Prof. Włodzimierz Gut: Na 99% jesteśmy na etapie, kiedy mamy pierwszego chorego na Covid-19 w Polsce i go kontrolujemy

Prof. Włodzimierz Gut o pierwszym polskim przypadku koronawirusa, tym skąd wnosimy, że nie było wcześniejszych, sytuacji w innych krajach i sposobie w jaki powstało ognisko choroby w Bawarii.

Prof. Włodzimierz Gut zauważa, że w przypadku wirusa SARS-CoV-2 okres, jaki mija od zakażenia do wystąpienia pierwszych objawów jest stosunkowo krótki, co ułatwia walkę z nim.

Gdyby wynosił miesiąc, marna byłaby nasza sytuacja.

W przypadku wystąpienia objawów wskazujących na zarażenie się koronawirusem weryfikowane są kontakty chorego, jakie utrzymywał w ciągu kilku wcześniejszych dni. Problem pojawia się, kiedy zarażony nie zostanie jako taki rozpoznany, jak miało to miejsce w Bawarii.

Lekarz potraktował ją jak osobę z przeziębieniem i wysłał z powrotem do pracy.

W rezultacie w kraju tym powstało wtórne ognisko choroby. Wirusolog zwraca uwagę, że Covid-19 nie jest już problemem ściśle chińskim:

Problem mają Korea Południowa, Iran, Włochy.

Przypadki chorych rozproszone są po kilku stanach amerykańskich. Prof. Gut zwraca uwagę, że władze amerykańskie zakazały podróży do Iranu, ale nie do Korei Południowej, która ma nawet więcej przypadków zarażonych. Komentuje zidentyfikowanie pierwszego polskiego przypadku chorego na nową chorobę.

Na 99% jesteśmy na etapie, kiedy mamy pierwszego i go kontrolujemy.

Zaznacza, że gdyby był jakiś wcześniejszy niezidentyfikowany przypadek w Polsce, to do tego czasu obserwowalibyśmy już zarażenia wtórne. Można zatem z tego wnosić, że pacjent z Zielonej Góry jest faktycznie pierwszym chorym na Covid-19 w Polsce. Nasz gość dodaje, że zaskoczeniem było źródło choroby, gdyż spodziewano się raczej przeniesienia go z Włoch, gdzie trwa obecnie sezon narciarski niż z Niemiec.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Porozumienie USA z Talibanem. Donald Trump zadowolony, prezydent Afganistanu krytykuje

Donald Trump zapowiada spotkanie z przywódcami talibów, które ma być początkiem końca zaangażowania USA w Afganistanie. Uzgodnioną wymianę jeńców krytykuje prezydent Aszraf Ghani.

[related id=97501 side=left] W sobotę w stolicy Kataru Ad-Dausze podpisane zostało porozumienie mające na celu zakończyć trwającą już ponad 18 lat interwencję amerykańską w Afganistanie. Zakłada ona zmniejszenie amerykańskich sił z 13 tys.  do 8600 w ciągu 135 dni od podpisania porozumienia. Proporcjonalnie swoje siły mają zmniejszyć także inni członkowie koalicji. Jeśli obie strony będą honorować warunki porozumienia, w ciągu 14 miesięcy nastąpi całkowite wycofanie wszystkich sił USA i sił koalicyjnych z Afganistanu. Talibowie zaś rozpocząć mają rozmowy z rządem w Kabulu i współdziałać w zwalczaniu terroryzmu. Wynegocjowano także wymianę 5 tys. uwięzionych talibów na tysiąc wziętych przez Taliban do niewoli jeńców. Ten ostatni punkt budzi sprzeciw prezydenta Afganistanu. Decyzja o wypuszczeniu więzionych talibów należy do władz Afganistanu, jak podkreśla cytowany przez Dziennik Gazetę Prawną Aszraf Ghani:

To nie władze Stanów Zjednoczonych będą o tym decydowały.  […] One są tylko pomocnikiem.

Obecnie, jak informuje wprost, władze afgańskie przetrzymują 10 tys. afgańskich bojowników. Donald Trump zapowiedział spotkanie się z przywódcami afgańskich talibów, co także nie spotkało się z przychylnym przyjęciem przez jego afgańskiego establishmentu. Współpracownicy prezydenta Ghaniego sądzą, że takie spotkanie w sytuacji bliskiego wycofania wojsk amerykańskich może stanowić wyzwanie dla rządu w Kabulu. Zawarte porozumienie skomentował we wpisie na Twitterze szef irańskiego MSZ  Mohammad Dżawad Zarif:

Amerykańscy okupanci nie powinni byli nigdy dokonywać inwazji na Afganistan. Jednak tak zrobili i zrzucili winę na wszystkich innych. Teraz po 19 latach upokorzeń, USA składa swoją kapitulację. Czy to w Afganistanie, Syrii, Iraku czy Jemenie, problemem jest USA. Odejdą, pozostawiając po sobie kompletny bałagan.

