Nisztor: Wśród listy osób będących beneficjentami GetBacku jest sporo nazwisk z prawej strony, związanych z Dobrą Zmianą

Co zafundowała nam prezes Małgorzata Gersdorf? Jakie mogą być skutki orzeczenia SN? Kto zamieszany być w aferę GetBack i jak ocenia Mariana Banasia? Odpowiada Piotr Nisztor.

Małgorzata Gersdorf zafundowała nam coś, co chyba nie miało miejsca po 1989 r. – paraliż decyzyjny.

Piotr Nisztor oznajmia, iż prof. Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, sparaliżowała sądy w Polsce: „Sprawiła, że obywatel będzie miał w sądzie gigantyczny problem”. Dodaje, że dzięki prof. Gersdorf wielu podejrzanych – m.in. o przestępstwa gospodarcze, których sprawy w sądach są nader skomplikowane – są w komfortowej dla siebie sytuacji. Sprawy bowiem, w opinii naszego gościa, będą jeszcze bardziej się przeciągać. Podkreśla, że sądy to kluczowa instancja. Bez ich decyzji wiele rzeczy   nie może zostać zrobionych.

Martian Banaś to człowiek bezkompromisowy. Najwyższa Izba Kontroli wreszcie zaczęła działać tak jak powinna.

W „Poranku WNET” dziennikarz tygodnika „Gazeta Polska” ocenia Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Uważa, że może uchodzić za najlepszego szefa NIK, ponieważ od nikogo nie wydaje się zależnym. Podkreśla, że NIK to swego rodzaju „biuro audytorskie kraju”. Ponadto mówi również o kolejnych wątkach w sprawie afery GetBack.

Wśród listy osób będących beneficjentami GetBacku jest sporo nazwisk z prawej strony, związanych z Dobrą Zmianą. Nie można tego ukrywać.

Nasz gość zaznacza, że afera jest wielowątkowa. Andrzej Stankiewicz, prezes GetBacku miał być zarejestrowany jako tajny współpracownik CBA, ale obecnie wydaje się, że został zwerbowany przez podejrzanych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Powołanie Mateusza Morawieckiego na premiera jest próbą wyjścia do nowego elektoratu/ Andrzej Stankiewicz dla Radia WNET

Nowy szef rządu ma być przepustką do ludzi, którzy kiedyś byli za PO, a teraz są rozczarowani i zniesmaczeni tym, co się dzieje po stronie opozycji, a jednocześnie nie są „ultrakrytyczni” wobec rządu.

W dzisiejszym Poranku WNET exposé Mateusza Morawieckiego skomentował Andrzej Stankiewicz, dziennikarz onet.pl. Jego zdaniem przemówienie nowego premiera było bardzo technokratyczne. Przypominało mowę prezesa banku roztaczającego plan swoich działań przed akcjonariuszami.

Exposé miało zdaniem Andrzeja Stankiewicza dwa rysy. Pierwszy wiąże się z tym, że premier ma dość liberalne poglądy. Dowodzić tego mają jego wypowiedzi z początku kadencji, przeciwne programowi 500 plus. Nie zgadzał się też z prostym obniżeniem wieku emerytalnego. Dlatego wczoraj starał się zaprezentować jako kontynuator socjalnej linii Prawa i Sprawiedliwości. Drugi rys dotyczy tego, że Mateusz Morawiecki był prezesem dużego banku zagranicznego. W związku z tym dość ostro atakował kapitał zagraniczny.

Andrzej Stankiewicz uważa to za próbę uwiarygodnienia się przez Mateusza Morawieckiego w elektoracie PiS. Ten bowiem nie najlepiej przyjął zmianę premiera i nie rozumie, dlaczego do niej doszło. Czy po exposé już rozumie? Zobaczymy po wynikach sondaży – twierdzi gość Poranka. Powołuje się przy tym na sygnały nawet od polityków PiS, że Jarosław Kaczyński nie do końca potrafi im wytłumaczyć, jaka zmiana zaszła w gospodarce czy polityce światowej, że potrzebna stała się wymiana premier Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego.

[related id=46782]Dziennikarz onet.pl ocenia, że powołanie Mateusza Morawieckiego na premiera jest próbą wyjścia przez PiS do nowego elektoratu. Ma on być przepustką do ludzi, którzy kiedyś byli za PO, a teraz są rozczarowani i zniesmaczeni tym, co się dzieje po stronie opozycji, a jednocześnie nie są „ultrakrytyczni” wobec rządu. Tę właśnie grupę wyborców może przyciągnąć do PiS Mateusz Morawiecki. Nie wdawał się przecież w bezpośrednie walki z opozycją i z Unią Europejską. Daje więc Prawu i Sprawiedliwości szansę na nowe otwarcie, pozwalające na walkę o większość konstytucyjną w parlamencie kolejnej kadencji.

W exposé pojawiły się pojednawcze sygnały. Padły słowa „spór tak, wojna nie”. Czy opozycja przyjęła wyciągniętą dłoń? Andrzej Stankiewicz ma wrażenie, że opozycja jeszcze nie wie, „jak ugryźć” Mateusza Morawieckiego. Ma on dobre kontakty z PO z czasów, gdy współpracował z rządem Donalda Tuska. Stąd nie nastąpił huraganowy atak na niego. Opozycja czeka, w jakim kierunku premier pójdzie. Na pewno ma dobrą okazję poprawić relacje między obozem rządzącym a opozycją.

Andrzej Stankiewicz obawia się jednak, że Mateusz Morawiecki mówi o jedności i o zakopaniu topora wojennego jak każdy premier. Słowa wzywające do pojednania mogą okazać się tylko zaklęciami, za którymi nie pójdą konkretne czyny.

Gość Poranka od lat uważa, że temperaturę sporu politycznego w Polsce trzeba obniżyć. Przekroczył on racjonalne ramy i jest niszczący dla Polski. Większość kart jest teraz po stronie władzy, to ona może wykonać realne gesty. Takim mogłoby być na przykład uchwalenie tzw. pakietu demokratycznego, czyli przepisów zwiększających rolę opozycji w parlamencie, o czym niedawno (ale nie w exposé) mówił Mateusz Morawiecki. PiS lansował ten pomysł w poprzedniej kadencji, ale porzucił po wygranych przez siebie wyborach.

Andrzej Stankiewicz ma nadzieję, że Mateusz Morawiecki podejmie konkretne działania, ale jest przy tym ostrożny, bo wiele podobnych wypowiedzi wzywających do pojednania już padało w przeszłości.

JS

Andrzej Stankiewicz wypowiadał się w części piątej Poranka WNET w środę 13 grudnia 2017 roku.