Jeżeli Ameryka przegra z Chinami, to nie będziemy już wolnymi ludźmi / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Dla możnych tego świata, żyjących w starożytnym Rzymie, dawnej Polsce czy współczesnych USA, własne państwo to za mało. Co najwyżej mogą się nim posłużyć do realizacji własnych prywatnych celów.

Oczywiście niewola ta nie będzie oznaczać jednakowej pozycji nas wszystkich. Zgodnie z hierarchią każdego totalitaryzmu, zostaniemy podzieleni na kategorie. Na niewolników wyższego i niższego rzędu. Zwolennicy Jacka Bartosiaka, odrzucający fanaberie wartości duchowych w imię determinizmu geograficznego i skuteczności technologicznej, mogą liczyć na kategorię niewolników wyjątkowo uprzywilejowanych. Zapewne znajdą się na czerwonej liście w chińskim systemie kontroli społecznej, w odróżnieniu ode mnie. Trafię z pewnością na listę czarną za sam życiorys. I mam nadzieję spotkać na niej wielu z Was.

To tyle tytułem wstępu i odpowiedzi wyznawcom Jacka Bartosiaka, którzy napadli na mnie po felietonie sprzed dwóch tygodni. A teraz już na poważnie.

Żadne imperium ani nawet pomniejsze państwo nie powstało w imię geografii.

Jedyne, co decydowało o powstaniu i wzroście, to wyższa idea – wspólne wartości, do których ludzie zamieszkujący dane terytorium mogli się odwołać. To dlatego próba wskazania geografii jako kryterium determinującego i decydującego jest humorystyczna i absurdalna. I nie boję się jej tak nazwać. A próba takiego właśnie uzasadnienia polityki zagranicznej zawsze będzie wygodna jedynie dla wrogów wolności; zewnętrznych i wewnętrznych.

Zarazem żadne imperium nie upadło przez geografię. Każde z nich upadło przez problemy wewnętrzne, zwykle wadliwe stosunki społeczne, zwichnięte wskutek posłużenia się „lewarem” zagranicy przez wpływowych obywateli przeciwko własnym współobywatelom i własnemu państwu. Zawsze upadek ten poprzedzony był zerwaniem więzi obywatelskich spajających państwo jedną ideą. Tak działo się w Rzymie, gdzie lewar (jedno ze słów-kluczy Bartosiaka) zagranicy wywindował w kosmos bogactwo nielicznych, kosztem ogromnych rzesz obywateli rzymskich, żołnierzy-rolników. Ale wcześniej przecież zaimportowano obcych bogów dla uzasadnienia tej nierówności. Po zaniku tkanki społecznej w postaci zwykłych obywateli, któż miał bronić Rzymu? Barbarzyńcy, którzy przybyli go splądrować?

To samo spotkało największe Imperium Wolności w naszej części świata, jakim była I Rzeczpospolita, do której idei wolności wynikłej z chrześcijaństwa odwołuje się przecież nasze środowisko, środowisko mediów Wnet. Dopiero zaimportowanie w roku 1569 do tkanki społecznej państwa (Korony), tworzonej przez drobną i średnią szlachtę, ruskich magnatów z ich niewyobrażalnym bogactwem wynikłym z dobrych ziem i nędzy poddanych, zwichnęło strukturę społeczną państwa. Bo rozszerzyliśmy geograficznie państwo o Wołyń, Kijów i Podole, ale zarazem utraciliśmy siłę obywatelskiej odpowiedzialności za państwo, jaką gwarantowała drobna i średnia szlachta od roku 1505. I ta zmiana stała się podstawową przyczyną późniejszego upadku państwa.

Dlaczego od samego początku Stany Zjednoczone cieszą się niekłamaną sympatią Polaków? Z jednego powodu: ucieleśniają odwieczną polską ideę państwa wolnych obywateli.

To idea wolności wynikająca z chrześcijaństwa stworzyła Stany Zjednoczone. Ta sama idea, która kiedyś była lepiszczem I Rzeczypospolitej. To dlatego widzimy czynniki wewnętrzne zagrażające samej istocie wolności obywatelskiej i w konsekwencji sile amerykańskiego państwa. A tym samym również naszej pozycji. I nie potrzeba tu studiów MBA, żeby tę prostą zależność dostrzec.

Jak każde państwo tworzone przez wolnych obywateli, a nie despotyczną władzę, również USA muszą się z tym wyzwaniem zmierzyć. Z wyzwaniem ogromnego i narastającego rozwarstwienia społecznego. Stale powiększającego się bogactwa rozmaitych Billów Gatesów kosztem ubożenia szerokich warstw społecznych. Już wspominałem, zatem powtórzę: to globalizacja jest główną i jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy. Możliwości zewnętrzne wykorzystywane przez korporacje do budowania własnej pozycji kosztem zwykłych obywateli i samego państwa. Bo dla możnych tego świata, żyjących w starożytnym Rzymie, dawnej Polsce czy współczesnych Stanach Zjednoczonych, własne państwo to za mało. Co najwyżej mogą się nim posłużyć do realizacji własnych prywatnych celów. I chować pod jego parasol jedynie dla ochrony prywatnych interesów.

