Sławomir Gowin, Iwan Jaremko, Tomasz Lachowski, Chrystyna Nikołajczuk – Popołudnie WNET – 17.07.2020 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie i 96,8 FM we Wrocławiu. Zaprasza Wojciech Jankowski.

Goście Popołudnia WNET:

Sławomir Gowin – dyrektor artystyczny lwowskiego kabaretu „Czwarta rano”;

Artur Żak – Stowarzyszenie Polskich Przedsiębiorców Ziemi Lwowskiej;

Anna Gordijewska – „Kurier Galicyjski”;

Iwan Jaremko – dziennikarz sportowy;

Dr Tomasz Lachowski – Uniwersytet Łódzki;

Dr Chrystyna Nikołajczuk – Katedra Polonistyki Uniwersytetu Iwana Franki we Lwowie.


Prowadzący: Wojciech Jankowski

Realizator: Franciszek Żyła


Dyrektor artystyczny lwowskiego kabaretu „Czwarta rano”, Sławomir Gowin wspomina zmarłego Mirosława Rowickiego i zaznacza, że choć nie potrafi przypomnieć sobie pierwszego spotkania, to tylko świadczy o tym, że Mirek był osobą, która „błyskawicznie zjednywała sobie ludzi i miało się wrażenie, że zna się go od dawna”. Dyrektor kabaretu „Czwarta rano” przytacza przedostatnią rozmowę z Mirosławem Rowickim, z którym rozmawiał o planach na przyszłość i podkreśla, że „ten duch pierwszej solidarności w Mirku cały czas istniał i potrafił tym duchem natchnąć otoczenie ludzi, z którymi się spotykał”. Sławomir Gowin nawiązuje także do słów zmarłego, który mówił , że „dziennikarstwo to pewnego rodzaju przypadek w jego życiu”. Przykład ten pokazuje, że osoby które zdobyły doświadczenie w innych i często odległych dziedzinach życia, potrafią potem „zdyskontować” je w pracy dziennikarza, tak jak zrobił śp. Mirosław Rowicki. Gość Wojciecha Jankowskiego dodaje, że „trudno znaleźć dziedzinę, w której wykazałby się jakimś dyletantyzmem”. Przedstawiciel Stowarzyszenia Polskich Przedsiębiorców Ziemi Lwowskiej, Artur Żak wskazuje natomiast na fakt, że choć w Kurierze Galicyjskim jest wielu ludzi o odmiennych poglądach politycznych i życiowych, to jednak Mirosław Rowicki potrafił ich wszystkich zjednać: „Był jak mądry kapitan, który kierował ten statek w postaci Kuriera w odpowiednim kierunku”.

Anna Gordijewska z „Kuriera Galicyjskego” opowiada o wyludnionych ulicach Lwowa, czego przyczyną była pandemią koronawirusa, a także o dynamicznie zmieniającej się sytuacji na Ukrainie w związku z postępującym rozprzestrzenianiem się wirusa: „Latem jest tutaj masa turystów, najwięcej z Polski (…) Natomiast teraz Lwów jest bez turystów-opustoszony. Zaczęły pracować restauracje, ale musi być odległość pomiędzy stolikami. Lwów już mógłby przyjmować turystów bo pracują hotele, ale tych turystów nie widać”.

W dalszej części rozmowy, dziennikarz sportowy Iwan Jaremko przypomina jak doszło do historycznego meczu z 14 lipca 1894 roku, w którym zmierzyli się Lwów z Krakowem: „Śmieszną rzeczą jest, że gimnastyka i rower to były bardziej znane sporty, a piłka nożna nie była wówczas znana”. Publiczność nie rozumiała zasad i taktyki, arbitrem meczu został profesor Zygmunt Wyrobek, a mecz trwał zaledwie 6 minut, do pierwszej strzelonej bramki. Gość Wojciech Jankowskiego wspomina, że mecz ten uznawany jest jako pierwszy w historii futbolu polskiego i ukraińskiego.

Pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, dr Tomasz Lachowski opowiada o polsko-ukraińskich doświadczeniach związanych z walką przeciw sowieckiemu imperializmowi. Naukowiec wskazuje, że w czasie dyskusji zorganizowanej przez Ukraiński Instytutu Pamięci Narodowej, pojawiła się koncepcja sowieckiego ludobójstwa, ujęta przez pryzmat, nie biologicznego wyniszczenia konkretnych narodów, ale zmierzającej do zmiany struktury społecznej. Gość Wojciech Jankowskiego podkreśla, że agresja rosyjska na Ukrainę w 2014 roku to „kolejna próba dominacji, którą nazwalibyśmy kolonialną (…) Widzimy doskonale jak wyglądała próba wyzwolenia się i zmiany Ukrainy na Majdanie 6 lat temu i z jaką spotkała się reakcją Rosji”.

Dr Chrystyna Nikołajczuk z Katedry Polonistyki Uniwersytetu Iwana Franki we Lwowie, tłumaczy co oznacza na Ukrainie wyrażenie „przecinać kordon dzierżawy” i skąd mogą wziąć się nieporozumienia w komunikacji międzykulturowej pomiędzy Polakami, a Ukraińcami. Rozmówczyni Popołudnia Wnet przytacza szereg przykładów odmiennych zwrotów, które nie istnieją lub mają odmienne znaczenie dla obu narodów, co nierzadko wprawia w zakłopotanie: „Po Polsku mówi się, że jedzie się na gapę. Po Ukraińsku mówi się, że ktoś „jedzie zającem”.