Wykład Gabriela Maciejewskiego (Coryllus) w Akademii WNET: „Św. Stanisław a zdrada stanu”

Jak wiemy, brakuje dokumentów wskazujących na prawdziwą istotę konfliktu między Biskupem Stanisławem, a królem Bolesławem Śmiałym.

Wykładowca przedstawił sytuację polityczną w Europie w XI. Głównymi centrami ówczesnej polityki były Konstantynopol, cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego, Watykan i tworząca właśnie swe imperium Wenecja. Jak wiemy brak dokumentów wskazujących na prawdziwą istotę konfliktu między Biskupem Stanisławem, a królem Bolesławem Śmiałym.
Autor wykładu postawił śmiałą hipotezę, że wobec wówczas stosunkowo słabej pozycji Watykanu i znacznie wyższej Konstantynopola, król miał może chęć związać Polskę z Konstantynopolem, a biskup Stanisław starał się temu przeszkodzić. Potwierdzeniem tej tezy mogłyby być fakty, że król po zabójstwie biskupa musiał uciekać z Polski i nie znalazł pomocy na zaprzyjaźnionych Węgrzech oraz, że biskup Stanisław zaraz został otoczony kultem i został kanonizowany już w 1253 roku.

Oczywiście to przypuszczenie musi pozostać hipotezą dopóki nie znajdą się dokumenty na jej potwierdzenie lub obalenie.
Zacytujmy wypowiedź wykładowcy w tej sprawie (z jego bloga):

„dopóki Polacy nie przekopią się przez archiwa weneckie i konstantynopolitańskie cała wczesnopiastowska historia kraju będzie jednym wielkim zmyśleniem, celebrowanym na podstawie dwóch czy trzech tekstów źródłowych. Nikt nie podejmie jednak takiego trudu, albowiem nikomu nie jest to potrzebne. …. . Jeszcze by się okazało, że św. Stanisław był dobry…”

„Powiedzmy to wprost – cała polska historia doby piastowskiej jest zmyślona, a w dodatku zmyślona tak, by w umyśle przeciętnego konsumenta treści utrwalił się schemat państwa skonfliktowanego z Kościołem”.

„Powtórzę więc co powinno zrobić państwo samodzielne i poważne, w zakresie propagandy. Powinno opłacić duże zespoły badawcze zajmujące się po całym świecie celowym poszukiwaniem archiwaliów – z najdawniejszych epok dotyczących Polski. Być może się mylę, być może wszystko dla niektórych jest jasne i wiadomo już, że nie ma czego szukać, bo to co jest, znajduje się pod kluczem, a reszta spłonęła w wojnach…”.

„No, ale chyba wolno mi postawić taki postulat?”

Zachęcamy do posłuchania interesującego wykładu – nawet jeżeli Waszym zdaniem wysnuta hipoteza jest zbyt śmiała!

Polacy przez lata byli wrogiem numer jeden w Związku Radzieckim. Relacja Pawła Bobołowicza z Kijowa

Andrej Kogut dyrektor archiwum, udowadnia, że jednym z najważniejszych elementów funkcjonowania Związku Radzieckiego były prześladowania ze względu na narodowość, szczególnie Polacy.

Siedem kilometrów tomów akt w Kijowie miesi się w archiwów Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, gdzie mieszczą się dokumenty służb sowieckich od lat 20 do końca ZSRR. W tych aktach jest wiele wzmianek o naszych rodakach. Bardzo często osobami, które były poddawane represjom byli Polacy – opisywał w Poranku Wnet zasoby kijowskiego archiwum SBU Paweł Bobołowicz.

Kijowski korespondent Radia Wnet odnosząc się do wywiadu w Kurierze Wnet z Andrijem Kogutem szefem archiwum SBU w stolicy Ukrainy – W świetle dokumentów z archiwum KGB w Kijowie można wykazać, że w zasadzie każda narodowość zamieszkujące ZSRR była w jakimś okresie prześladowania, wyłączając ludność Rosyjską, która nie podlegała szczególnym represjom.

(…)

Te dokumenty, które przetrwały na Ukrainie to bardzo często lustrzeń odbicie, tego co znajduje się na w Rosji w pozostaje dolej tajne. Archiwa KGB będące na Ukrainie są od kilku lat w pełni jawne, często tak się zdarza, że jeżeli ktoś z Rosji chce się dowidzieć czegoś o ofiarach represji KGB to przyjeżdża na Ukrainę – podkreślił w Poranku Wnet Paweł Bobołowicz.

 

ŁAJ