w Izbie Gmin w sprawie przyjęcia proponowanych przez Unię zasad rozstania z Wielką Brytanią.

Nie jest to wygrana, którą May będzie się mogła chwalić europejskim politykom – o jej być albo nie być na stanowisku brytyjskiej premier zdecydowało ledwie 19 głosów (za rządem opowiedziało się 325 posłów, przeciwko – 306). Jej projekt porozumienia dotyczący Brexitu poległ w pierwszym głosowaniu w proporcjach 202 głosy za przy 432 głosach przeciw – co oznaczało, że nie poparli jej również członkowie jej własnej partii.

– Rząd zawdzięcza dalsze działania Irlandczykom z Północy – powiedział zaraz po głosowaniu Nigel Dodds, lider północnoirlandzkiej DUP (Demokratycznej Partia Unionistów). – O wynikach zdecydowało 10 głosów naszej partii. Gdybyśmy zagłosowali z opozycją, premier May zabrakłoby jednego głosu!

Jednak dobę wcześniej Dodds robił wszystko, aby przekonać innych członków Izby Gmin o odrzuceniu projektu Brexitu.

Poparcie dla rządu oznacza dla Brytyjczyków o jeden kryzys mniej. Nie będzie wcześniejszych wyborów, zaś najbardziej prawdopodobny Brexit bez porozumienia odbędzie się przy stabilnej sytuacji w gabinecie przy Downing Street.

Czasu do rozstania z Unią zostało niewiele – formalnie rzecz biorąc Wielka Brytania przestaje być członkiem wspólnoty 29 marca. Tego dnia wrócą granice pomiędzy krajami UE i Londynem, a przede wszystkim wrócą cła, co jest dla Albionu największym problemem.

To dlatego liderzy brytyjskich partii opozycyjnych, czyli Partii Pracy, Szkockiej Partii Narodowej i Liberalnych Demokratów kilkadziesiąt minut po głosowaniu nad votum zaufania dla rządu zgodzili się rozpocząć rozmowy z ministrami Theresy May. W sumie spotkania w brytyjskim parlamencie będą się odbywać do poniedziałku. Wówczas premier przedstawi posłom plan dalszego działania w sprawie Brexitu.

Najpewniejsze wydaje się jednak, że – powołując się na art. 50 Traktatu o uniach europejskich – May wystąpi o możliwość wydłużenia procedury wyjścia z UE. Z pewnością będzie namawiana przez część polityków do zorganizowania Brytyjczykom drugiego referendum w sprawie Brexitu.

W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia.

Jeszcze wieczorem nieoficjalne źródła z Brukseli poinformowały, że Unia Europejska bada możliwość opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty do 2020 roku, aby dać rządowi w Londynie więcej czasu na wypracowanie porozumienia politycznego w sprawie jego warunków. Z pewnością koło ratunkowe chcą rzucić Theresie May rządy w Berlinie i Paryżu.

Czy i na jakich zasadach Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej? Dziś ok. godz. 19.00 GMT głosowanie ws. Brexitu

Brytyjski parlament dopiero wieczorem zdecyduje się, czy akceptuje porozumienie wynegocjowane z Unią Europejską przez Theresę May. Od tego zależy czy, kiedy i na jakich warunkach Londyn opuści Unię.

Choć mieszkańcy Wysp Brytyjskich nie mają wątpliwości, że 29 marca formalności stanie się za dość a między Londynem a Unią Europejską znów pojawią się granice, rząd Theresy May wciąż rozważa możliwość skorzystania z koła ratunkowego rzuconego mu pod koniec ub. roku przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w postaci orzeczenia, że Wielka Brytania może się jednostronnie wycofać z procedury opuszczania Unii Europejskiej bez podawania przyczyn. Jednak jeżeli z niego nie skorzysta, to Londynowi pozostają dwa scenariusze – wyjście na zasadach wynegocjowanych z Unią Europejską (zdecydowanie niekorzystnych dla Zjednoczonego Królestwa, bo tak naprawdę niewiele zmieniające w polityce handlowej i migracyjnej) bądź tzw. „twardy Brexit”, czyli opuszczenie Unii i konieczność renegocjowania umów handlowych z każdym państwem unijnym oddzielnie. Na wypadek twardego Brexitu rząd brytyjski przygotował się do najczarniejszego scenariusza – do wyprowadzenia na ulicę wojsk wspierających policję w związku z przewidywanymi rozruchami społecznymi włącznie.

Od rana bukmacherzy na ulicach największych brytyjskich miast przyjmują zakłady – czy parlament przyjmie propozycję premier May, czy Zjednoczone Królestwo opuści Unię 29 marca oraz czy rząd Theresy May zostanie do końca kadencji, czy też może upadnie a Brytyjczyków czekają przedwczesne wybory w związku z obecnym kryzysem? Rano opcja z przegłosowaniem porozumienia z Unią jest najmniej prawdopodobna, a więc najwyżej płatna.

