Plusy Dodatnie i Plusy Ujemne – ocena dwóch lat rządu Beaty Szydło i programu Prawa i Sprawiedliwości / Jan Kowalski

Wszystko się udało, tylko niektóre sprawy trochę mniej. Przedstawię najpierw sprawy, które ewidentnie Rządowi się udały. A później wymienię plusy ujemne, czyli te rzeczy, które udały się trochę mniej.

Nie mogłem znaleźć bardziej trafnego tytułu dla tego tekstu, jak przywołanie słów klasyka polskiej nowej mowy – Lecha Wałęsy. A wszystko po to, by w pełni oddać charakter wystąpienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości w TVP, w rozmowie z propredaktorką Danutą Holecką. Bo trawestując słowa Prezesa: wszystko się udało, tylko niektóre sprawy trochę mniej. Ponieważ jak najbardziej jestem fanem tego rządu, nareszcie polskiego rządu w historii ostatnich 27 lat (o latach 1945–89 zapomnijmy), przedstawię najpierw sprawy, które ewidentnie Rządowi się udały. A dopiero później wymienię plusy ujemne, czyli te rzeczy, które udały się trochę mniej.

Plus dodatni 1. To oczywiście program 500+. Każde wykluczenie społeczne rodzi patologię i trwałą degenerację i dewastację społeczeństwa i narodu. Nie pozwalają na to, w dobrze rozumianym interesie własnym, żadne państwa rozwinięte gospodarczo i dużo bardziej wolnorynkowe od obecnej Polski. (Wystarczy sprawdzić, jak to jest we Wspaniałej Brytanii).

Plus dodatni 2. To obniżenie obowiązkowego wieku emerytalnego do poprzedniego progu, i to bez obowiązkowej eutanazji.

Plus dodatni 3. Bez niego nie udałyby się dwa pierwsze plusy. To oczywiście koniec z przyzwoleniem na okradanie Polski przez nieformalne, mafijne grupy interesów wywodzące się z komunizmu od 1983 roku, a potem przeflancowane do państwa Okrągłego Stołu. To wyeliminowanie systemowego złodziejstwa uczenie jest nazywane uszczelnianiem systemu finansowego, z głównym naciskiem na zwiększenie wpływów z podatku VAT.

Plus dodatni 4. To oczywiście gospodarczy sukces wicepremiera Morawieckiego w kwestiach repolonizacji gospodarki i reindustrializacji naszego kraju, czyli w skali makro.

Oprócz tych czterech plusów, Jarosław Kaczyński zapowiedział jeszcze program mieszkanie+, czyli zwolnienie Polaków z niewoli ciasnych mieszkanek i faktycznej niewoli bankowej. I podkreślił, że kluczem realizowanego programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości jest sprawiedliwość społeczna dla wszystkich Polaków. A ambitne założenia bazowały na wiedzy o skali okradania naszego państwa przez przestępcze lobby.

Ze wszystkim, co powyżej, zgadzam się. Co jednak udało się nieco mniej? To według prezesa Kaczyńskiego za słabe tempo wprowadzania zmian: na przykład horrendalnie przeszacowanej cyfryzacji państwa, nieobniżenie kosztów budowy autostrad, niedokończenie reformy sądownictwa.

A co ze słynną rekonstrukcją rządu? Wygląda na to, po wypowiedzi Prezesa, że to był jeden wielki fake news, skonstruowany na użytek przykrycia rokowań z prezydentem Dudą o dwie zawetowane ustawy sądownicze. Wtrącone przez pana Kaczyńskiego enigmatyczne słowa o pewnych możliwych zmianach w rządzie spowodowanych zmienionymi okolicznościami mogą na to wskazywać. Może to oznaczać próbę odzyskania (tak, odzyskania!) przez Prezydenta wpływu na obsadę kiedyś prezydenckich resortów, czyli MON i MSZ. Najbliższy czas pokaże. Jestem jak najbardziej za, oczywiście do czasu przyjęcia w Polsce zupełnie nowej konstytucji, która pełnię władzy wykonawczej w Polsce odda właśnie prezydentowi.

Ponieważ jestem zdecydowanym przeciwnikiem złej zmiany, niekłamanym zwolennikiem dobrej zmiany, ale jeszcze bardziej zwolennikiem lepszej (a nawet najlepszej) zmiany, zajmę się teraz przez chwilę rzeczywistymi minusami.

