Repetowicz: Białorusini wykorzystują dramat Afgańczyków, by manipulować emocjami Zachodu dla własnej korzyści

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Witold Repetowicz – dziennikarz, reporter i korespondent wojenny, który komentuje niedawne zamieszanie na terenie Azji Centralnej oraz kryzys uchodźczy.

Wycofanie się wojsk amerykańskich z terytorium Afganistanu, którego skutkiem było przejęcie w nim władzy przez Taliban, zapoczątkowało falę międzynarodowych napięć, która trwa do dziś. Witold Repetowicz twierdzi, że zapowiadany kryzys migracyjny stanie się wkrótce faktem i będzie tylko przybierał na sile.

Ci, którzy są najbardziej zagrożeni wciąż oczekują na transport. Talibowie deklarują różne rzeczy, choć widać już, że nie dotrzymują swoich obietnic. Wraz z dokręcaniem śruby będzie można zaobserwować coraz bardziej intensywny exodus.

Dziennikarz zwraca również uwagę na fakt, iż nasilenie i skomplikowanie całej sytuacji próbują wykorzystywać państwa takie, jak np. Białoruś, której przewodzi Aleksander Łukaszenko. Jego plan zakłada przerzucenie jak największej liczby uchodźców do Europy Zachodniej przy jednoczesnym czerpaniu z tego tytułu profitów finansowych. Póki co jednak akcja nie opiera się bezpośrednio i wyłącznie na Afgańczykach, lecz ich sytuacja stanowi podstawę dla jej uzasadnienia, co ma podnieść skuteczność.

Używają Afgańczyków jako szyld do tego, by uzasadniać swoje działania i zwiększać emocje ludzkie, wiążąc całą akcję z ich tragedią. Póki co nie było możliwości, aby Afgańczycy w tak krótkim terminie przedostali się do Europy – ten ruch powstanie, lecz jest to kwestia tygodni i miesięcy.

Tymczasowy brak – lub niewielka ilość – uchodźców z Afganistanu skłania reżim białoruski do rozbudowania swojej manipulacji. Zdarzają się sytuacje, w których prawdziwe pochodzenie ludzi oczekujących na możliwość ucieczki – lub podejmujących własne próby – jest celowo ukrywane lub fałszowane.

Zapędza się migrantów na granicę z Polską ogłaszając, że są to uchodźcy z Afganistanu. Jest to zachowanie zupełnie żenujące, lecz niestety niektórzy wolą wpisywać się w tą narrację.

Całe zamieszanie sugeruje postawienie pytania o kraj, który może wyciągnąć z niego największe zyski. Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” nie jest to na pewno Rosja – wskazuje on na nieco bardziej złożony proces międzynarodowy, który ma związek z dwoma sojuszami.

Z całą pewnością beneficjentem jest Pakistan, którego bliskim sojusznikiem są Chiny – niewykluczone, że szykują się one do bycia głównym beneficjentem. Nie jest to jednak pewne, ponieważ część Talibów jest Chińczykom niechętna.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Marek Wróbel: Nikt nie jest przygotowany do wcześniejszych wyborów. Da się rządzić nie mając większości parlamentarnej

Prezes Fundacji Republikańskiej o racjonalizacji podejścia do broni, kryzysie imigracyjnym i perspektywie wcześniejszych wyborów.

Marek Wróbel zauważa, że Parlamentarny Zespół ds. Kultury Posiadania Broni składa się z całości z 11 posłów Konfederacji. Zespół pracuje nad nowelizacją ustawy o dostępie do broni. Wróbel wyjaśnia, że trzeba znowelizować ustawę w celu dostosowania jej do dyrektywy unijnej. Prezes Fundacji Republikańskiej stwierdza, że potrzeba racjonalizacji podejścia do broni w Polsce. Zaznacza, że

Polska jest jednym z najbardziej rozbrojonych krajów w Europie.

