Radosław Pyffel: Afganistan właściwie wpada w ręce Chinom

Co łączy Taliban z Pekinem? Kierownik studiów „biznes chiński” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie o tym, co zwycięstwo talibów w Afganistanie oznacza dla Państwa Środka.

Radosław Pyffel zauważa, że choć Pekin w zasadzie nic nie zrobił, to ich zachodni sąsiad wpada w orbitę jego wpływów.

Pakistan stał się właściwie krajem korytarzem-podporządkowanych Chinom w sensie takim gospodarczym ekonomicznym infrastrukturalnym. Teraz mamy wycofanie się z Afganistanu cały region tworzy teraz próżnię, którą mogą wypełnić Chińczycy i prawdopodobnie to zrobią.

Warunkiem jest utrzymanie stabilności w regionie. Kierownik studiów „biznes chiński” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie przypomina, że już w lipcu delegacja talibów była na zaproszenie Chin w Tiencinie. Warunkiem chińskiej pomocy infrastrukturalnej dla Afganistanu ma być dopilnowanie przez talibów, aby w Afganistanie nie prowadził działalności Islamski Ruch Wyzwolenia Wschodniego Turkiestanu [Wschodni Turkiestan to inne określenie Sinciangu- przyp. red.].

Pyffel zaznacza, że Afganistan był centralnym punktem oryginalnego Jedwabnego Szlaku. Obecnie może stać się nieodłączną częścią jego nowej wersji.

Jest też scenariusz pesymistyczny, czyli taki, że jednak talibom nie uda się doprowadzić do uspokojenia sytuacji.

Nie wiadomo przy tym, jak zauważa nasz gość, czy talibom uda się zachować stabilność w swym kraju. Możliwe, że do zamieszkanego przez muzułmańskich Ujgurów Sinciangu będą przenikać grupy islamistyczne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Marcin Roszkowski: ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną

Wzrastające ceny za ogrzewanie komentuje gość „Poranka WNET” Marcin Roszkowski – prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Działania Rosji powodują powiększające się deficyty gazu w Europie, co powoduje wzrost cen. Dodatkowo sytuację pogorszyła ostatnia sroga zima, uszczuplając znacząco ilość zapasów. Polityka klimatyczna również wywiera wpływ na wzrost cen ogrzewania.

W Europie jest po prostu mniej gazu w magazynach. Główny dostawca doskonale o tym wie i ceny gazu wzrosły. Natomiast ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną – informuje Marcin Roszkowski.

Gaz, będący paliwem kopalnym również emituje CO2, przez co ma wpływ na opłaty związane z emisją dwutlenku węgla. Wzrost cen ogrzewania może być nawet o połowę.

Jest ryzyko, że o 50 %, może być drożej (…)  jeszcze tego na dzisiaj nie wiemy – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego.

[related id=148075 side=right]Wpływ na wzrost cen gazu wywiera również wychodzenie z recesji światowej, szczególnie przez Chińczyków, co powoduje bardzo dużą konkurencję na LNG – informuje prezes. Ceny LNG również wzrosły, ponieważ LNG płynie głównie do Chin, z którymi Europie trudno konkurować na rynku. Polska przygotowuje się na rok 2023 i uniezależnienie się od gazu rosyjskiego. W magazynach jest jeszcze zapas gazu.

Polska jest w troszeczkę innej sytuacji, w tym wypadku akurat lepszej.  Chociaż jak ceny wszędzie wzrosną to nas też to dotknie. Jeśli chodzi o dostępność surowca to wygląda na to, że jesteśmy bezpieczni – relacjonuje gość „Poranka WNET”.

Prezes zaznacza, że ceny energii będą stale rosły co spowodowane jest wydarzeniami na rynkach światowych. Ceny można obniżyć przez własną produkcję energii i ocieplanie domów. Na takie działania przewidziane są środki w Funduszu Ochrony Środowiska.

Wzrosty cen można niwelować np. poprzez własną generację energii, można też przez ocieplenia domów, żeby po prostu trzeba było mniej tej energii zużywać, żeby ona była lepiej wykorzystywana i na to z różnych środków np. Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska są pieniądze, więc jest kilka polityk rządowych które temu przeciwdziałają – informuje Marcin Roszkowski.

Jak zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego rurociąg Baltic Pipe ma służyć temu, by w Polsce w ogóle był gaz. Aby można było kupować gaz z innych źródeł niż od Gazpromu. Niemcy i Rosja mogą w przyszłości używać Nord Stream 2 do szantażu politycznego.

J.L.

Jakóbowski: Porozumienie Talibów z Chinami nie jest kwestią oczywistą, na chwilę obecną obie strony dążą do konsensusu

Ubóstwo w Chinach.

Gościem „Poranka Wnet” jest Jakub Jakóbowski – ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich , który mówi o komplikacjach w relacji Chiny – Afganistan, a także o antychińskiej polityce Litwy.


Po wycofaniu się wojsk amerykańskich z Afganistanu mnożą się przewidywania i spekulacje co do zajęcia ich miejsca przez Chiny. Jakub Jakóbowski tonuje jednak nastroje, zaznaczając, że jest to raczej kopia dawnych narracji, a obecna rzeczywistość polityczna jest nieco bardziej skomplikowana.

Jest to trochę kalka zimnowojenna – wycofują się Amerykanie, wchodzą Sowieci, i na odwrót. Taki był wówczas stan gry. Dziś mamy państwa takie jak Syria, czy Irak, w których nie ma żadnych mocarstwowych sił. Sprawa relacji Talibów z Chińczykami jest bardziej skomplikowana – ci drudzy mają swoje cele. Nie spodziewałbym się jednak przesadnie szerokiego wejścia.

Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich wspomina również o wymiarze propagandowym akcji wycofania się sił amerykańskich z terytorium Afganistanu – Chiny skorzystały na tym wizerunkowo, zyskując argumenty przeciwko swojemu rywalowi.

Chińska propaganda miała wielkie święto mówiąc, że Amerykanie są niesłowni i nie bronią sojuszników. Stwierdzili także, że skoro nie bronili Afganistanu, to nie będą bronić też Tajwanu, który Chińczycy chcą zbrojnie lub pokojowo zająć – spotkało się to z niespodziewanie ostrą reakcję administracji Joe Bidena, który obiecał Tajwanowi wsparcie.

Gość „Poranka Wnet” zaznacza, że Talibowie chcą od Chińczyków przede wszystkim pieniędzy. Nie mają problemu z tym, iż muzułmanie w Państwie Środka są prześladowani. Nowy Jedwabny Szlak prawdopodobnie nie będzie przekraczał granicy Chin z Afganistanem. W obecnej sytuacji porozumienie między stronami jest możliwe, lecz w grę wchodzi kilka istotnych czynników.

W intencji Chin jest nie tyle pompowanie pieniędzy w Afganistan, co zabezpieczenie granic. W relacji z Afganistanem wiele zależy od stabilności rządów Talibów – na ile będą oni stroną skłonną do negocjacji. Póki co Chińczycy są dla nich mili i próbują ich ugłaskać – zależy im na spokoju. Obydwie strony dążą do konsensusu, lecz nie jest on na ten moment kwestią oczywistą.

Chiny nie wykluczają zainwestowania pewnej ilości środków pieniężnych w Afganistanie. Prawdopodobnie użyją ich m.in. w celu zdystansowania się i zabezpieczenia przed ekstremistami.

Myślę, że jest jakiś minimalny próg środków, które Chińczycy mogą Talibom przekazywać. Celem jest kontrola ekstremizmu islamskiego na terenie Afganistanu – to jest w tym momencie dla nich najważniejsze.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Repetowicz: Białorusini wykorzystują dramat Afgańczyków, by manipulować emocjami Zachodu dla własnej korzyści

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Witold Repetowicz – dziennikarz, reporter i korespondent wojenny, który komentuje niedawne zamieszanie na terenie Azji Centralnej oraz kryzys uchodźczy.

Wycofanie się wojsk amerykańskich z terytorium Afganistanu, którego skutkiem było przejęcie w nim władzy przez Taliban, zapoczątkowało falę międzynarodowych napięć, która trwa do dziś. Witold Repetowicz twierdzi, że zapowiadany kryzys migracyjny stanie się wkrótce faktem i będzie tylko przybierał na sile.

Ci, którzy są najbardziej zagrożeni wciąż oczekują na transport. Talibowie deklarują różne rzeczy, choć widać już, że nie dotrzymują swoich obietnic. Wraz z dokręcaniem śruby będzie można zaobserwować coraz bardziej intensywny exodus.

Dziennikarz zwraca również uwagę na fakt, iż nasilenie i skomplikowanie całej sytuacji próbują wykorzystywać państwa takie, jak np. Białoruś, której przewodzi Aleksander Łukaszenko. Jego plan zakłada przerzucenie jak największej liczby uchodźców do Europy Zachodniej przy jednoczesnym czerpaniu z tego tytułu profitów finansowych. Póki co jednak akcja nie opiera się bezpośrednio i wyłącznie na Afgańczykach, lecz ich sytuacja stanowi podstawę dla jej uzasadnienia, co ma podnieść skuteczność.

Używają Afgańczyków jako szyld do tego, by uzasadniać swoje działania i zwiększać emocje ludzkie, wiążąc całą akcję z ich tragedią. Póki co nie było możliwości, aby Afgańczycy w tak krótkim terminie przedostali się do Europy – ten ruch powstanie, lecz jest to kwestia tygodni i miesięcy.

Tymczasowy brak – lub niewielka ilość – uchodźców z Afganistanu skłania reżim białoruski do rozbudowania swojej manipulacji. Zdarzają się sytuacje, w których prawdziwe pochodzenie ludzi oczekujących na możliwość ucieczki – lub podejmujących własne próby – jest celowo ukrywane lub fałszowane.

Zapędza się migrantów na granicę z Polską ogłaszając, że są to uchodźcy z Afganistanu. Jest to zachowanie zupełnie żenujące, lecz niestety niektórzy wolą wpisywać się w tą narrację.

Całe zamieszanie sugeruje postawienie pytania o kraj, który może wyciągnąć z niego największe zyski. Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” nie jest to na pewno Rosja – wskazuje on na nieco bardziej złożony proces międzynarodowy, który ma związek z dwoma sojuszami.

Z całą pewnością beneficjentem jest Pakistan, którego bliskim sojusznikiem są Chiny – niewykluczone, że szykują się one do bycia głównym beneficjentem. Nie jest to jednak pewne, ponieważ część Talibów jest Chińczykom niechętna.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Marek Budzisz: Stany Zjednoczone nie będą już angażowały się w konflikty poprzez wysyłanie kontyngentów wojskowych

Gość „Popołudnia WNET” Marek Budzisz – ekspert ds. wschodnich, członek Strategy & Future mówi o konsekwencjach wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu.

W Moskwie wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu, przyjmuje się z nieskrywaną satysfakcją. Szczególnie wyjątkowa chaotyczność w jakiej było przeprowadzane.

Jeśli chodzi o punkt widzenia rosyjski, to mamy taką mieszankę nieskrywanego zadowolenia z tego, że strategiczny rywal poniósł znaczącą porażkę prestiżową, ale tez jest pewien poziom niepokoju dlatego, że obiektywnie rzecz biorąc, amerykanie przez swoją obecność, stabilizowali sytuację na południowej granicy – informuje Marek Budzisz.

Rosjanie przygotowują się na przenikanie bojowników islamistycznych do krajów na południowej granicy Rosji. Ekspert zaznacza, że istotna w wystąpieniu Joe Bidena odnośnie wycofania wojsk z Afganistanu, była wizja jaką będzie realizował w polityce zagranicznej.

Po pierwsze powiedział, że Ameryka nie będzie angażowała się w postaci wysyłania kontyngentów wojskowych w oddalone regiony świata tam, gdzie jest zagrożenie terrorystyczne. Co nie oznacza oczywiście, że nie będzie reagowała (…) ale to nie jest to samo, co obecność wojskowa na miejscu – mówi ekspert.

Stany Zjednoczone będą redukować liczbę baz wojskowych na świecie. Drugim ważnym elementem wystąpienia jest zapowiedz rywalizacji Ameryki z Chinami i Rosją. Ciężar obrony własnego państwa należy do owego państwa. Stany nie będą bronić sojuszników, jeśli nie udowodnią, że chcą się bronić i mają na to środki. Ameryka nie będzie bronić sojuszników ale pełnić funkcje wspierające.

Biden mówi, że Ameryka musi się skupić na głównych obszarach. Będzie reagowała zza linii horyzontu, z pewnego oddalenia. Nie będzie obecna wojskowo na miejscu w tych regionach zapalnych a sojusznicy muszą, pokazać własną determinację w kwestii własnego bezpieczeństwa. To jest wizja relacji sojuszniczych – relacjonuje gość „Popołudnia WNET”.

Ekspert zaznacza, że taka wizja pomocy może dotyczyć wszystkich sojuszników, w tym Polski. Amerykanie będą ograniczać swoje interwencje do działań dyplomatycznych. Ryzykowne może być budowanie przez Talibów gospodarki opartej na opium oraz uwolnienie bojowników islamistycznych, którzy do tej pory tkwili w więzieniach Afganistanu. Jest to kilkanaście tysięcy osób.

J.L.[related id=145108 side=right]

Prof. Zofia Wysokińska: Unia zawraca z inwestycjami lokowanymi w Azji do Europy. Polska ma szanse je przyciągnąć

Segregacja odpadów i inwestycje w informatykę. Prof. Zofia Wysokińska o unijnym Zielonym Ładzie i tym, jak Polska może na nim skorzystać.


Prof. Zofia Wysokińska zauważa, że Unia Europejska ma plany na dekady. Stwierdza, że plany UE

Możemy to nazwać dążeniem do europejskiej cyrkularnej gospodarki cyfrowej.

Jest to część unijnego Zielonego Ładu. Zaznacza, że także Polska ma problem z odpadami i musimy w tym kierunku inwestować. Ekonomistka zachęca młodych ludzi do studiowania informatyki.

Unia Europejska, żeby utrzymać konkurencyjność, musi działać w tych dziedzinach, w których może być konkurencyjna.

Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że Unia zawraca z inwestycjami lokowanymi w Azji do Europy. Pojawia się pytanie, gdzie ulokują się inwestycje wycofywane z Chin. Stwierdza, że Polska ma szanse je przyciągnąć.

Niemcy chronią torfowiska jako miejsca, gdzie może będą kopalnie.

Zakładamy w Nowym Zielonym Ładzie, że do 2050 r. nie będzie węgla w gospodarce.

Cała Unia Europejska to jedynie 11 proc. w skali świata.

Wyszło tylko to, że 30 proc. udziału w handlu światowym ma Unia Europejska.

Zauważa, że UE ma także udział w usługach finansowych. Według ekonomistki Polska powinna założyć własnego Amazona czy Facebooka, ponieważ ma dobrych informatyków.

Mam nadzieję, że rozwój będzie w Polsce postępował.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Oprócz epidemii paskudnego wirusa świat ogarnęła pandemia strachu / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” nr 86/2021

Zdziwienie budzi fakt, że mimo istnienia co najmniej 4 leków na covid- 19, przymusza się ludzi do przyjmowania preparatu medycznego, wciąż będącego w fazie testowania, dopuszczonego jedynie warunkowo.

Jadwiga Chmielowska

Sierpień, kończą się wakacje. Trzeba wykorzystać urlop, kiedy jesteśmy wolni od trosk zawodowych, na myślenie. Uwolnieni od maseczek, oddychamy pełną piersią i nasz dotleniony mózg jest w stanie analizować fakty i informacje. Nabieramy też sił, by walczyć z chorobami. Starajmy się jeść zdrową żywność, dużo warzyw i owoców. Spacery po lasach wentylują płuca po miesiącach spędzonych w domach. Jest czas na odnowienie więzi towarzyskich i przełamanie epidemii strachu, bo ta najbardziej nas niszczy.

O tym, że mamy wojnę, piszę od kilku lat. Coraz więcej osób ją zauważa. Jest więc szansa na skuteczną obronę. Nareszcie docierają informacje z wielu krajów. Potwierdziło się, że koronawirus został zmodyfikowany przez człowieka w chińskim laboratorium.

Dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych USA, był przesłuchiwany w Senacie po tym, jak ujawniono jego korespondencję na podstawie Ustawy o wolności informacji (FOIA). Okazało się, że wiedział, że wirus mógł pochodzić z tajnego Instytutu Wirusologii Wuhan w Chinach.

Media w USA rozpisywały się o finansowaniu chińskich laboratoriów przez amerykańskie pazerne fundacje po tym, jak badania nad koronawirusami zostały zakazane w USA. Nie mam wątpliwości, że Chińczycy przeprowadzili biologiczną wojnę psychologiczną. Oprócz epidemii paskudnego wirusa świat ogarnęła pandemia strachu. Nie wiadomo, co gorsze.

Na fali lęku próbuje się wprowadzić podziały w społeczeństwach na zaszczepionych i niezaszczepionych. W Stanach rządzonych przez republikanów reżim covidowy był słabszy, a śmiertelność i poziom zachorowań nie większe niż tam, gdzie restrykcje były surowe. Wiele stanów odmówiło wprowadzania paszportów covidowych. Gubernator Florydy Ron DeSantis, republikanin, podpisał prawo, które zabrania wszystkim firmom używania paszportów szczepionkowych w jego stanie.

Zdziwienie na całym świecie budzi fakt, że pomimo istnienia co najmniej 4 leków na covid- 19, przymusza się ludzi do przyjmowania preparatu medycznego, wciąż będącego w fazie testowania, dopuszczonego jedynie warunkowo.

Profesor Didier Raoult z Marsylii stosuje hydroksychlorochinę z azytromycyną. W USA i Meksyku część lekarzy leczy z powodzeniem iwermektyną. W Polsce, dzięki dr. Bodnarowi, znana jest amantadyna połączona z antybiotykiem i preparatami heparynowymi, w zależności od stanu pacjenta. Amantadyna to stary lek antywirusowy, stosowany od dziesięcioleci. Portal Fronda przytacza opinię australijskiego profesora Thomasa Borody’ego, że covid-19 można z łatwością leczyć iwermektyną. „Wiemy, że jest wyleczalny, to łatwiejsze niż leczenie grypy” – twierdzi profesor.

Sam McIntyre twierdzi, że lek jest tani i w związku z tym jego upowszechnianie nie jest w interesie wielkich firm farmaceutycznych. Wszystkie te leki są bojkotowane nie przez lekarzy, a przez decydentów w poszczególnych państwach.

Na stronie Uniwersytetu Medycznego Johnsa Hopkinsa prof. Larry Corey pisze o dziwnych powikłaniach poszczepiennych u niewielkiej liczby biorców szczepionki AstraZeneca, zwłaszcza u młodych kobiet. Powikłania przejawiają się w postaci jednoczesnego krzepnięcia krwi i krwawienia. Wielu lekarzy ostrzega przed szczepieniem testowanymi preparatami genetycznymi. Brak jest w świecie otwartej, szczerej, naukowej debaty. Każdy, kto zgłasza wątpliwości, jest cenzurowany – nieważne, czy ma tytuł profesora medycyny, czy jest dziennikarzem, który uważa tylko, że „warto rozmawiać” o ważnych problemach – jak Pospieszalski.

Jeśli teraz grozi nam delta, to za chwilę będzie gamma, potem kappa i lambda; do omegi jeszcze daleko…

Sierpień to miesiąc Maryi i pokonania sto lat temu Rosji bolszewickiej. Zawierzmy Bogu, bo jedynie On może natchnąć serca i umysły rządzących na świecie, zanim doprowadzą do zagłady ludzkości.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Świdziński: Ustawa opublikowana przez Radę Państwa praktycznie likwiduje sektor korepetycji prywatnych w Chinach

Ubóstwo w Chinach.

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Albert Świdziński – ekspert Strategy & Future, który mówi o nowych regulacjach w systemie edukacji wprowadzonych przez chiński rząd oraz o doniesieniach z USA.


Spotkanie z ekspertem Strategy & Future rozpoczyna się od omówienia bieżących wieści z Chin, gdzie w ostatnią sobotę Rada Państwa opublikowała ustawę, która pozwoli zlikwidować sektor prywatnych korepetycji. Udział tego sektora w ogólnym systemie edukacji był od lat niepodważalny.

Korepetycje pomagają co roku 11 milionom chińskich uczniów, ponieważ tyle właśnie podchodzi do chińskiego egzaminu dojrzałości zwanego Gaokao. Zdanie go na odpowiednim poziomie stanowi jedyną przepustkę do szeregów chińskiej merytokratycznej elity. Sektor korepetycji to w gruncie rzeczy przemysł, o czym świadczy fakt, że jest on wart 120 mld dolarów w skali roku.

Regulacje wprowadzone przez Radę Państwa nie likwidują sektora korepetycji całkowicie, niemniej jednak ograniczają jego możliwości tak znacząco, że w praktyce można mówić o jego „śmierci”.

Zakazują im reklamowania się, prowadzenia zajęć dłuższych niż 30-minutowe oraz obecności a giełdach, gdyż do tej pory organizacje pojawiały się nie tylko na giełdzie chińskiej ale i np. na Wall Street.

Zastanawiać mogą powody dla przeprowadzenia takich reform, a tych jest, jak się okazało, kilka. Za najważniejszy z nich można uznać czynnik demograficzno-ekonomiczny, gdyż cena korepetycji w ostatnich latach systematycznie wzrastała, stanowiąc coraz większy problem dla mniej zamożnych rodzin, a przecież większość chińskich dzieci rodzi się na wsi.

Biorąc pod uwagę jak bardzo Gaokao determinuje losy młodych ludzi, utrzymywanie takiej sytuacji musiało zostać uznane przez Pekin za potencjalnie destabilizujące. Natomiast skala nakładów na edukację jest tak duża, że nawet bardziej zamożne rodziny muszą starannie podchodzić to problemu planowania kształcenia dzieci.

Albert Świdziński wypowiada się również na temat wizyty amerykańskiej Sekretarz Stanu Wendy Sherman, która odwiedziła Państwo Środka. Miała ona na celu zwrócenie uwagi na kwestie dzielące obydwa kraje oraz zaznaczenie, że Stany Zjednoczone otwarte są na rywalizację z Chinami, nie chcąc jednak wchodzić z nimi w głębszy konflikt.

Wydaje się jednak, że najważniejszym elementem wizyty była próba utrzymania otwartej linii komunikacyjnej na wysokim szczeblu, której celem byłoby wypracowanie podstawowych zasad unikania konfliktu oraz zaznaczania czerwonej linii, która uniemożliwiałaby zajście niezamierzonej i trudnej do powstrzymania eskalacji między obydwoma państwami.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

 

Chiny. Spór wokół przepływu Brytyjskich statków wojennych

Przepływ Brytyjskiej grupy uderzeniowej przez Morze Południowochińskie wywołał dyplomatyczną potyczkę.

Brytyjska grupa uderzeniowa prowadzona przez lądownik Królewskiej Marynarki Wojennej – Queen Elizabeth, przepływa przez Morze Południowochińskie. Przepływ statków mających wziąć udział w ćwiczeniach przy brzegach Japonii wzbudził wiele emocji. Nie obyło się bez działań dyplomatycznych z kilku stron. Chiny wystosowały do Brytyjczyków ostrzeżenie przed urządzaniem prowokacji. Rzecznik chińskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, Wu Qian oświadczył, że Chiny umożliwią flocie przepływ, ale odpowiedzą zdecydowanie na wszelkiego typu akcje zaczepne. Zaznaczył, że akcja nie powinna naruszyć stabilizacji regionu.

 To wydarzenie nie powinno wywołać destabilizacji w regionie, włączając w to ostatnią militarną współpracę między Wielką Brytanią a Japonią. Chińska marynarka podejmie wszelkie kroki by zapobiec takim zdarzeniom – powiedział Wu Qian.

Pekin, który obecnie toczy terytorialne dysputy z kilkoma krajami, uznał obecność Brytyjczyków w regionie za niebezpieczną. Chińczycy zaznaczyli, że jeżeli dojdzie do jakichkolwiek akcji militarnych, Brytyjczycy będą musieli się liczyć z przegraną. Brytyjskie Ministerstwo Obrony wielokrotnie powtarzało, że obiorze najkrótszą możliwą drogę przez wody międzynarodowe, by dotrzeć na ćwiczenia z sojusznikami.  Ben Wallace, Sekretarz Obrony Wielkiej Brytanii powiedział, że nie chodzi o wywoływanie konfliktów, ale o zachowanie pokoju.

Jesteśmy zdeterminowani, by współpracując z naszymi partnerami w regionie, bronić wartości demokratycznych, zapobiegać wspólnym zagrożeniom i zapewnić bezpieczeństwo naszym narodom – powiedział Ben Wallace.

Zwiększająca się wojskowa obecność Chińczyków w regionie, szczególnie w okolicach Tajwanu, pogłębiła napięcia między Chinami a sąsiednimi krajami. Były pracownik Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych Drew Thompson stwierdził, że pomimo iż Chiny nie zagrażają obecnie Wielkiej Brytanii, brytyjska grupa uderzeniowa, zawierająca amerykańskie samoloty F35, może skutecznie zapobiegać takiemu zagrożeniu.

J.L.

Źródło:The Guardian

Chiny. Rząd miasta Panzhihua ma swoje 500+

Władze chińskiego miasta chcą w zwiększyć liczbę urodzeń. Planują tez inne inwestycje mające na celu sprowadzenie do miasta wykwalifikowanych pracowników.

W środę władze chińskiego miasta Panzhihua, w prowincji Syczuan ogłosiły, że będą dawać lokalnym rodzinom 500 yuanów (około 296 zł) na drugie i trzecie dziecko, dopóki nie skończą 3 lat. Miasto zaoferowało również darmową opiekę okołoporodową dla matek  i zobowiązało się do utworzenia żłobków w pobliżu miejsc pracy.

Rząd miasta Panzhihua (…) da lokalnym rodzinom 500 yuanów (77$) na dziecko każdego miesiąca, jeżeli będą mieli drugie i trzecie dziecko, dopóki dzieci nie osiągną wieku 3 lat – poinformowała Xinhua News Agency.

Miasto chce w ten sposób zwiększyć liczbę urodzeń w szybko starzejącym się społeczeństwie. Znana z przemysłu metalurgicznego Panzhihua liczy obecnie 1.2 miliona mieszkańców.  Polityka Chin w sprawie urodzeń zmieniła się w maju, kiedy rząd pozwolił parom małżeńskim na trzecie dziecko. W lipcu chiński rząd zobowiązał się do  znacznego obniżenia kosztów związanych z porodem, wychowaniem i edukacją dzieci do 2025 roku.

Chiny zanotowały w zeszłym roku najwyższy spadek liczby urodzeń od sześciu dekad (…) To wskazuje, że licząca obecnie 1,41 biliona osób populacja może zacząć się kurczyć przed 2025 rokiem – szacuje Bloomberg Economic.

Polityka prorodzinna miasta wpisuje się w większy program, mający na celu sprowadzenie do Panzhihua talentów z całego kraju. Dodatki pieniężne dostaną również wykwalifikowani pracownicy służb medycznych, nauczyciele i przedsiębiorcy, którzy zdecydują się tam osiedlić.

J.L.

Źródło: Bloomberg Wealth