Tomasz Grzywaczewski: Prezydent Łukaszenka przyjął kurs na całkowite podporządkowanie Rosji

Tomasz Grzywaczewski o wykrytym ponoć przez służby białoruskie i rosyjskie planie zamachu na Aleksandra Łukaszenkę, propagandzie Mińska i polityce Kremla.


Aleksandr Łukaszenka podpisał nowy dekret. Pismo przewiduje, że w przypadku śmierci głowy państwa z powodu „zamachu, aktu terrorystycznego, agresji zewnętrznych czy innych działań siłowych wszystkie instytucje państwowe i ich przedstawiciele działają zgodnie z decyzjami Rady Bezpieczeństwa, której zebraniom przewodniczy premier”. Zdaniem naszego gościa dekret w takiej formie ukazuje odrealnienie prezydenta Białorusi. Stwierdza, iż jest to pokłosie ujawnienia przez służby rosyjskie i białoruskie domniemanego spisku na życie białoruskiej głowy państwa.

To był sygnał dla białoruskiej opozycji, że w Rosji nie jest w żaden sposób bezpieczna.

Jak mówi dziennikarz „Gazety Polskiej”, według narracji Mińska na życie prezydenta Białorusi czychają państwa zachodnie, w tym Polska.

Białoruska telewizja wyemitowała materiał, w którym rozmówca […] opowiadał, że plan zamachu zakładał, że z Wilna wyruszy kolumna samochodów terenowych pick-upów. To miało być kilkadziesiąt pojazdów, które przełamią posterunki graniczne, wpadną na Białoruś, wjadą do Mińska i rozstrzelają Łukaszenkę.

Tomasz Grzywaczewski stwierdza, że takie historie świadczą o poziomie absurdu, w jaki popada łukaszenkowska propaganda. Dodaje, że Łukaszenka oddaje Białorusinów w ręce Moskwy, czego wielu z nich nie chce.

Prezydent Łukaszenka, będąc już w tym momencie […] całkowicie zdanym na łaskę Kremla przyjął kurs, który ma się finalnie skończyć tym, że w ten czy inny sposób Białoruś zostanie całkowicie podporządkowana Rosji.

Możliwe, że istniejący Związek Białorusi i Rosji nabierze realnej treści. Ponadto Grzywaczewski komentuje obecne ruchy Rosji. Nie sądzi, aby Władimir Putin był w stanie wywołać wielki konflikt. Ocenia, że Kreml jest silny dyplomatycznie, podczas, gdy tak naprawdę

Rosja jest kolosem na glinianych nogach.

Polityka appeasementu stosowana przez kraje zachodnie jest błędna.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

„Bestialskie postępowanie.” Niemieccy prawnicy oskarżają Łukaszenkę o zbrodnie przeciwko ludzkości

Niemieccy prawnicy, reprezentujący ofiary tortur w białoruskich więzieniach, oskarżają Aleksandra Łukaszenkę o zbrodnie przeciwko ludzkości.

Czterech prawników, którzy reprezentują  ofiary tortur w białoruskich więzieniach złożyli do federalnego prokuratora generalnego (GBA) w Karlsruhe doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę. Dotyczy ono zbrodni przeciwko ludzkości.

Nasi klienci oczekują, że Niemcy staną w obronie uniwersalnych praw człowieka również w przypadku Białorusi – zaznacza jeden z prawników zajmujący się sprawą.

Wezwanie do wszczęcia niezależnego śledztwa jest związane z wieloma doniesieniami o torturach, porwaniach i tajemniczych zaginięciach ludzi związanych z białoruską opozycją.

Ogólnie rzecz biorąc, traktowanie przez państwo białoruskie swoich obywateli można określić jedynie jako bestialskie – stwierdzili prawnicy.

A.N.

Źródło: media/tvp.info/biełsat

Dr Jabłonka: Może Wołodarka to ostatnia stacja drogi krzyżowej narodu białoruskiego. Tam siedzi przyszły rząd Białorusi

Zamek Piszczałowski służył za więzienie carowi, Sowietom, a teraz Łukaszence. Krzysztof Jabłonka przybliża tragiczne dzieje związane z tym miejscem.

Dr Krzysztof Jabłonka przybliża dzieje mińskiego więzienie na ul. Wołodarskiego. Zanim ulica ta w czasach sowieckich zyskała swoją obecną nazwę, położonym przy niej Zamku Piszczałowskim trzymano dekabrystów. Byli to oficerowie rosyjscy, którzy po śmierci Aleksandra I w 1825 r. zorganizowali powstanie w imię wprowadzenia rządów konstytucyjnych w Rosji.

