W niedzielę odbędzie się I tura wyborów prezydenckich w Czechach. Kita: obecny prezydent pośrednio wspiera Babiša

Liderem sondaży niestety jest gen. Pavel, który współpracował z czechosłowackim wywiadem wojskowym – mówi politolog. Za każdym z głównych kandydatów ciągną się afery.

W  najbliższą niedzielę w Czechach odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Grzegorz Kita przybliża sylwetki głównych kandydatów. Wskazuje, że największym poparciem cieszy się generał Petr Pavel, były szef Sztabu Generalnego Czeskich Sił Zbrojuych i Komitetu Wojskowego NATO.  Tuż za Pavlem są: nauczycielka akademicka Danuše Nerudova i były premier Andrej Babiš

Obecny prezydent Zeman liczy na Babiša.

Gość „Kuriera w samo południe” zauważa, że wszyscy kandydaci opowiadają się za wspieraniem Ukrainy w wojnie z Rosją. Ważnym tematem kampanii jest walka z inflacją. Jak zauważa Grzegorz Kita, prezydent w Czechach pełni w dużej mierze funkcje reprezentacyjne, jednak urząd cieszy się sporym autorytetem, pomimo licznych wpadek Miloša Zemana.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Wybory prezydenckie w Czechach. Stawiałbym na generała, ale może zamieszać kobieta – mówi analityk

 

Grzegorz Kita: Jeżeli chodzi o energetykę, Czesi są w sytuacji dobrej i złej

Grzegorz Kita / Fot. Radio WNET

Jakie jest stanowisko prezydenta Zemana ws. ataków Brukseli na Polskę i Węgry? Jaka wygląda czeska sytuacja energetyczna? Czy na południu Odry też są śnięte ryby? Grzegorz Kita z wieściami z Czech.

Prezydent Czech  Miloš Zeman potępił podczas spotkania z ambasadorami ataki ze strony instytucji unijnych na Polskę i Węgry. Wyraził też sprzeciw wobec głosowania większością głosów w Radzie Europejskiej. Grzegorz Kita wyjaśnia, że

Postawa prezydenta Czech jest konsekwentna. Pragnę zwrócić na to uwagę to nie tylko on, ale jego poprzednik bezpośredni Václav Klaus też wyrażał się ostro o polityce Brukseli wobec państw takich jak Polska, Węgry. I obecnie też ten ton jest podtrzymywany.

Czesi są podzieleni w ocenie słów swego prezydenta. Jedni doceniają wzięcie w obronę państw Grupy Wyszehradzkiej. Inni uważają, że Zeman nie powinien bronić państw rozbijających jedność Unii Europejskiej. Publicysta mieszkający w Czechach opowiada o sytuacji energetycznej naszych południowych sąsiadów.

Jeżeli chodzi o energetykę, Czesi są w sytuacji dobrej i złej. Mają energię atomową, ale nie mają łatwego dostępu do gazu.

Trwają rozmowy z Katarem. Czechy podłączyłyby się do południowego gazociągu. Grzegorz Kita mówi o stosunku Czechów do wojny na Ukrainie.

Proukraińska postawa rządu i społeczeństwa czeskiego jest jednoznaczna.

Rozmówca Jaśminy Nowak mówi także o śniętych rybach w Republice Czeskiej.

Czytałem w tamtym tygodniu, że w okolicach Brna też się pojawiły śnięte ryby.

W Czechach wybuchła afera korupcyjna. Może osłabić pozycję rządu w Radzie Europejskiej – mówi Grzegorz Kita

A.P.

Mało znany dramat czechosłowackiego Kościoła katolickiego w czasach komunizmu/ Grzegorz Kita, „Kurier WNET” 83/2021

Wraz z końcem komunizmu odnowiono struktury kościelne i otwarto klasztory. Jednak daleko im do stanu sprzed roku 1948. Ziemia Czeska, a zwłaszcza jej część północno-zachodnia, jest terenem misyjnym.

Grzegorz Kita

AKCE K (Akcja K)

Gdy w lutym 1948 r. komuniści w wyniku przewrotu przejmowali całość władzy w Czechosłowacji, dla uważnych obserwatorów jasne było, że jednym z następnym ich celów będzie rozbicie i podporządkowanie sobie Kościoła katolickiego.

Sytuacja w tym kraju po wojnie była na pierwszy rzut oka inna niż w pozostałych państwach, przez które przeszła Armia Czerwona. Wojska sowieckie po pokonaniu III Rzeszy wycofały się z terytorium państwa. Oficjalnie działały partie i stronnictwa niezwiązane z partią komunistyczną. Prezydentem był po powrocie z emigracji człowiek, który pełnił tę funkcję przed 1938 rokiem – Edward Benesz.

Przeprowadzone w 1946 roku wybory w Czechach wygrali zdecydowanie komuniści. Na Słowacji sytuacja już nie była taka klarowna, gdyż tam, jak na Węgrzech, wygrała Partia Drobnych Rolników. Przywódca Komunistycznej Partii Czechosłowacji Klement Gottwald sprawował funkcję premiera, ale nie posiadał większości w parlamencie. Pozycja komunistów w latach 1945–48, wydawać by się mogło, słabła, gdyż w przeciwieństwie do swoich towarzyszy z sąsiednich państw, nie udało im się zdobyć pełnej władzy. Niekomunistycznym liderom politycznym wydawało się, że ich kraj będzie swoistym pomostem pomiędzy Wschodem a Zachodem. Prezydent Benesz zapewnienie, że tak właśnie będzie, uzyskał ponoć od samego Stalina na Kremlu. Jednakże wobec zaostrzenia się sytuacji międzynarodowej po blokadzie Berlina i złamaniu przez Sowiety wszelkich zobowiązań międzynarodowych, jasne stawało się, że stanie okrakiem na barykadzie niedługo się skończy. Przekonał się o tym minister spraw zagranicznych Czechosłowacji Jan Masaryk, syn założyciela Czechosłowacji, Tomasza Gary Masaryka. Po początkowej akceptacji planu odbudowy gospodarczej Europy, zwanej planem Marshalla, musiał on w połowie 1947 r. pod naciskiem Stalina odrzucić go. Jak miał wtedy powiedzieć: w tamtej chwili przestał być ministrem suwerennego kraju.

