Redaktor magazynu „Odkrywca”: Anachroniczna procedura ubiegania się o zgodę zniechęca wielu poszukiwaczy

Andrzej Daczkowski o tym, czemu pod względem uzyskiwania zgody na poszukiwanie zabytków wciąż tkwimy w XX w.; planowanych zmianach w tej sprawie; przepisach w Niemczech; Riese i złotym pociągu.

 

Andrzej Daczkowski informuje, że od początku 2018 r. nielegalne poszukiwania zabytków są już nie tylko wykroczeniem, ale przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat pozbawienia wolności. Żeby legalnie poszukiwać zabytków trzeba najpierw uzyskać pozwolenie od konserwatora. Wniosku o to ostatnie nie można zaś złożyć elektronicznie.

Wciąż jesteśmy w dwudziestym wieku.  Droga jest bardzo żmudna tzn. musi pan napisać wniosek, wydrukować go, pójść na pocztę, wysłać, a potem czekać na listonosza z odpowiedzią konserwatora zabytków.

Czas oczekiwania na zgodą to do 30 dni. Ten, jak mówi, anachroniczny tryb zniechęca wielu poszukiwaczy. Stan ten ma się jednak niedługo zmienić. Ma zostać wprowadzony system w którym

Poszukiwacz rejestruje się z domu do odpowiedniej platformy poszukiwawczej i tam wyraża w pewnym momencie chęć wejścia w teren.

Jeśli konserwator wyrazi wówczas zgodę lub nie podejmie decyzji w ciągu 30 dni, to można rozpocząć poszukiwania. Redaktor magazynu „Odkrywca” zauważa, że trzeba jeszcze zmienić obowiązującą ustawę, tak by uwzględniała tę formę zgłoszenia. Można w niej poprawić także inne szczegóły. Opowiada także o własnych poszukiwaniach, jakie prowadzi będąc członkiem grupy eksploatacyjnych miesięcznika.

Z takich najciekawszych akcji jakie pamiętam, to przede wszystkim odkrycie tajemniczego tunelu w okolicach Pałacu Jedlinka na terenie, powiedzmy, budowli związanych z Riese.

Nasz gość tłumaczy także jak wygląda sytuacja prawna poszukiwaczy zabytków u naszych zachodnich sąsiadów. Zauważa, że różni się ona w zależności od kraju związkowego:

W niektórych landach praktycznie nie ma możliwości legalnego poszukiwania zabytków przez amatora. Są też landy, które mają prawo bardzo korzystne dla poszukiwaczy.

Zwraca uwagę, że w Niemczech najpierw uzyskuje się zgodę od urzędnika na poszukiwania, a dopiero potem przychodzi się z nią do właściciela gruntu, który w takiej sytuacji zazwyczaj chętnie wyraża zgodę na poszukiwania. Wygląda to więc odwrotnie niż w Polsce. odnosi się także do legendy o złotym pociągu na Śląsku. Stwierdza, że

Złoty pociąg zapewne nigdy nie wyjechał z Wrocławia.

Opowieści takie jednak „dobrze robią nie tylko regionowi, ale też nakręcają zainteresowanie przeszłością”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.