Stefanik: W drugim trymestrze PKB Francji spadło o 13,8%. To największy spadek od 50 lat

Zbigniew Stefanik mówi o sytuacji pandemicznej we Francji, największym od 50 lat spadku PKB, planowanych obostrzeniach i ustawie o dofinansowaniu in vitro dla par jednopłciowych.


Korespondent z Francji, Zbigniew Stefanik mówi, że kraj ten przygotowuje się na drugą falę zakażeń koronawirusem. Dodaje, że rząd poinformował o uruchomieniu dodatkowych 5 tys. miejsc na oddziałach intensywnej terapii, ale nie zakłada ponownego zamknięcia gospodarki.

Być może dojdzie do lockdownów lokalnych, poszczególnych miast i regionów, ale na tym etapie rząd francuski wyklucza całkowity lockdown. Być może przez niekorzystne wskaźniki gospodarcze. W drugim trymestrze tego roku francuski PKB spadł o 13,8%, jest to jeden z najwyższych spadków od 50 lat.

Gość Popołudnia Wnet wskazuje, że rozważa się obostrzenia dotyczące ruchu osobowego i odradza podróżowanie do Katalonii. Francuski rząd wprowadził tydzień temu obostrzenia dotyczące 16 państw, aby uniknąć przywleczenia wirusa zza granicy i wzrostu zakażeń.

Liczba zakażeń przekroczyła 1 tys. zakażeń dziennie, co wskazuje, że epidemia powraca nad Sekwanę. Nie ma jednak sytuacji, że szpitale są przepełnione (…) Władze francuskie mówią jednak o sytuacji alarmowej.

Redaktor Stefanik wspomina też o powrocie pod obrady parlamentu ustawy o dofinansowaniu in vitro dla par jednopłciowych. Ustawa została przyjęta przez niższą izbę parlamentu, ale w Senacie przeciwnicy tej ustawy mają większość i prawdopodobnie zostanie odrzucona.

Niektóre grupy domagają się, aby dzieci pochodzące z in vitro mogły poznać nazwiska swoich dawców, co budzi we Francji nie małe kontrowersje, bo zasadą było, że dawcy pozostają anonimowi (…) Jest to temat, który pojawia się we Francji od 3 lat.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Stefanik: We Francji pandemia powraca, bo ludzie nie stosują się do obostrzeń. Podpalaczowi z Nantes grozi do 10 lat

Publicysta Zbigniew Stefanik mówi o uchodźcy z Rwandy, który doprowadził do podpalenia katedry w Nantes, sporze o finansowanie obiektów religijnych i drugiej fali wirusa COVID-19 we Francji.


Dziennikarz Zbigniew Stefanik przytacza informacje francuskiej prasy dotyczące pożaru katedry w Nantes, której sprawcą okazał się pochodzący z Rwandy uchodźca. Motywy przestępstwa pozostają nadal nieznane.

Ma on 39 lat, pochodzi z Rwandy. Wiemy, iż żyje on od 5 lat na tej parafii, a od kilkunastu miesięcy pracuje przy utrzymaniu katedry (…) Jakiś czas temu odrzucone zostało jego podanie dotyczące karty pobytowej we Francji (…) Obecnie grozi mu do 10 lat więzienia i 150 tys. euro mandatu, przy tej kwalifikacji prawnej.

Na pytanie o komentarze i nastroje społeczne wśród Francuzów, publicysta podkreśla, że widać wyraźne oburzenie, ale debata skupia się także kwestiach finansowych. Mianowicie, kto ma zapłacić za odbudowę katedry.

Tu nad Sekwaną często dochodzi do uszkodzenia i pożarów obiektów religijnych z powodu braku utrzymania. A to wynika z debaty i konfliktu (o finansowanie-przyp. red.) pomiędzy państwem, samorządem i grupami, które wykorzystują te obiekty.

Gość Jaśminy Nowak podkreśla w kontekście pandemii, że Francja przygotowuje się na nową falę koronawirusa, choć mieszkańcy tego kraju, nie koniecznie stosują się do zaleceń epidemiologicznych.

Są zamykane plaże i inne miejsca publiczne, bo coraz więcej Francuzów ma problem z przestrzeganiem obostrzeń, również dystansowania społecznego (…) Te obostrzenia nie są traktowane z odpowiednią powagą i ostrożnością, co powoduje, że we Francji pandemia powraca. Obecnie zlokalizowano nad Sekwaną około 230 klasterów aktywnych.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jastrzębski: Emiraty wygrywają wewnątrzarabski wyścig cywilizacyjny wystrzeliwując marsjański orbiter

Podczas gdy Nadzieja Emiratów mknie ku Czerwonej Planecie, egipski parlament wyraża zgodę na zagraniczną misję wojskową Sił Egiptu za zachodnią granicą państwa.

Al-Roya

  1. Orbiter „Hope” bramą dla emirackiego podboju kosmosu

Wystrzelenie orbitera „Amal/Hope” w kierunku Marsa przez Zjednoczone Emiraty Arabskie w poniedziałek o 01:58 czasu emirackiego to pierwsze tego typu osiągnięcie w regionie Bliskiego Wschodu.

Do wystrzelenia doszło w Tanegashima Space Center w Japonii. Odliczanie do startu po raz pierwszy w historii lotów kosmicznych rozbrzmiało w języku arabskim. Po starcie orbiter z powodzeniem odłączył się od rakiety nośnej, po czym naziemna stacja kontroli w Mohammed Bin Rashid Space Center w Al-Khawaneej w Dubaj otrzymała pierwszy sygnał od orbitera z przestrzeni kosmicznej. Następnie orbiter otrzymał od stacji kontroli rozkaz rozłożenia paneli słonecznych, włączenie systemów nawigacji kosmicznej oraz napędu rakietowego. Tak rozpoczęła się siedmiomiesięczna podróż emirackiego orbitera w kierunku Marsa, w trakcie której ma przemierzyć 493 miliony kilometrów.