Theresa May wezwała wczoraj członków Izby Gmin do ponownego zastanowienia się nad wynegocjowanym porozumieniem ostrzegając jednocześnie, że odrzucenie go będzie nie tylko bolesne dla Królestwa, ale wręcz zagrozi jego integralności. Przeciwnicy Brexitu coraz głośniej mówią o zjednoczonej Irlandii i niepodległej Szkocji. Ba – wspominają nawet o Unii szkocko-irlandzkiej w ramach Unii Europejskiej.

– Wiem, że umowa nie jest idealna, ale to najlepszy możliwy kompromis – mówi May. I dalej: – Jeśli parlament przyjmie to porozumienie, da nam niemal dwa lata na zakończenie kolejnej fazy negocjacji, a oczywiście będziemy mieli też opcję przedłużenia okresu przejściowego, gdybyśmy potrzebowali o rok czy dwa więcej.

Głosowanie będzie z pewnością dramatyczne. Swój sprzeciw wszystkie partie opozycyjne, oraz – uwaga! – ponad 100 członków Izby Gmin z rządzącej Partii Konserwatywnej oraz 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej, którzy dotychczas wspierali mniejszościowy gabinet May.

Porozumienie z Unią Europejską brytyjska Izba Gmin będzie głosować za tydzień – na 2,5 miesiąca przed brexitem

Rząd brytyjski – jeszcze nieoficjalnie – informuje o dacie głosowania w sprawie Brexitu. To 15 stycznia. Premier Theresa May liczy na wygraną. Grudniowy termin głosowania mógł przewrócić rząd

Są dwa scenariusze wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, którego termin przypada na 29 marca. Jeden to porozumienie, które przez ostatni rok negocjowali przedstawiciele brytyjskiego rządu z negocjatorami z UE. Drugi to opuszczenie Unii bez porozumienia – bezspornie dużo gorsze dla brytyjskiej (ale również unijnej) gospodarki, do którego przygotowuje się powoli nie tylko brytyjska administracja, ale także policja i wojsko skoszarowane w największych miastach Zjednoczonego Królestwa na wypadek rozruchów społecznych. Produkowane w Europie leki zalegają wynajęte przez rząd z Londynu magazyny w całym kraju, podobnie jak żywność, o której wiadomo, że może jej zabraknąć po rozwodzie z Brukselą.

Głosowanie nad porozumieniem miało się w grudniu ub. roku, jednak po deklaracjach polityków, również z własnego obozu, brytyjska premier Theresa May w ostatnim momencie głosowanie odwołała i przełożyła je nie podając nowego terminu. Na włosku wisiała m. in. kariera samej premier.

Wczoraj May ponownie ostrzegała publicznie, że odrzucenie porozumienia może doprowadzić do kryzysu w Zjednoczonym Królestwie. Mimo to członkowie parlamentu niemal jednogłośnie mówią, że porozumienie w obecnym kształcie jest dla Wysp Brytyjskich zdecydowanie mniej korzystne, niż wyjście z Unii bez umowy.

Przeciwnicy obecnego projektu umowy w sprawie Brexitu domagają się m.in. usunięcia lub ograniczenia czasowego tzw. mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (backstop), który w razie braku wynegocjowania innego rozwiązania zmusiłby cały kraj do pozostania w unii celnej i części wspólnego rynku UE, a także mógłby doprowadzić do powstania różnic regulacyjnych między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.

Byłoby to – jak uprzedzają unioniści – naruszeniem integralności Zjednoczonego Królestwa.

Podpisane w niedzielę, 25 listopada porozumienie ws. Brexitu idzie pod głosowanie w parlamentach UE i w Londynie

Głosowanie podpisanej i uzgodnionej umowy między Unią Europejską a Wielką Brytanią może oznaczać kryzys rządowy w Londynie. Theresa May – po ustępstwach – będzie miała kłopoty z poparciem umowy.

Po nadzwyczajnym szczycie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej europejscy przywódcy triumfalnie ogłosili koniec negocjacji i zawarcie porozumienia, które ma satysfakcjonować wszystkie kraje negocjacji, czyli 28 państw Unii Europejskiej i Wielką Brytanię. I choć zapisano w nim dużo, wciąż brakuje rozwiązań fundamentalnych dla bezpieczeństwa w samym Zjednoczonym Królestwie oraz w Europie.

