Marek Karewicz (1938–2018) – Wielki Człowiek ze złotym obiektywem – symbol epoki w historii polskiej muzyki rozrywkowej

Pan Bóg daje światło, cień, obiekt, sprzęt, a fotografowi dał intelekt, by niezastąpione boskie dary zamienić w ludzkie dzieło w postaci przepięknej fotografii. Tak właśnie czynił Marek Karewicz.

Antoni Malewski

Moja prawdziwa przygoda z Markiem Karewiczem zaczęła się w tomaszowskiej Galerii Arkady. 4 grudnia 2009 roku pojawiłem się na autorskim spotkaniu z mistrzem fotografii. (…) Przypomnę, że państwo Karewiczowie spędzili w Tomaszowie Mazowieckim jedenaście lat. Marek przeżył tutaj swoje dzieciństwo i czas szkolnej młodości. Aby nie zaprzepaścić tej przyjaźni i niejako przy okazji zachować dziedzictwo Marka Karewicza dla potomnych, postanowiłem organizować, nie tylko w Tomaszowie Mazowieckim, spotkania z Nim. I tak też się stało. Pierwsze spotkanie po tomaszowskiej „inicjacji” odbyło się w listopadzie 2010 roku, w sopockim „Złotym Ulu” przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Przyczynkiem do spotkania było ogłoszenie wyników w konkursie „Wspomnienia miłośników rock’n’rolla”. Finał wieczoru miał miejsce w Krzywym Domku, legendarnym budynku przy tej samej ulicy, z widokiem na Bałtyk, podczas jubileuszowego koncertu Czerwonych Gitar. Grupa świętowała swoje czterdziestopięciolecie. (…)

Otwarcie wystawy fotogramów M. Karewicza w Stowarzyszeniu Chrześcijańskim w Tomaszowie Mazowieckim | Fot. archiwum prywatne A. Malewskiego

W Tomaszowie zorganizowałem dla pana Karewicza kilka oficjalnych i nieoficjalnych, by nie powiedzieć prywatnych spotkań. Każde z nich było były wielkim wydarzeniem nie tylko dla mieszkańców miasta, ale także dla samego mistrza Marka Karewicza, o czym po każdym spotkaniu zaświadczał. Przy każdym pożegnaniu, ściskając z łezką w oku moją dłoń, wypowiadał cudowne dla mnie słowa:

– Antoni, dziękuję bardzo za każde zaproszenie do mojego ukochanego miasta. Miasta dzieciństwa, dojrzewania, któremu zawdzięczam to, co w życiu osiągnąłem: miłość do fotografii. To wszystko zaczęło się w atelier pana Tadeusza Ulikowskiego. To w Tomaszowie wykonałem trzy pierwsze fotografie na światłoczułym papierze, będąc jeszcze uczniem, bez użycia aparatu fotograficznego.

Trzy wystawy Jego fotografii upiększały poczekalnie kina „Włókniarz” oraz wnętrza kultowej kawiarni „Literacka”. Dwa razy dzieła Marka Karewicza gościły na wystawach w holu głównym starostwa powiatowego i w pomieszczeniach byłego kina „Mazowsze”, obecnie Społeczności Chrześcijańskiej TO MY. Dla mnie jako organizatora były to cudowne chwile, za które jestem wdzięczny do dzisiaj. Ale najbardziej sobie cenię organizację czterech spotkań w ukochanym przez mistrza fotografii pobliskim Zakościelu nad Pilicą (okolice Spały i Puszczy Spalskiej). Marek Karewicz miał szczególny sentyment do tego miejsca. Jako chłopiec bywał z ojcem Julianem w słynnej Modrzewiowej Willi. To tutaj na letniska przyjeżdżał z nieodległej Łodzi Julian Tuwim.

Okładka płyty autorstwa Marka Karewicza

Gospodynie tego domku, dobre znajome pana Juliana Karewicza, zapraszały małego Marka do Zakościela, kiedy bawił w nim autor Kwiatów polskich. W ten oto sposób ośmioletni Marek miał okazję poznać Juliana Tuwima, o czym na każdym spotkaniu, szczególnie w ośrodku Stowarzyszenia Chrześcijańskiego „PROEM” wspominał. Bardzo sobie chwaliłem te spotkania, bo właśnie w tym miejscu Marek błyszczał świetną pamięcią, sypał jak z rękawa anegdotami. Był zajmującym i dowcipnym gawędziarzem. (…)

Pogrzeb miał charakter państwowy, z asystą Wojska Polskiego. (…) W trakcie nabożeństwa żałobnego piękną homilię o Zmarłym wygłosił pastor, który nazwał zawód Marka darem Boga:

– Pan Bóg daje światło, cień, obiekt, sprzęt, a fotografowi, jako „Ecce Homo”, dał intelekt, by niezastąpione boskie dary zamienić w ludzkie dzieło w postaci przepięknej fotografii. Tak właśnie czynił Marek Karewicz.

