Gajowy: Państwo świeckie w Libanie to utopia. Gdyby je wprowadzić, to Liban stałby się państwem muzułmańskim

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o nowych protestach w Libanie i problemach z tym związanych oraz postulacie wprowadzenia w Libanie państwa świeckiego.

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają o sytuacji w Libanie, gdzie prezydent Libanu Michel Aoun zobowiązał się do stworzenia rządu ekspertów, mającego zastąpić gabinet Saada Haririego. Przypominamy, że ten rząd podał się do dymisji we wtorek wskutek wielkich demonstracji. Wobec czego protestujący zakończyli manifestacje i złożyli barykady. Wszakże nie na długo. Jak zauważa Gajowy, na wiecu poparcia dla prezydenta Aouna, jego zięć wypowiedział słowa, które rozjuszyły niedawnych demonstrantów:

Dżubran Bassil powiedział w którymś momencie bardzo głupie zdanie: „wiecie, kto budował barykady-warchoły”.

W niedzielną noc zostały na nowo zamontowane na libańskich ulicach, w tych samych miejscach, co wcześniej. Banki otwarte na jeden dzień, znów są zamknięte, co jest uciążliwe nie tylko dla klientów prywatnych, ale też dla zakładów pracy. Zawieszona została amerykańska pomoc dla libańskiego wojska.

Pewnej grupie młodzieży zaświtał pomysł na państwo świeckie.

Nasi rozmówcy ponadto mówią o utopijnej wizji części chrześcijan w Libanie. Chcą państwa świeckiego. Obecnie Liban to tzw. demokracja wyznaniowa, gdzie „wszystkie mniejszości muszą się dogadać”. Stanowiska państwowe i miejsca w parlamencie są podzielone tak, by zachowana była równowaga między głównymi grupami religijnymi kraju. Odejście od tego systemu na rzecz nieograniczonej demokracji oznaczałoby, jak zauważa Rakowski, że „będziemy mieli odwzorowanie Islamskiej Republiki Iranu”. Tego ostatniego pragnie kierowany przez Hassana Nasrallaha Hezbollah. Z tezą swego przedmówcy zgadza się Kazimierz Gajowy, stwierdzając, że postulat świeckiej demokracji jest „czymś absolutnie nieprzemyślanym” i wynikiem zapatrzenia demonstrantów w Europę, w której Liban jednakże nie leży.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gajowy: W Libanie skończyły się podziały z czasów wojny domowej. Rakowski: To rewolucja bez rewolucji

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o sukcesie protestów w Libanie, innych żądaniach protestujących, które czekają na spełnienie i symbolicznym końcu długiego trwania skutków libańskiej wojny domowej.
 

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają o ustąpieniu władz Libanu wobec tysięcy demonstrantów. Premier złożył na ręce prezydenta dymisję w imieniu swoim i całego swego rządu. Barykady na ulicach powoli są usuwane. Nie wiadomo, komu prezydent Michel Aoun powierzy misję tworzenia nowego rządu. Może nawet wyznaczyć ustępującego szefa Rady Ministrów Sada al-Haririego, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Dotychczas prezydent nie chciał pozwolić, aby jego zięć Dżubran Bassil, stracił miejsce w rządzie.

Ocenia się, że 800 mld $ ukradli rządzący.

Kolejnym postulatem demonstrujących, który czeka na spełnienie, jest to, „żeby nie było gigant-rządu”, lecz aby nowo powołany rząd składał z niezbyt dużej ilości ministrów (nie 45 jak obecnie) i żeby byli nimi nieskompromitowani specjaliści. Jak komentuje Gajowy:

Mamy do czynienia z realnym końcem wojny domowej.

Po prawie trzydziestu latach od zakończenia wojny w Libanie znikają dawne podziały między Libańczykami, którzy stają się jednym narodem. Rakowski dodaje, że „na pewno przejdzie do historii”. Określa sukces protestujących jako „rewolucję bez rewolucji” -jest to „rewolucja bez liderów i bez konkretów. Zwraca przy tym uwagę, że sytuacja nie jest aż tak różowa- w sklepach niektóre produkty podrożały aż o połowę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.