Trzeba skończyć cyrk z RAŚ. Mamy jeszcze czas, aby nie narażać się na sytuację z Hiszpanii, ale zegar tyka!

Związek Wypędzonych majaczy o rzekomych krzywdach Niemców poniesionych w efekcie ostatniej wojny światowej, a Ruch Jerzego Gorzelika promuje „polski obóz” w Świętochłowicach! Jaka piękna koalicja…

Adam Słomka

Prezydent Andrzej Duda, zapytany niedawno w rozmowie z „Do Rzeczy” o ostatnie wydarzenia w Hiszpanii i o RAŚ, stwierdził: „Jako prezydent zawsze będę stać na straży integralności państwa i jego terytorium zgodnie z art. 126 konstytucji. Chociaż jakiegoś specjalnego zagrożenia dla integralności terytorium w chwili obecnej absolutnie nie widzę (…) Śląsk i jego mieszkańcy zasługują na szczególną uwagę ze strony rządzących. Zasługują na to ze względu na pamięć o walkach Ślązaków o Polskę i polskość w powstaniach śląskich, a także ciężką pracę dla Polski i ofiarę górników kopalni Wujek”.

Trudno nie zgodzić się z tezami Prezydenta RP – chociaż działalność śląskich separatystów stanie się być może problemem nie w perspektywie kilku lat, a w ciągu 20–30 lat. Tak będzie, gdy zostanie popełniony błąd Hiszpanii w Katalonii, tj. odda się kulturę i nauczanie młodych Polaków na Śląsku w ręce RAŚ-istów!

10 października były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, komentując sytuację w Katalonii stwierdził: „Ja mam wystarczająco dużo empatii w sobie, też jako przedstawiciel mniejszości etnicznej, jako Kaszuba, z moimi doświadczeniami polskimi. Wiem, co znaczy takie dążenie do niepodległości, ale równocześnie też wiem, co ważne jest i dla Hiszpanii, i dla Europy, i utrzymanie jedności wydaje się tutaj priorytetem”.

Taka publiczna deklaracja „kaszubskości”, jedynie dotkniętej „doświadczeniami polskimi”, wyartykułowana przez mentora totalnej opozycji z Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej, wraz z rozpoznawanym przez sąd wnioskiem o rejestrację „Śląskiej Partii Regionalnej”, powinna jednak budzić pewne obawy w polskim obozie patriotycznym. Próba rejestracji takiej partii jest bowiem w istocie obejściem dotychczasowej odmowy prawnego usankcjonowania istnienia „narodu śląskiego” i wprost działaniem proniemieckim. (…)

Trudna sytuacja gospodarcza Hiszpanii oraz spore bezrobocie, szczególnie wśród osób między 18 a 35 rokiem życia, oraz opanowanie przez katalońskich lewicowych nacjonalistów instytucji kultury i dużej części wpływów w szkolnictwie spowodowało wychowanie całego pokolenia Katalończyków uznających Hiszpanię za agresora. Po prawdzie, można rozumieć dramat Hiszpanii, czyli rozdarcie w latach 30. XX wieku i testowanie przez nazizm oraz komunizm walki między zbrodniczymi systemami, ale jednak nacjonalizm lewicowy w Katalonii ma właśnie swoje podłoże we wrażeniu, że rząd republikański, przegrany w wojnie domowej, był wspierany przez ZSRR, a gen. Franco przez III Rzeszę. Tymczasem przywódca katalońskiej lewicy dziś stoi przed wyborem podobnym jak działacz socjalistyczny Benito Mussolini. (…)

Zatem w historii pojawiają się momenty, gdy działacze socjalistyczni pod wpływem trudnej sytuacji gospodarczej tworzą formacje, które są zakazane np. w Polsce – o zabarwieniu narodowosocjalistycznym. Dzisiejsza sytuacja w Katalonii i spór z Madrytem wraz z fatalną sytuacją gospodarczą tworzą moment podobny do czasu decyzji Mussoliniego o rozstaniu z socjalistami. Zatem tworzy się „niebezpieczna mieszanka”, dla której niedawny plebiscyt w Katalonii jest niewątpliwie momentem konsolidacji i przełomu. (…)

