Tomasz Ilnicki: Elektrownie jądrowe są najbezpieczniejszym sposobem wytwarzania energii

Autor książki „Czarnobyl i Fukushima. Przyczyny, przebieg i konsekwencje” o rodzajach promieniowania, różnicy między napromieniowaniem i skażeniem oraz o bezpieczeństwie energii nuklearnej.

Tomasz Ilnicki zauważa, że przeciętny człowiek ma wiedzę na temat promieniowania bliską zeru.

To jest właśnie przyczyną demonizowania energii jądrowej, która jest czymś wspaniałym dla ludzkości.

Wyjaśnia, że promieniowanie dzieli się na alfa, beta i gamma. Pierwsze z nich nie jest w stanie nawet przebić naszej skóry. Problemem jest gdyby napromieniowane cząsteczki dostały się do płuc.

Cząsteczki beta są mniej śmiercionośne niż alfa, lecz bardziej przenikliwe. Potrzeba blachy, aby się przed nim obronić. Najmniej szkodliwe i najbardziej przenikliwe jest promieniowanie gamma. Żeby się przed nim ochronić, potrzebna jest warstwa ołowiu. Autor książki Czarnobyl i Fukushima podkreśla, że

W elektrowniach węglowych ginie dużo więcej ludzi niż w jądrowych.

W tych ostatnich prawie nikt nie ginie. Jedynymi w zasadzie ofiarami są ludzie z Czarnobyla i Fukushimy. Ilnicki zauważa, że media straszą promieniowaniem.

Można równie dobrze powiedzieć- uciekajmy od samochodów, samochód może nas potrącić.

Rozmówca Jaśminy Nowak przypomina scenę z serialu „Czarnobyl” w której żona strażaka biorącego udział w akcji próbuję się do niego dostać w szpitalu. Wyjaśnia, że wbrew temu, co wielu się wydaje, to nie ona była w tym przypadku zagrożona, lecz on.

Jeśli nasza odporność jest ekstremalnie niska to jesteśmy podatni na wszelkie infekcje.

Jak tłumaczy, żony strażaków nie mogły ich odwiedzać, ponieważ zarazki znajdujące się na ich ciele i dłoniach byłyby zabójcze dla ich mężów. Dodaje, iż ludzie mylą skażenie z napromieniowaniem.

Jeżeli ktoś jest napromieniowany to nie możemy się go bać, bo nie zrobi nam krzywdy.

Człowiek jedynie napromieniowany nie jest dla nas zagrożeniem. Groźne jest skażenie, czyli obecność pierwiastków izotopów promieniotwórczych. Zauważa, że w piwnicy szpitala w Prypeci do dzisiaj są przechowywane skażone kombinezony strażaków. Jest to jednak promieniowanie typu alfa, które, jak przypomina ma zasięg jedynie kilku centymetrów.

[related id=142824 side=right] Podróżnik mówi także o wizytach w Czarnobylu. Wskazuje, iż  po premierze serialu biura turystyczne zanotowali 400-procentowy skok zainteresowania wyjazdem do strefy wykluczonej. Na miejscu sprzedawane są pamiątki.  Zauważa, że zdarzają się ludzie, którzy przyjeżdżają w kombinezonach. Przewodnicy się z nich śmieją. Podkreśla, że nie trzeba się bać.

W roku 2019, bo to był ostatni taki normalny rok przed pandemią, strefę odwiedziło ponad 124 tysiące turystów.

Gość Kuriera w samo południe przedstawia ewakuację mieszkańców Prypeci po wybuchu w czarnobylskiej elektrowni jądrowej. Wskazuje, że nie nastąpiła ona od razu. Stwierdza, że nie broni, ale też nie wini szczególnie Związku Radzieckiego za tę opieszałość, gdyż wydarzenie to było bezprecedensowe. Decydenci mogli więc nie wiedzieć jak się zachować. Żałuje, że wysiedleni ludzie nie wrócili później do swych domów.

Całą kulturę Poleszuków to zniszczyło.

Zauważa, że w elektrowni jądrowej może dojść do konwencjonalnego wybuchu, takiego jak w każdej innej. Podkreśla, że

Elektrownie jądrowe są najbezpieczniejszym sposobem wytwarzania energii.

Tomasz Ilnicki podkreśla, że Polska jest „kopciuchem Europy”. Ma to wpływ nie tylko na klimat, lecz także zatruwa nas. Powinniśmy więc rozwijać energetykę jądrową. Nasz gość odnosi się także do sporu o kopalnię w Turowie. Jak wskazuje,

Czesi do dzisiaj nie udowodnili wpływu kopalni na jakość wód gruntowych.

Ocenia, że cała sprawa jest czysto polityczna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.