CNN: Prezydent Donald Trump ujawnił w rozmowie z Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ, informacje od Izraela

Izraelski wywiad był źródłem części informacji na temat zdolności Daesh, o których prezydent USA Donald Trump rozmawiał z rosyjskim szefem MSZ Siergiejem Ławrowem – informuje CNN.

Biały Dom nie skomentował tych doniesień. CNN powołuje się na źródła dyplomatyczne. Doniesień nie skomentował też ambasador Izraela w USA Ron Dermer, który wyraził jedynie zaufanie do władz USA.

– Izrael ma pełne zaufanie do USA w dziedzinie wymiany informacji wywiadowczych i liczy na pogłębienie tych relacji za prezydentury Donalda Trumpa – oświadczył.

Sean Spicer, sekretarz prasowy Białego Domu, również odmówił komentarza ws. źródła informacji, o których Trump rozmawiał z szefem rosyjskiego MSZ. Powiedział jedynie, że Biały Dom jest „zadowolony” ze współpracy wywiadowczej z Izraelem.

[related id=19052]

„Jako prezydent chciałem podzielić się z Rosją (na spotkaniu w Białym Domu, które było publicznie wyznaczone) faktami dotyczącymi (…) terroryzmu i bezpieczeństwa lotniczego, do czego mam absolutne prawo” – napisał szef państwa na Twitterze we wtorek rano lokalnego czasu.

Wyjaśnił, że zrobił to „z powodów humanitarnych”, i dodał, że chce, „aby Rosja znacznie przyspieszyła swoją walką z ISIS (Państwem Islamskim-PAP) i terroryzmem”.

O tym, że Trump mógł ujawnić Rosjanom informacje uzyskane od Izraela, jako pierwszy poinformował „The New York Times”. Dziennik „Washington Post” podał, że Trump podczas rozmowy w Gabinecie Owalnym z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem w ubiegłą środę wspomniał o prawdopodobnej operacji IS z użyciem bomby umieszczonej w laptopie. Informacje te pochodziły od partnera USA, który nie dał Waszyngtonowi zgody na dzielenie się nimi z Moskwą. Według źródeł WP ujawnienie tych danych może pozwolić na ustalenie tożsamości i miejsca pobytu informatora, jak również ustalenie, która z sojuszniczych agencji wywiadowczych przekazała te poufne informacje CIA.

CNN, Rzeczpospolita, PAP/ MoRo

 

USA: CIA i FBI rozpoczęły śledztwo w sprawie przecieków do WikiLeaks. Ma ono ustalić, kto odpowiada za przecieki

Zdaniem śledczych, osobą odpowiedzialną za wyciek informacji może być jeden z setek pracowników Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) z dostępem do informacji o prowadzonej przez Agencję inwigilacji.

CIA i FBI rozpoczęły wspólne śledztwo ws. przecieków do WikiLeaks. Dochodzenie ma ustalić, kto odpowiada za nielegalne udostępnienie demaskatorskiemu portalowi tysięcy tajnych dokumentów, które ten później opublikował – poinformował portal Washington Examiner.

Zdaniem śledczych osobą odpowiedzialną za wyciek może być jeden z setek pracowników Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) z dostępem do informacji o prowadzonej przez CIA inwigilacji. Możliwe także, że jest to zewnętrzny podwykonawca – podał Washington Examiner we wtorek.

Portal WikiLeaks w marcu opublikował wykradzione dane, które zawierały m.in. informacje o metodach inwigilacji prowadzonej przez CIA przy użyciu telefonów komórkowych, telewizorów czy komputerów. Był to jeden z najpoważniejszych incydentów związanych z bezpieczeństwem w historii CIA.[related id=”7880″ side=”left”]

Dyrektor CIA, Mike Pompeo, niedawno, po raz pierwszy od objęcia urzędu prezydenckiego przez Donalda Trumpa, wypowiedział się na temat portalu i jego założyciela, Juliana Assange’a. – Czas, byśmy nazwali WikiLeaks po imieniu: to niepaństwowa, wroga służba wywiadowcza, często wspierana przez kraje trzecie, takie jak Rosja – powiedział.

Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w zeszłym roku Donald Trump korzystnie wypowiadał się o WikiLeaks i działalności tego portalu.

CIA nie potwierdziło, czy wykradzione informacje są autentyczne.

Źródło: PAP

lk