Zauważa, że liczbach bezwzględnych w Polsce jest kilkaset tysięcy sztuk. Stwierdza, że obecnie przestępcy nie mają problemu ze zdobyciem broni. Wskazuje, że jest rynek nielegalnej broni powstały jeszcze po wojnie jugosłowiańskiej.

Chodzi o to, aby Polak był zaznajomiony z bronią, umiał jej używać, a nie by rozstrzygał za jej pomocą spory z sąsiadem.

Gość Kuriera w samo południe komentuje kryzys na wschodnich granicach Unii Europejskiej. Przyznaje, że debacie nad tym towarzyszą duże emocje. Sądzi, że wygasną one, jeśli granice uda się zabezpieczyć przed niekontrolowaną imigracją. Zauważa, że jeśli chodzi o imigrantów,

To nie są jeszcze Afgańczycy.

Zaznacza, że są to obywatele innych krajów na czele z Irakiem. Zaznacza, że ma to wymiar polityczny. Na przemycie ludzi do Unii Europejskiej zarabia Łukaszenka.

Białoruś ma całkiem inną strukturę budżetową niż Polska. Tam są dwa budżety, z czego jeden prezydencki.

Wróbel odnosi się do sytuacji w polskim Sejmie. Sądzi, że nikt nie jest przygotowany do wcześniejszych wyborów. Dodaje, że Jarosław Gowin, startując z list PSL-u mogły wejść do Sejmu, ale tylko on sam. Rozmówca Łukasza Jankowskiego zaznacza, że

Da się rządzić nie mając większości parlamentarnej.

Wskazuje, że istotną część Polskiego Ładu można zorganizować bez ustaw. Sądzi, że nawet Szymonowi Hołownii nie opłacają się przyśpieszone wybory.

Jarosław Kaczyński może podjąć decyzję o nowych wyborach jeśli uzna, że ma szanse na samodzielną większość.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Szeremietiew: To jest ciężki cios w prestiż Stanów Zjednoczonych oraz ich reputację międzynarodowego protektora

Gościem „Popołudnia Wnet” jest prof. Romuald Szeremietiew – były wiceminister obrony narodowej, który udziela krytycznego komentarza na temat wycofania się amerykańskich wojsk z Afganistanu.

Prof. Romuald Szeremietiew komentuje niedawną akcję wycofania oddziałów amerykańskiej armii z terytorium Afganistanu, zwracając uwagę na chaotyczny charakter całej operacji, która dodatkowo okazała się niekompletna – w Afganistanie pozostawiono spore ilości sprzętu oraz prawdopodobnie bliżej nieznaną ilość cywilów. Sama akcja wycofywania sił zbrojnych nie została jeszcze zakończona.

Operacje tego typu przeprowadza się w pewnej kolejności – dysponując odpowiednią siłą wycofuje się wszystko to, co należy wcześniej – rzeczy cenne, cywilów, którzy nie powinni się znaleźć na linii ognia, różne dokumenty. Czego nie jest się w stanie zabrać – to się niszczy.

Na podobnych zasadach miała początkowo odbyć się cała akcja, lecz tutaj czynnikiem krytycznym – zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” była zmiana prezydenta. Autora początkowej koncepcji – Donalda Trumpa – zastąpił ostateczny wykonawca, czyli Joe Biden.

Zdaje się, że taki modus operandi został uzgodniony, gdy decyzję podjął prezydent Trump. Potem przyszedł jego następca, który doszedł do wniosku, że zrobi coś spektakularnego. Doszedł też do wniosku, że Afgańczycy mają dostatecznie zaawansowaną siłę militarną, aby się bronić, a ci faceci w turbanach w liczbie 275 tysięcy nie są w stanie im zagrozić – będzie więc sporo czasu, aby wszystkie dobra z Afganistanu zabrać.

Raporty na jakiś czas przed opisywanymi wydarzeniami zakładały, że w takiej formie armia Afganistanu będzie mogła bronić się przez okres do 2 lat – rzeczywistość jednak szybko i dość brutalnie je zweryfikowała. Przejęcie władzy w kraju zajęło Talibom 9 dni. Prof. Szeremietiew zapewnia, że tego typu wpadki nie mają prawa mieć miejsca w kraju, który spełnia podobną funkcję w światowym układzie sił – reputacja Stanów jako międzynarodowego protektora wisi – zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” – na włosku.

