Dr Hałat: Rzekoma szczepionka na koronawirusa to ustawka. Politycy ukrywają coś znacznie ważniejszego

Były Główny Inspektor Sanitarny przestrzega przed zbyt szybką radością z wynalezienia szczepionki przeciw koronawirusowi. Wskazuje, że nie zakończyły się jeszcze jej testy kliniczne.

Wczoraj świat wpadł w szał, zgodnie z lobbingowym założeniem producentów szczepionek.

[related id=129114 side=right]Dr Zbigniew Hałat zaprzecza, jakoby ogłoszony wczoraj przez firmę Pfizer sukces prac nad szczepionką przeciw koronawirusowi rzeczywiście miał miejsce. Zaznacza, że w tej chwili mamy do czynienia z wydarzeniem typowo lobbingowym:

Mamy dopiero kandydata na szczepionkę. Przypadki działań niepożądanych są wciąż badane. Przypominają się czasy komunizmu, kiedy sekretarze partii domagali się szybkiego hodowania bakterii do walki z salmonellą

Podobne naciski polityczne są z punktu naukowego bezsensowne, a do tego niepotrzebne. Najbardziej entuzjastycznie na wiadomość o wynalezieniu szczepionki zareagował prawdopodobny prezydent-elekt  USA Joe Biden. Na zwołanej z tej okazji konferencji prasowej stwierdził, że jest to świetna wiadomość. Tymczasem zdaniem byłego Głównego Inspektora Sanitarnego

Wydaje się, że to jedynie ustawka. Takie reakcje są politycznie niedojrzałe.

Zauważa, że kilkanaście firm pracowało przy wsparciu finansowym amerykańskiej administracji, a akurat Pfizer nie. W opinii gościa „Poranka WNET” dobrym przesłaniem wystąpienia byłego wiceprezydenta USA było zachęcenie do noszenia maseczek. Ocenia, że

Zapewne rządy ukrywają coś znacznie ważniejszego.

Epidemiolog apeluje o opracowanie jednolitego systemu umożliwiającego prognozowanie rozwoju epidemii.  Powinny one pozwolić na porównywanie państw między sobą. Zauważa, iż istnieje 2100 mutacji koronawirusa:

W każdej chwili może pojawić się nowa mutacja koronawirusa i szczepionka Pfizera przestanie być cokolwiek warta.

[related id=128904 side=right] Dr Hałat odnosi się również do kwestii leczenia COVID-19 amantadyną. Ocenia, że naganne jest zarządzenie przez polityków leczeniem. Stwierdza, iż nie widzi powodu, by w Polsce nie można byłoby stosować hydroksychlorochiny. Tymczasem amantadynę wycofuje się nawet z leczenia grypy ze względu na udowodnioną nieskuteczność.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Staszewski: Wciąż jest możliwe, że żaden z kandydatów nie uzyska 270 głosów elektorskich, a prezydenta wybierze Kongres

Działacz polonijny i były opozycjonista komentuje sytuację powyborczą w USA. Wskazuje na liczne nieprawidłowości przy liczeniu głosów i zapowiada, że nowego prezydenta poznamy dopiero w styczniu.


Zygmunt Staszewski mówi o fałszerstwach podczas wyborów prezydenckich w USA. Odnotowano je prawie we wszystkich stanach.

Prokurator generalny USA nakazał wszcząć śledztwa nt. nadużyć w tych stanach, gdzie różnica między kandydatami była niewielka.

Zdarzały się przypadki wydawania kart tylko z nazwiskiem kandydata Demokratów. Poza tym, program do zliczania głosów źle zczytywał rejestrowane karty.

Trump dostał najwyższe poparcie w historii jako kandydat republikański.

Jak dodaje gość „Poranka WNET”, w wielu okręgach odnotowano frekwencję wyższą niż 100%. Zygmunt Staszewski krytykuje również decyzję o tym, że komisje odbierały głosy korespondencyjne już po dniu głosowania.

Sprawa prawdopodobnie otrze się o Sąd Najwyższy.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla, że Joe Bidenowi nie należą się w tej chwili żadne grtaulacje:

Wciąż jest możliwe, że żaden z kandydatów nie otrzyma 270 głosów elektorskich. W takim wypadku prezydenta wybierze Izba Reprezentantów, a nastąpi to 7 stycznia.

W niższej izbie Kongresu przewagą dysponuje Partia Republikańska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Wojna zaczyna się często od akcji prewencyjnych i czasami się na nich szczęśliwie kończy!

Wszystko w tych wyborach było sfałszowane. Od gry na jedną bramkę 95% mediów, przez blokowanie informacji przez FB, TT i Google po dające olbrzymie możliwości nadużyć głosowanie korespondencyjne.


Zanim zacznę komentować bieżące wydarzenia chcę państwu podziękować w imieniu swoim i najlepszego Radia WNET  za słuchalność i wspieranie nas w niełatwej dzisiaj walce o przetrwanie myśli konserwatywnej i republikańskiej idei aktywnego społeczeństwa obywatelskiego. Za liczne głosy wsparcia i zwykłej sympatii, które nadają sens tej pracy i siły do jej wykonywania. Jeszcze raz dziękujemy! W komentarzach pod moimi nagraniami spotykam się z zarzutami, że jestem zbyt zaangażowany po jednej ze stron, co automatycznie podobno oznacza stronniczość oraz, może przede wszystkim zbytnią emocjonalność mojego przekazu.

Odpowiem na to krótko. Mam 65 lat i zbyt mało czasu mi pozostało, niezależnie od tego, że uważam, że czas ten zależy od Woli Bożej jedynie, żebym się nie angażował po stronie tego, co definiuję jako Dobro. Przekaz mój jest też głównie skierowany do tych, którzy podzielają moje poglądy oraz oczywiście do tych, którzy, mam nadzieję, dopiero zaczną je podzielać. Nie mam zamiaru dostosowywać się do zasad politycznej poprawności i starać się być obłym, żeby pozyskać większe zasięgi.

