Trójmorze: strategiczny projekt dla Polski i ważny sojusz państw Europy Środkowej, do którego jest coraz więcej chętnych

Państwa Trójmorza z Ukrainą jako partnerem stowarzyszonym | Fot. JayCoop, CC A-S 4.0, Wikipedia

Tym, co łączy tę inicjatywę, nie jest wspólny etnos, ale po pierwsze wspólne interesy, po drugie wspólnota losu, kultury i wreszcie – widoczne ostatnio coraz bardziej – poczucie wspólnego zagrożenia.

Wspólnota państw we wspólnocie Europy

O statusie międzynarodowym Trójmorza rozmawiają Piotr Mateusz Bobołowicz i Grzegorz Górny, publicysta, prezes Stowarzyszenia Trójmorze.

Jaki cel stawia sobie Stowarzyszenie Trójmorze?

Stowarzyszenie Trójmorze jest wynikiem fascynacji kilku pasjonatów krajami Europy Środkowej. Wśród jego założycieli są ludzie, którzy wiele lat spędzili na podróżowaniu po naszym regionie i wszyscy mamy przekonanie, że jest to projekt strategiczny dla państwa polskiego.

Chodzi o pewien sojusz państw Europy Środkowej leżących, umownie mówiąc, między Rosją a Niemcami. Wiemy, że kiedy w 2016 roku powstała Inicjatywa Trójmorza, założyła sobie jako fundament trzy filary gospodarcze: cyfryzację, transport i energetykę.

Naszym zdaniem robienie jakichkolwiek interesów się nie uda na dłuższą metę, jeżeli nie będzie miało podbudowy w tzw. kapitale społecznym, czyli we wzajemnym zaufaniu między naszymi narodami. Biznes nie funkcjonuje w przestrzeni abstrakcyjnej, ale w pewnej społecznej otulinie i w zależności od warunków, jakie panują w tej otulinie. Taki jest klimat dla robienia wspólnych interesów. Przecież nie będziemy ich robić z kimś, do kogo nie mamy zaufania, a nie mamy zaufania do tego, kogo nie znamy.

Więc chodzi o to, żeby nawiązywać ściślejsze więzi międzyludzkie na poziomie pozarządowym – kulturalne, społeczne, młodzieżowe; żebyśmy się coraz lepiej znali, bo tak naprawdę jesteśmy dla siebie terra incognita, nie znamy nawzajem swoich bohaterów narodowych, królów, pisarzy, reżyserów, poetów itd. Mało kto w Polsce wymieni jakieś nazwisko łotewskiego reżysera, słowackiego aktora, bułgarskiego pisarza itd. Więcej się uczymy w szkole o historii Stanów Zjednoczonych, Francji, Anglii niż Słowacji, Chorwacji, Bułgarii, Rumunii i w ogóle krajów naszego regionu.

Chodzi o to, żebyśmy się coraz lepiej poznawali i żeby ta wiedza była fundamentem przyszłej współpracy.

Wspomniał Pan o elementach kultury, których właściwie wzajemnie nie znamy. Ale jednocześnie mamy pewną podbudowę historyczną, która dla państw z tego regionu jest raczej wspólna.

W przeszłości, zwłaszcza w średniowieczu, istniało zaledwie kilka dużych organizmów państwowych, takich jak np. Rzeczpospolita Obojga Narodów czy Korona Węgierska, później też Cesarstwo Austriackie. I te wielkie imperia – które dzisiaj tworzą konkretne państwa narodowe w naszym regionie – włączały w siebie różny etnos. I to jest jedna wspólna część historii: funkcjonowanie w większych organizmach państwowych, w ramach których jednak była jakaś autonomia.

Później mieliśmy doświadczenie funkcjonowania w ramach imperiów nam nieprzychylnych, które dokonywały rozbiorów. I jest to pewne wspólne doświadczenie państw naszego regionu, które w ciągu ostatnich pięciuset lat co najmniej dwa razy traciły niepodległość, a na pewno utraciły ją, czy jej nie posiadały, w XX wieku. Więc jest nam wspólne doświadczenie bycia narodami, które mogły w każdej chwili zostać pozbawione swojej państwowości.

Gdybyśmy spytali Anglika, Niemca czy Francuza, jak to jest, kiedy zniknie Anglia, Niemcy czy Francja z powierzchni ziemi, powiedzą: nie może nie być Anglii, nie być Francji! Natomiast dla nas jest oczywiste, że Polski może nie być na mapach świata, bo jeszcze niedawno nie było; Czech nie było.