Jednak najważniejszy egzamin umowa UE – Wielka Brytania zda podczas głosowań, które muszą się odbyć we wszystkich zainteresowanych krajach. Jedno weto spowoduje, że nie zostanie przyjęta i rozwód Londynu z Unią Europejską odbędzie się bez jakiegokolwiek porozumienia. Co negatywnie odbije się również na Polakach mieszkających na Wyspach. Przede wszystkim jednak będzie oznaczało chaos w Zjednoczonym Królestwie.

Zadowoleni

W niedzielę odbył się w Brukseli szczyt UE-Wielka Brytania, podczas którego uzgodniono i podpisano ostateczny kształt porozumienia w sprawie opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię. Wszyscy premierzy unijnych państw deklarowali, że porozumienie jest sukcesem – całej Unii oraz jej poszczególnych członków.

Polska – jak zapewnia premier Mateusz Morawiecki – zapewniła swoim obywatelom oraz przedsiębiorstwom pozostanie w Wielkiej Brytanii na dotychczasowych zasadach, zachowanie pełni praw w tym również dodatków i zasiłków.

Hiszpania, po brawurowej deklaracji premiera Pedro Sancheza o tym, że jego kraj nie zgadza się, aby Gibraltar, część Hiszpanii będąca zamorskim terytorium brytyjskim, nie wrócił pod zarząd Madrytu, również jest zadowolona. W sobotę rząd w Londynie zapewnił ustami brytyjskiego ambasadora przy UE, że Wielka Brytania nie zakłada, że jakiekolwiek przyszłe porozumienia handlowe z Unią będą automatycznie dotyczyć także Gibraltaru, co oznacza że Skała będzie się cieszyła autonomią i będzie w jakiś sposób nadzorowana przez Hiszpanię. To duże ustępstwo, przeciwko któremu już protestują niektórzy brytyjscy politycy.

Obie strony mają się również pochylić nad granicą lądową w Irlandii – jedyna lądowa granica pomiędzy Unią a Zjednoczonym Królestwem ma być w części otwarta dla mieszkańców wyspy. Uniemożliwienie kontaktów pomiędzy Irlandczykami z Północy i Południa może doprowadzić do powrotu nastrojów separatystycznych w Belfaście i nowej wojny między Londynem a Dublinem.

Bedą problemy?

Ustępstwa, na jakie zgodził się rząd w Londynie już wieczorem w niedzielę były ostro krytykowane przez opozycyjnych wobec gabinetu Theresy May polityków brytyjskich. Przeciwko będą na pewn politycy z Irlandzkiej Partii Unionistów oraz Partii Pracy Zjednoczonego Królestwa. Zresztą nie do końca pewne jest, czy również wszyscy konserwatyści poprą ostateczny dokument dotyczący Brexitu. Część z nich zapowiedziała, że na takie warunki absolutnie nie może się zgodzić.

Jeżeli się tak nie stanie, porozumienie z niedzieli nie wejdzie w życie (aby weszło musi być przegłosowane do 20 marca przyszłego roku). Jeżeli się tak nie stanie, rozstanie Londynu i Brukseli odbędzie się bez porozumienia a to doprowadzi do kryzysu politycznego na Wyspach Brytyjskich.

Już teraz na wypadek braku porozumienia skoszarowani w jednostkach w wielkich miastach Królestwa żołnierze ćwiczą scenariusze na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego i konieczności wspierania policji w patrolowaniu ulic i utrzymywaniu porządku.

Rząd wypełnił również magazyny brytyjskie żywnością i lekami – to na wypadek zbyt wysokich ceł i wstrzymania handlu z Unią.

Wielka Brytania opuści Unię Europejską 29 marca 2019 roku.

Wielka Brytania: Premier May zakończyła rekonstrukcję rządu; krajowi „potrzebna jest zapewniona przez rząd stabilność”

Brytyjska premier Theresa May przeprowadziła w niedzielę rekonstrukcję rządu po czwartkowych wyborach parlamentarnych, w których Partia Konserwatywna straciła bezwzględną większość w Izbie Gmin.

 

„Zbudowałam gabinet odzwierciedlający bogactwo talentu i doświadczenia w ramach Partii Konserwatywnej, który weźmie się za wykonywanie zadań rządu: przeprowadzenie udanych negocjacji ws. Brexitu, (…) a także zadbanie o to, byśmy zajęli się niektórymi kwestiami społecznymi, jakie zauważamy w naszym kraju” – powiedziała brytyjska premier w rozmowie z telewizją Sky News po serii spotkań z ministrami. Do najważniejszych, jej zdaniem, problemów społecznych  należą: troska o zdrowie psychiczne, właściwe wykształcenie techniczne wśród młodych ludzi i rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. [related id=”24031″]

Premier May podkreśliła: „w tym ważnym dla naszego kraju okresie potrzebna jest zapewniona przez rząd stabilność”.

