Konieczność zdecydowania i konsekwencji /Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey, Janusz Kowalski, „Kurier WNET” 84/2021

Budujmy sojusze geopolityczne w UE w oparciu o twarde interesy. Zastanówmy się, co możemy zrobić od strony politycznej, żeby projekt Odessa–Brody–Płock–Gdańsk wszedł w końcu w fazę realizacji.

Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey, Janusz Kowalski

Dzisiejsza polityka zmierzająca ku dywersyfikacji dostaw nośników energii skupiła się na gazie. Mamy w tym pewne sukcesy – gazoport działa, proces realizacji Baltic Pipe trwa. Jednak w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego powstała koncepcja spółki Sarmatia, której udziałowcami zostali narodowi operatorzy ropociągów z Polski, Litwy, Ukrainy, a także azerski koncern wydobywczy SOCAR. W przypadku powodzenia tego projektu wytworzyłby się ekosystem biznesowy m.in. na Ukrainie czy w Gruzji, związany z rynkiem Polski, a nie z Federacją Rosyjską. Część środków, które teraz płacimy za transport ropy, nie trafiałaby na Białoruś czy do międzynarodowych przewoźników, ale do krajów, w których mamy także interesy polityczne. Czas rządów PO to zamrożenie tego projektu. Czy widzi Pan szanse, by zrealizować go w obecnych warunkach? Co musiałoby się stać, by ropa popłynęła do polskich i czeskich rafinerii tym szlakiem?

Strategia dywersyfikacji dostaw węglowodorów do Polski, a więc gazu ziemnego i ropy naftowej, przygotowana na przełomie 2006 i 2007 roku przez rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego pod patronatem i z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, opierała się na trzech projektach. Bezpośrednim powodem przygotowania dwóch pierwszych projektów, które dotyczyły dywersyfikacji dostaw gazu do Polski, był szantaż gazowy, którego dopuścił się na przełomie lat 2005/2006 wobec Polski rosyjski Gazprom. Chodzi o słynną wyszantażowaną przez Kreml zmianę warunków cenowych kontraktu jamalskiego oraz wprowadzenie jako dostawcy gazu dla Polski do 2010 r. podstawionej spółki RosUkrEnergo, w której Gazprom miał 50% udziałów.

Pierwszym projektem było zainicjowanie w 2006 r. budowy terminalu LNG na polskim Wybrzeżu. W 2007 r. wybrano Świnoujście jako lokalizację pierwszego w basenie Morza Bałtyckiego gazoportu. Drugim projektem była budowa gazociągu Baltic Pipe. W 2007 r. weszliśmy w fazę projektową; zabrakło roku, półtora, żeby wejść w fazę realizacyjną. Niestety projekt został zatrzymany przez premiera Tuska na początku rządów PO-PSL.

Trzeci projekt, Odessa–Brody–Płock–Gdańsk, jest mi najbliższy. Uczestniczyłem w nim jako pracownik Ministerstwa Gospodarki, przygotowując dwa szczyty energetyczne: w maju 2007 r. w Krakowie i w październiku w 2007 r. w Wilnie. Przywódcy Gruzji, Ukrainy, Azerbejdżanu i Litwy, przy udziale specjalnego przedstawiciela Kazachstanu, wzięli udział w szczycie w Krakowie. Prezydent Alijew zadeklarował tam wówczas 10 mln ton ropy naftowej, jako że żaden taki projekt nie może ruszyć bez kontraktu na surowiec. Projekt umożliwiałby przesył ropy z Morza Kaspijskiego w naszą część Europy, bez pośrednictwa Rosji.

W Wilnie spędziłem ponad tydzień, pracując przy strategicznej umowie realizacji projektu Odessa–Brody–Płock–Gdańsk, której istotą była budowa 100-km odcinka łączącego ukraińskie Brody z polskim punktem ropociągu Przyjaźń – Adamowem. Szczyt wileński w zasadzie potwierdził zasady realizacji projektu oraz model funkcjonowania spółki Sarmatia, która miała przede wszystkim zbudować brakujący odcinek. W latach rządów PO-PSL ukraińskie i białoruskie rafinerie odbierały już nawet ropę naftową za pomocą części tej infrastruktury, tj. przez Gruzję, następnie tankowcami przez Morze Czarne do Odessy i ropociągiem do Brodów czy do białoruskich rafinerii.