Ciekawe, kto odpowiedziałby prawidłowo na pytanie: jakie państwo istniało w 1817 roku, a więc tuż po kongresie wiedeńskim, na obszarze pomiędzy Austrią, Rosją i Turcją? Okazuje się, że tylko Czarnogóra. Nie było Słowenii, Chorwacji, Czech, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowacji, Polski – tylko mała Czarnogóra. (…)

Oprócz Austrii, Słowenii i Chorwacji pozostałe państwa należą do Bukareszteńskiej Dziewiątki w ramach NATO. Więc kwestia bezpieczeństwa we współpracy tych państw jest obecna, a takie tematy, jak energetyka, są dzisiaj kluczowe.

Tak i widać, że następuje proces dywersyfikacji energetycznej w naszym regionie. Linie transportowe na linii północ-południe są też ważnymi liniami logistycznymi, jeżeli chodzi na przykład o transport militarny, mogą być w przyszłości wykorzystane w obliczu zagrożenia ze Wschodu. I myślę, że w Niemczech też mają coraz większą tego świadomość. Tak jak na początku Niemcy były bardzo sceptycznie nastawione do idei Trójmorza, bo z ich punktu widzenia nie jest to inicjatywa wygodna, to później, zwłaszcza kiedy Donald Trump w 2017 r. przyjechał do Warszawy na szczyt Trójmorza i poparł tę inicjatywę,

Niemcy zmieniły zdanie i postanowiły zgłosić akces do Trójmorza. Ale wtedy Trójmorze straciłoby sens. To byłby już inny koncept – Europa 2.0. Prośba Niemiec nie została przyjęta. Niemcy stały się czymś w rodzaju partnera stowarzyszonego, obserwatora, ale nie członka Trójmorza.

Później miały nadzieję, że staną się patronem, takim operatorem Trójmorza. I wydawało się, że administracja Joe Bidena pójdzie w tym kierunku, bo głośny stał się list trojga amerykańskich dyplomatów, którzy podpowiadali taki rozwój Trójmorza. Ale wojna na Ukrainie zweryfikowała te plany, zwłaszcza postawę Stanów Zjednoczonych wobec Niemiec, bo przekonały się, że nie mogą liczyć na Berlin jako na wiarygodnego sojusznika, mogą zaś liczyć na Polskę i inne kraje Trójmorza.

Niemcy nie zostały przyjęte do Trójmorza. Kto w takim razie może się do niego przyłączyć?

W 2016 roku, kiedy Trójmorze powstawało, jego kształt jeszcze nie był przesądzony. Pamiętam, że na pierwszy szczyt do Dubrownika został zaproszony ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. On tego zaproszenia nie przyjął. Później, kiedy w Kijowie rozmawiałem z moimi znajomymi ukraińskimi dziennikarzami, oni powiedzieli mi, że wtedy Kijów utrzymywał specjalne relacje z Berlinem. Uważano, że Niemcy będą adwokatem Ukrainy w Europie, że będą najlepiej reprezentować interesy Ukrainy na Zachodzie. A Niemcy nie były zbyt chętne, żeby Ukraina przyłączyła się do inicjatywy Trójmorza.

Poroszenko nie przyjechał na szczyt do Dubrownika ponoć właśnie pod wpływem dyplomacji Berlina. Kto wie, gdyby przyjechał, może formuła Trójmorza zostałaby domknięta inaczej. Natomiast tam zadecydowano, że będzie do niej należeć 12 krajów Unii Europejskiej. I później, kiedy Ukraina zgłosiła akces, okazało się, że pociąg już odjechał, inicjatywa jest właściwie zamknięta, jeżeli chodzi o formułę.

To się trochę zmieniło po nowej agresji na Ukrainę. W zeszłym roku na czerwcowym szczycie Trójmorza w Rydze Ukraina znowu się zgłosiła i wtedy uzyskała podobny status jak Niemcy – partnera strategicznego Trójmorza, przy czym profesor Żurawski vel Grajewski jako pierwszy rzucił w przestrzeni publicznej hasło, żeby przyjąć Ukrainę do Trójmorza, bo łatwiej ją będzie pewnie przyjąć do Trójmorza niż do Unii Europejskiej. A to będzie stanowić pewien krok na drodze do pełnej akcesji do Unii. Tak więc niewykluczone, że Ukraina stanie się pełnoprawnym członkiem inicjatywy Trójmorza. (…)

Czy ta inicjatywa ma dzisiaj szansę powodzenia wspólnie z Węgrami?

