Pisalnik: Prześladując mniejszość polską, białoruskie władze zachowują się jak ludożercy

Rzecznik Związku Polaków na Białorusi relacjonuje, jak wygląda sytuacja aresztowanych niedawno Polaków i działaniach władz w Mińsku mających na celu zastraszenie społeczeństwa.

Andrzej Pisalnik mówi o aktualnej sytuacji Polaków zatrzymanych na Białorusi. Wyraża nadzieję, że zostaną do nich dopuszczeni adwokaci.

Jeżeli białoruscy funkcjonariusze okażą się humanitarni, zezwolą pełnomocnikowi na widzenie z klientem.  Trudno jednak na to liczyć.

Gość „Kuriera w samo południe” zachęca do wysyłania zatrzymanym listów.  Wskazuje, że są oni całkowicie odcięci od świata:

Chciałbym, aby nasi koledzy dowiedzieli się, jak dużo ludzi martwi się o ich los.

[related id=140646 side=right] Rzecznik ZPB omawia ponadto bieżące nastroje w społeczeństwie Białorusi. Ocenia, że sytuacja w kraju przypomina „stan wojenny, którego nikt formalnie nie ogłosił”. Ulice białoruskich miast obstawione są wozami milicyjnymi, co ma na celu zastraszenie narodu.

Mam nadzieję, że białoruskie władze uświadomią sobie, iż prześladując mniejszość polską w swoim kraju wyglądają jak ludożercy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Program stypendialny RP im. Konstantego Kalinowskiego. Malicki: w 2020 r. objęliśmy nim 800 Białorusinów

Dyrektor Studium Europy Wschodniej mówi o tym, jak polski rząd wspiera mieszkających w naszym kraju obywateli Białorusi.

Jan Malicki komentuje doniesienia o represjach wobec Polaków na Białorusi. Wskazuje, że działania mińskich władz mają przekonać Białorusinów, że to nie reżim jest ich prawdziwym wrogiem.

Chodzi też o wywarcie nacisku na Polskę, która mocno zaangażowała się w krytykę tej dyktatury.

Gość „Kuriera w samo południe” mówi o programie stypendialnym rządu RP im. Konstantego Kalinowskiego dla Białorusinów mieszkających w Polsce. Program powstał w 2006 r. po wyborach prezydenckich, w których głównym kandydatem opozycji był Aleksander Milinkiewicz.

21 sierpnia 2020 r.  ogłoszony został nowy nabór do programu. Przyjęto do niego 800 osób. Jest wielka szansa, że ci ludzie jeszcze wrócą do kraju, bo mają wokół siebie wiele osób, które bardzo się interesują sytuacją na Białorusi. Gdyby wyjechali do Niemiec czy Holandii, raczej by do ojczyzny już nie wrócili.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Mażejka: Białoruskie władze represjonują każdego, kto mówi prawdę. Nienawiść ludzi do reżimu codziennie rośnie

Dziennikarz telewizji Biełsat mówi o coraz częstszych procesach przeciwko niezależnym białoruskim dziennikarzom i ich niezłomnej woli wykonywania swojej pracy

 

Paweł Mażejka komentuje wyrok sądu białoruskiego przeciwko Kaciarynie Andrejewej i Darii Czulcowej. Wskazuje, że reżim używa wszelkich, nawet najostrzejszych środków w celu utrzymania się u władzy.  Informuje ponadto o o kolejnym procesie, wytoczonym dziennikarce Kaciarynie Baciarewicz i lekarzowi Artiomowi Sorokinowi:

Władza od 26 lat walczy z wolnością słowa. Reżim boi się każdego, kto mówi prawdę. Wszyscy, którzy mają inne poglądy niż władza, narażeni są na represje.

Gość „Kuriera w samo południe” zapewnia, że niezależne media nie dadzą się złamać Aleksandrowi Łukaszence.  Jak dodaje:

Nienawiść do reżimu codziennie rośnie.

Paweł Mażejka ubolewa ponadto nad zbyt słabą reakcją Unii Europejskiej na działania mińskiego reżimu. Zapewnia że:

Popieram wszystkie działania, które mogłyby zmniejszyć liczbę ludzi więzionych na Białorusi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Procesy opozycjonistów białoruskich. Dr Sadłowski: nastroje społeczeństwa nie przekładają się już na masowe protesty

Ekspert ds. obszarów posowieckich mówi o procesie Wiktora Babaryki, zbliżającym, się spotkaniu Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki, oraz o przyszłości relacji Rosja-USA.

