W setną rocznicę męczeńskiej śmierci Andrzeja Mielęckiego – lekarza, patrioty, działacza na rzecz polskości Śląska

Andrzej Mielęcki udzielał pomocy rannym Niemcom. Inni Niemcy, rozpoznając w nim radnego miejskiego oraz aktywnego działacza Polskiego Komitetu Plebiscytowego, zakatowali bezbronnego lekarza na śmierć.

Renata Skoczek

dr. Andrzej Mielęcki (1864-1920) | Fot. Wikipedia

17 sierpnia [1920 r.] Niemcy, próbując wykorzystać wojnę polsko-bolszewicką do zbrojnego przejęcia obszaru plebiscytowego, zorganizowali w regionie strajk generalny, w wyniku którego przerwano dostawy prądu, wody, zamilkły telefony i stanęły tramwaje. Tego dnia w południe odbyła się na katowickim Rynku – pomimo zakazu wydanego przez Międzysojuszniczą Komisję – polityczna demonstracja ludności niemieckiej, która dała początek tragicznym wydarzeniom.

Pod wpływem antypolskich i antyfrancuskich przemówień, uzbrojony w broń palną tłum ruszył pod siedzibę powiatowego kontrolera Międzysojuszniczej Komisji, którego siedziba znajdowała się przy obecnej ul. Warszawskiej 7. Niemcy zdjęli flagi koalicyjne i obrzucili gmach kamieniami. Padły strzały, w wyniku których zginęło 2 żołnierzy francuskich. Wojsko koalicyjne, chcąc rozproszyć demonstrantów, strzeliło do wzburzonego tłumu. Od kul zginęło 10 osób, a ponad dwadzieścia zostało rannych.

Andrzej Mielęcki – polski lekarz i znany działacz narodowy – ze swojego mieszkania znajdującego się naprzeciwko atakowanego budynku zobaczył rannych i zszedł, aby udzielić im pomocy. Niemcy, rozpoznając w nim radnego miejskiego oraz aktywnego działacza Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Katowicach, zaatakowali bezbronnego lekarza, katując go na śmierć. Ciało doktora zawleczono nad pobliską Rawę i wrzucono do rzeki, skąd później zostało wyłowione.

Wiadomość o zamordowaniu znanego i cenionego lekarza odbiła się szerokim echem we wszystkich gazetach ukazujących się na Górnym Śląsku, które zamieściły opisy tych wydarzeń. W popularnym „Katoliku”, który ukazał się 21 sierpnia, czytamy:

„Dr Mielęcki opatrywał na ulicy rannych. Gdy mu zabrakło opatrunków, pobiegł do swojego mieszkania po nowe bandaże. Wtem wybuchł przed domem dr. Mielęckiego granat ręczny; padło również kilka strzałów rewolwerowych. Ktoś z tłumu, widząc pędzącego dr. Mielęckiego do swojego mieszkania, krzyknął, że dr Mielęcki strzelił, co było hasłem dla demonstrantów, że się rzucili na mieszkanie, dr. Mielęckiego wywlekli i na ulicy w okrutny sposób uśmiercili”.

Pogrzeb doktora Mielęckiego stał się wielką patriotyczną manifestacją, w której uczestniczyło ponad 15 tysięcy Polaków. Z obawy przed zamieszkami Międzysojusznicza Komisja nie zezwoliła na uroczystości pogrzebowe w Katowicach. Wydała jedynie pozwolenie na wywiezienie zwłok bardzo wczesnym rankiem 25 sierpnia do Sosnowca, który znajdował się w granicach Polski.

Sierociniec im. A. Mielęckiego w Katowicach | Fot. NAC

(…) We wrześniu 1920 roku dla uczczenia pamięci dr Mielęckiego powołano społeczny komitet fundacji jego imienia, który zajmował się zbieraniem funduszy na otwarcie domu dla sierot polskich z całego Górnego Śląska oraz szpitala dziecięcego. (…) Pieniądze były zbierane przez następny rok. Z czasem komitet katowicki przekształcił się w komitet centralny, a akcja zbierania funduszy ogarnęła całą Polskę. Sierociniec Polski im. Doktora Andrzeja Mielęckiego został otwarty w Katowicach kilka lat po przejęciu miasta przez władze polskie.