Po homilii chóru rozległy się cudowne dźwięki saksofonu. To przyjaciel Marka, światowej sławy jazzowy muzyk Zbigniew Namysłowski wykonał cudowną balladę (…).

Potem, już na cmentarzu ewangelicko-augsburskim uformował się kondukt „nowoorleański” i przy dźwiękach bandu The Warsaw Dixielanders nastąpiło odprowadzenie do grobu. (…) Muzycy jazzowi żegnali Marka Karewicza, grając When the Saints Go Marching In – Gdy wszyscy Święci idą do nieba.

Cały artykuł Antoniego Malewskiego pt. „Epitafium dla Marka Karewicza” znajduje się na s. 17 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Antoniego Malewskiego pt. „Epitafium dla Marka Karewicza” na stronie 17 sierpniowego „Kuriera WNET”, nr 50/2018, wnet.webbook.pl

Wyniki 33 notowania Listy Poliszczart WNET. Powrót na miejsce pierwsze Oli Idkowskiej. Komentarz Sławomira Orwata

33 Notowanie Listy Polisz Czart i jednocześnie trzecie wyemitowane w eterze Radia WNET oraz drugie wyłonione po nowemu, czyli za pomocą formularza do głosowania przeszło do historii.

Spowodowana celebrowaniem Święta Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym o wiele mniejsza frekwencja głosujących niż zwykle przetasowała muzyczne preferencje naszych Słuchaczy, a także przyniosła kilka zaskakujących skoków.

 

Pierwszy podwójny nr 1

Ola Idkowska powróciła na miejsce pierwsze Listy Poliszczart Radia WNET

Pierwszą rzeczą, którą należy odnotować jest pierwsza w historii Polisz Czart piosenka, która po raz drugi uplasowała się na pozycji numer 1 – „Summertime” znakomitej i urodziwej mieszkanki wielkopolskiego Kórnika – Oli Idkowskiej. Numer 2 to sztumski zespół Abodus, który w wymarzony sposób rozpoczął swoją przygodę z naszą Listą i być może byłaby to sytuacja zagadkowa, gdyby nie fakt, że Abadus to nic innego, jak kolejne muzyczne wcielenie lidera znanego już bardzo dobrze w kręgach Polisz Czart zespołu EjPiEj Arka Rogowskiego.

 

Polsko – brytyjska kooperacja

 

Remi & Falko

 

Zdobycie przez londyńsko-inowrocławski duet Remi & Falko pozycji nr 3 to miłe zaskoczenie nie tylko dla nas prowadzących, ale – o czym zostałem błyskawicznie poinformowany – przez samych zainteresowanych artystów, którzy za pośrednictwem Internetu w szampańskim nastroju świętowali po zakończeniu audycji swój nieoczekiwany sukces.

 

Poezja łagodzi fanów metalu…

Marek Andrzejewski

Przestały już zaskakiwać uważnych Słuchaczy naszej Listy regularnie wysokie lokaty artystów należących do teamu łódzkiej krzewicielki melodyjnych songów z mądrym przesłaniem tekstowym Magdy Karasek. Janusz Radek, Agnieszka Truszczyńska oraz 3 gigantów Lubelskiej Federacji Bardów – Piotr Selim, Marek Andrzejewski i Jan Kondrak z tygodnia na tydzień zdobywają coraz to nowe rzesze fanów – w tym nawet pośród wytrawnych znawców metalowego grania, jak popularny w moim lokalnym środowisku ponad dwumetrowy Tomek Piątkowski znany z tego, iż wokalista legendarnego UFO Phil Mogg dwukrotnie na moich oczach zabiegał, aby sfotografować się z naszym lokalnym „Goliatem”.

 

… który ma się znakomicie

Metasoma

Wysoka – ósma pozycja Metasomy udowadnia, że dobry metal nie rdzewieje, a dochodzące do nas szemrane informację z Polski, iż rzekomo ostre „łojenie” ma w największych stacjach radiowych bana, niepokoi nas bardzo i wymaga specjalnej troski i wyjaśnienia. Cieszy również dobra 12 pozycja białostockiej kapeli Mniej Więcej, której ambasadora spotkałem niedawno na… pokładzie samolotu, którym wracałem z pamiętnego presleyowskiego pobytu w Tomaszowie Mazowieckim u Antoniego Malewskiego.

 

Powracają weterani

Katedra

Na Listę wrócił pierwszy historyczny zwycięzca Polisz Czart z roku 2012 – wrocławski zespół Katedra – tym razem w najlepszym swoim nagraniu ever – „Kiedy zgasło słońce”. Pochodzący z regionu Iława/Kwidzyn muzycy formacji Hymen to kolejny ciekawy debiutant w naszym TOP20, natomiast udział w tym zestawieniu kościańskiego bandu ANN już nie zaskakuje i nie zdziwię się, jeśli ten zespół będzie z każdym notowanie szedł coraz wyżej.

 

Mainstreamowe smakołyki

Kazik Staszewski, podpora Kultu.

Dobry mainstream nie zawodzi. Kult, Hey, Farben Lehre, Organek i Artur Rojek zrobili swoje, natomiast pojawienie się w TOP20 grupy Mikromusic oraz nowego muzycznego romansu lidera formacji Agressiva 69 Tomka Grocholi – Kings In White to to niezwykle wykwintne i smakowite momenty naszego 33 Notowania.

 

Pełne wyniki 33 notowania Listy Listy PoliszCzart – 10 listopada 2017

Radio WNET 87.8 FM – godz. 19:30 – 22:00.  Głosuj : /http://wnet.fm/poliszczart-2/

Prowadzą: Sławomir Orwat i Tomasz Wybranowski

 

1             23          +22       3             Ola Idkowska – Summertime

2             –              –           N             Abodus – Kokon

3             29          +26       3             Remi & Falko – Świat jeszcze istnieje            

4             6             +2         4             Janusz Radek – Nie mów, że dotyk

5             7             +2         3             Organek – Mississippi w ogniu

6             9             +3         3             Marek Andrzejewski – Kiedykolwiek

7             12          +5          3             Farben Lehre – Wolność

8             18          +10       3             Metasoma – Just Breathe

9             14          +5          5             Agnieszka Truszczyńska – Niekochanie

10          10          –              3             Hey – 2015    

11          5             -6           3             Kult – Opowiadam się za miłością

12          –              –           N             Mniej Więcej – Wyrwany ze snu

13          –              –           N             Katedra – Kiedy zgasło słońce

14          27          +13       2             Hymen – Bo tak…

15          13          -2           3             ANN – Do końca

16          11          -5           5             Piotr Selim – Specjalista od wzruszeń

17          33          +16       2             Kings In White ft. Tomek Grochola – Road

18          14          -4           3             Jan Kondrak – Za nic do dodania

19          –              –           N             Artur Rojek – Cucurrucucu Paloma

20          –              –          N             Mikromusic – Tak mi się chce

 

21          25          +4          3             Gabinet Looster – Spokojnie

22          15          -7           3             Venflon – Tu i teraz

23          –              –           N             Adam Bubik – Nie boję się

24          34          +10       2             Distinct Orbit – Run This Town

24          2             -22        4             Natalia Świtała – In The Arms Of The Angel

25          26          +1          3             Old Breakout – Modlitwa

26          22          -4           2             Penerra – Obdarty

27          –              –            N             2 Tm 2,3 – 888

28          35          +7          2             Create – Ptaki

29          20          -9           3             Bad Solution – Drowning

30          24          -6           3             Naked Root – Anytime Anywhere

31          1             -30        2             November Project – Optymista

32          –              –           N             Ceti – I Know

33          21          -12        3             Sara Jaroszyk – Ziemia

34          –              –           N             Lion Shepherd – Fail

35          32          -3          2             Artur Gotz – Już kąpiesz się nie dla mnie

35          27          -8          2             Milczenie Owiec – Niewiele

36          43          +7         2             L.U.C Feat. MC Silk, Magiera – Pożar w burdelu mego życia

37          30          -7          2             Othis – Abandoned Place

38          16          -22        2             Krzysztof Mrzygłód – The Starry Night

39          –              –           N             Joanna Kołaczkowska & Blues Flowers – Blues o Zenonie L.