Nam brakowało jedynie tego krótkiego odcinka, by przesyłać 10–20 mln ton ropy naftowej via Gdańsk do innych zainteresowanych kontrahentów oraz oczywiście do polskich rafinerii w Gdańsku i Płocku.

Warto tutaj wspomnieć, że sprzedaż ropy naftowej jest najbardziej dochodowym źródłem gospodarki Federacji Rosyjskiej. (…)

Rząd Łukaszenki aresztuje polskich działaczy społeczno-kulturalnych. Polska rok do roku płaci olbrzymią dywidendę bezpośrednio do budżetu białoruskiego, właśnie z tytułu przesyłu ropy i gazu. We wspomnianym już 2013 r. przekazała pośrednio stronie białoruskiej 650 mln USD. Czy ropociąg dałby nam narzędzie wpływu również na politykę białoruską?

Osobiście przyznaję rację najlepszemu w mojej ocenie polskiemu geopolitykowi, prof. Przemysławowi Żurawskiemu vel Grajewskiemu, który w swojej znakomitej książce pt. „Polska polityka wschodnia 1989–2015”, podsumowującej 25 lat polityki Polski względem państw byłego Związku Sowieckiego, stawia smutną, choć prawdziwą tezę: Polska przez ćwierć wieku nie prowadziła realnie żadnej polityki względem Białorusi. Są tutaj bowiem dwa wektory: interesy Polaków mieszkających na Białorusi, które wymagają, aby Polska zrobiła wszystko, by o swoich rodaków dbać; z drugiej strony, mając świadomość, że na terenie Białorusi interesy mają również inne państwa UE, przede wszystkim Niemcy, musimy mieć narzędzia wzmacniania polskiej obecności gospodarczej u wschodniego sąsiada, by Białoruś nie pogłębiała współpracy z Kremlem.

Realna polityka polega na tym, że jeśli jest możliwość, należy z niej bezwzględnie korzystać. Polska teoretycznie może użyć własnej infrastruktury gazowej i paliwowej do dostarczania ropy i gazu ziemnego na Białoruś poza Federacją Rosyjską; takie symulacje były robione za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Błędem jest rezygnacja z myślenia, że możemy wzmocnić suwerenność Białorusi, której niepodległość leży w żywotnym interesie Polski, ponadto poprawiać sytuację Polaków na Białorusi i wreszcie – zarabiać na tym. Należy wziąć pod uwagę wszystkie te czynniki.

Białoruś jest rok w rok szantażowana w obszarze dostaw węglowodorów przez Władimira Putina. W dobrym scenariuszu w tej dekadzie mogliśmy wykorzystywać gazociąg jamalski, przy pełnej konsekwencji i determinacji polskiego państwa, do przesyłu gazu ziemnego na Białoruś. Z kolei infrastrukturę projektu Odessa–Brody–Płock–Gdańsk należałoby wpisać w scenariusz uniezależnienia Białorusi od dostaw rosyjskiej ropy naftowej. Jego realizacja na pewno uzyskałaby poparcie dużej części państw UE, rozumiejących, jak ważne jest stworzenie dla Białorusi infrastrukturalnej alternatywy.

Ale niestety sami będziemy potrzebować gazu ziemnego. Polska bowiem ponownie weszła na szybką ścieżkę uzależnienia się od surowca z Federacji Rosyjskiej.

Decyzja likwidacji polskiej suwerenności energetycznej opartej na zasobach krajowego węgla brunatnego i kamiennego, i przestawiania polskiej gospodarki na gaz ziemny, którego w Polsce po prostu nie ma, jest arcyniebezpieczna. Wszystkie prognozy wskazują, że za 15 lat będziemy potrzebowali 35–40 mld m3 gazu, co spowoduje drastyczne uzależnienie się od dostaw z Rosji.

Puentując: dobrze mieć marchewkę, ale i biczyk na władze w Mińsku?

