Grzywaczewski: To medialne przedstawienie, które służy podgrzewaniu emocji i realizacji indywidualnych interesów

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Tomasz Grzywaczewski – dziennikarz, publicysta, który komentuje sytuację na granicy polsko-białoruskiej.

Sytuacja na terenach w pobliżu granicy polsko-białoruskiej jest od pewnego czasu bardzo napięta. Dodatkowo, do mediów docierają często sprzeczne informacje na temat przebiegu wydarzeń w tamtych okolicach. Tomasz Grzywaczewski podczas swojego pobytu w tych rejonach zwrócił uwagę na dysproporcję między otoczką medialną dotyczącą całego zamieszania a realnym biegiem rzeczy.

Skala medialnego zamieszania oraz emocje wytworzone wokół tej grupy imigrantów po białoruskiej stronie granicy są nieadekwatne do tego, co w rzeczywistości tam się wydarzyło.

Gość „Kuriera w samo południe” zaznacza, że na miejscu dostrzegł nie więcej niż 20-30 działaczy oraz kilka rozbitych namiotów – obozowisko natomiast było wyraźnie oddzielone od reszty przestrzeni. Nie sposób było więc zaobserwować większe zamieszanie lub wydarzenia jakkolwiek kontrowersyjne i przejmujące.

Mamy do czynienia z medialnym przedstawieniem, które służy podgrzewaniu emocji i na którym wiele osób chce ugrać własny interes, a ostatecznie służy realizacji interesów Mińska i Kremla.

Publicysta jest zdania, że tego typu zamieszanie i będące jego bezpośrednim skutkiem sabotażowe działania niektórych aktywistów szkodzą opinii publicznej i destabilizują politykę wewnętrzną kraju. Jedynym rozwiązanie na ten moment wydaje się podjęcie próby stonowania nastrojów.

Potrzebujemy studzenia emocji, spokoju, opanowania i bardzo rozważnego działania. Takie rejzy jak ta zrobiona przez Bartosza K. i kilkunastu innych aktywistów to jest absolutnie coś skandalicznego.

Tomasz Grzywaczewski zaznacza, że sytuacja jest poważna i trzeba pamiętać, że granicy tej nie dzielimy z przyjaźnie nastawionym państwem ze strefy Schengen, tylko z reżimem totalitarnym. Koniecznością jest obrona granic kraju przed działaniami hybrydowymi inicjowanymi przez Łukaszenkę.

Jak pokazuje przykład Litwy, skuteczna okazuje się metoda nie wpuszczania migrantów i uszczelnianie granicy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Dr Sławomir Ozdyk: tak jak Unia Europejska rozmawiała z Erdoganem, tak my musimy rozmawiać z Łukaszenką

Czego nauczył Europę Zachodnią kryzys migracyjny 2015 r.? Czemu musimy dogadać się z Mińskiem? Ekspert ds. bezpieczeństwa o sytuacji na polskiej granicy i narzędziach, jakie mamy do jej obrony.


Dr Sławomir Ozdyk komentuje obecny kryzys migracyjny. Zauważa, że nie jest on tak poważny jak ten sprzed sześciu lat.

W 2015 r. pani kanclerz podjęła jednostronną decyzję o otwarciu granic.

W kolejnych latach pojawiało się coraz więcej informacji o tym, że migranci wnosili ze sobą broń i amunicję. Wśród imigrantów byli ludzie powiązani z ISIS i Al-Kaidą. Obecnie sytuacja jest inna.

Sytuacja polega tu […] na zasadzie wojny pomiędzy panem Łukaszenką a Unią Europejską.

Białoruś podążyła drogą Turcji. Czy Polska ma wystarczające narzędzia do ochrony swych granic? Specjalista ds. terroryzmu i ekstremizmu politycznego zauważa, że

Nigdy nie da się dobrze bronić granic państwa w naszym przypadku jest to również zewnętrzne granice Unii Europejskiej tylko z jednej strony jeżeli nie możemy dogadać się ze stroną drugą, czyli w tym przypadku z Białorusią to musimy mieć narzędzia, aby tę granicę państwową chronić.