Nie wymagajmy zarazem od amerykańskich magnatów refleksji, że po osłabieniu państwa w wyniku ich prywatnych żądz i interesów, ich własna pozycja również ulegnie drastycznemu osłabieniu. Tylko dzięki potędze Ameryki mogą dzisiaj dyktować warunki całemu światu. Chronieni siłą i prawem USA. Gdy Stany Zjednoczone upadną (oby nie), komunistyczna chińska despocja wykończy ich jedną administracyjną decyzją. Bez przeciwwagi w postaci USA już nie będzie musiała dzielić się zyskiem nawet z największą korporacją zachodniego świata. A z istoty rzeczy każda korporacja będzie mogła wystawić do boju jedynie własne korpo-wojsko. Silne wobec innych konkurencyjnych korporacji, ale nie wobec totalitarnego państwa.

Dlatego, co unaocznił obecny pandemiczny kryzys, tak ważna jest dziś odbudowa potęgi Stanów Zjednoczonych jako państwa obywatelskiej wolności gwarantującego wolność w całym świecie. Istotowo ważna również dla odbudowy potęgi Rzeczypospolitej – niepodległego państwa wolnych obywateli. Położonego tam, gdzie leży. Ale o tym następnym razem.

Jan Azja Kowalski

Pandemia dała prztyczka w nos zadufaniu światowych elit, które chcą tworzyć „nowy, wspaniały świat” i nowego człowieka

Możemy wrócić do sprawdzonych wartości i praw naturalnych, a stosunki międzynarodowe oprzeć na współpracy suwerennych państw, porzucić fałszywe programy zmiany człowieka i wspieranie demoralizacji.

Joanna Pyryt

W czerwcu 2016 roku miała miejsce ceremonia otwarcia tunelu kolejowego pod Przełęczą św. Gotarda, łączącego Szwajcarię z Włochami. Huczne świętowanie po 17 latach budowy 57-kilometrowego przekopu za 12 mld franków szwajcarskich byłoby w pełni zrozumiałe, gdyby nie rodzaj przedstawienia pokazanego zgromadzonym głowom państw Europy.

Zorganizowano dość ponure widowisko z przebranym za kozła tancerzem w centrum i otaczającymi go tłumami bezwolnych postaci składającymi mu hołd.

Tak było na zewnątrz, a w samym tunelu odbył się przemarsz czworoboku półnagich ludzi poruszających się jak roboty i wielu innych dziwnych i nieprzyjemnych stworów. Co miało oznaczać to widowisko, bardziej przypominające jakąś pogańską ceremonię, trudno powiedzieć. (…)

Stan największych i do niedawna kwitnących krajów Europy Zachodniej przedstawia się nie najlepiej. Społeczeństwa dysponują pewnymi zasobami i może nie odczuwają jeszcze biedy, a w niektórych warstwach nadal cieszą się bogactwem, lecz zmierzają donikąd. Kiedy przemierzało się Europę Zachodnią w latach 60. i na początku 70. XX wieku, widać było zasobne społeczeństwa o stabilnych gospodarkach i dość spójnym systemie wartości, opartym w życiu prywatnym na rodzinie i wierze, a w życiu społecznym odwołującym się do demokracji i wolności słowa. Obecnie na wyraźny kryzys gospodarczy wywołany oparciem finansów światowych na sztucznym, nieistniejącym pieniądzu i bezkresnym długu, nakłada się zamieszanie ideologiczne. (…)

Tak to wyglądało w 2018 roku. A teraz? Pandemia obnażyła całą nędzę globalizacji i dała prztyczka w nos zadufaniu światowych elit, które chcą tworzyć „nowy, wspaniały świat” i nowego człowieka.

Paradoksalnie to nieszczęście, które ogarnęło cały glob, może stać okazją do refleksji i zawrócenia ze ślepych uliczek światowej polityki.

Możemy wrócić do sprawdzonych wartości i praw naturalnych, a stosunki międzynarodowe oprzeć na współpracy suwerennych państw. Trzeba wesprzeć rodziny, porzucić fałszywe programy zmiany człowieka i wspieranie demoralizacji z nieograniczonych środków tworzonych przez system finansowy.

Cały artykuł Joanny Pyryt pt. „Europa w roku 2018 i postscriptum z roku 2020” znajduje się na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Joanny Pyryt pt. „Europa w roku 2018 i postscriptum z roku 2020” na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy Pirbright Institute, Wuhan Institute of Virology albo Boehringer Ingelheim mogły być źródłem koronawirusa covid-19?

