Bogatko: Sytuacja w europarlamencie jest mocno nieprzewidywalna – do wyborów 17 lipca nie możemy być niczego pewni

Jak niemiecka scena polityczna zareagowała na kandydaturę Niemki na stanowisko przewodniczącego KE? Odpowiada korespondent Radia WNET w Niemczech, Jan Bogatko.

Jan Bogatko  komentuje reakcję mediów niemieckich na głosowania, które odbyły się wczoraj w europarlamencie. Jak stwierdza, w Niemczech trwa teraz „awantura o Urszulę”.

[Jest – przyp. red.] wielka opozycja ze strony SPD przeciwko jej kandydaturze. SPD czuje się wściekła, że została w pewien sposób pominięta w tych negocjacjach i że nie wspaniały lewicowy kandydat Timmermans zostanie szefem Komisji Europejskiej.

Jak zaznacza, oddalenie kandydatury Fransa Timmermansa jest bardzo niekorzystne dla rządu Angeli Merkel oraz partii CDU, na której czele stoi. Kandydatura Ursuli von der Leyen stawia pod znakiem zapytanie rządzącą w Niemczech koalicję CDU/CSU-SPD. Wynika to z ostrego sprzeciwu niemieckich socjaldemokratów wobec kandydatki na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Korespondent przywołuje wypowiedź Paula Ziemiak z CDU dla Süddeutsche Zeitung, który na pytanie o to, czy dalsza koalicja ma jeszcze sens, stwierdził, że „to SPD musi podjąć decyzję”. Bogatko, wątpi jednak w to, żeby miała ona faktycznie zostać zerwana, wskazując, że przedterminowe wybory nie opłacają żadnej ze stron. Korespondent Radia WNET w Niemczech przytacza także ostatnie sondaże, w których najmocniej zyskują zieloni, a nie partie rządzące CDU oraz SPD.

To, co dzieje się w europarlamencie jest mocno nieprzewidywalne […] to bardzo nieprzejrzysty i niedemokratyczny moloch.

Jak mówi Bogatko, przedstawiciele niemieckiej lewicy nie mogą się pogodzić z tym, że kandydaturę dotychczasowego wiceprzewodniczącego KE zablokowały „prawicowe państwa jak Węgry”. Socjaliści wytaczają wielkie działa w obronie Timmermansa. Z tego powodu trudno przewidzieć wynik wyborów, które będą miały miejsce 17 lipca. O samej kandydatce korespondent mówi, że pochodzi z katolickiej rodziny, a niektóre z jej siódemki dzieci były w Polsce na Erazmusie. Zaznacza, że miała tylko jedną wpadkę, mówiąc o Polsce, kiedy stwierdziła w jednym z programów telewizyjnych, że w naszym kraju jest „demokratyczny ruch oporu”. Dodaje, że zarówno w Niemczech, jak i w Unii nie można zrobić kariery bez liczenia się z poprawnością polityczną. Mówi o kandydaturze von der Leyen, że „nie będzie to rewolucja, tylko mniejsze zło”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.