Nazwano go Zamkiem Piszczałowskim, gdyż rzeczywiście wygląda jak zamczysko krzyżackie. Posiada cztery okrągłe baszty.

Zamek Piszczałowski „gościł” później polskich powstańców listopadowych i styczniowych. W okresie sowieckim było to więzienie NKWD, które

Odegrało straszną rolę w tak zwanej Akcji Polskiej, czyli masowym zabijaniu Polaków, których liczby nie wiem, czy się kiedykolwiek doliczymy.

[related id=34351 side=right] Chodzi o aresztowania i egzekucje obywateli sowieckich polskiego pochodzenia w latach 1937-1938. Ludzi tych wyszukiwano na zasadzie „książki telefonicznej”, czyli po polskobrzmiących nazwiskach. Historyk wyjaśnia, że po niepowodzeniu eksperymentu, jakim były utworzone na polskich dalszych Kresach, Polskie Rejony Narodowe: Marchlewszczyzna w ramach Ukraińskiej SRR i Dzierżyńszczyzna na terytorium Białoruskiej SRR, Sowieci postanowili wymordować Polaków.

Kolejnym tragicznym wydarzeniem była ewakuacja więzienia w 1941 r. Po agresji Niemiec na ZSRR sprowadzono do niego więźniów z innych więzień. Następnie przed wkroczeniem Niemców do Mińska pognano więźniów drogą do Mohylewa. W czasie postojów na drodze do Czerwienia NKWD przeprowadzało egzekucje więźniów. Ponieść śmierć mogło wówczas nawet 18 tys. ludzi. Rozmówca Jaśminy Nowak zauważa, iż w 2008 r. zawaliła się jedna z zamkowych wież.

Miejmy nadzieję, że całe więzienie się zawali, razem z ustrojem.

Wyjaśnia, że więzienie jest stare, nieremontowane i pordzewiałe. Porównuje je do paryskiej Bastylii. Sądzi, że kiedyś będzie w tym miejscu muzeum, takie jak na Rakowieckiej, gdyż

Tam siedzi przyszły rząd wolnej Białorusi.

W więzieniu w Mińsku zwanym Wołodarką przetrzymywani są obecnie Wiktar Babaryka i Siergiej Cichanouski, a od niedawna także Andrzej Poczobut. Dr Jabłonka podkreśla, aby nie wierzyć Wikipedii, która wśród więźniów Zamku Piszczałowskiego wymienia Józefa Piłsudskiego. W rzeczywistości działacz socjalistyczny nigdy tam nie przebywał.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Żurawski vel Grajewski: Kreml nie chce, by Białorusini pokazali Rosjanom, że można zmienić prezydenta buntem

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski o antypolskiej polityce Łukaszenki, rozliczeniu członków aparatu represji, uderzeniu w białoruską gospodarkę i znaczeniu protestów na Białorusi dla Rosjan.

Jak zauważa prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, strona polska dopiero zaczęła odpowiadać działania prezydenta Białorusi przeciw Polakom. Wskazuje, iż w ramach manewrów Zapad wojska białoruskie i rosyjskie ćwiczyły tłumienie polskiego powstania na Grodzieńszczyźnie.

 Dodaje, że przedstawiciele białoruskiego aparatu represji powinni być świadomi, że za swe obecne działania zostaną rozliczeni.

Politolog stwierdza, że silny uderzeniem w białoruską gospodarkę będzie zablokowanie eksportu towarów białoruskich przez nasze terytorium. Trzeba bowiem podnosić koszta podejmowanych przez Łukaszenkę decyzji.

Gość Popołudnia WNET zauważa, że Kreml potrzebuje teraz sukcesu imperialnego, takiego jak aneksja Krymu, aby przykryć problemy wewnętrzne Rosji. Może nim być aneksja Donbasu, który już jest pod rosyjską kontrolą wojskową. Wystarczy więc ogłosić jego przyłączenie do FR.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Aleksy Dzikawicki: 80 proc. Białorusinów ma do Polaków dobry stosunek, a 60 proc. do państwa jako takiego

Aleksy Dzikawicki o Dniu Wolności na Białorusi, represjach władz wobec Białorusinów i Polaków oraz o pamięci o wspólnym dziedzictwie RON.