Walki konkurencyjne między ponadnarodowymi i narodowymi korporacjami farmaceutycznymi doprowadziły do pandemii, która może pochłonąć wielokrotność 85 milionów ofiar śmiertelnych.

Stanisław Florian

W związku z pandemią koronawirusa covid-19 pojawia się wiele teorii spiskowych i fake newsów. M.in. Jordan Sather upowszechnia informację, że wirus został zaplanowany i wyprodukowany. Firma Pirbright miała badać koronawirusa. Jednostka ta wydała oświadczenie, w którym koryguje podane przez Sathera informacje, podkreślając, że bada koronawirusa zakaźnego zapalenia oskrzeli, który infekuje drób i świnie.

Wiązanie badań koronawirusa z fundacją Gatesów lub Jacobem Rothschildem w następujący sposób dementuje niezależna brytyjska organizacja charytatywna „Full Fact”, sprawdzająca fakty: koronawirus nie jest pojedynczym wirusem, ale rodziną wirusów, która obejmuje przeziębienie, SARS (zespół ostrego zapalenia układu oddechowego, którego wybuchy miały miejsce w 2002 i 2004 r.) oraz obecny, nowy koronawirus, zidentyfikowany u ludzi w Wuhan.

Zgłoszenie patentowe brytyjskiego Pirbright Institute z 2015 r. istnieje dla innego rodzaju koronawirusa. Patent ten dotyczy wersji ptasiego zakaźnego wirusa zapalenia oskrzeli (IBV) „żywej atenuowanej” – czyli o znacznie obniżonej zdolności wniknięcia, namnożenia się oraz uszkodzenia tkanek zainfekowanego organizmu przy równoczesnym zachowaniu oddziaływania immunologicznego na organizm. Jest to zasadniczo osłabiona wersja wirusa, opatentowana w celu ostatecznego opracowania szczepionki przeciwko chorobie ptaków i innych zwierząt. Pirbright Institute oświadcza, że wersja ta „obecnie nie działa na ludzkie koronawirusy”. Brytyjski Pirbright Institute badający choroby wirusowe u zwierząt gospodarskich nie jest własnością Jacoba Rothschilda. „Full Fact” nie znalazł dowodów na jakiekolwiek powiązanie między Rothschildem a Instytutem. (…)

W 2015 r. podczas uroczystości w Binzhou w Chinach oficjalnie otwarto nowe, wspólne chińsko-brytyjskie międzynarodowe centrum badań nad chorobami ptaków: Centre of Excellence for Research on Avian Diseases (CERAD) (…) Zanim doszło do jego uruchomienia, w poprzednich latach biolog molekularny z USA Richard H. Ebright oraz inni naukowcy wyrażali zaniepokojenie wcześniejszymi ucieczkami wirusa SARS z chińskich laboratoriów w Pekinie, a także tempem i skalą chińskich planów ekspansji w laboratoriach BSL-4. Po wybuchu epidemii covid-19 „Washington Times”, cytując byłego izraelskiego oficera wywiadu wojskowego podał, że koronawirusa można powiązać właśnie z Wuhan Institute of Virology.

Już w 2005 r. grupa badaczy z Wuhan Institute of Virology opublikowała badania dotyczące pochodzenia koronawirusa SARS, stwierdzając, że chińskie nietoperze podkowiaste są naturalnymi rezerwuarami koronawirusów podobnych do SARS.

Kontynuując tę pracę przez lata, naukowcy z Instytutu pobrali próbki z tysięcy nietoperzy podkowiastych w Chinach, izolując ponad 300 sekwencji koronawirusów nietoperzy.

Kluczowy dla uchwycenia zarodków wybuchu epidemii covid-19 wydaje się rok 2015, gdy w Pirbright Institute złożono wniosek o patent na kontrolowaną wersję koronawirusa, w Wuhan Institute of Virology ukończono owo krajowe laboratorium ds. bezpieczeństwa biologicznego, a wspólnie utworzono brytyjsko-chiński CERAD. (…) W 2015 r. Wuhan Institute of Virology opublikował udane badania na temat tego, czy koronawirusa nietoperzy można zainfekować HeLe, czyli tzw. nieśmiertelną linią komórkową. Jest to stosowana w badaniach naukowych, najstarsza i najczęściej wykorzystywana linia komórek ludzkich, która pochodzi od komórek raka szyjki macicy, pobranych 8 lutego 1951 r. od Henrietty Lacks, pacjentki, która zmarła na raka 4 października 1951 r.

