Obrońcy Życia i Ósmej Poprawki aktywni. Wiece i marsze w całej Irlandii, z udziałem Polek i Polaków.

Mary Kenny, liderka „Kampanii dla życia” w Irlandii, opowiada na licznych spotkaniach i marszach proLife, o swoich przeżyciach.

Mówi wprost o swojej nieplanowanej ciąży w młodym wieku i dojmującym strachu, który towarzyszył jej przez pierwsze tygodnie i miesiące.

Mary jest szczera. Szczera do bólu. Nie ukrywa, że myślała o aborcji, ale błogosławi każdy dzień ze swoją córeczką Hollie. Warto zacytować jej słowa, poprzedzając relację Kamili Turzyńskiej, o mityngu „Kampanii dla życia” w Limerick:

  – Nigdy nie wiedziałem, że data narodzin mojej córeczki będzie także datą spotkania z najbliższym przyjacielem. Takim na zawsze, na całe życie. ​​Stało się tak dlatego, że nasza irlandzka „Ósma Poprawka” dała mi czas do namysłu. To właśnie „Ósma Poprawka” jest wartościowa jak każde życie. Powinniśmy walczyć o nią, ponieważ oznacza ona życie i prawo do niego. Powinniśmy ją szanować i święcić, zanim nie będzie za późno!

 

Trochę historii…

Przypomnę, że w Republice Irlandii obowiązuje „gwarancja równości prawa do życia płodu [choć ja zawsze zamieniam wyrażenie „płód” na określenie „dziecko w łonie”]  i matki”. Tę gwarancję zapewnia „ósma poprawka”, którą wprowadzono, do pochodzącej z roku 1937 roku, irlandzkiej konstytucji.

W 2013 roku ustawowo umożliwiono aborcję w przypadkach, gdy zagraża ona życiu matki. Ustawę Zasadniczą – Konstytucję przyjęto w powszechnym referendum przez ogół Irlandczyków 1 lipca 1937 r. W Konstytucji ma swoje oparcie władza ustawodawcza (parlament dwuizbowy), wykonawcza (rząd) i sądownicza.  Tu jeszcze jedna ciekawostka, która może zaskoczyć liberałów. Nie każdy wie, że preambuła do irlandzkiej Konstytucji brzmi:

” W imię Trójcy Przenajświętszej, od Której pochodzi wszelka władza, i do Której muszą być skierowane – jako cel ostateczny – wszelkie ludzkie uczynki i działania państwowe, My, lud Éire, pokornie uznając wszelkie nasze obowiązki wobec naszego Świętego Pana, Jezusa Chrystusa, Który wspomagał naszych ojców przez wieki próby, z wdzięcznością pamiętając ich heroiczną i nieustanną walkę o odzyskanie przez nasz Naród należnej mu niepodległości, oraz dążąc do działań na rzecz dobra wspólnego, poprzez stosowanie w praktyce Rozwagi, Sprawiedliwości i Miłosierdzia, w taki sposób, aby zapewnić godność i wolność jednostce, wprowadzić zasady porządku społecznego, przywrócić jedność naszego kraju i dojść do zgody z innymi narodami, niniejszym uchwalamy, ogłaszamy i nadajemy sobie tę Konstytucję.”

Nic dodać, nic ująć. Może tylko tyle, że Szmaragdową Wyspę ewangelizował Św. Patryk, który potrafił połączyć dzieło Ewangelii i wierzenia Celtów, tak jak ważny dla druidów symbol trójlistnej koniczyny zespolił z ideą Trójcy Świętej. Ale dość o historii.

 

Przed „aborcyjnym” referendum

 

W drugiej połowie maja, na Szmaragdowej Wyspie dojdzie do referendum w tej kwestii. Zdaniem premiera Leo Varadkara, decyzję w sprawie dalszych losów „ósmej poprawki”, która daje równe prawo do życia nienarodzonym, suwerennie podejmą Irlandczycy.

Nie jest tajemnicą, że wielką presję wywierał na Irlandię i jej rząd Komitet Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, który w lipcu ubiegłego roku nawoływał, aby zniesiono zakaz aborcji w kraju.

Zwolennicy aborcji dokumentnym łamaniem praw człowieka nazywają kary więzienia (maksymalnie do lat czternastu) dla kobiet, które dokonały aborcji w Irlandii Północnej. Twierdzą także, że nawet jeśli presja na depenalizację aborcji wzrasta w pozostałych częściach Wielkiej Brytanii, to potrzebne jest całkowite uchylenie „ósmej poprawki” w Republice Irlandii i zmiana ustawodawstwa w Irlandii Północnej.

Osoby, które prowadzą kampanię na rzecz życia i prawa nienarodzonych do życia sprawę widzą inaczej. Ich zdaniem, jeśli Irlandczycy zagłosują za odrzuceniem poprawki, to Oireachtas (irlandzki parlament) najprawdopodobniej wprowadzi prawo zezwalające na aborcję w ciągu pierwszych 12 tygodni życia wszystkich nienarodzonych. Działacze proLife  mówią wprost:

– Jeśli będzie wyłom w prawie, to w kolejnym krokiem będzie przyzwolenie na zabijanie dzieci z upośledzeniem.

