Przygotowania do II powstania śląskiego. Mobilizacja wszystkich sił patriotycznych na Śląsku i przeciwdziałanie Niemiec

Powiatowe komitety plebiscytowe miały organizować swe placówki w każdej miejscowości. Wszystkie polskie partie polityczne, związki zawodowe i organizacje nie konkurowały, a współpracowały ze sobą.

Jadwiga Chmielowska

Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku została powołana na mocy 88 artykułu traktatu wersalskiego. Jej zadaniem było umożliwienie przeprowadzenia plebiscytu na Górnym Śląsku. W jej skład mieli wejść przedstawiciele Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch. Funkcję Przewodniczącego zarezerwowano dla przedstawiciela USA, ale po odmowie ratyfikacji traktatu przez Stany Zjednoczone, szefem Komisji został generał francuski Henri Le Rond. (…)

Odpowiedzialny za represjonowanie Ślązaków Otto von Hörsing musiał opuścić Śląsk. W styczniu został ze Śląska wycofany Grenzschutz, a w lutym – rozwiązany. Oficerowie trafili do Reichswehry. Trzeba pamiętać, że Grenzschutzowi, odpowiedzialnemu za bestialstwa wobec Ślązaków, podporządkowane były wszystkie organizacje i oddziały ochotnicze, np. Freikorps.

Komisja Międzysojusznicza zgodziła się jednak na funkcjonowanie niemieckiej policji bezpieczeństwa – Sicherheitspolizei. W jej skład wchodziły najbardziej szowinistyczne niemieckie elementy.

„Każdy członek Sicherheitspolizei był zarazem i stróżem bezpieczeństwa publicznego, i szpiegiem niemieckim, śledzącym bacznie ruch polski. Na dowódców tej policji naznaczano najdzielniejszych oficerów niemieckich. (…) Na Górnym Śląsku działała również tzw. modra policja. Nazwa brała się od koloru mundurów. Zatrudniała ona byłych podoficerów armii niemieckiej. Byli oni bardzo oddani niemieckim interesom, gdyż obawiali się, że gdy Śląsk przypadnie Polsce, najprawdopodobniej stracą stanowiska. Należy zdać sobie sprawę również z tego, że działała również sprawna siatka szpiegów prowadzona przez znakomitych oficerów niemieckiego wywiadu. (…) Niemcy dbali o sprawny aparat nie tylko w celu zwycięstwa w plebiscycie, ale również aby szybko zdławić spodziewane powstanie.

Podkomisarzem Naczelnej Rady Ludowej (NRL) na Górnym Śląsku był mec. Kazimierz Czapla (powołała go na to stanowisko NRL z Poznania, z polecenia Korfantego). Czapla i najbliżej z nim współpracujący adwokat Konstanty Wolny nie tylko mieszkali w tym samym mieście, Bytomiu, ale łączył ich negatywny stosunek do walki zbrojnej. Czapla wielokrotnie próbował dezorganizować prace POW. Nie dopuścił m.in. do spotkania płk. Juliana Langego – komendanta Straży Ludowej w Poznaniu – z kierownictwem tej organizacji, gdy ten specjalnie przyjechał na inspekcję POW G.Śl.

Czapla wysłał Wolnego do Poznania po rozkaz Korfantego odwołujący w ostatniej chwili kwietniowy termin pierwszego powstania. Był to jeszcze czas, kiedy powstańcom mogło się udać bez plebiscytu przyłączyć Śląsk do Polski. Należy pamiętać, że Niemcy odrzuciły przedstawione im 7 V 1919 r. warunki pokoju. Podpisały je dopiero po zmianie zapisów na niekorzyść Polski, 23 VI, a 28 VI 1919 r. podpisano traktat wersalski. W kwietniu Niemcy mieli jeszcze u siebie problem z rewolucją, nawet Grenzschutz był zdemoralizowany.