To jest ciężki cios w prestiż Stanów Zjednoczonych. Ludzie zaczną się zastanawiać, czy Stany mogą być gwarantem bezpieczeństwa. Niestety jest to sukces tych sił na świecie, które dążą do zmiany układu międzynarodowego.

Były wiceminister obrony narodowej mówi również o czysto militarnej sile armii Stanów Zjednoczonych – ta jest bardzo duża, lecz i ona może zostać osłabiona przez pewne nieoczywiste czynniki zewnętrzne, które mogą osłabić morale.

Pojawiły się różnego rodzaju czynniki rozkładające te morale – np. dopuszczenie homoseksualistów, czy transseksualistów do wojska. Jeśli tego typu rozwiązanie jest wprowadzane w siłach Stanów Zjednoczonych, to każdy, kto rozsądnie myśli wie, że to marnie wpływa jeśli chodzi o morale żołnierzy i sił zbrojnych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy![related id=151981 side=right]

PK

Małecki: Mimo iż najważniejsze aktywa wycofaliśmy w czerwcu, akcja ewakuacyjna jest rozczarowaniem na poziomie medialnym

Gościem „Poranka Wnet” jest płk Grzegorz Małecki – były szef Agencji Wywiadu, który komentuje kontrowersje, jakie narosły wokół wycofania się sił amerykańskich z terytorium Afganistanu.

Talibowie po przejęciu władzy w Afganistanie deklarują chęć pokojowego współistnienia z innymi państwami oraz gwarantują poszanowanie praw obywatelskich i nie przewidują większych represji. Pułkownik Grzegorz Małecki zwraca uwagę na fakt, że może to być – i najprawopoodbniej jest – bardziej złożona, dokładnie przemyślana taktyka, będąca skutkiem wyciągnięcia wniosków po wcześniejszym okresie sprawowania władzy.

Najbardziej realny i zarazem najpoważniejszy scenariusz jest taki, że jest to forma mimikry – dostosowania się i uspokojenia społeczności międzynarodowej oraz państw regionu. Oni potrzebują czasu na powrót do panowania nad całym terytorium. (…) Należy względem tego zachować dystans.

Pułkownik Grzegorz Małecki stwierdza również, że nieudane wyjście wojsk amerykańskich z Afganistanu jest skutkiem błędów na poziomie politycznym.  Nie należy jednak zrzucać całości odpowiedzialności za tę sytuację na amerykańskie służby wywiadowcze, sprawa jest zdaniem gościa „Poranka Wnet” bardziej złożona.

W moim przekonaniu bardziej zawiodły struktury zarządzania bezpieczeństwem państwa niż wywiad. Mało prawdopodobne jest, że stacjonujący w Afganistanie wywiad, mający dostęp do odpowiedniego sprzętu nie był w stanie poprawnie ocenić sytuacji. (…) Myślenie życzeniowe w temacie polityki zagranicznej mogło wziąć górę nad twardą wiedzą.

Zdaniem płk Małeckiego decyzja polskiego rządu o wysłaniu samolotu dla ewakuacji Afgańczyków została podjęta zbyt późno – nie została ona jego zdaniem podjęta pod presją wydarzeń. Zwraca on również uwagę, że mimo stosunkowo niewielkiej liczby zaangażowanych osób niemrawe działanie w tej sprawie wpłynęło negatywnie na wizerunek Polski.

Sytuacja ta była rozczarowaniem na poziomie medialnym. Z drugiej strony nie mieliśmy zbyt wiele osób do ewakuowania – nasze najważniejsze „aktywa” zostały stamtąd już dawno wycofane.

Pułkownik zauważa również, że prawdopodobnie nie będzie potrzeby ewakuowania wszystkich wtajemniczonych osób – część z nich nie preferuje takiej opcji lub została ewakuowana wcześniej.