Rzeczywiście Węgry po 24 lutego zeszłego roku stają się coraz bardziej osamotnione nie tylko w Unii Europejskiej, nie tylko w Trójmorzu, ale nawet w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Nasze drogi się rozchodzą w wielu kwestiach. Punkt numer 1 to jest wojna na Ukrainie, spór o postawę wobec tego konfliktu.

Mówiłem, że mało o sobie wiemy. Kiedy byłem na Węgrzech, mogłem obserwować olbrzymią niewiedzę Węgrów na temat Ukrainy.

Większość moich rozmówców uważała, że naród ukraiński powstał dopiero na początku XX wieku, że nigdy wcześniej, ani w XIX, ani w poprzednich wiekach taki twór nie istniał. W ogóle nie słyszeli o Rusi Kijowskiej, o hetmanacie kozackim, o Siczy Zaporoskiej. Według nich to jest zupełnie nowy twór, którego nigdy wcześniej nie było.

Musiałem im dopiero tłumaczyć historię, zresztą naszą wspólną, Rzeczypospolitej Obojga Narodów, żeby otwierali oczy i byli zdumieni, że coś takiego w ogóle miało miejsce.

Przypadek Węgier pokazuje też, jak konieczna jest edukacja, rozszerzanie wiedzy o nas samych w naszym regionie, bo wiele nieporozumień jest opartych na niewiedzy. My też, z naszej polskiej perspektywy, tę politykę Węgier kładziemy często na karb postępowania Viktora Orbana. Okazuje się, że popiera go zdecydowana większość społeczeństwa i to, że on uzyskał po raz czwarty z rzędu większość konstytucyjną w ostatnich wyborach, wynikało z tego, że większość Węgrów poparła jego politykę w sprawie Rosji i Ukrainy.

Polityka w sprawie Rosji i Ukrainy była główną osią sporu w czasie kampanii wyborczej na Węgrzech, bo wybory miały miejsce w kwietniu, agresja pełnoskalowa zaczęła się w lutym, więc cała kampania wyborcza odbywała się w cieniu tego konfliktu i okazało się, że ponad dwie trzecie Węgrów poparło Orbana. Zdecydowana większość Węgrów popiera jego politykę w sprawie Rosji i Ukrainy.

Cały wywiad Piotra Mateusza Bobołowicza z Grzegorzem Górnym, publicystą i prezesem Stowarzyszenia Trójmorze, pt. „Wspólnota państw we wspólnocie Europy”, znajduje się na s. 4–5 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego Kuriera WNET” nr 111/2023.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Piotra Mateusza Bobołowicza z Grzegorzem Górnym, publicystą i prezesem Stowarzyszenia Trójmorze, pt. „Wspólnota państw we wspólnocie Europy”, pt. „Co będziemy z tego mieli?”, na s. 4–5 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego „Kuriera WNET” nr 111/2023

Chcielibyśmy być tygrysami Europy, mówi Marlena Gołębiowska, st. analityk w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej

Konferencja prasowa po Szczycie Inicjatywy Trójmorza w Bukareszcie we wrześniu br. Premier Chorwacji Andrej Plenković, Prezydent RP Andrzej Duda, gospodarz szczytu – prezydent Rumunii Klaus Iohannis i, prezydent Litwy, Gitanas Nausėda | Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Widzę dwa główne cele Inicjatywy Trójmorza: współpraca wewnątrz regionu i wizerunek, nie pojedynczych państw, biedniejszych niż państwa Europy Zachodniej, ale regionu, który bardzo szybko się rozwija.

Co będziemy z tego mieli?

O trójmorskiej gospodarce z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, rozmawia Piotr Mateusz Bobołowicz.

 

Ideą Inicjatywy Trójmorza było połączenie infrastrukturalne Europy Środkowej, mające pomóc jej nadgonić zaległości w rozwoju gospodarczym, które nas dzielą od państw starej Unii. Skąd wziąć na to pieniądze?

Zacznę od tego, jak Inicjatywa Trójmorza podchodzi do kwestii finansowania i co chciałaby finansować. W 2018 r. na szczycie w Bukareszcie stworzono listę najważniejszych projektów i inwestycji. Wpisano na nią 48 pozycji, które miały przyczynić się lepszego rozwoju regionu. Do dzisiaj lista powiększyła się do 91, które mają kosztować około 168 mld euro.

Jak je sfinansować? Aż 40% środków ma pochodzić z Unii Europejskiej, zwłaszcza z programu „Łącząc Europę”. 24% mają zapewnić państwa członkowskie.

Kilka procent pokryje Europejski Bank Inwestycyjny i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Czyli duża część jest finansowana poza Inicjatywą Trójmorza. Natomiast 9% tych 168 mld euro ma zapewnić instrument, który Inicjatywa Trójmorza stworzyła, czyli Fundusz Inwestycyjny Inicjatywy Trójmorza. To oznacza, że fundusz miałby dołożyć do tych 91 inwestycji ok. 15 mld euro. Do dziś nie zebrał nawet jednego miliarda, na razie dysponuje 913 mln euro.

Mamy też deklarację wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych, wspomniano o nim podczas szczytu w Rydze w ubiegłym roku. Nie zostało ono jeszcze przekazane, ale już sama deklaracja tego, że Amerykanie chcą inwestować w Fundusz Trójmorza, była nam wtedy bardzo potrzebna, bo kiedy szczyt się odbywał, od kilku miesięcy trwała wojna w Ukrainie i oznaczało to duże zagrożenie dla całego regionu, jeśli chodzi o potencjał inwestycyjny, dlatego że dla globalnych inwestorów nasz region stał się po prostu niebezpieczny. Więc zapowiedź zasilenia funduszu, która pojawiła się w Rydze, była pozytywna. Była mowa o kwocie 300 mln dolarów, czyli około 280 mln euro, dzięki czemu przekroczylibyśmy ten pierwszy miliard euro, jeśli chodzi o środki zgromadzone w Funduszu Trójmorza. To sporo, ale wobec planów Inicjatywy Trójmorza mamy jeszcze trochę pieniędzy do zebrania.

Jaki jest pomysł na ich zgromadzenie? Kto ma dać te pozostałe 14 miliardów?

Dotąd na Fundusz Trójmorza przekazało środki 9 z 12 państw regionu – właściwie Banki Rozwoju z tych państw. Nie ma wśród nich na razie Austrii, Czech i Słowacji. Natomiast liczymy na to, że Funduszem Trójmorza zainteresują się globalni inwestorzy, że będzie on ściągał kapitał zagraniczny, ponieważ jest funduszem komercyjnym, czyli takim, który obiecuje zyski tym, którzy wkładają do niego środki.

Aktualnie fundusz inwestuje w spółki, które prowadzą działalność w zakresie kluczowych dla Inicjatywy Trójmorza elementów, czyli transportu, energetyki albo cyfryzacji. Kupuje udziały w tych spółkach z nadzieją, że spółki te dobrze się rozwiną i przyniosą zysk inwestorom, a równocześnie przyczynią się do rozwoju regionu. Czyli to nie są przypadkowe inwestycje, tylko takie, które mają rozwijać region.

Takich inwestycji na razie dokonano już – lub dopiero – pięć. Pierwszą firmą, której akcje zakupiono, była Cargo United, która działa na rynku wynajmu lokomotyw, czyli mamy część transportową. Drugą firmą była Green Energy, która buduje centrum danych w Estonii, i to jest inwestycja w cyfryzację. Kolejna inwestycja to jest firma Energy z Austrii, która zajmuje się odnawialnymi źródłami energii. To trzy z kluczowych dla Trójmorza sektorów. I kolejne dwie inwestycje: akcje operatora portu w Burgas w Bułgarii i najnowsza, całkiem świeża inwestycja: R.Power – firma, która buduje instalacje fotowoltaiczne.

Początki są zawsze trudne, ale spodziewamy się, że to i zaangażowanie amerykańskie plus, miejmy nadzieję, większe zaangażowanie środków z państw regionu spowoduje, że fundusz będzie wzrastał i będzie jeszcze o nim głośno.

Co zyskają państwa regionu na tych inwestycjach? I czy Trójmorze ma wspólne interesy gospodarcze?

Każda inwestycja funduszu ma dać korzyści przynajmniej dwom państwom regionu, bo ciężko jest znaleźć firmy, które działają na wszystkich dwunastu rynkach naraz. I widzimy różnicowanie kierunków tych inwestycji: firma z Austrii, z rynku polskiego i z rynku estońskiego. Co do potencjału współpracy w regionie: w założeniach twórców inicjatywy jest on ogromny i mają oni na to argumenty.

Często konferencje Trójmorza zaczynają się wielkimi liczbami: że państwa Inicjatywy Trójmorza to 30% ludności i 30% powierzchni Unii Europejskiej. Ale zwykle nie mówi się, ile to procent PKB Unii Europejskiej, podając inną wartość – aktualnego wzrostu gospodarczego. Dlaczego? Bo gospodarki zrzeszone w Inicjatywie Trójmorza generują zaledwie około 15% PKB unijnego, ale bardzo prężnie rozwijały się w ostatnich latach. Przed pandemią znacząco wyprzedzały, jeśli chodzi o poziom osiąganego wzrostu gospodarczego, Europę Zachodnią. Pandemia, a później bardzo bliska dla tego regionu wojna w Ukrainie spowodowały spowolnienie, ale te zawirowania uznawane są za chwilowe i mamy nadzieję wrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu. Już teraz mówi się, że wpływ wojny na Ukrainie jest mniejszy niż spodziewano się na początku, więc liczymy na to, że przyspieszenie nastąpi.

Ja osobiście widzę dwa główne cele, jakie Inicjatywa Trójmorza mogłaby osiągnąć. Po pierwsze: rozwinięcie współpracy wewnątrz tej inicjatywy, chociażby pod względem wymiany handlowej.

Np. udział państw Inicjatywy Trójmorza w wymianie handlowej Polski to zaledwie 15%, podczas gdy Niemiec – dwadzieścia kilka procent, co dowodzi, że mimo bardzo dużej liczby ludności i dużego potencjału gospodarczego, przedsiębiorcy w regionie środkowoeuropejskim chętnie kierowali się wzdłuż osi wschód–zachód, a nie północ-południe.

Podobno cechą wspólną wszystkich państw Inicjatywy Trójmorza jest to, że głównym ich partnerem handlowym są Niemcy. Czy Polska ma ambicję, żeby Niemcy pod tym względem zastąpić w regionie?

Jako ekonomistka muszę powiedzieć, że są na to proste wzory: im bliżej i im większe państwo, tym chętniej z nim handlujemy. Niemcy są największą gospodarką w całej Unii Europejskiej, z ogromnym rynkiem i potencjałem rozwoju, więc nic dziwnego, że państwa Inicjatywy Trójmorza po wstąpieniu do Unii Europejskiej zwróciły się w ich kierunku, bo to dawało największe możliwości przedsiębiorcom. Ale potencjał regionu jest widoczny i wynika właśnie ze wspólnoty rynków i rozszerzenia tej współpracy na oś północ-południe. To jest pierwszy bardzo ważny aspekt, jeśli chodzi o inicjatywę Trójmorza.

Jest też drugi, nawet ważniejszy:

Celem inicjatywy Trójmorza jest to, żeby duży globalny gracz miał przed oczami nie tylko małe, pojedyncze państwa: Estonię, Litwę, Łotwę, Chorwację, którym trudno walczyć o globalny kapitał, ale postrzegał nasz potencjał jako regionu, w który warto angażować kapitał.

Więc widzę dwa główne cele Inicjatywy Trójmorza: współpraca wewnątrz regionu i wizerunek – nie pojedynczych państw, biedniejszych niż państwa Europy Zachodniej, ale regionu, który bardzo szybko się rozwija.

Pojawiały się kiedyś sformułowania o tygrysach Europy, trochę na wzór tych azjatyckich tygrysów, o których się wiele mówiło. Chcielibyśmy być takimi tygrysami Europy. Dla Polski to nie jest aż tak duży problem, bo wytwarzamy ok. 28% PKB całego regionu Trójmorza. Druga jest Austria – około 19%. Tak więc na tym, że bylibyśmy postrzegani jako region gospodarczy, a nie pojedyncze gospodarki, najwięcej mogłyby skorzystać małe państwa Inicjatywy.

A czy nie ma ryzyka, że największe państwa Inicjatywy Trójmorza dostaną dużo większy kawałek tortu?

Tak, i z tej przyczyny te mniejsze państwa niekiedy mniej się angażują. Niekiedy, bo np. w państwach bałtyckich ten problem nie występuje. Te państwa bardzo zaangażowały się w Inicjatywę Trójmorza, w fundusz inwestycyjny, organizowały szczyty. Prawdopodobnie po tegorocznym szczycie w Rumunii stery przejmie Litwa, a wtedy wszystkie państwa bałtyckie będą miały ten szczyt u siebie. Ale w Europie Środkowej, rozumianej wąsko jako państwa Grupy Wyszehradzkiej, ten problem się pojawia.

Podczas rozmów z ekspertami z Czech, Słowacji, bardzo często pada pytanie: co będziemy z tego mieli? I w interesie wszystkich nas jest tłumaczenie, że w miarę rozwoju naszego regionu wzrost będzie promieniował na wszystkie państwa.

Polska jest największą gospodarką w regionie, więc pewnie najbardziej zależy jej na rozwoju tej inicjatywy, co zresztą widać, bo jest jej bardzo aktywnym uczestnikiem, była jednym z jej współtwórców, zaangażowała się kapitałowo, nasz polski BGK rozkręcał Fundusz Inicjatywy Trójmorza. Polska podejmuje mnóstwo działań, które mają na celu spopularyzowanie tej inicjatywy.

Początkowo, kiedy pojawiło się sformułowanie ‘Inicjatywa Trójmorza’, pytano, czy jest ona w kontrze do Unii Europejskiej, co np. w Czechach czy na Słowacji budziło pewien niepokój. Ale inicjatywa nie jest wymierzona przeciw Unii. Nawet pojawiają się głosy, aby stała się jej wewnętrznym elementem. Wypłynęło to podczas szczytu w Rydze, kiedy Ukraina, w której toczyła się wojna, zgłosiła chęć uczestniczenia w Inicjatywie Trójmorza. Powiedziano wtedy jasno, że do inicjatywy Trójmorza należą tylko państwa unijne, a Ukraina otrzymała status partnera uczestniczącego.

Co do „dzielenia tortu”, miejmy nadzieję, że w innych państwach również zostanie dostrzeżony potencjał tej inicjatywy. Może szczególnie przekona małe państwa rozwój wzajemnych stosunków w regionie.

Bardzo często w ramach Inicjatywy mówimy, że się nie znamy, że brakuje połączeń. Gdyby udało się to poprawić i mielibyśmy tuż obok większe, bliskie sobie rynki, biznes mógłby się całkiem dobrze w ramach regionu kręcić.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmowa Piotra Mateusza Bobołowicza z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, pt. „Co będziemy z tego mieli?” znajduje się na s. 6 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego Kuriera WNET” nr 111/2023.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Rozmowa Piotra Mateusza Bobołowicza z Marleną Gołębiowską, starszym analitykiem w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej z siedzibą w Lublinie, pt. „Co będziemy z tego mieli?”, na s. 6 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego „Kuriera WNET” nr 111/2023

Inicjatywa Trójmorza wchodzi w życie za pośrednictwem Funduszu Trójmorza – wykorzystamy wreszcie potencjał regionu

W koncepcji „17+1” to nie my – kraje regionu – mamy decydować o rozwoju i być jego głównymi beneficjentami, ale Chiny. Paradoksalnie to najlepszy lepszy dowód na słuszność koncepcji Trójmorza.

Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey, Paweł Nierada

Na początek może mógłby Pan opowiedzieć, jak powstał Fundusz Trójmorza, jakie były początki tej inicjatywy?

Historia Funduszu jest bardzo prosta. W 2017 r. w Warszawie odbywał się drugi szczyt Trójmorza – inicjatywy prezydentów Polski i Chorwacji. Obserwowaliśmy wtedy z okna naszej siedziby opustoszałą z powodów bezpieczeństwa Warszawę i zastanawialiśmy się, w jaki sposób BGK – polski bank rozwoju – mógłby włączyć się w tę inicjatywę. Ma ona wiele wymiarów, ale jej celem nadrzędnym jest rozwój naszego regionu.

Stwierdziliśmy, bazując na naszych wcześniejszych doświadczeniach międzynarodowych relacji finansowych i ekonomicznych, że bardzo dobrym narzędziem do wpisania się w Inicjatywę Trójmorza będzie właśnie utworzenie takiego funduszu. Zdecydowaliśmy, że Fundusz będzie wspierać przedsięwzięcia infrastrukturalne w trzech obszarach – infrastruktury transportowej, cyfrowej i energetycznej.

Postanowiliśmy, że zaprosimy do niego banki i instytucje rozwoju z całego regionu, uznając, że nasi odpowiednicy w pozostałych krajach najlepiej znają lokalne potrzeby. Z drugiej strony uznaliśmy, że Fundusz powinien stanowić bramę do krajów regionu.

Zasadniczą część Funduszu ma stanowić wkład od prywatnych inwestorów instytucjonalnych, którzy są zainteresowani wzrostem aktywności w regionie Trójmorza. Fundusz jest otwarty na inwestorów spoza Europy. Prowadzone są rozmowy z przedstawicielami instytucji ze Stanów Zjednoczonych, krajów azjatyckich, takich jak Japonia i Korea, czy też Australii. Cechą naszego regionu jest to, że składa się z relatywnie dużej liczby państw, ale wiele z nich jest małych. Dlatego właśnie chcieliśmy stworzyć instrument, który otworzy ten region na dodatkowe fundusze, dużych inwestorów do tej pory tutaj nieobecnych. (…)

Czym różni się Inicjatywa Trójmorza od historycznego projektu Międzymorza?