A.P.

Dr Zasztowt: Nie dojdzie do polityki otwartych granic. Urkosta: Erdoğan walczy nie z powstańcami, a z syryjską armią

Dr Konrad Zasztowt i Ridvan Bari Urkosta o reakcji Turcji na śmierć swych żołnierzy w Idlib, jej negocjacjach z Rosją , stosunkach obydwu krajów i o tym, na co Erdoğan nie może sobie pozwolić.

Znaczny wzrost w liczbie zabitych tureckich żołnierzy to szok dla rządu w Ankarze.

Dr Konrad Zasztowt komentuje sytuację w Idlib, gdzie w czwartkowym nalocie wojsk syryjskich zginęło 33 żołnierzy tureckich. Jest to, jak mówi wykładowca Wydziału Orientalnego UW, „incydent porównywalny do zestrzelenia rosyjskiego samolotu przez tureckie siły”. Po tamtym wydarzeniu przez następne 10 miesięcy obydwa kraje znajdowały się w stanie „zimnej wojny”. Również teraz można się spodziewać ochłodzenia stosunków Ankary ze wspierającą Damaszek Moskwą. Prezydent Erdoğan nie może jednak sobie pozwolić na zbyt radykalne zerwanie z Rosją w sytuacji, gdy jego kraj właśnie zakupił od niej rakiety S-400 i współpracuje w dziedzinie energetyki jądrowej oraz przy budowie gazociągu Potok przez Morze Czarne.

Rosjanie tłumaczą, że był to przypadek.

Strona rosyjska stwierdziła, że wojsk tureckich nie powinno było być w miejscu, które zostało wybrane za cel nalotu. Turcja w odpowiedzi na śmierć swych żołnierzy ogłosiła, że nie będzie już blokować emigracji uchodźców z Syrii. Zdaniem dr Zasztowta:

To nie będzie polityka liberalnego wpuszczania uchodźców.

Dodaje, iż „nie dojdzie do polityki otwartych granic”. Zauważa, że „dyplomaci gorączkowo szukają rozwiązania”. To ostatnie może zostać wypracowane w negocjacjach wielostronnych, o których mówi Ridvan Bari Urkosta. Specjalista z Strategy&Future zauważa, że „na początku marca musi być spotkanie”. To ostatnie może mieć jedną z dwóch form: spotkania w Soczi, gdzie spotkali się przywódcy Iranu, Rosji i Turcji lub rozmów poróżnionych krajów z udziałem przedstawicieli Francji i Niemiec.

Trzeba rozumieć, że Erdoğan walczy nie z powstańcami, tylko z syryjską armią, która, przez ostatnie 5 lat […] walczyła przeciw dżihadystom.

Ridvan Bari Urkosta dodaje, że syryjska armia nie jest słaba, gdyż zyskała dużo doświadczenia w ciągu trwającej wojny domowej. Tłumaczy, jakie cele chce zrealizować Erdoğan  w Syrii. Turecki prezydent chce się pokazać jako ten, który dba o sunnitów. Zależy mu też na ekspansji kosztem swego wschodniego sąsiada. Nie może sobie jednak pozwolić na zbyt wiele.

Nie może iść w stronę Damaszku, bo to byłaby już aneksja.

Otwarte dążenie do aneksji Syrii musiałoby się, zdaniem eksperta, spotkać z reakcją NATO i Europy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Jastrzębski: Koronawirus zebrał żniwo 26 żywotów w Iranie. Wiceprezydent, wiceminister zdrowia są zarażeni

Egipt wspomina zmarłego 25 lutego byłego Prezydenta Egiptu Muhammada Husniego As-Sajjeda Mobaraka.

Daily Sabah: wiceprezydent Iranu zarażona koronawirusem

Arabia Saudyjska zakazała wstępu na swoje terytorium zagranicznym pielgrzymom na niedługo przed zbliżającym się świętym miesiącem Ramadanu i coroczną pielgrzymką do Mekki.

W międzyczasie Iran potwierdził, że liczba zarażonych na jego terytorium wzrosła ze 100 do 254 osób.

