Złoża miedzi w Lubinie są wyjątkowe i unikatowe na skalę światową

Pomimo początkowych problemów z wydobyciem złoża, które jest niepowtarzalne na skalę światową, udało się zakupić odpowiednie, specjalistyczne maszyny – dodaje Katulski.

 

Andrzej Katulski, jeden z najstarszych pracowników firmy KGHM Polska Miedź S.A. wprowadza słuchaczy w tematykę wydobycia miedzi i Zakładów Górniczych Lubin, które są najstarszą kopalnią w polskim Zagłębiu Miedziowym:

Wydobywana w nich polimetaliczna ruda zawiera głównie miedź oraz srebro. Rudy miedzi zalegają na głębokości od 368 do nawet 1006 metrów.

Gość „Poranka WNET” wraca do historii, opowiadając o czasach, w których odkryto miedź na tym terenie, co miało miejsce w 1957 roku:

„Nikt nie przypuszczał, że jest to złoże tak bogate i tak pełne niespodzianek, Górnictwo węglowe ma sto kilkadziesiąt lat, my jesteśmy młodym górnictwem. Za 2 lata będzie 60 lat eksploatacji, natomiast w sensie specyfiki, takiego złoża właściwie nie ma nigdzie na świecie.”

Pomimo początkowych trudności technicznych dotyczących wydobycia rudy z tego nietypowego na skalę świata złoża, jednak udało się otrzymać wsparcie od władz centralnych, które zainwestowały w odpowiednio zaawansowane technologicznie maszyny do wydobycia.

Jak wspomina Andrzej Katulski, miasto Lubin bardzo mocno rozwinęło się dzięki funkcjonującym tu kopalniom miedzi. Przytacza również zabawną historię odnośnie zamawiania specjalistycznych maszyn, które:

Zamiast na ulicę Marii Skłodowskiej-Curie w Lubinie trafiły na… ulicę noszącą tę samą nazwę, jednak w mieście Lublin.

A.M.K.

Dynak: W górnictwie przez manipulacje bogacą się cwaniacy, a tracą górnicy i całe społeczeństwo

O problemach dręczących polskie górnictwo mówi Mirosław Dynak ze Związków Zawodowych Kadra w kopalni Budryn.

Mirosław Dynak ze smutkiem mówi, iż w górnictwie od lat obecne są manipulacje. Jest to, jak mówi, jeden z tych problemów, z którymi władza będzie się musiała zmierzyć w przyszłości.

Od lat są manipulacje, cwaniacy, handlarze bogacą się, a traci całe społeczeństwo, tracą górnicy.

Gość „Poranka WNET” mówi o nieprawidłowościach, jakie stwierdzono w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, kiedy był w radzie nadzorczej KWKW. Podkreśla, że nikt nie poniósł wtedy konsekwencji za bezprawne działania. Co więcej, ludziom, którzy ujawniają takie rzeczy, ryzykują zwolnieniem.

W górnictwie jednak rządzą z drugiego fotela. […] Przychodzą ludzie świeży, którzy nie znają tej branży i są sterowani z tyłu.

Komentując formułowane zarzuty, że w górnictwie rządzą ludzie związani z SB, stwierdza, że takie osoby nie robią tego bezpośrednio. Dodaje, że „minister Tchórzewski robi co może, ale minister jest daleko”. Stwierdza, że reformy nie są do końca przeprowadzone.

A.M.K./A.P.

 

Główny Geolog Kraju odwołany przez premiera

Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował PAP, że Mateusz Morawiecki podpisał w środę dymisję wiceministra Mariusza Oriona Jędryska.

Według ustaleń dziennikarzy RFM. FM przyczyną odwołania miało być utrudnianie pracy innym m.in. przez wydłużanie procesu wydawania koncesji na wydobycie surowców naturalnych. Minister Środowiska, Henryk Kowalczyk w rozmowie z dziennikarzem PAP, poinformował, że kandydat na nowego wiceministra już jest i zostanie powołany za kilku dni.

Jędrysek był Głównym Geologiem Kraju w latach 2005-2007  i ponownie od 2015, kiedy został sekretarzem stanu w Ministerstwie Stanu. W maju 2016 został także powołany na stanowisko pełnomocnika rządu do spraw polityki surowcowej państwa. Był inicjatorem poszukiwań gazu łupkowego w Polsce i autorem reformy polskiej geologii i górnictwa.