Linia ta jest wyjątkowo trwała i płodna, co powoduje jej szerokie zastosowanie w badaniach naukowych… W 1991 pojawiła się nawet koncepcja uznania tej „nieśmiertelnej linii komórek” za odrębny gatunek, ze względu na ich zdolność do replikacji w nieskończoność oraz liczbę chromosomów innych niż ludzkie.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronawirus – ukoronowanie globalizacji korporacji ponadnarodowych” znajduje się na s. 13 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronawirus – ukoronowanie globalizacji korporacji ponadnarodowych” na s. 13 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dla reputacji międzynarodowej Szwajcaria poświęciła część swojej suwerenności/ Bernard Mégeais, „Kurier WNET” 69/2020

Jak, kiedy i dlaczego Szwajcaria zrezygnowała z pokrycia swojej waluty w złocie, dającego jej niezależność i pozycję finansową umożliwiającą zarządzanie 30% inwestycji międzynarodowych?

Bernard Mégeais

Neutralnie i z dystansu

Triumf jedynie słusznej myśli totalitarnej

Z mediów zachodnich, przeznaczonych do manipulowania opiniami, nie da się poznać prawdy o polskiej polityce wewnętrznej. W tej dziedzinie większość szwajcarskich mediów – produkt koncernu Ringer Axel Springer – to tylko echo „Gazety Wyborczej” czy polskiej opozycji, diabolizującej politykę PiS i nazywającej ją nacjonalistyczną i populistyczną. Co najgroźniejsze dla zachodnich Europejczyków, to fakt, iż taki właśnie rodzaj wybiórczej cenzury przekłada się na zwalczanie przez ultraliberalną i antysocjalną Unię Europejską w Szwajcarii i innych krajach Europy tych wartości, których broni rząd Polski.

Wartości takich, jak na przykład suwerenność, którą rząd szwajcarski, pod presją decydentów gospodarczych, gotów jest przehandlować na rzecz Unii. I chociaż takie decyzje muszą być potwierdzone przez naród w referendum, istnieje możliwość, że społeczeństwo, zmanipulowane przy pomocy mediów opłacanych przez kręgi finansowe, powie TAK.

Polityka ultraliberalna, niszcząc sprawiedliwość społeczną w Szwajcarii, skutkuje stale postępującym zubożeniem i niepewnością jutra, wzrostem obciążenia budżetów domowych, oddanym w ręce prywatnych ubezpieczycieli coraz kosztowniejszym systemem ochrony zdrowia, ciągłym drożeniem – z powodu spekulacji nieruchomościami – mieszkań oraz – właśnie oczekiwanym – podwyższeniem wieku emerytalnego. Dlatego, jako idącą pod prąd ogarniających Europę Zachodnią trendów antyspołecznych i liberalnych, politykę premiera Mateusza Morawieckiego – obrony suwerenności i sprawiedliwości społecznej – trzeba stłumić.

Większość francuskich mediów jest własnością finansjery, która potęgą propagandy, stanowiącej siłę aktualnie panujących, wyniosła do władzy Macrona. Jedynie media społeczne informują o przemocy policji okaleczającej i gazującej „żółte kamizelki”, o manifestantach protestujących przeciwko nowemu systemowi emerytalnemu, uczniach kontestujących nową formę matury, o obecności uzbrojonej po zęby policji w szkołach i na uniwersytetach, o degradacji służby zdrowia i systemu ochrony zdrowia.

Na przedmieściach, w utraconych przez Republikę dzielnicach, strażacy gaszący płonące samochody są obrzucani kamieniami, a policjanci ostrzeliwani z obrzynów. Lepiej być policjantem w Polsce niż we Francji.

Widocznego już we Francji procesu zanikania narodów i zastępowania ich przeciwnymi państwowości komunitaryzmami oczekuje właśnie Unia Europejska.

Podczas gdy kraje UE i Szwajcaria podmywane są ultraliberalnymi prądami, które rozmontowują i prywatyzują państwa na obraz wielonarodowego przedsiębiorstwa, Polska wydaje się wyspą oporu przeciwko nowemu porządkowi świata, który ma zniszczyć kultury i prawa narodów, by zastąpić je prawami rynku i ponadnarodowych korporacji. Jednak dla takich dążeń pojawiło się zagrożenie. Sukces polityki premiera Morawieckiego pokazuje alternatywę dla wielkiego światowego bazaru. W ten sposób Polska znalazła się w podobnej sytuacji jak Szwajcaria, będąca ostatnim z krajów, których pieniądz miał pokrycie w złocie, co gwarantowało jej niezależność walutową wobec władzy globalnych guru.