Do narzędzi tych należą funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy nie są w stanie sami ochronić granicy. Poza nimi są zabezpieczenia techniczne, takie, jakie Grecja postawiła na swojej granicy z Turcją.

To nie jest tylko mur płot. To są także odpowiednie zabezpieczenia elektroniczne, które pozwalają precyzyjnie kontrolować granicę.

Strażnica graniczna jest co 15 km. Dr Ozdyk zachęca, aby nie wierzyć narracji mediów głównego nurtu.

W 2015 r. też wszyscy byli z Syrii, też wszyscy byli z Aleppo i byli bez dokumentów.

Arabskie klany przestępcze przybyłe wtedy do Niemiec do dziś tam przebywają mając status bezpaństwowców. Tymczasem z Afganistanu ucieka według wyliczeń nawet kilka milionów ludzi.

Sytuacja, która nastąpiła po 2015 roku w Niemczech pokazała wyraźnie, iż kod kulturowy osób, który przyjeżdża do Europy jest całkowicie inny niż kod kulturowy i w ogóle do siebie nie pasujemy.

Europa cierpi na syndrom roku 2015 r. Ekspert ds. bezpieczeństwa przypomina, że byliśmy wówczas pod ogromną presją Europy Zachodniej, aby przyjąć do siebie uchodźców. Stwierdza, że nie możemy liczyć na pomoc z Brukseli, podobnie jak nie mogła Europa Południowa, gdzie

Pan Erdogan robił sobie co chciał. Wysyłał pod lufami karabinów uchodźców za granicę.

Stwierdza, że rząd powinien przewidywać różne scenariusze. Wskazuje, że poza imigrantami pojawia się kwestia importu narkotyków. Rozmówca Jaśminy Nowak zaznacza, że

Tak jak rozmawiała Unia Europejska z Erdoganem, tak my musimy rozmawiać z Łukaszenką.

Inaczej bowiem, jak stwierdza, zostaniemy zostawieni sami z problemem nielegalnych imigrantów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rząd chce wprowadzić stan wyjątkowy w pasie granicznym z Białorusią

Na wtorkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki poinformował, że rząd zwraca się do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego w części województwa lubelskiego i podlaskiego.

Na wspólnej konferencji premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński zapowiedzieli wprowadzenie stanu wyjątkowego na wyznaczonym pasie przy granicy z Białorusią. Ma to związek z kryzysem migracyjnym. Chodzi o 183 miejscowości przylegające do granicy z Białorusią: 115 miejscowości w woj. podlaskim i 68 miejscowości w woj. lubelskim. Stan wyjątkowy obowiązywać ma przez 30 dni.

Minister przypomniał, że prezydent Łukaszenka ściąga imigrantów z Bliskiego Wschodu. Zauważył, iż

główną grupą uchodźców, którzy znaleźli się na granicy Polski z Białorusią to są obywatele Iraku. W ostatnim czasie reżim Łukaszenki rozpoczął regularne loty z Libanu, jest tam ogromna liczba uchodźców, głównie syryjskich.

Mariusz Kamiński podkreślał, że skala zagrożenia jest realna. Dotyczy ono nie tylko Polski, gdyż

Jeśli rozszczelnimy granicę będziemy mieli setki uchodźców w całej Unii Europejski.

A.P.

Czartoryski: Parlamentarzyści nie są od tego, żeby nielegalnie przekraczać granicę. Łukaszenka tylko na to czeka

Poseł PiS o sytuacji na granicy Polski z Białorusią oraz o postawie polityków opozycji i Unii Europejskiej wobec kryzysu.


Arkadiusz Czartoryski zaznacza, że imigranci są dostarczani na granice Unii Europejskiej jako rodzaj broni. Powinno to przesądzać o postawie

Parlamentarzyści nie są od tego, żeby próbować gwałtownie przekraczać granicę w miejscu niedozwolonym.