Cały artykuł Renaty Skoczek pt. „W setną rocznicę śmierci Andrzeja Mielęckiego” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020.

 

  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Renaty Skoczek pt. „W setną rocznicę śmierci Andrzeja Mielęckiego” na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

17.08.1920 r. niemieckie gazety kłamliwie obwieściły upadek Warszawy, a Niemcy rozpoczęli atak na Polaków w Katowicach

Ślązacy pragnęli żyć w Polsce i chcieli o to walczyć. Zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia, a politycy walczyli o wpływy i czekali, aż im coś mocarstwa dadzą. Dlaczego miałyby dać?

Jadwiga  Chmielowska

Wojsko Polskie w dniach 13–25 sierpnia 1920 roku rozgromiło bolszewików dochodzących już prawie na przedmieścia Warszawy. Bitwa Warszawska, w której najcięższe walki stoczono pod Ossowem, zatrzymała pochód komunizmu przez całą Europę. Przeszła do historii jako jedna z osiemnastu najważniejszych bitew w dziejach świata. Ambasador brytyjski Polsce – lord Edgar Vincent D’Abernon – w jednym ze swoich tekstów (sierpień 1930 r.) napisał: „Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione (…) Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy Środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji. (…). Zadaniem pisarzy politycznych (…) jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska” (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_warszawska_1920).

Tymczasem wychodzące 17 sierpnia 1920 r. niemieckie gazety obwieściły światu upadek Warszawy. W tym dniu bojówki niemieckie przy wsparciu Sicherheitzpolizei demolowały polskie lokale i atakowały Polaków mieszkających w Katowicach. Zaniepokojony tym płk Blanchard – kontroler koalicyjny na powiat katowicki – wezwał na odprawę landrata (starostę), prezydenta policji, komendanta Sicherheitspolizei i szefa policji porządkowej, tzw. modrej. Powiadomił ich, że od tego dnia wstrzymuje zgodę na jakiekolwiek wiece i manifestacje, a nielegalne będą rozpędzane siłą. Niemieckie związki zawodowe proklamowały strajk generalny. „Tego dnia w godzinach popołudniowych zebrali się na katowickim rynku Niemcy, wśród których większość była członkami bojówek. Wygłaszano antypolskie i antyfrancuskie przemówienia. Pod ich wpływem doszło do dramatycznych wydarzeń. Zaatakowano siedzibę Komisji Międzysojuszniczej w Katowicach. Zebrani naprzeciwko budynku francuskiego kontrolera powiatowego Niemcy zdarli z budynku flagi aliantów i obrzucili gmach kamieniami. Żołnierze francuscy oddali w stronę tłumu strzały. Padło 10 zabitych, było także wielu rannych.

Mieszkający w pobliżu budynku francuskiego kontrolera powiatowego (róg Dyrekcyjnej i Warszawskiej – przyp. red.) dr Andrzej Mielęcki zszedł udzielić pomocy rannym. Rozpoznany przez bojówkarzy niemieckich jako polski działacz, został zaatakowany przez tłum i skatowany na śmierć. Ciało doktora wrzucono do Rawy” – czytamy w publikacji Michała Cieślaka II Powstanie Śląskie w Katowicach.

Po południu 17 sierpnia delegacja niemiecka zażądała od Francuzów rozbrojenia się i wycofania z Katowic. W celu obrony francuskich posterunków, Blanchard odpowiedział wprowadzeniem czołgów na ulice miasta. 18 sierpnia 1920 r. Niemcy odpowiedzieli groźbą wysadzenia w powietrze siedziby francuskiego kontrolera powiatowego. Płk Blanchard rozkazał wycofanie się wojsk francuskich do koszar. Miasto zostało bezbronne wobec masowych ataków bojówek niemieckich. Podpalono siedzibę Polskiego Komitetu Plebiscytowego i zmasakrowano Komisarza, dr. Henryka Jarczyka, i jego pracowników .W Zabrzu pobity został Stanisław Kobyliński, a w Rybniku Marian Różański.

Wieczorem oddziały francuskie ponownie wkroczyły do Katowic. Cztery kolumny piechoty i czołgów wspierane ogniem karabinów maszynowych zajęły pozycje w centrum miasta. Byli zabici i ranni. Komendant powiatowy POW Walenty Fojkis podjął walkę, odciążając Francuzów. Kompania szturmowa Jana Stanka z Szopienic i oddziały POW podległe komendantowi powiatowemu zajęły miejscowości wokół Katowic już w nocy z 17 na 18 sierpnia 1920 r.