Na połowę roku 1948 zaplanowano wybory do parlamentu. Wszystkie dostępne wtedy badania opinii publicznej przewidywały zdecydowaną przegraną komunistów. Wśród sił niekomunistycznych panowało powszechne przekonanie, że uda się ich pozbawić mocy poprzez demokratyczne mechanizmy. Jakże złudne były to nadzieje, już wkrótce przekonali się wszyscy aktorzy sceny politycznej w Czechosłowacji.

Otóż członkowie partii komunistycznej w ramach rządu mieli pełną kontrolę nad resortami siłowymi. Poprzez różnego rodzaju prowokacje i działania odśrodkowe, rozbijali i osłabiali opór wobec poczynań komunistów. Poza tym tworzyli ze swoich zwolenników zbrojne i półlegalne tzw. milicje ludowe. Ludzie ci w odpowiednim momencie i czasie mieli być zbrojnym ramieniem partii w momencie przejmowania władzy. Moment taki nadarzył się pod koniec lutego 1948 r., kiedy to do dymisji podali się niekomunistyczni ministrowie w proteście przeciwko praktyce działania organów bezpieczeństwa. Osłabiony fizycznie i izolowany prezydent Benesz, wbrew nadziejom w nim pokładanym, ich dymisje przyjął. Komuniści przejęli pełnię władzy.

Na stanowisku ministerialnym pozostał minister spraw zagranicznych Jan Masaryk. Nie na długo. Dwa tygodnie po przewrocie znaleziono go martwego na podwórzu gmachu ministerstwa, któremu szefował. Wypadł z okna w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Ostatnim akordem przewrotu było uchwalenie nowej konstytucji państwa, której podpisania odmówił coraz bardziej schorowany i opuszczony przez wszystkich prezydent. W czerwcu ogłosił on swoją dymisję. Jego następcą został Gottwald, Benesz zaś zmarł trzy miesiące później w swoim domu. Jego pogrzeb był manifestacją i zarazem pogrzebem systemu tzw. III Republiki Czechosłowackiej i mrzonek o tym, że można będzie zachować niepodległość i neutralność między Wschodem a Zachodem.

Ale zatrzymajmy się nad tym, jakie było miejsce Kościoła katolickiego w procesie stopniowego przejmowania całej władzy przez komunistów.

Paradoksalnie po 1945 roku czerwoni stroili się w piórka obrońców tej instytucji i wiernych przed represjami i prześladowaniem ze strony państwa. Aby to zrozumieć, należy wiedzieć, że po 1918 r. państwo Czechosłowackie budowane było w opozycji do katolicyzmu w myśl hasła „Precz z Rzymem! Precz z Wiedniem!”. Katolicy, mimo że stanowili większość społeczeństwa, byli marginalizowani.

Dlatego winę za rozpad Czechosłowacji po 1938 r. przypisywano polityce Masaryka i Benesza, którzy antagonizowali i marginalizowali wierzących. Wyrazem odrzucenia tej polityki było zwrócenie się sił na emigracji i w kraju ku ludziom wierzącym i wartościom chrześcijańskim. I tak prezydentem został praktykujący i wierzący katolik, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Emil Hacha. W odłączonej Słowacji prezydentem został działacz narodowy Josef Tiso. Na emigracji premierem rządu Czechosłowacji był ksiądz Jan Sramek. Na te postacie patrzymy dziś przez pryzmat ich późniejszej działalności, jednak wtedy powierzenie im tych funkcji było wyrazem rozczarowania i braku akceptacji dla antykatolickiej polityki Pierwszej Republiki Czechosłowacji.

Dlatego po 1945 roku Gottwald i inni działacze komunistyczni nie odważyli się otwarcie stanąć przeciwko Kościołowi – tak hierarchicznemu, uosabianemu przez prymasa i więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych, Josefa Berana, jak i wiernym. Komuniści uczestniczyli w uroczystościach religijnych, takich jak procesje i odpusty, i przemawiali na nich. Zapewniali o swoim poszanowaniu dla wierzących i ich praw. Uwieńczeniem tego i punktem kulminacyjnym było słynne Te Deum w katedrze w Pradze po zaprzysiężeniu Klementa Gottwalda na prezydenta w lipcu 1948 roku. Prezydent, po raz pierwszy w historii tego świeckiego państwa, zaproszenie na nabożeństwo przyjął. Umocnieni we władzy komuniści nie mogli jednak długo tolerować Kościoła, które swoje centrum miał poza granicami państwa i w swojej istocie był niezależną od żadnej władzy świeckiej instytucją.

Do rozpoczęcia prześladowań wykorzystano tzw. cud w Cihosti.

W grudniu 1949 r. w Cihosti w środkowych Czechach, podczas niedzielnej Mszy świętej, stojący w głównym ołtarzu krzyż zaczął się w nienaturalny sposób przechylać. Świadkami tego byli obecni w kościele wierni. Odprawiający Mszę św. proboszcz, ks. Józef Toufar, nie zauważył niczego, gdyż wtedy Msze odprawiane w rycie przed soborowym, czyli tyłem do ludzi.