Przewiduje się, że urządzenie wejdzie w orbitę Marsa w pierwszym kwartale przyszłego roku co zbiegnie się z obchodami 50-tej rocznicy uzyskania niepodległości przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.

,,Historyczny punkt zwrotny w programie rozwojowym Emiratów” – tak start orbitera Hope określił emiracki Minister Przedsiębiorczości i Małych oraz Średnich Przedsiębiorstw, a także Prezes Zarządu Emirackiej Agencji Kosmicznej Ahmad Belhoul Al Falasi.

Start orbitera Hope otwiera nowy rozdział naukowych i technologicznych sukcesów tak Emiratów jak i świata arabskiego, a także umacnia naszą reputację jako najlepiej rozwiniętego państwa w regionie pod względem nauk kosmicznych i przemysłu kosmicznego. Nasz sukces nie przejawia się li tylko w wystrzeleniu orbitera, lecz także w wyszkoleniu do pracy przy programie kadr naukowych złożonych z emirackich obywateli i obywatelek. Za sukces uważamy też zbudowanie orbitera Hope w zaledwie sześciu lat. Za to dziś pozwalamy naszemu osiągnięciu mówić samemu za siebie, dodał minister.


Komentarz: Chyba nie trzeba jaśniejszego wytłumaczenia jak wielkim politycznym sukcesem Emirackiej Misji Marsjańskiej jest wystrzelenie orbitera Hope. Wydarzenie to ma nieziemskie wręcz znaczenie populistyczne. Oto mimo światowego kryzysu, małe arabskie państewko sięga Czerwonej Planety, z której to, według pewnych teorii, może pochodzić ziemskie życie. Zjednoczone Emiraty Arabskie, jak minister Al Falasi to podkreślił, dołączają do wąskiego grona państw nie tylko obecnych w przestrzeni kosmicznej, lecz także badających tę przestrzeń w celu zapoznania pozostałych narodów z jej tajnikami. Tym samym Emiraty jawnie występują w roli reprezentanta całej cywilizacji arabskiej, to jest wszystkich państw arabskich. Wystrzelenie orbitera jest zatem deklaracją zwycięstwa w wewnątrzarabskim wyścigu technologicznym, a także rywalizacji o pozycję cywilizacyjnego leadera.

Orbiter Hope to jednak nie tylko polityczna deklaracja. Naukowym celem Emirackiej Misji Marsjańskiej jest zbadanie atmosfery Czerwonej Planety, a także jej klimatu w ujęciu dziennym jak i sezonowym. Co szczególnie interesujące, orbiter postara sie uzyskać dane pozwalające dowiedzieć się jakie zmiany zaszły w marsjańskiej atmosferze, w wyniku których woda ostaje się na planecie jedynie w formie gazowej lub stałej pod postacią lodu. To pozwoli zrozumieć jak i dlaczego Mars wytraca swój wodór i tlen, a także jakie powiązania istnieją między górną a dolną atmosferą Czerwonej Planety. Ponadto, badania umożliwią modelowanie ziemskiej atmosfery, a także jej ewolucji na przestrzeni milionów lat. Według oficjalnych informacji wszelkie dane zebrane podczas misji zostaną udostępnione 200 uniwersytetom i instytutom badawczym na całym świecie.

Jednak orbiter Hope to tylko element w dalekosiężnym planie Emiratów, którego zwieńczeniem ma być kolonizacja Marsa w ciągu stu lat liczonych od 2017 roku, to jest czasu podjęcia tego wyzwania o astronomicznej skali. Inną składową przedsięwzięcia jest powstające w Dubaju Marsjańskie Miasto (Mars City), którego funkcja sprowadzać ma się do testowania rozwiązań służących przyszłej arabskiej kolonizacji Marsa. Na dubajskiej pustyni powstanie infrastruktura złożona z biokopuł pokrytych przezroczystym polietylenem, pod którymi naukowcy będą testować marsjańskie rolnictwo oraz rozwiązania akomodacyjne.

A to jeszcze nie wszystko, albowiem w listopadzie bieżącego roku emiracki astronauta weźmie udział w sześcioosobowej symulacji marsjańskiej izolacji, która zostanie przeprowadzona w Rosji. A jeśli już o misjach analogowych mowa, to w ramach ciekawostki dodam, że są one realizowane również na marokańskiej Saharze.


 

Al-Jazeera

1. Parlament Egiptu daje zielone światło wojskowej misji zagranicznej, a Trump wspiera As-Sisiego w sporze o Tamę Odrodzenia

W poniedziałek Parlament Egiptu zatwierdził zgodę na zagraniczną misję wojskową. Zgoda została udzielona w kontekście potencjalnej interwencji wojskowej sił Egiptu w Libii. W międzyczasie ONZ przestrzegła uwikłane w konflikt państwa przed dolewaniem oliwy do ognia, Turcja zaś wyraziła konieczność odcięcia pomocy udzielanej Marszałkowi Chalifie Haftarowi.

W swym oświadczeniu, parlament Egiptu zgodził się na „ukierunkowaną na zachód” zagraniczną misję wojskową „w celu obrony bezpieczeństwa narodowego Egiptu przed zbrodniczymi i zbrojnymi milicjami oraz zagranicznymi terrorystami”.