Jak i dlaczego Szwajcaria zrezygnowała z pokrycia swojej waluty w złocie, dającego jej niezależność i pozycję finansową umożliwiającą zarządzanie 30% inwestycji międzynarodowych? Pokrycie pieniądza w złocie uniemożliwia spekulacje walutowe, podczas gdy brak tej przeszkody pozwala na emitowanie „z niczego” dowolnej jego ilości, a to wywołuje zadłużenie publiczne, inflację, recesje gospodarcze i bezrobocie. Takich zjawisk może uniknąć gospodarka poddana dyscyplinie narzuconej przez walutę opartą na złocie – wartości realnej. Tu nie da się manipulować ilością masy pieniądza według zapotrzebowania politycznego czy finansowego.

Do XX wieku pokrycie wartości w złocie było powszechne, a jego zalety były dobrze znane. Ten rodzaj hamulca walutowego powstrzymywał banki i zachłannych polityków w pogoni za umacniającym ich władzę pieniądzem.

Pod pretekstem walki z kryzysem ekonomicznym, w 1933 r. prezydent Franklin Roosevelt skonfiskował złoto Amerykanów i zniósł rolę złota jako jednostki miary wartości, jak gdyby było to zwycięstwo w boju o pomyślność narodu. [Rozporządzenie wykonawcze nr 6102 narzucało na obywateli USA obowiązek dostarczenia do 1 maja 1933 r. całego posiadanego złota, z wyjątkiem jego małych ilości w formie wyrobów, do Rezerwy Federalnej i wymienienie go na dolary. Złamanie tego rozporządzenia było karane. Większość obywateli, posiadających duże zasoby złota, przesłało je do innych krajów, np. Szwajcarii. Przypis tłumacza]. Pozostał jedynie papierowy pieniądz Rezerwy Federalnej, niezwiązany z żadną obiektywną wartością odniesienia. W takiej sytuacji inflację opanowuje się przez ograniczenie dostępności kredytów i podnoszenie stóp procentowych, co prowadzi do recesji i bezrobocia. Ekonomiści nazywają to zręcznie „cyklami koniunkturalnymi”.

Rozwiązanie ostateczne wprowadzono na konferencji w Bretton Woods w 1944 r., pod patronatem brytyjskiego socjalisty Johna Maynarda Keynesa i Harry’ego Dextera White’a, który był wówczas podwójnym agentem – członkiem komunistycznej sieci szpiegowskiej i wiceministrem finansów Stanów Zjednoczonych. Celem było zastąpienie złota, jako bazy wymiany walut, standardem papierowym, który pozwalał Stanom tworzyć pieniądz „z niczego”, jak czyniły banki amerykańskie. Jednak inne państwa i banki centralne nadal mogły handlować dolarami po stałej cenie 35 USD za uncję. W roku 1971 postanowiono ostatecznie pozbyć się parytetu złota. W tym celu prezydent Nixon, dekretem, nagle, odebrał innym krajom możliwość wiązania wartości dolara z wartością złota, a świat, nie mając innego wyjścia, zaakceptował amerykański pieniądz jako międzynarodową walutę referencyjną. W ten sposób zapewniono USA światową dominację gospodarczą.

Ale pozostał kraj, którego waluta postanowieniem konstytucji była wciąż związana ze złotem. To Szwajcaria. Przeszkoda na drodze do ustanowienia nowego ładu światowego.

W marcu 1997 r. we francuskim przeglądzie „Controverse” Pierre de Villemarest napisał: „Pod koniec tego wieku prawdą jest, że zwolennicy globalizacji, którą prowadzi pan Bronfman [Edgar Miles Bronfman – amerykańsko-kanadyjski przedsiębiorca pochodzenia żydowskiego, filantrop i długoletni prezes Światowego Kongresu Żydów. Przyp. tłum. za Wikipedią], chcą przyspieszyć swój marsz w kierunku zniszczenia narodów i ludów, których aberracja polega na chęci zachowania kultury i tradycji. Chrześcijaństwo jest przeciwstawiane nieuchronnemu Nowemu Porządkowi, który zamierza zastąpić prawa narodów prawami rynkowymi i wielonarodowymi korporacjami, a ustanowienie w Europie wspólnej waluty stanowi jeden z etapów tej drogi”.

W 1962 r. Szwajcarskie banki „odnalazły” fundusze nieodebrane, należące do osób, które zginęły podczas wojny. W rezultacie ocalałym zwrócono dziesięć milionów franków. W roku 1997, po zakończeniu zimnej wojny, amerykańska Rada Stosunków Zagranicznych nagle zdała sobie sprawę, że argumenty moralne są znacznie silniejszym narzędziem nacisku niż pieniądze i władza. Wtedy właśnie wyszła na jaw sprawa nieodebranych depozytów ofiar wojny i podejrzenie przetrzymywania tych zasobów w bankach szwajcarskich.

„New York Times” oskarżył szwajcarskie banki o sabotowanie przez dziesiątki lat dochodzeń dotyczących zachowania przez nie neutralności w czasach nazizmu, zaś „Washington Post” oburzał się na rzekome zajęcie przez te banki aktywów swych deponentów i wypranie przez nie zasobów finansowych zrabowanych przez nazistów.