Politycy zarażeni wirusem to między innymi Pani Wiceprezydent Masoumeh Ebtekar, znana jako anglojęzyczna negocjatorka i przedstawicielka grupy irańskich okupantów, którzy zajęli amerykańską ambasadę w Teheranie w 1979, rozpoczynając 444-dniowy kryzys dyplomatyczny.

Zarażony jest też Wiceminister Zdrowia i szef grupy rządowej mającej zająć się kryzysem koronawirusa Iraj Harirchi. Ponadto ofiarą patogenu padł Mujtaba Zunnour – szef Komisji Parlamentarnej ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Polityki Zagranicznej.

Jak do tej chwili 26 osób zmarło w Iranie z powodu koronawirusa.

 

Samaa TV: Efekt koronawirusa ciągnie w dół pakistańską gospodarkę

Pakistańska giełda odnotowała w poniedziałek 2-procentowy spadek, a wskaźnik KSE-100 utracił 819 punktów. Zdaniem analityków był to objaw paniki, jaka zapanowała po potwierdzeniu nowej fali przypadków zarażeń koronawirusem.


Komentarz: KSE 100 to indeks giełdowy 100 największych spółek notowanych na giełdzie papierów wartościowych Karachi Stock Exchange w Pakistanie.


Spanikowani inwestorzy wybrali bezpieczne rozwiązanie zwracając się ku złotu. Od 4 lutego, cena monet bulionowych na rynku międzynarodowym wzrosław o 6 procent. W sobotę cena toli złota, czyli grudki złota o wadze 11.7 grama, w Pakistanie wyniosła 94 300 rupii indyjskich (5 218,74 zł).

Inwestycje zagraniczne w na lokalnym rynku zadłużenia w Pakistanie przekroczyły 3 miliardy dolarów, począwszy od lipca 2019. Od tego czasu bank centralny utrzymał niezmienione oprocentowanie wysokości 13.25 procent, co uczyniło ze złota atrakcyjniejszą opcję inwestycyjną.

Pakistanowi udało się nie trafić na czarną listę Financial Action Task Force (on Money Laundering) (FATF), czyli organizacji zwalczającej pranie brudnych pieniędzy i finansowanie terroryzmu, zostało dobrze przyjęte przez rynek. To, a także raport Credit Suisse na temat perspektyw pakistańskiej gospodarki wyważył nieco negatywne skutki koronawirusowej paniki. Tak uważa Adnan Sami – starszy analityk Pak-Kuwait Investment.


Komentarz: Pakistan ociąga się ze spełnieniem wszystkich 27 warunków niezbędnych do przyjęcia do FATF. Jak do tej pory państwo to spełniło jedynie 14. Ponadto Pakistan nadal kontroluje finansowanie grup terrorystycznych takich jak Lashkar-e-Taiba czy Jaish-e-Mohammad odpowiedzialnych za serię ataków w Indiach.

Dlatego też kraj ten znalazł się na tak zwanej ,,szarej liście” FATF.

Co do paniki, jak zapanowała na pakistańskiej giełdzie, wynika ona z następujących faktów. Sektor finansowy, przemysłu chemicznego i budownictwa stanowi pokusę dla bezpośrednich inwestorów zagranicznych. Największą narodową grupą inwestującą w pakistański rynek są Chińczycy. Obecność potencjalnych nosicieli wirusa, a także mylne przekonanie rodem z kreskówki the Simpsons o tym, że wirus może być przesłany w paczce z Ali Express, zapewne podsyciły panikę.

Należy dołożyć do tego fakt, że Pakistan stanowi ważny punkt na chińskim Nowym Jedwabnym Szlaku. Co więcej, od 2017 roku budowany jest Chińsko-Pakistański Korytarz Gospodarczy (China-Pakistan Economic Corridor) mający ulepszyć pakistańską infrastrukturę poprzez budowę specjalnych stref ekonomicznych, połączeń transportowych oraz liczne projekty energetyczne.

Pakistan znajduje się na 136 miejscu spośród 190 krajów uwzględnionych w Raporcie Banku Światowego “Doing Business”.


 

Al-Arabiya: Mubarak umiera w wieku 91 lat

Komentarz: Redaktor artykułu na portalu popełnił błąd, pisząc, że Mubarak odszedł w wieku 92 lat. Były prezydent Egiptu urodził się 4 maja 1928 roku, a więc w dniu śmierci 25 lutego 2020 roku miał 91 lat.