Wielki Mufti Egiptu Shawki Ibrahim Abdel-Karim Allam poparł decyzję parlamentu. Ostatni raz gdy Egipt wysłał swoje siły na wojskową misję zagraniczną, miał miejsce w 1991 roku. Wtedy to egipskie wojsko wzięło udział w obronie Kuwejtu po stronie amerykańskiej koalicji.

Tymczasem jeszcze dziś, to jest w czwartek 23.07.2020, amerykański dwumiesięcznik Foreign Policy ujawnił informacje pochodzące od 6 anonimowych członków Kongresu USA, według których administracja Donalda Trumpa rozważa wycofanie niektórych form pomocy dla Etiopii. Powodem takiego posunięcia ma być zaognienie się stosunków pomiędzy Etiopią a Sudanem i Egiptem czującymi się zagrożonymi budową Tamy Odrodzenia.

– Administracja Trumpa zrozumiała, że musi stanąć u boku Egiptu w tej sprawie – powiedział jeden z członków kongresu, dodając, że w Białym Domu nie ma nikogo, kto patrzyłby na problem Tamy Odrodzenia z perspektywy Afryki, a także wpływu tej inwestycji na Etiopię.

Inni członkowie kongresu powiedzieli, że amerykańska pomoc dla Etiopii może zostać cofnięta, jeśli negocjacje między zwaśnionymi stronami znów utkną w martwym punkcie.

Kwestia Tamy Odrodzenia naznaczona jest rozbieżnymi informacjami. Tydzień temu Etiopia zaprzeczyła, jakoby miała rozpocząć napełnianie zbiornika wodą, tłumacząc podniesienie się jej poziomu obfitymi deszczami. Natomiast w środę wieczorem Premier Etiopii Abiy Ahmed Ali potwierdził, że pierwszy etap napełniania zbiornika został ukończony „bez zakłóceń”, dodając, że jego kraj, Egipt i Sudan doszły do wzajemnego porozumienia w kwestii tamy. Takie stwierdzenie może znajdować podstawę we wtorkowym szczycie, w którym udział wzięły wszystkie trzy państwa.

Deutsche Welle

  1. Osłabienie gospodarki Chin może być korzystne dla Maroka

Maroko stanowi dobre źródło dóbr, w tym energetycznych. Ze względu na bliskość geograficzną względem Europy plasuje się także w planie Unii Europejskiej polegającym na zwiększeniu samowystarczalności bloku, jak i skróceniu oraz dywersyfikacji łańcucha dostaw. Na taką decyzję przekłada się tak koronakryzys, jak i rosnące napięcia gospodarcze na linii Waszyngton-Pekin.

Poszczególne kraje Unii takie jak Niemcy, których produkcja polega na międzynarodowych dostawcach aż w 17 procentach, planują zrealizować ten plan poprzez zaostrzenie regulacji związanych z prawami człowieka i ochroną środowiska w kontekście importu dóbr.

Guillaume Van Der Loo z brukselskiego think tanku Center for European Policy Studies powiedział Deutsche Welle, że ze swym rynkiem odnawialnej energii i sektorami związanymi ze środowiskiem Maroko jest obiektem zainteresowania Unii Europejskiej.

Pomysł Komisji Europejskiej dotyczący dywersyfikacji łańcucha dostaw może być zyskowny dla Maroka i przyspieszyć negocjacje wokół nowej umowy handlowej – powiedział ekspert.

Natomiast jeszcze w kwietniu marokański Minister Przemysłu Moulay Hafid Elalamy powiedział parlamentarzystom, że kryzys prócz przemodelowania gospodarki Maroka przynosi jej również wiele możliwości “które nie były dostępne w trakcie ostatnich 50 lat.”

Owe możliwości zasadzają się w stabilności Maroka. To zachodnio-północne afrykańskie państwo jest wręcz oazą spokoju na tle pozostałych krajów regionu Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Czyni to z niego godnego zaufania partnera handlowego i oczywisty wybór dla firm pragnących skrócić swoje łańcuchy dostaw.

– Dzięki swej bliskości względem Unii Europejskiej Maroko jest niezwykle pomyślnie usytuowane. Ponadto oba byty polityczne łączą umowy handlowe – przedstawiciel Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju Alessandro Nicita powiedział Deutsche Welle.

Warto tutaj przypomnieć, że Maroko jest jednym z niewielu państw posiadających umowy o wolnym handlu tak z USA jak i Unią Europejską. Co więcej, pogłębienie tychże porozumień jest właśnie dyskutowane.

Ze swymi kwitnącymi gospodarczymi i komercyjnymi powiązaniami, potężnymi inwestycjami w infrastrukturę oraz zachętami takimi jak wakacje podatkowe i darmową ziemią Maroko stało się liderem w przyciąganiu bezpośrednich inwestycji w Afryce. Podczas gdy najwięcej europejskich inwestycji w Maroku w 2018 roku dokonała Francja, to cała Unia Europejska jest jego największym gospodarczym partnerem. Handel pomiędzy Marokiem a Unią zdominowany jest przez maszyny i sprzęt transportowy, co stanowi 40% eksportu i importu między oboma bytami politycznymi.

Zaczepienie łańcucha dostaw w Maroku ma przynieść największy pożytek sektorowi samochodowemu. Maroko stało się prawdziwym hubem dla producentów samochodów sprzedających swoje maszyny w Afryce i Europie. Co więcej, to w Maroku właściciel marki Peugeot PSA (Peugeot Société Anonyme) oraz marka Renault produkują swoje auta. Analityk z Fitch Solutions cytowany przez DW stwierdza, że obecność Renault i PSA w Maroku umocni jego pozycję jako głównego konkurenta na rynku samochodowym. W świetle faktu, że bieżący kryzys bardzo mocno uderzył w producentów samochodów, jest to niezwykle atrakcyjny scenariusz tak dla samego państwa jak i koncernów automoto.