O sytuacji w Katowicach dowiedział się natychmiast Komendant POW G.Śl. Alfons Zgrzebniok, stacjonujący w Sosnowcu. Po wyrzuceniu go przez Wojciecha Korfantego z Kwatery Głównej w Bytomiu musiał działać szybko. Walki się rozpoczęły, przeto „zwracał się do sfer miarodajnych o wskazówki i pomoc w broni – niestety wszędzie bez wyjątku – należy to podkreślić z całą stanowczością – znalazł drzwi zamknięte, przeciwnie, radzono nawet, ażeby wpłynąć uspokajająco na Górnoślązaków i nie dopuścić do jakichkolwiek wystąpień zbrojnych z ich strony” – pisze w swej książce Jan Ludyga-Laskowski, – szef sztabu POW G.Śl.

Konflikt pomiędzy dowództwem Polskiej Organizacji Wojskowej G.Śl. a władzami cywilnymi trwał już od samego jej tworzenia, czyli od stycznia 1919 r. Naczelna Rada Ludowa, a zwłaszcza Korfanty, hamowali jej rozwój i uniemożliwiali podjęcie walki zbrojnej.

Teraz powstał konflikt pomiędzy POW a Polskim Komitetem Plebiscytowym z Wojciechem Korfantym na czele. „Komisarz Plebiscytowy Wojciech Korfanty, przeświadczony o możliwości uzyskania korzystnego podziału spornego obszaru bez odwoływania się do zbrojnego zrywu, po ujawnieniu przygotowań do powstania zażądał usunięcia z Górnego Śląska zaangażowanych w to przedsięwzięcie oficerów Wojska Polskiego. Obecność ich bowiem, jego zdaniem, sprzyjać miała konspiracji wojskowej. Podporządkowanie się żądaniom Komisarza Korfantego oznaczałoby oddanie wpływów czynnikom cywilnym, a także zwycięstwo orientacji endecko-chadeckiej nad piłsudczykowską, reprezentowaną przez wojskowych podporządkowanych warszawskiemu dowództwu. Rozwiązanie to było nie do przyjęcia dla zwolenników obozu belwederskiego” – tak opisała konflikt Wanda Musialik w swojej książce Michał Tadeusz Grażyński 1890–1967.

Ślązacy pragnęli żyć w Polsce i chcieli o to walczyć. Zdawali sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia, a politycy walczyli o wpływy i czekali, aż im coś mocarstwa dadzą. Dlaczego miałyby dać?

Każdy broni swojego interesu. Francuzi, owszem, chcieli osłabić Niemcy, bo z nimi graniczą, więc Polskę mogli wspierać. Włochów to w ogóle nie interesowało. Anglicy chcieli kontrybucji, więc w ich interesie było nawet wspieranie Niemiec.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Wybuch II powstania śląskiego” znajduje się na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Wybuch II powstania śląskiego” na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Przygotowania do II powstania śląskiego. Mobilizacja wszystkich sił patriotycznych na Śląsku i przeciwdziałanie Niemiec

Powiatowe komitety plebiscytowe miały organizować swe placówki w każdej miejscowości. Wszystkie polskie partie polityczne, związki zawodowe i organizacje nie konkurowały, a współpracowały ze sobą.

Jadwiga Chmielowska

Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku została powołana na mocy 88 artykułu traktatu wersalskiego. Jej zadaniem było umożliwienie przeprowadzenia plebiscytu na Górnym Śląsku. W jej skład mieli wejść przedstawiciele Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch. Funkcję Przewodniczącego zarezerwowano dla przedstawiciela USA, ale po odmowie ratyfikacji traktatu przez Stany Zjednoczone, szefem Komisji został generał francuski Henri Le Rond. (…)

Odpowiedzialny za represjonowanie Ślązaków Otto von Hörsing musiał opuścić Śląsk. W styczniu został ze Śląska wycofany Grenzschutz, a w lutym – rozwiązany. Oficerowie trafili do Reichswehry. Trzeba pamiętać, że Grenzschutzowi, odpowiedzialnemu za bestialstwa wobec Ślązaków, podporządkowane były wszystkie organizacje i oddziały ochotnicze, np. Freikorps.