Wydarzenie to wywołało spore poruszenie w parafii i okolicy. Zaczęły się pielgrzymki do Cihosti. Nie uszło to uwadze komunistycznych władz, które aresztowały proboszcza i torturami próbowały zmusić do przyznania się, że skonstruował mechanizm, który poruszał krzyżem. Zamęczono go i zakopano w nieoznakowanej mogile przy więzieniu w Pradze. Komuniści metody te stosowali wszędzie, nieważne pod jaką szerokością geograficzną rządzili. Śmierć księdza pokrzyżowała plany reżimu na wytoczenie mu publicznego procesu. Miał to być sąd nad całą hierarchią kościelną, która według nich stała za zabobonem i podburzaniem nastrojów wiernych do czynnego oporu wobec Partii i Państwa.

W kwietniu 1950 r. zlikwidowano jednej nocy wszystkie męskie klasztory i zgromadzenia zakonne. Zamknięto w kilku zbiorczych klasztorach 2376 zakonników, przymuszając ich do pracy w polu i na budowach. Byli np. zmuszani do przerzucania obornika gołymi rękami. Przetrzymywano ich przymusowo bez żadnych procesów i wyroków sądowych. Antyludzkie i brutalne akcje organów komunistycznej bezpieki spowodowały wiele szkód na zdrowiu i życiu tych często starszych i schorowanych ludzi. Zakonnicy, którzy stawiali opór, byli zamykani do klasztornych kaplic na wielodniowy karcer. Kara ta była tym bardziej dotkliwa, że pozbawiano ich możliwości skorzystania z toalety. Komuniści zniszczyli wiele cennych książek i rękopisów. Niezagospodarowany majątek klasztorny w postaci budynków i ich wyposażenie uległy częściowemu lub całkowitemu zniszczeniu.

Na prawie 40 lat zanikło jawne życie monastyczne i klasztorne w tym kraju. Jednak nie oznacza to, że go nie było tam wcale. Przez cały okres komunizmu tajnie wyświęcano za granicą (głównie w Polsce) kleryków i zakonników. W prywatnych domach działały konspiracyjne zgromadzenia zakonne.

Jak opowiadał jeden z księży, przejmujący nieraz był widok podczas odprawiania Mszy świętej, gdy grupa dorosłych ministrantów podczas Przeistoczenia nagle wyciągała do przodu swoje prawe ręce. To znaczyło ni mniej, ni więcej jak to, że tajnie współkoncelebrowali mszę.

Po zniszczeniu zakonów przyszła kolej na rozbicie oficjalnej hierarchii kościelnej. Nadarzyła się ku temu okazja, gdyż prymas Beran postanowił działać adekwatnie do sytuacji. Na dzień Bożego Ciała w roku 1951 przygotował on ostry list pasterski, w którym informował wiernych o prześladowaniach duchownych i zachęcał świeckich do walki o ich podstawowe prawa.

Organy bezpieczeństwa na ten dzień przygotowały prowokację. W katedrze zamiast wiernych byli agenci tajnych służb. Gdy arcybiskup zaczął czytać odezwę, zgromadzeni zaczęli buczeć, klaskać i tupać nogami. Nabożeństwo przerwano, arcybiskup został odprowadzony od ołtarza do swojej rezydencji. I tak było we wszystkich diecezjach. W następstwie tego wydarzenia święto Bożego Ciała i inne katolickie święta zostały zniesione jako dni wolne od pracy. Internowani lub umieszczeni w izolacji zostali wszyscy biskupi i arcybiskupi diecezjalni. Przestały istnieć kapituły diecezjalne i inne struktury kościelne. Wielu księży zostało siłą usuniętych z parafii i zmuszono ich do powrotu do stanu świeckiego. Gdy w latach 90. ub. wieku odrodziły się struktury kościelne, tym, którzy założyli rodziny, ale wyrazili chęć powrotu do stanu duchownego, pozwolono na to.

Sam kardynał Beran był więziony i przetrzymywany w różnych miejscach. W roku 1963 odzyskał wolność, jednak uniemożliwiono mu podjęcie obowiązków duszpasterskich. Gdy go więziono, jemu i towarzyszącej mu siostrze zakonnej dosypywano do pożywienia afrodyzjaków. Odpowiednie służby były ciągle w gotowości, by nakręcić kompromitujący materiał filmowy.

W 1965 r. pozwolono mu wyjechać do Rzymu, gdzie zmarł w 1969 roku. Rok wcześniej, po inwazji wojsk państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację, wydał przejmującą odezwę do swoich rodaków. Został pochowany w bazylice św. Piotra obok papieży, jako jedyny nie-papież. W kwietniu 2018 r. jego doczesne szczątki powróciły do Pragi i z honorami państwowymi pochowano je w katedrze praskiej.

Symbolem trwania i męczeństwa stał się kardynał Szczepan Trochta, mianowany w 1947 roku biskupem diecezji Litomerice w zachodnich Czechach. W roku 1951 został odsunięty z swojej diecezji. W 1954 r. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Więziony i męczony, wyszedł na wolność w roku 1960. Z zakazem podjęcia obowiązków biskupich przebywał w domu pomocy społecznej pod nadzorem organów bezpieczeństwa do 1968 roku. Wtedy to, w ramach odwilży Praskiej Wiosny, powrócił do swojej diecezji i ponownie objął obowiązki biskupa tejże. Zmarł w roku 1974. W jego pogrzebie uczestniczył ówczesny arcybiskup krakowski kardynał Karol Wojtyła. Nie pozwolono mu koncelebrować mszy pogrzebowej. Dopiero na cmentarzu przy trumnie powiedział, że chowamy męczennika.

Wraz z końcem komunizmu odnowiono struktury kościelne i ponownie otwarto klasztory. Jednak daleko im do powrotu do stanu sprzed roku 1948. Ziemia Czeska, a zwłaszcza jej część północno-zachodnia, jest terenem misyjnym. Zdewastowane świątynie, cmentarze i miejsca kultu będą jeszcze długo przypominać o tragicznych czasach prześladowań.