Lepiej uzależnić relacje od inwestycji i budować je w oparciu o twarde interesy, a nie emocje. Jest w tym coś niezwykłego. Polskie podejście do Białorusi jest zupełnie pozbawione realizmu. Polskie firmy powinny być obecne na Białorusi. Jest ona naszym najbliższym sąsiadem, dlaczego zatem mieliby tam zarabiać Francuzi, Niemcy, czy przede wszystkim Chińczycy? Z drugiej strony za wzór stawiamy często znacznie groźniejszy komunistyczny reżim ChRL, który technologicznie chce opanować wolny świat.

Realną polityką jest uznanie, że interesy Polaków na Białorusi wymagają również oferty geopolitycznej i gospodarczej. Polskie firmy, zdobywając miejsca firm rosyjskich, będą uderzały gospodarczo w reżim Putina. Ropociągi i gazociągi to najlepsza metoda odsunięcia Białorusi od Rosji. Musimy zatem odpowiedzieć na pytanie: czy w polskim interesie jest wzmacnianie niezależności politycznej i gospodarczej od Kremla wszystkich naszych wschodnich sąsiadów? Jestem tu zwolennikiem koncepcji Piłsudskiego. W obecnych realiach współpracujmy z Ukrainą, z Rumunią, która jest bardzo ważna i której jestem wielkim przyjacielem, z państwami bałtyckimi. Budujmy sojusze geopolityczne w UE w oparciu o twarde interesy. Zastanówmy się, co możemy zrobić od strony politycznej, żeby projekt Odessa–Brody–Płock–Gdańsk wszedł w końcu w fazę realizacji.

Jedna z dwóch czeskich rafinerii kontrolowanych przez Orlen już pracuje na azerskiej ropie, która obecnie jest transportowana z terminali położonych nad Adriatykiem. Czy inne polskie rafinerie mogłyby przerabiać ropę z Azerbejdżanu?

To jest wyłącznie kwestia przystosowania części instalacji rafineryjnych do uzyskiwanych z przerobu ropy produktów oraz logistyki magazynowej. Pamiętajmy jednak, że infrastrukturalnie budowa odcinka Odessa–Brody–Płock–Gdańsk daje możliwości eksportowe, nawet gdyby polskie rafinerie nie chciały być odbiorcami tego surowca. (…)

Polska jest również dużym absorbentem CO2 ze względu na zalesienie. Gdyby UE wyliczała emisję netto CO2, prawdopodobnie ten bilans nie byłby dla Polski aż tak zły, nawet w porównaniu z takimi krajami jak Belgia czy Holandia.

Jak już mówiłem – brakuje nam po prostu narodowej strategii energetycznej i twardej konsekwencji w jej realizacji. Każda strategia dotycząca bezpieczeństwa energetycznego jest obliczana na 20–30 lat. Nie można planować budowy elektrowni węglowej, jeśli chwilę później z powodów ideologicznych plan zostaje zawieszony, jak w przypadku elektrowni w Ostrołęce, która w mojej ocenie powinna powstać jako elektrownia węglowa, a nie zasilana potencjalnie rosyjskim gazem. Jestem zwolennikiem patrzenia na ten temat w sposób zimny, bardzo spokojny i konsekwentny. I budować wokół realizacji strategicznych interesów Polski szeroki konsensus polityczny.

O budowie elektrowni atomowych mówiło się w Polsce w latach 70. XX w., już w XI wieku, mówiło się w 2015 roku. Dalej stoimy w miejscu.

Zgoda na likwidację polskiego górnictwa, czyli walka z surowcem, jest fundamentalnym błędem. Na całym świecie zwiększa się wydobycie i zużycie węgla. Transformacja energetyczna to proces inwestycji w nowoczesne technologie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by polski węgiel ustawić w centrum polskiej transformacji energetycznej i w niego inwestować.

Są dwa modele transformacji: norweski i niemiecki. Norwegowie, rozumiejąc gospodarkę niskoemisyjną, od kilku lat inwestują w wytwarzanie wodoru z gazu ziemnego. Potrafią wykorzystać „błękitne paliwo” w projektach „zielonych”.

Niemiecka ścieżka polskiej transformacji energetycznej to faktyczne uzależnienie się od importu niemieckich technologii OZE i rosyjskiego surowca z Nord Stream. Jest to najdroższy z możliwych modeli – tracimy suwerenność energetyczną i przepłacamy za to setki miliardów złotych, wzmacniając niemiecką gospodarkę. A ideologia zderza się z rzeczywistością w taki sposób, że Niemcy likwidują atom, likwidują węgiel i za chwilę nie będą mieli z czego produkować energii elektrycznej. My idziemy w dokładnie tym samym kierunku – nie mamy atomu, a już eliminujemy węgiel, nie mając nic w zamian. Za kilka dosłownie lat będziemy skazani na import energii elektrycznej. Jedyne, co zostanie, to gaz ziemny, a to są ogromne koszty. Będziemy musieli kupować go z Rosji, nie ma bowiem innej możliwości, by polską gospodarkę zaopatrzyć w taką ilość gazu ziemnego, której z uwagi na realizowaną ideologiczną dekarbonizację będziemy jeszcze w tej dekadzie potrzebować.

Wydobywamy 4 mld m3, a nasze zużycie chcemy ustawić na poziomie 40 mld m3. W tym sensie Polska robi wielki prezent Władimirowi Putinowi.

Cały wywiad Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya z posłem SP Januszem Kowalskim, pt. „Polityka Polski. Konieczność zdecydowania i konsekwencji”, znajduje się na s. 1 i 4 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 84/2021.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya z posłem SP Januszem Kowalskim, pt. „Polityka Polski. Konieczność zdecydowania i konsekwencji”, na s. 1 i 4 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 84/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Waldemar Buda: Polski Ład to propozycja przemodelowania wielu segmentów życia gospodarczego i społecznego

Wiceminister inwestycji i rozwoju o Polskim Ładzie: programie mieszkaniowym i wyższej kwocie wolnej od podatku; oraz o ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy.


Waldemar Buda wyjaśnia założenia zaprezentowanego w sobotę Polskiego Ładu.

[related id=144976 side=left]Wiceminister inwestycji i rozwoju odnosi się do zarzutów, że w Polskim Ładzie zawarte są niezrealizowane wcześniej obietnice PiS. Wyjaśnia, że podeszli do programu Mieszkanie + bardzo poważnie. Nie wszystko jednak udało się zrobić.  Zauważa, że

Dzięki podwyższeniu kwoty wolnej od podatku nie zapłacą go emeryci z emeryturą do 2,5 tys., czy ludzie zarabiający płacę minimalną. Buda stwierdza, że wszystkie osoby, które mają dochody poniżej 10 tys. na tym zyskają. Tylko ułamek społeczeństwa zarabia więcej.

Jak  mówi rozmówca Katarzyny Adamiak, umowy o pracę będą częściej zawierane ze względu na przyszłe wdrożone mechanizmu przez PiS. Albowiem pracodawcom nie będzie się opłacało zawierać z pracownikami innych umów.

Skończymy z obchodzeniem polskiego prawa w tej sprawie.

Jak deklaruje poseł PiS, zajmują się głównie środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Chodzi o wymianę pieców, rozbudowę kolei itd. Łącznie środki z KPO i z Polskiego Ładu mają się przyczynić do niskiego bezrobocia.

Polityk odnosi się także do możliwości uchwalenia przez Senat poprawek do ustawy ratyfikacyjnego unijnego Funduszu Odbudowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wróblewski: Europejski Fundusz Odbudowy to krok w kierunku federalizacji UE. Tego w zasadzie nikt nie ukrywa

W „Poranku WNET” publicysta i prezes Warsaw Enterprise Institute, Tomasz Wróblewski mówi m.in. o spłacie unijnego Funduszu Odbudowy oraz nowych międzynarodowych podatkach, które rozważa UE.


W najnowszym „Poranku WNET” Tomasz Wróblewski opowiada m.in. o perspektywie spłaty unijnego Funduszu Odbudowy:

Cały projekt, nad którym trwają teraz dyskusje w Parlamencie oparty został na koncepcji wyemitowania wspólnych obligacji unijnych. Mają być one mechanizmem spójności przyszłej Unii Europejskiej, czyli jak się razem zadłużamy – musimy się też wspólnie spłacać.