Aleksy Dzikawicki donosi, że w przypadającą na 25 marca rocznicę ogłoszenia niepodległości przez Białoruską Republikę Ludową nie było masowych protestów. Białorusini spodziewali się przygotowania aparatu represji. W dużych miastach na ulicach było wojsko.

Tylko w Mińsku zatrzymano 170 osób.

Dziennikarz mówi także o procederze nagonki na Polskę przez rząd Aleksandra Łukaszenki. Mniejszość polska jest przez reżim prześladowana.

Nigdy coś takiego nie miało miejsca na Białorusi. To już totalny terror.

Jak mówi wicenaczelny telewizji Biełsat, białoruska głowa państwa aresztuje ludzi, aby kupczyć ich uwolnieniem w rozmowach z Zachodem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Andrzej Nowak: Polska stoi w poprzek planów ideologicznych, które ma grupa trzymająca władzę w UE

Prof. Andrzej Nowak  o antypolskiej retoryce białoruskich władz, ideologicznym zacietrzewieniu polityków unijnych oraz o demagogicznej krytyce lockdownu.


Prof. Andrzej Nowak komentuje aresztowanie Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, do którego dozło we wtorek w Grodnie. Stwierdza, że Alaksandr Łukaszenka próbuje odzyskać kontrolę nad Białorusinami, którzy chcą być obywatelami, a nie poddanymi.

Wykorzystuje do tego retorykę antypolską.

Wskazuje na plany ogłoszenia przez Mińsk 17 września świętem państwowym. Historyk odnosi się też do położenia naszego kraju w Unii Europejskiej. Zaznacza, że obecny rząd przeciwstawia się dyktatowi politycznej poprawności.

Polskie państwo stoi w poprzek planom ideologicznym, które ma grupa trzymająca władzę w Parlamencie Europejskim.

Główną rolę w tej grupie odgrywają, obok socjalistów i liberałów, politycy nazywający siebie chrześcijańskimi demokratami. W imię obrony mniejszości chce się sterroryzować inaczej myślących.

Unia także przeżywa kłopoty w pewnym sensie podobne do tych prezydenta Białorusi, tzn. ma bardzo słabą legitymację demokratyczną dla tej rewolucji.

Europejczyków jednak nie interesuje walka o prawa 56 płci. Program ideologiczny narzuca się wbrew obywatelom UE i zasadom, na których Wspólnoty Europejskie zostały zbudowane.

Łamane jest tutaj prawo, łamane zasady demokracji i zdrowego rozsądku.

Prof. Nowak zauważa, że Polska odwołała się do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. mechanizmu powiązania funduszy z praworządnością. Odwołanie się do prawa tylko prowokuje ideologów do przyśpieszenia rewolucji, gdyż zdają sobie oni sprawę z bezprawności swych działań.

Gość Poranka Wnet ocenia obecne położenie Polski na mapie politycznej. Scenariusz wyjścia z Unii Europejskiej jest nierealistyczny. Pewniejszym jest próba zreformowania organizacji na modłę polskiej myśli politycznej.

Słyszymy o budowaniu nowej, silniejszej frakcji w Parlamencie Europejskim z udziałem wyrzuconych przez Donalda Tuska z Europejskiej Partii Ludowej […] Węgrów i z udziałem także stosunkowo silnej w Parlamencie Europejskim frakcji włoskich eurorealistów.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się także do krytyki reżimu sanitarnego. Uważa, że przywoływanie przykładu Szwecji jest demagogiczne, gdyż należy ją porównywać z innymi krajami skandynawskimi: Danią, Finlandią i Norwegią. W krajach tych, jak mówi, sytuacja epidemiczna jest lepsza niż w Szwecji dzięki lockdownowi. Prof. Nowak deklaruje przy tym, że rozumienie rozgoryczenie przedsiębiorców. Zaznacza, iż

Rząd powinien robić tyle ile może, ażeby pomagać tym zniszczonym przez pandemię branżom.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Plan Ciechanowskiej: Białorusini zagłosują by przekonać się o swojej sile

Od "rewolucji godności" upłynęły dwa lata

Swietłana Ciechanowska wezwała Białorusinów do głosowania w sprawie podjęcia negocjacji z władzami. Plan Ciechanowskiej zakłada głosowanie poprzez specjalną platformę internetową

Swietłana Ciechanowska wzywa Białorusinów do działania.  Mówi się o próbie podjęcia negocjacji z władzami, choć raczej chodzi o mobilizację i sprawdzenie swoich sił. Plan Ciechanowskiej zakłada głosowanie poprzez specjalną platformę internetową.

 

Apel Ciechanowskiej

 

18 marca, w samo południe, Ciechanowska wygłosiła orędzie, w którym zaproponowała negocjacje z władzami za pośrednictwem organizacji międzynarodowych.

„Każdy z was wie, że w kraju jest kryzys. Możemy to rozwiązać pokojowo w drodze negocjacji przez międzynarodowe pośrednictwo.” – Mówi liderka białoruskiej opozycji

„Do 25 marca wraz z Radą Koordynacyjną, By Pol, fundacjami solidarnościowymi i innymi siłami demokratycznymi, rozpoczynamy wielkie głosowanie na platformie „Głos” – dodaje Ciechanowska.

18 marca, w samo południe, Ciechanowska wygłosiła orędzie, w którym apelowała do Białorusinów, by ci opowiedzieli się za demokracją na platformie „Głos”. Dzień wcześniej, budując napięcie, w mediach społecznościowych Ciechanowska ogłosiła że „jutro [18 marca, red.] ogłoszę to nad czym pracowaliśmy przez ostatnich 7 miesięcy” .

 

Dalsza część artykułu pod filmem

 

„Naszym wspólnym zadaniem jest, aby każdy odpowiedzialny obywatel Białorusi oddał swój głos, a zatem już przed Dniem Wolności zobaczymy pierwsze wyniki” – stwierdziła zwyciężczyni zeszłorocznych wyborów prezydenckich na Białorusi.

Łukaszenka nie chce negocjować

 

Dziennikarz białoruskiej redakcji Radio Wnet i TV Biełsat, Roman Zdanowicz, uważa że inicjatywa Ciechanowskiej nie jest skierowana na negocjacje z Łukaszenką.

„W to że nielegitymizowana władza jest gotowa do rozmów, nie wierzy nikt” – mówi

Jego zdaniem, chodzi przede wszystkim o mobilizację Białorusinów, by ci, pokojowo zaangażowali się na nowo w życie polityczne.

„Po tym jak wielokrotnie rozbijało się demonstrantów na protestach, aktywność osłabła” – dodaje Zdanowicz

Ciechanowska z kolei podkreśla wartość głosowania pod kątem reakcji międzynarodowej. Mówi, że im więcej wybrzmi głosów Białorusinów, tym głośniej zabrzmi nawoływanie do całego świata, by rozwiązać kryzys „w sposób pokojowy i bez nowych ofiar”.

„Głos wzywający do negocjacji to głos w sprawie uwolnienia setek więźniów, którzy cierpią w więzieniu za swoje opinie. To krok w kierunku powstania państwa, w którym szanuje się ludzi i ich poglądy. Gdzie są uczciwe wynagrodzenia i ceny. I co najważniejsze, jest to sygnał dla partnerów międzynarodowych do podjęcia działań.” – mówi Ciechanowska

Od początku protestów wszczęto już prawie pół tysiąca spraw karnych wobec manifestantów. Prokuratura Generalna poinformowała, że przekazała do sądów 468 spraw karnych dotyczących 631 osób. Wszystkie są związane z udziałem w „nielegalnych zgromadzeniach” i „działaniach, które w znaczny sposób naruszają porządek społeczny”. Zatrzymano również niejednego dziennikarza. Część z nich czeka kolonia karna.

 

Dalsza część artykułu pod odnośnikiem

Białoruś: Wyrok dwóch lat kolonii karnej dla dziennikarek Biełsatu

 

Plan Ciechanowskiej

 

Swietłana Ciechanowska określiła swoje oświadczenie, jako „bardzo ważne”. Powiedziała, że kryzys na Białorusi można rozwiązać w sposób pokojowy. Nie wiadomo jednak jak skuteczny będzie apel liderki.

„Nie potrafię przewidzieć, jak skuteczny będzie wynik tego apelu, bo od razu przychodzi mi do głowy wezwanie Ciechanowskiej do ogólnonarodowego strajku, który zakończył się prawie niczym, czyli nie było strajków masowych. ” – komentuje Volha Siamaszko, szefowa Działu Informacji Białoruskiej Redakcji Radia Wnet.

Pod koniec października 2020r. Ciechanowska nawoływała do ogólnonarodowego strajku: „Termin spełnienia żądań Narodowego Ultimatum upłynął. Dziś zaczyna się ogólnokrajowy strajk – kolejny krok Białorusinów w kierunku wolności, zakończenia przemocy i nowych wyborów” – oświadczała wtedy liderka białoruskiej opozycji. Na ulice Mińska i innych miast wychodzili pracownicy zakładów i studenci jednak strajk nie przybrał takich wymiarów jak się spodziewano.

“Teraz Ciechanowska musi zmobilizować białoruskie społeczeństwo do wiosennej akcji protestacyjnej. W ciągu ostatnich czterech miesięcy reżim zrobił wszystko, aby Białorusini bali się wyjść na ulice i wyrazić swoje opinie. Zamknął działaczy w więzieniach, zaostrzył kary, podwyższył grzywny za biało-czerwono-białe flagi.” – komentuje Siamaszko

Zdaniem dziennikarki na tle tego co się dzieje, czyli aresztowań, pobić, zamordyzmu i ciężkiej dyktatury, Białorusini nie są nastrojeni do walki. Zmobilizować może ich to, że wciąż jest ich bardzo wielu.

„Ile ilu? Właśnie to głosowanie pokaże liczby” – mówi dziennikarka Radia Wnet.

Świetłana Ciechanowska zaapelowała w czwartek do Białorusinów by ci głosowali na specjalnej przeznaczonej do tego platformie internetowej.

W ciągu godziny zagłosowało prawie 100 tysięcy osób, a pod koniec dnia liczba ta zbliżyła się już do 450 tysięcy.

Białorusinów jest około 9 milionów. Zdaniem Volhi Siamaszko jeśli co najmniej 2-3 miliony ludzi w ciągu tygodnia zagłosuje, wtedy polityczna przyszłość Łukaszenki może się skończyć. Oczywiście w przypadku, gdy te trzy miliony wyjdą później na ulice.

 

RADIO WNET

J.S.

 

Zmicier Mickiewicz: dokument blogerów pokazuje, jakie schematy korupcyjne są wbudowane w reżim Łukaszenki

Zmicier Mickiewicz o miliardowym majątku prezydenta Białorusi, ekonomice łukaszenkowskiej, wypowiedzi szefa białoruskiego KGB i spodziewanej inflacji.

Zmicier Mickiewicz komentuje dokument blogerów na temat majątku białoruskiego przywódcy, który wynosić ma miliard dolarów.

Zostało wytłumaczone, jakie schematy korupcyjne są wbudowane w reżim Łukaszenki.

Różne elementy składające się na majątek Alaksandra Łukaszenki są formalnie własnością jego przyjaciół i członków rodziny. Według twórców dokumentu Łukaszenka rozdawał długopisy za 40 tys. euro. Dokument inspirowany był filmem Aleksieja Nawalnego na temat pałacu Putina. Jest on na pierwszym miejscu w trendach wyszukiwania na białoruskim YouTube.

Premierę filmu uprzedził swymi komentarzami sam zainteresowany stwierdzając, że opozycja będzie próbowała przypisać mu posiadanie majątku, którego nie ma. Łukaszenka stwierdził tak w zakładzie produkcji rowerów, który jest, jak mówi nasz gość, przykładem „ekonomiki Łukaszenkowskiej”.

Upadł cały cały ten zakład. Przyszedł jakiś inwestor z Austrii, ale Łukaszenka po prostu zabrał mu całą kasę i wyrzucił tego inwestora. Na zakładzie nadal nic się nie dzieje, nadal jest rozwalony i ludzie tam otrzymywali jakieś naprawdę bardzo małe pieniądze.

Mickiewicz komentuje wypowiedź szefa białoruskiego KGB Iwana Tertela po spotkaniu z prezydentem. Stwierdził on, że służby aresztowały grupę przygotowującą akty terrorystyczne. Dziennikarz telewizji Biełsat wyjaśnia, że służby muszą reagować na zagrożenia, które „wymyśla sobie” głowa państwa. Trzeba pokazać, że się walczy z „terrorystami”.

Na razie żadnych konkretów nie ma.

Więźniowie są używani przez reżim jako zakładnicy do negocjacji politycznych. Tymczasem Białorusini szukają rozwiązań, aby protestować przeciw władzy.

Już trzeci miesiąc z rzędu Bank Narodowy Białorusi nie może kupić waluty, tylko sprzedaje.