A.P./WJB

Zamknięcie kopalni Krupiński to wynik złego zarządzania / Krzysztof Sitarski z Kukiz’15 w Radiu WNET

W Poranku WNET śląski poseł o pyrrusowym zwycięstwie w sprawie rekompensat za deputaty, tragicznych rządach PSL-u w kopalniach i kuriozalnej sytuacji w Rybniku, gdzie nie chciano ogrzewania za darmo.

Od wtorku do 18 listopada emeryci i renciści górniczy mogą składać wnioski w sprawie przyznania 10 tysięcy zł rekompensaty za utracone deputaty węglowe. Odszkodowania będą finansowane z dotacji celowej przyznawanej firmom górniczym przez ministra energii i wyniosą 2,350 mld złotych. Akcja dotyczy 235 tysięcy osób.

Krzysztof Sitarski, inżynier górnictwa, poseł Kukiz’15 ze Śląska, wyjaśnił, że sprawa deputatów węglowych dla byłych górników to nie jakaś nowa forma rozdawnictwa publicznych pieniędzy, ale należna rekompensata za „rezygnację z nabytego prawa”. Jego zdaniem jest to pyrrusowe zwycięstwo.

– Niestety, poprzednia ekipa rządząca przestała respektować prawo do deputatów – powiedział poseł. W okresie rządów PSL – PO było przyzwolenie władz centralnych, aby spółki górnicze szukały różnych kruczków prawnych, by nie wydawać deputatów. W dodatku swoich pracowników często szantażowały, przedstawiając im do podpisania nowe aneksy do umów, w których zrzekali się oni prawa do deputatu pod groźbą wygaśnięcia umowy o pracę w ciągu trzech miesięcy. O skali problemu świadczy fakt nieobjęcia wypłatami rekompensat 12 tysięcy pracowników zaszantażowanych w ten sposób.

– Minister górnictwa ma nadzieję, że jeżeli w przyszłym roku nadal będzie dobra koniunktura i kondycja spółek węglowych na to pozwoli, to te 12 tysięcy osób również otrzyma rekompensaty – powiedział poseł Sitarski. Uważa, że Polska Grupa Górnicza w tym momencie nie jest w stanie tego załatwić, „bo położyłoby to przedsiębiorstwo”.

– Jastrzębska Spółka Węglowa jest już praktycznie monopolistą na europejskim rynku koksu, którego produktem ubocznym jest węgiel energetyczny – powiedział poseł, przypominając, że węgiel koksowy jest „przy całej histerii dekarbonizacyjnej w Europie” wpisany na listę produktów strategicznych UE.

Zwrócił uwagę, że aktualnie Polska, ze względu na zaniedbania rządzącego węglem na Śląsku PSL-u, przy tak dużych złożach ma niedobory na rynku węgla energetycznego. Jego zdaniem PSL zaczął się odcinać od obsadzanych przez siebie prezesów spółek węglowych i to nawet takich, którzy byli z ich rekomendacji wiceministrami finansów, bo „przecież oficjalnie nigdy ta osoba nie była członkiem PSL-u”.

– Dramat, prawda? – retorycznie pytał poseł Kukiz’15, śmiejąc się w głos na antenie Radia WNET. Przypomniał, że zamknięcie kopalni Krupiński to nic innego jak złe zarządzanie. Przy potencjale wydobywczym 100 mln ton węgla koksującego zainwestowano w ściany wydobywcze węgla energetycznego. – To doprowadziło do sytuacji, w której kopalnia ta przez kolejne cztery lata przynosiła straty i z ekonomicznego punktu widzenia trzeba było ją zamknąć.

Jako inżynier górnictwa poseł Sitarski zasiadał w komisji, która zamknęła kopalnię Krupiński. Złożył w tej sprawie zdanie odrębne, bowiem wbrew opinii komisji widział możliwości dalszego jej rozwoju i nadal nie traci nadziei na ponowne otwarcie kopalni.

Chwalił rządowy program „spinający” kopanie z elektrowniami, który bez wątpienia przyczynił się do odnotowywania zysków przez Polską Grupę Górniczą.

Rybnik, miasto o największym w Polsce zanieczyszczeniu powietrza, z którego pochodzi poseł Kukiz’15, to przykład na tragiczne w skutkach działania samorządów. Doszło tam do kuriozalnej sytuacji, w której przy możliwości uzyskania darmowego podpięcia pod sieć ciepłowniczą elektrowni Rybnik i darmowego ogrzewania domostw przez lata inwestowano w nowe generacje kotłów grzewczych i ocieplanie budynków.