Relacje z niektórymi są dość złożone, część natomiast mogła zostać ewakuowana przez inne państwa sojuszu.

Zapraszamy do odsłuchania całej rozmowy!

PK

Macierewicz: Polska powinna poważnie rozważyć przyjęcie uchodźców z Afganistanu

Gościem „Poranka Wnet” jest poseł Prawa i Sprawiedliwości, były szef MON Antoni Macierewicz, który komentuje poruszenie w polityce zagranicznej spowodowane niedawnymi wydarzeniami w Afganistanie.

Antoni Macierewicz ocenia, że destabilizacja sytuacji w Afganistanie jest konsekwencją przejęcia władzy w USA przez Joe Bidena – zdaniem byłego Ministra Obrony Narodowej inauguracja jego prezydentury zapoczątkowała ciąg wydarzeń destabilizujących politykę międzynarodową. Wskazuje on tutaj na analogię między zmianą polityki amerykańskiej w tym regionie a oddaniem Europy Niemcom, czego symbolem jest umowa między Berlinem a Waszyngtonem dotycząca Nord Stream 2.

Świat był stabilniejszy przed objęciem władzy przez pana Bidena – od tego momentu rozpoczęły się bardzo dramatyczne wydarzenia w skali całego świata. Sprawa Afganistanu jest tutaj analogiczna do decyzji dotyczącej gazociągu Nord Stream 2.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości komentuje również kwestię bezpieczeństwa międzynarodowego, podkreślając znaczenie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Ocenia, że Polska sama musi sobie zapewnić bezpieczeństwo poprzez rozwój sił zbrojnych z amerykańskim wsparciem.

Sojusze są bardzo ważne i nasz sojusz z USA ma olbrzymie znaczenie, lecz będzie on skuteczny tylko wtedy, jeśli będziemy w stanie sami sobie to bezpieczeństwo zapewnić.

Mimo podkreślenia wartości sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, Antoni Macierewicz niedawne wycofanie się tego kraju z Afganistanu ocenia jednoznacznie negatywnie. Naraziło to jego zdaniem innych sojuszników z bloku zachodniego, którzy posiadali oddziały stacjonujące w tym państwie.

Ta decyzja wystawiła na niebezpieczeństwo wszystkich sojuszników USA, została podjęta w sposób bardzo ryzykowny i nieodpowiedzialny z punktu widzenia zobowiązań Stanów Zjednoczonych wobec sojuszników.

Były minister obrony narodowej zapewnia, że strona polska bardzo dobrze przygotowała się do operacji wycofania swojego wojska z Afganistanu. Podkreśla, że nasz kraj przyjmie swoich współpracowników, którzy uciekli z Afganistanu.

Na pewno powinniśmy przyjąć Afgańczyków, którzy z nami współpracowali. Jeśli chodzi o inne grupy – decyzja ta musi zostać podjęta po przeanalizowaniu jakie to są zespoły ludzi. Musimy tu prowadzić ostrożną politykę, nieopartą na pochopnych decyzjach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Kuczyński: Administracja Joe Bidena podjęła błędne decyzje, lecz Stany Zjednoczone wychodziły już z większych kryzysów

Gościem „Poranka Wnet” jest Grzegorz Kuczyński – ekspert ds. wschodnich, który komentuje bieżącą sytuację w Afganistanie oraz analizuje kontrowersje związane z wizerunkiem Stanów Zjednoczonych.

Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. wschodnich, wyraża opinię, że gwałtowny upadek afgańskiego rządu jest wielką, wizerunkową porażką wszystkich sił zachodnich, które zaangażowane były w działania na tych terenach – w szczególności zaś Stanów Zjednoczonych i administracji Joe Bidena. Gość „Poranka Wnet” nie ma wątpliwości, że pociągnie to za sobą pewne konsekwencje.

Jeśli jest to porażka Stanów Zjednoczonych i Zachodu, to jest to również wygrana ich wrogów – przede wszystkim Rosji, Chin, czy Iranu.

Nadszarpnięta reputacja i związany z nią kryzys wizerunkowy nie świadczą jednak o tym, że sytuacja jest całkowicie patowa – zdaniem Grzegorza Kuczyńskiego nie można bagatelizować ich siły tylko i wyłącznie na podstawie niedawnych zajść w Kabulu.

USA to nie tylko Joe Biden i grupa jego współpracowników, którzy najwyraźniej podjęli błędne decyzje. Stany to mocarstwo, które wychodziło już z większych kryzysów – można tu przypomnieć choćby sytuację w Sajgonie przed laty.

Pewne kontrowersje budzą sugestie rządu amerykańskiego, jakoby mieli oni od tej pory preferować nieco bardziej zachowawcze podejście do interwencji międzynarodowych – nie będą angażować się w pomoc krajom, które same z siebie nie wykażą wystarczającej inicjatywy obronnej.

Trudno się też dziwić Amerykanom – trudno kogoś bronić, jeśli on sam się nie broni. Faktem jest, że armia afgańska po prostu rzuciła broń. Inną kwestią są przyczyny takiego stanu rzeczy – dlaczego po 20 latach obecności USA w Afganistanie i intensywnego zaopatrywania armii tak szybko uległ on Talibom.

W najbliższym czasie ostatnie oddziały armii amerykańskiej opuszczą terytorium Afganistanu. Pozostawiona przez nich przestrzeń prawdopodobnie nie zostanie przejęta przez inne siły zewnętrzne – dojdzie natomiast do zwiększenia dynamiki politycznej w tamtym obszarze.

Talibowie nikogo nie wpuszczą na takiej zasadzie, na jakiej poprzedni rząd wpuścił Amerykanów, będą prowadzić niezależną politykę. (…) Pojawi się natomiast interesująca rywalizacja o wpływy w Afganistanie pomiędzy Moskwą, Pekinem, Islamabadem, czy Ankarą.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Francja: po ewakuacji obozu Grande-Synthe na przedmieściach Dunkierki brakuje 600 migrantów

Afgańczycy byli niezadowoleni, że podczas gdy ich zakwaterowano w pomieszczeniach kuchennych obozu, Kurdowie spali w drewnianych domach, więc doszło do starć. Wybuchł pożar i konieczna była ewakuacja.

Po ewakuacji obozu dla uchodźców Grande-Synthe na przedmieściach Dunkierki, w którym po starciach między migrantami wybuchł pożar, nie można się doliczyć 600 mieszkańców obozu – poinformowała we wtorek organizacja Lekarze bez Granic (MSF).

Correnne Torre, szefowa MSF we Francji, powiedziała, że z drewnianych domków w lesie ewakuowano w nocy około 1500 migrantów. 900 z nich zostało zakwaterowanych w szkołach i różnych instytucjach, a 600 brakuje i nie wiadomo, gdzie są.

Poinformowała również, że w miejscowych szpitalach przebywa z lekkimi poparzeniami 10 migrantów.

Ogień wybuchł po starciach w obozie między Kurdami a Afgańczykami. Użyto noży. W bójkach uczestniczyło 50 migrantów; sześciu z nich odniosło obrażenia. Pożar strawił co najmniej 300 drewnianych domków.

[related id=”8939″ side=”left”]

Według władz okręgu, starcia były spowodowane znacznym wzrostem w obozie liczby afgańskich migrantów po likwidacji w październiku ubiegłego roku „dżungli” w Calais, czyli dzikich obozowisk, w których koczowali migranci oczekujący na możliwość przedostania się do Wielkiej Brytanii.

Afgańczycy byli niezadowoleni, że zakwaterowano ich w pomieszczeniach kuchennych obozu, podczas gdy Kurdowie spali w drewnianych domach.

W ubiegłym tygodniu część migrantów usiłowała zablokować pniami drzew i gałęziami pobliską autostradę, usiłując wstrzymać ruch, by wdrapać się na ciężarówki w nadziei podróży na drugą stronę kanału La Manche.

Źródło: PAP

lk