Pytana o to, jak się czuje po utracie bezwzględnej większości w Izbie Gmin, co sprawia, że Partia Konserwatywna będzie zmuszona do współpracy z kontrowersyjną dla dużej części społeczeństwa Demokratyczną Partią Unionistów, May odparła: „mam poczucie, że istnieje praca do wykonania i opinia publiczna chce, żebyśmy wzięli się do roboty”.

Do najważniejszych nominacji podczas niedzielnego przeglądu kadr należy przesunięcie dotychczasowego ministra ds. pracy i emerytur Damiana Greena na stanowisko ministra odpowiedzialnego za Kancelarię Premiera (Cabinet Office) i pierwszego sekretarza stanu.

61-letni Green, który jest jednym z najbliższych politycznych sojuszników May, zajmie tym samym stanowisko odpowiadające rangą wicepremierowi, chociaż nie otrzymał formalnie tego tytułu. W ubiegłorocznym referendum polityk opowiedział się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskieji i plasuje się na liberalnym skrzydle Partii Konserwatywnej.

Do rządu po rocznej przerwie powrócił także jeden z najbardziej wpływowych eurosceptycznych polityków Partii Konserwatywnej Michael Gove, który w lipcu ub. roku był rywalem May w walce o stanowisko premiera po wywołanej przegranym referendum ws. Brexitu rezygnacji ówczesnego szefa rządu, Davida Camerona.

Gove został zwolniony przez May podczas pierwszego przeglądu rządu po objęciu przez nią stanowiska. Jednym z powodów jego zwolnienia była nielojalność wobec innego z kandydatów na stanowisko premiera, Borisa Johnsona, który w rządzie May został ministrem spraw zagranicznych. [related id=”24053″]

W niedzielę Gove objął resort środowiska, zastępując na stanowisku inną z byłych rywalek o przywództwo w ugrupowaniu, Andreę Leadsom, która została nominowana na przewodniczącą Izby Gmin. To stanowisko ministerialne związane z odpowiedzialnością za koordynowanie realizacji polityki rządu w parlamencie, inne niż funkcja spikera Izby Gmin, który jest odpowiednikiem polskiego marszałka Sejmu.

Do zmiany doszło również na stanowisku ministra sprawiedliwości. Dotychczasowa minister Liz Truss została naczelnym sekretarzem skarbu w ministerstwie finansów, a zastąpił ją David Lidington, który ostatnio był przewodniczącym Izby Gmin, a wcześniej ministrem ds. europejskich.

Jeszcze w piątek zapowiedziano, że pięciu najważniejszych ministrów – spraw wewnętrznych Amber Rudd, spraw zagranicznych Boris Johnson, finansówPhilip Hammond, obrony Michael Fallon i ds. wyjścia z Unii Europejskiej David Davis – pozostanie na swoich stanowiskach bez zmian.

W niedzielę potwierdzono, że stanowiska zachowała większość dotychczasowych ministrów, m.in. minister zdrowia Jeremy Hunt, minister rozwoju międzynarodowego Priti Patel, minister ds. biznesu, energii i strategii przemysłowej Greg Hands, minister edukacji Justine Greening i minister handlu międzynarodowego Liam Fox.

Jak poinformowały służby prasowe Downing Street, w poniedziałek May poprowadzi pierwsze obrady rządu w nowym składzie, a we wtorek pojedzie do Francji, gdzie weźmie udział w rozmowach z prezydentem Emmanuelem Macronem, a także obejrzy mecz piłkarski Francja-Anglia na paryskim stadionie Stade de France.

Jeszcze przed wyjazdem do Francji szefowa rządu weźmie udział w posiedzeniu wpływowego komitetu 1922, w którego skład wchodzą szeregowi posłowie Partii Konserwatywnej. Będzie wówczas próbowała odzyskać nadwyrężone słabym wynikiem wyborczym zaufanie deputowanych i niezbędne poparcie dla swojego rządu. Według dziennika „The Times” słaby występ May przed klubem może zakończyć się zmuszeniem jej do ustąpienia ze stanowiska.

Z niedzielnych sondaży Survation dla „Mail on Sunday” i YouGov dla „Sunday Times” wynika, że większość Brytyjczyków uważa, że May powinna ustąpić ze stanowiska po słabym wyniku torysów w wyborach (48 procent wobec 38 procent przeciwnego zdania).

Rządzący Wielką Brytanią od 2010 roku torysi uzyskali 318 mandatów (o 13 mniej niż w poprzednich wyborach w 2015 roku), a opozycyjna Partia Pracy – 262 (o 30 więcej). Tym samym żadne z największych ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości (326), która pozwoliłaby na samodzielne rządy. Partia Konserwatywna podjęła starania o uzyskanie wsparcia ze strony wzbudzającej kontrowersje północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów, która dysponuje 10 posłami.

PAP/MoRo