Zmarł były prezydent Egiptu Muhammad Husni as-Sajjid Mubarak. Do pogrzebu jednej z najbardziej rozpoznawalnej osoby we współczesnej historii świata arabskiego doszło w piątej dzielnicy wschodniego Kairu. Modlitwa funeralna odbyła się w Meczecie El-Musheer Tantawy. Husniego Mubaraka pochowano z pełnymi honorami wojskowymi.

Władze Egiptu ogłosiły 3-dniową żałobę.

Były prezydent znajdował się na oddziale intensywnej terapii, gdy jego stan uległ nagłemu pogorszeniu we wtorek. Większość z organów przestała pracować. Niedługo potem Mubarak odszedł.

Rząd Arabskiej Republiki Egiptu wspomniał Mubaraka jako “oddanego ojczyźnie dowódcę i bohatera sławetnej Wojny Październikowej (Wojny Jom Kipur), podczas której objął dowództwo Sił Powietrznych w wojnie, która przywróciła godność Ummie arabskiej. Prezydent przekazuje rodzinie zmarłego najszczersze wyrazy współczucia i kondolencje.”

Sheikh Al-Azharu Dr Ahmed Al-Tayeb oraz Patriarcha Kościoła Koptyjskiego Tawadros II również przekazali swoje kondolencje rodzinie Mubaraka.


Komentarz: Husni Mubarak urodził się 4 maja 1928 roku w miejscowości Kafr al-Musajliha w muhafazie Al-Manufijja, leżącej na północ od Kairu. Ukończył szkołę średnią w pobliskiej Shibin al-Qaum, a potem Egipską Akademię Wojskową w 1949. Ukończył również Akademię Sił Powietrznych. Służył jako oficer lotnictwa, następnie został instruktorem w Akademii Sił Powietrznych. Trzykrotnie wyjeżdżał na szkolenia do ZSRR. Po licznych awansach w 1969 został szefem sztabu lotnictwa. Rok później mianowano go wiceministrem obrony Egiptu.

W 1972 prezydent Anwar as-Sadat wyznaczył go na dowódcę sił lotniczych Egiptu. Mubarak brał udział w opracowywaniu planów ataku egipsko-syryjskiego na Izrael 6 października 1973, rozpoczynającego wojnę Jom Kipur. W czasie konfliktu Mubarak dowodził egipskim lotnictwem, które spisywało się na tyle dobrze, iż po wojnie prezydent Sadat ogłosił go bohaterem wojennym i nadał mu stopień marszałka sił powietrznych.

W 1975 nieoczekiwanie został mianowany wiceprezydentem Egiptu, co było ze strony prezydenta gestem pod adresem wojska. Mubarak nie miał jednak szczególnych wpływów w państwie, najważniejsze decyzje Anwar as-Sadat podejmował bowiem jednoosobowo.

Mubarak został niemal dosłownie namaszczony krwią prezydenta As-Sadata, gdy ten padł ofiarą zamachu Egipskiego Islamskiego Dżihadu 6 października 1981 roku. Sam Mubarak został wówczas raniony w rękę.

Rządy Husniego Mubaraka to bardzo rozległy temat. Początkowo sprowadzały się do utrzymania polityki infitah (انفتاح) As-Sadata czyli gospodarczego otwarcia. Polityka Mubaraka uwzględniała również zachęty do zwiększenia efektywności pracowników poprzez umożliwienie im udziału w zatrudniających ich przedsiębiorstwach.

Politycznie z jednej strony rozprawił się z radykalnymi organizacjami islamistycznymi, z drugiej zgodził się na legalizację dawnej partii Wafd, Socjalistycznej Partii Pracy oraz umiarkowanego skrzydła Bractwa Muzułmańskiego, pod warunkiem jednak, że nie będą one głosić haseł gruntownej przebudowy systemu politycznego. Liberalizacja ta pozwoliła mu na sprawowanie rządów w pięciu kadencjach od 1981, kiedy został poparty w referendum przez 98,4% społeczeństwa, aż do 2011 roku.

Liberalizacja okazała się jednak obosiecznym mieczem, który ostatecznie spadł na polityczny kark Mubaraka podczas rewolucji 2011 roku.

Dziś jednak, zdaje się, że przez większość społeczeństwa egipskiego Muhammad Husni As-Sajjid Mubarak wspominany jest z szacunkiem, jeśli nie pewnym sentymentem, tak jak wspomina się minioną epokę.


 

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Rakowski: Władze Iranu ukrywają prawdę o skali epidemii koronawirusa [VIDEO]

Reżim chce wykorzystać kryzysową sytuację do uderzenia w Zachód – komentuje nasz korespondent. Analizuje również sytuację przedwyborczą w Izraelu.

