Karanie za nieprzyjmowanie uchodźców jest bezpodstawne – stwierdzili ministrowie spraw wewnętrznych Grupy Wyszehradzkiej

Zapowiedzi KE dotyczące karania państw Grupy Wyszehradzkiej za nieprzyjmowanie uchodźców są bezpodstawne. Sprawę relokacji powinna omówić i decyzję w tej sprawie podjąć Rada Europejska, a nie Rada UE.

W poniedziałek w Warszawie szefowie MSW – Polski Mariusz Błaszczak, Węgier Sandor Pinter, Słowacji Robert Kaliňák i Czech Milan Chovanec podsumowali polską roczną prezydencję w ramach V4, która zakończy się 1 lipca. Tematem rozmów były m.in. współpraca na rzecz ochrony granic UE oraz o bezpieczeństwo wewnętrzne.

Na wspólnej konferencji prasowej w Belwederze Błaszczak poinformował, że ministrowie przyjęli stanowisko, według którego sprawą mechanizmu relokacji powinna zajmować się Rada Europejska, a nie, jak dotąd, Rada UE. Poinformował, że kraje V4 wystąpią z taką deklaracją do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. – W tak ważnej sprawie jak relokacja imigrantów decyzje powinny być podejmowane jednomyślnie – powiedział Błaszczak.

[related id=”5951″]

Oświadczył, że stanowisko V4 ws. kryzysu migracyjnego jest spójne i jednolite, a zaproponowany przez UE mechanizm relokacji uchodźców do krajów członkowskich jest nieskuteczny i przyciąga kolejne fale migrantów.

Ocenił, że mechanizm relokacji się nie sprawdza. – 160 tys. ludzi miało być rozlokowanych we wszystkich państwach Unii Europejskiej, tymczasem, jeżeli dobrze pamiętam dane z końca maja, rozlokowano 20 tys. To oznacza, że rozlokowano 12 procent, a więc to nie tylko Polska, Węgry, Czechy, Słowacja, Austria czy inne państwa z naszego regionu nie wypełniły tego scenariusza, ale także cała Unia Europejska – mówił Błaszczak.

Skomentował także informacje, według których KE w środę podejmie decyzję ws. wszczęcia procedury o naruszenie prawa UE wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców.

– Mamy świadomość tego, że Komisja Europejska przedstawia różne groźby w stosunku do nas, ale jesteśmy solidarni. Uważamy, że Komisja Europejska nie ma racji. Uważamy, że zapowiedzi dotyczące ukarania państw z Grupy Wyszehradzkiej są bezpodstawne. Uważamy, że polityka bezpieczeństwa jest polityką krajową; nie jest polityką europejską – powiedział Błaszczak.

[related id=”17993″ side=”left”]

Ministrowie omówili także funkcjonowanie tzw. migracyjnego mechanizmu kryzysowego. – To jest koordynacja naszych wysiłków w sprawie pomocy tym, którzy są uchodźcami, poza granicami Unii Europejskiej. Uważamy, że taka pomoc jest bardziej skuteczna niż przyjmowanie tych ludzi do UE – powiedział Błaszczak.

Dodał, że w związku z tym widać, że „pomysł był zupełnie oderwany od rzeczywistości”. – Mechanizm, jaki miał miejsce na zachodzie Europy, składał się z kilku etapów: najpierw przyjeżdżali ludzie z Afryki Północnej, z Bliskiego Wschodu, potem tworzyli skupiska, do których nie zaglądała policja, bo one były wyłączone spod porządku prawnego w tych państwach, z czasem stały się zapleczem dla terrorystów, a dziś mamy stan wyjątkowy we Francji, mamy zamachy terrorystyczne w Niemczech, w Belgii, Szwecji – uważa minister.

– Moim zadaniem jako ministra spraw wewnętrznych jest niedopuszczenie do tego, żeby te tragiczne wydarzenia wydarzyły się w Polsce. To jest moje zadanie i póki jestem ministrem, do tego nie dopuszczę – podkreślił.

Szef MSW Czech Milan Chovanec przypomniał, że jego kraj wysyła funkcjonariuszy do krajów najbardziej dotkniętych kryzysem migracyjnym. Dodał, że w pierwszej kolejności należy zająć się ochroną zewnętrznych granic Wspólnoty. – Cieszę się, że system automatycznej relokacji jest odrzucany przez Grupę Wyszehradzką – powiedział.

Węgierski minister spraw wewnętrznych zapewnił, ze Węgry, które 1 lipca przejmą od Polski przewodnictwo w ramach V4, w kwestii migracji będą przestrzegać wypracowanych dotychczas zasad. Podkreślił, że bardzo ważna jest ochrona zewnętrznych granic UE.