Trójmorze i Międzymorze są to całkowicie różne rzeczy, których nie należy łączyć. Międzymorze to historyczna koncepcja sojuszu na rzecz bezpieczeństwa wywodząca się wprost z I RP, która cieszyła się popularnością również w II RP. Natomiast Inicjatywa Trójmorza skupia się na wymiarze gospodarczym i powstała w 2015 r. Ma ona wykorzystywać potencjał „nowych” krajów UE, które wcześniej były zamknięte w bloku sowieckim.

Ponad 50 lat komunizmu sprawiło, że kraje te mają ogromne zapóźnienia infrastrukturalne. Bank Gospodarstwa Krajowego zlecił jednej z firm konsultingowych przeprowadzenie analizy dotyczącej potrzeb inwestycyjnych w infrastrukturę transportową, cyfrową i energetyczną. Policzono, ile pieniędzy potrzeba, by zrównać się z poziomem rozwoju krajów zachodnich UE. Te szacunki pokazały, że zapotrzebowanie wynosi nieomal 600 miliardów euro.

Te braki mają zasadnicze przełożenie na ograniczenia w naszym rozwoju. Wszyscy wiemy, jak szybko można przyjechać z Warszawy do Brukseli, natomiast podróż z Tallina do Krakowa trwa znacznie dłużej, mimo podobnej odległości. Jednocześnie nie ma żadnego obiektywnego powodu, dla którego nie powinniśmy inwestować w infrastrukturę na linii północ-południe równie intensywnie, co na linii wschód-zachód. Usunięcie wąskich gardeł, częstych na granicach między naszymi krajami, zdecydowanie poprawi szlaki komunikacyjne i handlowe. Wpłynie to znacząco na wzrost wymiany handlowej między naszymi krajami, ale także między UE a resztą świata, jak chociażby z Dalekim Wschodem.

No właśnie, jak Chiny zapatrują się na Inicjatywę Trójmorza? Wydaje się znacząca w kontekście chociażby „nowego jedwabnego szlaku”.

Chiny mają szereg własnych inicjatyw, chociażby „17+1”, które w swojej istocie gospodarczej mają bardzo podobny wymiar, jak Inicjatywa Trójmorza. Jest jednak zasadnicza różnica między nimi, bowiem w koncepcji „17+1” to nie my – kraje regionu – mamy decydować o rozwoju i być jego głównymi beneficjentami, ale Chiny. Paradoksalnie jednak wydaje mi się, że ciężko o lepszy dowód na słuszność koncepcji Trójmorza. (…)

Pierwszymi inwestorami Funduszu zostały banki: polski BGK oraz rumuński EximBank, a w radzie nadzorczej mamy już również przedstawicieli z Czech, Łotwy i Estonii.

We wrześniu 2020 r. Estonia i Łotwa przystąpiły do Funduszu również jako akcjonariusze, a podczas Szczytu Trójmorza w Tallinie kilka kolejnych krajów zapowiedziało dołączenie z konkretnymi kwotami.

Jakimi środkami będzie dysponować Fundusz w swojej dojrzałej fazie rozwoju?

Naszym celem jest, by fundusz dysponował między trzema a pięcioma miliardami euro. Brzmi to jak duża liczba, ale nie jest to wiele w kontekście prawie 600 miliardów, które byłyby niezbędne, by jedynie wyrównać poziom rozwoju między „starą” a „młodą” Unią. Podczas Szczytu Trójmorza w Tallinie ogłosiliśmy, że BGK zwiększa swoje zaangażowanie w Fundusz o 250 mln euro, by można było zrealizować większą liczbę projektów niosących długofalowe korzyści dla całego regionu. Fundusze inwestycyjne mogą zwielokrotniać swoją „siłę rażenia”, więc zebrane środki pozwolą na zainwestowanie w projekty nawet do 100 mld euro. (…)

Kreowanie wspólnych projektów, wspólnych przedsięwzięć i nawiązanie bliższej współpracy zaczyna już procentować.

Jeśli uda nam się stworzyć ekosystem ekonomiczny, który pozwoli nam wzrastać razem, wykorzystamy wreszcie potencjał, który ma nasz region. Mówimy tu o 120 milionach obywateli, ponad 30% unijnej powierzchni i prawie 20% unijnego PKB.

