Problemy niemieckiej branży motoryzacyjnej. Przez niedobór gazu może spaść liczba produkowanych samochodów

Fabryka samochodów/Fot. Janitors/Flickr

Na ten moment nikt w Niemczech nie jest w stanie stwierdzić, ile gazu popłynie przez Nord Stream 1. Przemysł motoryzacyjny przygotowuje się więc na niedobory tego surowca na rynku.

Niemiecka branża motoryzacyjna od kilku lat nie ma łatwego życia. Najpierw covidowe restrykcje wymusiły na koncernach zamykanie fabryk. Później wybuchła wojna na Ukrainie i zaczęły się problemy z dostawą półprzewodników do produkcji. W tym momencie firmy przygotowują się na niedobory gazu w czasie sezonu jesienno – zimowego.

Przerwa w dostawie surowca nie jest rzeczą pewną, jednak trudno przewidzieć jak zachowa się Władimir Putin. Czy zdecyduje się wstrzymać przesył poprzez Nord Stream 1, czy jednak zlituje się nad niemieckim partnerem? Rząd w Berlinie przygotowuje się na najgorszy scenariusz. Zapowiedział już, że w pierwszej kolejności gaz trafiać będzie do gospodarstw domowych, a dopiero później do fabryk.

Niemieckie koncerny wykorzystywały surowiec głównie do ogrzewania hal produkcyjnych i w procesie lakierowania. Wobec kryzysu energetycznego będą musiały zmniejszyć produkcję lub szukać innych dróg rozwiązania problemu. Mercedes chce przejść na odnawialne źródła energii, BMW oszczędzać gaz, a Audi obniżyć temperatury w pomieszczeniach biurowych i produkcyjnych.

Jeżeli Niemcy nie uporają ze swymi problemami, ucierpieć może również polski przemysł. Zachodni sąsiedzi są bowiem głównym odbiorcą produkowanych u nas podzespołów i akcesoriów motoryzacyjnych. Jeżeli niemieckie firmy zdecydują się zmniejszyć produkcję, my będziemy musieli podjąć podobne działania.

Źródło: Wprost