Komisja Międzysojusznicza zgodziła się jednak na funkcjonowanie niemieckiej policji bezpieczeństwa – Sicherheitspolizei. W jej skład wchodziły najbardziej szowinistyczne niemieckie elementy.

„Każdy członek Sicherheitspolizei był zarazem i stróżem bezpieczeństwa publicznego, i szpiegiem niemieckim, śledzącym bacznie ruch polski. Na dowódców tej policji naznaczano najdzielniejszych oficerów niemieckich. (…) Na Górnym Śląsku działała również tzw. modra policja. Nazwa brała się od koloru mundurów. Zatrudniała ona byłych podoficerów armii niemieckiej. Byli oni bardzo oddani niemieckim interesom, gdyż obawiali się, że gdy Śląsk przypadnie Polsce, najprawdopodobniej stracą stanowiska. Należy zdać sobie sprawę również z tego, że działała również sprawna siatka szpiegów prowadzona przez znakomitych oficerów niemieckiego wywiadu. (…) Niemcy dbali o sprawny aparat nie tylko w celu zwycięstwa w plebiscycie, ale również aby szybko zdławić spodziewane powstanie.

Podkomisarzem Naczelnej Rady Ludowej (NRL) na Górnym Śląsku był mec. Kazimierz Czapla (powołała go na to stanowisko NRL z Poznania, z polecenia Korfantego). Czapla i najbliżej z nim współpracujący adwokat Konstanty Wolny nie tylko mieszkali w tym samym mieście, Bytomiu, ale łączył ich negatywny stosunek do walki zbrojnej. Czapla wielokrotnie próbował dezorganizować prace POW. Nie dopuścił m.in. do spotkania płk. Juliana Langego – komendanta Straży Ludowej w Poznaniu – z kierownictwem tej organizacji, gdy ten specjalnie przyjechał na inspekcję POW G.Śl.

Czapla wysłał Wolnego do Poznania po rozkaz Korfantego odwołujący w ostatniej chwili kwietniowy termin pierwszego powstania. Był to jeszcze czas, kiedy powstańcom mogło się udać bez plebiscytu przyłączyć Śląsk do Polski. Należy pamiętać, że Niemcy odrzuciły przedstawione im 7 V 1919 r. warunki pokoju. Podpisały je dopiero po zmianie zapisów na niekorzyść Polski, 23 VI, a 28 VI 1919 r. podpisano traktat wersalski. W kwietniu Niemcy mieli jeszcze u siebie problem z rewolucją, nawet Grenzschutz był zdemoralizowany.

Korfanty odwołał też drugi termin powstania, 18 czerwca, a więc na kilkanaście dni przed podpisaniem traktatu. Aby zdążyć, przyleciał nawet samolotem. Poznaniacy nie słuchali NRL – walczyli i zwyciężyli! (…)

Do sztabu POW skierowano fachowych oficerów. Rozwinięto wywiad. Zdemobilizowanych z polskiej armii Ślązaków-żołnierzy kierowano do koszar Traugutta w Sosnowcu. Dostawali żołd, wyżywienie i odzież cywilną. Na Śląsk trafiały podręczniki z dziedziny wojskowości, broń i amunicja. (…)

Nieuprawnione są teorie głoszone przez nieprzychylne Polsce środowiska, jakoby Rzeczpospolita nie wspierała walczących Ślązaków i zajęta była wyłącznie ustalaniem granic na wschodzie. Z jednej strony Piłsudski dotrzymywał słowa danego Ślązakom w grudniu 1918 r. i „dawał im to, co miał najlepszego”, czyli swoich towarzyszy z grup bojowych PPS, peowiaków i sprawdzonych w boju legionistów. Z drugiej strony wspierało ich dowództwo Wojska Polskiego.

Żołnierze polscy nie mogli oficjalnie wkroczyć na Śląsk po zawarciu traktatu wersalskiego. Na terytorium Polski tworzono odziały złożone ze Ślązaków. Tych bowiem można było podczas walk przerzucić bez mundurów przez granicę.