Korfanty odwołał też drugi termin powstania, 18 czerwca, a więc na kilkanaście dni przed podpisaniem traktatu. Aby zdążyć, przyleciał nawet samolotem. Poznaniacy nie słuchali NRL – walczyli i zwyciężyli! (…)

Do sztabu POW skierowano fachowych oficerów. Rozwinięto wywiad. Zdemobilizowanych z polskiej armii Ślązaków-żołnierzy kierowano do koszar Traugutta w Sosnowcu. Dostawali żołd, wyżywienie i odzież cywilną. Na Śląsk trafiały podręczniki z dziedziny wojskowości, broń i amunicja. (…)

Nieuprawnione są teorie głoszone przez nieprzychylne Polsce środowiska, jakoby Rzeczpospolita nie wspierała walczących Ślązaków i zajęta była wyłącznie ustalaniem granic na wschodzie. Z jednej strony Piłsudski dotrzymywał słowa danego Ślązakom w grudniu 1918 r. i „dawał im to, co miał najlepszego”, czyli swoich towarzyszy z grup bojowych PPS, peowiaków i sprawdzonych w boju legionistów. Z drugiej strony wspierało ich dowództwo Wojska Polskiego.

Żołnierze polscy nie mogli oficjalnie wkroczyć na Śląsk po zawarciu traktatu wersalskiego. Na terytorium Polski tworzono odziały złożone ze Ślązaków. Tych bowiem można było podczas walk przerzucić bez mundurów przez granicę.

Obchody święta Konstytucji 3 maja przeraziły Niemców. Zaczęli masowo sprowadzać z Niemiec bojówki. 27 V 1919 r. zaatakowali Hotel „Lomnitz”, siedzibę Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Mieścił się tam też sztab POW. Alfons Zgrzebniok naprędce zorganizował obronę. Z pomocą Polakom przyszły zaalarmowane wojska francuskie. „Na porządku dziennym były napady na polskie komitety plebiscytowe, rozbijanie polskich wieców wyborczych, skrytobójcze mordy. (…) Dlatego podstawowym zadaniem Referatu do Zadań Specjalnych stała się samoobrona, obrona wieców, zebrań i zgromadzeń polskich, a także własne czynne wystąpienia przeciwko niemieckim bojówkom” – tak opisała w swej pracy sytuację na obszarze plebiscytowym Zyta Zarzycka.

Niepowodzenie w Bytomiu Niemcy powetowali sobie w Opolu. Zniszczyli konsulat Polski, zburzyli też powiatowy komisariat plebiscytowy w Koźlu. Musiał się on przenieść się do Czyszek – wioski zamieszkałej tylko przez Polaków. I tam Niemcy próbowali go zlikwidować. Zaalarmowani mieszkańcy zorganizowali błyskawicznie obronę. Niemcy, którzy przyjechali ciężarówkami w towarzystwie Sicherheitspolizei, musieli uciekać. Niestety Włosi, którzy stacjonowali w powiecie kozielskim stacjonowali, pozostali całkowicie bierni.

Na terror można skutecznie odpowiedzieć tylko terrorem. Referat do Zadań Specjalnych ochraniał wiece i ujawniał prowokatorów. Prowadził też odwet na bojówkach niemieckich. „Do najgłośniejszych akcji w okresie poprzedzającym II powstanie zaliczyć można wykradzenie 10 VI 1920 r. z Katowic szefa niemieckiego wywiadu mjr. Wielgoszewskiego i osadzenie go w częstochowskim więzieniu oraz likwidację renegata Teofila Kupki [a także] akcja odwetowa na zgromadzonych w Rudzie Śląskiej niemieckich bojówkarzy 15 lipca, wypad na posterunek niemieckiej policji w Szopienicach w celu odbicia aresztowanych członków organizacji, wykradzenie szefa niemieckich bojówek na powiat kluczborski i odstawienie go do Polski” – podaje w cytowanej pracy Zyta Zarzycka.

Teofil Kupka należał do najbliższych współpracowników Wojciech Korfantego. Znał najbardziej tajne plany Polskiego Komitetu Plebiscytowego. Skuszony pieniędzmi, ujawnił nie tylko szczegóły przygotowywanej kampanii wyborczej-plebiscytowej; zdradził też informacje o działaniu polskich oddziałów bojowych. Był kilka razy ostrzegany, lecz kontynuował swoją wrogą działalność, stał się bardzo niebezpieczny i został zlikwidowany.