Paweł Rakowski mówi o epidemii koronawirusa w Iranie. Jest to drugie, po Chinach, siedlisko tej choroby na świecie. Pojawia się wiele opinii, że władze w Teheranie ukrywają prawdę o skali epidemii:

Zdaniem wielu komentatorów sytuacja jest dramatyczna.

Koronawirusa z Wuhan wykryto, jako u pierwszej osoby, u chińskiego robotnika pracującego w mieście Kom, gdzie znajduje się grób ajatollaha Chomeiniego. Do tej pory odnotowano 20 przypadków śmiertelnych, na ogólną liczbę 2oo zachorowań. Zarażony jest m.in. irański wiceminister zdrowia.  Jak mówi korespondent Radia WNET:

W wyniku panicznej reakcji sąsiadów, Iran został odcięty od świata. Granica irańsko-iracka jest objęta kwarantanną.

Rządzący Iranem oskarżają, że handlowa blokada Teheranu utrudnia skuteczną walkę z nową chorobą.

Radykalnie zaostrzono środki bezpieczeństwa przy lotach z i do Iranu. Tamtejsza propaganda głosi, że kraj jest dobrze przygotowany na epidemię. Wielu ekspertów jest odmiennego zdania.

Ajatollahowie chcą przy okazji koronawirusa pokazać, że Iran jest poszkodowany przez Zachód. Epidemia jest wygodnym wytłumaczeniem niskiej frekwencji. […] Uczynienie koronawirusa sprawą polityczną ma markować nieudolność władzy. To stałe działanie reżimów autorytarnych.

Poruszony zostaje również temat sytuacji w Izraelu. Tam również dotarła epidemia zapoczątkowana w chińskim Wuhan. Paweł Rakowski mówi również o zbliżających się kolejnych wyborach parlamentarnych:

Te wybory są być albo nie być dla oskarżonego o korupcję Benjamina Netanjahu.

Izraelski premier zaangażował się w eliminację wpływów irańskich w Syrii, by zaprezentować się jako silny przywódca. Nie ustają starcia zbrojne z Palestyńczykami. Sukcesy zagraniczne Netanjahu, zdaniem Rakowskiego, mogą nie wystarczyć do przekonującego wyborczego sukcesu.

Rozmówca Jaśiny Nowak mówi również o swojej książce „Liban. Więcej niż przewodnik”, która ukaże się na wiosnę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Grondecka o wyborach w Iranie: Reżim pozbawił społeczeństwo złudzeń, że ma ono wpływ na cokolwiek

Do urn poszło zaledwie 42% obywateli. Kandydaci reformatorscy zostali praktycznie wyeliminowani.

 

 

W rozmowie z Krzysztofem Skowroński iranistka Jagoda Grondecka nazywa obowiązujący tam system polityczny „hybrydowym reżimem” i „konkurencyjnym autorytaryzmem”:

Utrzymywanie fasadowej demokracji ociepla międzynarodowy wizerunek Iranu, na czym władzom w Teheranie bardzo zależy. Poza tym, chcą Irańczykom dawać nadzieję, że zmiana systemu jest możliwa bez dokonywania przewrotu.

Ostatnie wybory zaprzeczyły regułom systemu. Ponad połowa kandydatów, w tym 90 dotychczasowych parlamentarzystów nie zostało dopuszczonych przez Radę Strażników. Jak mówi ekspertka. tego typu działania miały już miejsce wcześniej, ale nigdy na taką skalę.

Reżim postanowił tym razem  porzucić fasadę, złudzenia, że społeczeństwo ma wpływ na cokolwiek.

Stronnictwa zachowawcze uzyskały ponad 200 miejsc w parlamencie, reformatorskie zaś tylko 20. Doszło do gwałtownego spadku frekwencji wyborczej. Do urn poszło 42% obywateli. Zdaniem ekspertki, nie miało to związku z rozprzestrzeniającym się po Iranie koronawirusem. Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego, zwróciła również uwagę, że władze w Teheranie zaniżają statystyki na temat epidemii. Wirus dotarł do wszystkich znaczących miast, a kraj ma ograniczony dostęp do leków ratujących życie.

Ludzie w Iranie nie wierzą, że jakakolwiek władza może mieć pozytywny wpływ na ich życie. Krajowa waluta straciła na wartości o 40%. Sankcje amerykańskie duszą gospodarkę Iranu.

