Rakowski: Bliski Wschód chce, by po wyborach Netanjahu był premierem. Odpowiada mu, że ten polityk dużo gada i mało robi

– Bliski Wschód głowi się, jakim premierem byłby lider Niebiesko-Białych. To człowiek niedoświadczony politycznie, więc region ten woli, by szefem rządu pozostał Netanjahu – mówi Paweł Rakowski.

 

 

Paweł Rakowski, ekspert bliskowschodni, odnosi się do wyników wyborów parlamentarnych w Izraelu, które przeprowadzone zostały 17 września. Liczenie głosów jeszcze się nie skończyło – obecnie analizie poddano preferencje 95% okręgów wyborczych. Od wczoraj wynik głosowania nie zmienił się – partia Niebiesko-Białych pod wodzą Beniego Ganca może liczyć na 33 mandaty w 120-osobowym Knesecie, natomiast Likud premiera Benjamina Netanjahu ma zapewnione 32 miejsca. By uzyskać wymaganą większość 61 miejsc, któreś z ugrupowań będzie musiało utworzyć koalicję. Obecna głowa rządu nawołuje, by z negocjacji w tej sprawie wykluczyć partie arabskie, które w wyborach uzyskały 12 mandatów. Gość Poranka stwierdza, że wezwanie to świadczy o dalszym agresywnym kursie polityki Izraela.

Wszyscy zastanawiają się, kim może być Beni Ganc na fotelu premiera. Jest to człowiek niedoświadczony politycznie, były generał, szef sztabu armii izraelskiej, więc Bliski Wschód generalnie oczekuje, że Benjamin Netanjahu w jakiś tam sposób pozostanie na swoim stanowisku. (…) Jest to człowiek sprawdzony, przez prawie 10 lat swojego urzędowania nie wywołał żadnej (…) większej wojny, dużo gada, mało robi, co jest niezwykle istotne.

Gość Poranka opowiada również o najnowszych działaniach podjętych w sprawie sobotniego ataku pochodzących z Jemenu Huti na rafinerie w Arabii Saudyjskiej. Wczoraj bowiem saudyjskie ministerstwo obrony przedstawiło pozostałości po rakietach i dronach, za pomocą których doprowadzono do pożaru dwóch instalacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.