Analityk z Fitch Solutions powiedział także, że Renault może wzmożyć inwestycje w lokalne marokańskie łańcuchy dostaw zgodnie ze swym planem skupienia się na swych kluczowych rynkach, czyli Europie i Północnej Afryce oraz Bliskim Wschodzie. Tania i liczna siła robocza Maroka ma okazać się atrakcyjniejsza dla producentów samochodów niż ta w Europie Środkowo-wschodniej. Eksperci podkreślają jednak, że Maroko nie od razu poczuje pomyślny wiatr w żaglach i że pierwsze zyski przyniesie dopiero 2021.

Francja wykluczy Huawei z budowy sieci 5G do 2028 roku

Francuskie władze przekazały operatorom telekomunikacyjnym informację, że nie przedłuża licencji na sprzęt chińskiej firmy Huawei, który miał służyć do budowy sieci 5G w tym kraju.

Francuskie władze powiedziały na spotkaniu z operatorami telekomunikacyjnymi, które planowały zakup sprzętu do budowy sieci 5G od Huawei, że ich licencja na sprzęt pochodzący od chińskiego koncernu-nie zostanie odnowiona.

Również Francuska Agencja ds. bezpieczeństwa cybernetycznego (ANSSI), oświadczyła w tym miesiącu, że zezwoli operatorom na używanie sprzętu Huawei, na podstawie licencji na trzy do ośmiu lat. Ponadto nalegała, aby operatorzy nie korzystali z urządzeń chińskiej firmy. Media donoszą, że ANSSI poinformowała operatorów telekomunikacyjnych, że w dużych francuskich miastach, sprzęt od Huawei otrzymał licencję na 3 do 5 lat, natomiast europejskie koncerny jak Ericsson czy Nokia, aż 8 lat. Ponadto, licencja dla Huawei po upływie tego czasu, nie zostanie przedłużona.

Oznacza to, że chińska firma Huawei zostanie wykluczona z budowy sieci 5G we Francji do 2028 roku.

Najsilniej na tych rozwiązaniach mogą ucierpieć dwie francuskie firmy, Bouygues Telecom i SFR Altice Europe, które korzystają ze sprzętu Huawei. Sieć 5G jest powiązana również ze sprzętem obecnej sieci 4G, dlatego też wykluczenie chińskiej firmy z budowy nowoczesnej sieci, będzie oznaczało dla tych firm także wymianę obecnej infrastruktury 4G.

Pozostałe dwie największe firmy francuskie Orange i Iliad funkcjonują na sprzęcie europejskiej Nokii i Ericssona, dlatego też nie poniosłyby takich kosztów.

W ostatnim czasie Wielka Brytania podjęła decyzję, aby wyeliminować z tamtejszego rynku, sprzęt Huawei służący do budowy sieci 5G do 2027 roku.

Źródło: euractiv.com

M.K.

Francuska szkoła naprawiania historii: chaos pojęciowy i walka z pomnikami/ Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 73/2020

Płaczcie, młodzi Francuzi, nie dane wam będzie ujrzeć legendarnej epopei. Będziecie musieli się zadowolić filmami pani Holland, które są w Paryżu pokazywane z towarzyszeniem hałaśliwej reklamy.

Piotr Witt

Chaos

Wynalazek telewizji wzbogacił wybory demokratyczne o czynnik wyglądu. W demokracji wszyscy są równi, ale niektórzy są bardziej fotogeniczni. Politolog amerykański Calder S. Brown uważa, ze Lincoln nigdy nie zostałby wybrany, gdyby w jego czasach istniała telewizja. Twarz najlepszego prezydenta Ameryki szpeciły dzioby po ospie.

Zdaniem Henry’ego Kissingera to Bill Clinton wprowadził politykę w nowy wiek: wiek wyglądu; odtąd emocje przekazywane przez telewizję wpływają silniej na decyzje niż raporty ekspertów.

W dawnej monarchii wygląd pretendenta liczył się znacznie mniej. Wycieczki oprowadzane po Wersalu patrzą z podziwem na monumentalne wizerunki Ludwika XIV. W rzeczywistości Louis le Grand mierzył 156 cm wzrostu, a według innych źródeł 155 – był mniejszy i od Hollande’a, i od Sarkozy’ego. Nadworny portrecista Hyacynt (Jacek) Rigaud, świadomy swej misji, tworzył wizerunek władcy Francji takiego, jakim uczyniło go stanowisko, nie krępując swego talentu powłoką cielesną modela.

Na początku XX stulecia o plenerowym portrecie prezydenta Faure’a mówiono, że przedstawia „wielkiego Feliksa na tle małych Alp”. Piękny Feliks sypiał z żoną portrecisty, panią Steinheil, tak zapamiętale, że pewnego przedpołudnia zasnął w jej objęciach snem wiecznym. Rzecz miała miejsce w Pałacu Elizejskim, skandalu nie dało się zatuszować, jak i okoliczności powstania wizerunku.

Władcy dawnego ZSRR wybrali formułę pośrednią między naturalizmem Clintona i idealizmem Ludwika XIV. Byli fotografowani, a następnie ich wizerunki retuszowano tak długo, aż przypomniały idealnego przywódcę narodu.

Uczeni historycy sztuki mogliby na tej podstawie wprowadzić klasyfikację na szkołę francuską i szkołę radziecką naprawiania historii. W każdym razie: jak cię widzą, tak cię piszą.

Kiedy piszę te słowa, nie jest jeszcze znany wynik wyborów paryskich. O fotel mera ubiegają się trzy gracje: Rachida Dati (prawica), Agnes Buzyn – makronia i ustępująca mer Anna Hidalgo – prawica lub lewica, zależnie od okoliczności. Botox, dieta odchudzająca i szminka są ważnymi argumentami wyborczymi. Walka idzie zażarta, kandydatki wymyślają sobie, ile wlezie, ale nie dotykając istoty rzeczy. Rządy Hidalgo są dla stolicy katastrofalne. Obiecuje zmienić miasto w rodzaj wsi dla cyklistów: zieleń, parki i rowery. Na razie betonuje w Paryżu każde wolne miejsce. W tym najbardziej przeludnionym mieście świata, zaludnionym gęściej niż Szanghaj, Hongkong i Bombaj, wydaje zezwolenia budowlane na prawo i lewo. Nasze piętnaste arrondissement 40 lat temu było dzielnicą małych domków, gdzie po rewolucji sowieckiej najchętniej osiadali rosyjscy uciekinierzy. Dziś domki ustąpiły miejsca siedmiopiętrowym buildingom, zagęszczenie przekracza 25 000 osób/km2 – warunki doskonale sprzyjające epidemii. Dla porównania – zagęszczenie ludności w Warszawie – 2400/km2. Nawet pandemia nie zahamowała szaleństwa – w naszym najbliższym sąsiedztwie otwarto trzy nowe place budowy. W tym szaleństwie jest metoda – 20–30 000 €/m2 mieszkania. Dochody najdroższego miasta są zahipotekowane na trzydzieści lat z góry. Jak to możliwe? Już 20 lat temu Philippe Seguin, ówczesny prezes Cour de Comptes (NIK) dziwił się, że budowa krótkiego odcinka linii tramwajowej kosztuje w Paryżu siedem mld €. Za to, dla oszczędności, autobusy są nieklimatyzowane, metro również, mimo temperatur w lecie bliskich 40°C.

Kibicuję pani Dati, w nadziei, ze jako mer Paryża usunie wreszcie z Pól Marsowych postawiony przez rodzinę Halterów szkaradny szklany „mur dla pokoju”, pokryty napisami Freedom, Pax, Mup itp. Towarzysz Marek Halter zapamiętał je zapewne z młodości spędzonej w Moskwie i w Warszawie.

Nie spodziewam się jednak po wyborach zasadniczych zmian. Obok spraw istotnych kandydatki przechodzą dość obojętnie. Najwyraźniej nie pragną burzyć istniejącego systemu, który jest nader korzystny dla mera, ale zainstalować się w nim i korzystać z jego dobrodziejstw.

Przeszłość przekazała nam w spadku wizerunki dawnych sław i wielkości w postaci pomników. Prezydent Macron, przemawiając wieczorem w niedzielę 14 czerwca, tonem jak zwykle patetycznym, zapowiedział: „Republika nie będzie cenzurować historii ani obalać pomników”. Była to aluzja do ostatnich wydarzeń. Czarni wyszli na ulice Paryża. Amerykańska afera Charlesa Fielda obudziła we Francji dawną aferę Traore’a. W 2016 roku 43-letni czarny obywatel Adam Traore zmarł podczas przesłuchania policyjnego. Rodzina zmarłego oskarżyła policję o mord. Po 4 latach śledztwo nie doprowadziło do ustalenia prawdy; ekspertyzy, kontrekspertyzy i dochodzenia w toku. Rodziny muzułmańskie są liczne. Ojciec Traore’a z czterech żon miał 17 dzieci. Razem z kuzynami tworzy to cały klan, który zniecierpliwiony długim śledztwem, bez trudu skrzyknął kilkudziesięciotysięczny tłum manifestantów. Przed Pałacem Sprawiedliwości było ich 80 000, w marszu protestacyjnym wzdłuż Wielkich Bulwarów 30–50 000.

Restauratorzy, od placu Republiki do Opery, którzy po dwóch miesiącach przerwy otworzyli nareszcie w poniedziałek tarasy swoich kawiarni i restauracji usytuowanych na trasie marszu, musieli zaraz je zamknąć i okna zabić dyktą w przewidywaniu wydarzeń. Minister spraw wewnętrznych przepuścił nową okazję, żeby zamilczeć. Schlebiając manifestantom, oskarżył policję francuską o rasizm. Z właściwym sobie talentem ubił jednym kamieniem dwa wróble: wzbudził w policjantach nienawiść do rządu i uszczuplił zastęp wyborców Macrona o tę garstkę, która jeszcze pozostała mu wierna.

Od rasizmu do kolonializmu jeden krok – postkolonialna społeczność Francji zażądała usunięcia z przestrzeni publicznej wszelkich śladów przeszłości kolonialnej, w pierwszym rzędzie pomników.

Strach padł na Republikę: głównym apostołem kolonializmu w XIX wieku był Jules Ferry – wielokrotny minister, premier rządu i jeden z ojców Republiki. Ma wiele pomników i ulice swego imienia w każdym większym mieście. Będzie co obalać i zmieniać.

Na razie odwołano projekcję słynnego filmu Przeminęło z wiatrem, który miał być wznowiony w kinoteatrze Rex na Wielkich Bulwarach. W tym najpiękniejszym kinie Paryża, zbudowanym za apogeum Hollywoodu w latach 30. XX w., widza otacza makieta miasteczka meksykańskiego z westernów: nad głową ma wygwieżdżone niebo, a na scenie przed filmem balet kolorowych fontann. Clark Gable i Vivien Leigh zostali zakazani ze względu na bijący z nich rasizm.