Tomasz Wróblewski opisuje trzy rozważane przez UE opcje spłaty wspólnie zaciętego długu. Jak podkreśla publicysta, dla Polski najmniej korzystny jest pierwszy z trzech wariantów:

Pierwsza jest dla nas najbardziej niebezpieczna – to jest podatek od obrotu zielonymi obligacjami od emisji CO2. Wtedy, im więcej dwutlenku węgla będziemy emitować, tym więcej będziemy musieli kupować tych obligacji i – tym większe będą opłaty. Opłaty te szły by bezpośrednio do Komisji Europejskiej.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego przybliża też temat międzynarodowych podatków, o których myśli się w Unii Europejskiej. Jak zaznacza publicysta – trwają rozmowy między UE a USA w sprawie m.in. podatku klimatycznego czy od wielkich korporacji:

Trzeci proponowany przez UE podatek dotyczy opodatkowania gigantów technologicznych. (…) To jest z kolei przedmiotem dyskusji z USA, które mówią, że są gotowe zgodzić się na opodatkowanie ich firm technologicznych, jeżeli Europa zgodzi się na podniesienie swojego podatku korporacyjnego, czyli CIT-u do 21% – relacjonuje ekspert.

Wróblewski sądzi, że urzędnicy Komisji Europejskiej będą zabiegać o wprowadzenie tych podatków, aby zwiększyć swoje prerogatywy. Wróblewski wypowiada się także na temat federalizacji UE:

Europejski Fundusz Odbudowy to jest z założenia krok w kierunku federalizacji UE. Tego w zasadzie nikt nie ukrywa. Zwolennicy i entuzjaści federalizacji Unii są tym działaniem bardzo podekscytowani. To „małżeństwo z kredytem” jest w jakiś sposób uzależniające – zaznacza na antenie WNET Tomasz Wróblewski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Mariusz Gierej: Platforma traktowała mniejsze opozycyjne partie jak swoje księstwa wasalne. Dostrzegł to Kaczyński

W „Poranku WNET” dziennikarz mpolska24.pl, Mariusz Gierej, mówi o zdolnościach koalicyjnych poszczególnych partii oraz o współpracy PiS i Lewicy – które zdaniem redaktora mogą zostać koalicjantami.


W czwartkowym „Poranku WNET” Mariusz Gierej opowiada m.in. zmianach na polskiej scenie politycznej i o zdolnościach koalicyjnych poszczególnych partii:

Z obecnych mniejszych partii koalicyjnych PiS Zbigniew Ziobro ma chyba najmniejszą zdolność koalicyjną.(…) Prawdopodobnie nie będzie w stanie zawiązać konfederacji ani z PiS-em ani z Konfederacją. Zdolność koalicyjną ma natomiast dalej Jarosław Gowin.

Gość WNET mówi także o współpracy PiS i Lewicy. Redaktor sądzi, że dwie partie mogą zostać koalicjantami. Jak podkreśla dziennikarz wiele zależy od zachowywania się aktualnych koalicjantów PiS w Zjednoczonej Prawicy:

Prawo i Sprawiedliwość pokazało ostatnio, że może się dogadać jednocześnie i z lewicą i z prawicą. (…)

Rozmówca Łukasza Jankowskiego przybliża również powody, dla których Lewica zdecydowała się na współpracę z PiS-em:

Platforma traktowała mniejsze opozycyjne partie jak swoje księstwa wasalne, tak jak kiedyś PiS traktował Konfederację. Tam łowili wyborców. Oni sobie zdawali sprawę, że marginalizują Lewicę, co dostrzegł także Jarosław Kaczyński i zaproponował im wyjście z klinczu kosztem Platformy.