Obywatele nie ufają własnej walucie. Rosną koszty obsługi instytucji państwowych. Można się spodziewać inflacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Romaszewska-Guzy o skazaniu dziennikarek Biełsatu: Trzeba nagłaśniać tę sprawę. Ważny jest nacisk na polityków

Agnieszka Romaszewska-Guzy o wyroku białoruskiego sądu, który w czwartek skazał dziennikarki Biełsatu Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową na dwa lata pozbawienia wolności za „organizację zamieszek”

[related id=137294 side=right] Dyrektor telewizji Biełsat wskazuje, że jest fundacja za pośrednictwem której można wesprzeć rodzin skazanych reporterek. Chodzi o fundację Strefa Solidarności. Na jej stronie można znaleźć numer konta na który można wpłacać pieniądze. Fundacja działa przy Biełsacie jako wsparcie dla dziennikarzy.

Jak informuje organizacja Wiasna, na Białorusi jest 255 więźniów politycznych. Drugie tyle może, jak szacuje Agnieszka Romaszewska-Guzy, być uznawana za więźniów kryminalnych.

Ktoś tam brzydko odezwał się do policjanta i już jest więźniem kryminalnym.

[related id=129483side=left] Ludzi zatrzymuje się za używanie wulgaryzmów na ulicy. Aresztuje się ich na 10-15 dni. Dziennikarka komentuje działania białoruskiej władzy w walce z niezależnymi dziennikarzami. Mówi, iż poziom terroru jest bardzo wysoki. Według niej ten terror nie przyniesie władzy dobrych skutków.

Romaszewska-Guzy zauważa, że dzisiaj rusza proces Kaciaryny Baciarewicz, która podała, że śmiertelnie pobity  Roman Bandarenka nie miał w chwili śmierć ułamka promila alkoholu [mężczyznę pobili mężczyźni zdejmujący wiszące na ulicy biało-czerwono-białą dekoracje, po tym jak zwrócił im uwagę, by tego nie robili- przyp. red.].

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Białoruś: Rusza proces dziennikarek Biełsatu. Andrejewa: jeśli to konieczne, zniosę wszystko

We wtorek 9 lutego rozpoczyna się proces dwóch młodych dziennikarek Biełsatu – 28-letniej Kaciaryny Andrejewej (Bachwaławej) i 24-letniej Darii Czulcowej. Dotychczas spędziły w więzieniu 85 dni.

Zatrzymanie dziennikarek miało miejsce 5 listopada ub.r. w Mińsku, podczas relacjonowania oddolnego protestu po tragicznej śmierci Ramana Bandarenki.

Namierzone przez służby, trafiły do aresztu. Początkowo Andrejewą i Czulcową standardowo skazano na siedem dni aresztu za „udział w nielegalnym zgromadzeniu”, w którym w rzeczywistości, jako dziennikarki, udziału brać nie mogły, skoro relacjonowały je z odległości. Po tygodniu nie zostały jednak wypuszczone. Tym razem usłyszały zarzuty karne. Oskarżono je o organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny. Artykuł 342 białoruskiego kodeksu karnego przewiduje za to nawet 3 lata pozbawienia wolności.

Dziennikarkom zarzucono, że prowadząc wideorelację z protestów na żywo, tym samym je koordynowały. W ich wyniku zostało rzekomo zakłócone funkcjonowanie transportu publicznego – 13 linii autobusowych, 3 trolejbusowych i 3 tramwajowych. Państwowe przedsiębiorstwo MinskTrans wyceniło swoje straty na niemal 18 tys. złotych.

Dziennikarki czas przed procesem spędziły w areszcie w podmińskim Żodzinie. Z otrzymanych od nich listów wynika, że są w dobrym stanie. Obydwie zostały już uznane przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

Z listów, które przekazują dziennikarki  wynika, że są w dobrym stanie. Kaciaryna Andrejewa w korespondencji ze swoim mężem, również dziennikarzem Biełsatu Iharem Iliaszem podkreśla, że jest „spokojna o swoje przeznaczenie” i jeśli to konieczne, „zniesie wszystko”.

Ogółem w 2020 roku dziennikarzy Biełsatu zatrzymywano 162 razy. Zatrzymaniom regularnie towarzyszyła konfiskata sprzętu. 26 dziennikarzy aresztowano, z czego 6 dwukrotnie, a 1 trzykrotnie, co daje łącznie 34 areszty administracyjne. Za kratami spędzili 392 dni oraz zapłacili grzywny w wysokości prawie 100 tys. zł. 7 spośród aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej z rąk służb bezpieczeństwa, a 7 w następstwie zatrzymania wymagało hospitalizacji. Podczas brutalnego rozpędzania powyborczych demonstracji 2 fotoreporterki doznały obrażeń od broni gładkolufowej oraz w wyniku wybuchu granatu hukowego.

Źródło: Biełsat

A.N.