Jagoda Grondecka mówi również o reakcjach społecznych na zabicie gen. Kasema Sulejmaniego. Zwraca uwagę, że presja Zachodu służy irańskiemu reżimowi do daleko idącej konsolidacji władzy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Prof. Szeremietiew: USA straciły zdolność do prowadzenia dużych wojen. Targowiczanie uważali się za patriotów [VIDEO]

Czy chiński koronawirus może być bronią biologiczną? Co łączy polską opozycję z Targowicą? Na czym polega różnica interesów Moskwy i Ankary? Odpowiada prof. Romuald Szeremietiew .

Prezydent Turcji odwiedził Kijów i wypowiedział się bardzo negatywnie na temat zajęcia Krymu przez Rosję.

Prof. Romuald Szeremietiew o sytuacji na Bliskim Wschodzie, gdzie ujawniła się rozbieżność interesów między Turcją a Rosją. Zauważa, że Turcja skonfliktowana z reżimem Baszszara al- Asada i popierająca go Rosja rozbieżne interesy miały już wcześniej, ale porozumiały się mimo nich. Porównuje to do paktu Ribbentrop-Mołotow, kiedy to III Rzesza i Związek Sowiecki miały na dłuższą metę sprzeczne interesy, ale w danej chwili zbieżne. Odnosi się też do konfliktu amerykańsko-irańskiego, który został jego zdaniem zamrożony.

Stany Zjednoczone są w bardzo delikatnym momencie. Czas jakiś temu straciły zdolność do prowadzenia dużych konfliktów militarnych.

Jak stwierdza rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej ,„stronom konfliktu nie zależy by nakręcać całą sprawę”. Zauważa, że Stany Zjednoczone nie są przygotowane do toczenia dużej wojny. Po upadku ZSRR skupiły się one na walce z terroryzmem do czego umiejętność ta nie była potrzebna. Teraz prezydent Trump odbudowuje tą zdolność. Gość „Poranka WNET” komentuje także chęć współpracy Francji z Polską w sprawie Libii i Sahelu, gdzie Francuzi walczą tam z islamskimi bojownikami.

Niemcy i Francja ogłosiły, że taki czołg będą budować, Polska oświadczyła, że chętnie by w tym brała udział.

Mówi też o chęci Polski włączenia się do francusko-niemieckiego projektu budowy europejskiego czołgu. Zauważa, że jest to powrót do tego, co nasz kraj proponował już wcześniej.

Wszystko może być. […]  zobaczyliśmy jak Rosja używa różnych środków zatruwających jako element działalności wywiadowczo-dywersyjnej […] Przed wojną Japończycy przygotowywali zestaw środków biologicznych, które miały wywoływać różnego rodzaju choroby u przeciwnika.

Były minister obrony narodowej odnosi się do koncepcji sugerujących używanie koronawirusa jako broni biologicznej. Prof. Szeremietiew nie odrzuca koncepcji, wedle których wirus z Wuhan „wymknął się” z laboratorium jako chińska broń, bądź został rozsiany w celach militarnych. Ponadto odnosi się do swojego tekstu, w którym porównał opozycję do konfederacji targowickiej. Zauważa, że:

Targowiczanie wcale nie uważali się za zdrajców. Uważali się za patriotów chcących ratować ustrój demokratyczny, jaki był w Rzeczypospolitej.

Obawia się, że szukanie przez opozycję wsparcia w instytucjach Unii Europejskich może mieć negatywne dla kraju konsekwencje, tak jak odwołanie się konfederatów targowickich do carycy Katarzyny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jemen: 24 z 30 mln mieszkańców potrzebuje pomocy humanitarnej. Liczba potrzebujących jest dwa razy większa niż w Syrii

Jak Caritas Polska pomaga Jemeńczykom, czego im brakuje i jak można pomóc mieszkańcom ogarniętego wojną domową kraju? Tłumaczą Marianna Chlebowska i Jarosław Bittel.

Organizacja Narodów Zjednoczonych nazywa sytuację w Jemenie największy, kryzysem humanitarnym naszych czasów.

Marianna Chlebowska i Jarosław Bittel o dramatycznej sytuacji mieszkańców Jemenu, gdzie od 2015 r. trwa wojna domowa. Niestety ten konflikt nie jest medialny, przez co problem jest przez wielu niedostrzegalny. Bittel mówi, że powodem tego jest lokalny charakter tej wojny.