Ostatnie manewry na polskiej scenie politycznej według Giereja są zwycięskie dla Jarosława Kaczyńskiego, prezesa partii rządzącej:

To, że ktoś taki jak Jarosław Kaczyński potrafi wywrócić polską politykę od upadającej koalicji rządzącej do upadającej opozycji – to naprawdę jest na co popatrzeć. I jest co komentować.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Kaleta: Weszliśmy w pogłębioną integrację europejską. KE została znacznie wzmocniona i to bez zmiany traktatów

Czy grozi nam spłacanie cudzych długów i płacenie podatków narzuconych nam przez KE? Sebastian Kaleta o głosowaniu nad Europejskim Funduszem Odbudowy i zagrożeniach związanych z funduszem.

Sebastian Kaleta komentuje wtorkowe głosowanie nad Krajowym Planem Odbudowy. Wyjaśnia, dlaczego Solidarna Polska głosowała inaczej niż reszta Zjednoczonej Prawicy. Chodzi o rozporządzenie KE ws. powiązania funduszy unijnych z praworządnością, które nie przestało obowiązywać oraz o uwspólnotowienie długu i możliwość nakładania przez Komisję podatków na Polskę. Stwierdza, że to nie pierwszy raz, gdy prawica jest podzielona w stosunku do integracji europejskiej. W głosowaniu nad traktatem lizbońskim Prawo i Sprawiedliwość się podzieliło. Klub jednak przetrwał, a  w 2015 r. PiS wygrał wybory.

Mówi, że pomimo podziału w tym głosowaniu w Zjednoczonej Prawicy, to koalicja nadal ma się dobrze. Podział jest według naszego gościa dowodem dojrzałości politycznej rządu.

Kaleta zaznacza, że grożą nam takie rzeczy jak spłata długów za Hiszpanię, czy narzucanie Polsce podatków unijnych. Podkreśla, że wielką niewiadomą jest sposób nakładania unijnych podatków. Nie wiemy, czy będziemy mogli je zablokować.

Jak stwierdza wiceminister sprawiedliwości, Solidarna Polska próbowała uzyskać w tej sprawie informacje od ministra ds. Unii Europejskiej Konrada Szymańskiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Krzysztof Bosak: Fundusz Odbudowy to kolejny krok w kierunku budowy superpaństwa, w którym nie mamy nic do powiedzenia

Krzysztof Bosak o umowie rządu z górnikami oraz o unijnym Funduszu Odbudowy: wzmocnieniu kompetencji KE, spolegliwej postawie polskiego rządu wobec planów Brukseli i skutkach tej postawy.

Sądzę, że temat górnictwa w Polsce mamy już pogrzebany.

Krzysztof Bosak kwestionuje zarówno Fundusz Odbudowy Unii Europejskiej, jak i umowę między rządem a związkowcami. Wyjaśnia, że mamy do czynienia z likwidacją polskiego górnictwa poprzez przekupstwo związków zawodowych.   Poseł Konfederacji podkreśla, że z Konstytucji wynika uchwała Sejmu w sprawie Funduszu Odbudowy nie powinna zapadać zwykłą większością głosów, lecz większością dwóch trzecich. Obawia się, że w związku z tym funduszem Polska może wpaść w tarapaty.

  Bosak przypomina, że premier Mateusz Morawiecki deklarował, że sam wymyślił ogólnounijne podatki. Chodzi o podatek cyfrowy, od plastiku i od śladu węglowego. Nie były one konsultowane z polskim Sejmem, nie mówiąc już o opinii publicznej. W rezultacie nowych podatków za kilkanaście lat wzrosną koszty transportu i dóbr konsumpcyjnych.

Polityka Ruchu Narodowego nie przekonuje wskazywanie na duże środki finansowego, jakie mamy otrzymać z funduszu. Określa je jako łapówkę. Podkreśla, że tym, co buduje konkurencyjność w długim okresie są stabilne obroty z zamówień rynkowych. Przyznaje, że pozytywną stroną unijnego funduszu są inwestycje w energetykę i infrastrukturę.

Unia Europejska powołała nowe idących kilka miliardów funduszy na promowanie wartości Unii Europejskiej w tym demokracji i praworządności w państwach członkowskich więc teraz np. organizacje pozarządowe zajmujące się tym tematem będą finansowane bezpośrednio przez Brukselę. Będziemy się także na to zrzucać.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że premierzy Polski i Węgier wycofali swoje weto, podczas gdy Komisja Europejska nie wycofała rozporządzenia o warunkowości.