Szef MSW Słowacji ocenił, że polska prezydencja w ramach V4 była bardzo aktywna. – Nasza drużyna jest bardziej zjednoczona niż kiedykolwiek wcześniej. Nasze stanowisko (ws. relokacji uchodźców – PAP) było jasne i wyraźne od samego początku. Czas pokazał, że zdanie Grupy V4 jest bardzo ważne – powiedział Kaliňák.

Grupa Wyszehradzka to najważniejsze ugrupowanie współpracy regionalnej w Europie Środkowej. Współpraca w ramach V4 nie ma charakteru instytucjonalnego i opiera się na konsultacjach w ramach cyklicznych spotkań na różnych szczeblach politycznych.

PAP/JN

Aby zbudować prawdziwą wspólnotę europejską, musimy pamiętać o jej korzeniach: chrześcijaństwie i kulturze europejskiej

Gośćmi Poranka Wnet z Budapesztu byli Gergely Prőhle i Jerzy Snopek. Rozmawiano m.in. na tematy literatury pięknej, budowania tożsamości narodowej oraz relacji gospodarczych między państwami grupy V4.

Gergely Prőhle, dyrektor Instytutu Literatury w Budapeszcie powiedział, że węgierska literatura piękna jest bardzo ważna w tworzeniu tożsamości narodowej. Jako przykład podał jednego z najważniejszych poetów na Węgrzech, Jánosa Aranya:

– To jeden z największych poetów XIX wieku. Obecnie obchodzimy dwusetną rocznicę jego narodzin. Jest on tak ważnym poetą dla Węgrów, jak przykładowo Adam Mickiewicz dla Polaków.

Węgry starają się propagować literaturę piękną wśród innych krajów, również wśród krajów Grupy Wyszehradzkiej. Uważają, że jest to dobra droga do poznania oraz zrozumienia siebie nawzajem: Węgry mają takich poetów narodowych, którzy mogliby stać się częścią literatury Europy Środkowej.

Zdaniem Gergelya Prőhlego, bliskość polsko-węgierska miała wielkie znaczenie w czasach przed transformacją ustrojową, a jej korzeni należy szukać w czasach walk wolnościowych w XIX wieku, w czasach Adama Mickiewicza i Józefa Bema.

Na zakończenie powiedział, że Europa Środkowa ma potencjał do tworzenia wspólnoty. – Naszym zadaniem jest ten potencjał wykorzystać, jednak musi to opierać się na realnych działaniach w ramach gospodarki. Łatwiej byłoby mówić o współpracy, jeżeli podróż z Budapesztu do Krakowa trwałaby 3 godziny zamiast 11.

Kolejny rozmówca, ambasador Polski na Węgrzech, prof. Jerzy Snopek odniósł się do wypowiedzi na temat szybszego połączenia kolejowego pomiędzy państwami Grupy Wyszehradzkiej:

– Kolejne prezydencje Grupy Wyszehradzkiej zakładają sobie ambitne plany, również w dziedzinie budowania infrastruktury, która miałaby zbliżać kraje środkowo-europejskie. Brakuje jednak na to środków finansowych

Jerzy Snopek mówił także o tym, że prawdziwa wspólnota nie może obejść się bez kultury, a poczucie tożsamości narodowej jest elementarne przy tworzeniu jakiejkolwiek większej wspólnoty.

– Aby poczuć się Europejczykami i budować jedność, musimy wiedzieć, co jest istotą naszej europejskiej tożsamości.  Są to wartości chrześcijańskie, wartości kultury europejskiej. Nasz region, nasze kultury narodowe nie są dość docenione jako oryginalne wartości kultury powszechnej – nieredukowalne do wartości zachodnich.

Na zakończenie rozmowy ambasador, który jest tłumaczem węgierskiej konstytucji, zwrócił uwagę na niezwykłość jej preambuły, obowiązującej od 2012 r. Odnosi się do najważniejszych i podstawowych wartości, które przyświecają i mają przyświecać Węgrom jako państwu i Węgrom jako narodowi – ludziom, którzy żyją na terytorium współczesnego państwa węgierskiego, jak i w diasporze. Zaczyna się ona od słów hymnu węgierskiego, „Boże, błogosław Węgry”, potem odwołuje się do dumy narodowej Węgrów, która ze względu na wydarzenia historyczne podobne do polskich, mogła zostać zatracona.