Poseł PiS Ssądzi, że prezydenci Białorusi i Rosji zdają sobie sprawę z problemów, jakie wywołuje nielegalna imigracja do Unii Europejskiej, co też cynicznie wykorzystują. Jak sądzi, naruszenie przez stronę polską białoruskiej granicy jest czymś, na co liczy Mińsk.

Mam wrażenie, że Łukaszenka tylko na to czeka.

Czartoryski zauważa, że Komisja Europejska określa sytuację na naszej granicy mianem agresji na Polskę. Mamy do czynienia z przewartościowaniem dawnej polityki UE ws. imigracji.

Polska wysłała pomoc na granicę z Białorusią.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Program Wschodni: Obrady Platformy Krymskiej i sytuacja Tatarów Krymskich, obchody Dnia Niepodległości Ukrainy

W „Programie Wschodnim” Paweł Bobołowicz, wraz z zaproszonymi gośćmi rozmawia m.in o obradach Platformy Krymskiej, obchodach Dnia Niepodległości Ukrainy, czy o konferencji Lviv Media Forum.

Prowadzący: Paweł Bobołowicz

Realizator: Eldar Pedorenko


Goście:

Refat Czubarow – przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich, deputowany Najwyższej Rady Ukrainy

Janina Jakowenko – reporterka, współpracowniczka Studia Kijów

Ola Siamaszko – dziennikarka, szefowa działu informacji redakcji białoruskiej

Mateusz Stachewicz – przewodniczący programowego ruchu odkrywców ZHP, współorganizator akcji „Płomień braterstwa”


Refat Czubarow mówi o roli Platformie Krymskiej, która ma na celu przeciwstawienie się okupacji Krymu przez Rosję. Ta z kolei, dzięki zajęciu tego terytorium, chce zrealizować plan stworzenia placówki wojskowej na południowej flance NATO, aby móc w ten sposób wywierać wpływ na politykę światową. Rosja jest również bardzo niechętna Tatarom Krymskim, podejmując się różnych środków, aby wyprzeć ich z terytorium Krymu – są to głównie represje oraz oskarżenia.

Rosja zarzuca Tatarom Krymskim terroryzm, ekstremizm – oczywiście wszystkie te zarzuty są całkowicie sfałszowane. Najważniejsze jest jednak, aby wzbudzić strach wśród ludzi.

Niektóre z tych prób zastraszania mogą jednak w pewnym zakresie działać – niektórych krajów na posiedzeniu Platformy Krymskiej zabrakło – np. krajów Ameryki Południowej, Izraela, czy części krajów Azji. Federacja Rosyjska dopuszcza m0żliwość zebrania się w ramach Platformy, lecz zaznacza przy tym, że jeśli omawiane będą tam sprawy ich terytorium, będzie to wtedy atak na wewnętrzną integralność ich państwa.

Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej powiedział, że będzie to zlot neonazistów. Na Platformie Krymskiej były obecne delegacje wszystkich krajów Unii Europejskiej i NATO, natomiast część państw nie mogła nie wziąć pod uwagę groźby Federacji Rosyjskiej, bo bardzo są od niej zależne. Faktem jest jednak, że nie udało się im wszystkich zastraszyć, a idea Platformy Krymskiej została umocniona.


Janina Jakowenko opowiada o obchodach Dnia Niepodległości Ukrainy. Najbardziej efektownym wydarzeniem była defilada wojskowa, w której wzięło udział około 5 tysięcy żołnierzy, 400 jednostek sprzętu i uzbrojenia i 100 jednostek lotniczych. Byli to przedstawiciele sił ukraińskich, ale też i kilkunastu krajów partnerskich, w tym Polski.

Ukraińskie władze zaprezentowały wszystkie rodzaje sił zbrojnych, a na niebie pojawił się największy samolot transportowy świata – Antonow 25 mriya. Przejechały również czołgi, wozy opancerzone i pojazdy z dronami bojowymi.

Na defiladzie nie zabrakło również polskich akcentów – nad Kijowem przeleciały również polskie myśliwce F16.


Ola Siamaszko mówi o Lviv Media Forum. Jest to największa konferencja medialna w Europie Środkowo-Wschodniej, na której dyskutuje się o prawach mediów na Ukrainie. W tym roku więcej uwagi poświęcono jednak dziennikarzom białoruskich, na których nakładane są w ojczyźnie kolejne represje. W ostatnim czasie Sąd Najwyższy Białorusi zlikwidował Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy. Ola Siamaszko komentuje również sytuację na granicy białorusko-polskiej.

Białoruś może zorganizować konflikt zbrojny na granicy z Unią Europejską – tak powiedział przewodniczący Ludowego Departamentu Antykryzysowego Paweł Latuszka. Białoruska Straż Graniczna widywana jest z poważniejszą bronią niż wcześniej – m.in. z karabinami snajperskimi. Jest mało prawdopodobne, aby broń ta miał a zostać użyta przeciwko uchodźcom – mówi szef Centrum Komunikacji Strategicznej NATO.


Mateusz Stachewicz mówi o współorganizowanej przez siebie akcji „Płomień braterstwa”, która kładzie nacisk na pamięć o braterstwie polsko-ukraińskim w 1920 roku, w obronie przed Bolszewikami. Akcja spotkała się ze sprzeciwem pewnej części społeczeństwa, która zarzucała jej zakłamywanie historii. Rozsyłano nawet ostrzeżenia, m. in. listy, czy maile,  mające na celu zastraszenie jej organizatorów.

Już podejmując decyzję o zorganizowaniu całej akcji liczyliśmy się z pojawieniem się głosów sprzeciwu, które będą próbowały zarzucić nam, że w ramach tej akcji próbujemy zapomnieć o Wołyniu, czy inne tego typu argumenty. Nasza akcja nie jest od tego, aby o Wołyniu zapominać, ale nie godzi się rzucać na szalę kto komu wyrządził większą krzywdę.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

PK

Artur Dziambor: Sama Unia Europejska trzyma kciuki, że przez Białoruś nie będzie można przeskoczyć do Unii Europejskiej

Przed czym nie chroni immunitet poselski? Czy należy zbudować mur na granicy? Kto próbuje dostać się do Unii Europejskiej z Białorusi? Poseł Konfederacji o kryzysie migracyjnym.


Artur Dziambor cieszy się, że polska władza działa zdroworozsądkowo podczas kryzysu migracyjnego i nie przyjmuje migrantów z Bliskiego Wschodu. Komentuje zachowania posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego, który próbował przebić się przez straż graniczną do przebywających po białoruskiej stronie imigrantów. Dziambor zaznacza, że immunitet poselski nie oznacza bezkarności.

Gdyby pan poseł przekroczył granicę to zostałby aresztowany na gorącym uczynku.

Zauważa, iż Sterczewski mógł być aresztowany po stronie białoruskiej, gdzie pogranicznicy bynajmniej by immunitetu nie honorowali.

Sama Unia Europejska trzyma kciuki, że przez Białoruś nie będzie można przeskoczyć do Unii Europejskiej.

Jak przypomina wiceprezes partii KORWiN, to jako środowisko polityczne w 2015 r. głośno przeciwstawiało się przyjmowania kwot imigrantów. Ocenia pomysł zbudowania dwumetrowego muru na wschodniej granicy jako śmieszny. Wskazuje na ignorancję polskich polityków odnośnie tego, co się dzieje na granicach UE.

Nie za bardzo interesowało media to, co się dzieje na białorusko-litewskiej granicy.

Zaznacza, że politycy Konfederacji czytali co się dzieje. Wyjaśnia, że prezydent Białorusi chce się odegrać na państwach wspierających opozycję wobec niego.

Dosyć długo ten proces na Litwie.

800 uchodźców z Afganistanu zostało sprowadzonych drogą lotniczą do Polski. Ocenia, że to dobrze.  Nie możemy bowiem zostawić ludzi, z którymi współpracowaliśmy w czasie stacjonowania polskich wojsk w Afganistanie.

Rozmówca Adriana Kowarzyka zauważa, że także po białoruskiej stronie granicy może się pojawić wojsko. Podkreśla przy tym, że ten kryzys wywołała strona białoruska. W związku z tym Polska powinna rozpocząć rozmowy dyplomatyczne z naszym wschodnim sąsiadem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jerzy Marek Nowakowski: Rządzący zakładał, że atak hybrydowy pójdzie przeciwko Państwom Bałtyckim a nie Polsce

Trudną sytuację na granicy polsko-białoruskiej Jerzy Marek Nowakowski – prezes stowarzyszenia Euroatlantyckiego, były ambasador Polski w Armenii i na Łotwie.

Napór migrantów na granicy polsko-białoruskiej, stanowi element wojny hybrydowej prowadzonej przez Aleksandra Łukaszenkę. Sytuację tę strona polska mogła przewidzieć już dawno. Zdaniem byłego ambasadora działania podjęte przez Polskę są podjęte w porę.

Myśmy się mam wrażenie nie spodziewali. Myśmy zakładali, że ten atak hybrydowy pójdzie przeciwko Państwom Bałtyckim a nie przeciwko nam. Zakładając również, że nasza granica jest nieco lepiej strzeżona – mówi Jerzy Marek Nowakowski.

Działania rządu powinny skupić się na ratowaniu sytuacji. Prezes zauważa, że każde działanie rządu będzie odbierane jako niewłaściwe.

Uczciwie przyznam, że nie jestem zazdrośnikiem. Nie zazdroszczę rządowi tej sytuacji w której się znalazł, bo to jest tak zwana „diabelska alternatywa” – cokolwiek by nie zrobił zrobi źle w tej chwili – informuje ambasador.

Użycie migrantów przez władze białoruskie jest mistrzowskim ruchem. Polska nie ma w tej sytuacji zbyt wielu  możliwości reakcji. Po białoruskiej stronie granicy pozostają osoby,które uciekły z Afganistanu. W związku z sytuacją w tym kraju każdy normalny obywatel, będzie odczuwał pewien poziom empatii.

Oni są po białoruskiej stronie granicy. Dlaczego to jest ważne ? A no dlatego, że za kilka dni zaczynają się wielkie ćwiczenia Zapad 2021 rosyjsko-białoruskie. I jeżeli, wyobraźmy sobie, że polscy lekarze, pogranicznicy idą do tych Białorusinów z leczeniem, z pizzą (…) co to oznacza? To oznacza, że funkcjonariusze, czy przedstawiciele państwa polskiego nielegalnie przekroczyli granicę Białorusi – relacjonuje gość „Popołudnia WNET”.

Takie działania mogą spowodować, że oddział komandosów przekroczy nasze granice. Migranci są w dramatycznej sytuacji, jednakże nie można tych osób wpuścić do Polski, bo spowoduje to liczne problemy.[related id=152998 side=right]

J.L.

Witold Repetowicz: Sprawcą zamachu na lotnisku w Kabulu jest Państwo Islamskie

Szczegóły dotyczące zamachu na lotnisku w Kabulu komentuje Witold Repetowicz – korespondent wojenny.

Sprawcą zamachu na lotnisku w Kabulu, według ostatnich doniesień jest Państwo Islamskie. Zamach uderzył w wizerunek sprawnego państwa, jaki chcieli kreować Talibowie.

Wiadomo, że sprawcą jest Państwo Islamskie. Zresztą to jest dosyć logiczny wniosek, bo Talibowie nie mieli interesu w organizacji tego zamachu. Wręcz przeciwnie ten zamach uderza w wizerunek kreowany w ostatnich dniach przez Talibów- informuje Witold Repetowicz.

[related id=152196 side=right]
Zdaniem Repetowicza zamach odstrasza państwa Zachodnie i uniemożliwia prowadzenie z nimi dialogu. Na chwilę obecną jest 13 ofiar śmiertelnych. Nie wiadomo czy byli wśród nich cudzoziemcy. Zamach prawdopodobnie miął na celu zdyskredytowanie Talibów i uniemożliwienie im osiągnięcia stabilizacji w państwie przy jednoczesnym ataku na Zachód.

Jeżeli zginęliby cudzoziemcy, zginęliby obywatele państw NATO, beż względu na to czy byli to żołnierze czy nie, to byłby to ogromny sukces ze strony Państwa Islamskiego. Zwłaszcza w momencie, gdy Talibowie podpisali rozejm ze Stanami Zjednoczonymi  – relacjonuje korespondent.

Zamach wymierzony był w plany Talibów do nawiązania stosunków międzynarodowych z zachodem i atak na współpracujących z Zachodem Afgańczyków. Wśród migrantów na granicy polsko białoruskiej nie ma uchodźców.

Gdy tworzyłem model ataku hybrydowego bronią demograficzną, to w tym modelu w ramach operacji psychologiczno-dezinformacyjnej, jest również polaryzacja nastrojów, poprzez aktywizację z jednej strony zwolenników przyjmowania tych ludzi i tworzeniem narracji, że są to ludzie uciekający i chroniący swoje życie. Co jest nieprawdą w tym momencie, ponieważ większość tych ludzi to są nielegalni migranci zmotywowani ekonomicznie – tłumaczy gość „Popołudnia WNET”.

Z drugiej strony, model zakłada wyolbrzymianie zagrożenia terrorystycznego i wzbudzanie obaw u mieszkańców danego kraju. Korespondent zaznacza, że mało prawdopodobne jest zainteresowanie terrorystów Polską. Bardziej prawdopodobne jest to, że służby białoruskie spreparują jakiś zamach terrorystyczny pod fałszywą flagą, żeby wzmocnić obawy Polaków i spolaryzować społeczeństwo. Islamskie organizacje terrorystyczne mogą wykorzystać strumień migrantów, jeśli będzie on większy.

J.L.

Tomasz Grzywaczewski: Ogrodzenie na granicy polsko-białoruskiej jest budowane ze zbrojonego drutu kolczastego

O budowie muru na granicy polsko-białoruskiej mówi gość „Popołudnie WNET” Tomasz Grzywaczewski – pisarz, podróżnik.

Sytuacja w rejonie przy granicy polsko-białoruskiej jest dynamiczna. Stawiany jest mur po polskiej stronie. Jednocześnie po stronie białoruskiej pojawiły się tajne służby, filmujące działania Polaków.

Trwa budowa ogrodzenia, które jest stawiane przez polskie służby po to, żeby zabezpieczyć naszą granicę. I to ogrodzenie rzeczywiście jest budowane, ze zbrojonego drutu kolczastego. Te prace idą bardzo szybko – relacjonuje Tomasz Grzywaczewski.

Impas na granicy, w Usnarzu trwa. Miejsce gdzie znajduje się grupa migrantów oddzielono kordonem policji. Z drugiej strony aktywiści rozbili miasteczko namiotowe. Deklarują, że pozostaną na miejscu dopóki migranci nie zostaną przetransportowani do kraju.

Tutaj [w Usnarzu] wydaje się, że to jest taka trochę gra na przeczekanie, bo aktywiści mówią, że będą tutaj tak długo jak to będzie konieczne ale tak naprawdę nie wiedzą co właściwie mogą dalej  zrobić. Oni starają się komunikować z migrantami przez megafony ale to właściwie niewiele zmienia w tej obecnej sytuacji – informuje pisarz.