Przypomina, że pakt finansowy, który dziesięć lat temu został zawetowany przez Brytyjczyków, był bardzo podobny do obecnie proponowanego funduszu odbudowy. Został on odrzucony, a UE istnieje dalej.

Krzysztof Bosak stwierdza, że na miejscu partii Zbigniewa Ziobry przeszedłby do opozycji.

Przypomina, że za konsekwentnie antyunijne poglądy spędził poza parlamentem trzy kadencje.

Zachęcam wszystkich, żeby rozróżniali postawy polityków na podstawie ich czynów, a nie na podstawie ich słów

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Janusz Kowalski: Miliony Polaków będą płacić podatki bezpośrednio do budżetu UE. Tworzy się superpaństwo

Janusz Kowalski o umowie między Lewicą a PiS-em, staniu na straży wartości i suwerenności przez Solidarną Polskę oraz o tym, czego boją się politycy PO.

Janusz Kowalski odnosi się do umowy między PiS-em a Lewicą. Stwierdza, że federacyjna wizja Unii Europejskiej, która wynika z Funduszu Odbudowy jest zgodna z tym, co deklaruje Lewica.

Nie chcemy, by unijni biurokraci mieli możliwość korzystania z bardzo groźnego narzędzia i blokowania funduszy dla Polski.

Solidarna Polska tymczasem, jak deklaruje jej poseł, stoi na straży polskiej suwerenności. Przypomina, że ustawa o nowych zasobach oddaje w ręce unijne decydowanie o kilku ważnych podatkach: od śladu węglowego oraz cyfrowym.

Dzień po przegłosowaniu mogą nałożyć na Polskę wysokie podatki.

Podkreśla, że dotacje, które otrzymamy od Brukseli to dług, który trzeba będzie oddać. Wskazuje na analizę prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego. Jak dodaje:

Miliony Polaków będą płacić podatki bezpośrednio do budżetu Unii Europejskiej. Tworzy się superpaństwo Unia Europejska.

[related id=left side=142900]Polityk zaznacza, że Fundusz Odbudowy stanowi zagrożenie dla polskiej suwerenności. Czemu Solidarna Polska będzie w koalicji z partią oddającą jej część? Wyjaśnia, że alternatywą jest powrót Platformy do władzy. Jak dodaje, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jest strażnikiem polskich wartości w rządzie.

Jesteśmy jedyną partią, która w tej sprawie broni konsekwentnie polskiej suwerenności. Bronimy polskiego węgla. Spotykamy się z górnikami zagrożonymi transformacją energetyczną.

Przyznaje, że w sprawach energetycznych Konfederacja reprezentuje takie stanowisko jak Solidarna Polska. Wierzy, że Zjednoczona Prawica przetrwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

[PILNE] Rząd przyjął projekt ustawy o zasobach własnych UE. Przeciw głosowali Ziobro i Wójcik

Z ostatniej chwili. Rząd właśnie zdecydował o przyjęciu projektu ustawy o ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej.

Jak podał około południa we wtorek portal 300polityka.pl – rząd przyjął projekt ustawy o ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej. Przyjęty projekt ustawy jest w praktyce niezbędny do uruchomienia procedur Funduszu Odbudowy.

Według przekazanej informacji, przeciw przyjęciu projektu ustawy głosowali Zbigniew Ziobro oraz Michał Wójcik. Pozostali członkowie rządu głosowała „za”.

W przypadku uruchomienia europejskiego Funduszu Odbudowy, czyli pomocy finansowej dla gospodarek krajów członkowskich w związku z pandemią koronawirusa, Polska może otrzymać wsparcie w wysokości 58 mld euro.

N.N.

Źródło: 300polityka.pl

Robert Biedroń: rząd spełnił wszystkie postulaty Lewicy w sprawie ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy

Po spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim i szefem klubu PiS Ryszardem Terleckim, Robert Biedroń potwierdził, że w kwestii Funduszu Odbudowy wszystkie postulaty Lewicy zostały spełnione.