Jak Irlandia piękna i zielona, w wielu miastach odbyły się marsze i mityngi „Kampanii dla życia”. O jednej z nich w korespondencji Kamili Turzyńskiej, z irlandzkiego Limerick.

Tomasz Wybranowski


Korespondencja Kamili Turzyńskiej z Limerick


6 kwietnia, zwolennicy ochrony życia z Limerick i okolic przybyli na mityng zorganizowany przez organizację LoveBoth Project. Spotkanie odbyło się w gmachu Racecourse Limerick, w pobliskim Patrickswell. Przybyłych było tak wielu, że trzeba było organizować dodatkowe krzesełka, a i tych wkrótce zabrakło. Spóźnialscy stali pod ścianami, ale pozostali do końca.

 

Społecznicy z „LoveBoth Project” włożyli w przygotowanie spotkania mnóstwo serca i pracy. Wchodząc do sali, czuło się wielkie emocje i wzruszenia. Co chwila moje gardło było bardzo ściśnięte, kiedy obserwowałam te niezwykłe sceny. Oto wszyscy serdecznie ściskali się.

Było to szczere i pełne radości, choć do oczu napływały łzy.

Znajomi, sąsiedzi, przyjaciele, ale i ludzie znający się tylko z pracy, albo z ukradkowych spotkań na ulicy, czy urzędach, odkrywali, ze oni także są prolife. Są za życiem i światłem. Niezwykłe przeżycie.

Dla gości przygotowano mnóstwo materiałów i drobiazgów związanych z akcją „LoveBoth”, z obowiązkowo wplecionym znakiem graficznym cyfry „8”, która nawiązuje do „Ósmej Poprawki” irlandzkiej Konstytucji.

Dla najmłodszych czekał stół pełen słodkości, mnóstwo kolorowych baloników oraz pani przyozdabiająca motylkami, wiosennymi kwiatkami roześmiane buźki.

 

 

Niezwykłe świadectwa: światła i mroku…

 

Głównym punktem programu były poruszające wystąpienia kobiet. Trzy kobiety, trzy świadectwa, trzy życiorysy i trzy różne drogi. Jako pierwsza zabrała głos kobieta, która przetrwała aborcję. Przetrwanie to bardzo dobre słowo. Oto mimo usilnych starań matki i lekarzy, ciąży nie udało się przerwać. I jest z tego dumna.

 

Największe wrażenie jednak wywarły na zebranych dwa kolejne świadectwa. Głos zabrała Mary Kenny, młoda mama z Limerick. Mary jest twarzą „Kampanii dla życia” w całej Irlandii. Jak twierdzi, „wbrew wszystkiemu i wszystkim, także sobie”, urodziła przepiękną córeczkę:

– 1 kwietnia 2013 roku dowiedziałem się, że mam zostać matką. W tamtej chwili nie mogłam być bardziej zrozpaczona! Miałam 19 lat. Byłam na drugim roku studiów na Uniwersytecie Limerick i miałam pracę w niepełnym wymiarze godzin w sklepie Dunnes Stores. /…/ Kiedy zobaczyłem dwie różowe linie pojawiające się na teście ciążowym, szczerze czułam, że moje życie się skończyło. Przez tak wiele nocy płakałam przed snem. Nie chciałam dotykać mojego brzucha, ponieważ łatwiej było mi udawać przed sobą, że tego dziecka nie ma, bo nie chcę go zatrzymać.

– Moją pierwszą myślą była aborcja. Każdy, kto znał mnie w tym czasie, był świadomy, że nigdy nie chciałam dzieci i nie miałam w sobie macierzyńskiego instynktu. Wręcz przeciwnie. Myślałam tylko o tym, że za dziewięć miesięcy moje życie, które jakże inaczej sobie wyobrażałam przed ciążą, legnie w gruzach.

Mary Kenny, twarz irlandzkiej „Kampanii dla życia”, ze swoją córeczką Hollie. Fotografia z serwisu „LoveBoth Project”.

– Wkrótce po tym, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży – kontynuuje Mary Kenny, liderka „Kampanii dla życia” – sprawdziłam usługę British Pregnancy Advisory Service, bardziej znaną jako BPAS, i zdecydowałam, że pojadę do Anglii, aby zakończyć życie mojego małego dziecka. Szykując się do podróży odkryłam, że mój paszport wygasł. Myślałam, że oszaleję! Prędko zamówiłam w sieci pigułki aborcyjne [wczesnoporonne], ale nigdy nie dotarły.