Nie mówię i nie będę mówił niczego, w co sam nie wierzę. Nie kłamię, choć oczywiście zdarzają mi się pomyłki lub niewłaściwe oceny, raczej w drobnych i nierzutujących na sens przekazu sprawach. Nie jestem tzw. ekspertem, których jest aż za dużo na świecie, ani „mędrcem” (bardzo podoba mi się w tym kontekście angielskie „pundit”), przekonanym o swojej nieomylności i
przemawiającym ex katedra. Dlatego też staram się dyskutować z odbiorcami mojego przekazu, na ile to jest oczywiście możliwe. Przyznaję i cieszę się, że jest to coraz trudniejsze z uwagi na rosnącą ilość Waszych komentarzy. Zbyt wiele czasu w swoim życiu poświęciłem głównie zarabianiu i wydawaniu pieniędzy, co nie przyniosło ani mnie, ani mojej
rodzinie niczego dobrego, żebym nie chciał walczyć o sprawy, które są według mnie tego warte. Tutaj przechodzę do zarzutu zbytniej emocjonalności.

Uważam, że toczymy wojnę, którą zresztą w tej chwili zdecydowanie przegrywamy i jest to ostatni moment, żeby próbować przynajmniej odwrócić przebieg ważnej, pewnie najważniejszej, bitwy, która pozwoli nam zacząć odzyskiwać utracone pozycje.

Przegrywamy ją niestety na własne życzenie, ponieważ zbyt często nie chcemy się wydać właśnie zbyt emocjonalni, śmieszni, szurowaci lub „politycznie niepoprawni”.

Daliśmy się zapędzić do getta behawioralnego, w którym obrona takich wartości jak Bóg, Ojczyzna, Honor (to moja kolejność wartości), przywrócenie pojęciom ich prawidłowych znaczeń, wolność wypowiedzi konserwatywnej wydaje się wręcz niedorzeczna i śmieszna, podczas gdy śmiertelnie poważnie traktowane
są próby „reedukacji” naszych dzieci przez trans płciowe indywidua z przysłowiowymi piórami w tyłkach.

[related id=128983 side=left]A skoro wojna to i emocje, które jej nieodmiennie towarzyszą!
Wracając jednak do naszych baranów, czyli wyborów prezydenckich w USA. Zarzucono mi wielokrotnie, że bronię przegranej sprawy, ponieważ wybory były uczciwe, a Biden wygrał z dużą przewagą 5 mln głosów. Po pierwsze: ilość oddanych głosów w amerykańskim systemie wyborczym nie do końca przekłada się na zwycięstwo, ponieważ przewaga głosów elektorskich w stanach słabiej zaludnionych może dać i tak zwycięstwo mimo wygranej w stanach gęsto zaludnionych. System jest na tyle mądry, że reguluje to w zmieniających się proporcjach.
Po drugie: jeszcze nie wygrał, ponieważ teraz rozpocznie się batalia sądowa, pewnie na poziomie kilku jurysdykcji.

Czterokrotnie już w historii USA prezydentem zostawał kandydat, który przegrał głosowanie powszechne. Al Gore, który wygrał z Georgem Bushem młodszym w 2000 roku i został ogłoszony, tak jak Biden dzisiaj, prezydentem elektem, dowiedział się przeszło miesiąc po wyborach 37 dni), że jednak nim nie zostanie.

Po trzecie: wszystko w tych wyborach było sfałszowane. Od gry na jedną bramkę 95% mediów, przez blokowanie informacji przez FB, TT i Google po dające olbrzymie możliwości nadużyć, głosowanie korespondencyjne z kompletnie szalbierczymi zasadami i uniemożliwienie nadzoru procesu liczenia głosów. Czy są dowody nadużyć? Liczne, które są przedstawiane, choć nie wszystkie ujawniane oraz cały czas dochodzą nowe.

Dla mnie, ale nie tylko, koronnym dowodem nieprawidłowości jest blokowanie kontroli dostępu do obserwacji liczenia oddanych głosów, wbrew prawu i mimo nakazu sądowego. Sędziom się to pewnie też nie spodoba.

Tak na logikę lub tzw. zdrowy chłopski rozum: czy gdyby wszystko było ok, uniemożliwialiby kontrolę? Na prawicowym portalu American Greatness można przeczytać, że wybory w Meksyku były bardziej uczciwe od tych teraz w USA. Jednak dalej uważam, że Donald J. Trump będzie prezydentem następne 4 lata. Ktoś na TT bardzo słusznie zauważył, że ci, którzy teraz w stanach i miastach rządzonych przez tzw. demokratów tańczą i świętują na ulicach, to ci sami, którzy mówili, że trzeba głosować korespondencyjnie ze względów bezpieczeństwa. Można zobaczyć na zdjęciach z tych parad oszustów Nancy Pelosi, jedną z najbardziej zakłamanych polityków, która wydawała się dotąd nie zdejmować maseczki nawet przy sikaniu, jak roześmiana od ucha do ucha bawi się w tłumie bezmaseczkowych zwolenników. Tak, to ci sami ludzie, którzy jeszcze kilka dni temu oskarżali Trumpa o organizowanie wieców wyborczych będących wylęgarnią śmiertelnie groźnej choroby. ’

Demokraci jeszcze nie wygrali, ale już grożą, że usuną Trumpa z Białego Domu siłą. Wierzę, że będą kolejnymi w długim
korowodzie tych, którzy przekonali się, że pycha kroczy przed upadkiem.

Wygląda na to, że trzeba będzie przenieść się z FOX na Newsmax. Zarzuty, że przedwczesne ogłoszenie wygranej Bidena w Arizonie znacznie skomplikowały sytuację Trumpa nie są chyba jednak nieuzasadnione, a moje przejęzyczenie/zbitka, w którym omyliłem Murdocha z Bloombergiem było być może prorocze.

FOX wbił praktycznie nóż w plecy Trumpowi, kiedy ten, nie spodziewając się z tej strony ataku, odwrócił się plecami. W nowym świetle stawia to zdaje się donację żony Murdocha Jerry Hall
w kwocie 0,5 mln dolarów na kampanię Bidena. Do tej chwili można to było traktować jako kaprys niezależnej kobiety, ale teraz jawi się raczej jako gra na dwa fronty a sytuacja z Arizoną jako przerzucenie w decydującym momencie sił na rzecz pozornego dotąd przeciwnika. FOX teraz stoi w jednym zgodnym rzędzie z CNN, NBC i MSNBC ogłaszając wygraną Bidena. W sobotę zdjęto z anteny (ponoć na razie na tydzień) popularny show sędzi Jeanine Pirro po tym jak zarząd stacji dowiedział się, że zamierza w tym
odcinku ujawnić oszustwa wyborcze Demokratów.
Wyborcy Trumpa się mobilizują. Niezależny portal społecznościowy Parler, na którym jestem od kilku tygodni, podwoił w ciągu kilku ostatnich dni liczbę subskrybentów do 2 mln. Rumbler, czyli prawicowy YT, wszedł do dziesiątki najbardziej popularnych aplikacji.

Czas na POWSTANIE! Zawalczyć przeciw tej kradzieży. Prezydent Trump obnażył to bagno, teraz czas by wyciągnął korek, żeby spuścić je do kanalizacji. Pomóżmy mu usunąć szczury, które zatkały rury!” – Diamond & Silk duet czarnoskórych bardzo popularnych na prawicy yotuberek.

Ludzie organizują się w uzbrojone grupy patrolujące swoje sąsiedztwo. Na razie jeszcze spokojnie. Jest to konieczne, ponieważ np. policja w Nowym Jorku zanotowała w październiku 120% wzrost ilości strzelanin w stosunku do października 2019. Demokraci rules! Kiedy okaże się, że przerżnęli wybory będzie się działo.

Głównym hasłem, pod którym organizują się zwolennicy Trumpa jest: FOX News i CNN nie będą decydowały o tym kto będzie prezydentam. To zadanie sądów”. Oraz Komitetu Elektorów oczywiście.

Na koniec najważniejsze. Od kilku dni w mediach społecznościowych pojawiały się informacje skierowane do Trumpeterów, czyli zwolenników Donalda Trumpa, żeby byli spokojni, ponieważ on na pewno ma jakiś plan. Jakieś 3 dni temu na TT pojawiła się informacja, że rząd umieścił na kartach do głosowania znaki wodne, które pozwolą na odrzucenie fałszywych głosów. Dzisiaj pan Maciej, jeden z naszych słuchaczy przesłał mi świetny materiał, któremu na pewno nie będzie łatwo teraz przebić się
przez firewalle mediów społecznościowych, ale ten stan długo nie potrwa. Dziękuję Panie Maćku. Materiał ten to wywiad, jakiego udzielił Owenowi Shroyerowi z Infowars, Steve Pieczenik pisarz, były wieloletni współpracownik Departamentu Stanu, określany czasem jako „top goverment insider”, czyli czołowy cywilny współpracownik rządowy. Pieczenik potwierdza krążące informacje twierdząc, że uzyskał dopiero teraz od tzw. służb zgodę na ich ujawnienie. W wywiadzie powiedział, że Donald Trump i jego ludzie odpowiedzialni za sprawy bezpieczeństwa narodowego od 2016 roku wiedzieli jak skorumpowany jest Joe Biden i Demokraci, oraz że zrobią wszystko, żeby oszukać wynik następnych wyborów. Dlatego też przygotowali ściśle tajną operację, która miała zdemaskować raz na zawsze ich działania.

W tajemnicy umieszczono na wszystkich legalnych i wydrukowanych przez rząd kartach do głosowania specjalny znak z kodem QRS, który pozwala śledzić dokładnie trasę i miejsce lokalizacji dosłownie każdej karty. Pewnie jest to jakiś blockchain używany w kryptowalutach.

Teraz właśnie odwraca się los oszukanych wyborów. To, że Trump wydawał się jakby przybity zaistniałą sytuacją było celowym działaniem. Zniknął na kilka dni, żeby przeciwnik w swej pozornej bezkarności i bezpodstawnie triumfujący odsłonił wszystkie swoje karty. Wtedy miał zostać zadany ostateczny cios. Dzieje się to właśnie teraz. Kilkadziesiąt godzin temu ok. 20 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej zostało w tajemnicy skierowane do 12 stanów, m.in. Waszyngton, Delaware, Teksas, Arizona, Alabama i innych.

Te wybory są pułapką, którą Trump zastawił na Demokratów. I ta pułapka właśnie się zatrzaskuje.

Więcej powiem Państwu w kolejnym komentarzu.

Czy jest to prawda? Nie wiem. Pieczenik jest znanym autorem bestselerów sensacyjnych. Kiedyś powiedziałbym, że tak, ale, znając historię 'Wojny światów”, czyli słuchowiska Orsona Wellesa o inwazji Marsjan na Ziemię, nadanego przeszło 80 lat temu, zachowuję ostrożność. Dowiemy się wkrótce, ponieważ jeżeli tak jest naprawdę, trudno będzie ukryć działanie w terenie 20 tys. żołnierzy!

Wszystkie korespondencje Adama Beckera znajdują się tutaj

 

Witold Waszczykowski: Z tym piętnem kulawej demokracji będzie żył następny prezydent, czy to będzie Trump, czy Biden

Witold Waszczykowski o tym, jakim prezydentem może być Joe Biden i jaka będzie jego polityka zagraniczna oraz o skutkach nieprawidłowości wyborczych.


Witold Waszczykowski komentuje prawdopodobną wygraną Joego Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Sądzi, że stosunki polsko-amerykańskie, kiedy Demokrata zasiądzie na fotelu prezydenckim, znacząco się nie zmieni. Jakakolwiek głowa państwa nie byłaby rezydentem Białego Domu, to cele partykularne dla USA i Polski będą kontynuowane. Chodzi o współprace w obrębie bezpieczeństwa militarnego i energetycznego. Były minister spraw zagranicznych wskazuje, że przywództwo międzynarodowe USA będzie napiętnowane nieprawidłościami wyborczymi.

Z tym piętnem kulawej demokracji będzie żył następny prezydent, czy to będzie Trump, czy Biden.

Odnosi się do teorii, według której Joe Biden nie dokończy własnej kadencji, a na fotelu prezydenckim zastąpi go jego zastępczyni.  Kamala Harris znana jest w Stanach Zjednoczonych jako prawnik. Zdaniem Waszczykowskiego jest możliwe, że w kolejnej kadencji wystartuje ona jako kandydatka na prezydenta USA. Martwi się, że głównym kluczem obsady stanowisk nie są już kompetencje, ale „poszukiwanie kobiet z mniejszości”, do których należy running mate Joego Bidena- córka Jamajczyka i Induski.

Przypomina, iż Joe Biden krytykował Donalda Trumpa za byt miękką politykę wobec Rosji. Europa może się rozczarować, jeśli Biden będzie się kierować interesem amerykańskim. Wówczas będzie musiał tak jak poprzednik naciskać na zobowiązania finansowe europejskich członków Sojuszu. Jeśli ważniejsza dla Demokraty będzie ideologia, to Europa może liczyć na współpracę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Łukasz Mężyk: Politykom popierającym Strajk Kobiet wystarczy sprowadzenie PiS-u na dużo niższy poziom poparcia

Łukasz Mężyk o wyborach korespondencyjnych w Stanach Zjednoczonych i ocenzurowaniu wypowiedzi prezydenta USA oraz o poparciu Strajku Kobiet przez polityków i o konserwatywnej większości.


Łukasz Mężyk przypomina, że Donald Trump ostrzegał już wcześniej przed wyborami korespondencyjnymi dodając, że w Polsce byłoby podobnie, gdyby odbyły się wybory w pełni korespondencyjne. Przegrana strona zarzucałaby zwycięzcom błędy proceduralne. W Stanach Zjednoczonych trwają protesty, które jednak nie mogą podważyć legalności wygranej Joego Bidena.

Przerywanie wydaje mi się tylko potwierdzeniem tego, co mówią konserwatywne media.

Nasz gość mówi także o zachowaniu amerykańskich mediów, które ostatnio ocenzurowało wypowiedź prezydenta Donalda Trumpa po ogłoszeniu Bidena prezydentem. Zaznacza, że miały one prawo opatrzyć wystąpienie prezydenta własnym komentarzem, ale nie powinni przerywać jego nadawania.

Wybory są w Stanach Zjednoczonych bardzo często. Został wokół nich zbudowany cały przemysł.

Wobec względnie krótkiej kadencji prezydenta i odbywających się co dwa lata wyborów cząstkowych do parlamentu w USA rozwinęły się narzędzia związane z nimi. Wykorzystywane jest mikrotargetowanie. Następnie komentuje polityczne wydarzenia w Polsce. Nie sądzi, że powstanie partia kobiet po fali protestów po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny ws. aborcji. Politycy opozycji nie popierają w pełni Strajku Kobiet. Jak powiedział jeden z nich:

Nam wystarczy sprowadzenie PiS-u na dużo niższy poziom poparcia.

Hasła Strajku Kobiet, takiej jak aborcja na żądanie nie są popierane przez większość społeczeństwa. Protesty mogą jednak osłabić Zjednoczoną Prawicę na tyle, by w najbliższych wyborach parlamentarnych nie zdobyła samodzielnej większości.

Zastanawiam się, czy jest jeszcze w Polsce konserwatywna większość. Zwycięstwo Andrzeja Dudy wskazuje, że jest.

Prezydent Polski został wybrany na drugą kadencję przy silnej polaryzacji wyborców pod względem ideowym. dziennikarz portalu 300gospodarka.pl wskazuje, że część klubu PiS jest mocno przywiązana do konserwatywnych idei.

Szymon Hołownia i jego otoczenie to są ciekawi nowi ludzie w polityce.

Nie mówią oni językiem przekazów dnia. Nowe partie budzą ciekawość ludzi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prezydent Duda na Twitterze o zwycięstwie Bidena. Budzik: To niepoważne i przedwczesne. Wbił Trumpowi noż w plecy

Wynik wyborów zostanie rozstrzygnięty dopiero za kilka tygodni – zapewnia szef Radia Deon Chicago. Przewiduje, że sprawa licznych nieprawidłowości wyborczych trafi do Sądu Najwyższego.

 

Sławomir Budzik komentuje wieści o zwycięstwie Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Stwierdza, że nowego gospodarza Białego Domu poznamy dopiero po rozstrzygnięciu sprawy przez Sąd Najwyższy. Republikanie zapowiadają skargi w związku z podejrzeniem licznych fałszerstw i nieprawidłowości, zwłaszcza przy liczeniu głosów korespondencyjnych

Nie wiadomo, dlaczego media ogłosiły sukces byłego wiceprezydenta w Pensylwanii. Z prawnego punktu widzenia musimy jeszcze poczekać.

Gość Tomasza Wybranowskiego zwraca uwagę na zmianę podejścia do prezydenta Trumpa w Partii Republikańskiej. 4 lata temu miał on tam wielu wrogów, przed tegorocznymi wyborami doszło do konsolidacji ugrupowania wokół głowy państwa.

Szef Radia Deon Chicago ocenia,  jest radość któregokolwiek  z kandydatów i ich  zwolenników jest nie na miejscu:

Również gratulacje wysłane Bidenowi przez prezydenta Andrzeja Dudę są niepoważne i przedwczesne. Prezydent RP strzela sobie w stopę, a Trumpowi wbija nóż w plecy  – dodaje Sławomir Budzik.

Sławomir Budzik podkreśla, że Pensylwania, kluczowy w tegorocznych wyborach stan, jest rządzona przez Demokratów, którzy nie chcą dopuścić do reelekcji Trumpa.

Wynik wyborów zostanie rozstrzygnięty dopiero za kilka tygodni.

A.W.K.

Irlandia a prezydent-elekt USA. Feręc: Premier i prezydent pogratulowali Bidenowi. Relacje USA i W.Brytanii się zepsują

Joe Biden już zapowiedział, że nie będzie możliwa żadna zmiana w umowie brexitowej – przypomina szef portalu Polska IE.com.

Bogdan Feręc mówi o reakcji irlandzkich mediów i polityków na doniesienia o rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich USA na rzecz kandydata Demokratów Joe Bidena.

Prezydent Michael Higgins i premier Michael Martin już złożyli Bidenowi gratulacje i wyrazili nadzieję na poprawę wzajemnych stosunków.

Część mediów na Szmaragdowej Wyspie przyjęło sukces konkurenta Donalda Trumpa z zadowoleniem, są jednak również takie, które wskazują na fakt, że kwestia prezydentury nie jest jeszcze przesądzona. Sztab Donalda Trumpa bowiem konsekwentnie zapowiada protesty wyborcze.

Szef portalu Polska-IE.com analizuje również kwestię brexitu w kontekście prawdopodobnej zmiany w Białym Domu.

Stosunki amerykańsko-brytyjskie mogą się zepsuć. Joe Biden już wcześniej mówił, że Wielka Brytania musi respektować wszystkie podpisane umowy. Nie będzie możliwości zmiany umów z UE. Biden będzie też gwarantem i obrońcą porozumień wielkopiątkowych. Może to być nieprzyjemne dla Wielkiej Brytanii.

Donald Trump jako prezydent zapewniał Brytyjczyków o swoim poparciu w obliczu wyjścia z UE. Gwarantował pomoc dla tamtejszej gospodarki w przypadku brexitu bez umowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jacek Saryusz Wolski: Zwycięstwo wyborcze Joe Bidena nie osłabi relacji polsko-amerykańskich

Eurodeputowany PiS mówi o tym, jak może się zmienić polityka zagraniczna USA po wyborach prezydenckich. Komentuje również stan negocjacji nad nowym budżetem UE.

Jacek Saryusz-Wolski ocenia, że wybór Joe Bidena na prezydenta USA nie jest jeszcze przesądzony.

Na dzisiaj Biden ma większe szanse, ale nie policzono jeszcze głosów w czterech kluczowych stanach.

Gdyby tak się jednak wydarzyło, doszłoby do korekty polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Nie objęłaby ona jednak zagadnienia wschodniej flanki NATO i gazociągu Nord Stream 2. Kurs wobec Chin i Rosji mógłby być lekko złagodzony.

Obecność militarna Amerykanów  na wschodniej granicy UE jest w żywotnym interesie Stanów Zjednoczonych.

Gość „Popołudnia WNET” zauważa, że większość europejskiego establishmentu sympatyzuje z Joe Bidenem. Wyraża również nadzieję, że kwestie ideologiczne nie staną się barierą w relacjach polsko-amerykańskich.

Zbieżność interesów Polski i USA ma charakter systemowy i ponadpartyjny.

Poruszony zostaje również temat brexitu. Eurodeputowany wyraża opinię, że jest on bardzo złym scenariuszem dla Europy, wzmacniającym Rosję i Chiny.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE jest poważnym błędem z obu stron i poważną wyrwą w unijnym potencjale gospodarczym i wojskowym. Osłabi również więzi transatlantyckie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego omawia również stan negocjacji budżetowych Unii Europejskiej. Wskazuje, że mechanizm powiązania wypłaty funduszy z praworządnością jest bezprawny.  Jak zapewnia polityk, Unia jest przygotowana do funkcjonowania w ramach rocznych prowizoriów budżetowych. Dla Polski mogą być one nawet korzystniejsze niż budżet wieloletni:

Kiedy posiedzenia unijnych organów odbywają się w formie wideo, przygotowywane są rozwiązania drastycznie naruszające suwerenność krajów członkowskich.

Europoseł Jacek Saryusz-Wolski mówi również o sytuacji epidemicznej w Belgii. Kraj jest dotknięty COVID-19 wyraźnie mocniej niż Polska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Trump wyzywa Demokratów na Challenge

W stanach rządzonych przez tzw. Demokratów dzieją się naprawdę przedziwne rzeczy.

 

W Pensylwanii w Allegheny County jednym z najbardziej zaludnionych hrabstw, którego stolicą jest Pittsburgh, pracownicy odpowiedzialni za liczenie głosów wzięli sobie dzień wolnego mając do przeliczenia jeszcze 35 tys. głosów (czyli prawie dwa razy więcej niż zadecydowało o zwycięstwie Bidena w Wisconsin)!

Demokraci zdają sobie sprawę, że kraj jest na skraju wojny domowej, ale najwidoczniej na tym właśnie im zależy. Szef rady wykonawczej hrabstwa Rich Fitzgerald oświadczył, że liczenie będzie kontynuowane po południu w piątek lub na początku następnego tygodnia. Od razu przypomniał mi się szatniarz z „Misia” Barei.

Ok. 7 tys. kart do głosowania jest niewłaściwych i nie mogą być liczone bez nadzoru Republikanów, zgodnie z decyzją sadu federalnego wydaną dzisiaj. Drugie prawie 7 tys. kart jest „zniszczone w trakcie przesyłania lub otwierania”. Fitzgerald powiedział także, że prawdopodobnie jest jeszcze 10-15 tys. głosów niewyjętych z prowizorycznych urn wyborczych, które mogły być oddane w dniu elekcji, ale tego jeszcze nikt nie wie. Tym, którzy pamiętają jeszcze rządy komuny w Polsce tak jak ja, musi wydawać się dziwna zbieżność działań tzw. demokratów z US z systemem pracy urzędników w PRL.

Nie ma wątpliwości, że przy tym kursie rozpoczętym niestety przez tzw. Republikanina Georga Busha młodszego, zdecydowanie najgorszego republikańskiego prezydenta, dzielnie kontynuowanego później przez Obamę, przerwanie prezydentury Trumpa i 4 lata rządów tzw. Demokratów zrobiłyby z USA socjalistyczne piekiełko.

Wszystko to dzieje się w stanie, w którym w 2016 zadecydował się wybór Trumpa, w sytuacji, kiedy USA stoją praktycznie na skraju wojny domowej. Demokraci dzielnie wcielają w życie powiedzenie kokoty Ludwika XV, madame de Pompadour sprzed przeszło dwustu lat: „Po nas choćby potop”. Rzecz w tym, że potop przyszedł w postaci Rewolucji Francuskiej.

Do mediów oskarżanych o wspieranie Bidena dołączył FOX za przedwczesne ogłoszenie zwycięstwa w Arizonie. Do chwili ogłoszenia przez FOX jego zwycięstwa, Trump prowadził we wszystkich tzw. swing states, po jego ogłoszeniu liczenie głosów w tych stanach przerwano. Kiedy je wznowiono rano, raptownie zaczęła rosnąć liczba głosów oddanych na Bidena.

W Maricopa County, Arizona, przed centrum wyborczym, w którym pozostało do podliczenia prawie 300 tys. głosów, tłum zwolenników Trumpa w spokoju protestuje przeciw nieprawidłowościom wyborczym. Jakże inaczej niż tzw. zwolennicy demokracji z Antify czy BLM.

Zwolennicy Trumpa wyszli na ulice w całym kraju, w pokojowych na razie głównie protestach.Gromadzą się wokół biur liczących głosy i domagają się zatrzymania liczenia głosów. Nie wpływa to jednak na decyzje nadzorujących procesy liczenia i jest ono kontynuowane.

Policja stanowa Michigan znalazła podobno na wysypisku 80 tys. głosów oddanych na Trumpa! Piszę podobno, ponieważ w internecie krąży mnóstwo nieprawdziwych informacji, często wysyłanych przez zwolenników Bidena, po to żeby wykazywać później szurię Trumpeterów. Biden w Michigan zwyciężył 145 tys. głosów przy 5,5 mln oddanych głosów. Takie 80 tys. głosów z wysypiska zmieniłyby wynik wyborów!

Demokraci potrafią jedno: wskrzeszać ludzi. W Michigan zagłosowała kolejna nieżyjąca osoba, tym razem 118-letni William Bradley, o którym wszyscy, łącznie z rodziną, myśleli, że zmarł w 1984 roku.

W Wisconsin jeszcze wieczorem w dniu wyborów prowadził Trump. Rano gwałtownie wzrosła liczba głosów oddanych na Bidena. Milwaukee podało, że w głosowaniu wzięło udział 84% uprawnionych, co jest możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. W 16 okręgach wyborczych Milwaukee Trump otrzymał 15 lub mniej głosów. Na 7389 zarejestrowanych wyborców w okręgach tych na Trumpa oddano tylko 151 głosów. Osiem okręgów odnotowało frekwencją 100% lub wyższą, a 80 innych 90-99%.

Donald Trump znaczne poszerzył swój elektorat wśród niebiałych społeczności. Jeszcze lepiej to wygląda w przypadku Native American, czyli Indian. Przykładem może być Robson County w Płn. Karolinie, w którym stanowią większość wyborców. W 2012 na Obamę głosowało 59,4% a na Romneya 39,2%. Teraz Na Trumpa oddało głosy 69,1% a na Bidena 30,1% głosujących.

W wielu punktach podliczanie głosów wprowadzono przekaz live stream.

Sztab Trumpa poniósł, co było do przewidzenia, dwie porażki w sądach stanowych Michigan i Georgii w sprawie przerwania liczenia głosów w tych stanach z powodu nadużyć. Do przewidzenia, ponieważ sądy stanowe, poza tradycyjnie od lat republikańskimi stanami, są opanowane przez sędziów nominowanych przez Demokratów.

W Georgii, gdzie Trump prowadził cały czas, nastąpił dość nieoczekiwany zwrot. Biden zrównał się z Trumpem procentowo: 49,4: 49,4%, ale o ile jeszcze trzy godziny temu Trump prowadził 1,2 tys. głosów to teraz Biden wyprzedził go o niecały tysiąc głosów.

Człowiek uczy się całe życie. Myślałem, że w działce mediów nie ma nic gorszego niż Gazeta Wyborcza i TVN, ale przy kampanii wyborczej w USA przekonałem się, że New York Times i CNN nie pozostają w tyle.

 

Prezydent Donald Trump wygłosił przemówienie z Białego Domu.
Przytoczę ją w obszernych fragmentach jako odpowiedź na zarzuty często podawane w komentarzach zwolenników Bidena, którzy twierdzą, że zarówno Trump jak i jego zwolennicy nie potrafimy się pogodzić z przegraną i wynikiem demokratycznego procesu wyborczego. To zdecydowanie nieprawda. Od tygodni mówiłem o niebezpieczeństwie wynikającym z wprowadzeniem przez Demokratów głosowania korespondencyjnego właśnie w celu sfałszowania wyniku wyborów. Od miesięcy wydarzały się rzeczy, które o tym ostrzegały. Znajdowane były dziesiątki tysięcy kart do głosowania w miejscach, w których nie powinno ich być. Zgłaszane były nagminne umieszczania na listach wyborczych tysięcy osób od dawna nieżyjących. Do domów, w których mieszkało 1-2 lokatorów przysyłano po kilkanaście kart do głosowania. To tylko kilka przykładów. Czym innym jest akceptacja wyniku wyborczego, nawet jeżeli jest dla nas niekorzystny, a czym innym akceptacja ewidentnego fałszerstwa. Fałszerstwa niepolegającego na podrobieniu czeku, co może zrujnować jedną osobę czy rodzinę, ale mającego ukraść wolność setkom milionów ludzi na całym świecie. Na to nie może być zgody.

Mam nadzieję, że tak jak prawie 250 lat temu „bostońska herbatka” zapoczątkowała Rewolucję Amerykańską, jedyną jak dotąd rewolucję, która dała ludziom wolność, zamiast ją odbierać, tak teraz niezgoda na to oszustwo doprowadzi do złamania systemu, który krok po kroku, pozornie niezauważalnie, od dekad odbiera nam wolność i prawo wyboru kierunku rozwoju przyszłości.

Prezydent przedstawił najnowsze efekty działań gabinetu na rzecz ochrony niezależności niezwykle ważnych wyborów. Stwierdził, że gdyby policzyć tylko prawidłowe głosy wygrywa w cuglach. Wzięcie pod uwagę głosów nieprawidłowych sprawia, że próbuje się ukraść te wybory. Chodzi o głosy „oddane” po terminie, a jest ich dużo.

Zdecydowanie wygrałem w wielu krytycznych stanach, odniosłem duże zwycięstwa na Florydzie, w Ohio, Iowa, Indianie i wielu innych. Wygraliśmy tam i w wielu innych miejscach mimo niespotykanych dotąd prób zakłócenia wyborów/wpłynięcia na ich wynik ze strony dużych mediów, dużych pieniędzy i big tech” (big media, big money and big tech).

Osiągnęliśmy historyczny wynik. Sondaże się nie sprawdziły. Nie było przewidywanej 'błękitnej fali’. To była bzdura, głoszona, aby nas stłamsić. Zamiast tego była czerwona fala……
Utrzymaliśmy Senat, chociaż mieliśmy do obrony dwa razy więcej miejsc niż Demokraci. Co więcej, w trudniejszych miejscach….. Demokraci wydali 200 mln $ tylko na same wybory senackie w dwóch stanach: Płd. Karolinie i Kentucky. Wydali i ….. przegrali!

W skali kraju sponsorami kampanii naszych przeciwników byli bankierzy i specjalne grupy interesów. Naszymi policjanci, farmerzy, zwykli obywatele. Mimo to po raz pierwszy nie straciliśmy żadnego głosu w Kongresie, nie tylko nie straciliśmy, ale nawet zyskaliśmy.

To także rok Kobiet Republikańskich. Więcej kobiet zostało wybranych do Kongresu z ramienia Partii Republikańskiej niż kiedykolwiek wcześniej. To wielkie osiągnięcie. Uzyskałem największe poparcie od 60 lat wśród niebiałych społeczności wszelkich ras.

Demokraci wydają się dziś być partią wielkich sponsorów, wielkich mediów i big tech. Republikanie stali się partią robotników. Także, w co wierzę, partią włączenia ludzi w nurt życia społecznego i politycznego.
Wszyscy zobaczyli, że sondaże wielkich mediów miały zakłócić proces wyborczy, wpłynąć na niego w pełnym znaczeniu tego słowa, przez potężne siły interesów.

Powstały, żeby zatrzymać naszych wyborców w domach, tworząc iluzję, że to czas Bidena oraz ograniczyć nasze możliwości zbierania funduszy. Nigdy wcześniej nie działo się to w takim nasileniu.

Zostało teraz tylko kilka stanów, które mogą zadecydować o wyniku wyborów. Cała administracja obsługująca proces głosowania jest w nich zarządzana przez Demokratów. W rzeczywistości wygrywaliśmy i mieliśmy dużą przewagę. Nagle nasza przewaga zaczęła się „w cudowny sposób” ulatniać tajemniczo i nie pozwolono nam wprowadzić swoich obserwatorów. Poszliśmy do sądu i uzyskaliśmy nakaz, który pozwalał nam na nadzór procesu liczenia głosów, ale kiedy nasi obserwatorzy zjawili się w miejscach liczenia głosów w dalszym ciągu ich nie dopuszczono do bezpośredniego nadzoru. Mieli przebywać 20-30 metrów od budynków, na zewnątrz obserwując ludzi wewnątrz.

Wygraliśmy tę sprawę. Wygraliśmy wiele spraw i wiele jest w toku….. Jak mówiłem wielokrotnie, głosowanie korespondencyjne zniszczy nasz system….. Teraz system stał się skorumpowany, ponieważ korumpuje ludzi, nawet jeżeli z natury nie byli – bo jest to zbyt łatwe! Demokraci działają tak: Policzmy ilu głosów nam brakuje do wygranej, a późnej je znajdźmy. I potem znajdują!

Tak było w Płn. Karolinie, prowadziliśmy z dużą przewagą i nagle ta przewaga znikła! Dlaczego? O, popatrzcie, jeszcze gdzieś znaleźliśmy parę tysięcy głosów!
Zadziwiające jak te głosy oddawane drogą pocztową są jednostronne. Wiem, że będzie ich zawsze więcej dla Demokratów, ale one są całkowicie jednostronne”.

[Mój komentarz. Były rzeczywiście przypadki, kiedy po rozpoczęciu liczenia głosów nadesłanych drogą pocztową lub ze skrzynek na głosy, doliczano Bidenowi kolejno kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy głosów na Bidena, 0 dla Trumpa, co jest matematycznie nieprawdopodobne]

„Weźmy przykład Georgii, gdzie prowadziłem z dużą przewagą, a nagle zacząłem tracić tak, że grozi mi porażka. Wygraliśmy w sądzie nakaz dopuszczenia do obserwowania procesu liczenia głosów. Demokratyczny aparat nadzorujący liczenie odwołał się od tej decyzji. Dlaczego? Przecież my tylko chcemy obserwować to, co i jak liczą.

W tej samej Georgii rura wybuchła daleko od miejsca liczenia głosów, kompletne bez wpływu na lokalizację, ale przerwali liczenie na 4 godziny i zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Jesteśmy na dobrej drodze do wygrania w Arizonie.

Naszym celem jest obrona integralności wyborów. Nie możemy pozwolić aby korupcja ukradła nam tak ważne wybory. Nie możemy nikomu pozwolić uciszać naszych wyborców i fabrykować wyników. Próbują to robić Detroit i Filadelfia, znane jako dwa z najbardziej skorumpowanych miast.

[related id= 128839 side=left]W Pensylwanii Demokraci odwołali się od wyroku pozwalającemu nam obserwować proces liczenia głosów. Nie chcą, żeby ktoś ich obserwował. Dlaczego? Nie ma żadnego rzetelnego powodu, poza oczywistym, że próbują popełnić oszustwo. To nie ulega wątpliwości.
W Pensylwanii, gdzie nakazem sądu dostaliśmy prawo nadzoru nad liczeniem głosów, nie wpuszczono nas do budynków, więc nasi ludzie zaczęli obserwować co się dzieje w środku przez lornetki. Wtedy zakleili okna papierem.
W 11 okręgu wyborczym w Georgii głosy powinny być w dniu elekcji, nie było ich, dostarczono je już po dniu wyborów. Przywódcy Demokratów nigdy nie wierzyli, że mogą wygrać wybory uczciwie, dlatego wprowadzili głosowanie pocztowe. Wysłali dziesiątki milionów kart bez żadnej weryfikacji…..
To bez precedensu w historii Ameryki. Mimo wieloletniego twierdzenia, że troszczą się o bezpieczeństwo wyborów, odmówili wprowadzeniu jakichkolwiek wymagań odnośnie weryfikacji podpisów, identyfikacji czy nawet tego, czy ktoś jest zdolny, czy niezdolny do głosowania.
Nadzorujący proces liczenia głosów w Pensylwanii i innych kluczowych stanach są częścią skorumpowanej maszyny demokratycznej. Partyzanci z Partii Demokratycznej zezwalają na przesyłanie głosów do 3 dni po terminie wyborów. Liczą je, nawet jeżeli nie mają stempli pocztowych ani żadnej weryfikacji.

Podobnie w Detroit, gdzie nasi obserwatorzy starający się nadzorować pracę komisji, stwierdzili że pracujący przy liczeniu duplikowali karty, ale kiedy usiłowali przyjrzeć się temu z bliska uniemożliwiono im to.
Jeden z większych punktów liczących głosy w Detroit zakrył znów okna płytami,  aby nikt nie mógł obserwować co dzieje się w środku.

Stawiam Joemu i Demokratom wyzwanie. Policzymy tylko prawidłowe/legalne głosy. Ponieważ oni mówią tylko o „głosach” uważam, że powinni używać określenia „prawidłowe głosy”. Niech powiedzą: „Chcemy, żeby wszystkie prawidłowe głosy były policzone!”. Ja też chcę, żeby wszystkie prawidłowe głosy były policzone. Chcemy otwartości i przejrzystości – żadnych sekretnych pokojów, w których liczy się głosy, żadnych tajemniczych/dziwnych głosów, żadnych nieważnych głosów dostarczonych po dniu wyborów.

Jest Dzień Wyborów, prawo stanowi tutaj bardzo jasno i wyraźne. Nie ma głosów dostarczanych po tym dniu. Proces wyborów ma być uczciwy. To ważne, chcemy uczciwego liczenia i chcemy powrotu uczciwych ludzi do tego procesu, ponieważ to bardzo ważna praca.

To jest właściwa droga, jaką ten kraj zamierza wygrać. To droga, którą Stany Zjednoczone wygrają. Myślimy, że wygramy łatwo te wybory. Będzie dużo sporów sądowych, ponieważ mamy tak dużo przykładów, dowodów nieprawidłowości. Może skończy się to w Sądzie Najwyższym. Zobaczymy. Nie damy sobie ukraść tych wyborów.

Mówiłem od miesięcy, że wybory korespondencyjne będą katastrofą. Już lokalne wybory przeprowadzane tą drogą były katastrofą. Teraz mamy wersję ogólnokrajową, naprawdę dużą i to z dnia na dzień staje się gorsze. Słyszymy historie, które wydają się horrorami politycznymi.
Nie możemy pozwolić, żeby to wydarzyło się Stanom Zjednoczonym Ameryki.

To nie kwestia tego, kto wygra – Republikanie, Demokraci, Joe czy ja. Nie możemy pozwolić, żeby takie rzeczy przydarzały się naszemu krajowi. Nie możemy się dyskredytować pozwalając, żeby coś takiego się działo.

Szczęśliwie się to wyjaśni, może już wkrótce, mam nadzieję, że wkrótce. Pewnie czeka nas batalia sądowa. Jak wiecie zaskarżyłem niektóre stany i Biden zrobił to samo. Czuję, że sędziowie mają zasady, którymi się kierują. Jest mnóstwo krętactw i musimy się temu w naszym kraju przeciwstawić”.

Adam Becker

Wszystkie korespondencje Adama Beckera znajdują się tutaj

Halicki: Ze Strajkiem Kobiet powinien być prowadzony dialog. Nie wszystkie radykalne postulaty są do spełnienia

Andrzej Halicki o błędnej polityce PiS wobec USA i antyeuropejskiej polityce Donalda Trumpa oraz o naruszeniu przez PiS kompromisu aborcyjnego i dialogu ze Strajkiem Kobiet.

Politycy PiS wypowiadali się w tonie jednoznacznie protrumpowskim- ocenia Andrzej Halicki. Wobec coraz bliższej perspektywy wygranej kandydata Demokratów Koalicja Obywatelska będzie odgrywać ważną rolę w naprawie relacji euroamerykańskich.

Polityka Trumpa była jednak antyeuropejska w kontekście rywalizacji nie tylko gospodarczej. Proszę sobie przypomnieć wypowiedzi na temat NATO.

Europoseł PO przyznaje, że potrzebne są wyższe nakłady na bezpieczeństwo ze strony RFN, dodając, iż Donald Trump podważył artykuł 5 traktatu. Sądzi, że kwestia praworządności będzie elementem polityki Joego Bidena.

Będziemy mieli zwrot o 180 stopni.

Stany Zjednoczone pod wodzą Demokraty będzie skupiać się także na polityce klimatycznej. Zdaniem Andrzeja Halickiego obecny prezydent USA popełnił błąd występując z porozumień paryskich. Odnosząc się do spraw polskich zaprzecza, by władza leżała teraz na ulicy.

Od tego jest rząd, by rządzić, tylko widzę, że tego nie robi.

Rządzący powinni dbać o zdrowie, życie i bezpieczeństwo prawne Polaków, ale tego nie robią. Dlatego młodzi ludzie wyszli na ulice. Polityk mówi, że Strajk Kobiet jest bardzo ważnym podmiotem społecznym, z którym powinien być prowadzony dialog.

Ten bunt ma charakter niezgody na rzeczywistość. Ci młodzi ludzie często nie uczestniczyli wcześniej w wyborach, nie mają swojej reprezentacji.

Polityk podkreśla, że Platforma Obywatelska jest otwarta na współpracę z wieloma ludźmi. Przyznaje, że nie wszystkie radykalne postulaty są do spełnienia.

PiS naruszając kompromis z 1993 r. sam sobie strzelił w stopę.

Ocenia, że będzie trudno wrócić do kompromisu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.