JN

 

Słowacki minister: Pozycja Grupy Wyszehradzkiej w sprawie Brexitu jest taka sama jak reszty Unii Europejskiej

Ivan Korczok wykluczył możliwość specjalnego traktowania Wlk. Brytanii przez Grupę Wyszehradzką, podkreślając, że „nasze miejsce w rokowaniach w sprawie Brexitu jest wśród 27 państw członkowskich UE”.

Ivan Korczok, jeden z najbardziej doświadczonych słowackich dyplomatów, rozmawiał z Polską Agencją Prasową podczas wizyty w Londynie, w trakcie której wziął m.in. udział w debacie o przyszłości Unii Europejskiej wraz z ministrami ds. europejskich z Polski, Czech i Węgier.

53-letni minister w koalicyjnym rządzie centrolewicowej partii Smer podkreślił, że „jest optymistą”, co do zbliżających się negocjacji dotyczących wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, po tym, jak Rada Europejska gładko przyjęła wytyczne dla Komisji Europejskiej do negocjacji z rządem w Londynie, uwzględniając m.in. szczegółowe oczekiwania państw Wyszehradu.

[related id=”10935″]

– Jeśli chodzi o negocjacje dotyczące Brexitu, miejsce Grupy Wyszehradzkiej jest wśród pozostałych 27 państw członkowskich, taka jest główna zasada. To pozwoli nam na przeprowadzenie tych niezwykle skomplikowanych negocjacji w odpowiedni sposób, pozwalając ograniczyć szkody związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – przekonywał Ivan Korczok.

Wykluczył przy tym oddzielne, regionalne rokowania z Wielką Brytanią z pominięciem unijnych negocjatorów. Minister dodał, że odnotowuje zainteresowanie brytyjskiego rządu prowadzeniem bilateralnych relacji z wybranymi krajami, ale nie widzi powodu, żeby odwoływać się do różnic pomiędzy poszczególnymi państwami.

– Kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy szczyt Unii Europejskiej, gdzie zajęło nam naprawdę jedną minutę, żeby przyjąć wytyczne (dla Komisji Europejskiej). Te negocjacje będą trudne, oczywiście, ale jestem optymistą, bo mamy jasny konsensus, jeśli chodzi o (unijne) oczekiwania.

[related id=”17548″ side=”left”]

Ivan Korczok zaznaczył jednak, że Słowacja wraz z pozostałymi państwami Grupy Wyszehradzkiej zapisała w przyjętych w ubiegłym miesiącu wytycznych do dalszych negocjacji „nieprzekraczalne wymagania” dotyczące praw migrantów.

Jak powiedział, środkowoeuropejskie rządy oczekujązagwarantowania praw obywateli, zgodnie z unijnym prawem, które wciąż obowiązuje i będzie obowiązywało (w Wielkiej Brytanii) aż do dnia wyjścia ze Wspólnoty”.

Jednocześnie przyznał, że jest świadomy tego, iż po opuszczeniu UE przez W. Brytanię będzie konieczne znalezienie rozwiązania akceptowalnego dla Brytyjczyków, którzy chcą ponownie wprowadzić kontrolę migracji, nie wykluczając możliwości zakończenia swobody przepływu osób pomiędzy UE a Wielką Brytanią po marcu 2019 roku, który ma być ostateczną datą Brexitu.

Słowacki minister odmówił jednocześnie spekulacji o wymaganej wpłacie brytyjskiego rządu do unijnego budżetu, zanim europejscy liderzy zgodzą się na rozpoczęcie realnych negocjacji dotyczących przyszłej umowy o wolnym handlu.

– Zgadzam się z Michelem Barnierem [głównym negocjatorem Komisji Europejskiej], który powiedział, że na tym etapie rozmów nie ma jeszcze żadnej konkretnej kwoty – zaznaczył, dodając jednocześnie, że sprzeciwia się używanemu przez brytyjską prasę określeniu „Brexit bill” („rachunek za Brexit”).

– To nie jest żaden rachunek – nikt nie chce ukarać Wielkiej Brytanii finansowo ani politycznie, a tylko ustalić konsekwencje tej decyzji (o wyjściu z Unii Europejskiej). Właściwym byłoby nazwanie tego porozumieniem finansowym, które jest rezultatem wolnego wyboru wolnych obywateli Wielkiej Brytanii.

Wbrew agresywnej retoryce części eurosceptycznych posłów brytyjskiej Partii Konserwatywnej i tabloidów na Wyspach Brytyjskich, Korczok wykluczył scenariusz, w którym Brytyjczycy mogliby zerwać negocjacje dotyczące wpłaty do budżetu, uznając żądania Brukseli za zbyt wygórowane.

