Talstaja: Białorusini masowo wyjeżdżają z kraju. Wielu trafia na Ukrainę

Działaczka ruchu Razam opowiada o sytuacji na Białorusi. Jak twierdzi Alena Talstaja, to co dzieje się tam obecnie nosi zmaniona katastrofy humanitarnej.


W porannej rozmowie z Pawłem Bobołowiczem Alena Talstaja z białoruskiego ruchu solidarności Razam opowiada o sytuacji na Białorusi. Nasz gość informuje, iż Białorusini masowo wyjeżdżają z kraju z powodu represji reżimu Aleksandra Łukaszenki:

To co dzieje się na Białorusi to tragedia, to katastrofa humanitarna. Białorusini masowo wyjeżdżają z kraju. Wielu trafia na Ukrainę – stwierdza działaczka.

Aktywistka mówi o tym jak wygląda życie białoruskich uchodźców. Jak zaznacza, wielu z nich solidaryzuje się również z narodem ukraińskim. Przykładem był Białorusin polskiego pochodzenia Michał Żyźniewski, który oddał swoje życie za wolność Ukrainy na Majdanie. Rodzina Żyźniewskich wywodzi się z Polski, a jej członkowie brali czynny udział w powstaniu styczniowym 1863 roku oraz bronili Polski w roku 1920 i 1939.

Pierwsze co robią Białorusini po przyjeździe to spotykają się na Majdanie żeby się zobaczyć, porozmawiać i złożyć kwiaty w miejscu pamięci Michała Żyźniewskiego – wspomina Alena Talstaja.

Alena Talstaja rozwija temat obecności białoruskiej podczas wydarzeń Euromajdanu. Jak wskazuje członkini ruchu Razam, podczas protestów widoczne były białoruskie flagi i namioty, odbywały się także solidarnościowe przemówienia po białorusku:

Michał Żyźniewski to nie był jedyny Białorusin, który brał udział w Majdanie. Ich było o wiele więcej – komentuje gość audycji.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dzikawicki: Władze Białorusi powoli zbliżają się do standardów Korei Północnej i nie są to słowa na wyrost

Gościem Kuriera w samo południe jest Aleksiej Dzikawicki – białoruski dziennikarz zastępca redaktora naczelnego telewizji Biełsat, której w ostatnim czasie przypięto łatkę medium ekstremistycznego.

Tematem przewodnim rozmowy w ramach „Kuriera w samo południe” było niedawne orzeczenie sądu w białoruskim Homlu, który uznał, że zarówno sam program Biełsat, jak i ich witryna internetowa, są mediami ekstremistycznymi. Wzbudziło to sprzeciw i oburzenie większości opinii publicznej oraz oczywiście samych zainteresowanych.

Nie jesteśmy pierwsi, już kilkadziesiąt kanałów youtube’owych, czy vlogerów było uważanych za ekstremistów w rozumieniu władz. Oznacza to, że wszystko, co jest nie po myśli rządu, wszystkie treści niezależne uznawane są za ekstremistyczne. Jest to oczywiście jedna wielka pomyłka.

W świetle bieżących nastrojów społeczno-politycznych na Białorusi orzeczenie to zdaje się wyrastać do rangi absurdu, co potwierdza białoruski dziennikarz.

Na Białorusi panuje totalne bezprawie, władza robi praktycznie wszystko, co chce. Trudno uznawać taki wyrok za legalny. Dodam na marginesie, że my nawet nie znamy do końca treści tego dokumentu.

Grupy opozycjonistów starają się jednak trzymać razem i nie uginać się pod presją narastających represji ze strony rządu, którego działania powoli zaczynają kojarzyć się z najbardziej skrajnymi reżimami totalitarnymi.

Władze Białorusi powoli zbliżają się do standardów Korei Północnej i nie są to słowa na wyrost. Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie – stronie walki o wolność słowa i demokrację. Wspieramy się, bo wolnych mediów dużo już nie zostało.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Borys Harecki: Dwa tygodnie temu na Białorusi była wielka fala represji. Było ok. sto przeszukań w różnych mediach

Od "rewolucji godności" upłynęły dwa lata

Wiceprzewodniczący Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy o represjach Mińska wobec dziennikarzy, emigracji białoruskich dziennikarzy, ich funkcjonowaniu za granicą i nadziejach na powrót do kraju.


Borys Harecki wyjaśnia, że białoruscy dziennikarze muszą wyjeżdżać ze swojego kraju, aby zachować swoje media. Tłumaczy jak wygląda kwestia utrzymywania się dziennikarzy.

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy wnioskuje do różnych organizacji o wsparcie.

Będą starali się o przetrwanie najbliższego roku. Wiceprzewodniczący Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy podkreśla, że na Białorusi są setki więźniów politycznych. Mówi, że sam jest w Kijowie od kilku tygodni. Ma nadzieję, że wróci do kraju, który nie stanie się kolejnym Krymem lub Naddniestrzem.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wiaczesław Siwczyk: na Białoruś powróciły czasy stalinowskie

Białoruski opozycjonista o katastrofie humanitarnej na Białorusi, katowaniu więźniów oraz o tym, jak Łukaszenka doszedł do władzy i w jaki sposób Putin pomaga mu się przy niej utrzymać.

Tutaj absolutna katastrofa humanitarna dzieje się na Białorusi. I rzeczywiście prawdą jest, że na Białoruś powróciły czasy stalinowskie.

Wiaczesław Siwczyk mówi, że na Białoruś powróciły straszne czasy. Podkreśla, że Białoruś przeżyła dwie wojny światowe i przeżyje też dyktaturę Łukaszenki. Siwczyk odpowiada na pytanie, czemu pierwsze wybory prezydenckie na Białorusi wygrał Alaksandr Łukaszenka. Przypomina, że Adolf Hitler też doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów. Tłumaczy, że Białorusini głosowali w 1994 r. za Łukaszenką po to, aby walczył z mafią. Jednak białoruska głowa państwa dokonała w 1996 r. zamachu stanu i od tego czasu na Białorusi nie było demokratycznych wyborów.

Później, gdy do tego strasznego człowieka, którym jest Łukaszenka dołączył też doświadczenie dwudziestu lat innego strasznego człowieka Putina, no to świat Europa stoi w przededniu olbrzymiej tragedii.

Opozycjonista zgadza się z tym, iż bez Władimira Putina nie byłoby Alaksandra Łukaszenki. Mówi, że wszyscy służący Łukaszence generałowie zostali przeszkoleni w putinowskiej Rosji. Podkreśla, że świat musi mówić prawdę na temat tego, co się dzieje na Białorusi.

Dane liczbowe, ile jest więźniów politycznych są bardzo zaniżone. Według danych oficjalnych jest ich tylko 560, a tak naprawdę jest ich od trzech do pięciu tysięcy.

Siwczyk stwierdza, że liczba więźniów politycznych jest zdecydowanie zaniżona w oficjalnie podawanych danych. Dodaje, że na Białorusi więźniowie są regularnie katowani. Rozmówca Pawła Bobołowicza zaznacza, że aby akcje były skuteczne muszą objąć także reżim Władimira Putina.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Marek Sierant: najbardziej aktywne i widoczne akcje solidarności z wolną Białorusią miały miejsce za oceanem

Gość Popołudnia WNET opowiadał o akcjach solidarności z Białorusią, które odbyły się na całym świecie.

Dziennikarz opowiadał o akcjach solidarnościowych  Białorusinów poza granicami Białorusi. Szczególnie dużo manifestacji poparcia dla wolnej Białorusi, było w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, w takich miastach jak Nowy Jork i New Jersey. Dużo protestujących było również w Toronto.

Co ciekawe najbardziej aktywne i widoczne protesty i akcje solidarności z wolną Białorusią miały miejsce za oceanem – powiedział Marek Sierant.

Na manifestacjach podkreślano solidarność z uwięzionymi niesłusznie działaczami niepodległościowymi. Jak opowiadał nasz gość chodziło o Protasiewicza i innych zatrzymanych. Zbierano podpisy pod petycjami w sprawie ich uwolnienia.

Byli widoczni Białorusini w Nowym Jorku i po drugiej stronie zatoki czyli w New Jersey. Ubrani we flagi biało-czerwono-białe z emblematem  Pogoni – powiedział Marek Sierant.

Manifestacje solidarności z Białorusią odbyły się również w Europie w takich Londynie, Berlinie, Paryżu. Również w Polsce wczoraj odbyła się manifestacja pod ambasadą Białoruską w Warszawie.

Wczoraj miała miejsce akcja przed ambasadą białoruską w Warszawie, gdzie protestujący domagali się reakcji Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i demokratycznego świata wobec reżimu Białorusi – powiedział Marek Sierant.

Marek Sierant wyraził też dezaprobatę dla braku działań ze strony Niemiec mimo wcześniejszych zapewnień ze strony kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

J.L.

Studio Lwów: Białoruś zabroniła transmisji dwóch ukraińskich programów telewizyjnych

Redakcja „Kuriera Galicyjskiego” omawia najnowsze aktualności z Ukrainy. Jedną z nich jest informacja o wyłączeniu z transmisji w białoruskiej telewizji dwóch ukraińskich programów.

Prowadzący: Wojciech Jankowski

Realizacja: Andrzej Borysewicz


Goście:

Artur Żak – dziennikarz „Kuriera Galicyjskiego”

Konstanty Czawaga – dziennikarz, korespondent „Kuriera Galicyjskiego”, korespondent zagraniczny KAI i Radia Watykańskiego.


W „Studiu Lwów” redaktor Wojciech Jankowski przybliża słuchaczom Wnet aktualności zza wschodniej granicy. Redaktorzy komentują m.in. niezadowolenie ukraińskich studentów i pracowników naukowych, którzy zostali zaszczepieni produkowanym w Indiach preparatem Covishield, przez co nie mogą teraz w prosty sposób wjechać na teren Unii Europejskiej. Jak wskazuje Artur Żak, stworzona na licencji koncernu Astra Zeneki szczepionka nie posiada tzw. kontroli procesu produkcyjnego:

Unia Europejska na daną chwilę nie uznaje tej szczepionki, czyli certyfikat covidowy na dana chwilę nie może być wydany – podsumowuje dziennikarz.

Jak dodaje redaktor, problem jest bardziej złożony. Według Artura Żaka jedyną różnicę między firmową szczepionką Astra Zeneka, a produkowanym przez ten sam koncern Covishieldem są procedury produkcyjne:

Technicznie to jest ta sama szczepionka. Proceduralnie – nie – komentuje Artur Żak.

Zdaniem Artura Żaka, z powodu tzw. „sezonu ogórkowego” na Ukrainie dzieje się teraz niewiele. Redaktor przytacza jednak informację o zdjęciu z białoruskich anten dwóch ukraińskich programów telewizyjnych:

Białoruś zabroniła transmisji dwóch ukraińskich programów telewizyjnych. Jeden program jest związany z grupą 1+1, czyli oligarchy kołomyjskiego. Drugi to jest inna telewizja ukraińska. Oficjalnie, Komitet ds. Radiofonii i Telewizji Białorusi podaje, że zabronili z powodu niesankcjonowanych reklam – przytacza dziennikarz „Kuriera Galicyjskiego”.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!


N.N.

Łatuszka: Rosja chce doprowadzić do referendum konstytucyjnego na Białorusi

Paweł Łatuszka uważa, że celem presji, jaką Putin wywiera na Łukaszence jest doprowadzenie do referendum konstytucyjnego na Białorusi i rozpisanie tam przedwczesnych wyborów.

W „Poranku WNET” gości były ambasador Białorusi w Polsce i członek prezydium białoruskiej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, Paweł Łatuszka. Jak stwierdza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, czas Aleksandra Łukaszenki jako prezydenta Białorusi już się skończył, a jego upadek jest kwestią miesięcy:

Ja myślę, że on już się skończył. (…) Nie jest przywódcą uznanym przez społeczeństwo białoruskie – podkreśla Paweł Łatuszka.

Były ambasador rozważa również w jakim czasie reżim Łukaszenki mógłby upaść. Zdaniem naszego gościa jest to raczej kwestia miesięcy niż lat:

Ja myślę, że raczej chodzi o miesiące. (…) Patrząc na tę presję wewnętrzną i zewnętrzną, ze strony Zachodu i ze strony Rosji, ciężko będzie mu wytrzymać na przestrzeni lat – zaznacza Paweł Łatuszka.

Co więcej, były ambasador tłumaczy, że trwanie reżimu jest już możliwe tylko dzięki zagranicznemu finansowaniu. Według Pawła Łatuszki Moskwa może w każdej chwili zmienić zdanie i zaprzestać finansowego wspomagania nieudolnego reżimu:

Jeżeli są inne plany ze strony Kremla nie będzie on finansował przez lata wszystkich tych strat gospodarczych, które się nasilają w związku z sankcjami i nieumiejętność zarządzania – mówi gość porannej audycji.

Ponadto, Paweł Łatuszka nawiązuje do charakteru ostatnich spotkań Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego prezydent Rosji dąży do doprowadzenia do referendum konstytucyjnego na Białorusi, czego dalszymi skutkami będą zmiany w Konstytucji i ogłoszenie przedwczesnych wyborów:

Popatrzmy choćby jakie rozmowy mają za sobą Łukaszenko i Putin w ciągu ostatnich miesięcy, to są długie rozmowy sam na sam (…). Niektóre przecieki są, ale wariant Rosji jest jednoznaczny – Rosja chce doprowadzić do referendum konstytucyjnego, zmian w Konstytucji i ogłoszenia przedwczesnych wyborów. Pod taką presją Łukaszenko się znajduje – komentuje ambasador.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Bobołowicz o niebezpieczeństwie ze strony Rosji: Dobrze, że Donald Tusk zaczyna widzieć zagrożenie

Paweł Bobołowicz komentuje słowa Donalda Tuska dotyczące konfliktu, który według niego może wybuchnąć w naszym regionie. Zdaniem dziennikarza, były premier długo lekceważył niebezpieczeństwo.

W „Poranku WNET” korespondent Wnet na Ukrainie, Paweł Bobołowicz, odnosi się do niedawnej wypowiedzi przewodniczącego PO, Donalda Tuska. Były premier stwierdził, że żyjemy w niezwykle niebezpiecznym momencie, nasz region Europy jest najbardziej zagrożony, a wizja konfliktu w okolicy Polski bardzo możliwa. Zdaniem dziennikarza, dobrze, że polityk zaczyna dostrzegać tlące się od lat zagrożenie ze strony Rosji:

Może dobrze, że Donald Tusk zaczyna widzieć zagrożenie. Przez lata, kiedy to zagrożenie było ewidentne on go nie widział – komentuje Paweł Bobołowicz.

Według korespondenta Wnet faktem jest, że czas, w którym się znaleźliśmy jest bardzo niebezpieczny. Jak podkreśla Paweł Bobołowicz, nasz region jest niewątpliwie zagrożony, o czym świadczą liczne działania państw tego obszaru:

My się wszyscy chyba na to przygotowujemy. Może nie chcemy się do tego przyznawać, ale chyba o tym myślimy – przyznaje rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Ponadto, dziennikarz analizuje reakcję Kijowa na działania administracji prezydenta USA Joego Bidena i odchodzącej kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

W moich rozmowach z ukraińskimi ekspertami i politykami coraz częściej pojawia się słowo „rozczarowanie”. Jednak Ukraina jest zapatrzona w tym kierunku zachodnim i bardzo często, patrząc na Zachód, przeskakuje przez Warszawę i patrzy w kierunku Berlina. Bardzo ufała, że  Niemcy i Francja będą krajami, które zapewnią jakieś bezpieczeństwo dla wschodu Europy. A tu nagle okazuje się, że nie – mówi Paweł Bobołowicz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Program Wschodni: Ukraina jest dużym sąsiadem Trójmorza i powinniśmy rozwijać tę współpracę

W najnowszym „Programie Wschodnim” z Lublina Paweł Bobołowicz wraz z ekspertami Instytutu Europy Środkowej komentują niedawny Samorządowy Kongres Gospodarczy II Forum Regionów Trójmorza.

Prowadzący: Paweł Bobołowicz

Realizacja: Eldar Pedorenko


Goście:

Dr Jakub Olchowski – ekspert Instytutu Europy Środkowej

Dr Łukasz Lewkowicz – ekspert Instytutu Europy Środkowej

Marlena Gołębiowska – ekspert Instytutu Europy Środkowej

Wojciech Pokora – redaktor naczelny „Kuriera Lubelskiego”

Dr Andrzej Szabaciuk –  politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ekspert Instytutu Europy Środkowej


W Lublinie czerwca 29 i 30 odbył się Samorządowy Kongres Gospodarczy II Forum Regionów Trójmorza, nazywane potocznie „Kongresem Trójmorza”. Dr Łukasz Lewkowicz opowiada o głównych tematach, które zostały poruszone w trakcie kongresu:

Przez te dwa dni, podczas osiemnastu paneli poruszono tematy dotyczące sektorów kluczowych dla polskiej czy środkowoeuropejskiej gospodarki. Mówiono m.in. o energetyce, finansach, innowacjach, rolnictwie, transporcie, transformacji cyfrowej, turystyce, współpracy regionalnej – wymienia ekspert.

Co więcej, jak podkreśla dr Łukasz Lewkowicz, podczas II Forum Regionów Trójmorza doszło do podpisania dwóch istotnych umów. Dotyczą one współpracy w zakresie gospodarczym oraz cyfryzacji:

Udało się także podpisać dwie umowy, czyli deklarację gospodarczą sieci regionów Trójmorza oraz deklarację w zakresie współpracy w obszarze cyfryzacji – dodaje dr Łukasz Lewkowicz.

Z kolei Marlena Gołębiowska mówi o podpisanej przez regiony czterech krajów Trójmorza i pięć polskich województw, Deklaracji Lubelskiej:

Na ten moment Deklaracja Lubelska, którą udało nam się podpisać, została podpisana przez pięć województw i regiony z czterech państw Trójmorza: Litwy, Rumunii, Słowacji i Węgier – zaznacza Marlena Gołębiowska.

Ekspertka mówi również o znaczeniu Deklaracji Lubelskiej. Umowa ta ma rozpocząć zwiększoną współpracę gospodarczą państw Trójmorza poprzez utworzenie wspólnej sieci gospodarczej:

Ta deklaracja zapowiada powstanie gospodarczej sieci Trójmorza. Ta sieć ma obejmować właśnie regiony, które mają ze sobą na różnych polach współpracować – podkreśla Marlena Gołębiowska.

Jak zaznacza rozmówczyni Pawła Bobołowicza, idea tego projektu pochodzi od prezydentów państw regionu. Z początku pomysł ten opierał się jedynie na współpracy gospodarczej, by następnie rozszerzyć się na inne aspekty:

Musimy tutaj przypomnieć, że sama inicjatywa Trójmorza jest inicjatywą prezydencką. Jest takim formatem współpracy, który rozpoczął się od głów państw. Następnie zaczął rozszerzać się na inne pola. Mieliśmy m.in. w Estonii w czerwcu tego roku chociażby spotkanie na poziomie parlamentarnym – przytacza Marlena Gołębiowska.

W ubiegłym roku, podczas wizyty na Ukrainie, prezydent Andrzej Duda mówił, że będzie namawiał państwa Trójmorza by nadać Ukrainie status obserwatora na szczytach tej grupy. Mimo to, jak stwierdza dr Łukasz Lewkowicz, sprawa ta nie doczekała się wyraźniej kontynuacji:

Na razie są to raczej rozmowy. Trzeba oczywiście partnerów przekonać do tego żeby to się udało. Natomiast niewątpliwie, gdyby jacyś przedstawiciele strony ukraińskiej wzięli udział w szczytach Trójmorza to byłoby dobre – zaznacza dr Łukasz Lewkowicz.

Jak podsumowuje ekspert IEŚ, póki co, to Polska i Ukraina są głównymi zainteresowanymi pogłębiania współpracy na linii Trójmorze-Ukraina. Jeżeli plany te mają być zrealizowane należałoby przekonać inne państwa Trójmorza:

Widać, że to zainteresowanie po stronie polskiej i po ukraińskiej jest. Teraz trzeba przekonać innych partnerów Trójmorza – podkreśla dr Łukasz Lewkowicz.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji w formie podcastu!

N.N.

100 dni od zatrzymania Andżeliki Borys. Mickiewicz: zatrzymani Polacy mają poważne problemy ze zdrowiem

Dziennikarz Biełsatu przekazuje informacje nt. sytuacji aresztowanych przez białoruski reżim Polaków.

Zmicier Mickiewicz mówi o sytuacji Polaków aresztowanych na Białorusi. Dociera coraz więcej informacji na ten temat. Aresztowani mają poważne problemy zdrowotne, jednak:

Reżim w ogóle nie myśli, by udzielić im pomocy.

Dziennikarz komentuje próby zmuszenia przedstawicieli Polonii białoruskiej do opuszczenia kraju.

Władzy chodziło o to, by zrobić obrazek propagandowy. Andżelika Borys i Andrzej Poczobut właśnie o to chodziło.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.