Referat Działań Specjalnych powołał też lotne oddziały, tzw. szóstki, gdyż składały się z 5–6 osób. Przewodzili nimi doświadczeni śląscy bojowcy, jak Stanisław Książek – górnik po kursie destrukcji w Warszawie, Wilhelm Chrobok – górnik ze Świętochłowic, a od 1916 r. w PPS zaboru pruskiego, a także Wilhelm Kłosok – górnik z Szopienic, który w listopadzie tworzył POW G.Śl. w Szopienicach oraz członkowie pogotowia PPS, którzy jako ochotnicy przybyli na Górny Śląsk: Stanisław Dzięgielewski ps. Kuba, Ludwik Romanowski ps. Śmiały i Konstanty Kolczyński. „W referacie surowo przestrzegano wszelkich wymogów konspiracji. Zarówno ppor. Machnicki, jak i jego zastępca, ppor. Krukowski, kontaktowali się jedynie z dowódcami „szóstek”, często zmieniając adresy i pseudonimy. Rozkazy wydawane były jedynie ustnie” – opisuje na podstawie relacji Stanisława Machnickiego i Henryka Krukowskiego Zyta Zarzycka w swej książce. Wszystkie akcje specjalne były uzgadniane z Tadeuszem Puszczyńskim – kierownikiem Wydziału Plebiscytowego B do Zadań Specjalnych.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Przed II powstaniem śląskim” można przeczytać na s. 8 i 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Przed II powstaniem śląskim” na s. 8 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wielkanoc 1919 roku – sprzyjająca sytuacja i niewykorzystana szansa na zwycięskie I powstanie na Śląsku

Powstanie odwołano. Był to niestety jedyny termin, w którym mogło odnieść sukces przy minimalnych stratach własnych. Niemcy ściągali cały czas dodatkowe oddziały wojskowe, karne i dobrze wyszkolone.

Jadwiga Chmielowska

Na początku kwietnia 2019 r. na Śląsku, obok oddziałów zbrojnych powiązanych z POW, istniały też małe, kilkunastoosobowe grupy bojowe, które tylko czekały na wybuch powstania. Liczebnie powstańcy i oddziały niemieckie były prawie zrównoważone. Liczba wojsk niemieckich po prawej stronie Odry wynosiła 7 tys. Na Grenzschutz Niemcy specjalnie nie liczyli. W ręce POW trafił raport, w którym dowództwo niemieckie przyznawało, że na wypadek poważniejszych walk można liczyć jedynie na 45% załogi śląskiej, a 55% żołnierzy było zdemoralizowanych i przesiąkniętych ideami komunistycznymi – spartakusowskimi. Nagminnie sprzedawali Ślązakom broń. POW G. Śl. liczyło wtedy 14 649 zaprzysiężonych członków. Korzystając z zaskoczenia, mogli zdobyć brakujące uzbrojenie w koszarach Grentzschutzu. Istniała uzasadniona obawa, że Niemcy zaczną ściągać regularne wojsko, z którym już tak łatwo sobie powstańcy nie poradzą. Nacisk na szybki wybuch powstania był w tej sytuacji ogromny.

Zebranie Komitetu Wykonawczego i komendantów powiatowych POW G. Śl. odbyło się 12 kwietnia 1919 r. w Bytomiu. Jednogłośnie uchwalono, że powstanie rozpocznie się w nocy drugiego dnia Świąt Wielkanocnych – czyli z 21 na 22 kwietnia 1919 r.

W kościele pw. św. Jacka na Rozbarku odprawiono 14 kwietnia uroczystą mszę w intencji powstańców. Delegacja, w skład której weszli Józef Grzegorzek i Wiktor Rumpfeld z Komitetu Wykonawczego oraz Alfons Zgrzebniok i Adam Całka – komendanci powiatowi – udała się 17 kwietnia do Poznania. W Wielki Piątek 18.04.1919 r. w gmachu Głównego Dowództwa odbyła się konferencja, w której uczestniczyli: generałowie Józef Dowbor-Muśnicki, związany z Narodową Demokracją, i Kazimierz Raszewski, uczestnik powstania wielkopolskiego, a od marca 1919 roku szef Wydziału Wojskowego Komisariatu NRL; płk Julian Lange – komendant Straży Ludowej, Wojciech Korfanty i Pluciński z NRL oraz Karol Rzepecki – szef policji miasta Poznania.