Artykuł Grzegorza Kity pt. „Akce K” znajduje się na s. 13 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Grzegorza Kity pt. „Akce K” na s. 13 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marcin Wikło, Sławomir Budzik, Witold Waszczykowski, Grzegorz Kita  – Popołudnie WNET – 25.05.2021 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Białymstoku. Zaprasza Łukasz Jankowski.

Goście „Popołudnia WNET”:

Marcin Wikło – dziennikarz tygodnika „Sieci” i telewizji wPolsce.pl;

Magdalena Uchaniuk – dziennikarka Radia Wnet;

Sławomir Budzik – redaktor naczelny Radia Deon w Chicago;

Iza Smolarek, Alex Sławiński – Studio Londyn Radia WNET;

Witold Waszczykowski – europoseł PiS, były minister spraw zagranicznych;

Grzegorz Kita – historyk;


Prowadzący: Łukasz Jankowski

Realizator: Franciszek Żyła


Marcin Wikło

Marcin Wikło i Magdalena Uchaniuk mówią o Radiu Wnet w jego 12. urodziny. Wikło stwierdza, że radio musi być pewną składową ludzi opartą o porozumienie między słuchaczami a ludźmi. Łukasz Jankowski wspomina swoje początki z Radiem Wnet. Marcin Wikło przypomina jak wyglądała pierwsza kampania prezydencka Andrzeja Dudy. Napisał na ten temat książkę.

Dziennikarz tygodnika „Sieci” i telewizji wPolsce.pl zdradza jak doszło do wskazania przez Jarosławę Kaczyńskiego Andrzeja Dudy na kandydata PiS na prezydenta w 2015 r. Przypomina naciski wywierane na prezydenta ws. podpisania rekompensaty dla TVP. Sądzi, że przedstawienie prezydenta Dudy w „Uchu prezesa” było nieuczciwe. Ocenia, że figura „Adriana” przemówiła do społeczeństwa. Było to obciążające dla pierwszej kadencji Andrzeja Dudy.


Sławomir Budzik / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Prowadzący „Ponad Oceanami” mówi jak w Stanach Zjednoczonych stacje radiowe świętują swoje urodziny. Niektóre mają zespoły, które same wypromowały. Grają one na ich urodzinach. Sławomir Budzik komentuje deklarację burmistrz Chicago, że nie będzie rozmawiać z białymi dziennikarzami.


Iza Smolarek i Alex Sławiński z urodzinowym Studiem Londyn.


Witold Waszczykowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Witold Waszczykowski stwierdza, że jest pozytywnie zaskoczony szybkością działania Unii Europejskiej ws. Białorusi. Stwierdza, że zakaz lotów z i do Białorusi jest poważną sankcją. Europoseł  odnosi się także do sprawy Nord Stream II. Stwierdza, że „nie ma deficytu kar, jest deficyt woli i determinacji”. Gość Popołudnia WNET zauważa, że Niemcy korzystają na sporze amerykańsko-chińskim zwiększając swoją sprzedaż do Państwa Środka. Waszczykowski wyjaśnia, w jaki sposób rząd pomaga uchodźcom z Białorusi. Dodaje, że żądania Polski odnośnie sankcji na Białoruś zostały spełnione przez Komisję Europejską.


Premier Mateusz Morawiecki mówi na konferencji o przebiegu rozmów z szefem czeskiego rządu ws. elektrowni Turów. Informuje, że zostało wypracowane porozumienie. Powstać mają wspólne czesko-polskie projekty. Stwierdza, że kraje Europy Środkowej prowadzą rozmowy z Komisją Europejską na temat polityki klimatycznej. Chodzi o pogodzenie kolektywnych celów klimatycznych i utrzymania konkurencyjności polskiej gospodarki.


Jerzy Głuszyk wspomina początek swojej przygody z Radiem Wnet. Prowadzący „Czas nie tylko na country” stwierdza, że w muzyce country ceni prawdę i autentyczność. Gatunek ten coś mówi. Jest to historia każdego z nas. Walor muzyki i treści jest w country równie ważny. Z tego powodu chce się nią dzielić ze słuchaczami.Zapewnia, że chętnie słucha autorskich audycji muzycznych. Pokazuje to gust muzyczny i pobudza do refleksji.


Grzegorz Kita / Fot. Radio WNET

Grzegorz Kita zauważa, że na jesieni tego roku są w Czechach wybory parlamentarne. Partia Ano premiera Czech Andreja Babiš traci zaś w sondażach. Stąd zamieszanie wokół kopalni Turów. Szef czeskeigo rządu musi bowiem pokazać, że dba o interesy Czech. Nasi południowi sąsiedzi żyją tymczasem sprawą pożyczki czechosłowackiego rządu dla ZSRR w 1989 r., którą realizować miał późniejszy prezydent Václav Havel.


Jerzy Bielewicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ppłk Marek Pietrzak, Ryszard Czarnecki, Małgorzata Wołczyk, Grzegorz Kita, Ernest Wagner – Popołudnie WNET – 27.04.2021

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Białymstoku. Zaprasza Jaśmina Nowak.

Goście „Popołudnia WNET”:

ppłk Marek Pietrzak – rzecznik prasowy Wojsk Obrony Terytorialnej;

Ryszard Czarnecki – europoseł PiS;

Małgorzata Wołczyk – dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”;

Grzegorz Kita – politolog;

Bartosz Chmielewski – portal „Przegląd Bałtycki”;

Ernest Wagner – ekspert ds. automatyzacji i sztucznej inteligencji, pasjonat technologii kosmicznych


Prowadzący: Jaśmina Nowak

Realizator: Mikołaj Poruszek


Wojska Obrony Terytorialnej / Fot. st. szer. Wojciech Król CO/MON

Ppłk Marek Pietrzak przyznaje, że są pewne problemy z wypłatami dla żołnierzy. Zaległości są jednak wypłacane. Żołnierze Obrony Terytorialnej powinni otrzymywać wypłatę nie później niż 10 dni od zakończenia szkolenia. Rzecznik prasowy Wojsk Obrony Terytorialnej przedstawia ich udział w akcji szczepień. Istnieje specjalna linia, na którą można zadzwonić. Sukcesywnie postępują szczepienia wśród samych żołnierzy.

Ppłk Pietrzak zaznacza, że wraz z pojawieniem się WOT system obronny Polski się polepszył. Zapełniły one istniejącą wcześniej lukę. Do Obrony Terytorialnej zgłaszają się wciąż nowi ochotnicy. Tworzone są nowe bataliony w całej Polsce.


Ryszard Czarnecki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ryszard Czarnecki komentuje przyjęcie decyzji rządu ws. unijnego Funduszu Odbudowy. Podkreśla, że chodzi o największe pieniądze, jakie dostaliśmy i jakie kiedykolwiek dostaniemy od Unii Europejskiej. Za ok. siedem lat nasz kraj stanie się płatnikiem netto UE.

Europoseł PiS sądzi, że ratyfikacja nastąpi bez problemu, nawet jeśli Zjednoczona Prawica nie będzie w całości głosować za nią. Prounijna opozycja nie może bowiem zagłosować przeciw bez ryzyka utraty wiarygodności w oczach swych wyborców.

Czarnecki sądzi, że Zjednoczona Prawica przetrwa do kolejnych wyborów, do których pójdzie wspólnie.


Małgorzata Wołczyk

Małgorzata Wołczyk stwierdza, że w Hiszpanii sytuacja jest normalna, mimo restrykcji. Obowiązuje godzina policyjna i ograniczenie miejsc w lokalach gastronomicznych. Sklepy, bary i restauracje są oparte. Hiszpanie pilnują noszenia maseczek i zachowywania dystansu społecznego. Turystów nie ma, jednak życie toczy się bardziej normalnie niż nad Wisłą. Hiszpanie mają nadzieję na odbicie gospodarcze po tym, jak turyści już wrócą.

„To nie są wybory, to są igrzyska śmierci”- mówi dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”. Wskazuje, że premier  Pedro Sanchez zaprosił do swojego rządu komunistów i byłych terrorystów z ETA otwierając wszystkie rany hiszpańskiego społeczeństwa. „W Hiszpanii centrum polityczne sytuuje się na lewo”- dodaje, wyjaśniając, że to, co jest na prawo od centrum uznawane jest za faszyzm.

Tymczasem rośnie poparcie partii Vox, która nie ma nic wspólnego z frankizmem. Konserwatywno-liberalna partia jest stale prześladowana przez lewackie bojówki. Podczas wieców tej partii „w ruch idzie kostka brukowa, kamienie”.  Partię pomawia się o związek z listami z pogróżkami, jakie otrzymują ministrowie hiszpańskiego rządu.  Tymczasem ataki na Vox spotykają się z kpinami mediów.


Flagi Czech i Rosji / Fot. Green Yoshi, Wikimedia Commons

Grzegorz Kita stwierdza, że do niedzieli sytuacja między Pragą a Moskwą była jasna. Obie strony usuwały nawzajem dyplomatów. W niedzielę prezydent Czech Miloš Zeman stwierdził w wywiadzie, że nie ma pewności, czy za zamachem w fabryce broni stoi Rosja. Premier Andrej Babiš odnosząc się do wypowiedzi czeskiej głowy państwa podkreślił, że nie jest to prawda.

Politolog zauważa, że sięgające Czechosłowacji rosyjskie wpływy w kraju nad Wełtawą nigdy nie zostały ukrócone. Ocenia, że jest to efekt świadomej polityki Pragi, która chciała pełnić rolę pośrednika między Wschodem a Zachodem.


NATO i Rosja/ Foto. Ssolbergj/CC BY 3.0

Bartosz Chmielewski komentuje stosunki między państwami bałtyckimi a Rosją. Wskazuje, że każde z trzech państw prowadzi własną politykę. Jastrzębiem wśród nich jest Litwa. Chmielewski zauważa, że Rosjanie mieszkające w Litwie, Łotwie i Estonii mają więcej wspólnego ze społeczeństwami, w których żyją niż ze swymi rodakami z Federacji Rosyjskiej i Ukrainy. Mówi, że Wilno prowadzi ofensywę dyplomatyczną na Białorusi i Ukrainie. Jest liderem w nakładaniu sankcji na Białoruś.


SpaceX Crew Dragon / NASA/SpaceX, Wikimedia Commons (Public domain)

Ernest Wagner komentuje ostatnią misję na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Wskazuje na transfer technologii kosmicznej z sektora publicznego do prywatnego. Otwiera to perspektywę rozwoju turystyki kosmicznej.

Jak wskazuje ekspert ds. automatyzacji i sztucznej inteligencji, Elon Musk jest wybitnym człowiekiem porównywalnym do Steve’a Jobsa, choć nie wszystko, co założycielowi SpaceX się przypisuje w mediach jest prawdą.

Wagner zauważa, że inaczej niż NASA, Chińczycy nie muszą upubliczniać wszystkich swych działań odnośnie postępów w rozwoju technologii kosmicznej. Zauważa, że Pekin wciąż powtarza to, co dekady temu zrobiły Stany Zjednoczone.

Czeski konflikt. Która z tradycji: husycka czy katolicka – ma większe prawo do obecności w przestrzeni publicznej?