Otrzymujemy ciągle zapewnienia, że rząd w Londynie uszanuje swoje zobowiązania, w tym także finansowe – powiedział i dodał, że po Brexicie będzie mu „brakowało odpowiedzialnej, krytycznej i otwartej postawy Wielkiej Brytanii (…)” i że  nie chce „wierzyć w to, że zmienią to podejście teraz, w procesie wyjścia ze Wspólnoty”.

Ivan Korczok stwierdził także, że korzystnemu przeprowadzeniu procesu wyjścia W. Brytanii z UE pomogłoby jak najszybsze rozpoczęcie negocjacji i ostrożność obu stron przed składaniem nadmiernych deklaracji w mediach.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca i powinna opuścić Wspólnotę w ciągu dwóch lat.

PAP/JN

Idea federalizacji nie jest realna z uwagi na zróżnicowanie Europy – mówi Alexandr Vondra, były polityk i dyplomata

O politycznej sytuacji Europy i o uzdrowieniu wizji UE, która jest projektem „na dni słoneczne”, a nie sprawdza się podczas burzy, o idei unijnej federalizacji i relacjach między Czechami a Polakami.

Alexandr Vondra – były polityk,  założyciel Karty 77, bliski współpracownik prezydenta Vaclava Havla – był gościem Poranka Wnet. Projekt Unii jako jednego organizmu opartego na jedności w obszarach handlu, kapitału, ruchu i usług, to optymistyczna i niestety nierealna koncepcja, która sprawdza się jedynie w „dni słoneczne”, a nie podczas burzy, jaka właśnie nadciągnęła nad Europę – uważa nasz gość.

Na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego, skąd się wzięła ta niepogoda, Alexandr Vondra powiedział, że „rozwarły się nożyce” między życiem elit w Brukseli a tym, co myślą zwykli mieszkańcy krajów UE. Tymczasem „koncepcja integracji powinna być wygodna dla wszystkich”. Polityk mówił, że niestety nie widzi żadnych produktywnych refleksji i działań, które mogłyby zapobiec narastającemu kryzysowi. Elity rzadko wychodzą na ulice, by posłuchać, co myślą ludzie, a to ważne – podkreślał.

Według Vondra obecna sytuacja to „czas oczekiwania, co będzie”  – ostatnie wybory we Francji i nadchodzące w Niemczech, także Brexit spowodują realne zmiany i wykrystalizowanie się optymalnego planu dla Unii, stawiającego na współpracę, to sprawa czasu.  Jednocześnie zaznaczył, że choć wybory we Francji były parlamentarną „sklejką”, to jednak uważa, że wybór na prezydenta Emmanuela Macrona jest lepszą opcją niż pani Le Pen.

Idea unijnej federalizacji, choć znajduje w Czechach zrozumienie, nie jest dość popularna – uważa min. Vondra. Poglądy na ten temat są w Czechach rozbieżne, można mówić o dominacji sceptycyzmu. Nasz gość uzasadnia to zróżnicowaniem Europy. Według niego owo „urozmaicenie” UE jest wystarczającym powodem, by uznać, że koncepcja federalizacji „to nie jest realna droga na przyszłość”.

Spytany o sprawę dominacji niemieckiej w Europie, o której dużo się mówi w Polsce, Alexandr Vondra stwierdził, że w Czechach jest ona postrzegana nie tyle jako problem, ile świadomość tego, że Niemcy to największy, kluczowy gracz.

 

Więcej o roli Niemiec i Francji w UE, V4, stosunkach czesko-polskich i zagrożeniu ze strony Rosji i in. tematach poruszanych w rozmowie usłyszeć można w Poranku Wnet – zapraszamy.

 

 

Obejrzyj również wywiad z Alexandrem Vondra na YouTube:

Obecnie nie widzę możliwości współpracy w zakresie bezpieczeństwa energetycznego w ramach Grupy Wyszehradzkiej

Nord Stream II jest bardzo ważnym projektem dla Europy Środkowo-Wschodniej, natomiast jego realizacja powinna być ostrożna – uważa Václav Bartuška, czeski ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet był Václav Bartuška, ekspert i pełnomocnik ministra spraw zagranicznych Czech ds. bezpieczeństwa energetycznego.

– Projekt gazociągu Nord Stream II może zasadniczo zmienić układ sił dostaw gazu ziemnego, jest bardzo ważny i zasługuje na dużą uwagę oraz ostrożność – powiedział nasz rozmówca.