 

Dr Michał Sadłowski relacjonuje proces białoruskiego opozycjonisty Wiktora Babaryki. Jego adwokat zażądał zmiany sędziego, w związku z jego powiązaniami korupcyjnymi.  Jak mówi gość „Kuriera w samo południe”, społeczeństwo powoli przestaje wykazywać aktywność w zwalczaniu reżimu.

Chodzi tu oczywiście o postawy zewnętrzne, wrzenie wśród Białorusinów nadal trwa.

Dr Sadłowski zapowiada spotkanie Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina w Soczi. Stanowisko Moskwy wobec sytuacji politycznej w Białorusi nie jest jednoznaczne. Z jednej strony, Łukaszenka jest gwarantem wpływów rosyjskich w tym kraju, z drugiej jednak, jego kompromitacja trwale zniechęciłaby naród do wschodniego sąsiada.

Żaden istotny opozycyjny polityk nie mówi na razie, że Białoruś na pewno zwróci się ku Zachodowi. […] Putin chciałby sobie zapewnić trwałe powiązanie Białorusi z Rosją

Rozmówca Jaśminy Nowak ocenia, że Kremlowi powiodła się misja „spacyfikowania” Aleksieja Nawalnego. Kreśli ponadto perspektywy relacji rosyjsko-amerykańskich pod rządami nowej administracji USA.

Nie ma mowy o resecie, gdyż niezałatwione pozostają kluczowe sprawy: Krymu  i Donbasu.

O ile Joe Biden raczej nie będzie dążył do ocieplenia na linii Waszyngton-Moskwa, to można się spodziewać prób zidentyfikowania dialogu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Zmicier Mickiewicz o represjach przeciwko niezależnym białoruskim dziennikarzom: Sądy nie przestrzegają żadnego prawa

Dziennikarz telewizji Biełsat mówi o procesie Kaciaryny Andrejewej i Darii Szulcowej oraz o tym, co powinien zrobić Zachód, by doprowadzić do upadku reżimu Aleksandra Łukaszenki.

 

Zmicier Mickiewicz mówi o rewizjach w mieszkaniach kolejnych  białoruskich dziennikarzy, podejrzewanych  podżeganie do protestów. Z jedną z tych osób nie ma kontaktu, co może wskazywać na zatrzymanie.

Wyraża pogląd, że władze będą dążyć do odcięcia antyrządowych mediów od jakichkolwiek źródeł finansowania. Relacjonuje ponadto przebieg procesu przeciwko Kaciarynie Andrejewej i Darii Czulcowej.  Na wtorek zaplanowano kolejną rozprawę.

Nie m żadnych dowodów na winę dziennikarek Biełsatu. Sądy na Białorusi nie przestrzegają żadnego prawa.

Gość „Kuriera w samo południe” określa swoje redakcyjne koleżanki mianem „zakładniczek”. Wskazuje jednak, że reżim nie będzie  w stanie zlikwidować niezależnego dziennikarstwa, gdyż zaangażowały się w taką działalność liczne rzesze Białorusinów.

Naszej sytuacji mogą pomoc jedynie bardzo ostre sankcje Zachodu nałożone na rządzących.

Restrykcje gospodarcze spowodowałyby podwyższenie podatków, a co za tym idzie, bunt społeczny o skali niemożliwej do powstrzymania przez Łukaszenkę i jego otoczenie.

Rozmówca Jaśminy Nowak informuje także o bieżącej działalności Swietłany Cichanouskiej.  Jej sztab opracowuje plan działań po ewentualnym obaleniu białoruskiego rządu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Proces dziennikarek Biełsatu. Biernat: Budynek sądu jest otoczony przez milicję. Mocno ograniczono wstęp na salę rozpraw

Redaktor portalu Belsat.eu relacjonuje pierwszą rozprawę w procesie Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej, oskarżonych o podżeganie do protestów przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki.

 

Jakub Biernat relacjonuje rozpoczęty dzisiaj proces dziennikarek Biełsatu Kaciaryny Andrejewej i  Darii Czulcowej. Trwają przesłuchania pierwszych świadków. Na salę rozpraw wpuszczono minimalną liczbę obserwatorów. Relacje medialne mogą prowadzić jedynie dziennikarze reżimowi:

Do ludzi zgromadzonych przed sądem cały czas podchodzą uzbrojeni milicjanci. Dookoła czuć atmosferę zastraszenia.

Z sali sądowej wyrzucono mężczyznę, który zapytał o nazwisko oskarżyciela. Przez pewien czas matce jednej z podsądnych odmawiano możliwości wejścia na salę.

Dziennikarki zostały oskarżone o podżeganie do protestów. Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” wyrok skazujący w tej sprawie jest pewny, pomimo, iż kobiety nie zostały zatrzymane w pobliżu manifestacji w miejscu pamięci, poświęconym ofierze brutalności władz.  Informuje on, że represje władz w ostatnim czasie bardzo mocno zyskały na sile. Kobiety podlegają im tak samo, jak mężczyźni.

Łatwo sobie wyobrazić, co dla młodych dziewczyn oznacza trzymiesięczny pobyt w areszcie.

Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa otrzymały w więzieniu setki listów. Pisały ponadto, że znoszą swoją sytuację godnie, i nie żałują swojego opozycyjnego działania.  Rozmówca Adriana Kowarzyka zapewnia, że białoruskie społeczeństwo coraz bardziej się solidaryzuje w sprzeciwie wobec działań reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Poruszony zostaje również temat sytuacji funkcjonariuszy OMON. Wprowadzono znaczące podwyżki i gwarancje nietykalności dla tej służby.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Michał Potocki: COVID-19 uderzył w białoruską gospodarkę słabiej niż przewidywano

Dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej” mówi o skutkach epidemii na Białorusi, zakazie używania biało-czerwono-białej flagi oraz o szansach Swietłany Cichanouskiej na Pokojową Nagrodę Nobla.

Michał Potocki mówi o sytuacji politycznej i pandemicznej na Białorusi. Nasz sąsiad mocno odczuł pandemię koronawirusa, przez co prognozy gospodarcze dla Białorusi nie są optymistyczne.

Sytuacja gospodarcza na Białorusi jest bardzo trudna i to może być wykorzystywane przez Rosję.

Dziennikarz informuje ponadto, że władze wprowadziły biało-czerwon0-białą flagę  na listę symboli ekstremistycznych.

To była czysta formalność, bo już wcześniej za posiadanie takiej flagi można było mieć poważne problemy.

Poruszony zostaje również temat eksportu białoruskiej broni. W ten sposób Mińsk chce pokazać swoją siłę państwom NATO.

Potocki opowiada również o branży informatycznej w tamtym kraju. Niewiele z firm przeniosło swoją działalność do sąsiednich państw w związku z masowymi protestami.

W Polsce jest miejsce dla białoruskich informatyków, sądzę jednak, że ze względów językowych prędzej by się przenosili na Ukrainę.

Gość „Poranka WNET” omawia też szansę Swietłany Cichanouskiej na Pokojową Nagrodę Nobla. Wskazuje, że opozycjonistka nie ma wielkich szans na to wyróżnienie.

Jeśli nie dostała jej w 2020, raczej nie dostanie także w 2021. (…) Na pewno byłoby to wielkim wydarzeniem dla białoruskiej opozycji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Reporterka Biełsatu Kaciaryna Andrejewa o zatrzymaniach, pobycie w areszcie i gotowości do podejmowania ryzyka

Jak długo jestem gotowa kontynuować pracę, kiedy moja przestrzeń wolności osobistej zawęża się z każdą godziną? Kiedy każdy dzień zaczyna się od wiadomości o kolejnych przeszukaniach i zatrzymaniach?

Kaciaryna Andrejewa

Gdyby ktoś poprosił, żebym przypomniała sobie, kiedy to wszystko się dla mnie zaczęło, powiedziałbym: w marcu 2017 roku, w surowych ścianach jednoosobowej celi w areszcie w Orszy. Miałam 23 lata i właśnie zaczęłam pracować jako korespondent Biełsatu. Na Białorusi wybuchły protesty – początkowo żądania ludzi ograniczyły się do zniesienia podatku od bezrobocia, ale wkrótce przez cały kraj przeszła fala niezadowolenia z systemu politycznego. Protesty odbywały się nie tylko w stolicy, ale również mniejszych miastach, takich jak Orsza.

Udałam się tam z operatorem, by relacjonować na żywo demonstrację na głównym placu miasta, który w połowie dnia był już całkowicie zapełniony protestującymi. Pod koniec protestu postanowiliśmy eskortować do samochodu jednego z opozycjonistów, Pawła Siewiaryńca – myśleliśmy, że w obiektywie kamery organy ścigania nie odważą się go zatrzymać. Było inaczej. Zatrzymano zarówno Siewiaryńca, jak i mojego operatora. Nie mogłam pozwolić, by zabrali kolegę i wywieźli go w nieznanym kierunku, zaczęłam głośno protestować. Po chwili byłam już na miejscowym komisariacie milicji, a stamtąd przewieziono mnie do aresztu tymczasowego, oskarżając o „nieposłuszeństwo wobec milicji”. W odpowiedzi na pytania o mój przyszły los, strażnik zatrzasnął drzwi celi ze słowami:

– Wszystkiego najlepszego z okazji Święta Konstytucji!

Myślę, że ta noc pomogła mi dokonać ważnego życiowego wyboru. Odpowiedziałam sobie na pytanie, czy jestem gotowa oddać swoją wolność dla jednego reportażu. 3 lata później zadam sobie inne – czy warto ryzykować życie?

(…) Przez całe lato 2020 roku sytuacja polityczna na Białorusi robiła się coraz bardziej napięta. W sierpniu cały kraj wrzał. Ja i moi koledzy przygotowywaliśmy się na najgorsze: przypominaliśmy sobie wskazówki dotyczące zachowania bezpieczeństwa podczas protestów, kupowaliśmy kamizelki kuloodporne chroniące tylko przed gumowymi kulami, bo inne nie były ogólnie dostępne, okulary ochronne na wypadek użycia gazu łzawiącego, hełmy i inne rzeczy potrzebne reporterowi będącemu w centrum wydarzeń. Osobiście nigdy nie nosiłam kamizelki – o wiele łatwiej jest uciec, gdy nie ma się jej na sobie. (…)

Okładka książki (w formie e-booka) z relacjami dziennikarzy białoruskich, wydanej przez SDP | Fot. sdp.pl

Wieczorem 10 sierpnia na ulicy Prytyckiego zatrzymały się wszystkie samochody. Ludzie trąbili, włączali Pieremien!, wyszli z samochodów na jezdnię i nie zamierzali odejść. Niektórzy weszli na dachy samochodów i umieścili na nich biało-czerwono-białe flagi. Tymczasem na skrzyżowaniu w pobliżu stacji metra Puszkińska protestujący budowali barykady z plansz reklamowych, kwietników, a nawet ławek zabranych z tarasu McDonalda. Tak więc protestujących przed funkcjonariuszami z jednej strony miały chronić barykady, a z drugiej kolumna samochodów biorących udział w proteście. Obok osiłków w kaskach stały bardzo młode dziewczyny z flagami na ramionach. Twarze miały pomalowane w biało-czerwono-białe barwy, śpiewały piosenki, plotły wianki.

Nagrywałam wywiad z chłopakami, którzy przeciągali śmietnik na barykady. W powietrzu było czuć napięcie. Skierowałam kamerę telefonu na migające w oddali światła pojazdów służb bezpieczeństwa. „Są jeszcze daleko”, pomyślałam; w następnej chwili na asfalcie obok mnie wylądowało coś świecącego. Błysk. Huk. Nic nie słyszę. Jeszcze jeden błysk. Telefon spada na ziemię. Nogi odmawiają posłuszeństwa. Kask jest za ciężki. Z krzykiem „Dziennikarz!” wbiegłam do jakiegoś budynku i upadłam na podłogę klatki schodowej, wokół byli ludzie. Nagle na piętrze otworzyły się drzwi:

– Tędy, pospieszcie się!

Tak poznałam Wierę i Alaksandra. Przykucnęłam na balkonie ich mieszkania i połączyłam się z Biełsatem przez telefon, by skomentować wydarzenia w relacji na żywo. Wtem mundurowi zaczęli strzelać do mieszkania piętro niżej, było słuchać brzęk tłuczonego szkła. Wybuchy i strzały pod oknami nie ustawały przez kilka godzin. Zgasiliśmy światła i położyliśmy się na podłodze – dziesięcioro przerażonych, obcych sobie ludzi trzymało się za ręce. Nad ranem gospodyni zaparzyła dla mnie mocną herbatę, dała swój szlafrok i pościeliła sofę.

W takim trybie nie da się długo pracować, fizycznie jest to niemożliwe i ósmego dnia protestów straciłam przytomność. Stało się to na placu Niepodległości podczas wiecu, na którym, kipiąc ze złości, przemawiał Łukaszenka. Obudziłam się w ramionach rosłego mężczyzny w cywilnym ubraniu. Niósł mnie przez tłum do karetki pogotowia, u jego pasa wisiała raca… (…)

Zostałam zatrzymana razem z operatorem 12 września podczas transmisji na żywo z Marszu Kobiet. Podjechał bus, wyskoczyli z niego funkcjonariusze OMON-u – wszystko według stałego schematu. Przez 5 godzin kisiliśmy się na komisariacie, rozmawialiśmy ze strażnikami o polityce i stosunku milicji do protestujących. Mundurowi, widząc, że nic z nas nie wyciągną, przestali w ogóle zwracać na nas uwagę i wbili wzrok w swoje telefony. Czekali na rozkazy przełożonych. Potem milicyjną furgonetką z zasłonkami w oknach przewieziono nas do aresztu przy ul. Akreścina. Dwóch konwojentów, obaj bardzo młodzi, patrzyło na mnie bykiem, jak na egzotyczne zwierzę. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i zapytał, dlaczego nie zostałam w domu.

– Czy zdaje pan sobie sprawę, że wszyscy nienawidzą teraz milicji? – zmieniam temat.

– A za co?

– Bo od was ludzie wracają cali w sińcach.

– Mieliśmy patrzeć, jak rzucają koktajlami Mołotowa w funkcjonariuszy?!

– Gdybyście nie zaczęli używać tego specjalnego sprzętu i nie strzelali do protestujących, nikt by was nie tknął. Nie chce pan zrezygnować z pracy w organach ścigania? Są programy wsparcia, dadzą pieniądze, zapewnią mieszkanie…

Przy słowie „mieszkanie” uniósł brwi z zainteresowaniem.

– Naprawdę? Dadzą mieszkanie?

Najwyraźniej to ważny czynnik.

Jedzenie w areszcie na Akreścina to szczególna „przyjemność”. Połykam kilka łyżek lepkiego śluzu, który tutaj nazywa się „owsianką”, ale mam odruch wymiotny. Do czasu, kiedy dostanę paczkę, planuję jeść tylko szary chleb namoczony w wodzie. Jeśli trzyma się chleb w ustach przez długi czas, to wydaje się słodki.

Ogólne osłabienie sprawia, że znów jestem senna. Czas do obiadu upływa niepostrzeżenie.

– Zupa, dziewczyny! Mamy rybny dzień! – pani roznosząca jedzenie stuka miskami w korytarzu.

Przede mną pojawia się znowu dziwna papka, sina kiełbasa i niewyobrażalnie kwaśna kapusta. Może po tygodniu głodu zjadłbym wszystko do czysta. Na razie tknęłam tylko kapustę. Nie spędziła w żołądku zbyt wiele czasu.

Książkę (e-book) z relacjami dziennikarzy białoruskich, pt. „Jestem dziennikarzem. Dlaczego mnie bijecie?” można bezpłatnie pobrać na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich sdp.pl.

Cały artykuł Kaciaryny Andrejewej pt. „Reportaż ze skrępowanymi rękami” znajduje się na s. 11 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Kaciaryny Andrejewej pt. „Reportaż ze skrępowanymi rękami” na s. 11 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Białoruś: 300 zatrzymanych w 127 dzień protestów

W niedzielę minął 127 dzień protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim. Dane milicji mówią o 300 zatrzymanych. Sviatlana Cichanoŭskaja rozpoczęła wizytę w Berlinie.

300 zatrzymanych w 127 dzień protestów, podaje białoruska milicja po kolejnym dniu manifestacji na Białorusi. W niedzielę minął 127 dzień protestów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim i przemocy na Białorusi.

Akcje protestów miały formę marszów w różnych dzielnicach Mińska i wielu innych białoruskich miast. Marsze były przeprowadzone pod nazwą „Marszu Ludowego Oskarżenia”.