Arabia Saudyjska i Iran toczą wojnę na terenie Jemenu

Chlebowska zaś tłumaczy, czemu jest to konflikt zastępczy Iranu z Arabią Saudyjską: „Oba te kraje pretendują, aby być liderem regionu” – oznajmia. Jemen nadaje się na miejsce proxy war między sunnicką Arabią Saudyjską a szyickim Iranem, ponieważ podzielony jest pomiędzy szyitów (40%) i sunnitów (60%). Do lat 60. Jemenem rządzili szyiccy imamowie.

Cały półwysep arabski do 2011 rządzony przez sunnitów.  Teraz mamy lekką zmianę, co dla Arabii Saudyjskiej oznacza utratę wpływów.

Przypomina, że Jemen jako zjednoczone państwo istnieje dopiero od 1990 r.- wcześniej osobno Północ i Południe były osobnymi państwami. Północny Jemen uzyskał niezależność od Turcji po I wojnie światowej, a Jemen Południowy stanowił w latach 1839-1967  kolonię brytyjską. Obecnie kraj ogarnięty wojna domową po części powrócił do starych linii podziału. Sytuacja ta jest tragiczna w skutkach dla ludności cywilnej, z której aż 3 mln są uchodźcami wewnętrznymi. Swoimi problemami chętnie dzielą się z mówiącymi po arabsku pracownikami Caritas Polska i innych organizacji pomocowych. Jemeńczyków trapi głód: gotują rośliny żeby zapełnić żołądek, jednak jest to papka roślina bez wartości odżywczych. Matki, które nie mają mleka żeby nakarmić swoje dzieci dają im zamiast niego wodę na gotowanym ryżu, która podobnie jak papka, bardziej oszukuje głód niż zapewnia potrzebnych organizmowi składników.

Jak pomóc Jemeńczykom? Wszelkie informacje znajdziecie na stronie Caritas Polska TUTAJ!

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zełenski: Strona irańska od początku usuwała dowody wskazujące na to, że doszło do zestrzelenia samolotu

Paweł Bobołowicz o tym, czyją wizytą żyje Ukraina, oskarżeniach i oczekiwaniach prezydenta Ukrainy wobec Iranu, wizycie szefa amerykańskiej dyplomacji na Białorusi i wieszczonym rozpadzie Ukrainy.

Paweł Bobołowicz opowiada o wizycie Recepa Tayyipa Erdoğana na Ukrainie. To ona przyciągnęła największą uwagę Ukraińców, jeśli chodzi o wizyty zagranicznych głów państw w naszym regionie. Przybycie do Polski francuskiego prezydenta nie zostało dostrzeżone. Podczas pobytu w Kijowie prezydent Turcji zaatakował Rosję za jej bierność w obliczu operacji wojsk syryjskich. Podkreślił też, że jego kraj nie zaakceptuje aneksji Krymu, potwierdzając tureckie uznanie dla integralności terytorialnej Ukrainy. Znamiennym podczas wizyty były słowa Erdoğana. Podczas uroczystości powitalnych pozdrowił ukraińskich żołnierzy słowami: „Chwała Ukrainie!”. Wypowiedział to w języku ukraińskim.

Ponadto nasz korespondent opowiada o zerwaniu współpracy Ukrainy i Iranu w dochodzeniu ws. zestrzelenia pasażerskiego samolotu. Powodem jest publikacja tajnego nagrania ze śledztwa w ukraińskich mediach. Wynika z niego, że Irańczycy wiedzieli wkrótce po zestrzeleniu ukraińskiego samolotu co się stało. Tymczasem przez dwa dni funkcjonowała w mediach sugestia, że samolot padł ofiarą usterki technicznej.

Iran czarnych skrzynek wciąż nie wydaje. […] nie będzie chciał ułatwić przeprowadzenia dochodzenia.

Prezydent Zełenski poruszył temat odszkodowań dla krewnych ofiar katastrofy. Ukraina wypłaciła rodzinom zmarłych pasażerów odszkodowania, a teraz zabiega o odszkodowania od Iranu, który zaproponował wypłatę 80 tys. dolarów. Suma ta nie satysfakcjonuje ukraińskiego prezydenta. Ten ostatni wysunął oskarżenie, że:

Strona irańska od początku usuwała dowody wskazujące na to, że doszło do zestrzelenia. […] Uprzątnięto z miejsca katastrofy fotele.

W „Poranka WNET” Bobołowicz komentuje również tournée sekretarza stanu Mike’a Pompeo, który odwiedził Białoruś, Kazachstan i Uzbekistan. Szef amerykańskiej dyplomacji pokazał w ten sposób zasięg wpływów amerykańskich, sięgających krajów sąsiadujących z Rosją. Dla Mińska istotne były sprawy niezależności energetycznej. Pozostałe państwa podkreślały, że Ameryka jest ich strategicznym partnerem. Ukrainę z USA łączy zaś sprawa impeachmentu. Ostatnio nowe informacje dot. kontaktów Rudyego Giulianiego z Wiktorem Szokinem. Ten ostatni twierdzi, że próbowano go otruć rtęcią na polecenie wiceprezydenta Joe Bidena. Jak zauważa korespondent, Ukraińcy traktują sensacyjne wyznania swego byłego prokuratora generalnego z przymrużeniem oka, nie dowierzając jego słowom.

Nie przestają wybuchać rosyjskie pociski na wschodzie Ukrainy.

Dziennikarz przypomina, że na wschodzie Ukraina dalej się toczy wojna z prorosyjskimi separatystami. W styczniu zginęło 11 ukraińskich żołnierzy. Tymczasem były gubernator Odessy, a wcześniej prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili przewiduje rozbicie dzielnicowe Ukrainy. Nasz płd.-wsch. sąsiad miałby rozpaść się na de facto pięć różnych państw. Powołał się na posiadanie przez lokalnych przywódców „prywatne armie”. Bobołowicz zwraca uwagę, że wywiad z politykiem, który powrócił na Ukrainę po dojściu Zełenskiego do władzy, ukazał się w mediach prorosyjskich i choć część spostrzeżeń Saakaszwiliego jest słuszna to jego wypowiedź „daje efekt polityczny”. Dodaje, że podziały wewnętrzne źle wpływają na system polityczno-gospodarczy Ukrainy, ale nie muszą oznaczać, że kraj ten się rozpadnie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Łuczak: Na granicy bośniacko-chorwackiej znajduje się ok. 20 tys. migrantów

Zuzanna Łuczak mówi o pomocy uchodźcom w Bośni i Hercegowinie, którzy mają utrudniony powrót do swoich krajów ojczystych.

 

 

Osoby, które znajdują się na granicy bośniacko-chorwackiej, nie wszystkie z nich mieszkają w obozach, co jest głównym problemem. Większość z tych osób jest zdana sama na siebie i nie otrzymuje pomocy z zewnątrz – mówi gość „Poranka WNET”.

Jak dodaje: Staramy się dotrzeć do tych osób, które nie dostają pomocy w obozach. Bardzo trudno jest oszacować dokładną liczbę osób potrzebujących pomocy, jeżeli chodzi o dane, jakimi dysponujemy, to w 2018 roku przyjechało ok. 20 tys. ludzi, w tym roku liczba ta wzrosła o 1/3. Część z tych osób z sukcesem przekracza granicę, część jednak zostaje, więc dane szacowane na ten okrąg to około 8 tys. ludzi.

Wszystkie te osoby są zróżnicowanego pochodzenia, osoby z Pakistanu, Afganistanu, Iraku i Iranu. Zdarzają się również osoby z Indii oraz Syrii. Zazwyczaj trzymają się oni razem w swoich grupach, poszukując schronienia. Osoby, które opuszczają obóz, nie są wykreślane z listy, co jest dość problematyczne, ponieważ nie zwalniają wtedy miejsca dla kolejnych osób.

Do obozu bardzo ciężko się dostać. Osoba z zewnątrz praktycznie nie ma możliwości wejść do środka. Obóz to nic innego jak hala pofabryczna, gdzie na podłodze leżą koce. Znajdują się tam trzy prysznice na kilkaset osób i widać również robaki chodzące ścianach. Jeżeli chodzi o pożywienie, to dwa razy dziennie należy im się porcja jedzenia, która dostarczana jest przez Czerwony Krzyż.

Czasem zdarza mi się, że zostaje na miejscu trochę dłużej i jednym z elementów naszego działania jest socjalizacja i rozmowa z uchodźcami. Staramy się również rozmawiać z nimi o pozytywnych rzeczach. Gramy z nimi w piłkę i gotujemy – twierdzi Zuzanna Łuczak.

Mówi, że powrót do domu dla uchodźców jest bardzo utrudniony. Nie ma funduszy, aby z powrotem wysłać osoby do ich miejsca pochodzenia. „UE wspiera Bośnię i Hercegowinę, przekazując fundusze na otwieranie nowych obozów, drugim jej wsparciem jest rozwijanie i finansowanie działań szkolenia chorwackiej policji” – dodaje.

M.N.