Rozmowę o Inicjatywie i Funduszu Trójmorza z Pawłem Nieradą – wiceprezesem BGK i członkiem rady nadzorczej Funduszu Trójmorza przeprowadzili Jadwiga Chmielowska i Mariusz Patey przy współpracy Filipa Januszewskiego.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej, Mariusza Pateya i Pawła Nierady pt. „Koncepcja Trójmorza staje się faktem” znajduje się na s. 17 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Jadwigi Chmielowskiej, Mariusza Pateya i Pawła Nierady pt. „Koncepcja Trójmorza staje się faktem” na s. 17 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Aleksander Arabadźić: Zwycięstwo Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej w wyborach to dobra wiadomość dla Polski

Prezes i współtwórca Fundacji Akademii Kadr Europejskich, Aleksander Arabadźić komentuje wyniki wyborów w Chorwacji, ich wpływ na relacje z Polską i wyjaśnia istotę stosunków chorwacko-niemieckich.

Prezes Fundacji Akademii Kadr Europejskich Aleksander Arabadźić wskazuje że centroprawicowa, rządząca partia CHDZ (Chorwacka Wspólnota Demokratyczna), zdecydowanie wygrała lipcowe wybory co „z punktu widzenia Polski jest dobrą wiadomością dlatego, że zarówno z obecnym premierem, jak i rządem, mamy dobre relacje pod względem politycznym i gospodarczym”.

Gość Łukasza Jankowskiego przewiduje, że współpraca Chorwacji z Polską, w tym kontynuacja Inicjatywy Trójmorza, pozostaje niezagrożona. Natomiast prezydent tego kraju, który pochodzi z obozu socjaldemokratycznego „nie wykorzystuje swojego stanowiska do przepychania celów swojego obozu politycznego i nie jest tak ambitnym prezydentem, stąd dominująca rola obecnego premiera, który z punktu widzenia Polski (…) jest dobrym dla nas wyborem”.

Prezes Arabadźić wspomina, że dobre relacje pomiędzy Berlinem, a Zagrzebiem wynikają z dużej diaspory chorwackiej mieszkającej w Niemczech, a także pokaźnego udziału turystyki w gospodarce Chorwacji, do której licznie podróżują Niemcy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Prof. Zbigniew Krysiak: Do tej pory Niemcy ignorowali Inicjatywę Trójmorza, teraz chcą uzyskać status partnera

Prof. Zbigniew Krysiak o Forum Biznesu Państw Inicjatywy Trójmorza, które odbywa się w stolicy Słowenii Lublanie.

 

 

Na szczycie spotkało się 12 przywódców państw Inicjatywy Trójmorza. Polskę reprezentuje prezydent Andrzej Duda:

Ten szczyt jest słabo nagłośniony i trochę mnie dziwi  słaba aktywność mediów z okręgu trójmorza. Myślę że przyczyną tego stanu rzeczy są inne wydarzenia, które się właśnie odbywają, takie jak, chociażby wizyta Donalda Trumpa w Wielkiej Brytanii.

Profesor Zbigniew Krysiak stwierdził także, że w przyszłości tego typu spotkania, jak i cała inicjatywa Trójmorza powinna być szerzej rozgłaśniana w mediach. Sposobem na to mogłoby być stworzenie odpowiedniej wspólnej platformy medialnej:

Powinna powstać silna wspólna platforma medialna, która znajdzie odpowiednie finansowanie. Ta platforma medialna mogłaby istnieć w formie na przykład telewizji, czy systematycznego programu, który byłby nadawany,  emitowany nie tylko w obrębie Trójmorza, ale też szerzej, żeby tworzyć przekaz, który będzie pokazywał adekwatnie poziom rozwoju u tego projektu.

Gość Poranka WNET wspomniał także na temat możliwego partnerstwa Niemiec w tym projekcie. Podkreślił, że w ostatnich latach niemieccy politycy bagatelizowali Inicjatywę Trójmorza:

Uważam, że Niemcy mogą próbować wchodzić, jako tak zwany partner, nie członek. Podkreślam, tylko jako partner, Oni mogą próbować to w pewnym sensie zniekształcać tę ideę, sam cel Trójmorza, skupiając się  na swoich interesach. Niemniej jednak pozytywnym wymiarem tego jest to, że zgłoszenie jest wyrazem traktowania w wielkiej powadze tego projektu i nieignorowania go, jak to było właśnie w latach poprzednich.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

K.T. / A.M.K.