39          –              –           N             Izabela Szafranska i Pawel Sokolowski – Ballada o cysorzu

39          –              –           N             Made In Poland – Wezwanie

40          45          +5         2             Transparent Human Creatures – Plateau

40          40          –            2             Headbanger – First To Fight

41          39          -2           2             Pokahontaz – Stawiam dziś

42          37          -5           2             Ella Skrzek – Miłość

43          4             -39        2             Factor 8 – The Mockracy

44          3             -41        3             Jaruś – I Loved Her First

45          –              –           N             Yanish – Syreny

46          –              –           N             oFF KulturA – Dla siebie stworzeni

47          –              –           N             Steel Velvet – Anioł

48          49          +1          3             Korpus – Żądło

49          39          -10        2             Unitra – Total Annihilation

50          31          -19        2             Maciej Smoluch – Un regalo unico

Statystyki

15         – piętnaście nowości w zestawieniu Poliszczart

17          – siedemnaście piosenek i nagrań poszło ku szczytom listy

21          – dwadzieścia jeden nagrań zdecydowanie w 33 notowaniu Poliszczart w dół!

           – dwóch wykonawców na tych samych pozycjach sprzed tygodnia

55          – to liczba ilości nagrań w dzisiejszym zestawieniu listy Poliszczart w Radiu WNET, gdyż kilka piosenek dzieli te same miejsca.

 

 

Wspomnienie Króla – Elvis Presley I Jedyny – WNETowe Zaduszki Muzyczne Antoniego Malewskiego i Tomasza Wybranowskiego

Miałem 13 albo 14 lat, a była jesień 1957 (wrzesień, może październik), o tej porze roku mama często wysyłała mnie czy moich braci w widły ulic Warszawska / Cmentarna / Długa.

 

Tu znajdował się Miejski Ogród (dzisiejsza stacja paliw BP), w którym były (pięć czy sześć) szklarnie produkujące dla potrzeb mieszkańców miasta warzywa, tzw. nowalijki. Ogród wzdłuż tych ulic ogrodzony był siatką szczelnie porośniętą winoroślami, dziko rosnącymi, z czarnym winogronem o bardzo słodkich gronowych kiściach. Zrywaliśmy winne owoce i przynosiliśmy je w dużych ilościach do swoich domów.

Mamy przetwarzały winogrona na konfitury, dżemy, wina, soki i inne napoje, czyniąc zapasy na zimę czy wczesną wiosnę. Często na „winobraniu” spotykałem się ze starszym o dwa lata kolegą, dziś nieżyjącym, Andrzejem Śliwińskim (były pułkownik LWP).

Tutaj posłuchasz całego programu:

 

Inicjacja ROCK’n’ROLLA

Śliwińscy mieszkali w kamienicy przy ulicy Nieborowskiej, a ja róg Warszawskiej i Zawadzkiej (dziś na tym podwórku znajduje się wulkanizacja). Andrzej był inteligentnym, oczytanym chłopakiem. Pewnego wieczoru razem siedzieliśmy na winogronowym żywopłocie, blisko siebie, napełniając owocami swoje pojemniki. Po chwili Andrzej odzywa się do mnie:

–  Tolek, zejdź na chwilę, muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć.

Zszedłem na ziemię, zbliżyłem się do niego. Andrzej, cały czas rozglądając się dookoła, czy nikogo w pobliżu nie ma, wziął mnie pod rękę i wzdłuż ogrodzenia doszliśmy do ulicy Cmentarnej, skręciliśmy w nią w lewo i doszliśmy do trzeciego, czwartego drzewa.

Andrzej rozejrzał się raz jeszcze – w lewo, w prawo – po czym nachylił się do mojego ucha, szeptem wypowiedział słowa:

– Słuchaj Tolek, to, co ci powiem, zatrzymaj tylko dla siebie, nikomu nie powtarzaj – i znów rozejrzał się wokół, zanim dokończył – istnieje na świecie taka muzyka, bardzo szalona, przybyła do Europy zza oceanu, jest zakazana i nazywa się rock’n’roll.

 

To, co ci powiedziałem, zachowaj dla siebie, nikomu ani słowa, ani mru, mru. Czułem, pomimo nieznanego mi wyrażenia, że Andrzej przekazał mi bardzo ważną informację, którą muszę pielęgnować i trzymać w głębokiej tajemnicy. Przez całą drogę, wracając do domu, by nie zapomnieć o zakazanym terminie, powtarzałem sobie: rock’n’roll, rock’n’roll, rock’n’roll.

 

Red. Konopka piętnuje „zgniły Zachód” i Elvisa… 

Termin ten ani na moment nie dawał mi spokoju. Kiedy znalazłem się w domu, sięgnąłem po roczniki „Dookoła Świata” (ojciec prenumerował „Przekrój” i „Dookoła Świata”, które to egzemplarze po roku zszywał i oprawiał u introligatora w twarde okładki). Przeglądając całe rocznik 1956 i 1957 (były to kolorowe tygodniki), natrafiłem na artykuły pana Marka Konopki, był on stałym korespondentem agencji PAP piszącym ze Stanów Zjednoczonych.

Pan Konopka w swoich artykułach wyrażał się bardzo krytycznie o imperialnej Ameryce, o jej wyzyskującej, kapitalistycznej gospodarce, o rasizmie, o rozhuśtanej wolności, o pseudodemokracji i stosunkach międzyludzkich, ale również zauważyłem, że pisze artykuły o tajemniczo dla mnie brzmiącym terminie rock’n’roll.

Dotarłem do dwóch bardzo ważnych artykułów, które utwierdziły mnie, że mam do czynienia z zakazanym owocem i to, co Andrzej Śliwiński mi przekazał, było racją – muszę wystrzegać się tej muzyki i trzymać ją w wielkiej tajemnicy przed innymi koleżankami i kolegami.

Pierwszy artykuł dotyczył Elvisa Presleya (Jailhouse Rock, Blue Moon, It’s Now Or Never), a właściwie była to bardzo krytyczna, karykaturalna recenzja z pierwszego filmu z Presleyem, „Love Me Tender” (1956 rok).

Elvisa, króla rock’n’rolla, przedstawił, nazywając western kiczowatym, jako ryczącą krowę na amerykańskiej prerii (dziś wiemy, co to były za tytułowe hity, np. Love Me Tender czy Poor Boy, obie piosenki z filmu). Pierwszy raz zetknąłem się z tak szkalującym określeniem Presleya – Elvis Pelvis (pelvis – miednica, biodro) – nadane mu ze względu na nowatorski, jak na tamte czasy, sposób poruszania się po scenie w trakcie koncertowania.

 

Pragnę nadmienić, że w tym krytykowanym przez Marka Konopkę okresie (rok 1956), Elvis, jak nikt dotąd działający w światowym show businessie, nagrał w jednym roku i sprzedał osiem Złotych Płyt (singli), tzn. że każda z nich sprzedana była w milionie egzemplarzy. Drugi artykuł pana Konopki dotyczył największego skandalisty w historii, killera rock’n’rolla Jerry’ego Lee Lewisa (Whole Lotta Shakin’ Go On, Great Balls Of Fire, Crazy Arms).

Te dwa artykuły uświadomiły mi, że mam do czynienia z szatańską, demoralizującą muzyką, że muszę się jej – choć emocjonalnie podnieca każdą młodą duszę – wystrzegać.

Choć po 1956 roku (miesiąc październik), po upadku prześladowczego i zbrodniczego stalinizmu żelazna kurtyna oddzielająca zgniły ZACHÓD od postępowego WSCHODU podniosła się nieco wyżej, to jednak słuchanie zakazanego rock’n’rolla nadal odbywało się w wielkiej konspiracji, by nikt nie wiedział, bo inaczej można było popaść w kłopoty, szczególnie w szkole.

A jak to można było zrobić, kiedy epidemia rock’n’rolla opanowała i zaraziła cały kapitalistyczny świat, wszystkie kraje demoludu, również Polskę, moje miasto, mój dom?

1 listopada w Radiu WNET 87.8 FM wspomnienie Elvisa Presleya. Przy mikrofonie spotkam się o godzinie 11:00 z Tomaszem Wybranowskim.

Antoni Malewski

 

Antoni Malewski. Fot. Archiwum rodzinne Antoniego Malewskiego.

Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock’n’rollem z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i przekroczył most 70-ki.

O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” – książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie.

/slaorw/