Jacek Gmoch: Który inny zawodnik klasy Lewandowskiego w meczu reprezentacji ryzykowałby złamanie nogi?

W rozmowie w Poranku WNET o tym, czy od razu było wiadomo, że Lewandowski będzie tak wielkim piłkarzem, co łączy jego historię z historią Jacka Gmocha i w czym tkwią rezerwy naszej reprezentacji.

W Poranku WNET wczorajszy zwycięski mecz z Czarnogórą skomentował Jacek Gmoch, były trener polskiej reprezentacji, a wcześniej bardzo dobry piłkarz.

Co pomyślał, gdy w 80. minucie meczu z 2:0 zrobiło się 2:2? Tak jak wielu osobom przypomniał mu się ostatni mecz prowadzonej przez niego reprezentacji w eliminacjach do mistrzostw świata w Argentynie w 1978 roku, mecz z Portugalią na Stadionie Śląskim. Udało nam się wyrównać po golu Kazimierza Deyny, strzelonym z rzutu rożnego, i awansować. Kazimierz Deyna pomimo to został przez kibiców wygwizdany.

Trener Gmoch przypomniał, że Robert Lewandowski też bywał wygwizdywany. Jednak „rośnie z niego wielki człowiek i piłkarz”. Który inny zawodnik klasy Lewandowskiego w meczu reprezentacji ryzykowałby złamanie nogi jak on, w starciu z bramkarzem przy trzecim golu? Widać, „że jest kapitanem, że przewodzi tej drużynie, a drużyna uznała jego wyższość i za nim podąża”. Oczywiście to wszystko jest też zasługą Adama Nawałki i nauczycieli piłkarzy. [related id=41336]

Jacek Gmoch cieszy się, że Robert Lewandowski zaczynał w „jego” Zniczu Pruszków (klub, w którym Jacek Gmoch grał na początku swojej kariery piłkarskiej). Czy od razu było wiadomo, że Lewandowski będzie takim wielkim piłkarzem, zapytał Krzysztof Skowroński? Robert Lewandowski był bardzo drobnym chłopcem. Widać było jednak, że ma talent. Talent objawia się już w wieku 4-5 lat. Teraz jest „know-how”, żeby go rozpoznawać. Talent to technika i „zwariowana miłość do czegoś”. Jego trener się na nim poznał. Kapitan naszej reprezentacji miał jednak taki sam problem na progu kariery piłkarskiej jak Jacek Gmoch, który jeszcze w wieku 16 lat był bardzo niski. Dopiero potem wyskoczył na metr osiemdziesiąt. W tym momencie trenerzy często popełniają błędy, gdyż młody piłkarz, który urósł w szybkim tempie, nagle zatraca koordynację ruchową. Tego błędu nie uniknęła Legia, która nie poznała się na Robercie Lewandowskim. Łatwego życia nie miał, ale umiał sobie radzić z problemami, bez ekstrawagancji, otaczać się właściwymi ludźmi, przyjaciółmi i rodziną. Chodzi przy tym po ziemi, jest pokorny, pomimo uwielbienia, z którym się spotyka.

W 1978 roku wierzyliśmy, że możemy być mistrzami świata. Teraz wierzymy, że reprezentacja zajdzie bardzo daleko. Czy jeszcze może być wzmocniona, czy są jeszcze piłkarze, którzy powinni do niej trafić? Na to pytanie Jacek Gmoch stwierdził, że Adam Nawałka lustruje i opisuje wielką liczbę naszych piłkarzy w Polsce i za granicą. Nikt się przed nim nie ukryje. Każdy piłkarz ma swoją „teczkę”. Ta praca sztabu reprezentacji jest jest na najwyższym światowym poziomie i wykorzystuje nowoczesne technologie. Największa rezerwa tkwi w psychologii. Trening mentalny to coś takiego, co „z żaby robi krokodyla”, jak to określił Jacek Gmoch. Po tym jak z Danią już się nie udało, coś nie zadziało, do meczu z Armenią i z Czarnogórą reprezentacja była już świetne przygotowana.

Cała rozmowa jest dostępna w części ósmej Poranka WNET.

JS

Czarnogóra zdobyta, reprezentacja na autostradzie do Rosji. Ważne zwycięstwo w walce o awans na przyszłoroczny Mundial

Reprezentacja Polski w piłce nożnej 2:1 pokonała Czarnogórę w meczu eliminacji Mistrzostw Świata w Rosji. Podopieczni Adama Nawałki powiększyli przewagę nad grupowymi rywalami do sześciu punktów.

Od dawna podkreślano, że wyjazdowy mecz w Podgoricy może okazać się kluczowym dla awansu na przyszłoroczne MŚ starciem. Mierzyły się w końcu dwie najlepsze dotąd drużyny eliminacyjnej Grupy E, a zwycięstwo biało-czerwonych mogło otworzyć im autostradę do Rosji.

Czarnogórcy odgrażali się, że na własnym terenie nie pozwolą Polakom na zbyt wiele i że naszym reprezentantom nie będzie łatwo o punkty. Jak się okazało, nie były to słowa rzucane na wiatr. Przez ponad 90 minut Robert Lewandowski i spółka musieli walczyć o każdy centymetr boiska i choć mieli widoczną przewagę w posiadaniu piłki, to rzadko stwarzali zagrożenie dla bramki rywali.

Jednak to właśnie dzięki geniuszowi „Lewego” wyszli na prowadzenie. Nasz kapitan popisał się wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego, przy którym bramkarz wiceliderów naszej grupy nie miał najmniejszych szans.

Cieszę się, że udało się strzelić z rzutu wolnego, bo w reprezentacji dawno nie zdobyliśmy bramki w ten sposób – powiedział tuż po spotkaniu napastnik Bayernu Monachium. – Czymś nowym zaskoczyliśmy przeciwnika i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie – skwitował.

I choć rywale postawili się Polakom, szarpali i wreszcie wyrównali, to w końcówce równie znakomitym co jego kolega z zespołu kunsztem wykazał się Łukasz Piszczek, znakomitym lobem zdobywając gola na wagę trzech punktów. – Dokładnie wiedziałem, co chcę zrobić – przyznał obrońca Borussii Dortmund. – Przeszło mi przez myśl, że jeśli bramkarz wyjdzie, to będę go chciał przelobować i to na szczęście się udało.

Komplet punktów wywalczony na obcym terenie okazał się ogromnie cenny w kontekście naszej sytuacji w Grupie E. Jednocześnie bowiem inni nasi rywale – Rumuni i Duńczycy – bezbramkowo zremisowali w bezpośrednim pojedynku. Dzięki takiemu obrotowi spraw wyszliśmy na sześciopunktowe prowadzenie w stawce mamy sporą szansę, by awans wywalczyć jako pierwsza drużyna w Europie. W żadnej z pozostałych grup lider nie ma bowiem aż takiej przewagi nad drugą ekipą. Emocje studzi jednak nieco nasz bramkarz Łukaksz Fabiański: – Nie jesteśmy jeszcze na mundialu. To dobra zaliczka, natomiast mamy świadomość tego, że jest jeszcze pięć meczów do końca i trzeba zrobić wszystko, żeby zakończyć je takim wynikiem, który pozwoli nam awansować na mundial – skomentował golkiper, na co dzień broniący barw angielskiego Swansea City.

Kolejne spotkanie eliminacyjne Polacy rozegrają 10 czerwca z Rumunią na Stadionie Narodowym. Potem przyjdzie czas na wrześniowe pojedynki z Danią (wyjazd) i Kazachstanem (u siebie) oraz kończące eliminacje, październikowe starcia z Armenią (wyjazd) oraz Czarnogórą (u siebie).