W ramach projektu Funduszu Odbudowy Lewicy udało się wynegocjować 850 mln euro dla szpitali powiatowych, 300 mln euro dla branż gastronomicznej i hotelarskiej, a także powstanie 75 tys. tanich mieszkań na wynajem. 30 proc. z tych kwot ma trafić do samorządów. Jak poinformował dziś Robert Biedroń po spotkaniu z Mateuszem Morawieckim i Ryszardem Terleckim:

Rząd spełnił wszystkie postulaty Lewicy w sprawie ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy. (…) Wszystkie te rzeczy, które zostały wynegocjowane muszą znaleźć swoje zapisy w Krajowym Planie Odbudowy, co zostanie wysłane Komisji Europejskiej

Co więcej, rząd ma za zadanie przygotować teraz szczegółowy plan wydatkowania pieniędzy z Funduszu. W tym celu ma zostać powołany Komitet Monitorujący ds. wydawania środków. Jak komentował Robert Biedroń:

Polki i Polacy potrzebują tych środków. Wszystkie ugrupowania ponad podziałami mówiły „tak” dla tych środków. My zdecydowaliśmy się te sprawy załatwić dla ludzi, żeby te pieniądze trafiły tam, gdzie są najbardziej potrzebne.

Mimo tych zapewnień, polityk nie określił jednoznacznej deklaracji, czy w zamian za poparcie postulatów, politycy Lewicy zagłosują „za” ratyfikacją Funduszu Odbudowy.

Jednakże Robert Biedroń nie był jedynym uczestnikiem spotkania, który zdecydował się zabrać głos. W sprawie funduszowych negocjacji wypowiedział się również Ryszard Terlecki, który potwierdził ustalenia przekazane przez Biedronia. Jak dodał szef klubu PiS:

To trudne rozmowy, z obu stron padały trudne argumenty, ale znaleźliśmy możliwość dogadania się w kluczowych kwestiach. Cieszymy się, że jest ugrupowanie które poważnie podchodzi do problemu, który w najbliższym czasie jest dla Polski najważniejszy.

N.N.

Źródło: Onet.pl

Kanthak: Chaos wokół RPO to wina większości senackiej oraz ordynacji wyborczej

Rzecznik Solidarnej Polski mówi o możliwych wariantach rozwiązania problemu z wyborem nowego rzecznika Praw Obywatelskich, wyborach prezydenta Rzeszowa i funduszu odbudowy UE.

Jan Kanthak komentuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że Rzecznik Praw Obywatelskich nie może piastować swojej funkcji po upływie kadencji. Wskazuje, że TK nie mógł wydać innego orzeczenia, a chaos wokół RPO jest konsekwencją tego, że w Senacie większość posiada opozycja.

Być może, funkcję rzecznika w częściowym zakresie będzie pełnił jego zastępca. […] Urząd RPO nie zniknie z mapy instytucji państwa polskiego.

Jak zapowiada parlamentarzysta, możliwe jest uchwalenie ustawy zmieniającej zasady wyboru Rzecznika.  W odpowiedzi na wyrazy niepokoju ze strony Komisji Europejskiej, gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że:

Organy UE powinny zająć się rozwiązaniem problemu z dostawami szczepionek przeciw koronawirusowi, a nie ingerować w wewnętrzne sprawy państw członkowskich.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk odnosi się ponadto do kwestii wyborów na prezydenta Rzeszowa. Zaznacza, że wywodzący się z Solidarnej Polski wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł bierze w nich udział jako kandydat niezależny.

Cieszy nas poparcie ze strony byłego kandydata Porozumienia, ale nie przenosiłbym tej sytuacji na grunt ogólnokrajowy.

Poruszony zostaje również temat unijnego funduszu odbudowy. Poseł Jan Kanthak wskazuje na zagrożenie związane z forsowanym przez Brukselę mechanizmem kontroli praworządności. Przestrzega ponadto przed konsekwencjami zaciągania wspólnego długu przez państwa członkowskie.

Nasze stanowisko w tej sprawie od wielu miesięcy jest jasna i klarowna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.