I wtedy, jak przejmująco mówi, się coś niesamowitego. Zdaniem Mary Kenny był to coś w rodzaju „znaku z nieba”:

– Byłam na stażu w szkole średniej i pewnego dnia wpadłam w panikę. Zalana łzami i trzęsąca się, zaczęłam rozmawiać z moją koleżanką. Tamy puściły i opowiedziałam jej wszystko. I o załamaniu, i o strachu, wreszcie o planie podróży do Anglii i uczuciu wielkiej beznadziei, którą odczuwałam. Ona wysłuchała mnie i stał się cud. Powiedziała mi rzecz, której nigdy nie zapomnę. Opowiedziała mi swoją historię. Moja koleżanka, chociaż miała rodzinę, nigdy do końca nie spełniła się jako kobieta. Wszystkie jej dzieci zostały adoptowane, ponieważ nie mogła zajść w ciążę w sposób naturalny. Uświadomiła mi jedną rzecz , że tak wiele jest kobiet, które oddałyby wszystko za to, aby poczuć pod sercem drugie życie.

 

– Niedługo potem miałem pierwsze USG. Kiedy zobaczyłem wyraźny obraz mojego pięknego dzieciątka na ekranie monitora, wyrażenie „moje ciało i mój wybór”, które tak często słyszałam, wyrzuciłam za okno. Na tym ekranie widziałem w pełni uformowane, małego ludzika, który kopał i pięknie rozkwitał w dwunastym tygodniu ciąży.  Dotknąłem ekranu i łzy spłynęły po moich policzkach. W tamtej chwili to było moje dziecko, tyle że we mnie, podobnie jak i teraz, tutaj, obok mnie.  19 listopada 2013 roku urodziła się moja piękna córka, Hollie. Kiedy na nią patrzyłem, zdałem sobie sprawę, że zamiast zrujnować moje życie, Hollie dopiero nadała mu sens.

… trzy kropki. Wielka pauza, bowiem po takiej opowieści nic nie da się powiedzieć. Gardło ściska. Niewidzialna obręcz uczuć nie puszcza a do oczu napływają łzy…

 

Trzecie świadectwo pełne bólu i nieszczęścia

 

Opowieść ostatniej kobiety, także Irlandki była przejmująca i tym razem bez szczęśliwego zakończenia, ale z ważnym morałem. Oto nieplanowanym zajściu w ciążę, w bardzo młodym wieku, postanowiła ją usunąć. Dlaczego?  Jak twierdzi, na tamtym etapie życia, po prostu sobie tego nie wyobrażała. Zwyciężył czysty egoizm. To nie był ten czas…

Jej oracja była bardzo niezwykła i intymna. Publiczność była poruszona i szczerze wzruszona. Nawet twardzi mężczyźni ocierali łzy, gdy słuchali jej opowieści o dziecku, za którym tęskni jego mama. Matka, która nie może go odwiedzić nawet na cmentarzu.

Dziś nie ma wątpliwości, ze aborcja jest najgorszym wyjściem dla kobiet.

Zacytuję jej rozdzierające słowa:

 

– Być może myślisz, ze chcesz tego, aby uwolnić sie od problemu, ale kiedy to sie juz wydarzy, prędzej czy później zapłaczesz nad swoim dzieckiem gorzkimi łzami…

 

Polacy na mityngu proLife

Na spotkanie w Limerick Racecourse przybyło wielu Polaków, oraz imigrantów z innych krajów, którzy na stałe osiedli się w Irlandii. Tego wieczoru religia, kolor skóry czy pochodzenie nie miały znaczenia. Wszyscy zgodnie i solidarnie połączył jeden, wielki cel: obrona życia!

 

Znam swoją społeczność najlepiej i dlatego muszę wspomnieć o wielkim poruszeniu, jakie wywołała informacja o wiecu „LoveBoth Rally” w Limerick. W rozpowszechnianie informacji o tym wydarzeniu zaangażowało sie mnóstwo osób i mediów. Ekspresowo został zaprojektowany plakat w języku polskim, a jeszcze szybciej powstały jego odbitki, którymi oplakatowano całe miasto.

Na samo wydarzenie przyjechało wielu Polaków z Ennis i Limerick, w tym uzdolniona i znana w całej Irlandii z pięknych fotogramów i zdjęć Anna Hurkowska (zdjęcia Ani ilustrują niniejszy reportaż – przypominają autorzy).

 

„LoveBoth Rally” wlał we mnie dużo nadziei. Otoczona czarnymi paskami, czarnymi marszami i atakowana za chęć obrony życia i braku mojej (naszej) zgody na zabijanie, nagle poczułam, że nie jestem sama, że otaczają mnie setki ludzi, którzy myślą podobnie! Pamiętajcie kochani piewcy życia! Nie jesteście sami! Nie poddawajcie się! Obrona życia zawsze będzie słusznym wyborem!

Kamila Turzyńska

współpraca /wyt/

foto: Anna Hurkowska


Więcej na temat wydarzeń ProLife, w kwestii zbliżającego się referendum w Republice Irlandii na temat tak zwanej „Ósmej Poprawki”, w piątkowej korespondencji z Irlandii, w „Poranku WNET” Krzysztofa Skowrońskiego i kolejnym wydaniu „Studio Dublin”. Moimi gośćmi będą: Kamila Turzyńska, Anna Hurkowska, Piotr Słotwiński i Bogdan Feręc, nasz partner z serwisu informacyjnego Polska-Ie . Zapraszam do słuchania naszych programów.

Tomasz Wybranowski