Obchody święta Konstytucji 3 maja przeraziły Niemców. Zaczęli masowo sprowadzać z Niemiec bojówki. 27 V 1919 r. zaatakowali Hotel „Lomnitz”, siedzibę Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Mieścił się tam też sztab POW. Alfons Zgrzebniok naprędce zorganizował obronę. Z pomocą Polakom przyszły zaalarmowane wojska francuskie. „Na porządku dziennym były napady na polskie komitety plebiscytowe, rozbijanie polskich wieców wyborczych, skrytobójcze mordy. (…) Dlatego podstawowym zadaniem Referatu do Zadań Specjalnych stała się samoobrona, obrona wieców, zebrań i zgromadzeń polskich, a także własne czynne wystąpienia przeciwko niemieckim bojówkom” – tak opisała w swej pracy sytuację na obszarze plebiscytowym Zyta Zarzycka.

Niepowodzenie w Bytomiu Niemcy powetowali sobie w Opolu. Zniszczyli konsulat Polski, zburzyli też powiatowy komisariat plebiscytowy w Koźlu. Musiał się on przenieść się do Czyszek – wioski zamieszkałej tylko przez Polaków. I tam Niemcy próbowali go zlikwidować. Zaalarmowani mieszkańcy zorganizowali błyskawicznie obronę. Niemcy, którzy przyjechali ciężarówkami w towarzystwie Sicherheitspolizei, musieli uciekać. Niestety Włosi, którzy stacjonowali w powiecie kozielskim stacjonowali, pozostali całkowicie bierni.

Na terror można skutecznie odpowiedzieć tylko terrorem. Referat do Zadań Specjalnych ochraniał wiece i ujawniał prowokatorów. Prowadził też odwet na bojówkach niemieckich. „Do najgłośniejszych akcji w okresie poprzedzającym II powstanie zaliczyć można wykradzenie 10 VI 1920 r. z Katowic szefa niemieckiego wywiadu mjr. Wielgoszewskiego i osadzenie go w częstochowskim więzieniu oraz likwidację renegata Teofila Kupki [a także] akcja odwetowa na zgromadzonych w Rudzie Śląskiej niemieckich bojówkarzy 15 lipca, wypad na posterunek niemieckiej policji w Szopienicach w celu odbicia aresztowanych członków organizacji, wykradzenie szefa niemieckich bojówek na powiat kluczborski i odstawienie go do Polski” – podaje w cytowanej pracy Zyta Zarzycka.

Teofil Kupka należał do najbliższych współpracowników Wojciech Korfantego. Znał najbardziej tajne plany Polskiego Komitetu Plebiscytowego. Skuszony pieniędzmi, ujawnił nie tylko szczegóły przygotowywanej kampanii wyborczej-plebiscytowej; zdradził też informacje o działaniu polskich oddziałów bojowych. Był kilka razy ostrzegany, lecz kontynuował swoją wrogą działalność, stał się bardzo niebezpieczny i został zlikwidowany.

Referat Działań Specjalnych powołał też lotne oddziały, tzw. szóstki, gdyż składały się z 5–6 osób. Przewodzili nimi doświadczeni śląscy bojowcy, jak Stanisław Książek – górnik po kursie destrukcji w Warszawie, Wilhelm Chrobok – górnik ze Świętochłowic, a od 1916 r. w PPS zaboru pruskiego, a także Wilhelm Kłosok – górnik z Szopienic, który w listopadzie tworzył POW G.Śl. w Szopienicach oraz członkowie pogotowia PPS, którzy jako ochotnicy przybyli na Górny Śląsk: Stanisław Dzięgielewski ps. Kuba, Ludwik Romanowski ps. Śmiały i Konstanty Kolczyński. „W referacie surowo przestrzegano wszelkich wymogów konspiracji. Zarówno ppor. Machnicki, jak i jego zastępca, ppor. Krukowski, kontaktowali się jedynie z dowódcami „szóstek”, często zmieniając adresy i pseudonimy. Rozkazy wydawane były jedynie ustnie” – opisuje na podstawie relacji Stanisława Machnickiego i Henryka Krukowskiego Zyta Zarzycka w swej książce. Wszystkie akcje specjalne były uzgadniane z Tadeuszem Puszczyńskim – kierownikiem Wydziału Plebiscytowego B do Zadań Specjalnych.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Przed II powstaniem śląskim” można przeczytać na s. 8 i 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Przed II powstaniem śląskim” na s. 8 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego