Zakup rosyjskiej broni przez Turcję zaważy nad jej przyszłością w NATO

Dr Zasztowt z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych komentuje wybory w Turcji, zakup broni od Rosji, napięcie na linii turcja-USA oraz zadaje pytanie co do przyszłości Turcji w NATO.

Dr Kondrat Zasztowt opowiada o anulowaniu przez Turecką Wysoką Komisję Wyborczą (YSK) lokalnych w Stambule, gdzie wygrała opozycyjna Partia Ludowo-Republikańska (CHP). YSK zaznaczyła, iż powodem anulowania wyborów są uchybienia proceduralne oraz brak urzędników państwowych w niektórych komisjach wyborczych (w Turcji panuje bowiem prawo, wedle którego w tychże komisjach musi zasiadać taki urzędnik):

Rządząca partia islamistyczna i prezydent Recep Tayyip Erdoğan zaczął protestować. […] Centralna Komisja Wyborcza w tej chwili zadecydowała, że wybory w Stambule należy powtórzyć, twierdząc, że było takie uchybienie proceduralne i w komisjach wyborczych brały udział osoby, które nie są urzędnikami.

Wobec tego wielkim przegranym wyborów nie jest partia AKP prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana. Decyzja o anulowaniu wyborów oburzyła opinię publiczną:

Od razu nastąpiła reakcja tych, którzy są niezadowoleni z takiego orzeczenia sądu. To była zdecydowanie presja samego prezydenta na Centralną Komisję Wyborczą. Mówi się, że ta decyzja została podjęta pod presją.

Sam rozmówca Radia Wnet stwierdził, że sytuacja związana z anulowaniem wyborów to „działanie na krawędzi zasad”.

Zasztowt odniósł się także do sytuacji Turcji na arenie międzynarodowej w odniesieniu do kupna broni od Rosji i skomplikowanej w związku z tym sytuacji na linii Turcja-USA:

Zagrożenie jest takie, że zakupy S400 [Rosyjski system rakietowy – przyp. red.] może posłużyć Moskwie do zdobycia pewnych wrażliwych danych na temat samolotów F-35 [w konstruowaniu których Turcja bierze udział – przyp. red.].

Gość Poranka WNET opowiedział również o możliwości nałożenia sankcji przez Stany Zjednoczone na Turcję oraz znacznego pogorszenia stosunków, jeśli Turcja wbrew dotychczasowej umowy nie otrzyma myśliwców F-35:

Stany Zjednoczone nakładają sankcje na każdy kraj, który taką współpracę zbrojeniową z Federacją Rosyjską prowadzi, więc może to doprowadzić do głębokiego rozłamu między Turcją a Stanami Zjednoczonymi. Są nawet spekulacje na temat dalszej przyszłości Turcji jako członka sojuszu.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

 

K.T. / A. Kowarzyk

Okiem Jastrzębskiego: Opozycja zadaje bolesny cios rządzącej w Turcji AK Partii, w Egipcie płoną książki

Katarska agencja informacyjna Al-Jazeera poinformowała, że rządząca w Turcji Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AK Parti) podważa wyniki wyborów samorządowych we wszystkich dzielnicach Stambułu Wyniki wyborów samorządowych w Turcji, które odbyły się 31 marca, ukazały przewagę AK Parti oraz sprzymierzonego z nią Ruchu Narodowego. Sojusz uzyskał 52 proc. poparcia, a blok opozycyjny 38 proc. Resztę głosów otrzymały partie startujące samodzielnie. Tak jak i w Polsce, opozycja zyskała […]

Katarska agencja informacyjna Al-Jazeera poinformowała, że rządząca w Turcji Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AK Parti) podważa wyniki wyborów samorządowych we wszystkich dzielnicach Stambułu

Wyniki wyborów samorządowych w Turcji, które odbyły się 31 marca, ukazały przewagę AK Parti oraz sprzymierzonego z nią Ruchu Narodowego. Sojusz uzyskał 52 proc. poparcia, a blok opozycyjny 38 proc. Resztę głosów otrzymały partie startujące samodzielnie. Tak jak i w Polsce, opozycja zyskała kontrolę nad głównymi miastami takimi jak Ankara, Istambuł czy Izmir.

Okazuje się jednak, że zarówno propozycja jak i opozycja podważają wyniki wyborów. Partia rządząca kontestuje zwłaszcza wyniki w Ankarze i Istambule.

Rzecznik AK Parti Omar Galik powiedział, że podane wyniki wyborów są sprzeczne z wynikami zarejestrowanymi i że w przypadku wyborów w Istambule i Ankarze zostały błędnie skategoryzowane. Niemniej, rzecznik oznajmił, że Partia uszanuje wyniki wyborów.

Tymczasem, wiceprezes AK Parti Ali Ihsan Yawoz powiedział, że 17 410 głosów z 309 urn wyborczych w Istambule zostało mylnie przypisanych opozycji, podczas gdy należały się AK Parti.

Kandydat AK Parti w Istambule, Ben Ali Yildirim zdobył 48.53 proc. głosów, a kandydat opozycji 48.78 proc. tym samym zwyciężając w wyborach.

W Ankarze, kandydat opozycji Mansur Yawash zdobył 50.62 proc. a przedstawiciel AK Parti Muhammad Uzhaski 47.20 proc.

 

W Emiratach postawiono pomnik Buddy przy drodze Szejka Zaida

Podróżujący drogą szybkiego ruchu w Abu Dhabi zdziwili się widząc dziesięciometrowy pomnik Buddy w muzułmańskim kraju, poinformowała Al-Jazeera.

Gazeta Gulf Times wyjaśniła, że pomnik Buddy jest częścią zbiorów należących do Muzeum Luwru Abu Dhabi i elementem inicjatywy pod tytułem „Muzeum Drogi Szybkiego Ruchu”, w ramach której wzdłuż rzeczonej trasy ustawione będą różne dzieła sztuki z muzealnego magazynu.

Gulf Times poinformowała również, że pomnik Buddy jest powiększoną kopią chińskiego posążka znajdującego się w Luwrze Abu Dhabi.

Widok Buddy wzbudził widoczne protesty na Twitterze, gdzie wielu użytkowników w zdarzeniu tym widzi powrót idolatrii na Półwysep Arabski. Według niektórych Budda uważany jest przez swoich wyznawców za Boga, będąc czczonym bez Boga. Takie rozumienie istoty Buddy nie może być w mniemaniu internautów usprawiedliwiane potrzebą tolerancji.

Jeden z użytkowników Twittera pośrednio nazwał władcę Abu Dhabi Amrem Ibn Lahim, antybohaterem, któremu przypisuje się odstępstwo od wiary abrahamowej i wprowadzenie na Półwysep Arabski kultu idoli. Inny internauta stwierdził że emir Bin Zaid przejdzie do historii jako ten, który przywrócił idolatrię Półwyspowi Arabskiemu.

Egzekucja opowiadań pod tytułem “Skandale Sisiego”

Dwadzieścia pięć lat temu, egipski pisarz Yusuf Auf opublikował pierwszą część swojej satyrycznej książki pod tytułem “Skandale Sisiego”. Zmarły przed dwudziestoma laty autor nie mógł przewidywać, że pewnego dnia jego dzieło zostanie poddana egzekucji na rozkaz prezydenta Egiptu noszącego imię głównego bohatera powieści. Mowa tu oczywiście o Abdel Fattahu As-Sisim.

Egzekucji poprzez spalenie dokonali pracownicy pro-rządowego magazynu politycznego Rose al-Yusuf. Palenie książek stało się ostatnio popularne, jednak warto pamiętać, że między zdarzeniem w Polsce a tym, do którego doszło w Egipcie, istnieje taka różnica, że w wypadku Polski była to inicjatywa oddolna, a w kraju u ujścia Nilu był to rządowy proceder odgórny.

Al-Arabiya

Trzy scenariusze czekają na egipskich Braci Muzułmańskich po porażce Erdogana

Dotkliwy cios jaki opozycja zadała AK Parti i jej wodzowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi skierowany był również w uciekających z Egiptu Braci Muzułmańskich.

Przypomnę, że opozycja to socjalistyczni kemaliści, którym obcy jest fundamentalizm Braci Muzułmańskich czy neo-Osmanizm Erdogana.

Pierwszym ze scenariuszy jaki czeka Braciszków po zwycięstwie opozycji w Ankarze i Istambule jest przeniesienie się ich do innych miast wciąż znajdujących się pod kontrolą Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AK Parti).

Drugi przewiduje, że opozycja zwróci się do parlamentu i samorządów terytorialnych z żądaniem zmiany praw zapewniających opiekę Braciom Muzułmańskim, zastąpienia ich ustawami antyterrorystycznymi i deportacji Braci do Egiptu.

Trzecim zaś scenariuszem jest przeniesienie się Braci Muzułmańskich do innego kraju.

Pomimo zapowiedzi Buteflika, że ustąpi z fotela prezydenckiego, w Algierze trwają protesty.

Również w innych Wilajetach (prowincjach) organizowane są marsze i strajki okupacyjne domagające się spełnienia próśb ruchów ludowych.

Protestujący wznoszą naszidy czyli pieśni narodowe i wykrzykują slogany takie jak ,,nie dla nauki, nie dla pisma, póki nie obalim tego gangu” i „Kraj ten naszym krajem i rządzimy nim wedle naszego widzi nam się.”

Ogólnie rzecz biorąc protestujący chcą rezygnacji rządu.

 Wojska libijskie angażują się w walki na południe od Trypolisu

Wojsko libijskie starło się z siłami Rządu Zgody Narodowej w powiecie Al-’Asabi’a 120 km od Trypolisu. Do starcia doszło z powodu zbliżenia się wojsk libijskich do Trypolisu znajdującego się pod kontrolą Rządu Zgody Narodowej.

Maciej Maria Jastrzębski

Okiem Jastrzębskiego: 50-100 bojowników ISIS mogło być przeszmuglowanych do Syrii tylko przez jedno przejście graniczne

Nagrania z podsłuchów uzyskane przez tureckiego dziennikarza i zarazem przewodniczącego Sztokholmskiego Centrum Wolności rzucają cień na działania Turcji w regionie Bliskiego Wschodu.

Kurdyjska agencja Firat News Agency (ANF) powiązana z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) poinformowała o ujawnieniu przez tureckiego dziennikarza i zarazem przewodniczącego Sztokholmskiego Centrum Wolności Abdallaha Bozkurta nagrań z podsłuchów założonych osobom odpowiedzialnym za szmugiel bojowników chcących przyłączyć się do Państwa Islamskiego w Syrii.

Nagrania uzyskane przez Abdallaha Bozkurta dowodzą, że istniało porozumienie między aparatem bezpieczeństwa Turcji a dowództwem ISIS (Państwa Islamskiego), zgodnie z którym przemytnicy ludzi mogli działać swobodnie na odległości 822 km od granicy turecko-syryjskiej. Ponadto, porozumienie pozwoliło na transport rannych bojowników Państwa Islamskiego na terytorium Turcji w celu ich hospitalizacji.

Według ujawnionych danych, za szmuglowaniem bojowników ISIS miał stać 36-letni obywatel Turcji imieniem Ilhami Bali. Działając pod pseudonimem “Abu Bakr”, Bali miał zapewniać podróż w obie strony bojownikom tak zagranicznym jak i lokalnym.

Poza ludźmi, Bali przemycał dla Państwa Islamskiego kajdanki, buty, ubrania, części dronów, lornetki a nawet łodzie.

Ujawnione nagrania rozmów telefonicznych potwierdziły, że władze tureckie wiedziały o działalności 33 tureckich obywateli pracujących dla ISIS jako kierowcy-przemytnicy.

Bali jest oskarżony również o zorganizowanie w 2015 roku trzech zamachów terrorystycznych w Turcji, które łącznie pochłonęły 142 istnienia. Pomimo, że władze tureckie doskonale zdawały sobie sprawę z lokalizacji Baliego i pomimo że sądy wydały liczne wezwania do zatrzymania go, rząd Erdogana pozwolił mu swobodnie przemieszczać się między Turcją a Syrią, informuje Abdallah Bozkurt.

W nagranej rozmowie telefonicznej, Gruzin Lacha Nadiraszwili prosi Baliego o zorganizowanie półciężarówki w celu zabrania czterech bojowników z centrum handlowego w tureckim mieście Gaziantep. Innym razem rozmówcą Baliego jest Rosjanin Oleksander Puszccuk, który sprowadził do tego samego miasta 11 bojowników potrzebujących transportu do Syrii.

Na jednym z nagrań słychać Baliego, który wyjawia, że dziennie na jednym przejściu granicznym do Syrii jest w stanie przedostać się od 50 do 100 bojowników. Dziennikarz Abdallah Bozkurt ocenia, że zgodnie z tymi danymi do Syrii rocznie może być przemyconych nawet 15,000 osób przez turecko-syryjską granicę.

Ilhami Bali organizował również leczenie dla rannych bojowników w ankarskim szpitalu M.I.S. Danismanlik. Na jednym z nagrań słychać właściciela szpitala M.I.S. Sawasa Dogru żądającego od Baliego 62 000 USD za leczenie 16 bojowników ISIS. Podczas innej konwersacji, słychać Dogru narzekającego na niezapłacony rachunek opiewający na 150 000 USD – koszt operowania kilku terrorystów ISIS przeszmuglowanych z Syrii.

Co więcej, nagrania wyjawiają uwikłanie Organizacji Wywiadu Narodowego (MIT) w pomoc świadczoną dżihadystom. Służby tureckie miały pomagać bojownikom ISIS w unikaniu tureckiej policji. Między służbami wywiadu a policją dochodziło wręcz do poważnych konfliktów. Na przykład, w 2014 roku agenci MIT zostali przyłapani na szmuglu wielu sztuk broni dla dżihadystów w Syrii. Według Bozkurta, rząd turecki szybko wypuścił aresztowanych funkcjonariuszy MIT, zaś dziennikarza, który o zajściu napisał, oskarżył o zdradę.

Bozkurt podaje również, że szef MIT Hakan Fidan jest bliskim współpracownikiem prezydenta Erdogana.

W kolejnej zarejestrowanej rozmowie dało się słyszeć tureckiego żołnierza informującego przemytnika Baliego, że dostanie cokolwiek będzie mu potrzebne aby zrealizować szmugiel. Obaj rozmówcy zapewnili się, że nie zajdą żadne konfrontacje między ISIS a turecką strażą graniczną.

Dziennikarz Abdallah Bozkurt podkreślił opieszałość tureckich sądów w wydawaniu wyroków w sprawach związanych z ISIS, al-Kaidą i innymi zbrojnymi grupami dżihadystycznymi. Według dziennikarza pokazuje to jak bardzo rząd turecki jest nieskory, aby skutecznie skazywać bojowników ISIS, wykazując z drugiej strony więcej determinacji w stosowaniu drakońskich środków wobec niewinnych dziennikarzy, aktywistów broniących praw człowieka, akademików czy oponentów politycznych, których umieszcza w więzieniach.

Krótko o szczycie Unia Europejska-Liga Państw Arabskich

Jak na razie na historycznym, bo pierwszym w dziejach, szczycie Unii Europejskiej i Ligi Państw nic szczególnego nie wydarzyło się.

Agencja informacyjna z siedzibą w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, należąca zaś do Królestwa Arabii Saudyjskiej, Al-Arabiya pisze o tym, że prezydent Egiptu Abd Al-Fattah As-Sisi (Od 10 lutego również przewodniczący Unii Afrykańskiej) zapowiada nadejście czasu międzynarodowej solidarności, aby chronić świat przed terroryzmem.

W mowie otwierającej szczyt europejsko-arabski w Szarm asz-Szajch, As-Sisi podkreślił, że terroryzm i radykalizm to dwie żmije zagrażające całemu Światu i regionowi Bliskiego Wschodu.

Wezwał również kraje arabskie i europejskie do stanięcia w jednym szeregu, aby stawić czoła także innym problemom, takim jak kryzysy w Libii, Syrii, Jemenie i Palestynie.

As-Sisi wezwał do rozwiązania kluczowej dla Arabów kwestii palestyńskiej, będącej, według as-Sisiego, pierwszą kością niezgody w regionie. Prezydent nawoływał także do rozwiązania problemu nielegalnych migrantów z regionu Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, migracji oraz zorganizowanej przestępczości.

Tymczasem, Król Arabii Saudyjskiej Salman bin Abd Al Aziz zapewnił, że wsparcie Iranu dla bojowników plemienia Hutich w Jemenie i jego agresywne mieszanie się w sprawy niezależnych państw wymaga zjednoczonego, międzynarodowego stanowiska, aby zobligować Iran do postępowania zgodnie z zasadami dobrego sąsiedztwa i prawem międzynarodowym oraz do położenia kresu jego programowi nuklearnemu.

Podkreślił, że kryzys migracyjny i kwestia uchodźstwa to najbardziej naglące problemy humanitarne. Król zaznaczył, że zgodnie z podstawowymi arabskimi i islamskimi wartościami, Królestwo nie zwleka i nie zaniedbuje obowiązku na nim spoczywającym jakim jest udzielanie pomocy humanitarnej bez dyskryminacji religijnej czy etnicznej. Dodał również, że Królestwo przeznaczyło więcej niż 35 miliardów dolarów na pomoc humanitarną w 80 krajach.

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Kuczyński: Jeśli Merkel jest wszystko jedno, czy gaz płynie przez Ukrainę, czy przez Bałtyk, to sama sobie zaprzecza

Ekspert od spraw rosyjskich Grzegorz Kuczyński ocenia wydarzenia mijającego tygodnia, skupiając się przede wszystkim na konferencjach: warszawskiej i monachijskiej

Ekspert od spraw rosyjskich Grzegorz Kuczyński uważa, że głównym zagadnieniem szczytu w Soczi, na którym spotkały się Rosja, Iran i Turcja, była wojna w Syrii. Przypomina, że wszystkie trzy kraje mają w tym regionie sprzeczne interesy, a łączy je jedynie niechęć do Ameryki. Co więcej – uważa, że szczyt zakończył się porażką Putina i Erdogana, gdyż wbrew oczekiwaniom nie przyniosło kompromisu.

Kuczyński odnosi się również do wyników rozmów na konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Dziwi się słowom Angeli Merkel, kanclerz Niemiec, która oświadczyła, że Ukraina musi być tranzytowym dla rosyjskiego gazu, ponieważ jej czyny przeczą temu stwierdzeniu – chodzi o budowę Nord Stream 2, czyli de facto omijanie Ukrainy w dystrybucji gazu. W Poranku WNET ocenia również przyszłe stosunki izraelsko-rosyjskie.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Paweł Kalinowski u Stefana Truszczyńskiego: W stolicy Turcji widać wpływ propagandy Erdoğana – spadek liczby turystów

W audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” podróżnik Paweł Kalinowski, opowiadał o ostatniej wyprawie do Turcji. Drugim gościem był prof. Witold Kieżun, który przedstawił historię swojej rodziny.

 

Kalinowski spędził w Stambule osiem dni. Nie była to jego pierwsza podróż do serca Turcji. Niemniej jednak ostatnia wyprawa znacząco różniła się od poprzednich. Powodem wyjątkowości tej podróży były zmiany, jakie nastąpiły po kontrowersyjnym referendum, w którym Turcy decydowali, czy w ich ojczyźnie wprowadzić system prezydencki.
Podróżnik przyznał, że w Stambule czuć atmosferę obawy o wolność w Turcji: – Ci, którzy są mu przeciwni mówią, że za dwa lata wejdą konsekwencje referendum Recepa Tayyipa Erdoğana. Ludzie boją się, że nastanie jedynowładztwo – stwierdził.

 
Podczas pobytu w Stambule Paweł Kalinowski dowiedział się z ust lokalnych opozycjonistów, że większość obywateli uważa, że zamach stanu w Turcji, który został przeprowadzony w nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku, inspirowany był przez prezydenta Turcji. Celem takiego puczu miałoby być wyeliminowanie przez Erdoğana części opozycjonistów.
Ponadto gość Stefana Truszczyńskiego powiedział, iż skutki nieudanego puczu oraz ostatniego referendum jest spadek liczby turystów w stolicy Turcji: – Widać wpływ propagandy Erdoğana na liczbę turystów. Ich liczba się zmniejszyła. Jest o wiele mniej ludzi. Jeśli już spotykamy turystów, to większość z nich pochodzi z krajów arabskich i Dalekiego Wschodu.

 
Drugim gościem redaktora Stefana Truszczyńskiego był prof. Witold Kieżun, który tym razem opowiadał o dziejach swojej rodziny, związanej z Wileńszczyzną. Jedną z ciekawostek, o której wspomniał wiąże się z dziejami XII-wiecznej Polski. Chodzi o przydomek szlachecki, jaki został nadany przodkowi prof. Kieżuna przez Bolesława Krzywoustnego.

 
– Mój przodek został wysłany do cesarza niemieckiego. Cesarz chciał zaimponować swoimi bogactwem, więc zaprowadził go do swojego skarbca, gdzie było mnóstwo złotych monet i pierścionków. On w tym czasie zdjął zloty sygnet i powiedział, że powiększy majątek władcy Niemiec. Cesarz więc powiedział mu: „l Ich habe den” – co oznacza po polsku: „mam”. Przybył do Polski i król, usłyszawszy tę historię, nadał mu przydomek szlachecki „Habden” – mówił.

 
Ponadto profesor Witold Kieżun opowiadał o stosunkach polsko-litewskich w dwudziestoleciu międzywojennym oraz o profesjach, jakimi trudnili się jego rodzice.

 

 

K.T.

Dr Zasztowt: Ceną mediacji rosyjskiej na Bliskim Wschodzie ma być zniesienie sankcji za atak na Ukrainę i aneksję Krymu

Bardzo dobre relacje rosyjsko-tureckie nie całkiem odpowiadają rzeczywistości, pokojowy plan Putina i Erdogana nie odniósł, jak dotąd, sukcesu, a w Syrii przepaść między władzą a opozycją nie zanikła.

Dr Konrad Zasztowt z Wydziału Orientalistycznego UW mówił o spotkaniu prezydentów Erdogana i Putina w Soczi. Według niego, obu przywódcom zależy na pokazaniu, że ich polityka zagraniczna przynosi sukcesy: m.in. budowania nowych sojuszy, rozwiązywania problemów międzynarodowych. Jednak, zdaniem orientalisty, narracja mediów przedstawiająca kontakty Turcji z Rosją jako bardzo dobre, jest trochę przekłamana.

Między tymi państwami jest parę poważnych spraw spornych. Główną kością niezgody stanowi konflikt syryjski. Istnieją nieuzgodnione kwestie gospodarcze, konfliktu może też wywołać współpraca energetyczna – ponad 60 procent gazu trafiającego do Turcji to gaz rosyjski, nadmiernie uzależnia Turcję od Rosji.

Doktor Zasztowt poruszył również sprawę konfliktu syryjskiego. W Soczi Putin i Erdogan rozmawiali o konkretnym wspólnym planie dotyczącym uregulowania konfliktu w Syrii. Stwierdził, że nie można mówić o wielkim sukcesie pokojowego planu Putina i Erdogana, jednak rozmowy o nim trwają nadal. Zdaniem gościa Radia Wnet, mimo że strony konfliktu w Syrii spotkały się ponownie, jednak przepaść między opozycjonistami a Asadem  jest tak duża, że jedynym sukcesem, o jakim można mówić, jest sam fakt ich spotkania.

Specjalista od spraw wschodnich zauważył, że dla Syryjczyków z działań Turcji i Rosji nic nie wynika, jednak Rosja osiągnęła wizerunkowy sukces dzięki zaangażowaniu w konflikt syryjski. Pokazała Zachodowi, że jest ważnym graczem na arenie międzynarodowej. Władimir Putin oczekiwał, że uda mu się pójść na układ z Donaldem Trumpem. Zdaniem eksperta, ceną za  pomoc rosyjską na Bliskim Wschodzie mają być ustępstwa Zachodu w sprawie Ukrainy:  kwestia zniesienia sankcji oraz akceptacja aneksji Krymu.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Władimir Putin stwierdził, że odbudowa dobrych relacji z Turcją jest ukończona, ale sankcje zniesione będą później

Prezydent Rosji oznajmił po środowym spotkaniu z przywódcą Turcji, że mimo odbudowy dobrych stosunków między obu krajami zniesienie embarga na pomidory czy przywrócenie bezwizowego ruchu wymaga czasu

Władimir Putin zaznaczył jednak, że wprowadzone przez Moskwę sankcje wobec Ankary będą zniesione, jednak działąnia te wymagają czasu.

[related id=”15317″]Kiedy będzie można powiedzieć, że ograniczenia, jakie pojawiły się pewien czas temu, zostaną zniesione? Możemy o tym powiedzieć dzisiaj – oświadczył Putin na konferencji prasowej, w której uczestniczył również  Recep Tayyip Erdogan. Wyjaśnił, że obaj porozumieli się w sprawie „kompleksowego rozwiązania wszystkich tych problemów” i ocenił, że „wszelkie ograniczenia niszczą gospodarkę”.

Niemniej, jak wyjaśnił prezydent Putin, na razie pozostanie w mocy embargo na import pomidorów z Turcji, co uzasadnił koniecznością uwzględnienia interesów producentów w Rosji. Tłumaczył, że kiedy zostały wprowadzone sankcje na tureckie warzywa, producenci ci zaciągnęli kredyty, a, jak podkreślił, w tym wypadku cykl produkcji jest „dość długi”. – Jeśli chodzi o ten rodzaj towarów, to ograniczenia na razie pozostaną – podsumował swe wyjaśnienia. – Nie planujemy na zawsze zamknąć naszego rynku na wszelki import, w tym na pomidory. Wraz z upływem cyklu produkcyjnego ta część rynku będzie zliberalizowana – zapewnił.

Prezydent Turcji podkreślił, że – poza tym jednym punktem – strony porozumiały się w środę „we wszystkich kwestiach”. Zauważył, że sytuacja, o której mówił Putin jest tymczasowa, dlatego rozważał możliwość  znalezienia dogodniejszych „tymczasowych wariantów”.

Władimir Putin wyjaśnił również, że w mocy pozostaje decyzja Rosji o zniesieniu ruchu bezwizowego wobec obywateli Turcji. – Jest to związane z koniecznością wzmocnienia współpracy pomiędzy naszymi służbami specjalnymi w warunkach wzrastającego zagrożenia terrorystycznego – mówił. Zapowiedział liberalizację reżimu wizowego dla poszczególnych grup obywateli Turcji, np. biznesmenów, którzy stale odwiedzają Rosję.

[related id=”16079″]Ponadto poinformował, że szczegółowo omawiał z Erdoganem kwestię utworzenia w Syrii tzw. stref bezpieczeństwa, nazywanych także strefami deeskalacji. „Zgadzamy się, że stworzenie tych stref bezpieczeństwa powinno doprowadzić do […] wzmocnienia rozejmu” – tłumaczył. Według Putina pomysł utworzenia stref pojawił się w trakcie dyskusji o konflikcie syryjskim z partnerami Rosji w Turcji, Iranie i Syrii. Prezydent Rosji podkreślił przy tym, że „analogiczne propozycje” padały ze strony USA.

Wyjaśnił, że rozmawiał na ten temat z prezydentem USA Donaldem Trumpem, i zauważył: „o ile rozumiem, administracja USA popiera tę ideę”. Putin i Trump przeprowadzili rozmowę telefoniczną we wtorek wieczorem.

Rosyjski prezydent ogłosił, że decyzję w sprawie stref bezpieczeństwa podejmą strony uczestniczące w dialogu nt. uregulowania konfliktu w Syrii, prowadzonym w stolicy Kazachstanu, Astanie. Erdogan wyraził nadzieję, że strony negocjujące w Astanie zaakceptują utworzenie „stref bezpieczeństwa”.

Zdaniem prezydenta Putina stworzenia tych stref nie sprawi, że walka z organizacjami terrorystycznymi w Syrii nie będzie kontynuowana. Wyjaśnił, że wstrzymanie działań operacyjnych w strefach byłoby możliwe tylko pod warunkiem, że na obszarach tych nie byłyby prowadzone żadne akcje militarne.

[related id=”13214″]Poważny kryzys na linii Ankara – Moskwa powstał w listopadzie 2015 r., kiedy rosyjski bombowiec został zestrzelony przez tureckie siły powietrzne na pograniczu turecko-syryjskim. W odpowiedzi Rosja wprowadziła sankcje handlowo-gospodarcze wobec Turcji i wprowadziła wizy wjazdowe dla obywateli tureckich. Relacje zaczęły się poprawiać na początku lipca 2016 r., kiedy Recep Erdogan wysłał do Władimira Putina list zawierający – jak twierdzi Kreml – przeprosiny za ww. incydent.

Do czasu kryzysu w relacjach obu krajów pomidory stanowiły jeden z głównych artykułów tureckiego eksportu do Rosji. Udział tureckich pomidorów na rosyjskim rynku był bardzo duży, a ich ceny znacznie niższe od rosyjskich. Restrykcje wprowadzone przez Moskwę uderzyły też w turystykę w Turcji, która jest popularnym wśród Rosjan kierunkiem wybieranym na wakacyjne wyjazdy.

PAP/pr

Czytaj więcej: Turcja weźmie udział w unijnym spotkaniu szefów dyplomacji. Erdogan rozważa kolejne referenda nad Bosforem

Turcja: Kolejne strajki przeciwko wynikowi referendum. Ludzie skandują, że Erdogan to „złodziej i morderca”

Tysiące ludzi ponownie wyszły we wtorek wieczorem na ulice wielu tureckich miast, by zaprotestować przeciwko ogłoszonemu przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana zwycięstwu w niedzielnym referendum

Tak jak wcześniej największe demonstracje odbyły się w Stambule, Ankarze i Izmirze.

W Stambule demonstranci skandowali m.in.: „Złodziej, morderca, Erdogan!”. Zarzucali Najwyższej Komisji Wyborczej (YSK), że jest „upartyjniona”.

Główne tureckie ugrupowanie opozycyjne we wtorek zażądało anulowania i powtórzenia niedzielnego referendum w sprawie zmiany systemu rządów na prezydencki. Według Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) podczas liczenia głosów doszło do nieprawidłowości.

[related id=”13618″]

Głosowanie nie jest ważne. Zwracamy się do Najwyższej Komisji Wyborczej, aby anulowała referendum – oświadczył wiceprzewodniczący CHP Bulent Tezcan po formalnym złożeniu wniosku w tej sprawie.

Socjaldemokratyczny polityk zarzucił, że za ważne uznano setki tysięcy kart do głosowania, które nie miały obowiązkowej pieczęci z punktu wyborczego.

– YSK nie udało się wyeliminować niepodstemplowanych kart. Nie zostały one oddzielone i wszystkie karty, podstemplowane i niepodstemplowane, zostały włożone do worków i policzone – tłumaczył Tezcan. Według niego obecnie niemożliwe jest oddzielenie tych kart.

CHP w związku z tym chce powtórzenia niedzielnego referendum.

[related id=”13214″]

W poniedziałek wspólna misja OBWE i Rady Europy uznała, że procedury zastosowane w kampanii i podczas referendum nie spełniały międzynarodowych standardów. Według obserwatorów decyzja o uznaniu niepodstemplowanych kart za ważne „usunęła ważne zabezpieczenie” przed oszustwami i była „niezgodna z przepisami”.

YSK wyklucza jednak możliwość, że te niepodstemplowane karty mogły być fałszywe.

Według wstępnych wyników YSK 51,4 proc. głosów zdobyli w referendum zwolennicy prezydenckiego systemu rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny; było ich o 1,25 mln więcej niż głosujących przeciwko wprowadzaniu zmian. Ostateczne wyniki mają być znane do końca kwietnia.

PAP/JN

Po referendum prezydent Turcji będzie decydował nawet o budżecie, a jego odpowiedzialność jest czysto hipotetyczna

– Prezydent Erdoğan zbliża się do pozycji sułtana. Jego władzę w nieznacznym stopniu ograniczają inne organy państwa – o zmianach w Turcji mówił w Poranku Wnet dr hab. Adam Szymański.

W niedzielę odbyło się w Turcji referendum, którego stawką było znaczne zwiększenie władzy prezydenta. Za przyjęciem proponowanych zmian w konstytucji opowiedziało się 51,4 proc. Turków . Konsekwencje tej decyzji omawiał w Poranku Wnet politolog z UW, dr hab. Adam Szymański.

[related id=”11657″]

– Odpowiedzialność prezydenta praktycznie zanika. Ewentualna konsekwencje musiałby najpierw zatwierdzić parlament zdominowany przez partię rządzącą. Następny etap to Trybunał Konstytucyjny. Zgodnie z nowym ustawodawstwem, na 15 sędziów tego organu 12 powołuje prezydent – powiedział rozmówca Witolda Gadowskiego.

Zwiększenie władzy prezydenta nie oznacza jednak, zdaniem naszego gościa, kontrrewolucji we wszystkich dziedzinach życia. – Wprowadzona przez Atatürka zasada świeckości państwa nie została jeszcze, pomimo „pełzającej islamizacji”, złamana. Partia rządząca jest pragmatyczna i liczy się z tym, że znaczna część mieszkańców miast nie życzy sobie powrotu państwa wyznaniowego.

W ocenie naszego gościa, transformacja ustrojowa nad Bosforem nie będzie miał większego wpływu na stosunki polsko-tureckie. – Relacje na płaszczyźnie ekonomicznej nie zmienią się znacząco. Współpraca na tym polu się rozwija, podobnie jak w obszarze kultury. Wielu Polaków fascynuje się kulturą turecką – stwierdził dr hab. Adam Szymański.

aa

 

 

Nie czekając na ostateczny raport z wyborów, Donald Trump pogratulował Recepowi Erdoganowi zwycięstwa w referendum

Mimo zaniepokojenia międzynarodowych obserwatorów przebiegiem referendum w Turcji, Donald Trump zadzwonił do Recepa Erdogana i pogratulował mu zmiany systemu rządów z parlamentarnego na prezydencki.

Wcześniej w poniedziałek Biały Dom potwierdził wydane w tym dniu oświadczenie rzecznika amerykańskiego Departamentu Stanu Marka Tonera, informując, że z komentarzem dotyczącym referendum w Turcji zaczeka na raport obserwatorów międzynarodowych.

[related id=”13387″]”Jest międzynarodowa komisja, która to sprawdza i wyda raport w terminie 10-12 dni. Poczekamy i damy im możliwość wykonania ich pracy” – powiedział na briefingu rzecznik Białego Domu Sean Spicer.

Departament Stanu USA poinformował, że odnotował zaniepokojenie międzynarodowych obserwatorów niedzielnym referendum konstytucyjnym w Turcji. Zasugerował zarazem, iż do czasu wydania ostatecznego raportu OBWE/ODIHR (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie/Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka) w tej sprawie wstrzyma się z komentarzem.

[related id=”13542″ side=”left”]Według wspólnej misji OBWE i Rady Europy, procedury zastosowane w kampanii i podczas referendum w Turcji nie spełniały międzynarodowych standardów.

Turecka komisja wyborcza przekazała, że w referendum konstytucyjnym 51,4 procentami głosów zwyciężyli zwolennicy prezydenckiego system rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny; było ich o 1,25 mln więcej niż głosujących przeciwko wprowadzaniu zmian. Ostateczne wyniki referendum w Turcji mają być znane w ciągu 10-11 dni.

źródło/pap

Czytaj więcej: Turcja grozi, że umowa z UE ws. imigrantów może być zawieszona. Czy Erdogan wyśle kolejne miliony uchodźców do Europy?