Bogatko: Niemcy są bogatym krajem, ale skala nędzy w nich rośnie

Jan Bogatko o tym, jak ponad półtora miliona Niemców jest zmuszonych korzystać z charytatywnych obiadów; o obawach związanych ze zwiększeniem sił amerykańskich w Polsce i kanclerzu Erhadzie.

Jan Bogatko o dramatycznym wzroście nędzy wśród niemieckich emerytów.  Obecnie rośnie ona w skali 20% w roku. Emerytury, jakie otrzymują ci ludzie, są, jak mówi, bardzo niskie. Liczba osób korzystających z publicznych obiadów wynosi już 1 mln 650 tys. Dodaje, że ceny za ogrzewanie wzrosną w Niemczech, wraz ze wzrostem podatków.

W Zgorzelcu ludzie jadą darmowymi autobusami z niemieckiego Zgorzelca do polskiego, by nabyć za niższą cenę artykuły spożywcze, niekoniecznie tej samej jakości.

Korespondent wskazuje, że średni dochód na gospodarstwo domowe 51 400 euro, nie brzmi źle, ale  średnia europejska wynosi 100 tys., a na Cyprze i w Luksemburgu jest to odpowiednio 267 tys. i 400 tys. euro.

Bogatko, komentuje artykuł w Die Zeit poświęcony zwiększeniu sił amerykańskich stacjonujących w Polsce. Niemieccy dziennikarze obawiają się, że może się to odbyć kosztem wojsk stacjonujących w ich kraju. Obecnie w RFN stacjonuje 35 tys. amerykańskich żołnierzy. Korespondent przypomina jak kilkanaście lat temu pokojowe marsze wielkanocne żądały wycofania się Amerykanów z Niemiec. Kiedy ku zachwytowi lewicowej prasy, Amerykanie faktycznie opuścili kilka ze swoich baz, okazało się, że stracili na tym ci Niemcy, którzy na obecności amerykańskich żołnierzy zarabiali. Miasteczka, z których Amerykanie odeszli opustoszały, a bezrobocie wzrosło.

Erhard nie jest wyjątkiem, każdy ma odrobinę błota pod obcasem.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się do kontrowersji wokół kanclerza Ludwiga Erharda. Twórca powojen nego cudu gospodarczego w Niemczech był dotychczas uważany za członka opozycji antyhitlerowskiej. Obecnie zaś okazuje się, że korzystał on na współpracy z III Rzeszą. Bogatko, stwierdza z ironią, że w Niemczech po wojnie „wszyscy byli antynazistami”. Częstą wymówką jego niemieckich rozmówców jest to, że za III Rzeszy „nie wolno było źle mówić o nazizmie”. Przypomina, że „obywatel honorowy miasta Gdańska [Günter Grass- przyp. red.] też był w SS”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Narasta konflikt pomiędzy Turcją, a Cyprem. Robi się coraz goręcej!

Turcja nie boi się sankcji. Pomimo gróźb ze strony cypryjskiego rządu planuje wysłać w sporny rejon kolejną jednostkę poszukiwawczą w asyście okrętów wojennych.

Jak informuje portal konflikty.pl  trwający już od 1974 r. konflikt pomiędzy rządem Nikozji i Ankary  staje się coraz bardziej poważny, a to za sprawą trwających od wielu miesięcy badań wód okalających Cypr w poszukiwaniu złóż węglowodorów. Poszukiwania ropy i gazu rozpoczęły się na tych terenach na  początku 2018 roku, gdy Ankara zdecydowała się na rozpoczęcie własnych prac wiertniczych, po zerwaniu porozumienia cypryjsko-egipskiego dotyczącego granicy morskiej.

Pomimo gróźb ze strony cypryjskiego rządu Turcja planuje wysłać w sporny rejon, kolejną jednostkę poszukiwawczą w asyście okrętów wojennych. Obecnie swoje prace prowadzi tam już turecki statek wiertniczy Fatih.

Turecka dyplomacja ma przed sobą kolejne duże wyzwanie.

Jakiś czas temu NATO skrytykowało decyzję Turcji o zakupie rosyjskich zestawów przeciwlotniczych S-400, a Unia Europejska wstrzymała przekazanie 146 milionów euro pomocy finansowej oraz zawiesiła rozmowy o porozumieniu lotniczym. Ministerstwo spraw zagranicznych Turcji nie wystraszyło się tych sankcji i dalej podejmuje kontrowersyjne działania.

Konflikt wokół Cypru rozpoczął się od nieudanego zamachu stanu i desantu tureckich wojsk. Wtedy to północna część wyspy ogłosiła secesję i ustanowiła Turecką Republikę Cypru Północnego, która znalazła się pod protektorem Turcji. Państwo to, nie jest jednak uznawane przez inne kraje świata.

M.K.

LG Chem szantażuje polski rząd – albo spełni żądania koreańskiego koncernu albo „firma wybuduje fabrykę gdzie indziej”

70 mln EUR grantu, działki za symboliczne euro i zwolnienie z opłaty odrolnieniowej — tego w zamian za postawienie fabryki w Opolu żądają od władz Polski Koreańczycy.

Puls Biznesu” odsłania kulisy negocjacji w sprawie budowy nowej fabryki koreańskiego koncernu w Polsce. Decyzja co do tego, gdzie LG Chem zbuduje za 1,4 mld euro drugą fabrykę baterii do samochodów elektrycznych, miała zapaść już w maju, a później w czerwcu.

Nie zapadła, choć wiele wskazywało na to, że Opole wygrało z Łodzią. Faktycznie tak się stało, ale projekt wciąż stoi pod znakiem zapytania

Stwierdza „PB”. Portal przytacza i streszcza treść pisma, jakie wystosował Andrew Chung, wiceprezes działu baterii motoryzacyjnych LG Chem do Krzysztofa Sengera, wiceprezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). W piśmie tym przedstawiciel koreańskiego koncernu prosi o konkretyzację wcześniejszych zachęt inwestycyjnych, jakie firma otrzymała w końcówce czerwca od PAIH i władz Opola.

Doszliśmy do wniosku, że na podstawie otrzymanych informacji nie można zapewnić wystarczającego poziomu opłacalności ekonomicznej projektu, o ile zostanie on zrealizowany w Polsce.

W sposób jak podaje „PB”, pisał przedstawiciel LG Chem. Po to, aby inwestycja się opłacała, koncern wysuwa szereg warunków. Jednym z nich jest potwierdzenie przez PAIH grantu gotówkowego, nie niższego niż 4,9 proc. wartości inwestycji, czyli 70 mln euro. Działkę w Opolu-Wrzoskach firma chciałaby otrzymać za bezcen, za „np. symboliczne 1 euro”. Koncern też liczy na zwolnienie z opłaty odrolnieniowej.

W piątym punkcie LG Chem prosi o potwierdzenie, że oferta zachęt inwestycyjnych z Opola nie zostanie potraktowana jako pomoc publiczna. […] Szósty punkt to prośba o ostateczną listę zachęt niestanowiących pomocy publicznej, które otrzyma LG Chem.

Przytacza kolejne warunki Koreańczyków, które eksperci oceniają jako wygórowane. Jak wskazuje w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Paweł Tynel z Ernst & Young maksymalna pomoc publiczna, jaką rząd może udzielić koncernowi, wynosi 26,25 mln. Wyższą musiałaby zatwierdzić Komisja Europejska. Nie liczy na możliwość zwolnienia firmy z opłaty odrolnieniowej.

A.P.

Szafraniec: W Rzeszowie jest największy na świecie zakład serwisowania nowoczesnych silników

O powstaniu i rozwoju spółki Eme Aero, planach na przyszłość i o tym, czemu jej zakłady zlokalizowano w rzeszowskiej Dolinie Lotniczej, mówi Aleksandra Szafraniec.

Aleksandra Szafraniec, dyrektor personalny w firmie Eme Aero, rozszyfrowuje, czym zajmuje się jej spółka. Tworzą ją dwa niemieckie przedsiębiorstwa – Lufthansa Technik i  MTU Aero Engines.

W ubiegłym roku wymieniane wśród dziesięciu czołowych inwestycji w Polsce i rzeczywiście inwestycja w skali przynajmniej 150 mln euro, ponad tysiąc pracowników w perspektywie najbliższych pięciu lat.

Rozmówczyni Krzysztofa  Skowrońskiego podkreśla rozmiary inwestycji. Dodaje, że w następnych latach planowane są dalsze inwestycje w spółkę. Jej zadaniem ma być serwisowanie silników amerykańskiej firmy Pratt & Whitney, która jest jednym z największych na świecie producentów silników lotniczych.

Nasz zakład jest największym tego typu zakładem na świecie. […] Nie ma i w najbliższej przyszłości nie będzie równie wielkiego zakładu, który by serwisował takie silniki.

Szafraniec mówi, że celem firmy jest w pięć lat dojście do 450 serwisowań silników, co oznaczałoby, że dziennie dwa silniki by przyjeżdżały i dwa wyjeżdżały. Silniki serwisowane w firmie już od dwóch lat latają, można je spotkać w samolotach Airbus 120 Neo.

Rzeszów został nieprzypadkowo wybrany, Dolina Lotnicza działa od 15 lat, w związku z tym są bardzo silne tradycje lotnicze, powyżej tych 15 lat. Bardzo dużo firm istnieje, w związku z tym też dostęp do wykwalifikowanych pracowników jest zdecydowanie lepszy, większy niż w innych częściach Polski.

Dyrektorka mówi, że „sława Doliny Lotniczej jest magnesem”. Odpowiadając na pytanie o zatrudnianie studentów, stwierdza, że od ponad roku już czterech z nich pracuje jako pełnoprawni pracownicy firmy. Dla studentów rzeszowskiej Politechniki spółka jest jedna z dróg kariery, jakie obierają. Szafraniec podkreśla, że firmie potrzeba również mechaników.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Cejrowski: Dlaczego w USA miano by ograniczyć dostęp do broni? Czy należy zakazać ciężarówek, bo mogą rozjechać ludzi?

– Jedna osoba w USA nie mogła kupić broni, więc rozjechała ludzi ciężarówką. Rozsądni używają broni do obrony, a ci, którym na jej zdobyciu zależy, kupią ją na czarnym rynku – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski stwierdza, że Unię Europejską należałoby zniszczyć kontrolowanym upadkiem, do którego rządy i społeczeństwa państw członkowskich mogłyby się przygotować.

Podróżnik krytykuje także rozwiązania wprowadzone przez instytucje unijne. Powołując się na zebrane przez nie dane zaznacza, że na przyjęciu euro zyskały jedynie dwa kraje: Niemcy i Holandia. Podkreśla, że w innych państwach o mocnych gospodarkach wspólna waluta blokuje rozwój przez to, że jej wartość jest warunkowana również przez kraje słabe. W gospodarkach słabych natomiast euro znacznie winduje ceny inwestycji.

Cejrowski komentuje również planowane zmiany w fińskim systemie edukacji. W 2020 r. mają zostać usunięte wszystkie dotychczasowe przedmioty, a ich miejsce zająć ma nauczanie bazujące na omawianiu poszczególnych wydarzeń i zjawisk poprzez rozrywkę. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” pozostaje sceptyczny wobec tego rozwiązania. Stwierdza, że w sytuacji, w której ze szkoły robi się zabawę, dziecko nie czuje satysfakcji z odpoczynku po nauce.

Podróżnik komentuje ponadto pojawiające się co jakiś czas głosy o ograniczeniu dostępu do broni w Stanach Zjednoczonych. Retorycznie pyta, czy takie same restrykcje dotyczyć mają ciężarówek z uwag na fakt, że wykorzystywane są one niekiedy do rozjeżdżania ludzi. Zwraca uwagę, że swego czasu pewien człowiek w USA nie mógł kupić broni, więc dokonał masakry za pomocą wspomnianego pojazdu. Zaznacza, że nawet w przypadku wprowadzenia ograniczeń co do zakupu broni, osoby, którym zależy na jej nabyciu, zdobędą ją na czarnym rynku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jakubiak: Niemcy i Francuzi stworzyli ustrój finansowy na kształt piramidy finansowej

Jakubiak omawia kwestie pozycji Polski w Unii Europejskiej, podkreśla konieczność dbania o nasze interesy i sprzeciwiania się działaniom Francji i Niemiec, które tłamszą ekonomicznie resztę krajów.

Marek Jakubiak krytykuje Unię Europejską za jej obecny kształt, gdzie Francja i Niemcy odgrywają w niej główną rolę i roszczą sobie prawo do władania tą organizacją:

To nie jest ta sama Unia co w 2004 roku. […] Solidarną organizacją europejską, która wzajemnie sobie pomaga, wzajemnie idzie do przodu. […] Z Unii zrobiło się korporacyjne jedno państwo. Trzeba zapytać: «czy mamy do czynienia z francusko-niemieckim cesarstwem?» Wydaje mi się, że to w tym kierunku zmierza – podkreśla.

Poseł Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy oznajmia, iż Polska powinna walczyć o wizję UE jako zrzeszenia suwerennych narodów i swoją pozycję w tymże związku europejskich państw:

Musimy dbać o swoja podmiotowość i dbać o swoje. Nie może być tak, że Niemcy i Francja będą budować na nas swoją potęgę. […] Jestem Polakiem i mam interesy Polskie. Jak słysze że chcemy do konstytucji wpisać naszą obecnośc w Unii Europejskiej […] mieliśmy już w historii obowiązkową przyjaźń polsko-radziecką wpisaną. Nie da się przyjaźni wpisać w konstytucji. Mamy do czynienia wyłącznie z interesami, nie ma czegoś takiego jak przyjaźń.

Gość poranka WNET wypowiedział się także na temat różnych zdań w kontekście przyszłego kształtu Unii Europejskiej w ramach Konfederacji:

Konfederacja jest zbiorem różnorakich poglądów na temat Unii Europejskiej, ale jednak eurosceptyków. To nie jest tak, że mówimy ciągle, że chcemy coś rozwalać. Chcemy zwrócić uwagę na to, że Unia w tym zakresie, w jakim działa nie przetrwa dłużej niż parę lat. Państw z aspiracjami do bycia państwami narodowymi jest więcej. Budzą się Włosi, Hiszpanie, mamy Węgrów, Rumunów, Bułgarów.

Jakubiak opowiedział także na temat agentury, przepływu środków unijnych oraz szantażu, który dziś robi się na polu ekonomicznym i finansowym:

Nie można straszyć pieniędzmi jak robią to Merkel i Macron. Dziś agenturę zastępuje kapitał. Krwiobiegiem państwa jest wartość która przebiega z konta na konto. Niemcy i Francuzi starają się poprzez banknoty wpływać na kształt państw. […] Stworzyli oni potężny ustrój finansowy, który ja wprost nazywam piramidą finansową i drukują ile wlezie [banknotów Euro – przyp. red.]. Z każdego miliarda euro, 800 milionów euro wraca do Niemiec!

Gość poranka WNET odniósł się także do faktu konieczności zmian kształtu Unii Europejskiej do tego, który miała w 2004 roku:

Jestem europejczykiem, Polskależy w sercu Europy i nie ma mowy że my gdzie pójdziemy, no bo gdzie pójdziemy? Za Kazachstan? Jesteśmy w Europie, koniec kropka! […] Myslę że musi się Europa zmienić, musi być taka jak w 2004 roku – zbiorem państw szczęśliwych z tego, że są razem.

Ponadto odnosi się do sprawy sensacyjnych doniesień angielskiego dziennika („The Sunday Times”) o przyjęciu przez Fundację Otwarty Dialog 1,5 mln funtów od rosyjskich oligarchów.

Posłuchaj już teraz!

 

K.T. / A. Kowarzyk

Marek Jurek: Międzynarodówka, sierp i młot to są niestety rzeczy traktowane nadal z jakimś przymrużeniem oka [VIDEO]

Marek Jurek mówi o konsekwencji wejścia Polski do UE, promowaniu symboli komunistycznych, marszach, które odbyły się w środę 1.05.2019 r. oraz o tym, czym jest suwerenność i jak o nią walczyć.

Marek Jurek odnosi się do jednego ze szczególnych konsekwencji wejścia 15 lat temu Polski do Unii Europejskiej – wielkiej migracji Polaków na Zachód za chlebem:

Trzeba na to zwrócić uwagę. To jest też jeden z powodów kryzysu demograficznego w naszym kraju. […] nawet tam, gdzie ludzie zdecydowali się pozostać poza granicami kraju i tworzyć Polonię, to trzeba z nimi utrzymywać związki. Oni zadecydowali być częścią innego narodu ale zachowując swoje silne kulturowe związki z Polską. […] Doskonale, to jest nasza ogromna siła!


Następnie przechodzi do tematu obchodów wstąpienia naszego kraju do największej europejskiej organizacji międzynarodowej oraz Święta Pracy, które przypadły na środę. Wówczas świętowali nie tylko zwolennicy Polski w UE, ale także Komunistyczna Partia Polski i Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy na Marszu Suwerenności.

Jeżeli chodzi o marsze komunistyczne, to od wielu lat te sprawy monitorujemy, nasz kolega Piotr Strzembosz wielokrotnie składał zawiadomienia do prokuratury, jeżeli pojawiały się jakieś symbole komunistyczne. […]

Deputowany wypowiedział, że również na temat traktowania symboli reprezentujących systemy totalitarne. Okazuje się, że prawo w tym zakresie często nie jest przestrzegane:

Międzynarodówka, sierp i młot to są niestety rzeczy traktowane nadal z jakimś przymrużeniem oka, tak jakby nie chodziło o okropną makabrę historii. To powinno być zdecydowanie potępione.

Gość Radia WNET nie wziął udział na żadnej manifestacji. Niemniej jednak w porannym programie je ocenia. Krytykuje KPP za formę jej pikietowania, a także retorykę Konfederacji:

Jeśli chodzi o Marsz Suwerenności to maszerować każdy może, ale suwerenność polega przede wszystkim na tym, że suwerenne uprawnienia państwa się wykonuje, a nie tylko że się maszeruje. […] Dzisiaj na forum Europejskim musimy bronic podmiotowości naszej armii przeciwko projektom armii europejskiej, musimy bronić złotówki przed wprowadzeniem euro.

K.T. / A. Kowarzyk

Szafrański: Polski rząd liczy na życzliwość USA ws. ustawy 447. „Dzięki niej może nic się nie stanie” [VIDEO]

Bogdan Szafrański broni koncepcję ekonomiczną Petera Navarro, obecnego asystenta prezydenta USA Donalda Trumpa oraz szefa ds. amerykańskiej polityki handlowej i produkcyjnej.

W Stanach Zjednoczonych wielu zasłużonych ekonomistów krytykuje Navarro za jego podejście do ekonomii i metody, które stosuje w prowadzeniu polityki gospodarczej. Niemniej jednak Szafrański przedstawia wyniki pracy tego człowieka. Podczas rządów Donalda Trumpa kapitalizacja giełd amerykańskich za sprawą porad Navarro wzrosła się o 6 bilionów dolarów:

[Zmiany — przyp. red.] wprowadzane w życie Przez Donalda Trumpa, spowodowały, że gospodarka amerykańska z poziomu wzrostu 1-2% który się utrzymywał za czasów Obamy, osiągnęła poziom wzrostu 3%, a celem Trumpa jest osiągnięcie wzrostu gospodarczego gospodarki amerykańskiej 4%.

Co więcej, ten ekonomista sądzi, że euro jest fałszywą walutą i służy jedynie wzrostowi potęgi gospodarczej Niemiec. Szafrański mówi także o możliwych następstwach realizacji ustawy 447:

Lekceważenie tej groźby nie jest najlepszą rzeczą.

Biznes łatwiej prowadzić w Irlandii niż w Polsce. Przetargi są transparentne i bardziej merytoryczne

Marcin Notorski mówi o przedsiębiorczej stronie Dublina w obliczu Brexitu, odpowiada na pytanie: „Czy Polak łatwo może założyć firmę w Irlandii?” oraz opisuje pracę polskich placówek na Wyspie.

Irlandia przez ostatnie 15 lat bardzo mocno się rozwinęła, biznes w Dublinie ma się bardzo dobrze. Wzrost gospodarczy Irlandii wynosi od 4 do 7%.

„Należy zauważyć, że Irlandia podczas kryzysu w 2008 roku miała duże problemy i musiała zasięgnąć wielkie pożyczki w Unii Europejskiej, dziś zupełnie wyszła na prostą. Spłaciła wszystkie pożyczki i pędzi z rozwojem gospodarczym, będąc w czołówce wśród krajów Unii Europejskiej”.

Marcin Notorski opowiedział o swojej drodze do prowadzenia biznes. Jak się okazuje, na Wyspie o wiele łatwiej prowadzić biznes aniżeli w Polsce:

W Irlandii jest troszkę łatwiej, jest większa transparentność w biznesie, jeśli chodzi o proces przetargowy. Wydaje mi się, że jest dużo większy nacisk na metaforyczność.

Gość Poranka WNET mówi także o kiepskiej skuteczności polskiej placówki dyplomatycznej w Irlandii. Promowanie polskości przez MSZ jest tam nikłe. Pieniądze nie są przelewane zagranicę.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

 

Gospodarka. KIG informuje, że możemy oczekiwać dużego wzrostu eksportu w styczniu i w lutym

Krajowa Izba Gospodarcza informuje, że w latach 2018 – 2019 można oczekiwać zwiększenia sprzedaży ze 197,8 mld euro w roku 2017 o 7,5 proc. w roku 2018 oraz 228,mld euro (o 7,2 proc.) w roku 2019.

Krajowa Izba Gospodarcza publikuje dane o stanie gospodarki oraz prognozy dotyczące naszego eksportu za styczeń ubiegłego i bieżącego roku.

„Dostępne obecnie dane o stanie gospodarki realnej oraz opinie pozyskane od członków KIG pozwalają szacować, że eksport w styczniu 2018 wyniósł 17 046 mln euro. Wzrósł więc w stosunku do wartości notowanych dla grudnia o 11,9 proc. oraz o 11,7 proc. w stosunku do danych sprzed dwunastu miesięcy. W lutym wielkość eksportu może okazać się zbliżona do notowanej w styczniu” – czytamy w opracowaniu. I dalej: „Wzrost eksportu o 11,9 proc. nie jest dla stycznia typowy. Zazwyczaj bowiem obserwowane są wyniki zbliżone do notowanych w grudniu (jedynie z małymi wzrostami lub spadkami). Przełom roku to okres wyciszenia w obrotach handlu zagranicznego. Dostawy dóbr na zaopatrzenie świąt realizowane są w głównie okresie wrzesień-listopad, a większy popyt zaś związany z otwarciem roku pojawia się w okolicach lutego. Tegoroczny styczeń okazuje się jednak inny. Sprzedaż eksportowa istotnie wyższa od grudniowej jest po części odreagowaniem głębszej korekty z poprzedniego miesiąca (być może cześć dostaw oczekiwanych w grudniu uległa przesunięciu na styczeń). Prawdopodobnie jednak widać w niej też efekty postępującego ożywienia u naszych głównych partnerów handlowych, kontraktujących u polskich producentów więc dóbr konsumpcyjnych oraz tych o charakterze zaopatrzeniowym (niezbędnych do dalszej produkcji)”.

Główną walutą rozliczeniową dla polskiego eksportu pozostaje euro. W styczniu złoty wzmocnił się do euro o 0,9 proc. do 4,1636 i okazał się równocześnie o 4,7 proc. mocniejszy niż przed rokiem.

– Wzmocnienie styczniowe było mniejsze od typowo obserwowanego w początku roku. Dzięki temu sytuacja finansowa eksporterów nie uległą nadmiernej komplikacji ze względu na kurs. Jako umiarkowaną należy też traktować skalę wzmocnienia złotego w stosunku do notowanej przed rokiem – mówi w komunikacie Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG. – Eksporterzy rozliczający sprzedaż w dolarach mieli trudniejszą sytuację. W styczniu złoty wzmocnił się do dolara o 3,8 proc. do 3,4141 i jednocześnie okazał się 17,1 proc. mocniejszy niż przed dwunastoma miesiącami.

„Postępujące na światowych rynkach osłabienie dolara względem euro ma dla polskich przedsiębiorców dwie przeciwstawne konsekwencje. Z jednej strony powoduje, że tracą oni nieco pozycję konkurencyjną wobec dostawców rozliczających swoją sprzedaż w dolarach (zwłaszcza dotyczy to dostawców z dalekiego wschodu), których oferta jest teraz korzystniejsza cenowo. Z drugiej jednak strony relatywnie tanieje import zaopatrzeniowy. Surowce i komponenty sprowadzane dla dalszego przetworzenia przez polskich przedsiębiorców w znacznej mierze rozliczane są w dolarach” – informuje raport Izby. – „Zgodnie z aktualnymi założeniami co do stanu światowej i polskiej gospodarki w latach 2018 – 2019 można oczekiwać zwiększenia naszej sprzedaży ze 197,8 mld euro w roku 2017 do odpowiednio 212,7 mld euro (o 7,5 proc.) w roku 2018 oraz 228,0 mld euro (o 7,2 proc.) w roku 2019”.