Andrzej Pietrzyk: W góry mogliby wyjechać choćby ozdrowieńcy. Należy rozciągnąć terminy ferii, nie je kumulować

Wójt Bukowiny Tatrzańskiej o apelu samorządowców do wicepremiera Gowina, potrzebie pozostawienia branży zimowej otwartej i o tym, jak lepiej można by rozwiązać ten problem.

Andrzej Pietrzyk informuje, że przedstawiciele samorządów „ziem górskich” przesłali swoje pismo wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi. Dziwi go rządowa decyzja by stoki pozostały otwarte, podczas gdy domy wypoczynkowe będą zamknięte.

Dla kogo te wyciągi, jak nie będzie miał po nich kto jeździć? Nikt na jeden dzień nie przyjedzie na narty.

Sądzi, że podejście rządu w sprawie ferii zimowych jest błędne. Ono bowiem spowoduje upadek wielu przedsiębiorstw, które utrzymują się z sezonu zimowego. Wójt gminy Bukowina Tatrzańska mówiąc o możliwości rządowej pomocy dla przedsiębiorców zaznacza:

Nie wyobrażamy sobie, jak ta tarcza miałaby zafunkcjonować, żeby pokryć straty z tego, że sezon się nie odbędzie.

Chciałby, aby rząd, zamiast dawać ludziom pieniądze, pozwolił im pracować. W sezonie zimowym wypracowują oni bowiem nawet 70 proc. swych rocznych przychodów. Pietrzyk wskazuje, że w góry przyjechać mogliby choćby ozdrowieńcy i ludzie z aktualnym, negatywnym wynikiem testu na koronawirusa.

To nie jest tak, że nikt nie może przyjechać. To zbyt duże generalizowanie.

Zaznacza, że ze względów sanitarnych należy właśnie rozbić terminy ferii na okres 10-tygodniowy, a nie je kumulować.

Byśmy chcieli iść w tym kierunku, w którym idzie rząd, czyli nie kumulować ludzi w jednym okresie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej

W poniedziałek w Bukowinie Tatrzańskiej zerwany przez wiatr dach wypożyczalni nart uderzył w cztery osoby. Ranny został szesnastolatek, a matka z dwoma córkami nie żyje.

Prawie 6o metrów przeleciał w powietrzu zerwany dach zanim uderzył w ludzi rozpadając się na trzy części. Jak podaje RFM.FM, we wtorek zaczęła się rozbiórka prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Według wydanego przez zarząd stacji narciarskiej oświadczenia budynek ten nie należał do nich i postawiony był na prywatnym terenie. Prokurator Jacek Dyka stwierdził, że:

To były krokwie prowizorycznie zrobione. Maksymalne mocowania to były na poziomie gwoździ, wkręty na poziomie długości 5 cm. Nie chcę żartować, ale solidna nie była to konstrukcja. Dla laika – jak moja osoba – nie trzeba tu biegłego, by stwierdzić, że to nie miało prawa funkcjonować.

Budynek był, jak mówią, samowolą budowlaną.  Blaszany dach był zbyt słabo zamocowany w budynku przerobionym z naczepy tira obitej deskami. W sprawie postawienia budowli bez stosownego zezwolenia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób i uszkodzenia ciała czwartej osoby wszczęte zostało śledztwo prokuratury. Jak powiedziała, cytowana przez RFM.FM., szefowa zakopiańskiej prokuratury Barbara Bogdanowicz:

Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób, to jest o czyn z artykułu 155 kodeksu karnego, jak również w sprawie uszkodzenia ciała jednej osoby z art. 157 k.k. – chodzi tu o 16-latka, który doznał u lżejszych obrażeń. Śledztwo dotyczy również art. 90 prawa budowlanego, czyli prowadzenia robót budowlanych bez wymaganej zgody lub zgłoszenia. Będziemy również analizowali, czy doszło do narażenia na utratę życia lub zdrowia większej ilości osób. Wszystko będzie kompleksowo wyjaśnione i brane pod uwagę.

A.P.