Białoruś: Rusza proces dziennikarek Biełsatu. Andrejewa: jeśli to konieczne, zniosę wszystko

We wtorek 9 lutego rozpoczyna się proces dwóch młodych dziennikarek Biełsatu – 28-letniej Kaciaryny Andrejewej (Bachwaławej) i 24-letniej Darii Czulcowej. Dotychczas spędziły w więzieniu 85 dni.

Zatrzymanie dziennikarek miało miejsce 5 listopada ub.r. w Mińsku, podczas relacjonowania oddolnego protestu po tragicznej śmierci Ramana Bandarenki.

Namierzone przez służby, trafiły do aresztu. Początkowo Andrejewą i Czulcową standardowo skazano na siedem dni aresztu za „udział w nielegalnym zgromadzeniu”, w którym w rzeczywistości, jako dziennikarki, udziału brać nie mogły, skoro relacjonowały je z odległości. Po tygodniu nie zostały jednak wypuszczone. Tym razem usłyszały zarzuty karne. Oskarżono je o organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny. Artykuł 342 białoruskiego kodeksu karnego przewiduje za to nawet 3 lata pozbawienia wolności.

Dziennikarkom zarzucono, że prowadząc wideorelację z protestów na żywo, tym samym je koordynowały. W ich wyniku zostało rzekomo zakłócone funkcjonowanie transportu publicznego – 13 linii autobusowych, 3 trolejbusowych i 3 tramwajowych. Państwowe przedsiębiorstwo MinskTrans wyceniło swoje straty na niemal 18 tys. złotych.

Dziennikarki czas przed procesem spędziły w areszcie w podmińskim Żodzinie. Z otrzymanych od nich listów wynika, że są w dobrym stanie. Obydwie zostały już uznane przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

Z listów, które przekazują dziennikarki  wynika, że są w dobrym stanie. Kaciaryna Andrejewa w korespondencji ze swoim mężem, również dziennikarzem Biełsatu Iharem Iliaszem podkreśla, że jest „spokojna o swoje przeznaczenie” i jeśli to konieczne, „zniesie wszystko”.

Ogółem w 2020 roku dziennikarzy Biełsatu zatrzymywano 162 razy. Zatrzymaniom regularnie towarzyszyła konfiskata sprzętu. 26 dziennikarzy aresztowano, z czego 6 dwukrotnie, a 1 trzykrotnie, co daje łącznie 34 areszty administracyjne. Za kratami spędzili 392 dni oraz zapłacili grzywny w wysokości prawie 100 tys. zł. 7 spośród aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej z rąk służb bezpieczeństwa, a 7 w następstwie zatrzymania wymagało hospitalizacji. Podczas brutalnego rozpędzania powyborczych demonstracji 2 fotoreporterki doznały obrażeń od broni gładkolufowej oraz w wyniku wybuchu granatu hukowego.

Źródło: Biełsat

A.N.