Niemieckie media: Dudę uratowali seniorzy, chłopi i berobotni. Cywiński: Nie można zostawiać mediów w Polsce zagranicy

Co o wyborach w Polsce pisze niemiecka prasa? Piotr Cywiński o podwójnych standardach niemieckich komentatorów i dominacji obcego kapitału na polskim rynku medialnym.

Piotr Cywiński zdradza jak wynik wyborów prezydenckich komentują media niemieckie. W „Der Spiegel” trwa „wstrzymanie oddechu” do czasu ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów. Z kolei „Bild” akcentuje różnicę poglądów między kandydatami na prezydenta wskazując na konserwatyzm Andrzeja Dudy i liberalizm Rafała Trzaskowskiego. „Der Tagesspiegel” pisze, że w Polsce wschód, wieś i osoby starsze przegłosowały  zachód, miasta i osoby młodsze wyrażając przy tym obawy o stan polskiej praworządności po zakończeniu II kadencji prezydenta Dudy. Nasz gość zarzuca niemieckim dziennikarzom podwójne standardy.

W przypadku Niemiec gdybyśmy wzięli pod uwagę wyniki sondaży jakimi cieszą się chadecy z CDU/CSU, czy socjaldemokraci z SPD, to nie mieliby oni żadnego mandatu do rządzenia Niemcami, ale w Niemczech takie powiedzenie „Gewählt ist Gewählt ” to znaczy, że wybrany jest wybrany i Niemcy szanują wybór, jaki został dokonany, bo na tym polega zasada demokracji.

Dodaje, że w polskie dominują niemieckie koncerny medialne. Stwierdza, że TVN [ który jest własnością amerykańskiego koncernu Discovery- przyp. red.] kontynuuje swój przekaz podkreślając koncyliacyjność Rafała Trzaskowskiego. Publicysta portalu wPolityce zauważa, że PiS stracił w zachodnich województwach. Winą za to obarcza tamtejsze struktury partii. Wskazuje przy tym na potrzebę repolonizacji mediów:

Nie ma takiego cywilizowanego kraju, który kształtowanie opinii publicznej we własnym kraju pozostawiłby zagranicy.

Podkreśla, że w takiej sytuacji jednym przyczółkiem polskości w mediach jest telewizja publiczna. Przyznaje przy tym, że można mieć do zastrzeżenia do niektórych programów czy materiałów TVP.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Ozdyk: W RFN w Sylwestra celuje się z fajerwerków w policjantów lub dziennikarzy. W Berlinie spłonęło mnóstwo aut

Dr Sławomir Ozdyk o niebezpiecznym Sylwestrze w miastach niemieckich, lewackiej agresji, reakcji niemieckich polityków i mediów oraz policyjnych środkach zapobiegawczych.

Dr Sławomir Ozdyk mówi o Sylwestrze w Niemczech. W tym roku w niemieckich miastach takich jak Berlin, Frankfurt, Lipsk wprowadzono strefy bez fajerwerków. Odgrodzone i pilnowane przez policję i armatki wodne strefy były niedostępne dla ludzi, którzy chcieliby wnieść na ich teren jakąkolwiek pirotechnikę. Stało się tak dlatego, że rok temu miejsca takie jak berliński plac Aleksandra stały się miejscem „potyczek między grupkami młodych ludzi, >>nowych niemieckich obywateli<<, a grupami niemieckiej policji”.

W noc sylwestrową […] celuje się z petard, fajerwerków w policjantów lub przedstawicieli mediów.

Ekspert ds. bezpieczeństwa mówi o nowej tradycji sylwestrowej postępowej niemieckiej młodzieży. Kontynuuje ona także dawniejszy obyczaj podpalania samochodów na ulicach, praktykowany także w sąsiedniej Francji, o czym mówił Piotr Witt.

W Berlinie spłonęło mnóstwo samochodów. Nie jesteśmy jeszcze Strasburgiem jako Berlin, jeszcze tyle samochodów co w Strasburgu czy Paryżu samochodów nie płonie. […] Kiedyś w starych dobrych czasach podpalano tylko drogie, burżuazyjne samochody. Teraz nie zwraca się uwagę na takie detale, podpala się wszystko co stoi na drodze.

Do poważnych starć między lewakami a policją doszło w jednej z lipskich dzielnic. Dr Ozdyk zauważa, iż „politycy lewicujący twierdzą, że to policja zachowywała się prowokacyjnie”. W sposób prowokacyjny zachowywać się musieli też strażacy i ratownicy medyczny, gdyż w tym roku także oni padli ofiarą ataków.  Szef berlińskiej Straży Pożarnej stwierdził, że takich ataków na strażaków w stolicy RFN jeszcze nie było.

Bild napisał dziwny jak na niemiecki klimat polityczny artykuł. […] Lewa strona zachowuje się tak jak się zachowuje, bo częściowo jest pod ochroną państwa niemieckiego.

Nasz gość mówi także o atakach na kobiety. Choć nie doszło do niczego na taką skalę  jak cztery lata temu w Kolonii, to „ataki na kobiety miały miejsce w wielu miastach niemieckich”. Z atakami tymi wiążą się: molestowanie seksualne, kradzieże i pobicia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Zuchwała kradzież w stolicy Saksonii. Złodzieje ukradli klejnoty saskich elektorów szacowane na miliard euro

Jan Bogatko o rabunku, do jakiego doszło w drezdeńskim muzeum jubilerstwa i złotnictwa, założonym przez króla Polski i elektora Saksonii Augusta II Mocnego.

Jan Bogatko o niesłychanej kradzieży w Niemczech. Złodzieje wdarli się do drezdeńskiego zamku, gdzie od czasów Augusta Mocnego wystawiana jest słynna kolekcja klejnotów saskich elektorów. Wśród nich znajdował się m.in. Order Orła Białego (którego August II był fundatorem) wysadzany diamentami.

Każdy, kto był w Dreźnie, widział te witryny.

Korespondent podkreśla, że skradzione z Grünes Gewölbe (Zielonego Sklepienia) obiekty były cenne nie tylko samymi diamentami, którymi były wysadzane, lecz także kunsztem artystycznym. Dziennik „Bild” mniema, że precjoza mogły być warte nawet miliard euro. Złodzieje nie zostali złapani.

Bogatko przypomina inną kradzież, do której w Dreźnie doszło jeszcze w czasach NRD. W 1977 r. dokonano napadu w ciągu dnia — złodzieje wynieśli duże obiekty z kolekcji skarbu św. Zofii. Dopiero 2001 r. odnaleziono część z ukradzionych wówczas dzieł. Sprawcy zaś do dziś pozostają nieznani.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.