Poseł Korfanty, który obradom przewodniczył, oświadczył się stanowczo przeciwko zamierzeniom śląskim. Stanowisko swoje oparł na dwóch zasadniczych argumentach, mianowicie: 1. że wybuch powstania na Śląsku wprowadziłby dyplomację polską w położenie bez wyjścia, 2. że powstanie mogłoby udaremnić lub co najmniej na dłuższy czas wstrzymać przyjazd armii gen. Hallera, wiozącego do Polski potrzebną jak chleb codzienny broń i amunicję. Zdaniem Korfantego, bez tej broni Poznań nie mógłby przyjść Śląskowi z pomocą, gdyby pomoc okazała się konieczną. Ażeby wywodom swoim dodać więcej mocy, Korfanty odczytał 2 telegramy podobne do siebie w treści, a usilnie zakazujące wszczynanie jakichkolwiek ruchów zbrojnych na Śląsku. Jeden telegram pochodził rzekomo od Polskiego Komitetu w Paryżu, drugi wydała podobno Rada Ministrów w Warszawie – czytamy w relacji uczestnika tej narady J. Grzegorzka.

Ślązacy się jednak uparli i argumentowali, że atmosfera jest taka, że jeśli hasło do powstania nie zostanie wydane, to wybuchnie ono samorzutnie, a wtedy nie będzie można wykorzystać zaskoczenia. Chaotyczne walki sprzyjały Niemcom. Wtedy gen. Dowbor-Muśnicki powiedział: Kochane dzieci! Decyzji waszej do wiadomości przyjąć nie mogę, jednakże zaręczam, że jeśli powstanie wybuchnie wbrew waszej woli, to możecie mieć pewność, że Poznań was nie opuści. Później nastąpiła dyskusja o strategii Poznaniaków w przypadku wybuchu powstania na Śląsku.

Na odchodnym Korfanty powiedział: – „Panie Grzegorzek, powiedz mi Pan, po co wy tu przyjeżdżacie?! Czy po to, żeby się nas pytać i na nas zwalać odpowiedzialność za to, co wy chcecie robić? Gdybym ja siedział na Śląsku, robiłbym to, co uważam za potrzebne i nikogo bym się nie pytał”.

Delegaci wracali na Śląsk z poczuciem ulgi, rozumieli, że NRL nie chce jedynie brać odpowiedzialności. Wydano rozkaz powstania. Mobilizacja została przeprowadzona.

W Wielką Sobotę 1919 r. Grzegorzek, Lampner i Wiza zawiadomili niestety podkomisarza Czaplę o mobilizacji. Był zaskoczony decyzją rozpoczęcia powstania. Po wyjściu dowództwa POW, zaczął natychmiast działać. Tej samej nocy do Poznania wyjechał adwokat Konstanty Wolny, ten sam, który później tworzył z Wojciechem Korfantym i Józefem Buzkiem autonomię śląską. Wrócił w drugie Święto Wielkanocne z rozkazem:

Do Podkomisariatu NRL na Śląsku i wszystkich oficerów i podoficerów działających z ramienia Naczelnej Rady Ludowej na Śląsku:

Nakazujemy niniejszym wstrzymać wszelką akcję zbrojną aż do chwili, gdy od nas nadejdzie rozkaz do rozpoczęcia kroków wojennych. Rozkaz ten wyjdzie najpóźniej 15 maja rb. Równocześnie mianujemy p. Józefa Dreyzę decernentem dla spraw wojskowych na Śląsku. Podpisano: Komisariat Naczelnej Rady Ludowej Wojciech Korfanty, ks. Stanisław Adamski.

P. Wizę odwołujemy niniejszem do Poznania do innej roboty. W. Korfanty.

(…) Na podróż do Poznania było za późno, a łączność telefoniczna, którą i tak trudno by było w tym przypadku wykorzystać, zerwana. Nie dało się więc uzyskać wyjaśnień decyzji Korfantego.

Powstanie odwołano. Był to niestety jedyny termin, w którym mogło ono odnieść pełen sukces przy minimalnych stratach własnych. Niemcy ściągali cały czas dodatkowe oddziały wojskowe, ale już karne i dobrze wyszkolone. Od maja 1919 r. coraz bardziej zwiększała się przewaga liczebna wojsk niemieckich nad oddziałami powstańczymi. Rewolucja była opanowana i Niemcy zbierały siły. Warto też zwrócić uwagę na to, że w Paryżu nie zapadła jeszcze decyzja o plebiscycie!

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Sprzyjająca sytuacja. Historia powstań śląskich” znajduje się na s. 12 majowego „Kuriera WNET” nr 59/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Sprzyjająca sytuacja. Historia powstań śląskich” na s. 12 majowego „Kuriera WNET”, nr 59/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego