Profesor Zdzisław Krasnodębski w Poranku WNET: Głęboka rekonstrukcja to szansa na prowadzenie sprawniejszych rządów

Zdaniem posła do Parlamentu Europejskiego zmiana na fotelu premiera mogłaby wpłynąć na jeszcze sprawniejszą pracę rządu PiS, a premier Beata Szydło powinna działać w polityce europejskiej.

 

Gościem Poranka Wnet był profesor Zdzisław Krasnodębski, poseł do Parlamentu Europejskiego reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość. Nasz rozmówca odniósł się do wczorajszej decyzji unijnych ministrów pracy, którzy przyjęli proponowane przez Francję propozycje radykalnego ograniczenia możliwości delegowania pracowników. Maksymalny czas delegowania zostanie ograniczony do 12 miesięcy, a delegowany pracownik będzie musiał otrzymywać wynagrodzenie minimalne obowiązujące w kraju, w którym wykonuje zlecenie. Opłacane powinien mieć też wszystkie składki zabezpieczenia socjalnego. Obowiązywać będą również układy zbiorowe pracy z miejsca wykonywania pracy przez delegowanego pracownika.

– Cała ta sprawa jest bardzo komentowana, że jest to pierwszy sukces Macrona, a z drugiej strony jest wrażenie, że bardzo coś chciano oddać prezydentowi Francji, a najłatwiej było oddać interesy Europy Środkowej – powiedział gość Poranka WNET o wczorajszej decyzji Rady Unii Europejskiej.

W trakcie negocjacji część krajów naszego regionu, w tym Czechy i Słowacja, ostatecznie przyjęły francuskie propozycje, łamiąc solidarność Grupy Wyszehradzkiej. Zdaniem Zdzisława Krasnodębskiego nie jest to istotny cios w politykę europejską polskiego rządu. To nie jest tylko opowieść o silnej i spójnej polityce Europy Środkowej – uważa profesor. Według niego „są też różne interesy i też kraje Grupy Wyszehradzkiej różnią się stopniem determinacji w obronie konkretnych z nich. W sprawie kwestii pracowników delegowanych Polska, Węgry i dwa kraje bałtyckie bardzo mocno walczyły do końca.

Prof. Krasnodębski uważa, że działania Paryża w polityce europejskiej mogą doprowadzić do erozji ekonomicznej wspólnoty w ramach UE: – Różne kraje są bardzo wspaniałomyślne, jeśli chodzi o imigrację zewnętrzną, a zaczęły, zwalczając mobilność wewnętrzną pod hasłem obrony praw socjalnych. Choć prawie wszyscy eksperci mówią, że nie ma mowy o jakimś dumpingu socjalnym, to pokazuje czysty populizm polityki Marcona.

– Prezydent Francji występuje przeciwko dotychczasowym zasadom, które mówiły, żeby zwiększać przepływ usług i mobilności pracowników. A polityka Macrona to tak naprawdę protekcjonizm. Tak jak nie ma jednolitego rynku usług w UE, ponieważ to nie służy najsilniejszym krajom – podkreślił prof. Zdzisław Krasnodębski.

[related id=42974]Gość Poranka Wnet powiedział, że coraz częściej to kraje naszego regionu proponują rozwiązania zwiększające spoistość Unii: – To Polska zgłasza propozycje liberalizacji, chociażby usług cyfrowych, przy silnym oporze płynącym z Niemiec. Sprawa pracowników delegowanych jest bardzo charakterystyczna. My chcemy, aby poprawiał się standard tych pracowników, ale nie chodzi o to, aby ujednolicać cały rynek pracy.

Profesor Zdzisław Krasnodębski odniósł się również do spekulacji na temat rekonstrukcji gabinetu premier Beaty Szydło: – Celem jest jak najsprawniejsze rządzenie, a osoby są drugorzędne. Krążą takie informacje, że występuje klincz między ministerstwami i że należałoby dynamiczniej rozwiązywać tego rodzaju wątpliwości. Pani premier, gdyby nastąpiła taka zmiana, będzie dalej odgrywać ważną rolę – mówi się o polityce europejskiej.

– Ponieważ mijają dwa lata, trzeba dokonać wnikliwej oceny pracy. Rekonstrukcja byłaby korzystna ze względu na jakość rządzenia. I to nie tylko wymiana ministrów, ale głębsza zmiana, także może z wymianą kapitana – podkreślił Zdzisław Krasnodębski.

ŁAJ

Rozmowa z prof. Zdzisławem Krasnodębskim miała miejsce w części pierwszej dzisiejszego Poranka WNET.

Niepokoi mnie retoryka premier Beaty Szydło. Programy społeczne nie mogą być napędem gospodarki / Bronisław Wildstein

Im więcej pieniędzy wydamy na programy społeczne, tym gospodarka będzie się lepiej rozwijać – to niebezpieczny chwyt retoryczny, bo miesza ludziom w głowach. Czy ten zarzut uzasadnia zmianę premiera?

W najnowszym tygodniku „Sieci prawdy” (d. „wSieci”) Robert Mazurek i Igor Zalewski donoszą, że w listopadzie ma nastąpić rekonstrukcja rządu, w tym również na stanowisku premiera (w Radiu WNET mówiliśmy o tym w przeglądzie prasy). Goszczący w Poranku WNET publicysta tego tygodnika przyznał, że istnieją w PiS wpływowi ludzie i wpływowe grupy, które uważają, że byłoby dobrze, żeby bezpośredni ster rządów objął Jarosław Kaczyński.

Choć premier Beata Szydło bardzo dobrze wypada w relacjach międzyludzkich i jest lubiana, to pojawiają się pytania, czy optymalnie sprawuje swoją funkcję, i wątpliwości, czy jej nie wymienić. Logiczne wydawałoby się, że jeśli tak, to na Jarosława Kaczyńskiego. Do tej roli mógłby nadawać się też Mateusz Morawiecki, który – zdaniem Bronisława Wildsteina – bardzo dobrze zarządza gospodarką. Generalnie zmiany w rządzie to „kwestia domniemań, pytań, ścierania się rozmaitych poglądów i aspiracji”. [related id=42944 ]

Jeśli chodzi o ocenę rządów Beaty Szydło, to Bronisław Wildstein stwierdził, że niepokoi go jej retoryka. Kiedy pani premier mówi, że gospodarka rozwija się dzięki programom społecznym, to – jak powiedział gość dzisiejszego Poranka – włos jeży się na głowie. Znaczy to bowiem, że im więcej pieniędzy wydamy na programy społeczne, tym gospodarka będzie się lepiej rozwijać. Jest to chwyt retoryczny, ale „niebezpieczny, bo miesza ludziom w głowach”. Programy 500+ czy Mieszkanie+ są uzasadnione społecznie, mogą nawet na krótką metę pobudzić gospodarkę, ale nie mogą być jej napędem.

Stosunki między rządem a prezydentem Bronisław Wildstein nazwał sferą napięć i ucierania konsensusu. Rozumie obie strony. Reformę wymiaru sprawiedliwości należy przeprowadzić, gdyż została obiecana w programie wyborczym, a poza tym działanie wymiaru sprawiedliwości jest „największa bolączką w Polsce”. Jest on bowiem wyalienowany, a uważa się za gospodarza polskich spraw, czyniąc pozorem demokrację w Polsce. Brak kontroli wymiaru sprawiedliwości prowadzi do jego degeneracji. Każdy system niekontrolowany się degeneruje. Chodzi o to, żeby reformować struktury i zasady, ale nawet najlepsze pomysły zdegenerują źli wykonawcy.

[related id=42877 side=left]Bronisław Wildstein rozumie stanowisko prezydenta, który uważa, że jedna partia nie powinna mieć zbyt dużo do powiedzenia  – reforma wymiaru sprawiedliwości powinna być przeprowadzana w warunkach większego konsensusu. Jednak osiągnięcie go, według publicysty, jest mało prawdopodobne. Dlatego postuluje, żeby prezydent poszedł na większy kompromis, gdyż już zbyt długo czekamy na reformę.

Gość Poranka skomentował też wizytę w Polsce premiera Turcji. Uważa, że niepotrzebna była tak wielka feta i eksponowanie wizyty. Samo spotkanie z nim nie byłoby niczym złym. Jest to jednak „bardzo ponura figura”. Odpowiada za 150 tysięcy ludzi w więzieniach, tortury, mordy, pacyfikację Kurdów. Nie powinniśmy zrywać stosunków z Turcją, ale też nie powinniśmy „fetować takiego osobnika”. Rezerwa Unii Europejskiej wobec niego jest – zdaniem Bronisława Wildsteina – uzasadniona. Łamanie w Turcji elementarnych praw człowieka powinno powodować otoczenie Erdogana potępieniem na arenie międzynarodowej.

JS

Cała rozmowa jest w czwartej części dzisiejszego Poranka WNET.

 

 

Porozumienie rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy: Zawieszamy protest na okres rozmów z rządem

W godzinach wieczornych lekarze rezydenci zawiesili protest głodowy na czas rozmów z rządem, który tworzy zespół ds. reformy służby zdrowia. Poprosili listownie parę prezydencką o mediację z rządem.

Dziś 12 października w godzinach wieczornych lekarze rezydenci zawiesili na czas rozmów z rządem protest głodowy. Do końca tygodnia w Ministerstwie Zdrowia powstanie zespół, którego powołanie zapowiedziała premier po spotkaniu z rezydentami – poinformowała rzecznik resortu zdrowia Milena Kruszewska. Zespół ma m.in. przygotować rozwiązania i analizy dot. wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Jutro minister Konstanty Radziwiłł wystąpi do właściwych ministerstw, samorządów zawodów medycznych, przedstawicieli strony społecznej (związków zawodowych i organizacji pracodawców), a także podmiotów kształcących lekarzy o wskazanie przedstawicieli, którzy wezmą udział w pracach zespołu.

Kruszewska wskazała, że głównym celem prac zespołu będzie przygotowanie rozwiązań i analiz dotyczących wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Zespół będzie też wypracowywał rozwiązania dotyczące zmian w kształceniu kadr medycznych, a także regulacji ws. wynagrodzeń dla pracowników wykonujących zawody medyczne, w tym dla rezydentów. Zespół ma zakończyć prace do 15 grudnia.

W czwartek w Sejmie minister zdrowia przedstawił informację w sprawie protestu głodowego lekarzy rezydentów, trwającego od 2 października.  Wicepremier Morawiecki zapewniał w wypowiedzi dla Wiadomości TVP, że nakłady na zdrowie w przyszłym roku zostaną znacznie podwyższone i będą rosnąć stale przez najbliższe lata, a będzie to znaczący skok w wydatkach z budżetu państwa.

Na kilka godzin przed ogłoszeniem zawieszenia protestu szefowie Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wystosowali do Andrzeja Dudy i Agaty Kornhauser-Dudy list, w którym przedstawili swoje postulaty. Piszą, że „długie negocjacje z Ministerstwem Zdrowia, również z udziałem mediatora, a następnie rozmowa z Marszałkiem Senatu i w końcu z Panią Premier nie przyniosły oczekiwanych efektów”.  Tłumacząc, że zamiast przedstawienia propozycji konkretnych rozwiązań, w tym zwłaszcza precyzyjnego planu dojścia w ciągu 3 lat do właściwego poziomu finansowania publicznej ochrony zdrowia, usłyszeli od premier propozycję „utworzenia kolejnej komisji, której wynik prac nie jest pewny”.

W dniu wczorajszym odbyło się posiedzenie Komitetu Protestacyjnego Porozumienia Wszystkich Zawodów Medycznych białego personelu, a więc nie tylko lekarzy rezydentów, i zapadła na nim decyzja dotycząca zaostrzenia protestu w całej służbie zdrowia.

– Mamy dużą rezerwę do propozycji rządu – powiedział Jakub Kosikowski, członek zarządu Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, komentując wczorajsze propozycje rządu przedstawione podczas spotkania w Centrum Dialogu. Przypomniał, że rezydenci składali rządowi swoje propozycje już dwa lata temu, jeszcze za poprzedniej koalicji rządowej, a po przejęciu władzy przez PiS zostali zaproszeni do zespołu, który miał opracować zmiany w kształceniu podyplomowym lekarzy podejmujących specjalizację na etatach jako woluntariusze i rezydenci. – Ustalenia tego zespołu zostały utajnione i nie wdrożono ich do tej pory. Rok leżą już odłogiem i dlatego proszę się nie dziwić, że zapewnienia strony rządowej traktujemy ze sceptycyzmem. (…) Kolejny zespół, który coś ma opracować, a my już raz za tej władzy w czymś takim braliśmy udział i to nie przełożyło się na sytuację pacjentów.

Kosikowski zwrócił uwagę, że tuż przed spotkaniem w Centrum Dialogu z premier Beatą Szydło ogłoszono podwyższenie o 40 procent nakładów na wynagrodzenia dla rezydentów.

– To nie oznacza podniesienia pensji, bo rozporządzenie określające wysokość naszych poborów nie zostało zmienione, a to jest podstawa prawna – powiedział przedstawiciel strajkujących rezydentów, który przypomniał, że wysokość uposażeń rezydentów nie zmienia się już od ośmiu lat. W dodatku ta pula nie musi zostać wykorzystana. Jako przykład podał województwo opolskie, gdzie na 34 miejsca specjalizacyjne z chorób wewnętrznych są tylko cztery podania o rezydenturę.

– To jest tak, jak gdybyśmy powiedzieli, że na 500+ przeznaczamy 100 miliardów, a to nic, że wydaliśmy 20 – powiedział Kosikowski, wyjaśniając problem; i dlatego, jak dowodził, nie można powiedzieć, że zmieni to w sposób istotny sytuację pacjentów i pracujących, bo na przykład zostaną wydane 3 miliardy na sprzęt, którego nie będzie miał kto obsługiwać. – Samo mówienie, że damy więcej pieniędzy, jest dla nas mało konkretne.

– Tu nie chodzi o to, by rząd położył na stół jakąś kwotę, bo nie w tym leży problem – powiedział Kosikowski. Jego zdaniem deklaracje tego typu ze strony rządu muszą być poparte rozporządzeniami wykonawczymi, jak chociażby zmianą tego, które dotyczy uposażeń rezydentów, i dopiero wtedy będzie można rozmawiać o konkretach, „bo obietnice to tylko obietnice”.

– Nam zależy, żeby rząd przedstawił jakiś konkretny program na reformę systemu zdrowia, bo mamy wrażenie, że tego pomysłu na program nawet nie ma, a minęły już dwa lata i nie ma fazy realizacji, a dopiero naprędce coś usiłuje się wymyślić – zauważył Kosikowski. – Poważna reforma systemu zdrowia w Polsce, która miałaby powstać w dwa miesiące? (…) Nie da się przeprowadzić w Polsce bezboleśnie reformy systemu zdrowia i nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek rząd był w stanie wprowadzić to na rok czy pół roku przed wyborami.

Po spotkaniu z lekarzami rezydentami premier Beata Szydło mówiła wczoraj: – Zaproponowałam, żebyśmy rozpoczęli prace nad postulatami, które rezydenci zgłosili. W mojej ocenie są one potrzebne i słuszne. Dotyczą zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, zwiększenia wynagrodzeń dla rezydentów oraz dla innych zawodów medycznych.

Zdaniem Kosikowskiego reforma tego typu musi być wprowadzana od początku kadencji rządu, który to będzie przeprowadzał, aby ludzie zauważyli wymierną poprawę i formacja wprowadzająca ją nie zebrała tylko odium okresu przejściowego.

– Minister Radziwiłł nie jest w stanie nic zrobić bez ministra Morawieckiego (…) i nie ma pola do popisu przy środkach, które ma, bo od mieszania łyżeczką herbaty nie stanie się ona słodsza – powiedział Kosikowski.

Premier Szydło, wyjaśniając uzgodnienia na wczorajszym spotkaniu w Centrum Dialogu, powiedziała, że jej oferta polega na tym, że powołany zostanie zespół, w którym razem będą pracować przedstawiciele rządu, rezydentów i środowisk medycznych. Zapewniała wczoraj, że rezydenci zgodzili się na „danie czasu” stronie rządowej i sobie do 15 grudnia, „żeby odpowiedzieć na trzy pytania i wypracować rozwiązania”, które mają być systemową zmianą, dotyczącą wszystkich zawodów medycznych. „Nie może być tak, że zmiany dotyczą tylko jednej grupy” – powiedziała wczoraj premier w rozmowie z portalem „wPolityce”. Przypomniała, że projekt wzrostu nakładów na służbę zdrowia zakłada, że do 2025 roku nakłady będą wynosiły 6 proc. PKB. Rezydenci są jednak innego zdania.

Lekarze prowadzą protest w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Po wieczornych rozmowach z przedstawicielami rezydentów minister Radziwiłł odwiedził prowadzących głodówkę w szpitalu.

Protestujący lekarze domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Kolejnymi postulatami są: zmniejszenie biurokracji, skrócenie kolejek, zwiększenie liczby pracowników medycznych, poprawa warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń. Lekarzy wspierają przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy.

 

MoRo

Szef Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy: Z pustego i Salomon nie naleje

Życzę wszystkim, aby dzisiejsze rozmowy były owocne, bo to może być moment przełomowy w systemie ochrony zdrowia – powiedział Krzysztof Hałabuz, który dziś o 13 podjął negocjacje z premier Szydło.

Dzisiaj od godziny 8.00  zawieszono protest głodowy lekarzy rezydentów do czasu spotkania z premier Beatą Szydło, które ma się odbyć się o godz. 13 w Centrum Dialogu Społecznego. To wynik wczorajszego wieczornego spotkania rezydentów z marszałkiem Sejmu Sebastianem Karczewskim oraz ministrem Kowalczykiem w rektoracie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W jego trakcie ustalono, że warunkiem spotkania z premier Beatą Szydło jest chociażby czasowe zawieszenie protestu.

– Wcześniej była mowa, że pani premier Szydło spotka się z nami  pod warunkiem zakończenia protestu, tak że, jak widać, negocjacje nasze trwają. Nic nie jest jeszcze przesądzone i jesteśmy optymistami, bo uważamy, że ten kompromis uda się wypracować – powiedział Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Przypomniał, że protest głodowy lekarzy rezydentów trwa już od 10 dni i odbywa się w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Prowadzi go 20 rezydentów. Trzy dni temu zostały zawieszone rozmowy z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem, „ponieważ nie można z nim było dojść do porozumienia w żaden sposób. Dlatego poprosiliśmy o rozmowę z panią premier Beatą Szydło”.

Główny postulat związany z protestem głodowym lekarzy rezydentów to wzrost nakładów finansowych na ochronę zdrowia.

– Chodzi nam o dojście do poziomu minimalnego nakładów na ochronę zdrowia sugerowanych przez Światową Organizację Zdrowia to jest 6,7 PKB. Ostatnie zapewnienia rządu mówiły o dojściu do 6 procent PKB w 2020 roku. Nasz postulat to 6,8 procent PKB w trzy lata – powiedział Krzysztof Hałabuz, który uważa, że porozumienia z rządem w tej sprawie zostanie osiągnięte i dlatego protest zostaje zawieszony.

Postulaty dotyczące bezpośrednio lekarzy i sposobu kształcenia rezydentów jego zdaniem zaowocują przede wszystkim skróceniem kolejek,  „czyli poprawą systemu w kierunku dobra pacjenta”.

– Chodzi nam również o poprawę warunków pracy i płacy pracowników medycznych tak, aby jakość leczenia w Polsce uległa poprawie, a to wiąże się z podniesieniem nakładów, bo jak wiadomo, z pustego i Salomon nie naleje – podsumował Hałabuz. – Życzę wszystkim, aby nasze dzisiejsze rozmowy były owocne, bo to może być moment przełomowy w systemie ochrony zdrowia.

MoRo

 

Premierzy Polski i Węgier: droga, którą obraliśmy w sprawie migracji okazała się słuszna

Przyszłość zależy od tego, jak w UE dogadają się kraje imigranckie i nieimigranckie twierdzi premier Węgier Viktor Orban. Droga obrana przez oba kraje w kwestii nielegalnej migracji jest słuszna.

W piątek w Warszawie z oficjalną wizyta przebywał szef węgierskiego rządu, który przed południem spotkał się z premier Szydło.

Podczas wspólnej konferencji prasowej Szydło poinformowała, że podczas spotkania poruszono m.in. kwestie wspólnych planów na najbliższe tygodnie i miesiące. „To są oczywiście plany związane z agendą unijną, ale rozmawialiśmy również o przyszłości Grupy Wyszehradzkiej. Zgodziliśmy się, co do tego, że jest to format niezwykle istotny, zarówno dla naszych państw, jak i dla naszego regionu” – powiedziała premier.

Podkreśliła, że z premierem Orbanem potwierdzili wspólne stanowisko Warszawy i Budapesztu w „tak kluczowych” sprawach, jak bezpieczeństwo, czy sposoby radzenia sobie z kryzysem migracyjnym. „Obrana przez nasze rządy droga w kwestii nielegalnej migracji okazała się słuszna. Przyjmujemy do wiadomości werdykty europejskich sądów, jednak główną wytyczną naszych działań musi być bezpieczeństwo naszych obywateli” – wskazała Szydło.

Zapewniła, że Polska i Węgry popierają działania Unii Europejskiej na rzecz państw „podlegających największej presji migracyjnej oraz zwalczania pierwotnych przyczyn migracji”.

Szydło powiedziała, że na spotkaniu z Orbanem omówili też bieżącą agendę europejską, podkreślając, iż cieszy ją wspólne polsko-węgierskie stanowisko ws. unijnych przepisów dot. delegowania pracowników. „Przypomnę, że Grupa Wyszehradzka przedłożyła tutaj wspólne stanowisko. Postrzegamy jednakowo konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty oraz wyzwania dotyczącego przyszłej perspektywy finansowej UE. Podobną wagę przywiązujemy również do kwestii związanych z jednolitym unijnym rynkiem” – powiedziała polska premier.

„Jeśli chodzi o wyzwania związane z dyrektywą o delegowaniu pracowników, liczymy na osiągniecie kompromisowych rozwiązań, uwzględniających interesy przedsiębiorców z naszego regionu. Niezmiennie opowiadamy się za szczególnym podejściem do sektora transportu drogowego. Przewoźnicy z państw naszego regionu nie mogą być ofiarą wprowadzanych zmian” – podkreśliła Szydło.

W 2016 roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Przeciwnikami wprowadzania zmian do dyrektywy są, obok Polski, niektóre państwa Europy Środkowej i Wschodniej.

Szefowa polskiego rządu poinformowała jednocześnie, że w czasie rozmów podziękowała Orbanowi za „dobrą i intensywną” węgierską prezydencję w ramach Grupy Wyszehradzkiej. „Dla nas jest to format niezmiernie ważny, pozostaje areną możliwie najściślejszej współpracy w naszym regionie Europy” – podkreśliła.

Życzyła też powodzenia prezydencji węgierskiej w dalszym koordynowaniu prac Grupy Wyszehradzkiej. „Przed nami w nadchodzących miesiącach wiele wyzwań, wiele pracy, dlatego wasz sukces będzie sukcesem wspólnym nas wszystkich” – podkreśliła Szydło.

Z kolei premier Węgier, odnosząc się do kwestii migracji stwierdził, że w Europie nastała nowa sytuacja, w której bardzo wyraźnie widać, że kraje dzielą się na dwie grupy. „Z jednej strony mamy do czynienia z państwami, które już są krajami imigranckimi” – zaznaczył. „Mamy (też) drugą grupę krajów, które nie chcą się stać krajami imigranckimi, które problemy demograficzne chcą rozwiązać przez politykę prorodzinną, pobudzając gospodarkę i nie chcą dać pola dla imigracji” – dodał.

Ocenił, że przyszłość Europy zależy od tego, jak w UE dogadają się ze sobą te dwie grupy: kraje imigranckie i nieimigranckie.

Orban odniósł się też do sprawy wszczętej przez Komisję Europejską procedury praworządności wobec Polski. „To, co się dzieje wobec Polski teraz w UE, to jest brak szacunku. To nie jest tylko błąd polityczny, to nie jest tylko niegodne, ale to jest brak szacunku. Uważam, że z Polską należy rozmawiać z szacunkiem, tak jak to jest napisane w traktacie” – oświadczył Orban.

W ocenie Orbana, „podważanie praworządności w Polsce ma charakter polityczny”. „To wygląda jak jakaś inkwizycja. Węgrzy nigdy nie przystaną na takie postępowanie, będą solidarni wobec wszystkich, wobec których takie procedury będą uruchamiane. Nie możemy przystać na podwójną miarę” – przekonywał.

Polityk dodał, że wysłuchał argumentacji premier Szydło nt. praworządności w Polsce. „Stwierdziłem, że krytyki UE o zgwałcenie praworządności w Polsce są bezpodstawne. Węgry sprzeciwiają się, żeby wobec jakiegokolwiek państwa były stawiane takie zarzuty” – podkreślił.

Premier Węgier ocenił ponadto, że Polska to jeden z krajów o „największym sukcesie w Unii Europejskiej”. Chwalił Polskę za dobre wyniki w dziedzinie ekonomii, kultury i nauki. „Możemy powiedzieć, że Unia Europejska byłaby o wiele biedniejsza bez Polski (…) Wyniki gospodarcze Polski, to jak lokomotywa dla całej Unii” – przekonywał. Zaznaczył jednocześnie, że w tej dziedzinie Węgry „depczą Polsce po piętach”.

Orban podkreślał też, że Polska i Węgry miały i mają bardzo udaną współpracę gospodarczą i będą ją jeszcze rozwijać. „Rozmawialiśmy z premier Szydło o tym, że koniecznie chcielibyśmy uruchomić w następnym okresie kilka dużych polsko-węgierskich projektów. Jeżeli pozostałe kraje V4 się przyłączą, chętnie ich powitamy” – powiedział Orban. Zaznaczył, że chodzi mu o projekty o „dużej wadze ekonomicznej”.

Podczas spotkania – jak mówił Orban – poruszono też temat przyszłości Europy. Jak stwierdził Polska i Węgry upatrują fundamentu UE we współpracy i wzajemnym szacunku między krajami członkowskimi UE. „Stanowisko Polski i Węgier jest takie, że my potrzebujemy takiej Unii Europejskiej, która nie będzie umożliwiać instytucjom unijnym, szczególnie Komisji Europejskiej, by tak podstępnie odbierały kolejne prawa poszczególnym państwom” – powiedział premier Węgier.

„My mówimy: mniej Brukseli, więcej państw narodowych – tak chcemy widzieć Europę w następnych dekadach” – oświadczył premier Węgier. „To nasze stanowisko jest powodem, dla którego ktoś sobie upatrzył teraz Polskę i uruchamia się ataki polityczne” – ocenił.

PAP/MoRo

Premier: Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „nie odrobiliśmy do dziś”

W moim przekonaniu reparacje wojenne się Polsce należą i polskie państwo ma prawo się o nie upominać; jesteśmy gotowi do tego, żeby takie postępowanie prowadzić – powiedziała premier Beata Szydło.

Beata Szydło została spytana w radiu RMF o stanowisko rządku ws. reparacji. Premier odparła, że oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie będzie wyrażone wtedy, gdy zostanie podjęta „decyzja polityczna, że będziemy występować o reparacje”.

„W moim przekonaniu Polsce się to należy. Polskie państwo ma prawo upominać się i jesteśmy przygotowani do tego, żeby takie postępowanie prowadzić” – zadeklarowała szefowa rządu. Jak mówiła, obecnie w tej sprawie „trwają prace na poziomie parlamentarnym”. Dodała, że „dyskusja o ważnych tematach zawsze rozpoczyna się na poziomie politycznym”.

[related id=36628]Premier przypomniała, że Polska była ofiarą II wojny światowej, a po jej zakończeniu – jak mówiła – za zgodą państw Europy Zachodniej „została oddana pod reżim systemu komunistycznego”. „Z tego powodu jesteśmy dzisiaj państwem, które musi nadrabiać te zaległości” – zauważyła szefowa rządu. „Chcemy móc rozmawiać o sprawiedliwości, która się polskiemu państwu należy” – oświadczyła premier

Szef PiS Jarosław Kaczyński podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś”. W podobnym tonie wypowiadał się też minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który stwierdził, że z punktu widzenia prawnego bezdyskusyjnie Niemcy winne są Polsce reparacje, a państwo polskie nigdy nie zrzekło się praw do odszkodowania za straty wojenne.

W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.

Sprawa uzyskania reparacji od Niemiec za zniszczenia dokonane przez Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej jest niejednoznaczna. 23 sierpnia 1953 r. PRL zrzekła się formalnie roszczeń od NRD, jednak skuteczność tego aktu jest kwestionowana przez niektórych politologów i prawników.

PAP/MoRo

Michał Karnowski: Konflikt na linii prezydent – obóz rządzący jest realny. Marginalizacja opozycji postępuje

Dzień 71. z 80/ Tyniec/ 63. kilometr Wisły / Jakkolwiek na to spojrzeć, jest to pęknięcie i jesień będzie czasem, w którym obydwie strony będą badały, ile mają realnej siły – przewiduje Karnowski.

[related id=36998]- Nadchodzący sezon polityczny będzie interesujący i inny niż wszystkie – twierdzi Michał Karnowski. Istotną zmianą według niego jest fakt, że w kalendarzu praktycznie nieuwzględniana jest opozycja, „tak jakby nie była w stanie już nic powiedzieć”. Zwrócił uwagę, że w rankingu nieufności opozycyjny lider Grzegorz Schetyna poszybował „gdzieś bardzo, bardzo w górę” i znalazł się wśród grona najbardziej nielubianych polityków, co jest bardzo dobrym podsumowaniem mijających dwóch lat pod rządami PiS.

– Punkt ciężkości istoty polityki, wagi pewnego sporu przenosi się na dyskusję pomiędzy ośrodkiem prezydenckim a ośrodkiem parlamentarnym – ocenił dziennikarz, który zdaje sobie sprawę z nadziei, jakie pojawiają się w obozie szeroko pojętej prawicy, że sytuacja ta jest „udawana i takiego sporu nie ma”.

– Też bym wolał, żeby to był konflikt ograniczony, ale moim zdaniem nie jest on ograniczony. To jest poważny konflikt polityczny, w którym prezydent Andrzej Duda zdecydował się na pełne zerwanie z obozem  rządzącym – powiedział rozmówca Antoniego Opalińskiego. Jego zdaniem świadczy o tym chociażby ton wypowiedzi prezydenta, „który stał się recenzentem PiS-u”, co dominuje w jego wystąpieniach politycznych.

Zdaniem publicysty może być tak, że PiS nie „dał przestrzeni nie dał tlenu” prezydentowi i dlatego to tak się potoczyło.

– Jakkolwiek byśmy na to spojrzeli, jest to pęknięcie i jesień będzie czasem, w którym obydwie strony będą badały, ile mają realnej siły – powiedział Michał Karnowski. – Jedno jest w tym wszystkim niepokojące; wydaje się, że misja reformy sądownictwa oddala się maksymalnie i niestety trochę jest tak, jakby weta pana prezydenta wyznaczyły granicę, do której można zmienić system III RP.

[related id=37045]Dziennikarz zwrócił uwagę na to, że reforma sądownictwa była po raz pierwszy, w ramach konstytucji, realną próbą ustrojowej reformy państwa, a nie tylko wymiany kadr, prób łączenia jakichś instytucji. „Tutaj weto prezydenckie powiedziało STOP i – sądów to już zmieniać nie wolno, nawet jeżeli wygrało się tak zdecydowanie wybory. Obym się mylił, ale ja tych ustaw na razie w realu nie widzę.”

W audycji również refleksje i zapowiedzi szczególnie polecanych imprez na  Forum Ekonomicznym w Krynicy, a także kulisy wyboru premier Beaty Szydło na Człowieka Roku XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy, gdzie jej kandydatura rywalizowała z branym również pod uwagę wicepremierem Mateuszem Morawieckim.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Rozmowa z Michałem Karnowskim w części szóstej Poranka WNET.

Premier Beata Szydło Człowiekiem Roku XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy. „To początek drogi, przed nami długa praca”

Premier Beata Szydło została we wtorek uhonorowana nagrodą Człowieka Roku przez XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy. Nie ma w rządzie ministra, który nie ma się czym poszczycić – mówiła premier.

[related id=37022]Beata Szydło odebrała we wtorek z rąk marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nagrodę Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy. „Dziękuję bardzo serdecznie biało-czerwonej drużynie, która zwyciężyła” – mówiła we wtorek Szydło.

Dziękowała wszystkim, którzy „pracują bardzo ciężko wprowadzając w życie program, który wybrali Polacy”. „To przecież wyborcy obdarzyli nas zaufaniem, powiedzieli: spróbujcie, my wam ufamy, zrealizujcie to, o czym mówicie” – dodała szefowa rządu.

„Naszym wielkim zobowiązaniem jest to, żeby ten projekt doprowadzić do końca. Ale żeby tak się stało ta drużyna musi cały czas być razem, musimy konsekwentnie i z uporem dążyć do tego, do czego się zobowiązaliśmy” – oświadczyła premier. „Dziękuję moim koleżankom i kolegom ministrom” – podkreśliła Szydło.

„Mogę śmiało powiedzieć, że nie ma w rządzie w tej chwili ministra, który nie ma się czym poszczycić. Wszystkie resorty wspaniale pracują i dzięki temu możemy powiedzieć, że tak dużo dobrego się dzieje” – stwierdziła szefowa rządu. Szczególne podziękowanie skierowała do wicepremiera, ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego, za Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju.

[related id=37018]„Myśmy poszli po to z tym programem, żeby zmienić życie zwykłych Polaków, żeby dać poczucie godnego życia. To jest ogromna rola (minister rodziny, pracy i polityki społecznej) Elżbiety Rafalskiej. Program 500 Plus, który okazał się rewolucyjnym, nie dlatego, że jest to program pomocowy. On zmienił faktycznie życie wielu polskich rodzin” – mówiła Szydło. Dodała, że program Rodzina 500 Plus jest także programem napędzającym polską gospodarkę.

Premier dziękowała także szefowi resortu energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu i wiceministrowi resortu Grzegorzowi Tobiszowskiemu za „uratowanie polskiego górnictwa”. Skierowała także podziękowania do wszystkich, którzy pracują w różnych instytucjach w całej Polsce, wprowadzając w życie projekt dobrej zmiany.

„Musimy pamiętać, że to jest zaledwie początek drogi, a przed nami długa praca. Najważniejsze to, co pozostaje do zrealizowania” – wskazywała Szydło. „To jest moja rola, żeby ta drużyna cały czas była razem” – dodała. „Jeżeli do końca pozostaniemy biało-czerwoną drużyną, to zwyciężymy, a to zwycięstwo będzie oznaczało rozwój Polski, dobre życie w bezpiecznej Polsce polskich rodzin” – podkreśliła premier.

Premier podkreśliła, że przyjeżdżała na Forum Ekonomiczne w Krynicy w różnych rolach jako samorządowiec i parlamentarzysta.

„Za każdym razem, kiedy tutaj przyjeżdżałam widziałam i słyszałam dyskusje o Polsce, o Europie, o tym co zrobić, jak zrobić, żeby wszystkim nam żyło się po prostu lepiej, żebyśmy byli państwem, które jest w awangardzie nowoczesnej Europy” – powiedziała premier.

Szefowa rządu wyraziła nadzieję, że Forum Ekonomiczne w Krynicy będzie łączyć wszystkich w dyskusji o przyszłości, która ma być „bezpieczna i dawać poczucie satysfakcji młodym Polakom”.

„Możemy się różnić, możemy mieć różne zdania, możemy mieć różne poglądy, bo jest to rzeczą naturalną, ale powinna nas łączyć Polska. Myślę, że każdy z nas siedzących tutaj na sali ma takie przekonanie, że właśnie to są bardzo ważne momenty, chwile w życiu naszego narodu, że zmieniamy Polskę, po to, by Polakom lepiej się żyło, byśmy byli zadowoleni z tego miejsca na ziemi, w którym żyjemy” – mówiła szefowa rządu.

Premier podziękowała również założycielowi Forum Ekonomicznego w Krynicy Zygmuntowi Berdychowskiemu.

Dodała, że 5 września jest dla niej szczególną datą także ze względów prywatnych. „Chcę podziękować osobie, dla której ta data jest tak samo ważna jak dla mnie, bo to dzięki mojej rodzinie, dzięki miejscu na ziemi, które mam jestem tym, kim jestem” – podkreśliła premier Szydło.

Rada Programowa Forum Ekonomicznego przyznaje nagrodę Człowieka Roku wybitnym osobom, które swoją postawą i dokonaniami wywarły największy wpływ na bieg spraw w Europie Środkowowschodniej.

W poprzednich latach tytuł Człowieka Roku trafił do m.in.: papieża Jana Pawła II, Jarosława Kaczyńskiego czy premiera Węgier Viktora Orbana.

PAP/MoRo

Początek roku szkolnego 2017/2018. Premier: polska szkoła ma być nowoczesna, ale też czerpać z tradycji narodu polskiego

Reformę edukacji wprowadzamy po to, by polska szkoła była szkołą ambitną, otwartą, nowoczesną, ale też taką, która czerpie z tradycji i kultury polskiego narodu – mówiła premier Beata Szydło.

Premier Szydło rozpoczynając rok szkolny 2017/2018 w Dobrzechowie k. Strzyżowa na Podkarpaciu zapowiedziała, że pensje nauczycieli wzrosną w ciągu trzech lat o 15 proc. Pierwsza podwyżka ma nastąpić 1 kwietnia 2018, druga – 1 stycznia 2019, trzecia 1 stycznia 2020.

W swoim wystąpieniu premier mówiła o wprowadzanej reformie edukacji. Zgodnie z nią w obecna struktura szkół będzie stopniowo zmieniana. Docelowo będzie obejmować: 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie liceum, 5-letnie technikum, 3-letnią szkołę branżową I stopnia, 2-letnią szkołę branżową II stopnia. Zmiany zaczynają się wraz z nowym rokiem szkolnym 2017/2018 – uczniowie, którzy w czerwcu skończyli VI klasę zamiast do I klasy gimnazjum poszli do VII klasy. Ruszyły też szkoły branżowe I stopnia, które wchodzą w miejsce zasadniczych szkół zawodowych.

Podczas inauguracji roku szkolnego premier podkreśliła, że uczniowie wracają z wakacji do „nieco innej szkoły”, niż ta, którą żegnali w czerwcu.

„Dzisiaj rozpoczynamy nowy rok szkolny i rozpoczynamy też reformę oświaty” – powiedziała Szydło, zaznaczając, że zmiany w edukacji były konsultowane z samorządowcami, pedagogami, środowiskami oświatowymi, ekspertami i rodzicami. „I tym wszystkim państwu, którzy braliście udział w tych konsultacjach, zgłaszaliście swoje uwagi, chcę za to bardzo serdecznie podziękować” – dodała szefowa rządu.

Przekonywała, że rząd wprowadza obecną reformę po to, by „sprostać wyzwaniom współczesności, by polska szkoła była szkołą ambitną, otwartą, nowoczesną”, ale też szkołą, która czerpie z tradycji i kultury polskiego narodu; szkołą, która dobrze przygotowuje młodzież i dzieci do wyzwań, które przed nimi stoją” – powiedziała Szydło. „Po to przygotowaliśmy właśnie reformę, która taką dobrą szkołę dla naszej młodzież dzisiaj otwiera” – zaznaczyła szefowa rządu.

Premier podkreśliła, że polska szkoła dzięki reformie „będzie szkołą, w której każdy musi znaleźć równe szanse bez względu na to, skąd pochodzi, gdzie mieszka, jakie są możliwości materialne jego rodziców”. „Każdy ma prawo do tego, aby zdobyć jak najlepsze wykształcenie w polskiej szkole, które będzie realizowało jego marzenia, ale też będzie spełniało oczekiwania i realizowało plan, który młody człowiek zakłada na swoją drogę życiową i będzie wykorzystywało jego talenty” – zaznaczyła premier.

Jak mówiła, największym kapitałem jest młodzież i dzieci. „Naszym obowiązkiem dorosłych, ludzi odpowiedzialnych za oświatę, za państwo, za samorządy, za lokalne wspólnoty jest inwestować jak najlepiej właśnie w dzieci i młodzież, by ten największy kapitał, którego nic nie zastąpi, żaden pieniądz, żadne dobra materialne, pięknie się rozwijał, wzrastał i przynosił jak najlepsze owoce”.

W swoim wystąpieniu premier podkreśliła, że szkoła branżowa, wykształcenie, dobry zawód, to jest to, co powinno być w edukacji stawiane na pierwszym miejscu. Jak mówiła szkoła branżowa ma wyjść naprzeciw oczekiwaniom pracodawców, ale „ma też przede wszystkim dać Polsce, polskiej gospodarce, nam wszystkim, dobrych fachowców, ludzi o najwyższych umiejętnościach, najlepszych kwalifikacjach, którzy będą potrafili nie tylko realizować swoje cele zawodowe, ale będą również przyczyniali się do budowania nowoczesnej gospodarki, będą odkrywali nowoczesne technologie i będą konkurowali z najlepszymi na świecie”.

„Mam nadzieję, że w polskiej szkole, w dobrej szkole, będą realizowane te ambicje, te marzenia i wszystkie plany młodych ludzi, że ta szkoła spełni oczekiwania polskich rodziców i że wreszcie stanie się ona miejscem, w którym będą pracować ci najlepsi, ci, którzy będą marzyć o tym, żeby przyjść do zawodu nauczycielskiego” – zaznaczyła Szydło. Dodała, że zawód ten „jest misją, jest zawodem trudnym”, ale „nie ma takiej możliwości, żeby nie było nauczycieli”. „Dlatego musimy dbać o to i pamiętać, że dobra kadra pedagogiczna jest polskiej szkole niezwykle potrzebna. I to jest jeden z priorytetów, który przed sobą postawiliśmy” – powiedziała.

Premier zapewniła, że rząd wywiążę się ze wszystkich zobowiązań, które zostały złożone przy przygotowaniu reformy.

„Chcemy, by w szkołach była pełna opieka medyczna dla polskich dzieci” – podkreśliła szefowa rządu. Nauczyciele, jak mówiła, muszą wiedzieć, że trudna misja, która wypełniają jest doceniana i że w ich zawodzie można realizować swoje plany, marzenia i ambicje.

„Zostały zaplanowane podwyżki wynagrodzeń – w ciągu trzech lat wynagrodzenia nauczycieli wzrosną o 15 proc.”- zapowiedziała Beata Szydło. „Pierwsza podwyżka będzie na początku drugiego kwartału 2018 r., 1 kwiecień pierwsza transza 5 proc. podwyżki; kolejna 1 styczeń 2019 i ostatni etap 1 styczeń 2020” – podała.

Premier podkreślała, że reforma oświaty była przygotowywana od początku pracy rządu PiS. Dziękowała wszystkim zaangażowanym we wdrożenie reformy – dyrektorom szkół, nauczycielom, rodzicom, kuratorom, samorządom.

Zapewniła też, że „będą dodatkowe środki, żeby ta reforma została dokończona”. „W tym roku zaplanowaliśmy ponad 300 mln dodatkowo w subwencji, w przyszłym roku to będzie ok. 150, a w 2019 – ponad 200 mln” – zapowiedziała.

Premier podkreślała także zaangażowanie minister Anny Zalewskiej w przygotowanie reformy, podziękowała „za jej determinację, upór, za bardzo często trudne z ministrem finansów, z całym rządem, dyskusje”.

Minister Zalewska: szkoła podstawowa „w każdym dowolnym miejscu Rzeczpospolitej ma być taka sama”

Minister Zalewska podkreśliła, że szkoła podstawowa „w każdym dowolnym miejscu Rzeczpospolitej ma być taka sama, ma być tak samo wyposażona i ma być tak samo dobrze przygotowany nauczyciel kształcący dziecko” – podkreśliła.

„Będziemy wspierać nauczycieli. Będziemy umożliwiać im doskonalenie zawodowe – stanie się ono obowiązkowe. Jednocześnie będziemy wspierać nauczycieli, tak by pracowali również dla systemu – szkoła nie może być bez pedagoga szkolnego, szkoła nie może być bez doradcy zawodowego, czy doradcy metodycznego. Do 2019 r. w szkole te wszystkie zawody się pojawią” – zapowiedziała minister edukacji narodowej podczas uroczystej ogólnopolskiej inauguracji rok szkolny 2017/2018.

„Od stycznia 2018 r. rozpoczynamy doskonalenie zawodowe dla nauczycieli” – zapowiedziała. „Chcemy, aby obowiązywał krajowy program doskonalenia zawodowego. W połowie września nauczyciele, związkowcy, samorządowcy będą uczestniczyć w dyskusji na temat założeń tego programu” – wyjaśniła.

Mówiąc o doskonaleniu nauczycieli wskazała na edukację włączającą. „Potrzebujemy edukacji włączającej (…). Każde dziecko ma realizować swoje ambicje, swoje zamierzenia. Dla każdego dziecka musimy nauczyć się uczenia tego dziecka. Edukacja włączająca to nic innego jak wsparcie dziecka ze specjalnymi potrzebami. Ono ma być w szkole, a my dorośli cierpliwie musimy się tego uczyć” – zaznaczyła.

Przypomniała, że w przygotowanym przez MEN projekcie ustawy o finansowaniu zadań oświatowych znalazła się propozycja zmian w Karcie Nauczyciela. Zgodnie z nią określone zostanie pensum dla szkolnych psychologów, pedagogów i logopedów. Ma ono wynosić maksymalnie do 22 godzin w tygodniu bezpośredniej pracy z dziećmi; obecnie nie ma ono określonego wymiaru. „Tak też potraktowaliśmy nauczyciela wspomagającego” – dodała Zalewska.

Zalewska podkreśliła, że nowe podstawy programowe kształcenia ogólnego, które są bardzo nowoczesne, dają wolność nauczycielowi. „To nauczyciel zbuduje program w zależności od tego, jaką będzie miał grupę, z jakim dziećmi będzie pracował, jakie będą ambicje tych dzieci, ich potrzeby” – powiedziała. Stąd – jak zaznaczyła – wymóg, by każdym przedmiocie 20 proc. poświęcić na pracę projektami.

„Chcemy wspierać szkołę, by stawała się coraz bardziej nowoczesna” – zadeklarowała minister. Przypomniała, że obecnie tylko 20 proc. szkół ma szerokopasmowy internet, 25 proc. gimnazjów i 18 proc. szkół podstawowych ma gabinety przyrodnicze. Dlatego – jak poinformowała – w 2018 r. ogłoszony zostanie program „Laboratorium”, po to w ciągu dwóch lat powstały takie gabinety. Dodała, że unowocześnieniu szkoły służą też programy mające na celu dostęp do szerokopasmowego internetu w szkołach oraz program „Aktywna tablica”.

W związku z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, minister edukacji narodowej Anna Zalewska ogłosiła w poniedziałek, że rok szkolny 2017/2018 będzie „Rokiem dla Niepodległej”. Od kilku lat MEN nadaje hasła kolejnym latom szkolnym, zwracając uwagę na kwestie, które w danym roku powinny być priorytetem. Miniony rok szkolny 2016/2017 był „Rokiem Wolontariatu”.

Inaugurację rozpoczęła msza św. w intencji uczniów i nauczycieli. Przewodniczył jej ordynariusz rzeszowski biskup Jan Wątroba. W homilii przypomniał postać bł. Natalii Tułasiewicz, nauczycielki, która w marcu 1945 r. zginęła w niemieckim obozie koncentracyjnym w Ravensbrueck. Jego zdaniem, jej postawa może być wzorem dla współczesnych nauczycieli.

„Niech bł. Natalia Tułasiewicz wyprosi także obfite owoce rozpoczętej reformy szkolnej. Prośmy przez nią, aby podjęty trud władz oświatowych i całego rządu Rzeczpospolitej zakończył się wielkim sukcesem dla dobra polskiej szkoły; uczniów i wychowawców” – podkreślił hierarcha.

PAP/MoRo

78. rocznica wybuchu II wojny światowej. Premier: Westerplatte to symbol niezłomności i patriotyzmu polskiego narodu

Westerplatte to miejsce wyjątkowe dla każdego Polaka; to symbol niezłomności, bohaterstwa i patriotyzmu polskiego narodu – powiedziała premier Beata Szydło. O Westerplatte trzeba mówić dzisiaj głośno.

– To tu, w Gdańsku, na Westerplatte, 78 lat temu miała miejsce pierwsza bitwa II wojny światowej. To tu rozpoczął się rozpętany przez hitlerowskie Niemcy koszmar, który na całym świecie pochłonął kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich, a Polska na sześć lat trafiła pod okrutną, niemiecką okupację – powiedziała premier.

Jak oceniła, Westerplatte to „miejsce wyjątkowe dla każdego Polaka”. „To symbol niezłomności, bohaterstwa i patriotyzmu polskiego narodu”. Jej zdaniem, o Westerplatte trzeba mówić dzisiaj „głośno”.

– Jesteśmy tu dziś po to, by oddać hołd polskim żołnierzom. Czynimy tak od lat, by upamiętnić ich heroizm oraz uczcić pamięć ofiar tej największej w historii wojny. Cześć i chwała wszystkim polskim żołnierzom walczącym o wolność i niepodległość naszej ojczyzny. Cześć i chwała bohaterom kampanii wrześniowej. Cześć i chwała żołnierzom Westerplatte! – podkreśliła premier.

Zaznaczyła też, że dla Polski II wojna światowa to nie był tylko konflikt militarny, ale „przede wszystkim niespotykana dotąd w historii hekatomba zwyczajnych ludzi”.

Dodała, że gdyby nie „piekło” II wojny światowej, siła gospodarcza Polski byłaby teraz „znacznie większa”. – Polska została doszczętnie zniszczona i ograbiona. Warszawę zrównano z ziemią. Na terenie okupowanej Polski niemiecki, hitlerowski najeźdźca wybudował liczne obozy zagłady” – powiedziała.

Zwróciła uwagę, że „wszystko to działo się na oczach świata i Europy”, która – jak oceniła – „nie chciała wtedy ginąć za Gdańsk”.

– Za to polscy żołnierze ginęli, solidarnie walczyli o wolność europejskich narodów na wszystkich frontach wojny. Mimo to po wojnie, przy milczącym udziale państw zachodnich, Polska trafiła w okowy narzuconego jej siłą komunistycznego systemu. Jakże niedopuszczalne, jakże niesprawiedliwe i haniebne jest mówienie dziś przez niektóre zachodnie media o polskich obozach koncentracyjnych. Nie możemy godzić się na takie kłamstwa (…) w trosce o przyszłość Europy, bo nie ma przyszłości bez prawdy. Musimy ciągle przypominać, kto był ofiarą, a kto katem – przekonywała szefowa rządu.

Podkreśliła, że „Polska była ofiarą II wojny światowej, ale Polska była też bohaterem II wojny światowej”. – Możemy być dziś z siebie dumni – staliśmy po właściwej stronie, zachowaliśmy się jak trzeba. Mamy czyste sumienie, a najwięcej Sprawiedliwych wśród Narodów Świata to Polacy – stwierdziła.

Przytoczyła też słowa b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który mówił: „To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory – nie mamy do tego żadnego powodu, powód mają inni, powód mają ci, którzy do tej wojny doprowadzili, którzy tę wojnę ułatwili”.

Zdaniem szefowej rządu, wartości, którymi podczas wojny kierowali się Polacy, „legły u podstaw procesu jednoczenia się kontynentu”, który – jak mówiła – „rozpoczął się przecież w odpowiedzi na piekło wojny”. – Dlatego w dobie, kiedy w Europie rodzą się różne partykularyzmy, Polska ma moralne prawo upominać się o te wartości, ma obowiązek stać na straży solidarności, jedności i równych praw wszystkich państw. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której niektórzy europejscy przywódcy ulegną pokusie, aby z innymi rozmawiać z pozycji siły – podkreśliła premier Szydło.

Przekonywała, że „tylko w zjednoczonej i zachowującej podmiotowość państw członkowskich Europie narody europejskie mogą skutecznie bronić swoich interesów i zachować jakże pożądane obecnie bezpieczeństwo”.

– Europa stoi dzisiaj w obliczu niepokoju i destabilizacji. Dlatego nie możemy zdezerterować, musimy być odważni i zdeterminowani, by wspólnie utrzymać porządek prawd i wartości, które leżą u fundamentów naszej kultury. Musimy to zrobić dla siebie, dla przyszłych pokoleń, by wreszcie z przekonaniem mogły one mówić, że nigdy więcej wojny – mówiła szefowa rządu. – Polska jest krajem solidarnym, bezpiecznym, praworządnym i demokratycznym – zapewniła.

List do uczestników uroczystości na Westerplatte skierował prezydent Andrzej Duda, a odczytał go szef BBN Paweł Soloch. „78 lat temu, tu w Polsce rozpoczął się najstraszliwszy, najbardziej krwawy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Wojna totalna, która objęła niemal cały glob ziemski. Wojna, która według niektórych szacunków, pochłonęła blisko 80 mln istnień ludzkich” – napisał prezydent.

Jak podkreślił, „obrona Westerplatte na wieczne czasy zapisała się w kronikach chwały polskiego oręża”. „To było pierwsze starcie wojsk III Rzeszy i Rzeczypospolitej, w sposób niezwykle jasny ujawniając intencje, ideały i wartości obu walczących stron. Polski duch wolności, heroiczny patriotyzm, a także rycerski etos poszanowania prawa wojennego i prawa narodów zderzyły się z nazistowską ideologią nienawiści, z kultem przemocy i pogardą dla wszelkich norm etycznych” – ocenił Andrzej Duda.

Prezydent zaznaczył, że „zbrodnia wieluńska” i „podstępny” atak na Westerplatte były „zapowiedzią setek zbrodni wojennych, których dopuścili się później niemieccy agresorzy”.

„Po Wieluniu, Westerplatte i Tczewie, po Auschwitz, Treblince i Stutthofie, po Palmirach i zagładzie Warszawy, nic nie było już takie jak dawniej. Przytłaczający ogrom zniszczeń i ofiar poniesionych przez nasz naród odczuwamy do dzisiaj. Prawie 5 lat w nieustannym lęku, poniżeniu i niedostatku, wśród kul, bomb i pożarów, wśród grabieży, masowych aresztowań i egzekucji, w żałobie po straconych najbliższych, oraz po zaginionych i poległych obrońcach naszej ojczyzny – to tragedia, która zaciążyła na losie kolejnych pokoleń Polaków” – zaznaczył Andrzej Duda.

Jak stwierdził prezydent, wolna i suwerenna Polska – która jest członkiem NATO i Unii Europejskiej – „jest i pozostanie obrońcą nie tylko własnej wolności i własnych granic, ale także pokoju oraz stabilnej architektury bezpieczeństwa w Europie i na świecie”. Andrzej Duda zapewnił, że naród Polski jednoznacznie potępia wszelkie formy agresji i bezprawia.

„Pamiętając o ofierze życia złożonej przez naszych bohaterów, stajemy w jednym szeregu z narodami, które stanowczo przeciwstawiają się terroryzmowi i nieuprawnionym atakom na terytorialną integralność suwerennych państw. Nie godzimy się na zastępowanie dialogu dyktatem siły” – podkreślił prezydent.

Głos na uroczystości zabrał też prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. – To tu Polacy powiedzieli „nie” agresji i deptaniu praw człowieka i praw boskich. Opowiedzieli się po stronie niezbywalnych wartości, wolności i niepodległości, przeciw sile i przemocy. Walczyli osamotnieni – podkreślił.

– Świadomi doświadczeń, które złożyły się na lekcję tamtego września, po raz kolejny musimy z całą mocą powtórzyć: że Polska może być bezpieczna tylko w zjednoczonej Europie. Dlatego każda próba osłabienia naszych związków z Europą, wyprowadzanie nas z Unii Europejskiej jest nie tylko sprzeczne z polską racją stanu, lecz jest rozłożonym na raty politycznym samobójstwem – powiedział prezydent Gdańska.

Przywołał też słowa Jana Pawła II ze mszy w 1987 r. na Westerplatte, skierowane do młodych ludzi, że każdy z nich powinien mieć w swoim życiu jakieś Westerplatte i zbiór zasad, których należy bronić.

– Każde pokolenie ma swoje Westerplatte, każdy ma porządek praw i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Dzisiaj naszym Westerplatte jest obrona najbardziej zagrożonych wartości: konstytucji i wolności, solidarności ze słabszymi, obrona rządów prawa, niezawisłości sędziowskiej i przyzwoitości, prawdy w życiu publicznym. Musimy te wartości utrzymać i obronić w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych – to nasza powinność, obowiązek, nasza miara człowieczeństwa – to przesłanie Westerplatte 2017 – powiedział Adamowicz.

Podczas uroczystości na Westerplatte odczytany został Apel Pamięci, w którym znalazło się wspomnienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii, a także ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, którzy „oddali życie w katastrofie smoleńskiej wraz z 93 uczestnikami pielgrzymki do Katynia”.

Apel Pamięci miał być pierwotnie odczytany przez harcerza, harcmistrza Artura Lemańskiego – tak zapowiedział to w swoim przemówieniu Adamowicz. Tekst przeczytał jednak żołnierz. Prezydent Gdańska powiedział dziennikarzom po uroczystości, że harcerz został w ostatniej chwili „zablokowany przez funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej”. – Jasno było ustalone (z przedstawicielami MON), że harcmistrz Lemański odczytuje apel, natomiast odniesienia „są wśród nas” wygłasza oficer Marynarki Wojennej. To jest coś niebywałego, smutnego, wręcz skandalicznego, że młodzież harcerską traktuje się jako rekwizyt, odrzuca się ją i odsuwa – ocenił.

Po uroczystościach premier Szydło złożyła kwiaty w Sopocie pod tablicą upamiętniającą prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz w Gdańsku przed pomnikiem Anny Walentynowicz, działaczki Solidarności, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem.

PAP/MoRo