Nie ma rzeczy niemożliwych – rzecz o radości ze spotkania człowieka z człowiekiem i człowieka z Bogiem

Polskie rodziny otworzyły drzwi swoich domów i serc, być może często nie wiedząc, dla kogo. Ale dlaczego postanowili ugościć nieznajomych? Czego się spodziewali oni i przybysze z Afryki?

KURIER WNET·11 PAŹDZIERNIKA 2016

– Co robimy, Siostro? – na kilka miesięcy przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie Krzysztof Skowroński pytał siostrę Barbarę Kiragę, salezjańską misjonarkę w Afryce. – Nie mam pomysłu – odpowiedziała… Taki był początek wspaniałej przygody, pielgrzymki ludzi z Czarnego Lądu do Polski, świętującej 1050-lecie przyjęcia wiary w Chrystusa. Niektórzy z nich przyjechali dzięki wsparciu słuchaczy Radia Wnet.

Polskie rodziny otworzyły drzwi swoich domów i serc, być może często nie wiedząc, dla kogo. A tak naprawdę, to dlaczego postanowili ugościć nieznajomych? Czego się spodziewali zarówno oni, jak i przybysze z Czarnego Lądu?

– Jesteśmy katolikami od wieków, ale oni wnieśli nową jakość w nasze życie. Życie, w którym jest ciągły pośpiech, a ludzie są nieufni – nie są w stanie poświęcić się dla drugiego człowieka. Oni radują się z każdej, najmniejszej rzeczy. Chcą ze wszystkimi tworzyć wspólnotę i darzą innych zaufaniem; u nas to się nie zdarza.

– Nie myślałam, że Biali i Czarni mogą tworzyć jedną rodzinę. Nie wyobrażałam sobie Białych w taki sposób, w jaki ich doświadczyłam tutaj. W Gabonie Biali i Czarni nie współżyją ze sobą, jedni i drudzy są przez siebie bardziej czy mniej odpychani, a tutaj przekonałam się, że może być inaczej. Wyjadę stąd z takim doświadczeniem, że Polska jest naprawdę chrześcijańska.

– Jesteśmy z różnych krajów i mówimy w różnych językach, ale przed Bogiem mówimy jednym i tym samym językiem – językiem miłości. Mam dużo do powiedzenia, ale jeżeli zacznę mówić o tym wszystkim, co mam w sercu – zacznę płakać.

– Kiedy dowiedzieliśmy się, że możemy tu przyjechać, wciąż wątpiliśmy, że to naprawdę się stanie. A jeżeli już pojedziemy, to w jaki sposób będziemy traktowani. Okazało się, że kiedy dotarliśmy do celu, poczuliśmy, że jesteśmy u siebie. Trafiliśmy do rodzin, które traktowały nas lepiej niż nasze własne rodziny.

Afryka wyjechała z nieco wyidealizowanym obrazem Polski, bo trafiła w szczególne miejsca i czas. A może jesteśmy właśnie tacy, jakimi zobaczyli nas goście z innego kontynentu, tylko nie chcemy o tym wiedzieć… Oni widzieli nas rozmodlonych i dziwili się temu, ale i my widzieliśmy ich takich i dziwiliśmy się temu.

 


Cały artykuł Luizy Komorowskiej pt. „Nie ma rzeczy niemożliwych” można przeczytać na s. 7 październikowego „Kuriera Wnet” nr 28/2016, wnet.webbook.pl.
______
Od czerwca 2016 r. „Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9-15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Luizy Komorowskiej pt. „Nie ma rzeczy niemożliwych” na s. 7 październikowego „Kuriera Wnet” nr 28/2016, wnet.webbook.pl