– Przez kilkanaście lat samorząd miasta Rybnika nie wystąpił o to mimo zachęt Ministerstwa Energetyki.  Mam to komentować? (…) Trzeba to wspólnymi siłami pchnąć do przodu, żeby powietrze było czystsze, bo to zdrowie nasze i zdrowie naszych dzieci – powiedział Krzysztof Sitarski, który wraz z senatorem z regionu zainterweniował i wreszcie powoli sprawa rusza do przodu.

W rozmowie także o innych skutecznych interwencjach posła Sitarskiego, przeroście biurokracji i programie 500 plus, którego nie dostrzeżonym do tej pory skutkiem jest zmniejszenie się liczby wychowanków w domach dziecka.

MoRo

Cały wywiad Aleksandra Wierzejskiego ze śląskim posłem Kukiz’15 Krzysztofem Sitarskim w części drugiej Poranka WNET.

Tak się w Polsce prywatyzowało. Inwestowało się państwowe pieniądze, a potem za złotówkę ktoś ten majątek przejmował

Dzień 70. z 80 / Harmęże / Poranek WNET – Związkowcy z Brzeszcza opowiedzieli w rozmowie w Radiu WNET o tym, jak udało się doprowadzić do zaniechania likwidacji ich kopalni i do jej restrukturyzacji.

W Poranku WNET w Harmężach Antoni Opaliński rozmawiał z górnikami z pobliskiej Kopalni Węgla Kamiennego „Brzeszcze”, Andrzejem Dyrdoniem i Wojciechem Jaskiem, związkowcami z Solidarności z tejże kopalni.

Nawiązując do rozmowy przeprowadzonej w Poranku WNET wczoraj z Czesławem Chrapkiem, Antoni Opaliński zapytał gości o relacje między członkami związków zawodowych a pracodawcami i czy związkowcy nie muszą ukrywać swojej działalności. [related id=36717]

Według gości dla pracodawcy związek zawodowy zawsze jest konkurencją. Związkowcom zależy jednak na tym, żeby zakład się rozwijał i żeby pracownicy mieli z tego korzyść. Aktualnie coraz mniej jest już przypadków, że pracodawcy tego nie rozumieją. Bierze się to ze spadku bezrobocia – z tego, że pracownicy są poszukiwani przez pracodawców.

Głównym tematem rozmowy była historia kopalni w Brzeszczu, która została przeznaczona do likwidacji, ale obecnie prowadzi działalność i wygląda na to, że się przed likwidacją uchroniła.

Próby likwidacji kopalni Brzeszcze rozpoczęły się w maju 2014 r., kiedy zarząd Kompani Węglowej podjął decyzję o jej wygaszaniu, a de facto likwidacji. Związane było to między innymi z budową drogi S1, która według jednego z wariantów miała przechodzić przez pola węglowe Kopalni Brzeszcze, co bardzo mocno podrażało wydobycie węgla.

W 2015 r. rzecznik rządu oficjalnie ogłosił zamiar likwidacji czterech kopalni, w tym Kopalni „Brzeszcze”. Wtedy spontanicznie górnicy zrobili „masówkę” i przystąpili do strajku. Toczyły się rozmowy z dyrekcją kopalni i z przedstawicielami rządu. W czasie strajku na dole w kopalni przebywało nawet 800 osób.

Podpisane zostało porozumienie, zgodnie z którym Kopalnia Brzeszcze miała dalej funkcjonować, zostać zrestrukturyzowana, część majątku nieprodukcyjnego przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a wydzielona część produkcyjna – przekazana inwestorowi. Tym inwestorem została Grupa Tauron. Pojawiły się programy naprawcze. Poziom zatrudnienia w okresie restrukturyzacji bardzo się zmniejszył – z ponad 3 tysięcy do 1480 w tej chwili. Jednak obecnie pracowników zaczyna brakować. [related id=36815]

Są pierwsze oznaki poprawy. W tym roku jeszcze będzie niewielka strata, ale w kolejnym już powinny być zyski. Kopalnia wcześniej miała problem ze zbytem. Obecnie pod tym względem jest dużo lepiej, gdyż w dużej mierze wydobywany w Brzeszczu węgiel trafia do ciepłowni i elektrociepłowni w ramach grupy Tauron.

Andrzej Dyrdoń podsumowuje, że obecnie w rządzie jest inne spojrzenie na górnictwo. Poprzednia ekipa nie miała na górnictwo pomysłu innego niż likwidowanie. W Brzeszczu znamienne jest to, że najpierw dokonano inwestycji, a potem rozpoczęto likwidację. „Tak się w Polsce wszystko prywatyzowało. Inwestowało się państwowe pieniądze w zakłady pracy, a potem za symboliczną złotówkę ktoś ten majątek przejmował”.

Zdaniem gości, gdyby nie zmiana ekipy rządzącej, pewnie kopalnia Brzeszcze zostałaby zlikwidowana.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z drugiej części Poranka WNET z Harmęży.

JS

 

Oglądaj również nas na YouTube!

Górnicze związki przeciwne nowym regulacjom w sprawie określania temperatury pod ziemią

Według związkowców zmiany spowodują, że spora grupa górników zatrudnionych w trudnych warunkach klimatycznych będzie musiała pracować dłużej. Przepisy mają wejść w życie z początkiem lipca br.

Związkowcy liczyli, że sprawa regulacji określających tzw. temperaturę zastępczą klimatu obliczaną według nowego wzoru będzie dyskutowana podczas poniedziałkowego posiedzenia zespołu trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników. Ostatecznie jednak ustalono, że spotkanie poświęcone tylko temu problemowi odbędzie się w przyszłym tygodniu.

„Rozmowy na ten temat będą kontynuowane podczas spotkania z udziałem przedstawicieli resortów (energii i środowiska – PAP), Wyższego Urzędu Górniczego i związków zawodowych w przyszłym tygodniu” – poinformował szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.

W maju br. dwanaście górniczych central związkowych wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec zmian wynikających z rozporządzenia ministra środowiska w sprawie zagrożeń naturalnych w zakładach górniczych oraz rozporządzenia ministra energii w sprawie szczegółowych wymagań dotyczących prowadzenia ruchu podziemnych zakładów górniczych. Obydwa akty prawne mają wejść w życie 1 lipca.

Zdaniem związkowców nowe przepisy „drastycznie” wpłyną na zdrowie pracowników pracujących pod ziemią w warunkach tzw. zagrożenia klimatycznego, czyli w wysokiej temperaturze. Dotychczas, gdy temperatura w miejscu pracy przekracza 28 stopni Celsjusza lub intensywność chłodzenia jest mniejsza od 11 tzw. katastopni wilgotnych, stosuje się odpowiednie rozwiązania techniczne dla obniżenia temperatury powietrza lub ogranicza się czas pracy górników z ośmiu do sześciu godzin – liczony łącznie ze zjazdem i wyjazdem dla pracowników przebywających całą zmianę roboczą w miejscu, gdzie parametry klimatyczne są przekroczone.

Według związków zastosowanie przedstawionego w nowym rozporządzeniu wzoru do obliczania tzw. temperatury zastępczej klimatu spowoduje, że wyliczona temperatura na stanowiskach pracy będzie niższa o 2 stopnie Celsjusza przy prędkościach powietrza od dwóch do czterech i więcej metrów na sekundę. W efekcie skrócony do sześciu godzin czas pracy obejmie mniejszą liczbę pracowników i będzie można ich zatrudniać w normalnym czasie pracy, choć będą pracować w takich samych warunkach jak obecnie.

„Naszym zdaniem skomplikowany proces wyznaczania tej temperatury spowoduje, że znacznie utrudniona będzie bezpośrednia kontrola pomiarów parametrów klimatycznych na danym stanowisku pracy przez zainteresowanych pracowników, co tylko ułatwi nadużycia w tym temacie” – wskazują związkowcy.

Ponad miesiąc temu strona społeczna wniosła do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego i ministra środowiska Jana Szyszki wniosek o niezwłoczne konsultacje społeczne „w celu usunięcia zapisów niebezpiecznych dla załóg”. Osobne pismo, zawierające postulat „niezwłocznego podjęcia niezbędnych działań”, skierowano na ręce prezesa Wyższego Urzędu Górniczego Adama Mirka. Do rozmów ma dojść w przyszłym tygodniu.

Jak podali związkowcy, w odpowiedzi na ich zarzuty nadzór górniczy ocenił, iż centrale związków zawodowych nie sprecyzowały, w jaki dokładnie sposób praca w wyższej niż obecnie temperaturze ma wpłynąć na pogorszenie zdrowia pracowników. Weryfikacja skutków proponowanych zmian miałaby nastąpić dopiero po ich wprowadzeniu i uzyskaniu wyników doświadczeń z tym związanych.

PAP/MoRO

Tchórzewski: w 2010 roku gdy rozstrzygały się losy polskiego górnictwa nikt z Polski nie pojawił się na obradach KE

Śląsk zaczyna się pokazywać jako miejsce do dużych inwestycji – powiedział minister energetyki w Poranku Wnet w rozmowie z Witoldem Gadowskim. Tchórzewski także o kulisach nieudanego przejęcia JSW.

Wraz z upływem lat kopalnie będą zamykane, ale muszą być budowane nowe – powiedział Krzysztof Tchórzewski, dodając przy tym, że „po prostu polskie kopalnie się sczerpują”. Jako przykład podał kopalnię Budrych, gdzie wyrobiska są na poziomie 1200 metrów, a temperatura ścian korytarzy przekracza często 40 stopni Celsjusza i praca odbywa się często w bardzo wysokiej temperaturze 35 stopni C. Jego zdaniem, olbrzymie koszty budowy wentylacji i klimatyzacji w takich miejscach sprawiają, że wydobycie przestaje być opłacalne.

-W ciągu ostatnich ośmiu lat rządów PO-PSL z górnictwa węgla kamiennego wyprowadzono olbrzymie pieniądze – powiedział Tchórzewski. Podał tu przykład Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której drenaż doprowadził w pierwszym kwartale ubiegłego roku do olbrzymiego spadku na rynku akcji do tego stopnia, że różnica księgowa z lutego ubiegłego roku i czerwca tego roku to aż 7 miliardów złotych (w lutym 2016 cena akcji JSW spadła niżej niż 10 zł za akcję w czerwcu br. to ponad 70 zł za akcję). Jego zdaniem w okresie prosperity w górnictwie wypłacano zawyżone dywidendy, jak chociażby z kompanii węglowej, gdzie wypłacono w sumie 3 miliardy złotych.[related id=”26471″]

-Dlatego dzisiaj stoimy pod ścianą, bo jednej strony jeśli nie ograniczymy liczby kopalń do tych rentownych, to nie będziemy mogli konkurować na rynku – powiedział Tchórzewski. Kolejnym problemem w przemyśle wydobywczym są nowe ściany wydobywcze, których eksploatacja dopiero się rozpocznie, wymagające olbrzymich nakładów (na 30 funkcjonujących, aż 17 z nich dopiero zostanie uruchomiona) . Aby zobrazować ogrom inwestycji podał, że Polska Grupa Górnicza do 2018 roku będzie musiała wydać ponad 3 miliardy złotych na tego typu inwestycje. Dodał, że można było tego uniknąć i nadal wspomagać górnictwo z funduszy państwowych, gdyby nie totalna inercja władz polskich w 2010 roku, kiedy to rozstrzygano kwestie związane z górnictwem i na spotkaniu organu władnego zadecydować w tej sprawie nie pojawił się żaden przedstawiciel Polski. [related id=”9564″]

-Miał tam być ówczesny minister finansów Jacek Rostowski, ale się nie pojawił – powiedział minister Tchórzewski. Przypomniał, że w 2006 roku sam wynegocjował z Komisją Europejską 40 procentową pomoc publiczną przy budowie nowych ścian wydobywczych w górnictwie na okres 2007-2010. Rządy PO-PSL doprowadziły do sytuacji, w której państwo mogło dotować jedynie zamykanie kopalń, gdy regulacje pozostawione jeszcze przez rząd Kaczyńskiego dopuszczały możliwość współfinansowania nowych ścian wydobywczych, czy rekultywacji i usuwanie szkód górniczych po zamknięciu kopalni finansowanych tylko przez państwo.

-Notyfikowaliśmy rozszerzenie państwowej pomocy z Komisją Europejską na urlopy górnicze i rekultywacje terenów pokopalnianych – powiedział gość Witolda Gadowskiego w Poranku Wnet. Podkreślił, że Śląsk coraz częściej jawi się jako miejsce z doskonałą infrastrukturą do zakładania nowych przedsiębiorstw produkcyjnych.[related id=”9072″]

Pochwalił się, że zdecydowane działania rządu uniemożliwiły wykupienie za bezcen przez Niemców kopalni Krupiński, które uzbrojenie i wyposażenie za 300 milionów złotych aktualnie jest przenoszone do innych kopalń JSW. Zaznaczył , że JSW nadal posiada wydzieloną koncesję na wydobycie ze złoża węgla koksującego.

Spadek wartości akcji JSW doprowadził do tego, że znalazło się trzech zagranicznych inwestorów, którzy zaczęli masowo skupować akcje na początku 2016 roku przypomniał Tchórzewski. Minister zasugerował, że mogła to być ustawiona próba przejęcia, ale to się nie  udało tym inwestorom. Wówczas spółka była warta kilkaset milionów złotych, dziś to ponad 7 miliardów złotych.[related id=”9018″]

-Teraz spółka jest kontrolowana przez Skarb Państwa i to jest najważniejsze – powiedział gość Witolda Gadowskiego. Warto w tym miejscu dodać, że aktualnie JSW jest w szczególnie korzystnej sytuacji, bowiem jest producentem, węgla koksującego, którego cena na giełdach światowych w  kwietnia wzrosła o ponad 100 procent. Ze względu na wzmożone zapotrzebowanie z Chin i problemy Australijczyków ze względu zniszczenia sieci kolejowej (co spowodowało znaczne problemy w eksporcie surowca) spowodowane cyklonem Debbie, JSW odnotowała rekordowe wpływy.

W audycji Witolda Gadowskiego minister energetyki Krzysztof Tchórzewski również o gazie z Rosji i wydobyciu gazu łupkowego w Polsce. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

MoRo

 

 

Dominik Kolorz: Walka o kolejne kopalnie jest przed nami, ale nie potrafię się pogodzić z likwidacją „Krupińskiego”

– Następnych kopalni węgla już nie pozwolimy oddać tak łatwo. Do działań rządu w górnictwie mam coraz więcej zastrzeżeń – podkreślił przewodniczący „Solidarności” regionu śląsko-dąbrowskiego.

Gość Poranka Wnet krytycznie odniósł się do działania rządu oraz ministerstwa energii w zakresie restrukturyzacji kopalni węgla kamiennego. – Największym sukcesem rządu na Śląsku, mówiąc w dużym cudzysłowie, jest to, że udało się doprowadzić do rozbicia ruchu związkowego. To rozbicie służy temu, że te kopalnie są tak spokojnie likwidowane.

Zdaniem gościa Poranka Wnet, rządowe plany zamykania kopalń spotkają się ze zdecydowanym sprzeciwem strony związkowej, jeśli nie dojdzie do zmiany polityki. – Ocena rządowego programu restrukturyzacji nie może być pozytywna. My na Śląsku pamiętamy, co się działo w kampanii wyborczej, kiedy wszyscy politycy z Prawa i Sprawiedliwości nas zapewniali, że nie będzie powtórki z polityki Platformy Obywatelskiej. Niestety po półtora roku doszło już do zamknięcia dwóch kopalń, a szykuje się zamknięcie kolejnych trzech.

Jak podkreślił Dominik Kolorz, obecna sytuacja finansowa spółek węglowych pozwalała na uratowanie KWK „Krupiński”. – To, że JSW, która ma bardzo dobre wyniki, nie chce inwestować w KWK „Krupiński”, w kopalnię, która ma doskonałe złoże, jest przejawem złego zarządzania. Tutaj ministerstwo energii dało się ograć Unii Europejskiej i zbyt mocno zagwarantowało, że niektóre kopalnie będzie likwidować. Ale w momencie podpisania porozumień  sytuacja gospodarcza była zupełnie inna, nie było tak dobrej koniunktury na węgiel, to powinno zmienić podejście rządu do kwestii porozumień z Brukselą.

– Być może uda się zawiązać spółkę pracowniczą, znaleźć inwestora i dalej pracować, tak aby nie marnować skarbu narodowego, jakim jest polski węgiel – podkreślił w Poranku Wnet Dominik Kolorz.

Przewodniczący „Solidarności” podkreślał, że w połączeniu dwóch górniczych spółek istnieje ryzyko dla całej branży. – Sytuacja rynkowa jest teraz dobra i połączenie PGG z KHW w efekcie końcowym powinno wywołać pozytywny efekt synergii. Ale z drugiej strony obserwujemy niebezpieczne eksperymenty w zarządzaniu i mimo, że mamy ssanie na węglowej, to nie potrafimy go wydobywać w większej ilości, aby zapełnić rynek.

Dominik Kolorz wskazał, że jest możliwość ekspansji rynkowej dla polskiego węgla, jednak w ostatnim roku produkcja węgla energetycznego spadła. – Unia zaimportuje w tym roku około 160 milinów ton węgla, więc mamy rynek zbytu tuż pod nosem, a nie potrafimy z tego korzystać. Musimy dozbroić infrastrukturalnie i organizacyjnie nasze kopanie, aby następnie, kiedy przyjdzie dekoniunktura na rynku węgla, cały sektor był na to gotowy.

ŁAJ

 

Za likwidację kopalni „Krupiński” postawimy ministra energii przed sądem, oświadczył szef Solidarności w KWK „Krupiński”

– KWK „Krupiński” zostanie sprzedana oferentowi, który da najwyższą cenę, czyli najprawdopodobniej spółce niemieckiej – ostrzegał w Poranku Wnet Mieczysław Kościuk, szef „Solidarności” w „Krupińskim”.