Rada miejska w stolicy Czech Pradze uchwaliła, że XVII-wieczna Kolumna Maryjna powróci na Rynek Staromiejski po 102 latach od barbarzyńskiego jej zniszczenia w listopadzie 1918 roku.

Grzegorz Kita

Jest to kolejna już próba przywrócenia tego ważnego symbolu, nie tylko religijnego, do praskiej przestrzeni publicznej. Czy czeskim katolikom uda się tym razem zaznaczyć swoją stałą w niej obecność?

Gdy w listopadzie 1918 roku rozpadały się Austro-Węgry i powstawała Czechosłowacja, otwarte było pytanie: na jakich wartościach będzie zbudowane nowe państwo? Czy uda się w nim pogodzić dwie tradycje, do których odwoływali się Czesi? Trzeciego listopada tegoż roku wszystko okazało się jasne.

Oto pochodzący z dzielnicy Zizkov anarchista i alkoholik Franta Sauer zorganizował happening na Starym Mieście pod Maryjną Kolumną. W jego trakcie przy całkowitej bierności służb państwowych i miejskich kolumnę strącono i pogruchotano na drobne kawałki.

Krzyczano przy tym: „Precz z Austrią!”,  „Precz z Rzymem!”. Demonstranci i ich obrońcy twierdzili, że budowla ta powstała po 1620 roku jako znak tryumfu katolików nad protestantami w Bitwie na Białej Górze. Data ta była i jest dla Czechów symbolem przymusowej rekatolizacji i represji Habsburgów wobec czeskiej protestanckiej szlachty, która chciała utrzymać niezależność państwową i odrębność Korony św. Wacława.

Zburzenie Kolumny Maryjnej, 1918 | Fot. domena publiczna, cs.wikipedia.org

Dzisiejsze spojrzenie czeskich historyków na tę sprawę pokazuje też i inny punkt widzenia. Kolumna Maryjna została postawiona dopiero w roku 1649, jako wotum za uratowanie miasta przed wojskami szwedzkimi. Trudno jest także podważyć tezę, że gdy drugiej połowie XVII wieku oficjalnie i literacko język czeski zaczął zanikać, to, że nie zanikł całkiem, jest zasługą katolickich księży, głównie jezuitów, którzy uczyli swoich wychowanków tego języka i nawet drukowali w nim modlitwy i pieśni w modlitewnikach kościelnych. Było to cenne w czasie narodowego odrodzenia w drugiej połowie XIX wieku. Jednym z głównych tzw. budzicieli narodu na przełomie XVIII i XIX wieku był Josef Dombrovsky – jezuita, teolog, współzałożyciel Królewskiego Czeskiego Towarzystwa Nauk w Pradze i Czeskiego Muzeum Narodowego.

Osobną sprawą jest problem czeskich patriotów i ich stosunek do katolicyzmu. Jak zauważa czeski historyk Jaroslav Sebek, do czasów Wiosny Ludów, czyli do 1848 roku, nie było żadnego podziału patriotów na katolickich czy protestanckich. Gdy w marcu tegoż roku z Pragi do Wiednia wyruszyła oficjalna delegacja czeskich stanów z postulatami autonomii ziem Korony Czeskiej, uroczystą Mszę świętą na Końskim Targu odprawił ówczesny arcybiskup Pragi. Jednak z biegiem rewolucji uwidocznił się podział, który przebiegał na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, liberalne postulaty nie mogły zostać poparte przez katolicką hierarchię kościelną. Drugą płaszczyzną rozejścia się tych ruchów było coraz częstsze powoływanie się Czechów na tradycję Jana Husa. (…)

W 1915 roku, w pięćsetną rocznicę spalenia Jana Husa, postawiono w Pradze na Rynku Staromiejskim ogromny pomnik tego wybitnego czeskiego reformatora religijnego.

Pomnik Husa i stojąca niedaleko niego Kolumna Maryjna to z jednej strony znak, że husycka tradycja została uznana za trwałą cześć czeskiej identyfikacji narodowej. Ale to także znak, że obie te tradycje będą się stale ścierać o własne wizje historii i przyszłości tych ziem, choć w 1915 roku jeszcze nie państwa.

Dla czeskich katolików strącenie Kolumny w 1918 roku było jasnym znakiem, że dla nich nie będzie miejsca w nowym państwie. Zaczęło się demolowanie kościołów, kaplic i innych miejsc kultu. Rozbijano posągi świętych, niszczono witraże. Ze szkolnych ścian zdejmowano i niszczono krzyże. Niekiedy dochodziło do regularnych walk między wiernymi a tymi, co chcieli zniszczyć i sprofanować budynki kościelne. Z Kościoła katolickiego wystąpiło kilkuset księży i kilkaset tysięcy wiernych, którzy utworzyli własny Kościół, odwołujący się do husytyzmu. Wszystko to działo się za aprobatą władz młodego państwa czechosłowackiego. Podziały uwydatniły się szczególnie w latach 20. XX wieku, gdy tworzono kalendarz świąt. I tak, pomimo ogromnych protestów katolików, wykreślono z niego dzień 16 maja jako święto czeskiego świętego z XIV wieku, Jana Nepomucena, męczennika i patrona Czech. Jednak w tym samym roku doszło do unormowania stosunków i nadeszła chwilowa odwilż. W wyżej wspominanym kalendarzu pozostawiono święto św. Wacława (28 września), króla i męczennika czeskiego, patrona czeskiej państwowości. Na Morawach pozostawiono uroczystość Cyryla i Metodego – głównych patronów Słowian. Dzień ten obchodzono 5 lipca. Dla zachowania równowagi w następny dzień, 6 lipca, ustanowiono święto na pamiątkę spalenia mistrza Jana Husa.

Cały artykuł Grzegorza Kity pt. „Czeski konflikt. Jan Nepomucen kontra Jan Hus” znajduje się na s. 4 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Grzegorza Kity pt. „Czeski konflikt. Jan Nepomucen kontra Jan Hus” na s. 4 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W Czechosłowacji komunizm upadł w 10 dni, ale ludzi osądzonych za to, co zrobili w jego imieniu, było bardzo mało

O upadku komunizmu w Czechosłowacji w 1989 roku, czego 30 rocznica przypadła w listopadzie i grudniu br., z wybitnym czeskim historykiem i politologiem Petrem Kourą rozmawia Grzegorz Kita.

Grzegorz Kita, Petr Koura

Trzydzieści lat temu miał Pan 11 lat. Pamięta Pan ten czas? Co stało się wtedy w Pana ojczyźnie?

Oczywiście, że ten czas pamiętam, tak samo jak reżim komunistyczny i jego atmosferę. Nie zapomnę na przykład tego, że w trzeciej klasie dostałem piątkę (najgorszą ocenę) za to, że w zeszycie nie miałem obrazka z Leninem.

19 listopada 1989 roku w kościele podpisałem list protestacyjny do ówczesnego premiera Adamca, w sprawie użycia przemocy przeciwko studentom protestującym w centrum Pragi, na Alei Narodowej. Ten protest napisał dyrygent kościelnego chóru, w którym śpiewała moja matka. Był to mój pierwszy polityczny czyn w życiu. Upadek systemu komunistycznego obserwowałem z wielkim zainteresowaniem i mam odczucie, że w moim przypadku to wydarzenie było końcem „beztroskiego dzieciństwa“.

Reżim komunistyczny w Czechosłowacji w listopadzie 1989 roku pewnie trzymał się u władzy. Chyba nic nie zapowiadało, że ją tak szybko straci?

Myślę, że zapowiadało. Ludzi na demonstracjach w ciągu całego roku 1989 przybywało. Niezadowolenie z reżimu narastało i wzrastała ilość osób gotowych aktywnie występować przeciw niemu, czego ceną były represje. Pokazała to petycja „Nekolik vet“ (Kilka zadań), którą podpisało 40 000 ludzi. Przeżyłem to w moim powiatowym mieście Klatovy. W wrześniu 1989 roku przyjechał do nas z Pragi cały sztab czechosłowackiej telewizji. Mieli nakręcić materiał o naszym szkolnym klubie szachowym. Dyrektorka szkoły, aktywna komunistka, zażądała, aby klub był prezentowany jako część organizacji „Pionier”, która miała za zadanie wychowywać dzieci w duchu komunizmu. Jednak mimo wielkiego niezadowolenia „towarzyszki dyrektorki“, nasz Klub Szachowy odmówił przedstawienia się jako część „Pioniera”. Ona sama pół roku później dyrektorką naszej szkoły już nie była. (…)

Usłyszałem kiedyś od znajomych Czechów takie stwierdzenie „U was komunizm padał 10 lat. Na Węgrzech 10 miesięcy. W NRD 10 tygodni, natomiast w Czechosłowacji 10 dni”. Na ile to jest zgodne z faktami?

Mówiąc w skrócie, jest to bon mot, ale prawdziwy. Komunizm w Czechosłowacji skutecznie upadł w przeciągu kilku dni. Już 27 listopada, po wydarzeniach w Alei Narodowej, 75 procent pracujących obywateli wyraziło swoje niezadowolenie, uczestnicząc w strajku generalnym. A to, że 29 grudnia stanie się prezydentem państwa (wtedy jeszcze komunistycznego) Vaclav Havel, wtedy, 17 listopada, mało kto przewidywał. (…)

Jak z perspektywy tych 30 lat wygląda rozliczenie z komunizmem? Udało się Wam rozliczyć ludzi odpowiedzialnych za krzywdy, które wyrządzili po przewrocie w 1948 roku?

Niestety rozliczyć się z komunizmem w naszym kraju się nie udało. Ludzi osądzonych za to, co zrobili w imieniu systemu komunistycznego, według mnie było bardzo mało. Myślę, że skutki tego niewystarczającego rozliczenia z minionym system odczuwamy do dziś.

Petr Koura, ur. 10 sierpnia 1978 roku, jest wybitnym czeskim historykiem i politologiem. Tematem jego prac badawczych jest XX wiek, głównie okres Protektoratu Czech i Moraw, a także okres realnego socjalizmu w Czechosłowacji. Oprócz książek przygotowuje filmy dokumentalne i audycje radiowe. Jest laureatem wielu nagród i odznaczeń. Obecnie pracuje nad projektem „Muzeum XX Wieku w Pradze”, które – jak stwierdził – będzie brało wzorce w swoim wystroju i działalności m.in z warszawskiego Muzeum Powstania Warszawskiego.

Cały wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” znajduje się na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Wywiad Grzegorza Kity z Petrem Kourą pt. „Upadł szybko, ale pozostał nierozliczony” na s. 4 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kita: Od ponad stu lat Dzieciątko Jezus jest czczone w Jodłowej. Czesi są bardziej agnostykami niż wojującymi ateistami

Co łączy habsburską Hiszpanię, czeską Pragę i polską Jodłowę? W co wierzą Czesi i jak obchodzą święta? Co KE zarzuca premierowi Czech?
Odpowiada Grzegorz Kita.

Grzegorz Kita opowiada o historii kultu praskiego Dzieciątka Jezus w Czechach oraz o nabożeństwie bożonarodzeniowym w Jodłowej.

Od ponad stu lat Dzieciątko Jezus jest czczone w Jodłowej.

Kult Dzieciątka Jezus  od średniowiecza był popularny w krajach południowej Europy takich jak Włochy i Hiszpania. Z tej ostatniej czeska księżna przywiozła do Czech figurę Dzieciątka Jezus. Hiszpania i Czechy pozostawały bowiem wtedy pod panowaniem jednej dynastii- Habsburgów. Za zaborów z  czeskiej Pragi figura Dzieciątka trafiła do Przemyśla. Obecnie w Jodłowej Górnej 24 grudnia organizowany jest odpust. Przed mszą odbywa się Droga Betlejemska- specjalna wersja Drogi Krzyżowej nawiązująca do najważniejszych wydarzeń Bożego Narodzenia.

Andrej Babiš został postawiony w stan oskarżenia przez Komisję Europejską.

Politolog opowiada także o obecnych wydarzeniach politycznych w Czechach. Premier tego kraju mierzy się z zarzutami o konflikt interesów. Jak mówi nasz gość, „przeciąganie liny przez rząd i opozycję”. Na po 10 stycznia zapowiadana jest intensyfikacja protestów.

Czesi są bardziej agnostykami aniżeli wojującymi ateistami.

Tymczasem Czesi żyją świętami Bożego Narodzenia. Co ciekawe wielu uważa, że Czesi są społeczeństwem ateistycznym. Wszakże nie jest to prawdą, ponieważ aż 80 proc. obywateli uczestniczy w wigilijnej pasterce. Jak stwierdza Kita, większość Czechów „w coś wierzy, ale nie wie w co”. Uznają oni istnienie bliżej nieokreślonej Siły Wyższej, co do możliwości określenia charakteru której zachowują sceptycyzm.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Masowe demonstracje w Czechach. Czesi protestują przeciwko oligarchizacji i opieraniu się rządu na poparciu komunistów

Grzegorz Kita o ostatnich demonstracjach w Czechach, w 30. rocznicę początku Aksamitnej Rewolucji, o znaczeniu daty 17 listopada dla Czechów i o postulatach protestujących.

Grzegorz Kita o demonstracjach antyrządowych w Czechach odbywających się w 30. rocznicę protestów, które dały początek Aksamitnej Rewolucji. 17 listopada był dniem uroczyście obchodzonym w komunistycznej Czechosłowacji, gdyż upamiętniały studentów zamordowanych przez Niemców za udział w antynazistowskich protestach. 50 lat po tych wydarzeniach, w 1989 r. zorganizowano legalną demonstrację, która wznosiła hasła antykomunistyczne i została spacyfikowana przez władze. Niektórzy uważają, że za demonstracją mogło stać KGB, gdyż akcja  „ówczesne kierownictwo Czechosłowacji nie chciało robić pierestrojki”.

W sobotę, w wigilię okrągłej rocznicy miała miejsce demonstracja w Pradze. Nawet 300 tys. osób w Czesi protestowali na rzecz większej przejrzystości życia politycznego, a  przeciwko jego oligarchizacji. Protestującym nie podoba się także to, że koalicja premiera Babiša rządzi dzięki poparciu Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Sam Andrej Babiš był członkiem partii komunistycznej i jak się mówi, także agentem StB (czechosłowackiej bezpieki). Jak zauważa Kita, w Czechach komuniści nie zerwali ze swoją przeszłością i dalej działają w czeskiej polityce. Zwraca też uwagę, że w czasie protestów przemawiał bp pomocniczy diecezji praskiej Václav Malý. Politolog podkreśla, że gdyby w Polsce któryś hierarcha wziął udział w demonstracji, to „byłoby oskarżenie o mieszanie się Kościoła w sprawy państwa”.

Posłuchaj całą rozmowę już teraz!

A.P.

Grzegorz Kita: Według czeskich mediów Kaczyński i PiS pod dyktando hierarchów Kościoła chcą zawłaszczyć państwo

Dzień 48. z 80 / Janów Podlaski / Poranek WNET – O obywatelskiej postawie, czyli o sprostowaniu przekłamań na temat sytuacji w Polsce i konfliktu wokół reformy sądownictwa na antenie czeskiego radia.

W dzisiejszym Poranku Krzysztof Skowroński telefonicznie połączył się z Grzegorzem Kitą, obserwatorem czeskich mediów, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, jak ostatnie wydarzenia w Polsce są przedstawiane w czeskich mediach.

Grzegorz Kita powiedział, że największe emocje wzbudził w nim zaprezentowany w jednej z audycji w czeskim radiu obraz Polski jako jednej wielkiej patologii, w której panuje dyktatura Kościoła, a obecna władza chce zawłaszczyć państwo i przejąć sądy. Grzegorz Kita postanowił sprostować nieprawdziwe informacje. W tym celu skontaktował się z szefem publicystyki czeskiego radia i został przez niego, jako gość z Polski, zaproszony do audycji, w której mógł skorygować nieprawdziwe informacje podane wcześniej na antenie.
[related id=34471] Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego chciał zapytać o stanowisko w tej sprawie polską ambasadę. Zrezygnował, gdy spostrzegł, kto jest ambasadorem w Pradze. Od 2013 roku stanowisko to piastuje Grażyna Bernatowicz-Bierut. Jej nazwisko nie jest przypadkowe. Jest to żona dziennikarza Marka Bieruta, bratanka Bolesława Bieruta. Mimo pokaźnego dorobku w pracy w dyplomacji jest to osoba, która, zdaniem Grzegorza Kity, nie jest w stanie we właściwy sposób reprezentować obecnego rządu w Czechach, ponieważ nie potrafi zadbać o to, by przekazywane w czeskich mediach informacje o Polsce były prawdziwe, zamiast być elementem antyrządowej propagandy.

Grzegorz Kita uważa, że w Czechach, kluczowym kraju Międzymorza, osoba taka jak Grażyna Bernatowicz-Bierut nie powinna być ambasadorem.

Całego Poranka można posłuchać tutaj. Komentarz Grzegorza Kity w części piątej.

MW