Kłosowski: Zemmour stwierdził, że Europejczycy będą współczesnymi Indianami. Został ukarany za wzywanie do nienawiści

– Na „Konwencji Prawicy” Eric Zemmour wskazał na zagrożenie Europy m.in. przez migrantów. Dziwi więc, że skazano go za to za wzywanie do nienawiści religijnej – mówi Michał Kłosowski.


Michał Kłosowski, sekretarz Redakcji „Wszystko Co Najważniejsze”, opowiada o przemówieniu dziennikarza Erica Zemmoura, które wygłosił on 28 września podczas „Konwencji Prawicy” w Paryżu. Wystąpienie publicysty podzieliło Francuzów, a on sam skazany został na karę grzywny za wzywanie do nienawiści religijnej. Zarządzono również wykonanie nad nim aresztu domowego.

Gość Popołudnia mówi, jakie zagadnienia poruszone przez Zemmoura wywołały tak ostrą reakcję.

Tam były trzy najważniejsze tezy jego wystąpienia. Pierwsza to to, że Europejczycy staną się współczesnymi Indianami, Indianami świata, to znaczy zostaną skolonizowani przez tych, którzy do Europy wchodzą (…). Druga rzecz, mówi o demografii, która się wiąże właśnie z tym elementem. O tym, że Europa się starzeje, i to jest jeden z najważniejszych problemów Starego Kontynentu. Trzecia rzecz, mówi o tym, że to wartości (…) katolickie, na których Europa została ufundowana, są najważniejsze dla jej przetrwania. Jak się okazuje, po rewolucji ‘68 r., która była tym początkiem lewicowej drogi po instytucjach, zwłaszcza po uniwersytetach, zwłaszcza we Francji, takie słowa nie są już tak dobrze odbierane.

Kłosowski w pewnym sensie nie jest zdziwiony kontrowersjami, które wśród Francuzów wywołały słowa dziennikarza. Złamał on bowiem medialne tabu i narodową dumę. We francuskich środkach przekazu rzadko można usłyszeć tak stanowcze i równocześnie konserwatywne opinie. Ponadto wielu Francuzów wstydzi się swojej imperialnej przeszłości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Dr Kuźmiuk: Wojciechowski był brutalnie przesłuchiwany w PE przez dyspozycję polityczną. Chciało tego m.in. PSL [VIDEO]

– Europoseł Kalinowski z PSL najpierw forsował powiązanie wydatków UE z samorządnością, a potem żądał od Wojciechowskiego wyłączenia z tej zasady rolnictwa. To hipokryzja! – mówi dr Zbigniew Kuźmiuk.


Dr Zbigniew Kuźmiuk, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, odnosi się do zaakceptowania przez koordynatorów grup politycznych w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi PE kandydatury Janusza Wojciechowskiego. Fakt ten oznacza, że od objęcia teki unijnego komisarza ds. rolnictwa dzieli go tylko jeden etap – zaplanowane na 23 października głosowanie w Parlamencie Europejskim, kiedy to unijne ciało ustawodawcze będzie musiało zaakceptować cały nowy skład Komisji Europejskiej. Gość Poranka sądzi jednak, że krok ten jest jedynie formalnością.

Zakładam, że skoro wysłuchania zmierzają już do końca i kończą się pozytywnie, to oznacza, że skoro każdy z komisarzy dostał poparcie w komisji Parlamentu Europejskiego, która odpowiada za dany obszar, to trudno mi sobie wyobrazić, żeby ostatecznie cała Komisja nie uzyskała większości. Więc w jakimś sensie to, co stanie się 23 października (…), jest już formalnością.

Dr Kuźmiuk komentuje także doniesienia medialne, według których pierwsze przesłuchanie Wojciechowskiego z 1 października miało pozbawić go szans na zostanie komisarzem.

Trzeba powiedzieć, że wtedy ta presja polityczna była naprawdę ogromna. Byłem także na posiedzeniu koordynatorów i koordynatorzy zaprzeczali temu, co słyszałem i widziałem na sali! Wtedy była dyspozycja polityczna, także nacisk europosłów Platformy, że kandydata trzeba absolutnie przeczołgać, w związku z tym rzeczywiście był brutalnie czołgany.

Europoseł zaznacza przy tym, że na skompromitowaniu kandydata zależało również politykom PSL. Przypomina, że to właśnie członkowie Europejskiej Partii Ludowej, do której należą m.in. politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przegłosowali powiązanie wydatków unijnego budżetu z praworządnością.

To Himalaje hipokryzji! To zrobił [Jarosław – przyp. red.] Kalinowski! Rzecz nieprawdopodobna, jak można najpierw tę zasadę forsować, (…) żeby parę miesięcy później, atakując polskiego kandydata, żądać od niego, żeby wydatki na rolnictwo z tego mechanizmu [uzależnienia od praworządności – przyp. red.] wyłączyć. (…) PSL nie zapisało się pozytywnie, jeśli chodzi o to wysłuchanie i moim zdnaiem w tych wyborach za to zapłaci.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jacek Ozdoba: HGW jest człowiekiem małym, nikczemnym. Jak może za awarię „Czajki” obwiniać śp. Lecha Kaczyńskiego?

– HGW jest bezczelna. Zrzuca odpowiedzialność za awarię „Czajki” na Lecha Kaczyńskiego, który nie rządzi stolicą od lat. Przecież to za jej rządów unowocześniano tę oczyszczalnię – mówi Jacek Ozdoba.

 

 

Jacek Ozdoba, radny Warszawy z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, komentuje sobotnie wystąpienie byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w porannej audycji Radia ZET. W czasie jej trwania polityk stwierdziła, że za awarię Oczyszczalni Ścieków „Czajka” w stolicy, do której doszło w dniach 27-28 sierpnia, odpowiedzialna jest była głowa państwa, a w latach 2002-2005 prezydent Warszawy Lech Kaczyński, a także były prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek.

To świadczy o poziomie pani prezydent, która już naprawdę w politycznym działaniu jest w stanie posunąć się do tak nikczemnych zarzutów wobec świętej pamięci prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego i pana prof. Skrzypka, co jest świadectwem tego, że (…) taką politykę uprawiają ludzie mali.

Gość Kuriera w samo południe zwraca uwagę, że to za rządów HGW zawarto umowę na rozbudowę i unowocześnienie oczyszczalni. Stwierdza przy tym, że zrzucanie odpowiedzialności na Lecha Kaczyńskiego, który nie rządzi Warszawą od wielu lat, jest bezczelnością. Z przekąsem pyta: „jak to jest, że Platforma rządzi w Warszawie, a winny jest PiS?”.

Ozdoba komentuje również rządy następcy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Stwierdza, że Rafał Trzaskowski nie sprostał obowiązkom prezydenta Warszawy.

Pan prezydent dużo mówi o ekologii, a jak na razie widzimy wycinkę drzew, zabudowę klinów zapowietrzających w Warszawie. Jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską – brak planów zagospodarowania, zabudowy strefy zielonej, brak wymiany kopciuchów wszystkich miejskich. Mamy do czynienia ze słabą segregacją, z brakiem nowoczesnej spalarni dotyczącej osadów w Warszawie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Kornel Morawiecki przegrał walkę z chorobą. W wieku 78 lat rak odebrał życie marszałkowi seniorowi

O śmierci założyciela Solidarności Walczącej poinformował dziennikarz „Super Expressu”. Działacz opozycji antykomunistycznej był również Przyjacielem Radia WNET. Przypominamy jego wypowiedzi z anteny.

Kornel Morawiecki dzieli się swoimi przemyśleniami na temat najważniejszych wydarzeń 2017 r. oraz przyjmowania uchodźców.


Kornel Morawiecki o Andrzeju Kołodzieju, którego losy przedstawia film Marii Dłużewskiej pt. „Andrzej Kołodziej. Bardzo polska opowieść”. Marszałek senior wypowiada się także na temat Lecha Wałęsy.

 

Kornel Morawiecki dzieli swoją opinią na temat potrzeby reformy wymiaru sprawiedliwości.

Kornel Morawiecki skomentował wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy podczas przemówienia w 226. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, dotyczącą chęci wszczęcia referendum ws. zmiany konstytucji w 2018 roku.

Kornel Morawiecki ocenił wniosek Platformy Obywatelskiej w sprawie wotum nieufności dla rządu premier Beaty Szydło.

Kornel Morawiecki opowiada o przebiegu referendum w Kurdystanie w 2017 r. oraz komentuje sytuację wewnętrzną tego rejonu.

Kornel Morawiecki komentuje objęcie stanowiska premiera przez swojego syna, Mateusza Morawieckiego.

Wiedzieć czy nie wiedzieć? Sprawdźmy na konkretnych przykładach, co w tej materii jest dla Polski dobre, a co szkodliwe

Przewaga informacyjna decyduje o wielu sprawach w gospodarce, polityce i w mediach. Rozpatrzmy w tym kontekście najpierw niedokonaną lustrację księży, a następnie kilka innych ważnych zagadnień.

Andrzej Jarczewski

Leworządnośc

W PRL – jak wiemy – bezpieka każdemu klerykowi zakładała teczkę i gromadziła informacje o danym księdzu nawet po jego śmierci. Księża musieli prowadzić skomplikowaną grę. Mimo różnych utrudnień wznoszono wtedy sporo nowych kościołów, ale chyba wszystkie budowy były na bakier z ówczesną praworządnością. Proboszcz prowadził potrójną księgowość. Pierwszą dla urzędów, drugą dla kurii, a trzecią – nie zawsze zapisywaną – tylko dla siebie. Czy w dokumentacji urzędowej wszystko było w porządku? Jasne, że nie.

To były delikatne i wielopiętrowe gry. Ot, na placu pojawia się tysiąc cegieł. Ktoś to wyprodukował, ktoś przywiózł, ktoś zapłacił. Ale nie ma żadnych faktur. Lokalna bezpieka oczywiście to notuje, jednak nie za bardzo chce interweniować. Małych spraw nie warto wszczynać, „poczekamy na większą aferę i wtedy przyskrzyni się klechę”. Dalsze postępowanie zależało zawsze od aktualnej polityki centralnych władz PZPR. Prawie wszystkie kościoły prędzej czy później zostały jednak wzniesione. Władze rzadko interweniowały, afer nie nagłaśniano, ale informacje były zbierane i wpinane do teczek nieustannie. Nie chodziło o samą świątynię, raczej o gromadzenie haków na proboszcza, wikarego i osoby zaangażowane w budowę.

Gdyby na ziemię zstąpili wtedy aniołowie, czyniący wszystko zgodnie z obowiązującym prawem… nie powstałby ani jeden nowy kościół, a większość starych by się rozsypała choćby z powodu niedostępności miedzi na dach. Każdy prawdziwy budowniczy musiał być na bakier z prawem, bo to było lewo, nie prawo. Trzeba więc było na każdym kroku walczyć „prawem i lewem”. A każdy krok był zapisany.

Zepsuć Episkopat

Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do walki politycznej rozgrywającej się publicznie. Każdy drobny incydent, jakiś błąd czy niesympatyczne działanie ministra czy biskupa od razu jest nagłaśniane przez polskojęzyczne media, a nieustanne donosy do zagranicznych ośrodków dyspozycyjnych przestały nas dziwić. Za komuny było inaczej. Władze nie dążyły do widowiskowej konfrontacji z Kościołem. To mogłoby tylko zwiększyć determinację wiernych. Postawiono na strategię długofalową: fabrykować donosy, sprzyjać łamaniu prawa przez księży, nie reagować w razie skandali obyczajowych, utajniać, ale niczego nie zapominać. Zbierać dowody i w odpowiednim momencie ich użyć.

Nawet w grupie aniołów dałoby się znaleźć podgrupkę aniołów upadłych. Wśród ludzi, a księża są ludźmi, jest to bardzo łatwe. Wymaga tylko czasu i obmyślanej, długofalowej strategii. Celem komunistów nie było karanie drobnicy, ale zepsucie możliwie dużej liczby księży i organizowanie wybrańcom awansu zawodowego wewnątrz Kościoła. Niekiedy wprowadzano nawet przeszkolonych oficerów wywiadu do zakonów, by tam realizowali zadania specjalne (słynny casus Tomasza Turowskiego).

Dalekosiężny cel wynikał z cennych doświadczeń, zebranych kilka lat po wojnie w czasie formowania tzw. V Komendy WiN-u: do władz każdej organizacji da się wprowadzić „odpowiednich” ludzi. Trzeba tylko działać cierpliwie. Nie wywoływać awantur, ale jednych eliminować lub choćby systematycznie organizować im niepowodzenia, a innym pomagać w awansie, korzystając z już posiadanych aktywów personalnych i różnych środków, o których rozpracowywani nie mieli pojęcia. Celem było pomnażanie własnych aktywów we „wrogiej” organizacji, czyli w Kościele katolickim, bo inne Kościoły nie stanowiły większego problemu.

W latach siedemdziesiątych – jako początkujący naukowiec – ze zdziwieniem obserwowałem zadziwiający awans naukowy kompletnych miernot i niezwykle mozolne zdobywanie należnych pozycji przez wybitnych uczonych. Przestałem się dziwić, gdy zauważyłem, że to nie jest błąd czy wyjątek, ale reguła. Tak działała komuna, ku zresztą swej zgubie: na własne szczyty promowała trzeci sort nauki.

W podobny sposób próbowano zawładnąć polskim episkopatem. Nie szło łatwo, bo księża, choć musieli uczestniczyć w różnych „grach z diabłem”, to jednak granic zbyt dalekich nie przekraczali. Z wyjątkiem – na który tak liczyła bezpieka – aniołów i księży upadłych. Tych forsowano w mediach, na uczelniach krajowych i zagranicznych, pomagano im eliminować konkurentów, a w końcu ścielono im drogę do episkopatu. Ilu tam dotarło? Tego niestety nie wiemy, bo lustracji nie przeprowadzono. (…)

Zniszczyć IPN!

Likwidacji IPN-u nie żądają pokrzywdzeni. Przeciwnie. Takie postulaty głoszą ci, którzy mają dostęp do zawczasu wytwarzanych kopii dokumentów. Oni pragną utrwalić swoją przewagę informacyjną nie tylko w celach politycznych, ale choćby handlowych. Za chwilę pomrą wszyscy esbecy i wszyscy inwigilowani, a cała sprawa interesować będzie tylko historyków. Dziś jeszcze żyją i prześladowcy, i prześladowani. Niektórzy spotykają się na korytarzach nie tylko Sejmu, ale i Parlamentu Europejskiego. Gdybyż tak udało się zamknąć IPN! Zbóje mogliby wtedy chodzić w glorii bohaterów, a historię pisaliby kaci, zwłaszcza gdyby udało się też wstrzymać poszukiwanie grobów prawdziwych bohaterów.

Nie wzywam do pełnego udostępnienia archiwów ciekawskim. Przygotowując dziesiątki biogramów dla Encyklopedii Solidarności, musiałem opracować wiele ubeckich teczek i dowiedziałem się bardzo dziwnych rzeczy o różnych ludziach. Są tam m.in. tajemnice rodzinne, które nie powinny interesować gawiedzi. Są szczegółowe opisy preferencji seksualnych i różnych pijackich ekscesów. Są też donosy całkowicie fałszywe. Polityki niewiele.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Wiedzieć czy nie wiedzieć – oto jest pytanie!” znajduje się na s. 14 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Wiedzieć czy nie wiedzieć – oto jest pytanie!” na s. 14 wrześniowego „Kuriera WNET”, nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Relacja Danuty Charkiewicz-Topolskiej, świadka powstania warszawskiego, z Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie

– Bardzo przeszkadza mi mówienie, że za II wojnę światową odpowiedzialni są naziści. Podczas niej nikt nie znał tego określenia. Dla mnie to byli po prostu Niemcy – mówi Danuta Charkiewicz-Topolska.

 

 

Danuta Charkiewicz-Topolska, świadek powstania warszawskiego, opowiada o swojej ucieczce z okupowanej Warszawy w 1944 r. Podczas tego wystąpienia zbrojnego gość Kuriera w samo południe mieszkała na ul. Marszałkowskiej 118. Codziennie wychodziła do znajdującego się na ul. Złotej 7/9 Kina Palladium, skąd pobierała wodę. Pewnego dnia w okolicach obiektu ktoś zagrał na fortepianie Warszawiankę. Wykonanie zakazanego utworu zrobiło na 11-letniej wówczas warszawiance olbrzymie wrażenie. Przetrwało ono z nią aż do dziś.

Ja unikam nawet zgromadzeń w Warszawie upamiętniających to [powstanie warszawskie – przyp. red.], ponieważ ja płaczę. Po prostu płakać zaczynam. Raz byłam i nie wytrzymałam, Warszawiankę grali, to wystarczyło.

Charkiewicz-Topolska stwierdza, że bardzo chętnie przychodzi do dzisiejszego Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie. Jest to bowiem jedyne miejsce, które najbardziej kojarzy jej się z przeszłością. Gość Kuriera… trafiła do ówczesnego Durchgangslager 121 ok. 8 września, trzy dni po zbombardowaniu Warszawy. W obozie przejściowym opatrzono nogę jej wuja, a ona sama otrzymała zupę.

Świadek powstania warszawskiego wspomina również wypędzenie jej z Pruszkowa. Niemcy skierowali ją razem z matką do pociągu towarowego, w którym usłyszała jedynie „Nach Auschwitz”. Pojazd nie dojechał jednak do celu – powstrzymały go przed tym wojska radzieckie, które zbombardowały wagony na wysokości ówczesnej wsi Białopole. Charkiewicz-Topolska dotarła z matką do pobliskiego dworca Skarżysko-Kamienna, skąd dojechały pociągiem towarowym do Krakowa.

Gość Kuriera dzieli się ze słuchaczami Radia WNET nauką, jaką wyciągnęła z wydarzeń II wojny światowej.

Trzeba być bardzo czujnym. To jest pierwsza rzecz. Wierzyć do pewnego stopnia (…). Raczej starać się mieć przyjaciół, ale nawet z przyjaciółmi trzeba być bardzo ostrożnym (…). Trudno tutaj oceniać ludzi, bo w każdym narodzie mogą się znaleźć wrogowie (…). Jedno, co mi tylko bardzo przeszkadza, to jest nazywanie tego nazistami, bo naziści mogą być wszędzie. (…) Nam to słowo nie było znane w ogóle (…) Dla mnie to byli po prostu Niemcy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Sellin: Holland okazała się niewdzięczna. Rząd finansuje prawdziwą kulturę, w tym jej filmy, bardziej niż kiedykolwiek

– Widziałem, że słowa Holland mocno zażenowały część widowni 44. FPFF w Gdyni. Jej manifest polityczny nie miał nic wspólnego z prawdą. Obecna władza nie walczy z kulturą – mówi Jarosław Sellin.


Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, odnosi się do słów reżyserki Agnieszki Holland, które wypowiedziała podczas sobotniej gali kończącej 44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Odbierając Złote Lwy – główną nagrodę konkursu – za film „Obywatel Jones”, odczytała ona komunikat Kultury Niepodległej, czyli apolitycznego ruchu artystów i ludzi kultury. Stwierdzono w nim m.in., że „polskie władze są na wojnie z kulturą” oraz że „próbują cenzurować dzieła, instytucje i wydarzenia nie tylko w świecie filmu. Stosują urzędowe naciski, szantaż finansowy, przejęcie instytucji, obsadzanie stanowisk ideologami, wycofywanie się z zawartych umów”.

