Czas próby Mikela Artety

Na samym początku muszę się pochwalić. 30 listopada, po meczu Tottenhamu z Chelsea, napisałem, że projekt Mourinho zaczyna nabierać kształtów.

Stwierdziłem również, że Olivier Giroud powinien być częściej brany pod uwagę przy ustalaniu składu przez Franka Lamparda.

Szkoleniowiec ,,The Blues’’ prawdopodobnie przeczytał mój artykuł, gdyż Francuz w meczu z Sewillą wyszedł w pierwszym składzie i strzelił cztery bramki. Świadczy to dobrze, nie tyle o mnie, ale o zespole ,,portalowym’’ Radia WNET i o naszych zasięgach.

Na razie, nie myliłem się też w sprawie Mourinho. W prestiżowych derbach północnego Londynu, przeciwko Arsenalowi,  ,Spurs pokazali dlaczego trzeba się z nimi liczyć.  Do tego z lokalnym rywalem, w którego cieniu Tottenham musiał funkcjonować przez tyle lat.

Obydwaj trenerzy dostali pracę w wyżej wymienionych klubach lekko ponad rok temu. Przejęcie drużyny w trakcie sezonu, do tego w kryzysie, do zadań najprostszych nie należy. I o ile zeszły sezon był jeszcze czasem aklimatyzacji i wprowadzania nowych, własnych rozwiązań, to teraz przyszedł czas weryfikacji. Tutaj, niestety dla fanów Arsenalu, Mikel Arteta wypada blado przed Portugalczykiem.

,,The Special One’’ zaimplementował w swoim zespole to, z czego znane były jego poprzednie wielkie drużyny. Chodzi o dyscyplinę taktyczną, szybki kontratak i nieprzerwaną wiarę w zwycięstwo.

Symptomatyczna była bramka na 2:0 w niedzielnych derbach. Arsenal był bardzo bliski strzelenia gola, zawiódł na ostatniej prostej i momentalnie piłka była po drugiej stronie boiska i zaraz potem w siatce „Kanonierów”. Tego typu akcje leżą w DNA drużyn Jose Mourinho.

Kibice Arsenalu liczyli, że ich los odwróci się w derbach. Że ta atmosfera wyniesie ich ulubieńców ponad przeciętność, do której powoli zaczynają przyzwyczajać kanonierzy. Jednak po raz kolejny, wydawali się ,,bezzębni’’ w starciu z bardziej wymagającym przeciwnikiem.

Ostatnio, sezon Arsenalowi uratowało zwycięstwo w pucharze Anglii. Teraz może to być za mało. Poza tym, przy takich wynikach wątpliwe jest, by Mikel Arteta doczekał na swoim stanowisku wiosny.

Ledwo rok temu, miałem okazję być w Londynie na spotkaniu Arsenal- Eintracht Frankfurt. Po tamtym meczu, pracę stracił Unai Emery, a następnie zatrudniono jego rodaka. Raczej nikt się nie spodziewał, że ledwie rok później ,,the gunners’’ znajdą się w podobnej sytuacji. Arteta jest młody, ambitny i związany z klubem. Twierdzi, że potrzebuje czasu na wprowadzenie swojej filozofii gry.

Pytanie czy zamiast próbować grać pięknie jak Guardiola, nie musi teraz zacząć wygrywać, jak Mourinho. Czyli nie ważne jak, ale wygrywać.

Nowy sen ,,Spurs’’

Hitem piłkarskiego weekendu w Anglii, było spotkanie między Chelsea a Tottenhamem Hotspur. Przed spotkaniem można było doszukać się wielu podtekstów, zwłaszcza wokół osoby Jose Mourinho.

 

Słynny portugalski szkoleniowiec lwią część swojej kariery spędził w klubie z zachodniego Londynu, a od roku trenuje drużynę Tottenhamu Hotspur. Podczas swoich dwóch pobytów w Chelsea, trzy razy zdobywał z tym klubem mistrzostwo Anglii. W tym, dwa z rzędu w latach 2005 i 2006. Dla Chelsea, były to pierwsze tytuły od pięćdziesięciu lat.

W tamtej drużynie na boisku, występował obecny szkoleniowiec ,,The Blues’’, czyli Frank Lampard. Obecny menedżer Chelsea, kieruje stołeczną drużyna od ponad roku. Po efektownych letnich wzmocnieniach, jego drużyna ma sporo do udowodnienia w tym sezonie.

Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania w najmocniejszych składach. W ataku Chelsea zagrał młody i rosły Tammy Abraham. Obok niego, szybcy i świetni technicznie,  Ziyech i Werner. The Blues próbowali narzucić inicjatywę i częściej utrzymywali się przy piłce, jednak sytuacji brakowało po obu stronach boiska. Tottenham był dobrze zorganizowany w obronie i próbował kontratakować. Z przodu, na długie piłki czyhali Son i Kane.  W spotkaniu zabrakło fajerwerków i kibice musieli się niejako obejść smakiem. Dość nudny mecz i bezbramkowy remis.

Wciąż dziwi mnie, że Frank Lampard tak sporadycznie korzysta z usług Oliviera Giroud. Jest on pierwszym napastnikiem w drużynie mistrzów świata, czyli Francji, gdzie goni rekord bramkowy Thierrego Henry’ego. W Londynie rzadko kiedy udaje mu się powąchać murawę, a kiedy tak.. to zazwyczaj pokazuje się z dobrej strony.

Tym bardziej nie mogę zrozumieć, czemu tak dużą dozą zaufania cieszy się u szkoleniowca Chelsea, Tammy Abraham. Jest młody i utalentowany, jednak szczególnie w meczach o dużą stawkę, a takim był mecz ze Spurs, wyraźnie brakuje mu doświadczenia. Warto stawiać na rozwój i młodzież, jednak nie warto tak pochopnie rezygnować z usług starego mistwrza.

Może Giroud nie jest najmłodszy, ale wciąż jest w dobrej formie, a jego doświadczenie jest nieocenione. Pokazał to w ostatnim meczu Ligi Mistrzów, kiedy dał The Blues zwycięstwo w samej końcówce spotkania. Z Tottenhamem znowu zagrał tylko chwilę i  prawie udało  mu się to znowu . Szkoda ciągle trzymać na ławce gracza, który wciąż może dać tak wiele.

Zero do zera. Ten wynik cieszy Mourinho, a Tottenham pozostaje na pozycji lidera ligi angielskiej. Jeszcze bardziej, cieszy Portugalczyka postawa jego graczy. A najbardziej, jak powiedział po meczu, był zadowolony z tego, że jego piłkarze byli niezadowoleni z remisu.

Rok temu, przed przybyciem Mourinho, Tottenham był druzyną, która grała pięknie, ale w najważniejszych meczach zawodziła. Nawet po pięknej grze i po walce, ale przegrywali.

,,The Special One’’ postanowił to zmienić. Przede wszystkim mentalność. Teraz drużyna nie gra pięknie, ale skutecznie i jest na pierwszym miejscu w tabeli. I w tym sezonie nie wyglądają na ekipę, która chce to wszystko pięknie spartolić.