Na pytanie, czy Czechy są krajem energetycznie bezpiecznym, odpowiedział zdecydowanie, że tak.  Jak wyjaśnił, Czechy podjęły „kroki zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego już w latach 90.”, kiedy to rozpoczęły budowę połączeń w 1996 roku z Niemcami, a następnie w 1997 roku z Norwegią. Dzisiaj Czechy mają pod tym względem zdecydowanie dobrą pozycję:

– Jesteśmy krajem w Europie, który ma najlepiej zdywersyfikowane dostawy zarówno w zakresie gazu, jak i energii elektrycznej. 

Ekspert odniósł się również do pytania o stosunek Czech do budowy w Świnoujściu LNG – polskiego portu przeładunkowego i regazyfikacyjnego skroplonego gazu ziemnego:

– Każdy nowy dostawca stanowi dla nas zwiększenie poziomu bezpieczeństwa energetycznego, więc takie wiadomości przyjmujemy z dużym entuzjazmem. 

Václav Bartuška podkreślił, że Czesi nie mają żadnych problemów, jeśli chodzi o dostawy ropy naftowej oraz gazu.  Odniósł się również do uwagi Krzysztofa Skowrońskiego, że w Europie nie było do tej pory poważnego konfliktu, więc ta sytuacja może się dynamicznie zmieniać:

– Około 2/3 naszej produkcji pochodzi z węgla, a 1/3 z elektrowni jądrowych. W zasadzie jesteśmy dobrze zabezpieczeni, ale to prawda, że wokół nas jest wiele konfliktów i musimy być czujni.

Václav Bartuška powiedział, że Pakiet Zimowy oraz normy wprowadzone przez Unię Europejską mogą być zagrożeniem dla czeskiej gospodarki:

– Europa jest podzielona. Bogate kraje zachodnie mogą pozwolić sobie na restrykcje i chcą narzucić je m.in. Polsce czy Czechom. Kraje regionu powinny jaśniej tłumaczyć partnerom, że nie jesteśmy w stanie dbać w takim samym stopniu o efekt cieplarniany ze względów ekonomicznych. Udział węgla będzie się jednak zmniejszał w Czechach i  będziemy go zastępować albo gazem ziemnym, albo energią jądrową.

Gość Poranka mówił również o współpracy energetycznej w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Czechy są sceptyczne co do tej współpracy – przykładem, na który powołał się nasz rozmówca, są losy czeskiego programu dotyczącego przepływu energii elektrycznej sprzed kilku miesięcy, którego nie poparły prócz Skandynawii państwa V4. Republika Czeska jest krajem stabilnym i bezpiecznym pod względem energetycznym i „wydaje się, że w chwili obecnej nie zawsze jesteśmy na tym samym stanowisku, w tym samym miejscu”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Kryzys polityczny w Czechach: Minister finansów Babisz, drugi w rankingu najbogatszych Czechów, omija płacenie podatków

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w praskim studiu był Petr Holub – redaktor tygodnika „Echo”. Pytany o przyczyny wczorajszych protestów, wskazał na chęć wymuszenia na prezydencie odwołania Babisza.

Peter Holub skomentował przyczyny narastającego w Czechach kryzysu politycznego. Na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego o powody obecnego kryzysu parlamentarnego, odpowiedział, że wydarzenia te są bezpośrednią reakcją na działania wicepremiera, ministra finansów i lidera ruchu ANO Andreja Babisza. Polityk „omija prawo podatkowe” i uniemożliwia przeprowadzenie dochodzeń w tej sprawie, wykorzystując poparcie prezydenta Miloša Zemana – mówił rozmówca Poranka Wnet. „Babisz broni się z pomocą Zemana” – wyjaśniał. Wczorajsze demonstracje na placu Wacława, które miały miejsce po debacie parlamentarnej w Pradze, mają wymóc na prezydencie odwołanie Babisza. Kampanie przed październikowymi wyborami parlamentarnymi i styczniowymi wyborami prezydenckimi nabierają charakter ostrego kryzysu i konfliktu między współrządzącymi ČSSD i ANO: premierem i przewodniczącym Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (ČSSD) Bohuslavem Sobotką, wicepremierem, ministrem finansów i liderem ruchu ANO Andrejem Babiszem i prezydentem Milošem Zemanem. Efektem tej rozgrywki są niejasne działania premiera wokół dymisji rządu i spór konstytucyjny między premierem i prezydentem, co budzi sprzeciw opinii publicznej.