Gość Poranka stwierdza, że swoim przemówieniem reżyserka okazała niewdzięczność wobec Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Instytucja ta bowiem według Sellina wspiera prawdziwą kulturę, w tym filmy Holland, bardziej niż kiedykolwiek. Podkreśla, że rząd Prawa i Sprawiedliwości dwukrotnie zwiększył dofinansowanie polskich filmów.

Obserwując salę widziałem, że jakaś część sali była mocno zażenowana tym, co usłyszała od pani wybitnej reżyser, ponieważ pozwoliła sobie na wygłoszenie pewnego manifestu politycznego. Nie miało to nic wspólnego z prawdą i obiektywną oceną rzeczywistości. Jeżeli pani Agnieszka Holland powiedziała w tym ostatnim swoim słowie, że obecna władza jest na wojnie z kulturą, to ja już zwracam uwagę, że jeśli już protestujemy przeciwko czemuś, to przeciwko antykulturze i barbarzyństwu w kulturze.

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego opowiada również o budowie Muzeum Historii Polski w Warszawie, a także o Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, gdzie trwa instalacja wystawy stałej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Kandydat Demokratów w wyborach prezydenckich w USA zagrożony? Odtajniono rozmowę telefoniczną między Trumpem a Zełenskim

Z odtajnionej rozmowy z lipca wynika, że Trump domagał się od Zełenskiego wszczęcia przez ukraińską prokuraturę postępowania wobec Huntera Bidena, syna byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena.

 

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie, mówi o odtajnieniu treści rozmowy telefonicznej między głową Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim przez Biały Dom. Z jej treści wynika, że pierwszy ze wspomnianych polityków domagał się w czasie rozmowy ze swoim interlokutorem wszczęcia przez ukraińską prokuraturę postępowania wobec Huntera Bidena, syna byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena. Swoją prośbę ujął w następujących słowach:

Wielu mówi o synu Bidena, że Biden wstrzymał śledztwo. Wielu chce dowiedzieć się o tym, więc Pan może zrobić wszystko z prokuratorem generalnym, byłoby to wspaniałe. Biden chwalił się, że wstrzymał śledztwo, to jeżeli Pan mógłby spojrzeć na to… To brzmi strasznie dla mnie.

Zełeński, zgodnie z zapisami stenogramu odpowiedział, że nowy prokurator generalny, który na 100% będzie pochodził z jego środowiska, rozważy te pytania.

Ponieważ uzyskaliśmy większość w parlamencie, przyszły prokurator będzie na 100% moim człowiekiem, moim kandydatem, którego zatwierdzi parlament. On przystąpi do wykonania swoich obowiązków we wrześniu. On lub ona zbada tę sprawę, a konkretnie firmę, o której Pan mówi.

Zełeński miał w tym miejscu na myśli ukraińską spółkę naftowo-gazową Burisma Holding. W latach 2009-2017, gdy Joe Biden był wiceprezydentem USA odpowiedzialnym m.in. za amerykańską politykę wobec Ukrainy, jego syn Hunter wszedł do zarządu firmy, która oskarżana jest o pranie brudnych pieniędzy.

Śledztwo, o którym mówią obaj politycy, miałoby zaszkodzić Joe Bidenowi jako domniemanemu kandydatowi Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2020 r.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

P.B./K.T./A.K.

 

Kukiz: PSL wpisało moje postulaty do swojego programu. Tylko to się dla mnie liczy. Bez nich Polska nie jest demokracją

– Nie interesuje mnie przeszłość PSL. Wszystkie partie w Polsce miały podobną historię. Moje postulaty likwidują patologie w łonie każdej z nich, włączając mojego koalicjanta – mówi Paweł Kukiz.

 


Paweł Kukiz, poseł ruchu Kukiz’15, tłumaczy, dlaczego zdecydował się na dołączenie do skupionej wokół Polskiego Stronnictwa Ludowego Koalicji Polskiej. Powołanie zgrupowania ogłoszono 4 lipca, a w jego skład wchodzą również członkowie Unii Europejskich Demokratów, Stronnictwa Demokratycznego, partii Ślonzoki Razem, ugrupowania Polska Nas Potrzebuje i partii Jeden-PL.

PSL wpisał postulaty Kukiz’15 z 2015 r., czyli jednomandatowe okręgi wyborcze, obligatoryjne dla władz referenda, sędziowie pokoju. To jest dla mnie rzecz najistotniejsza, a nie to (…), jaką PSL miało historię, bo historię miały podobną wszystkie partie polityczne w Polsce, absolutnie wszystkie.

Gość Poranka dodaje przy tym, że wprowadzenie jego postulatów w życie doprowadzi do likwidacji patologii we wszystkie partiach politycznych, nie wyłączając PSL. Stwierdza również wprost, że ma nadzieję, że dzięki nim Polska w końcu stanie się państwem demokratycznym.

Kukiz dzieli się także swoimi przemyśleniami na temat rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jest zdania, że przed upadkiem chroni go jedynie postać Jarosława Kaczyńskiego.

Jaki stabilny rząd? Przecież Pan wie, że PiS jest podzielony wewnętrznie. Gdyby nie osoba Naczelnika to on się sypie w sekundę. Gdyby pan Prezes stracił możność sprawowania władzy, to tego PiS-u już nie ma, w ciągu tam miesiąca czy dwóch. Grupy Ziobry, Morawieckiego i Zakonu [chodzi o istnienie w łonie PiS-u domniemanej frakcji „Zakon PC”. W jej skład mają wchodzić osoby z dawnego Porozumienia Centrum, które następnie przeszły do Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów, by finalnie znaleźć się w PiS – przyp.red.] by się wzajemnie pozabijały. (…) To jest stabilny prezes Kaczyński, nic poza tym. (…) To jest państwo zarządzane jednoosobowo, partia trzymana za twarz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Cejrowski: Przez sieć 5G polskie rolnictwo zapadnie się. By usunąć chwasty wokół słupów, trzeba kupić mniejsze traktory

– Każdy słup potrzebny do emisji sygnału w ramach sieci 5G powoduje, że rosną tam chwasty. By je zaorać, potrzebne będą mniejsze traktory. Polskie rolnictwo podupadnie – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do zamieszczonej w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości obietnicy dotyczącej wprowadzenia do Polski sieci 5G. Nowy standard sieci komórkowej miałby być dostępny w większości miast do 2023 r. Podróżnika zadziwia fakt, że partia zdecydowała się na wprowadzenie tego rodzaju technologii pomimo licznych głosów krytycznych wskazujących na jej potencjalną szkodliwość dla zdrowia organizmów żywych.

Zbliżamy się do mikrofalówki w kuchni, a na mikrofalówkach (…) jest napisane: jak jesteś w ciąży, jesteś dzieckiem itd. to proszę, kiedy mikrofalówka pracuje, (…) nie podchodzić, tylko się trzymać na dystans. (…) W Ameryce na wszystkich kuchenkach jest wyraźnie napisane, że to szkodzi na zdrowie (…). Jak może nie szkodzić teraz gęsta sieć telefonii komórkowej? To jest przesuwanie normy. Prawdopodobnie nie szkodzi dlatego, że się zorientowali albo producenci, albo politycy, którym zależy na tych producentach z ich pieniędzmi, jak się zorientowali, że będzie szkodliwe, to zanim złożyli podanie o pierwszy maszt albo o wprowadzenie tej technologii, zmienili normę.

Gospodarz audycji zwraca ponadto uwagę, że konieczność rozstawienia słupów co 300 m doprowadzi do zapaści polskiego rolnictwa. Dookoła każdego z nich bowiem rosną chwasty, do których skutecznego usunięcia potrzebne są małe traktory.

Cejrowski dzieli się ponadto swoim zdaniem na temat sortowania śmieci oraz obowiązującego od 1 sierpnia zwolnienia z podatku PIT osób do 26. roku życia.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.