5 marca 1997 r. „Journal de Genève” poinformował o zdumiewającym ostrzeżeniu Bronfmana, mistrza globalizacji, pisząc: „Pan Edgar Bronfman uważa, że jeśli szwajcarskie banki nie skorzystają z okazji odzyskania dobrej reputacji, to przewiduje koniec roli Szwajcarii jako wielkiego światowego centrum bankowego, z powodu utraty zaufania. Pewnego dnia wolny świat może uznać taki system bankowy za godny potępienia”.

Oburzony sprawą Bill Clinton powierzył Stuartowi Eizenstatowi, odpowiedzialnemu za restytucję mienia w Europie Środkowej i Wschodniej, przygotowanie raportu na temat grabieży dokonanych przez Szwajcarów. Raport, przygotowany przez 11 przedstawicieli władz federalnych USA w czasie siedmiu miesięcy, to 210 stron na temat polityki podczas II wojny światowej, których nikt nigdy nie przeczyta. W rozprawie w imieniu wszystkich ofiar reżimu nazistowskiego, która odbyła się w Sądzie Federalnym Stanów Zjednoczonych, oskarżonymi były duże banki szwajcarskie i oczywiście rząd tego kraju. W maju 1997 r. „American Spectator” zauważył: „Gdyby naprawdę chodziło o znalezienie brakujących pieniędzy w szwajcarskim systemie bankowym, sprawa zostałaby wniesiona do sądu w szwajcarskim kantonie, w którym bank posiadał fundusze; akcja została przeprowadzona w Nowym Jorku i jako taka stanowi akt polityczny”.

Atak przyniósł pożądany skutek i był tak gwałtowny, że Konfederacja Szwajcarska w konsekwencji utworzyła szwajcarską fundację humanitarną o kapitale 7 miliardów franków, a banki – fundusz w wysokości 100 milionów franków. Przyjęto to z entuzjazmem, zaś Bronfman powiedział: „Teraz, gdy rząd szwajcarski się wycofał, zapraszam do współpracy”… Współpracy jakiego rodzaju?

Szwajcaria, dołączając do MFW w 1992 roku, musiała sprzedać dużą część swoich rezerw złota.

Zgodnie z konstytucją MFW (p. 2b, § IV), członkostwo w nim kraju o walucie mającej pokrycie w złocie jest zabronione. Szwajcarskie rezerwy złota zmalały z 2 590 do 1 040 ton. Dziś stanowi to tylko 5,6% rezerw międzynarodowych [Polskie rezerwy złota to obecnie 228,6 ton. Pod tym względem nasz kraj zajmuje 23 miejsce na świecie. Przyp. tłumacza]. Dla zachowania dobrej reputacji na arenie międzynarodowej Szwajcaria poświęciła część swojej suwerenności.

Reguły gry ustanawiają potęgi ponadnarodowe, nie biorące pod uwagę aspiracji narodów, które stają się podporządkowanymi obiektami. Wystarczy obejrzeć patetyczną debatę w Unii Europejskiej o polityce demokratycznie wybranej partii rządzącej w Polsce. Przypomina bardziej inkwizycję lub proces stalinowski z udziałem zdrajców własnego kraju niż dyskusję polityczną. Europosłowie wypowiadający swoje „kopiuj-wklej”, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, i komisarz europejski czytający wcześniej przygotowany tekst, nie zważając na argumenty wysuwane w obronie przed zmyślonymi od „a” do „z” zarzutami. Niedobrze się robi. To nie ma nic wspólnego z demokratyczną debatą. To przewrotna machina, stworzona w celu niszczenia narodów i ich suwerenności.

Dla elektoratu Europy Zachodniej pole wyboru jest prawie zerowe i mieści się między chrześcijańsko-proislamską lewicą oraz liberalną antyspołeczną prawicą, która rezygnuje z suwerenności na rzecz Unii Europejskiej. W Polsce istnieje prawdziwy wybór, a zatem prawdziwa demokracja. Wybór między opozycją, która chce ślepo stosować neoliberalne antyspołeczne zasady rynkowe oraz poddać kraj internacjonalistycznemu dyktatowi w stylu Brukseli Macrona i Tuska, a konserwatywną partią społeczną, która broni sprawiedliwości socjalnej i suwerenności.

Bez suwerenności będziemy mieli federacyjną dyktaturę albo ponadnarodowy, globalistyczny totalitaryzm. Z Unią Europejską mamy to wszystko razem.