Zamaskowani funkcjonariusze próbowali wyłapywać protestujących.W wielu miejscach natrafiali jednak na opór i byli zmuszeni odstępować od działań.

Wiemy, że białoruscy milicjanci przechodzą coraz częściej na stronę protestujących, o czym mowa była w sobotnim Programie Wschodnim.

Pomimo tego, oficjalne dane milicji mówią o 300 zatrzymanych w 127 dzień protestów. Pod Mińskiem zatrzymano całą klasę uczniów, którzy brali udział w próbie maturalnego walca. Dzieci zwolniono dopiero po przewiezieniu na komisariat.

Po raz pierwszy od 18 tygodni władze nie ograniczały w niedzielę dostępu do internetu.

Sviatlana Cichanoŭskaja rozpoczęła wizytę w Niemczech

Sviatlana Cichanoŭskaja 13 stycznia rozpoczęła wizytę w  Niemczech.

W Berlinie spotkała się z laureatką Nagrody Nobla Sviatlaną Alieksijevič. Rozmawiały o tym, jak można wesprzeć Białorusinów w  walce o wolność. Alieksijevič stwierdziła również, że ​​zbiera materiały do ​​nowej książki – opowieści bohaterów obecnej rewolucji.

Wieczorem Cichanoŭskaja wzięła udział w akcji wspierającej protestujących w Mińsku i na całej Białorusi, zorganizowanej przez białoruską diasporę w Berlinie. W akcji uczestniczyło około 300 osób.

Dzisiaj (14 grudnia 2020r.) Sviatlana Cichanoŭskaja spotka się z prezydentem Niemiec Frank-Walter Steinmeierem.


W Radiu Wnet wydarzenia z Białorusi można śledzić w „Wiadomościach” oraz w audycjach „Świt Wolności” (5h-6h) i „Białoruskie Noce” (23h-02h).

 

 

Były milicjant: Dostaliśmy rozkaz zabrać urny wyborcze i wraz z komisją wyborczą dostarczyć do Administracji Rejonowej

Od "rewolucji godności" upłynęły dwa lata

Były białoruski milicjant mówi o początkach protestów powyborczych, działaniach białoruskiej milicji i swojej ucieczce z kraju. Radiu Wnet mówi też o ewidentnych fałszerstwach wyborczych.

 

9 sierpnia tysiące demonstrantów z całej Białorusi wyszło na ulice swoich miast, by wyrazić sprzeciw wobec wyników wyborów prezydenckich. Białoruskie służby użyły siły, a setki demonstrantów zostało dotkliwie pobitych, co najmniej jeden z nich zginął.

Radiu Wnet udało się dotrzeć do byłego milicjanta (ze względu na bezpieczeństwo nie możemy podać jego imienia i nazwiska), który zrezygnował z pracy z powodu brutalności innych funkcjonariuszy. W czasie wyborów, gość „Świtu Wolności” był świadkiem fałszowania głosów.

 

„Dostaliśmy rozkaz zabrać urny wyborcze i wraz z komisją wyborczą dostarczyć do Administracji Rejonowej”

 

 

Protesty na Białorusi po wyborach nasilały się. Pododdział naszego rozmówcy nie brał udziału w  tłumieniu protestów, a milicjanci starali się utrzymywać porządek. Był on jednak świadkiem jak inny oddział milicji dokonywał brutalnych zatrzymań przy pomniku zabitego demonstranta.

„Następnego dnia, przyszedłem do pracy, oddałem swoje dokumenty i powiedziałem, że więcej nie przyjdę do pracy, ponieważ nie mogę wykonywać podobnych rozkazów” – Mówił Radiu Wnet były białoruski funkcjonariusz.

 

 

Były milicjant podjął decyzję o emigracji. Doradzono mu, aby jak najszybciej wyjechał z kraju, dopóki nie zostanie przeciwko niemu wytoczony proces karny. Tak się bowiem dzieje w stosunku do każdego funkcjonariusza milicji na Białorusi, który odchodzi ze służby.


W radiu Wnet informacje z Białorusi podajemy na bieżąco. Mogą państwo słuchać audycji „Białoruskie Noce” (23h – 02h), oraz „Świt Wolności” (05h – 06h) – 87,8 Warszawa; 95,2 Kraków; 96,8 Wrocław oraz 103,8 Wilno (Radio Znad Willi).