„To na razie początek kryzysu” – komentuje sytuację w Republice Czeskiej Peter Holub, dodając, że oczekuje się jego pogłębienia przed wyborami. Spory wewnątrz rządu skupiają się wokół kontrowersji dotyczących drugiego z najbogatszych Czechów, szefa ANO – ruchu, który, jak dotąd szacowano, miał największe szanse w wyborach. Wydawało się, że nic nie przeszkodzi Babiszowi w objęciu stanowiska premiera. Jednak obecny skandal – jak przypuszcza redaktor tygodnika – może to zmienić. Wczorajsza demonstracja w Pradze miała ten cel i wzbudziła wielkie emocje w całym społeczeństwie, gdyż duet Babisz i Zeman jest postrzegany przez Czechów jako zagrażający czeskiej demokracji i niosący niebezpieczeństwo powielenia sytuacji z lat 80. ub. wieku.

Na pytanie o stosunek Republiki Czeskiej i jej obywateli do GW dziennikarz odpowiedział, że ten temat z perspektywy Czech nie jest istotny. Czesi traktują państwa GW jako „dobrych przyjaciół”, jednak jako wiele ważniejsi, choć przy tym konkurencyjni partnerzy, są postrzegani Niemcy i Austria. „Mamy świadomość, że jesteśmy uzależnieni przemysłowo od Niemiec” – tłumaczył. Jak stwierdził – „pod względem ekonomicznym można by powiedzieć, że jesteśmy kolejnym krajem federalnym Niemiec”. I dodał, że innym obszarem poza przemysłem, na którym to wyraźnie widać, jest rynek pracy: „Czechy jako jedyne państwo postkomunistyczne jest krajem, do którego ludzie przyjeżdżają do pracy”.

„Czy Czechom zależy na suwerenności?” – kontynuował rozmowę red. Skowroński. „Myślę, że to nie jest aż tak ważne” – odpowiedział Peter Holub. „Ważniejsze jest znalezienie stałego miejsca w strukturach europejskich” – wyjaśnił, dodając: „Dla nas idealny byłby taki układ: Czechy, Słowacja, Słowenia, Chorwacja – to z punktu widzenia historycznego jest czeska przestrzeń. Nie wskazuję Polski, bo my rozumiemy, że Polska ma własną politykę”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

Istnienie Grupy Wyszehradzkiej ma dużo większe znaczenie w Unii Europejskiej niż hegemonia Francji i Niemiec

Gościem Tomasza Wybranowskiego w Poranku Wnet był główny doradca w Instytucie Energetycznym, prof. Haris Boko, który komentował współdziałania państw w ramach Grupy V4 oraz kwestię Nord Stream II.

 

Profesor Haris Boko zapytany o to, czy Chorwacja udźwignie odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne Grupy Wyszehradzkiej, zaznaczył, że Chorwacja ma swój własny gaz, więc nie musi importować go z zewnątrz. Bardzo ważne jest jednak, aby w interesie bezpieczeństwa energetycznego krajów, które nie mają takich złóż, powstała infrastruktura pozwalająca importować gaz z Chorwacji, oraz że bardzo ważna jest współpraca wszystkich zainteresowanych państw w tym zakresie.

Profesor przypomniał, jak latach 90. bardzo zależało mu na tym, aby Chorwacja weszła do Unii Europejskiej, i wtedy Polska i cała Grupa Wyszehradzka bardzo jego kraj wspierały w staraniach o przystąpienie do UE.

Haris Boko wypowiedział się też na temat Brexitu. W  przeciwieństwie do większości opinii, dostrzega on w Brexicie  możliwości dla Unii Europejskiej. Ustosunkował się również do pytania o przewagę Francji i Niemiec:

Istnienie grupy Wyszehradzkiej jest dużo ważniejsze niż hegemonia Francji i Niemiec. Nie można zapomnieć, że grupa środkowoeuropejska jest znacząca i ma największy wzrost ekonomiczny. Przywołane dwa kraje mogą się wiele nauczyć od nas, a nie odwrotnie. 

Jego zdaniem bardzo ważne jest, aby kraje V4 trzymały się razem, ponieważ mają wiele wspólnych interesów.

Profesor mówił również o polityce energetycznej Unii Europejskiej w kontekście pakietu zimowego i pakietu klimatycznego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

 


 

Obejrzyj również wywiad z profesorem Harisem Boko.

Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, a nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania

O stosunku Chorwacji do Brexitu i partnerstwie z krajami Grupy Wyszehradzkiej rozmawiał z Mate Mijiciem, dyrektorem biura europoseł Róży Tomasić, gościem Poranka Wnet w Zagrzebiu Tomasz Wybranowski.

 

– Mamy w Chorwacji dwa różne źródła opinii na temat Brexitu: jedne to media, a drugie to partie polityczne, które mówią to, co każe im Bruksela – powiedział Mate Mijić. Jego zdaniem Brexit to okazja do reform i do dobrych zmian w Unii Europejskiej. Uważa, że dzięki wyjściu Wielkiej Brytanii z UE  inne państwa mogą stać się bardziej niezależne. Zaznaczył jednak, że Chorwacja jest podzielona co do opinii w sprawie Brexitu.

Mówił również, że liderzy słowiańskich narodów powinni mieć mocniejszą pozycję w Unii Europejskiej. Jego zdaniem partnerstwo z Grupą Wyszehradzką jest bardzo ważne dla Chorwacji, jednak  jej potencjał nie jest do końca wykorzystany.

Grupie Wyszehradzkiej brakuje wspólnych celów, np. w podejściu do Rosji, a sama Grupa nie jest na tyle wpływowa, aby móc sobie pozwolić na różne zdania – powiedział, zaznaczając przy tym, że na Grupie Wyszehradzkiej nie korzystają wszystkie kraje. Jak dodał, to wszystko sprawia, że strukturom rządzącym w Chorwacji bardziej zależy na dobrych relacjach z Unią Europejską.

– Emmanuel Macron w związku z polityką Angeli Merkel ma negatywne podejście do PiS-u – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem powinniśmy rozróżniać partie nacjonalistyczne od partii konserwatywnych: „chociaż obie grupy charakteryzuje niechęć do Unii Europejskiej, to partie konserwatywne oparte są na wartościach chrześcijańskich”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Chorwacka gazowa szachownica z Orlenem w tle. Bezpieczeństwo energetyczne w Europie Środkowej zaczyna się od Zagrzebia

Chorwacja to jeden z ważniejszych krajów dla rynku gazu i nafty w Europie. Położenie tego państwa jest decydujące dla bezpieczeństwa energetycznego, zaś sama Chorwacja ma status kraju strategicznego.

Dla Polski jest to o tyle ważne, że rozpoczynający się w Chorwacji rurociąg Janaf (Jadranski Naftovod) uzupełnieni europejską magistralę gazową Północ – Południe, dzięki czemu polski terminal w Świnoujściu będzie miał dostęp do strategicznego akwenu Morza Adriatyckiego.

Wspomniany rurociąg biegnie jedną nitką od miejscowości Omiš przez Chorwację, Węgry i Słowację, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń, oraz drugą odnogą w kierunku wschodnim do Serbii i Bośni i Hercegowiny.

Historia powstania rurociągu

Rurociąg Adriatycki i jego infrastruktura zostały zbudowane w latach 1984-1990 jako nierosyjska alternatywa dostaw ropy, która miała połączyć Morze Adriatyckie z Europą Środkową. Część rurociągu położona w głębi kraju została wyłączona z użytku w czasie konfliktu w krajach byłej Jugosławii. Rurociąg ma trzy odgałęzienia, które biegną na trasie z Chorwacji przez Węgry, Bośnię i Serbię. Maksymalną przepustowość zaplanowano na 34 milionów ton ropy rocznie. Obecnie zdolność operacyjna jest na poziomie prawie 27 milionów ton rocznie.

Węgierskie ramię rurociągu, które dociera do rafinerii MOL w mieście Százhalombatta, może przetransportować do 10 milionów ton ropy rocznie. Udziałowcami Janafu są państwo chorwackie – rząd i pięć agencji państwowych – które kontrolują w sumie 78% udziałów, a także spółka gazowa i naftowa INA (w której głównymi udziałowcami są chorwacki rząd oraz węgierska spółka giełdowa MOL (notowana na giełdach w Warszawie i Budapeszcie) z 16% udziałów, oraz inni udziałowcy, którzy kontrolują 6% udziałów.

Port Omišajl jest zlokalizowany w osłoniętej, posiadającej głęboki basen zatoce wyspy Krk. Port ten może przez cały rok przyjmować supertankowce, a Janaf stale rozszerza możliwości magazynowe. Omišajl jest połączony podwodnym rurociągiem z rafineriami w Sisak i Uroni-Rijeka, należącymi do spółki INA. Trzeba zaznaczyć, że Sisak to początkowy przystanek tranzytu ropy w głąb lądu.

Janaf transportuje ropę naftową do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz na Węgry. Firma przechowuje również ropę naftową i produkty naftowe dla największych światowych koncernów naftowych. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranskm Naftovodem, Orlen negocjuje również warunki transportu surowca węgierskim odcinkiem rurociągu.

W oczekiwaniu na tankowce z Bliskiego Wschodu

Przez Chorwację ma popłynąć ropa naftowa z krajów Bliskiego Wschodu. Czeka również na to nasz potentat Orlen. Pod koniec roku 2016 należąca do polskiego giganta spółka Unipetrol podpisała z chorwacką firmą Jadranski Naftovod trzyletnią umowę na przesył surowca do swoich rafinerii w Kralupach i Litwinowie. Umowa z Jadranskim Naftovodem została zawarta na okres trzech lat i przewiduje dostawy ropy naftowej zarówno dla rafinerii w Kralupach, jak i Litvinovie.

Aktualnie Unipetrol do swoich rafinerii w Litvinowie i Kralupach transportuje surowiec systemami Przyjaźń oraz IKL. Łączne moce przerobowe obu czeskich rafinerii wynoszą około 8,7 mln ton ropy naftowej rocznie.

Grupa PKN Orlen zarządza sześcioma rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie, prowadzi też działalność wydobywczą w Polsce i w Kanadzie. Skonsolidowane przychody koncernu sięgnęły w 2015 roku 88,34 mld zł. Spółka jest notowana na GPW od 1999 r.

ORLEN a chorwacka sprawa JANAF

Na Chorwację spogląda uważnie PKN Orlen. Od lat na jego celowniku znajduje się spółka paliwowa INA, o którą walczy z węgierskim MOL-em. Potem polski potentat paliwowy chciał odkupić udziały od Węgrów, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Teraz w łonie INA trwa ostry konflikt między Węgrami a chorwackim rządem, który – jak się okazało w grudniu – chce odkupić od nich udziały. Taką deklarację złożył w Wigilię premier Andrej Plenković.

Do MOL-a należy 49% pakietu, do rządu w Zagrzebiu – 44,8%. Reszta jest własnością pozostałych, prywatnych akcjonariuszy. Od pewnego czasu główni udziałowcy nie potrafią porozumieć się w sprawie administrowania INA. Chorwatom nie podoba się, że ich firma coraz mniej znaczy w regionie, topnieje liczba należących do niej stacji, a będące jej własnością dwie rafinerie – w Rijece i Sisaku – tracą autonomię na rzecz MOL-a.

Deklaracja premiera Plenkovicia może okazać się przełomowa w batalii o INA. Wciąż nie wiadomo jednak, skąd Zagrzeb ma wziąć pieniądze na spłacenie Węgrów. W grę może wchodzić kwota do 2 mld euro, ale na pewno chorwacki rząd chce rozwiązać problemy w akcjonariacie. I tu pojawia się nasz Orlen.

Według informacji portalu BiznesAlert.pl, Chorwacja liczy na zaangażowanie polskiego koncernu w INA. Orlen to mocny gracz w regionie, jego działalność gospodarcza poza Polską rozwija się także na Litwie i w Czechach. Płocka spółka posiada swoje stacje w Niemczech. INA to ważny element na mapie Orlenu, i jeżeli tylko Chorwaci dopną swego, a Orlen wykorzysta nadarzającą się okazję, polski koncern zyska kolejny przyczółek w Europie.

Tomasz Wybranowski

Premier Beata Szydło spotkała się z przewodniczącym węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, László Kövérem

Tematami rozmów obojga polityków były m.in. stosunki bilateralne, inicjatywy umacniające relacje polsko-węgierskie i współpraca polsko-węgierska na arenie europejskiej w ramach Grupy Wyszehradzkiej.

Stosunki bilateralne oraz inicjatywy umacniające relacje polsko-węgierskie były tematami środowej rozmowy premier Beaty Szydło z przewodniczącym węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, László Kövérem – poinformowała w komunikacie kancelaria premiera.

[related id=”13842″]

„Spotkanie było także okazją do omówienia współpracy z Węgrami na arenie europejskiej, przede wszystkim w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Obecnie trwa polskie przewodnictwo w Grupie, zaś 1 lipca br. rozpocznie się roczny okres prezydencji węgierskiej” – podkreślono w komunikacie.

„Polsko-węgierskie rozmowy dotyczyły również aktualnych kwestii z agendy unijnej, w tym trwającej debaty o przyszłym kształcie Wspólnoty oraz rozpoczętego już formalnie procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE” – czytamy.

László Kövér we wtorek i środę przebywał z wizytą w Polsce na zaproszenie marszałka Sejmu.

W środę w Warszawie marszałek Marek Kuchciński oraz szef węgierskiego Zgromadzenia Narodowego odsłonili tablicę upamiętniającą gest solidarności Polaków z Węgrami w 1986 r.

Źródło: PAP

lk