[related id=153013 side=right]
Pisarz zaznacza, że wydarzenie zaczyna coraz bardziej przypominać teatr. Są wozy transmisyjne i media, tymczasem w okolicy Usnarza są miejsca gdzie migranci mogą przechodzić swobodnie. Miejscowa ludność znajduje nieproszonych gości na terenie swoich posiadłości. Celem Łukaszenki było wywołanie chaosu i dużego incydentu granicznego. Wywołania w polakach poczucia zagrożenia. Gość „Popołudnia WNET” zaznacza, że są to stare rosyjskie metody. Jednocześnie na forum międzynarodowym przedstawia Polskę jako państwo nieprzestrzegające państwa międzynarodowego i okrutne w stosunku do losu jednostki.

To jest niewielka grupa, która nagle koncentruje na sobie uwagę całej Polski. Pojawiają się wozy transmisyjne dziennikarzy i tworzy się z tego jakiś show. Skala zaangażowania mediów i opinii publicznej jest nieproporcjonalna do tego co tutaj się dzieje – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Próby przekroczenia granic rozpoczęły się już w kwietniu, dlatego tak spóźniona reakcja polskiego rządu wydaje się  niezrozumiała. Tymczasem sytuacja medialna, która wytworzyła się wokół sprawy, działa na niekorzyść Polski. Umożliwia Łukaszence wymierzanie medialnych ciosów.

J.L.

Zawadzki: Rolą mediów jest to, żeby każdej władzy patrzeć na ręce. Celem jest pomoc naszym kolegom z Białorusi

Gościem „Poranka Wnet” jest Adam Zawadzki – redaktor naczelny portalu Telewizji Republika, który mówi o projekcie „Partyzanci” oraz książce, która jest bezpośrednim rezultatem jego działań.

Adam Zawadzki opowiada o projekcie Partyzanci, dzięki któremu powstała książka poświęcona białoruskim kolegom po fachu i ich zmaganiom z reżimem Aleksandra Łukaszenki. „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” przedstawia wyjątkowe historie ludzi codziennie walczących z władzą.

Rolą mediów jest to, żeby każdej władzy patrzeć na ręce. Dziennikarze, nasi koledzy z Białorusi, są szykanowani. My tego nie widzimy, informacje docierają do nas dzięki internetowi. Wsparciem dla nich mogą być m.in. słowa kolegów z Polski, stąd pomysł napisania książki.

Książka powstała w wyniku działań projektu „Partyzanci” jest inicjatywą, w której brało udział liczne grono osób związanych ze światem dziennikarskim – celem jest solidaryzacja z państwem białoruskim.

Ponad 40 dziennikarzy z różnych redakcji zebrało się, żeby zrobić to non-profit. Chodzi o to, żeby głos wolnej Białorusi znalazł swoje odzwierciedlenie w Polsce i na świecie.

Książka . „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”

Gość „Poranka Wnet” objaśnia merytoryczną konstrukcję książki – zawiera ona historię białoruskich dziennikarzy opozycyjnych, przeredagowaną przez naszych rodzimych reporterów.

Plejada dziennikarzy wzięła na warsztat poszczególnych opozycyjnych dziennikarzy białoruskich, którzy opowiadają swoje historie – każda z nich jest inna, każdy z nich jest bohaterem. Osoby te często za bohaterów się nie uważają, pozostają bardzo skromne.

Redaktor naczelny portalu Telewizji Republika zachęca do zakupu książki „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” – dochód z jej sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc białoruskim dziennikarzom opozycyjnym.

W ten sposób możemy im pomóc na poziomie materialnym. Dziennikarze podkreślają jednak zawsze, by ten głos wolnej Białorusi był słyszalny, żeby pokazywać za pośrednictwem mediów elektronicznych to, co robi reżim Łukaszenki. Obecne wydarzenia na granicach również są elementem wojny hybrydowej.

Adam Zawadzki zaprasza na spotkanie ze współautorami książki, gdzie będzie można również ją nabyć. Odbędzie się ono w Faktycznym Domu Kultury przy ulicy Gałczyńskiego 12 w Warszawie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK