Prof. Mariusz Czop: traktujemy wody powierzchniowe jako darmowy, naturalny odbiornik ścieków

Martwa ryba / Fot. Publicdomainpictures.net (CC0 Public Domain)

Zmiany klimatyczne, zrzuty ścieków i polityczne przepychanki. Hydrolog o skażeniu Odry.

Niestety, nie jesteśmy bliżej wyjaśnienia katastrofy na Odrze, ponieważ zaczęły się polityczne przepychanki

Dr hab. inż. Mariusz Czop zauważa, że na razie nadal dysponujemy szczątkowymi danymi, przede wszystkim niemieckimi. Na ich podstawie można ocenić, że

Prawdopodobne jest to, że zbyt duże zrzuty zasolonych wód i ścieków przemysłowych spowodowały idealne warunki dla rozwoju glonów, które po prostu zakwitły.

Zdaniem naszego gościa winę za katastrofę ponosi zła gospodarka wodna przejawiająca się w praktycznie niekontrolowanym zrzucie ścieków przemysłowych do Odry. Zauważa, że

Ewidentnie, mamy niekorzystne zmiany klimatyczne.

Wskazuje, że im wyższa temperatura, tym mniejsza rozpuszczalność tlenu w wodzie. Najgorsze jednak jest zanieczyszczenie substancjami zrzucanymi do rzeki przez ludzi.

Nie możemy zwalać wszystkiego na zmiany klimatyczne. […] Musimy poprawić gospodarkę wodną i nie zrzucać takiej ilości ścieków do wód gruntowych.

Prof. Czop stwierdza, że traktujemy wody gruntowe jak śmietnik. W rezultacie trzeba sięgać do wód podziemnych. Ocenia, że żaden z rządów w ostatnich dekadach nie zajmował się w sposób wystarczający ochroną środowiska. Temat był marginalizowany.

W ostatnich dziesięcioleciach żaden rząd nie zajmował się wystarczająco sprawami ochrony środowiska.

Rozmówca Jaśminy Nowak odnosi się do twierdzeń, że bez zrzucania odpadów do wód powierzchniowych działalność korporacji byłaby nieopłacalna. Zauważa, że zrzut wody zawsze będzie tańszy od najtańszych nawet rozwiązań ekologicznych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Nawet 30% ryb w Zatoce Puckiej nie ma tkanki ocznej, a ministerstwo nie opublikowało wyników przeprowadzonych badań

Sytuacja w Zatoce Puckiej ciągle się pogarsza. Rybacy zgłaszają występowanie dużej ilości ryb ze zmianami skórnymi i brakiem tkanki ocznej. Ministerstwo zapewnia, że wszystko jest w porządku.

 

Marcin Buchna, prezes stowarzyszenia Naszej Ziemi opowiada o aktualnej sytuacji w Zatoce Puckiej, która staje się coraz trudniejsza:

Mamy jesień, rybacy w tej chwili poławiają narzędziami dennymi rybę z zatoki Puckiej i coraz więcej chorych ryb się pojawia, to zjawisko potęguje.

Gość „Poranka WNET” podkreśla zaniepokojenie tą sytuacją. Jeszcze do niedawna jedynie u ryb dennych można było zauważyć zmiany chorobowe, teraz coraz częściej spotyka się je też u ryb pelagicznych, tzw. śledziowatych:

Tylko ryby denne miały zmiany widoczne na skórze, tzw. perforacje. Tkanka skórna i sama kondycja ryby były bardzo złej jakości. Teraz ryby pelagiczne tzw. śledziowate również mają te zmiany. Ryby nie mają tkanki ocznej i to jest bardzo niepokojące.

Jak zaznacza Marcin Buchna, nie są to jednostkowe przypadki. Rybacy kiedyś przekazywali informacje o pojedynczych sztukach, jednak sytuacja od lat zaczęła się nasilać:

W obecnej chwili z połowu jest to ok 30% ryb. To jest potężna ilość i to nie jest zjawisko naturalne. Widać ewidentnie, że środowisko i uwarunkowania w tej zatoce musiały się niesamowicie zmienić na gorsze, a efektem jest jakość tych zwierząt. […] Ryby żyją w takich męczarniach w tym środowisku.

Okazuje się, iż Ministerstwo Gospodarki Morskiej zleciło badania, jednak z nieznanych powodów wyniki nie zostały podane do publicznej wiadomości:

Wiemy, że takie badania i ekspertyzy były zlecone i też się niepokoimy, że mimo zapewnień ministerstwa, że jest wszystko w porządku, nie otrzymaliśmy tych ważnych informacji i materiałów źródłowych. Sytuacja jest bardzo pilna. […] trzeba ocenić, z czego to wynika i jaki czynnik spowodował te niesamowite zwiany.

A.M.K.