Po pierwsze, ani na jotę rząd nie podjął próby rzeczywistej zmiany państwa polskiego w państwo obywatelskie. Żaden minister ani pani premier, ani wreszcie najważniejszy prezes nie napomknęli o próbie odbiurokratyzowania państwa.

Jako najwyższe osiągnięcie myśli społecznej Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło niezbędność zaistnienia budżetu obywatelskiego w zarządzaniu budżetem gminy na poziomie od 0,5 do 1,0% (!). I to wszystko jak najbardziej poważnie. A przecież chyba 100% budżetu samorządu lokalnego powinno być we władaniu jego mieszkańców. Dodatkowa likwidacja okręgów jednomandatowych w gminach do 20 000 i zaprowadzenie proporcjonalności spowoduje kompletne upartyjnienie naszego państwa. Żadna niezależna jednostka już nie będzie miała prawa zaistnieć społecznie w osobie skromnego radnego nawet na poziomie najmniejszej gminy. A co z sołtysami? – zapytam złośliwie.

To dlatego nie jestem bezkrytycznym fanem dobrej zmiany. Bo ona w zasadzie opiera się na jednej prostej konkluzji: wystarczy nie kraść. Nie sposób się nie zgodzić, że jest to warunek konieczny do zarządzania nie tylko państwem, ale najmniejszą nawet firmą lub wręcz domostwem. Jednak spełnienie tego warunku nie wystarczy do osiągnięcia sukcesu w żadnej z wyżej wymienionych sfer aktywności.

Potrzeba jeszcze co najmniej dwóch, równie podstawowych. Po pierwsze, trzeba mieć pomysł na sukces w oparciu o przyrodzone zasoby materialne i ludzkie. Po drugie, trzeba umieć minimalizować koszty, a zatem oszczędzać tak, żeby więcej zarabiać niż wydawać.

Jak na razie, Prawo i Sprawiedliwość realizuje w prawie 100% punkt pierwszy: wystarczy nie kraść. W 50% realizuje punkt drugi, ponieważ wdraża reformę polskiej gospodarki z wykorzystaniem jedynie potencjału państwa, czyli skali makro. Zupełnie lekceważy potencjał przedsiębiorców prywatnych, tworzących 50% PKB i zatrudniających ponad 70% wszystkich pracowników, czyli skali mikro. Ta od roku słynna konstytucja dla biznesu to oczywisty żart, a jedyna dobra zmiana to ta, że chłopcy z WSI nie będą mogli każdego niewygodnego przedsiębiorcy zniszczyć lub „wykupić”. (Oczywiście jako przedsiębiorca też się cieszę).

Natomiast trzeci element konieczny do osiągnięcia sukcesu w wymiarze rodziny, firmy i państwa jest w ogóle nierealizowany. 0% na plus i 100% na minus tego rządu i tworzącej go koncepcji politycznej. Nie ma znaczenia, czy roczne dochody państwa wynoszą 100, 150 czy 300 miliardów złotych, skoro w każdym przypadku więcej, coraz więcej wydajemy. I zadłużamy się z roku na rok. Tylko w tym roku zadłużymy się w najlepszym przypadku o kolejne 35–40 miliardów złotych.

A zatem dobrą zmianę od lepszej dzieli, jak wykazałem, powyżej jedynie 1,5 punktu na 3 możliwe. To nie jest mało. Od złej zmiany dzieliły nas całe 3 punkty. Ale chyba nie można jeszcze ogłaszać sukcesu? Jakiekolwiek tąpnięcie na świecie, kilka lat gorszej koniunktury i dobra zmiana rozwieje się jak miraż. A przypomnę: mamy obecnie najkorzystniejszą od wielu lat sytuację gospodarczą i najkorzystniejszą od wielu lat sytuację geopolityczną – amerykański parasol bezpieczeństwa. Żadna z tych rzeczy nie będzie trwać wiecznie. Przy tak korzystnym otoczeniu naszego państwa musimy sięgnąć do naszych narodowych rezerw indywidualnej przedsiębiorczości. Musimy również zlikwidować niepotrzebne koszty zarządzania państwem (precz z biurokracją!).

To właśnie biurokracja – nikomu niepotrzebne koszty – o której nikt z naszych światłych przywódców nawet się nie zająknie, uniemożliwia pełną realizację rozwoju gospodarczego Polski. Bo dla samego uzasadnienia swojego istnienia musi ona tworzyć coraz to nowe i zbędne regulacje, niszczące potencjał polskiej indywidualnej przedsiębiorczości.

Na koniec, cóż, w jedności z Jarosławem Kaczyńskim cieszę się z tego, że w piłce nożnej znaleźliśmy się w pierwszym koszyku. Przypomnę tylko, że kaprysy statystyki to sprawiły, bo w poniedziałek dostaliśmy lanie od Meksyku, drużyny gorszej od nas statystycznie o 10 pozycji. I to u siebie. Jak będzie na mistrzostwach w Rosji, dopiero się okaże, kibicować reprezentacji będę w każdej sytuacji. A odchodząc od piłki nożnej w kierunku polityki, przypomnę – nie tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu – że już kiedyś gospodarczo byliśmy przecież w pierwszym koszyku. Za Edwarda Gierka. W chwilę później na półkach sklepowych zabrakło nawet papieru toaletowego. Pozostał tylko ocet jako symbol upadku gospodarki i państwa polskiego.

Jan Kowalski

Dzień 22. z 80/ Janusz Jakubów, były radny miejski / Czy zmiana z perspektywy Brzegu nad Odrą jest rzeczywiście dobra?

W powiecie nigdy nie było tylu skandali, co za PiS. Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję.

Dwudziestego drugiego dnia podróży po Polsce Radio WNET odwiedziło Brzeg na Dolnym Śląsku. Ekipa radiowa ulokowała się w bramie wjazdowej „Wawelu Śląska” – zamku Piastów Śląskich, w którym obecnie mieści się Muzeum Piastów Śląskich.

Gościem Poranka WNET był Janusz Jakubów, historyk, były radny Brzegu.

Na pytanie o zmiany w samorządzie miejskim po przejęciu władzy przez ekipę Beaty Szydło, Janusz Jakubów udzielił zaskakującej odpowiedzi, że zmiany są duże, ale na gorsze.

Stwierdził, że w powiecie brzeskim nigdy nie było tylu skandali, co ostatnio, za rządów PiS. Elitę PiS w Brzegu stanowią osoby, których dawniej nikt nie kojarzył z prawicą niepodległościową. Wtedy nie popierały ani lustracji, ani dekomunizacji. Wraz ze zmianą koniunktury ludzie ci zmienili barwy partyjne, przeszli do PiS i rządzą, a Brzeg stał się sławny z powodu afer korupcyjnych.

Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję. Szpital podupada, powiat musiał zwrócić do Skarbu Państwa źle naliczoną subwencję. [related id=29454]

– Szyldy się zmieniają, ludzie pozostają tam, gdzie władza – stwierdził filozoficznie historyk.

Janusz Jakubów walczył o przyłączenie, a właściwie powrót Brzegu do województwa wrocławskiego, zgodnie z granicami archidiecezji wrocławskiej. Miasto obecnie należy administracyjnie do województwa opolskiego, gdzie dominują Ślązacy i Niemcy. Tymczasem Brzeg zamieszkuje wielka liczba repatriantów z Kresów: z Tarnopola, Stanisławowa, Lwowa.

Establishment województwa opolskiego dyskryminuje, zdaniem Janusza Jakubowa, powiat brzeski. Pobliska Oława jest doinwestowana; Brzeg przeciwnie. Ludzie dojeżdżają do pracy do Oławy. W tamtej części województwa powstają drogi, szpitale. Młodzież opuszcza miasto w poszukiwaniu lepszego życia.

Działające kiedyś w Brzegu zakłady przemysłowe upadły. Była garbarnia, która produkowała wyroby sprzedawane w całej Polsce. Po przystąpieniu do programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych maszyny rozprzedano, a teren został wynajęty i użytkują go liczni najemcy.

Aktualne procedury nie ułatwiają przejścia do innego województwa. Nadzieje na zmianę były radny wiąże z zapowiadaną ustawą metropolitalną. Miasto powinno należeć do województwa wrocławskiego, ponieważ Brzeg zawsze był i pozostanie częścią Dolnego Śląska.

– Dobra zmiana? Czy coś się poprawiło? W Brzegu dzieje się coraz gorzej – skonkludował z goryczą Janusz Jakubów.

Całej rozmowy można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Dzień 21. z 80 / Poranek WNET z Zamościa / Rozmowa z senatorem PiS Jerzym Chróścikowskim, zamościaninem

„Jak będziecie mieli większość parlamentarną, będziecie mogli przegłosować sobie wszystko” – przypomniał w rozmowie z senatorem słowa Stefana Niesiołowskiego sprzed kilku lat Tomasz Wybranowski.

Teraz PiS ma większość parlamentarną i przystępuje do reform, które zapowiadał w czasach, kiedy znajdował się w opozycji. Dzisiejsza opozycja zaś zarzuca rządowi zawłaszczanie demokracji i Rzeczpospolitej. O opinię w tej sprawie Tomasz Wybranowski poprosił senatora Jerzego Chróścikowskiego, zamościanina, szefa senackiej komisji rolnictwa.

Senator przypomniał, że wszelkie zmiany, które wprowadza rząd, były zapowiadane w programie wyborczym. Także zmiana systemu sądownictwa. Opozycja nie ma podstaw twierdzić, że rząd czymkolwiek społeczeństwo zaskakuje.

Tym bardziej że, jak twierdzi Jerzy Chróścikowski, biura posłów i senatorów wciąż otrzymują bardzo wiele skarg na rozstrzygnięcia sądów, na przewlekłość postępowań w sprawach dotyczących np. działalności gospodarczej, nieruchomości. Obywatele skarżą się, że sądy nie stają po stronie prawdy, wydają się być uwikłane w układy; ludzie nie mają zaufania do systemu sprawiedliwości.

Reforma ma między innymi doprowadzić do tego, by sędziowie nie wybierali sobie spraw, w których będą rozstrzygać. Wszelkie zmiany mają działać na rzecz obywateli.[related id=29375]

Co do działań opozycji – wydaje się, że jedynym pomysłem ze strony środowisk, które po wyborach utraciły wpływ na państwo, jest usiłowanie prowokacji, nawoływanie do konfliktu, protestów, które mogą doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw. Powstaje pytanie, kto poniesie konsekwencje ewentualnych zamieszek, kto przyjmie za nie odpowiedzialność.

Jerzy Chróścikowski przypomniał, że przez te osiem lat, kiedy PiS był w opozycji, nigdy nie usiłował wzniecać niepokojów społecznych. Krytykował rządzących, zgłaszał propozycje, ale nie usiłował naruszać porządku w państwie. Senator przypomniał, że przez PiS zostało wówczas zgłoszonych kilkanaście konstruktywnych propozycji zmian dotyczących rolnictwa, w tym ustawa o ziemi.

Dzisiejsza opozycja również ma możliwość zgłaszania własnych propozycji i postulatów. – Niech zachowują się parlamentarnie, jak przystało w demokracji. Nikt nie zabrania protestować, ale szanujmy jedni drugich – mówi senator.

Społeczeństwo oczekuje na to, by władza sądownicza zaczęła działać inaczej. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje projekt zmian dotyczących Sądu Najwyższego. Opozycja ma możliwość zgłoszenia własnych propozycji. Decyzję podejmie parlament.

Tomasz Wybranowski przypomniał słowa posła Niesiołowskiego z czasów, kiedy u władzy były PO i PSL: „Jak będziecie mieli większość parlamentarną, będziecie mogli przegłosować sobie wszystko”. Tak się stało i PiS wprowadza teraz postulaty, z którymi szedł do władzy.

– Sześćdziesięciu kilku senatorów miała PO – powiedział Jerzy Chróścikowski. – Teraz przewagę ma PiS. Ale my nigdy nie będziemy nawoływać ludzi, żeby wychodzili na ulice. Apeluję jako obywatel: obudźmy się, mówmy o problemach, a nie dążmy do tragedii!

Całej rozmowy Tomasza Wybranowskiego z senatorem Jerzym Chróścikowskim można posłuchać w części piątej Poranka WNET.

MS

Dzień 8. z 80 / Bartłomiej Szmyt z Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia: Dobra zmiana dotarła do nas w ostatnim momencie

ŚWINOUJŚCIE / 05.07 – Za poprzedniej ekipy wyganiano ludzi za chlebem z Polski. Teraz chcą wrócić i pytają o możliwość pracy tu, gdzie żyją ich rodziny – powiedział szef stoczniowej Solidarności.

 

– Dobra zmiana dotarła w odpowiednim momencie do Stoczni Gryfia, bo udało się nam obronić nasz zakład pracy – powiedział Bartłomiej Szmyt, szef stoczniowej Solidarności. Jego zdaniem przez poprzednią ekipę, rządzącą przez 8 lat, doszło do wyprzedaży sporej części majątku Gryfii.

– Na szczęście udało nam się obronić i uratowaliśmy sporą część terenów i maszyny istotne dla produkcji – powiedział Szmyt. Uważa on, że gdy PiS doszedł do władzy, zmienił zarząd na o wiele lepszy niż poprzednie, które „sobie nie radziły z prowadzeniem firmy i tylko działały na jej szkodę”.[related id=”23718″]

– Wówczas była odgórnie narzucona wizja likwidacji morskiej stoczni remontowej Gryfia w Szczecinie i Świnoujściu – powiedział szef NSZZ Solidarność Gryfii. Jego zdaniem nowy zarząd z Markiem Różalskim na czele ” z wielkimi sukcesami zaczęli odbudowywać Gryfię „.

– Odbudowujemy wiarygodność u swych klientów – poinformował Szmyt. Za poprzednich rządów klienci nie chcieli niczego zlecać firmie, bo „widzieli, co się dzieje”; „zakład był zwijany”. Poprzednia władza, jego zdaniem, nie tylko nie chciała z nimi rozmawiać, ale wręcz „spychała na na bok” i zainteresowana była tylko swoimi sprawami, a jeśli już były jakieś rozmowy, to „bez udziału związków zawodowych”.

– Przede wszystkim jest z kim rozmawiać na szczeblu rządowym – powiedział szef Solidarności.

– Zamówienie, jakie dostała Gryfia na prom, będzie realizowane przez Stocznię Gryfia na terenie Szczecińskiego Parku Przemysłowego – uściślił Szmyt, pytany o budowę promu. Jak zaznaczył, realizacja projektu będzie przebiegała we współpracy Gryfii z Parkiem Przemysłowym, gdzie pracuje około 1600 osób w różnego rodzaju spółkach.

– To jest dla nas bardzo fajna sytuacja, bo poza tym promem ma ich być jeszcze pięć – cieszył się związkowiec. Poinformował, że zamówienie jest realizowane na zlecenie: dwa promy dla Polskiej Żeglugi Śródlądowej i cztery dla Polskiej Żeglugi Morskiej.

– To jest trudne zadanie, bo trzeba przygotować infrastrukturę – powiedział Szmyt, który uważa, że od czasów likwidacji w 2008 roku Stoczni Szczecińskiej, wszystko popadało w coraz większą ruinę.

– Stępka już jest położona, pierwszy etap pracy mamy już za sobą. Są projekty, ludzie do pracy, damy radę jako załoga. Zrobimy to w dobrym stylu – deklarował związkowiec. Dodał, że wielu byłych pracowników zarówno Stoczni Szczecińskiej, jak i Gryfii, których państwo polskie w ubiegłych latach  „wypychało  z Polski”, pyta o możliwość powrotu.

– Za poprzedniej ekipy wyganiano ludzi za chlebem z Polski. Teraz chcą wrócić i pytają o możliwość pracy tu, gdzie żyją ich rodziny – powiedział gość Poranka Wnet.

Przyznał, że aktualnie w Szczecinie i okolicach główną stocznią po likwidacji Szczecińskiej została Stocznia Gryfia i to właśnie ona pełni swego rodzaju rolę przywódczą w koordynowaniu całego projektu budowy promu. Również w przyszłości będzie miała kluczowe znaczenie przy składaniu ofert.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, KLIKNIJ TUTAJ

Radio Wnet pyta wielkopolskich producentów naturalnie tłoczonych olejów i soków, co sądzą o „dobrej zmianie”

Szamotuły / Poranek WNET / 29 czerwca – Jak prosperują rodzinne przedsiębiorstwa w Wielkopolsce? Czy optymistycznie patrzą w przyszłość? O tym w rozmowie Krzysztofa Skowrońskiego. Zapraszamy.

Gośćmi Poranka WNET w Szamotułach byli dwaj przedsiębiorcy z Wielkopolski: pan Jerzy Just, zajmujący się produkcją naturalnych olejów, i pan Tomasz Rembowski, produkujący naturalnie tłoczone soki owocowe.

Obaj opowiadali o historii swoich firm i o tym, jak odbierają rządy Prawa i Sprawiedliwości, czyli tzw. dobrej zmiany.

Wiedza na temat oleju, z której korzysta Jerzy Just, to wiedza pochodząca od trzech pokoleń, ponieważ jego firma właśnie od trzech pokoleń należy do jego rodziny. Czysty olej, który można u niego nabyć, jest wytwarzany według procedury stosowanej od trzech tysięcy lat.

Jerzy Just „dobrze postrzega Dobrą Zmianę”. Daje mu ona pewność warunków produkcji, a także możliwość promocji za granicą.

Soki tłoczone w przedsiębiorstwie drugiego z rozmówców Krzysztofa Skowrońskiego, Tomasza Rembowskiego, mają oryginalny smak, gdyż od początku prowadzenia firmy nie stosował technologii nowoczesnej obróbki surowca, ale „działał, jak w duszy grało”. Dzięki temu teraz jego marka jest rozpoznawalna.

Ze strony państwa nie otrzymywał żadnej pomocy, od władzy samorządowej pomoc była natomiast symboliczna, np. w postaci pucharów. Obecnie, pomimo że na rozwój działalności musiał zaciągnąć duże zobowiązania, ma silną nadzieję, że firma nie podzieli losu 60-70% firm rodzinnych, które nie przeżywają jednego pokolenia. [related id=26868]

„Dobrą zmianę” Tomasz Rembowski zauważył – jak to określił – psychicznie, gdyż lepiej się w Polsce czuje. Poprzez Program 500+ ,swiadczy o tym, że dostrzeżeni zostali zwykli ludzie. Ponadto „dobrą zmianą” jest jego zdaniem odebranie wysokich uposażeń emerytalnych funkcjonariuszom służb minionego systemu.

Rozmowy z Jerzym Justem można wysłuchać w trzeciej części Poranka WNET, a z Tomaszem Rembowskim również w części trzeciej oraz w części ósmej.

JS

Poranek Wnet / Cud „dobrej zmiany” w Zakładach Cegielskiego. Robotnicy: „A teraz się robota ruszyła i są pieniądze!”

POZNAŃ 28.06 – Dźwięk syren oznajmia, że właśnie minęła 6.00. Nasz reporter ustawił się tuż przed wejściem do Fabryki im. Hipolita Cegielskiego, aby zapytać robotników, czy coś się zmieniło.

To tu przed 61. laty rozpoczęły się krwawo stłumione wydarzenia Czerwca 56. Dziś jest ten szczególny dzień w roku dla poznaniaków.

Po syrenach wzywających „do roboty” delegacje złożyły kwiaty przed pomnikiem stojącym tuż obok zakładów. Oni pamiętają.

 

 

Teraz może się ruszy

Niebieskie drelichy robotników spieszących do pracy migają przed oczami naszego reportera. Zdecydowana większość nie chce zatrzymywać się, choćby na chwilkę, bo „spieszą się do roboty”. Wreszcie ktoś przystanął.

– Przybywa roboty, ludzie normalnie pracują i miejmy nadzieję, że to się wreszcie rozkręci – powiedział robotnik tuż przed wejściem do fabryki, zagadnięty przez redaktora Krzysztofa Skowrońskiego. On, tak jak jego koledzy z pracy, ma wreszcie  nadzieję, „że rozkręci się ta nasza firma, tak jak było kiedyś w PRL-u”.

– Może teraz będziemy prosperować jeszcze lepiej – mówił z nutą nadziei w głosie. Okres biedy w Cegielskim zaczął się „teraz ostatnio”, jak mówi.

Ostatnia dekada:  „chcieli nas pozamiatać”

– Panie, jak zaczęli tu wszystko zmieniać,  to nam zakłady pozamykali i teraz to się normalnie dopiero odtwarza – mówił z konsternacją w głosie. Ci co byli przed prezesem aktualnie zarządzającym zakładem, byli „tylko po to, żeby nas sprzedać”, „pozamiatać” i to w dodatku „dla siebie”, bo „dla nas nic z tego by nie zostało”.

– My tylko mieli na przetrwanie pieniądze, nic więcej – mówił rozżalony robotnik Cegielskiego. Cieszy się, że wreszcie „robota się ruszyła i są pieniądze na to, co jest”. Docenia, że wreszcie państwo dołożyło „te 50 milionów, żeby to wszystko ruszyło”. Przypomniał, że przez ostatnie lata tu się nic nie działo.

– Ani obrabiarki niepowymieniane, ani nic, a przecież świat nie stoi w miejscu – wyrzucał z prędkością karabinu słowa, bo wreszcie ktoś chciał go wysłuchać. Uznał, że również on ma coś do powiedzenia. Powoli nieufność ustępuje. Zatrzymują się inni spieszący do fabryki robotnicy.

– Tyle lat Warszawa brała, to teraz coś wreszcie dała – dopowiada zza pleców inny robotnik, który się zatrzymał.

– Teraz może ruszy – mówił z nadzieją w głosie, bo przecież pracuje tu już 51 lat i „różne rzeczy” widział. Jego zdaniem to, co się ostatnio tutaj działo, w ostatnich latach (gdy Polską rządziła koalicja PO-PSL) to „przechodzi ludzkie pojęcie”.

Przyszli wreszcie zaproszeni przez redaktora goście, dwóch prezesów firm prosperujących właśnie w Cegielskim. Robotnicy pożegnali się i odeszli w stronę fabrycznej bramy, spiesząc do pracy jak co dzień.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka WNET?  KLIKNIJ TUTAJ

 

Wójcik: Dzisiaj 40 procent sędziów nie orzeka. Kontrolują innych sędziów, wizytują, ale sami nie są sędziami liniowymi

– KRS stoi na straży niezależności i niezawisłości, ale jest instytucją, która mówiąc o demokracji, ma problem z demokracją wewnątrz – mówił wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik w Poranku Wnet.

Wiceminister stwierdził, że zmiany wprowadzane przez rząd są tymi, na które obywatele czekają: – Ostatni sondaż, który miałem okazję obejrzeć, pokazywał zaufanie do wymiaru sprawiedliwości na poziomie 28 proc. To sygnał, że zmiany są potrzebne.

System ma zostać przebudowany gruntownie: – Przedstawiliśmy dwa pierwsze projekty. Pierwszy o Krajowej Radzie Sądownictwa, drugi o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Przygotowujemy w tej chwili nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Trwa także dyskusja nad propozycją ministra Ziobry, aby wrócić do instytucji sędziów pokoju, którzy odciążyliby sędziów w drobniejszych sprawach – informował Michał Wójcik.

Zapytany, czy zmiana nie będzie upolitycznieniem KRS, odpowiedział: – Pamiętajmy, że Krajowa Rada Sądownictwa już dzisiaj w swoim składzie ma czterech posłów, dwóch senatorów, przedstawicieli polityków, przedstawiciela ministra sprawiedliwości.

Zaznaczył również, że w innych krajach minister sprawiedliwości ma bardzo silny wpływ na nominacje sędziowskie: – Dzisiaj 40 proc. sędziów nie orzeka. Kontrolują sędziów, wizytują, ale nie są sędziami liniowymi,  a pozostali są zawaleni pracą – wyjaśniał.

Jak ma wyglądać powoływanie sędziów? Dlaczego ma powstać ustawa metropolitarna na Śląsku?

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy

WJB

Morawiecki: Musimy dojść do porozumienia z Rosją

Zdaniem marszałka seniora Kornela Morawieckiego, największą bolączką pierwszego roku rządów PiS jest kwestia polityki zagranicznej. Zasugerował, zmianę pozycji Polski wobec Rosji.

Kornel Morawiecki, przewodniczący koła poselskiego Wolni i Solidarni, pozytywnie ocenił reformy społeczno-gospodarcze w pierwszym roku rządów gabinetu Beaty Szydło. Jednakże stwierdził również, że największym problemem PiS jest obecnie kwestia polityki zagranicznej.

Marszałek senior w szczególności podkreślił, brak „poważnej” polityki wschodniej wytykając rządowi awersję do Rosji: – Traktujemy Rosjan jako wrogów. Jest to nastawienie przeciwko sobie najważniejszych narodów wschodnioeuropejskich: Rosjan i Polaków. Jest to zła polityka zagraniczna – powiedział. W przekonaniu Morawieckiego, Polska powinna dojść do porozumienia ze wschodnim sąsiadem Polski.

Ponadto skomentował działania opozycji partyjnej. Zauważył, że partie opozycyjne skłonne są jedynie do negacji reform Prawa i Sprawiedliwości, jednocześnie nie proponując własnych rozwiązań politycznych: – Ludzie odpowiedzialni w dużym stopniu „Nie” tym egoistycznym rządom – skomentował dla Radia Wnet Kornel Morawiecki.

 

K.T.