Przewodniczący „Solidarności” na KWK Krupiński relacjonował w Poranku Wnet ostatnie próby ratowania swojej kopalni przed przekazaniem jej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie ma zostać zlikwidowana. Jedną z ostatnich szans na przekonanie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego i pełnomocnika rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego Grzegorza Tobiszowskiego do zmiany decyzji była dyskusja na forum sejmowej komisji energii.

[related id=8548]

Posłowie na wniosek Platformy Obywatelskiej wysłuchali informacji ministra o powodach zamknięcia kopalni „Krupiński”. Minister Tchórzewski podkreślał, że fatalna sytuacja finansowa całej Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie dawała innej możliwości zwarcia porozumienia z wierzycielami, jak podjęcie decyzji o zamknięciu KWK „Krupiński”. Obecnie nie ma możliwości podjęcia próby renegocjacji umowy.

Szef „Solidarności” na KWK „Krupiński” wyraził stanowczy sprzeciw wobec argumentacji ministra oraz całego przebiegu debaty na komisji energii. – W ostatnich dniach nie wydarzyło się nic takiego, co był zmieniło los kopalni „Krupiński”. Nie możemy być zadowoleni z przebiegu komisji Sejmowej Energii i Skarbu Państwa. To był występ jednego aktora w postaci przewodniczącego Suskiego, który zrobił wszystko, aby nie dopuścić do merytorycznej debaty.

– SRK to nie jest spółka restrukturyzacji, tylko likwidacji. Tam nie ma mowy o żadnej restrukturyzacji, tam się albo kopalnie zamyka, albo je sprzedaje – podkreślił Mieczysław Kościuk.

Zdaniem gościa Poranka Wnet działania ministra energii są wynikiem wpływów kapitału niemieckiego. – Kopalnia „Krupiński” znajdzie się w SRK w wyniku działań lobbingowych, prowadzonych przez niemieckie spółki, którym członkowie rządu albo nie byli w stanie się przeciwstawić, albo można nawet powiedzieć, że się do nich przyczynili.

[related id=7693 side=left]

Pogłoski o możliwości przejęcia złóż węgla koksowego należących do kopalni w Suszcu krążyły od kilkunastu miesięcy. Do zakupu miała się przymierzać spółka Silesian Coal, należąca do niemieckiej firmy HMS Bergbau. Informacje o obecności przedstawicieli niemieckiego kapitału w KWK „Krupiński” przedstawił Mieczysław Kościuk:

Kilka dni temu na dole kopalni była grupa pięciu osób zgłoszonych przez firmę ZUK, która wykonuje prace przygotowawcze na rzecz jastrzębskiej spółki. W tej grupie znalazły się dwie osoby z konsorcjum banków niemieckich, które badały kopalnię „Krupiński”, czy warto ją przejmować od SRK oraz czy warto w nią inwestować i rozcinać złoże węgla koksowego.

Do dzisiaj nie ma porozumienia ze stroną związkową w sprawie alokacji pracowników kopalni „Krupiński”, która już się odbywa, a na którą nie zgodził się żaden związek zawodowy – zaznaczył Mieczysław Kościuk.

Z komunikatu wystawionego przez Jastrzębską Spółkę Węglową w kopalni trwają intensywne prace dotyczące alokacji pracowników do innych zakładów JSW. Do tej pory nowe miejsca pracy znalazło 547 pracowników kopalni.

Do końca tego tygodnia do innych zakładów JSW zostanie przeniesionych ponad 1200 pracowników, z tego 97 w poniedziałek, 181 w środę, 199 w czwartek, a 764 w piątek, 31 marca.

[related id=7339]

Do końca tygodnia mają dobiec końca wszystkie prace dotyczące przekazania kopalni Krupiński do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. 1 kwietnia ma zostać podpisana umowa notarialna w sprawie nieodpłatnego przekazania kopalni do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.

Gość Poranka Wnet zapowiedział również możliwość złożenia zawiadomienia do prokuratura na postępowanie ministra energii. – Będziemy chcieli wystosować wniosek do prokuratury pod adresem ministra i wiceministra energii, za działania na szkodę państwa. Ministerstwo nie chce udostępnić wyników audytu, gdzie są podane ceny węgla, który był sprzedawany nie tylko znacznie poniżej kosztów wydobycia, ale również cen rynkowych, co negatywnie wpływało na wyniki kopalni. Za takie działania wyrzucono wiceprezesa spółki, ale nie zmieniono perspektyw rentowności „Krupińskiego”.

ŁAJ

Tchórzewski: Mnie nie trzeba będzie wyrzucać. Jestem zmęczony sytuacją w „Krupińskim”, ale staram się robić dobrą robotę

Niemiecki inwestor prosił, żeby nie zamykać „Krupińskiego”, bo tylko tak uda mu się sczyścić swoje złoża. Tak zapadła decyzja, żeby zabrać z „Krupińskiego” całą infrastrukturę – oświadczył minister.

W czwartek wieczorem na sejmowej Komisji Energii i Skarbu Państwa odbyła się burzliwa debata nad decyzją zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Ministerstwa Energii o zamknięciu KWK „Krupiński”. Sprawa likwidacji kopalni wzbudziła ostry sprzeciw strony społecznej zarówno związkowej, jak i samorządowej. Przeciwko decyzji ministerstwa wypowiedział się również szereg polityków Prawa i Sprawiedliwości. Kopalnia ma zostać przekazana najpóźniej 3 kwietnia do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie zastanie zlikwidowana.

Minister Tchórzewski na początku wystąpienia wskazywał, jaka była sytuacji finansowa całej spółki, jaką zastał rząd i która doprowadziła do decyzji o likwidacji „Krupińskiego”. – Sprawa zaczęła się w momencie, kiedy sytuacja w JSW była tragiczna. Środki na inwestycje, aby zwiększyć wydobycie, można było uzyskać tylko w momencie odblokowania kont spółki przez stronę finansową.

Zdaniem ministra energii to kategoryczne stanowisko wierzycieli wpłynęło na decyzję o likwidacji „Krupińskiego”. – Sprawa była bardzo trudna, chodziło o wypłaty pensji dla całej załogi JSW, tak trudna była sytuacja. Jeszcze wcześniej strona społeczna podjęła decyzję, że zgadza się na zawieszenie 14-tych pensji. Trzeba było szukać możliwości inwestycji w spółce, aby zwiększyć wydobycie i podnieść przychody spółki. Wszystkie aktywa spółki były analizowane pod względem uzyskania rentowności oraz pod względem sprzedaży, jeśli nie może przynieść zysku. (…)

Fachowcy ING ocenili, że dla nich jest zbyt ryzykowne, aby oddać miliardowe zabezpieczenie jastrzębskiej spółce, która przyniosła kilka miliardów złotych. Trzeba było bardzo ciężkich rozmów z pozostałymi wierzycielami, aby wykupić ING. Dopiero wtedy udało się doprowadzić do zawieszenia blokady finansowej ze strony społecznej – oświadczył minister Tchórzewski.

Zdaniem szefa resortu energii, nie ma możliwości finansowej, aby uratować KWK „Krupiński”, ponieważ na taki scenariusz nie zgodzi się strona społeczna.

Punktem spornym był „Krupiński”, który potrzebował co najmniej 600 tysięcy złotych i bez zgody wierzycieli nie byłoby reformy całej jastrzębskiej spółki. Aby dotrzeć do złoża, trzeba było kopać kolejne 2 lata, dokładając cały czas do produkcji. (…)

Po analizach jednoznacznie wykazano, że aby uzyskać zgodę wierzycieli na ratowanie całej spółki, nie możemy ratować „Krupińskiego”. To była cena. Mogliśmy schować głowę w piasek i pozostawić spółkę samą sobie. Do tego zlikwidowanie połowy KWK Jas-Mos oraz „Krupińskiego” dawało możliwości zmniejszenia zatrudnienia o 10 procent i podniesienia produkcyjności – podkreślił minister.

Jak podkreślił, dalsze działanie „Krupińskiego” jest tylko z korzyścią kapitału niemieckiego. – Tam są zasoby, ale to jest jedna strona medalu; z drugiej strony są wcześniejsze przygotowania, żeby niemiecki inwestor mógł wydobywać złoże „Orzesze” poprzez szyb „Krupińskiego”. Była już podpisana wstępna umowa o wydzierżawienie zakładu przeróbki i infrastruktury KWK „Krupiński”. Niemiecki inwestor nawet prosił o to, żeby nie zamykać „Krupińskiego”, bo tylko tak uda mu się sczyścić swoje złoża. Stąd wzięła się decyzja, żeby zabrać z „Krupińskiego” całą infrastrukturę.

Jak podkreślił minister energii, obecnie kopalnia „Krupiński” faktycznie już nie istnieje, mimo że jeszcze 10 marca na antenie Radia Wnet podkreślał, że dwie ściany z węglem energetycznym zostaną wydobyte po przekazaniu do SRK.

Strona społeczna podkreśla, że dane techniczne kopalni oraz złoża węgla koksowego 405/1, którymi posługuje się minister Tchórzewski, są nieprawdziwe, a kopalnia mogłaby być rentowna już w roku 2018.

ŁAJ