Suwerenność jest najważniejszą i konieczną wartością polityczną. Dzięki niej obywatele mogą wpływać na los swojego kraju. Obecnie doświadczamy wojny totalnej przeciwko suwerenności, a ulubioną bronią jej przeciwników jest społecznikowskie hasło LGBTIQ+, które staje się kryterium oceny politycznej i potępia wszelką odmienną myśl jako populistyczną lub neofaszystowską, a dyktaturę sędziów stawia ponad decyzjami demokratycznymi. Triumfuje jedynie słuszna myśl totalitarna.

Autor jest mieszkającym w swoim kraju rdzennym Szwajcarem, od dawna i z uwagą obserwującym Polskę. Tłumaczenie z francuskiego – Adam Gniewecki.

Artykuł Bernarda Mégeais pt. „Triumf jedynie słusznej myśli totalitarnej” znajduje się na s. 6 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Bernarda Mégeais pt. „Triumf jedynie słusznej myśli totalitarnej” na s. 6 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wojciech Cejrowski: Globalizacja zaszkodziła Europie, doprowadziła jedynie do punktowego boomu w Chinach

Krzysztof Skowroński i Wojciech Cejrowski mówią o pandemii koronawirusa. Analizują jej aspekty polityczne, gospodarcze i religijne. Komentują sytuację w Polsce, Europie i w Stanach Zjednoczonych.

Wojciech Cejrowski mówi o sytuacji na zamkniętej granicy amerykańsko-meksykańskiej. Przejeżdżają przez nią jedynie niezbędne transporty. Podróżnik analizuje pomysły rządów na poradzenie sobie z nadchodzącą recesją. Jego zdaniem winę za ogromne rozmiary epidemii ponoszą niemal wyłącznie Chiny. Z niepokojem Wojciech Cejrowski obserwuje godzące w wolność osobistą zarządzenia europejskich rządów:

W USA groźba kary więzienia za ucieczkę ze szpitala jest nie do pomyślenia.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” zwraca uwagę, że aktualne zamknięcie gospodarki jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Mówi również o przygotowanych już ekspresowych testach na obecność koronawirusa. Amerykanie będą mogli z nich korzystać już w tym tygodniu. Wojciech Cejrowski opisuje system polityczny USA, który umożliwia poszczególnym stanom wprowadzanie własnego prawodawstwa, a co za tym idzie, przyjmowanie różnych metod walki z epidemią.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnotowuje, że sytuacje nadzwyczajne ujawniają, że władze państwowe mają znacznie większe możliwości działania niż te, które wykorzystują na co dzień. Krytykuje skomplikowanie formularzy ZUS dla osób chcących uzyskać odroczenie składek na ZUS:

Konieczne jest moratorium na płacenie podatków. Państwo powinno powiedzieć: Nie przysyłajcie nam pieniędzy przez 3 miesiące i nie proście nas o pomoc. Budżet musi sobie poradzić z tymi pieniędzmi które ma i nie będzie pomagać.

Wojciech Cejrowski odnotowuje wzrost sprzedaży broni w czasie epidemii koronawirusa:

Jeśli państwo jest osłabione chińską zarazą, to nie ma czasu na ochronę obywateli. Kupowanie broni świadczy o roztropności obywateli.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wspomina, że w przeszłości w czasach zarazy licznie gromadzili się w kościołach. Uważa też, że kapłani powinni liczniej docierać do chorych. Wojciech Cejrowski przywołuje wyliczenia, zgodnie z którymi podczas epidemii koronawirusa istnieje szansa na uratowanie tak wielu nienarodzonych dzieci, że ich liczba może przerosnąć liczbę ofiar COVID-19.

Wojciech Cejrowski negatywnie ocenia ataki opozycji na prezydenta Andrzeja Dudę. Wyraża przekonanie, że gdyby głowa państwa w trakcie epidemii przebywała cały czas w Warszawie, mówiono by o tchórzliwym prezydencie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego komentuje kandydaturę Marka Jakubiaka na prezydenta. Podróżnik chętnie by widział w roli osoby sprawującej najwyższy urząd w państwie przedsiębiorcę, tak jak to ma miejsce w USA. Wojciech Cejrowski tłumaczy różnicę w sposobie dodrukowywania pieniędzy w USA i w Europie. Ocenia, że Donald Trump skieruje je we właściwe miejsca.

Jeżeli pusty pieniądz zostanie wysłany w kluczowe sektory, wypełni się treścią po zakończeniu kryzysu. Wypuszczanie pieniędzy i dawanie ludziom za siedzenie w domu nie ma sensu.

Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego wprowadzenie stanu wyjątkowego samo w sobie nie musi oznaczać radykalnego ograniczenia praw obywatelskich. Jak mówi podróżnik, przeprowadzenie wyborów prezydenckich w maju jest mało prawdopodobne i mało sensowne. Ocenia, że państwo nie powinno brać współodpowiedzialności za udzielane przez banki kredyty.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” punktuje porażkę globalizacji, która doprowadziła do stagnacji w Europie oraz Afryce i punktowego boomu w Państwie Środka.

Florek (FAKRO): Dzięki tzw. podatkowi estońskiemu, rozwój gospodarczy Estonii jest prawie dwa razy większy niż Polski

-To rozwiązanie daje wielką motywację przedsiębiorcom do inwestowania w swoje firmy, a nie do konsumowania wypracowanego zysku – dodaje Ryszard Florek.


Ryszard Florek, prezes firmy Fakro komentuje zapowiedzi zmian w sferze gospodarczej zaanonsowane podczas wczorajszego exposé premiera Mateusza Morawieckiego:

Zapowiedział bardzo wiele potrzebnych zmian dla Polski i polskiej gospodarki […] jedną z najciekawszych zapowiedzi było wprowadzenie tzw. podatku estońskiego. Jest to bardzo dobre rozwiązanie pobudzające rozwój gospodarczy. Korzystały z niego Niemcy po wojnie do lat 90. Od 2000 roku wprowadziła go Estonia i rozwój gospodarczy w Estonii jest prawie dwa razy większy niż w Polsce.

Rozwiązanie to polega na niepłaceniu przed przedsiębiorcę podatku od uzyskanych zysków, dopóty ten nie dokonuje ich wypłaty. W założeniu ma to pobudzić firmy do inwestycji w innowacje:

To rozwiązanie daje wielką motywację przedsiębiorcom do inwestowania w swoje firmy, a nie do konsumowania wypracowanego zysku. Drugą zaletą jest to, że te firmy nie będą musiały tak precyzyjnie prowadzić całej dokumentacji podatkowej, a kontrole u nich będą bezsensowne, bo wystarczy sprawdzić, ile firma wypłaciła z konta na prywatne cele, a nie analizować wszystkich wydatków, czy są kosztem, czy nie, bo to nie ma sensu.

Prezes firmy FAKRO podkreśla, iż jest to najciekawszy projekt zapowiedziany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Liczy na to, iż język, który mówił premier, będzie zrozumiały przez ministrów, szefa UOKiK-u, całej administracji państwowej oraz społeczeństwa. Komentuje także wycofanie się PiS-u z ustawy o likwidacji 30-krotności składek na ZUS:

To jest coś, co tylko skłóca partię rządzącą, a jest to niepotrzebne. […] To by podważyło zaufanie wielu przedsiębiorczych ludzi, zwłaszcza tych, którzy chcą wrócić z zagranicy i rozwijać polską gospodarkę […] nie wiem, czy warto kruszyć o to kopie.

Kolejną zapowiedzią z exposé było zwiększenie konkurencyjności rodzimych firm na rynku UE.

Dzisiaj warunki konkurencji obowiązujące w Unii Europejskiej i na rynku globalnym nie służą rozwojowi polskiej gospodarki. Służą kolonizacji biednych państw przez bogate państwa, które mają silne globalne koncerny, bo obywatele z biednych krajów muszą pracować na dobrobyt tych bogatych krajów. Globalne koncerny mają większą władzę niż państwa, niż rządy poszczególnych krajów i wysysają z kapitału kraje rozwijające się, które chciałyby zbliżać się do tych najbogatszych, ale w aktualnych warunkach nie mają szans.

A.M.K.

Marek Jurek: CETA to furtka, aby w zmienionych warunkach politycznych w USA przyjąć traktat TTiP

– CETA to dobre rozwiązanie tylko dla jednej strony – dla wielkich korporacji, które nie chcą mieć żadnych granic dla swojej działalności – powiedział Marek Jurek w Poranku Wnet.

 

Parlament Europejski przegłosował w środę zatwierdzenie unijno-kanadyjskiej umowy o wolnym handlu CETA. Za ratyfikacją opowiedziało się 408 z prawie 700 europosłów, którzy wzięli udział w głosowaniu. Debata przed głosowaniem stała się manifestacją przeciwko protekcjonizmowi i krytyką polityki handlowej prezydenta USA Donalda Trumpa.

[related id=3089]

Jak podkreślił były marszałek Sejmu, wielu posłów do parlamentu europejskiego z PiS głosowo wbrew własnym przekonaniom. – Niestety, czynniki polityczne w Warszawie w sprawie CETA opowiedziały się za „dobrą kontynuacją” wyborów Platformy, co wpłynęło na posłów z Prawa i Sprawiedliwości, którzy w większości głosowali za przyjęciem tej umowy.

– To jest bardzo zła decyzja, idąca wbrew założeniom Unii Europejskiej.  Jednocześnie mówi się o ochronie środowiska i dopuszcza handel żywnością zagrażającą zdrowiu ludności – podkreślił Marek Jurek.

 

ŁAJ