Płaczcie, młodzi, nie dane wam będzie ujrzeć legendarnej epopei. Będziecie musieli się zadowolić filmami pani Holland, które są w Paryżu pokazywane z towarzyszeniem hałaśliwej reklamy. Jeśli tak dalej pójdzie, niebawem może wam być odebrany również dostęp do pierwszej literackiej nagrody Nobla, dzieła, którego francuski przekład pobił wszystkie rekordy wydawnicze od czasu wynalezienia powieści: 300 000 egzemplarzy w 1905 roku (a ukazał się w 1901). To więcej niż dzieła Aleksandra Dumasa razem wzięte. Mam naturalnie na myśli Quo Vadis Henryka Sienkiewicza. Czytajcie, póki czas. Skoro film o białych właścicielach plantacji został zakazany na żądanie wspólnoty czarnych ludzi, to dlaczegóżby apologia chrześcijaństwa nie mogła zostać wycofana z obiegu na wniosek wspólnot religijnych innych wyznań?

Młodzi, będziecie za to mieli do dyspozycji na każde zawołanie najnowszego literackiego Nobla – opowieść Olgi Tokarczuk o dawnych Polakach, antysemitach tak zawziętych, że nieszczęsnych Żydów, którzy przeszli na katolicyzm, karali nadaniem szlachectwa i zwolnieniem z podatków. Za te zbrodnie Polacy jeszcze zapłacą – grozi autorka „Drabiny Jakubowej.

Na Gwadelupie obalono już pomnik Victora Schoelchera, który zniósł niewolnictwo w koloniach francuskich (słynna ustawa 27 kwietnia); w Paryżu żądają usunięcia pomnika Colberta, który poddał handel niewolnikami przepisom prawnym. Przed podjęciem decyzji trzeba będzie się dobrze zastanowić. Jean Baptiste Colbert – premier rządu Ludwika XIV – został zaklęty w kamień jako najwybitniejszy mąż stanu w historii Francji. Ma prawo do jednego z czterech pomników świeckich patronów, którymi Republika ozdobiła fronton Zgromadzenia Narodowego od strony Sekwany. Kto miałby go zastąpić? Trudny wybór. Tych wahań nie znał mer (formalnie prawicowy!) alzackiego miasta Thionville w departamencie Mozeli. Uprzedzając ogólne życzenie wyborców, przemianował liceum im. Colberta na liceum niejakiej Rosy. Największą krzywdę wyrządził uczniom. Zawszeć to „liceum Colberta” lepiej brzmi na świadectwie maturalnym niż „liceum Rosy”, nieznanej we Francji amerykańskiej bojowniczki o zniesienie niewolnictwa.

Walka z pomnikami wybuchła w momencie, kiedy wojna o chlorochinę, rozpoczęta w Marsylii, przybrała zasięg światowy. We wtorek 16 czerwca komisja parlamentarna przesłuchiwała dyrektora zdrowia Jerome’a Salomona na okoliczność błędów popełnionych przeciwko zdrowiu i życiu Francuzów. Prokurator Republiki wszczął dochodzenie przeciwko ministrom na wniosek kilkudziesięciu skarżących instytucji i osób prywatnych. Zainteresowanie ogromne. Oskarżycielska książka obrońcy chlorochiny, profesora Christiana Perronne’a, która 18 czerwca rano trafiła do księgarń, wieczorem plasowała się już na szczycie sprzedaży. Tytuł wymowny: Czy jest taki błąd, którego ONI nie popełnili? i podtytuł: Covid-19. Święta unia niekompetencji i ignorancji. Książka prof. Didiera Raoulta na temat szczepionek, ich dobrodziejstw i ryzyka z nimi związanego, wydana w marcu, zajmuje pierwsze miejsce w kategorii literatury niebeletrystycznej.

Artykuł „Chaos” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 73/2020, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Chaos” na s. 3 „Wolna Europa” lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Rocznica zdobycia Bastylii. Jabłonka: Do prawdziwej rewolucji trzeba dorosnąć

Jak naprawdę wyglądało „wyzwolenie” Bastylii? Kto siedział w niej w momencie jej zdobycia? Krzysztof Jabłonka o micie zbudowanym wokół zdobycia twierdzy-więzienia.

Krzysztof Jabłonka w rocznicę zdobycia Bastylii przez francuskich rewolucjonistów wyjaśnia genezę mitów narosłych wokół tego wydarzenia. Zauważa, że tym co najbardziej  przerażało w Bastylii nie były warunki w niej panujące, gdyż te były dobre, lecz fakt, że można było do niej trafić na mocy samej decyzji króla, bez wyroku sądu. Nie obowiązywała tutaj znana w Polsce zasada Neminem captivabimus.

Historyk wyjaśnia, że faktyczna rewolucja zaczęła się, gdy 5 maja  zgromadzone Stany Generalne ogłosiły się Zgromadzeniem Narodowym. 14 lipca jest zaś dniem, gdy zaczęła się rewolucja „zbuntowana, mająca charakter trochę bandycki”.

Wtedy to lud postanowił się uzbroić.

W tym celu tłumy poszły pod Bastylię, wiedząc, że tam znajduje się broń i proch. Po tym jak negocjacje z załogą twierdzy nie dały rezultatu lud sforsował Bastylię. Broniących Bastylii 96 weteranów „lud rozszarpał albo poprzebijał pikami”. Gubernator, który poddał Bastylię został przez tłum powieszony. Następnie rewolucjoniści otworzyli cele:

Siedziało tam czterech fałszerzy, jeden arystokrata -pedofil, powiedzmy po naszemu-skazany za kazirodztwo i dwóch szaleńców, którzy nie chcieli opuścić tej Bastylii, bo tam było bardzo dobre wyżywienie.

Dopiero po tym, jak wyjaśnia Jabłonka wymyślono mit Bastylii, którą rozebrano na kamienie. Te ostatnie rozsyłano jako symbol wolności.  Dodaje, że

Do prawdziwej rewolucji trzeba dorosnąć, gdyż inaczej sprowadza się ona do burd ulicznych.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Witt: We Francji powołano nowy rząd

Piotr Witt o nowym rządzie we Francji. Nowym premierem został Jean Castex. Wszakże ministrowie, jak podkreśla nasz korespondent, zostali ci sami.

Od poniedziałku mamy w Francji nowy rząd. Francuzi zawołali: Mamy nowy rząd i starych ministrów! – mówi Piotr Witt.

W składzie gabinetu pozostał m.in. szef resortu gospodarki i finansów Bruno Le Maire oraz minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian. Piotr Witt nie dziwi się, że Castex zmienił Edouarda Philippe’a. Po kiepskich rządach we Francji w czasie pandemii koronawirusa potrzebny był polityk, który złagodzi zapalczywe emocje we Francji. Castex taki jest. Charakteryzuje się spokojem, łagodnością i skutecznością. Piotr Witt jednak mówi, że Francuzi nie zapominają działań rządu w związku z pandemią.

Ponadto nasz korespondent przedstawia retorykę francuskiej prasy na temat polskich wyborów prezydenckich. „W Gazecie Wyborczej Polacy mogą znaleźć wszystko, co znajduje się w mediach francuskich” – dodaje.

Słuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N./K.T.

Prof. Korab: Trzaskowski jest nastawiony na wywoływanie emocji. Hołownia przekonuje, że wprowadzi coś nowego

Profesor Kazimierz Korab ocenia, że wybory wygra ten kandydat który odwoła się do rozsądku. Ten, kto chce zwyciężyć musi wznieść się ponad podziały i emocje. Będzie to zadanie łatwiejsze dla Dudy.

Spośród dwóch kandydatów, Trzaskowski i Duda, pierwszy jest bardziej nastawiony na wywoływanie emocji.

Zdaniem socjologa kandydat Koalicji Obywatelskiej stawia głównie na emocje, dlatego też będzie miał problem wygrać wybory. Zauważa, że

Z jednej strony Trzaskowski mówi że chce być prezydentem wszystkich, ale równocześnie uruchamia coraz więcej frontów i kreuje przekaz, w którym nie tylko my jesteśmy lepsi, ale oni są gorsi.

Prof. Kazimierz Korab przyznaje przy tym, że walka z emocjami jest jednak skazana na porażkę, gdyż „umacnia tylko tych, którzy z powodów emocjonalnych dokonali wyboru”. Wyjaśnia, że

Jedynym sposobem jest uruchomienie rozumu. To dlatego w ciągu tych najbliższych dwóch tygodni wygra ten, kto w większym stopniu będzie odwoływał się do rozumu. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że w płaszczyźnie racjonalnej w większym stopniu porusza się prezydent Duda.

Przekaz emocjonalny jest tym co łączy Szymona Hołownię z Rafałem Trzaskowski. Różnica między kandydatami polega na tym, że Hołownia próbuje przekonać wyborców, że „wprowadzi coś zupełnie nowego, nowy wspaniały świat”. Według gościa „Poranka WNET”

Jeżeli podzielić całą scenę polityczną, z różnych punktów widzenia, to on [Szymon Hołownia] się nie mieści w ramach tego podziału. To jest zupełnie nowa propozycja.

Pozostaje jednak pytanie gdzie na scenie politycznej Hołownia stanie. Jeżeli będzie chciał zostać w polityce, to nie ucieknie od zajęcia miejsca po którejś ze stron. Gość „Poranka WNET” mówi też o wojnie ideologicznej, o której właśnie pisze książkę. Podkreśla, że

Ideologia przypomina koronawirus. Jest nieuchwytna, a ofiary są realne.

Konserwatyzm widzi jako myślenie w kategoriach ciągłości, jako budowanie z szacunkiem do tego co inni wcześniej wymyślili. Lewica przypomina bardziej dzieci na plaży, które co rusz budują i burzą zamki z piasku, zupełnie nie przejmując się tym co było wcześniej. Biorąc pod uwagę, że Trzaskowski stoi po lewej stronie sporu, jest wiceprezesem PO, jego wygrana może prowadzić do paraliżu.

Wybór Trzaskowskiego na prezydenta w połączeniu z Senatem może zneutralizować działalność Sejmu. PiS dopiero wtedy zostanie zmuszony do wojny ideologicznej na wielką skalę. To jest niebezpieczne, z racji na Polskę.

Na koniec przedstawiciel Ośrodka Myśli Politycznej przestrzega przed prezentowanym przez niektórych autorów myśleniem, że ideologia już się skończyła. Zaznacza, iż

 Ideologia, w skali świata, jest silniejsza dzisiaj niż w okresie komuny. To jest bardzo potężna siła, która wyraża się przede wszystkim w prawie, w przepisach prawnych. […] Uczelnie są bastionem ideologii, nie tylko nauki. Przyzwoity uczony nie będzie wypowiadał się w kategoriach ideologicznych.

[related id=117097 side=right] Nasz gość wskazuje, że bastionem ideologii są uniwersytety. Podaje w tym kontekście przykład Francji.  Kiedy jechał przekazać list do francuskiego ministra edukacji, przyjaciel z Sorbony wytłumaczył mu jak wielki wpływ ma lewica na uczelniach, jakie mijali (80-90%).

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

F.G./A.P./K.T.

Jakubiak: Polska ciągle musi wybierać pomiędzy szaleństwami, to po prostu ludzkie pojęcie przechodzi

Marek Jakubiak jest bardzo dobrego zdania o wizycie Andrzeja Dudy w USA. W Białym Domu jest partner który postawi wyraźne granice Rosji. Dodatkowo każda okazja do chwalenia kraju jest dobra.

Miło mi słyszeć, że wreszcie Polska zyskuje na bezpieczeństwie. […] że wreszcie, ktoś oficjalnie mówi o obstrukcyjnym działaniu Niemiec i Francji w NATO.

Marek Jakubiak zdecydowanie odcina się od krytyki wizyty prezydenta Dudy w USA. Według niego wizyta może przynieść pozytywne skutki dla bezpieczeństwa Polski. Zauważa, że

Trzeba było na to lata czekać, ponieważ tak Barack Obama, jak i wcześniejsze gabinety starały się budować jakieś „cienkie czerwone linie” czy „nowe otwarcia”. A niedźwiedź jest i tylko czeka aż ofiara osłabnie. Warto, żeby wszyscy mieli to przed sobą napisane. Z Rosją nie ma żartów, bo niedźwiedź głodny przychodzi najeść się właśnie do Polski.

Według kandydata Federacji dla Rzeczypospolitej każda okazja do pokazania Polski za granicą jest dobra. Nie zgadza się on z tym, że musi krytykować rzeczoną wizytę, dlatego, iż jest kontrkandydatem Andrzeja Dudy. Wskazuje, że ten reprezentował w jej trakcie „majestat Rzeczypospolitej”.

[…] oczywiście możemy dyskutować, czy to jest data prawidłowa, czy nieprawidłowa. Ale na litość boską cały świat pokazywał to wczoraj. Co tu data zmienia? Przecież chodzi o Rzeczpospolitą i tyle!

Gość „Poranka WNET” bardzo krytycznie ocenia działania Rafała Trzaskowskiego w Warszawie, którego był kontrkandydatem także w wyborach na prezydenta stolicy. Zarzuca gospodarzowi Warszawy, że wydał setki tysięcy złotych na palety warszawskiej strefy relaksu, zamiast na parkingi i wytyka niespełnienie obietnicy o żłobkach. Upomina się o fatalny stan stadionu Skry.

Rzecz w tym żebyśmy godnie podchodzili do interesu Polski […] żebyśmy wiedzieli kim jest prezydent Rzeczypospolitej.

Krytyka Trzaskowskiego jest szersza niż tylko stolica, Jakubiaka bardzo boli podejście kandydata Platformy do Polski i jej symboli.

 Jak ja o tym mówię to mam ciarki na plecach. A jak oni mówią mają pewnego rodzaju obrzydzenie, że polska flaga czy biało czerwona koszulka to nie jest europejskie. Oni chcą być Europejczykami. Pytam się czy naiwność Polaków będzie w tym kierunku szła, że wolą na przekór babci uszy sobie odmrozić?

Kandydat na prezydenta nie ograniczył się do krytyki. Przedstawia projekt, za którym lobbuje. Chodzi o reformę systemu podatkowego:

Federacja dla Rzeczypospolitej, którą reprezentuję, w swoim programie ma rozwiązanie genialne. To jest rozwiązanie Centrum Adama Smitha, profesora Dzierżawskiego, że zastępujemy CIT przychodowym podatkiem jednoprocentowym.

Marek Jakubiak twierdzi jednak, że brak odzewu ze strony rządu dla takiego pomysłu. Wini za to grupy interesów zarabiające na obsłudze płatność CIT, ale i to, że dobra zmiana „wybiera sobie tylko i wyłącznie swoje, nie słuchając absolutnie tego co się dzieje po bokach, ludzi, którzy naprawdę Polsce dobrze życzą.”.

Całej rozmowy wysłuchaj już teraz!

F.G.

Prof. Majewski: Putin chce przekonać czytelnika, że podczas wojny Polska padła ofiarą swojej własnej polityki

Historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Piotr M. Majewski mówi o wizji historii wyłaniającej się z tekstów prasowych prezydenta Rosji. Zapowiada dalsze antypolskie wypowiedzi Władimira Putina.

 

Profesor Piotr Maciej Majewski komentuje artykuł Władimira Putina w „National Interest”. Wyraża zdziwienie faktem zabierania przez polityka głosu w sprawach interpretacji historii.

Niepokoić musi fakt, że Putin  konsekwentnie zapowiada rewizję przeszłości.

Władimir Putin w swojej retoryce określa traktat wersalski główną przyczyną II wojny światowej:

Prezydent Rosji zmierza do umniejszenia rangi paktu Ribbentrop-Mołotow.

Historyk odpiera tezy rosyjskiego prezydenta o udziale II RP w rozbiorze Czechosłowacji:

Aneksja Zaolzia – wielki błąd ówczesnej Polski – nie była koordynowana z władzami III Rzeszy.

Gość „Kuriera w samo południe” przywołuje wspomnienia Józefa Becka, który zapewniał, że Polska nie maiła zamiaru odchodzić od sojuszu z Francją i Wielką Brytanią.

Putin chce przekonać czytelnika, że podczas wojny Polska padła ofiarą swojej własnej polityki, a Sowieci nie mieli wyjścia i musieli wkroczyć na polskie terytorium.

Profesor Majewski zwraca również uwagę na to, że Władimir Putin kłamie, zaprzeczając współpracy z III Rzeszą przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r.

Pakt Ribbentrop-Mołotow zawierał tajny protokół, który miał charakter jednoznacznie agresywny.

Rozmówca Adriana Kowarzyka mówi, że tekst sygnowany nazwiskiem prezydenta Federacji rosyjskiej pisał sztab historyków. Prognozuje, że Polska dalej będzie przedstawiana przez Kreml jako współwinna zbrodniom hitlerowskim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.