RAŚ Jerzego Gorzelika – atakując polskich patriotów, np. marszałka Józefa Piłsudskiego czy wojewodę Michała Grażyńskiego – rozpoczyna drogę lewicowych nacjonalistów z Katalonii. Od lat radny Gorzelik promuje swoisty śląski separatyzm czy jakiś plebiscyt, którego elementem jest umożliwienie w czasie rządów koalicji PO-PSL deklarowania w spisie powszechnym „narodowości śląskiej”. Sam Ruch Autonomii Śląska korzysta ze wsparcia polskojęzycznych mediów z koncernu Verlagsgruppe Passau z Bawarii, co samo w sobie rodzi obawy o prawdziwe motywy działalności ugrupowania Gorzelika.

Mamy jeszcze czas, aby nie narażać się na sytuację z Hiszpanii. Po co mamy kiedyś jeść tę żabę? (…)

Warto dodać, że w II RP pozwolono funkcjonować Partii Młodoniemieckiej i w efekcie w 1939 roku połowa osób wcielonych do Freikorpsu należała do tej organizacji. Celem Freikorpsu przed atakiem na Polskę było gromadzenie broni i prowadzenie szkolenia wojskowego oraz sabotaż i organizowanie akcji prowokacyjnych.

W trakcie wojny Freikorps miał za zadanie zabezpieczać przed zniszczeniem ważne obiekty przemysłowe, drogi i mosty oraz prowadzić partyzantkę wymierzoną w Wojsko Polskie. Po decyzji, która zapadła między 8 a 10 września 1939 roku w Berlinie, o utworzeniu z członków mniejszości niemieckiej w Polsce paramilitarnej organizacji Volksdeutscher Selbstschutz, freikorpsy weszły w jej skład.

Dziś nie ma dla Polski zagrożenia militarnego ze strony Niemiec, ale zmieniły się też metody działań na rzecz osłabienia Polski – głównie politycznego i gospodarczego. Niedawno z inicjatywy szefa Związku Wypędzonych Bernda Fabritiusa Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło rezolucję w sprawie praworządności w Polsce. Zatem śląscy separatyści z RAŚ czy „Śląskiej Partii Regionalnej” staną się już niedługo doskonałym narzędziem dla dalszego podkopywania pozycji Polski.

Cały artykuł Adama Słomki pt. „Śląscy separatyści w natarciu? Czas skończyć ich cyrk!” znajduje się na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Słomki pt. „Śląscy separatyści w natarciu? Czas skończyć ich cyrk!” na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Kurier WNET” 40/2017, Adam Słomka: Reparacje są możliwe. Trzeba konsekwentnie bronić swoich praw, a będziemy szanowani

Skoro rząd w Berlinie godzi się na zadośćuczynienie za masakrę Nama i Herero, to dlaczego wypiera konieczność zadośćuczynienia za straty Polski w czasie wojny, którą Niemcy wywołali wspólnie z ZSRR??

Adam Słomka

Reparacje są nadal aktualne

Mało kto wie, że obozy śmierci Niemcy tworzyli już… w II Rzeszy, a ofiarami zaplanowanego ludobójstwa padło ok. 110 tysięcy osób.

W 1985 roku podkomisja praw człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych opublikowała tzw. „Raport Whitakera”, który zakwalifikował eksterminację plemion Herero i Nama z Afryki Południowo-Zachodniej jako pierwsze ludobójstwo XX wieku na świecie. Miało ono miejsce w latach 1904–1907 w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiejsza Namibia) podczas tzw. „wyścigu o Afrykę”. Choć Namibia przestała być niemiecką kolonią w 1915 roku (do ogłoszenia niepodległości w 1990 roku zajmowała ją RPA), Niemcy utrzymują z nią dość ścisłe związki. W nadmorskim kurorcie Swakopmund położonym nad Oceanem Atlantyckim jest ulica Bismarcka i Heinricha Göringa – pierwszego gubernatora Deutsch-Südwestafrika, prywatnie – ojca słynnego zbrodniarza nazistowskiego Hermanna, szefa Luftwaffe.

Niedawno namibijski dziennik „The Namibian” poinformował, że rząd tego państwa przygotował pozew przeciwko RFN, który opiewa na kwotę 30 miliardów euro. Przy tym okazało się, że negocjacje w tej sprawie trwają od blisko trzech lat. Rząd w Berlinie na tym etapie zadeklarował kwotę 100 mln euro jako formę zadośćuczynienia za ludobójstwo Nama i Herero.

Niemieckie ludobójstwo z czasów, gdy Adolf Hitler był uczniem szkoły w Steyr

W styczniu 1904 roku członkowie plemienia Herero pod wodzą Samuela Maharera zbuntowali się przeciwko niemieckiej ekspansji kolonialnej na zamieszkane przez nich tereny. Powstańcy zaatakowali osiedla niemieckich kolonistów, zabijając ponad 100 osób. Oszczędzili kobiety i dzieci. W pierwszych tygodniach powstania przewaga Hererów była wyraźna. Zagrozili oni nawet stolicy Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej – Windhuk.

W sierpniu 1904 w Afryce wylądował przysłany z Europy 15-tysięczny niemiecki korpus ekspedycyjny. Na jego czele stanął generał Lothar von Trotha, który wydał pierwszy udokumentowany rozkaz ludobójstwa. Trotha głosił, że: „moja polityka polegała i polega na stosowaniu siły, skrajnego terroru, a nawet okrucieństwa”. W decydującej bitwie pod Waterbergiem Niemcy pokonali rebeliantów. Trotha rozmyślnie pozwolił wojownikom Herero wymknąć się z okrążenia wraz z towarzyszącymi im rodzinami, po czym zepchnął ich na skraj pustyni Omaheke (zachodnia odnoga pustyni Kalahari), zagradzając równocześnie dostęp do źródeł wody. Po zepchnięciu Herero na tereny pustynne Trotha rozkazał odczytać im proklamację, w której ogłaszał, że utracili oni status poddanych niemieckiego cesarza i muszą opuścić tereny Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej. Zagroził jednocześnie, że każdy Herero, który pozostanie na terytorium kolonii, zostanie zabity – bez względu na wiek czy płeć. W rozmowach z gubernatorem Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej Trotha nie ukrywał, że jego celem jest całkowita eksterminacja zbuntowanego ludu.

Przez dwa miesiące Hererowie wegetowali na pustyni Omaheke. Niemieckie wojsko blokowało im dostęp do źródeł wody i zabijało każdego, kto usiłował się do nich zbliżyć. W efekcie tysiące Herero zginęło na skutek głodu i pragnienia.

Pod wpływem protestów niemieckiej i międzynarodowej opinii publicznej cesarz Wilhelm II rozkazał przerwanie akcji pacyfikacyjnej. Wbrew dyrektywom z Berlina, Trotha kontynuował jednak politykę represji. Pozostali przy życiu członkowie plemienia Herero zostali umieszczeni w obozach pracy, gdzie oznakowano ich literami GH (niem. Gefangene Herero). Byli zmuszani do katorżniczej pracy przy budowie linii kolejowej z Zatoki Lüderitza do Keetmanshoop, a niemieccy koloniści dokonywali na nich licznych mordów i gwałtów. Duża część jeńców, którzy nie mogli pracować, została umieszczona na tzw. Shark Island w pobliżu miasta Lüderitz, gdzie znajdował się jeden z pierwszych na świecie obozów śmierci. W obozie tym zmarło ok. 3500 Afrykanów.

Niemieckie ludobójstwo w reakcji na powstanie Hererów doprowadziło do prawie całkowitego ich wyniszczenia, a liczba członków plemienia zmniejszyła się w okresie trwania konfliktu z 80 tysięcy do około 15 tysięcy osób.

Pod koniec 1905 roku powstanie wznieciło także plemię Nama, które w efekcie spotkał podobny los.

W dzisiejszej Namibii niemieccy lekarze Eugen Fischer, Fritz Lenz oraz Erwin Baur prowadzili na ocalałych z pogromu Herero rasowe badania medyczne. Niemieccy naukowcy analizowali w nich 778 głów Herero oraz Nama uciętych jeńcom, które posłużyły im jako pomoce naukowe w pseudonaukowych opracowaniach dotyczących teorii i higieny ras.

Trzeba zatem postawić pytanie o specyficzne „upodobania” Niemców do upadlania rozmaitych narodów przez blisko 50 pierwszych lat XX wieku. Wbrew obecnej narracji, niemieckie ludobójstwo nie było wynikiem dojścia do władzy nazistów i Adolfa Hitlera, ale ma jakieś nieznane szerzej i głębsze korzenie.

Germanizacja w czasie zaborów to nie ludobójstwo – jednak też zawierała jakieś pierwiastki widzenia siebie przez samych Niemców jako narodu szczególnie predestynowanego do zarządzania i decydowania o losach innych nacji. Skoro rząd w Berlinie godzi się na jakąś formę zadośćuczynienia za masakrę Nama i Herero, to trzeba zadać pytanie, dlaczego tak uparcie wypiera konieczność zadośćuczynienia za straty Polski i Polaków w czasie wojny, którą Niemcy wywołali wspólnie z ZSRR?

Domagajmy się zadośćuczynienia od Federacji Rosyjskiej za efekty paktu Hitler-Stalin z 23.08.1939 r.

ZSRR również stosował wobec Polski metody ludobójcze jeszcze przed 1 września 1939 roku. W latach 1937–1938 realizowano w ZSRR tzw. akcję polską NKWD, wynikającą z rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 r. Według dokumentów NKWD, skazano 139 835 Polaków, z czego zamordowano bezpośrednio 111 091 osób. Po 17 września 1939 do 22 czerwca 1941 ZSRR przez fizyczną eliminację i zsyłki doprowadziła do śmierci 1 do 2 milionów polskich obywateli.

Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. okupacji wojskowej wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. przez III Rzeszę i ZSRR w zawartym w Moskwie „pakcie o granicach i przyjaźni” niemiecko-sowieckiej linii granicznej na okupowanych wojskowo przez Wehrmacht i Armię Czerwoną terenach Polski, mieszkańcy obu okupowanych części państwa polskiego zostali poddani represjom przez obu najeźdźców. Na terenach okupowanych i anektowanych przez ZSRR obywatele Rzeczypospolitej, zarówno Polacy, jak i obywatele polscy innych narodowości, zostali poddani przez stalinowski aparat przemocy ZSRR brutalnym represjom, obliczonym na załamanie społecznego morale i zniszczenie w zarodku rodzącej się konspiracji. Długofalowym celem polityki ZSRR była depolonizacja Kresów Wschodnich oraz sowietyzacja ludności przyłączonych do ZSRR terenów Rzeczypospolitej.

Terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na wschód od linii granicznej ustalonej w układzie pomiędzy III Rzeszą a ZSRR zostało w październiku 1939 r. anektowane przez ZSRR. Formalną podstawą były pseudoplebiscyty, a następnie aneksja w trybie uchwały Rady Najwyższej ZSRR. Były to akty prawne równoległe do dwóch dekretów Adolfa Hitlera – z 8 i 12 października 1939 r., którymi jednostronnie wcielił zachodnie terytoria Polski do III Rzeszy, tworząc jednocześnie z centralnych ziem II Rzeczypospolitej Generalne Gubernatorstwo.

Wszystkie powyższe akty „prawne”, jednostronnie likwidujące terytorium II Rzeczypospolitej, były sprzeczne z ratyfikowaną przez Niemcy i Rosję Konwencją haską IV (1907). Były one w konsekwencji nieważne w świetle prawa międzynarodowego i nie zostały uznane zarówno przez Rząd RP na uchodźstwie, jak i państwa sojusznicze wobec Polski, a także państwa trzecie (neutralne) przez cały czas trwania II wojny światowej.

W historiografii polskiej przyjmowano dotąd szacunkowe liczby deportowanych, jednak polscy historycy pracujący w IPN twierdzą, że całkowita liczba deportowanych nie przekroczyła 800 tysięcy osób. Krytyka takiego szacunku była jednak tak duża, że nawet prezes IPN, śp. dr hab. Janusz Kurtyka przyznał, że obecne wyliczenia są krytykowane przez część historyków, którzy oceniają liczbę deportowanych od 700 tysięcy przez 1 milion do 1,5 miliona.

Reżim radziecki stosował również inne formy represji, aby zniszczyć polskie oblicze Kresów Wschodnich. Do Armii Czerwonej wcielono ok. 150 tysięcy Polaków. Ginęli oni w 1940 roku w Finlandii oraz w początkowych miesiącach wojny radziecko-niemieckiej. Około 100 tysięcy osób wcielono do specjalnych batalionów budowlanych zwanych strojbatami.

Według danych sowieckich z 10 czerwca 1941 r., a więc niemal z przedednia agresji niemieckiej, w kresowych więzieniach przebywało co najmniej 40 tys. więźniów politycznych. Łącznie NKWD zamordowało nie mniej niż 35 tys. uwięzionych. Największe masakry miały miejsce we Lwowie, gdzie zamordowano od 3,5 do 7 tys. więźniów. W Łucku ofiarą masakry padło około 2 tys. więźniów, w Wilnie około 2 tys., w Złoczowie około 700, Dubnie około 1000, Prawieniszkach 500 więźniów, oprócz tego w Drohobyczu, Borysławiu, w Czortkowie, Berezweczu, Samborze, Oleszycach, Nadwórnej, Brzeżanach. W ciągu tygodnia w czerwcu 1941 roku Rosjanie wymordowali w więzieniach co najmniej 14700 obywateli II RP, na szlakach ewakuacyjnych zostało zamordowanych kolejne 20 tysięcy. Zatem było to nie tylko ludobójstwo wojskowych czy policjantów, np. w Katyniu czy Miednoje…

Na świecie, w krajach demokratycznych uznaje się, że zawinione doprowadzenie do śmierci powoduje odpowiedzialność finansową rzędu 1 mln USD. Zatem śmiało można stwierdzić, że Federacja Rosyjska powinna zwrócić Polsce 1 mln USD x 2 mln ofiar. Część takiego odszkodowania naturalnie należy się obecnej Białorusi, Ukrainie, Litwie. To tylko ostrożny szacunek bez odszkodowań za zniszczenia, grabieże, itd.

Trzydzieści mln rubli w złocie wg wartości z lat XX ubiegłego wieku, o których mówi publicznie poseł Jan Mosiński, jako dług Rosji z niewykonanych ustaleń Traktatu ryskiego – to ułamek tego, co nam się słusznie należy. Niemniej samo publiczne podniesienie sprawy przez ministra Patryka Jakiego i posłów PiS to krok w dobrym kierunku.

Przypomnę, że w Warszawie Federacja Rosyjska nadal nielegalnie zajmuje obiekty należące do polskiego Skarbu Państwa. Uważam, że kwestie odszkodowań za zbrodnie ZSRR w Polsce powinniśmy wnieść do tzw. „Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych”.

Po co wypierać fakty?

Powinniśmy głośno domagać się zadośćuczynienia za doznane a niezawinione krzywdy. Lista odpowiedzialności za dokonane na Polakach w XX wieku mordy jest dużo dłuższa. Źle rozumiana poprawność polityczna dotąd powodowała milczenie o ofiarach w Ponarach niedaleko Wilna, w których kaźni uczestniczyły ochotniczo litewskie oddziały Ypatingasis būrys (Sonderkomando der Sicherheitsdienst und des SD), rekrutujące się głównie spośród szaulisów.

Nie mówi się o ofiarach konfliktu wywołanego przez Czechosłowację już w 1919 roku, gdy mordowano Polaków, np. o oddziale kpt. WP Cezarego Hallera (młodszego brata gen. Józefa Hallera).

Zamordowany Cezary Haller był wybrany w 1911 roku z ramienia konserwatystów na posła do parlamentu austriackiego (zajmował się sprawami Śląska Cieszyńskiego i występował w obronie prześladowanych Polaków z Poznańskiego). 24 stycznia 1919 Czesi zajęli Karwinę, Suchą i Jabłonków, a o świcie 26 stycznia natarli na znajdujący się między Zebrzydowicami i Kończycami Małymi 60-osobowy oddział kpt. Cezarego Hallera. Około godz. 8:00 czeskie natarcie powstrzymała dopiero polska kompania piechoty z Wadowic pod dowództwem por. Kowalskiego. Około południa wojska czeskie natarły na Stonawę, z której Polacy musieli się wycofać na skutek braku amunicji. Po uzupełnieniu jej podjęli nieskuteczną próbę odbicia miasta. W natarciu na czeskie pozycje zginęło ok. 75% polskiej kompanii. Pozostałych kilkunastu wziętych do niewoli żołnierzy Czesi wymordowali, zakłuwając ich bagnetami. Następnego dnia wojska czeskie zajęły Cieszyn, Goleszów, Hermanice i Ustroń.

Natychmiast po wejściu do miasta wywiesili Czesi na wieży ratuszowej chorągiew o czeskich kolorach narodowych. Zaraz też pozdzierano wszystkie orły polskie, przy czem żołnierze czescy orły te deptali, pluli na nie i rzucali do Olzy – pisał 28 stycznia 1919 roku w artykule Czesi w Cieszynie redaktor „Dziennika Cieszyńskiego” Władysław Zabawski. W dniach 28–31 stycznia bitwa pod Skoczowem zatrzymała dalszy postęp wojska czeskiego.

Również unika się przypominania o agresji dokonanej na II RP w sojuszu z Hitlerem przez wojska słowackie i inkorporowanie w jej efekcie części naszego przedwojennego terytorium do Republiki Słowackiej, która powstała po rozpadzie Czechosłowacji w marcu 1939 roku.

Wszyscy też znamy skalę ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich z OUN/UPA, której liderzy byli w latach 30. XX wieku szkoleni w nienawiści do Polaków zarówno przez wojskowe służby Republiki Weimarskiej, a później III Rzeszy, jak i służby ZSRR na swoich polskich sąsiadach na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej.

Zatem są możliwości, aby domagać się rozmaitych reparacji i odszkodowań. Same akty symboliczne nie wystarczają – choć niewątpliwie są ważnym elementem dla tworzenia dobrych stosunków dobrosąsiedzkich. O tych sprawach nie można milczeć, trzeba konsekwentnie bronić swoich praw. Tylko wtedy będziemy szanowani.

Autor jest przewodniczącym stowarzyszenia KPN-NIEZŁOMNI, założycielem Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich, posłem na Sejm RP I, II i III kadencji.

Artykuł Adama Słomki pt. „Reparacje są nadal aktualne” znajduje się na s. 15 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Słomki pt. „Reparacje są nadal aktualne” na s. 15 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

To wstyd dla naszych sąsiadów, aby setki miejsc pamięci o naszych przodkach przypominały śmietniska czy gruzowiska!

Elementem powodzenia zmiany lub nawet pobudzenia świadomości narodowej jest zadbanie o miejsca pamięci i groby naszych przodków na Wschodzie. Na Białorusi ten problem jest szczególnie istotny.

Adam Słomka

Niedługo będziemy obchodzili stulecie odzyskania niepodległości. W kontekście dyskusji nad koncepcją tzw. „Trójmorza”, czy też „Międzymorza”, lansowaną przez KPN od 1979 roku, umyka nam ważny element, który może spowodować reorientację świadomości w niektórych krajach naszej części Europy z wpojonej „wyzwoleńczej roli Armii Czerwonej” na pamięć o wspólnocie w czasach I RP. (…)

Niedawno w sprawie miejsc pamięci na Białorusi czy Ukrainie interpelację poselską nr 13277 złożył dr hab. Józef Brynkus z Wadowic. Parlamentarzysta zapytał Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego m.in.:

Jak wygląda kwestia upamiętniania przez Litwę, Łotwę, Estonię, Białoruś i Ukrainę miejsc pochówku żołnierzy polskich poległych za ich niepodległość w latach 1918-21? oraz: Ile polskich pomników i miejsc pamięci istniejących nadal oraz na dzień 1 września 1939 roku jest objętych ochroną prawną na terytorium Litwy, Białorusi, Ukrainy i Czech w ramach porządku prawnego i decyzji władz terytorialnych ww. państw? Konkretnie – gdzie te miejsca pamięci i pomniki się znajdują?

Mam wrażenie, że polskie władze nie potrafią udzielić odpowiedzi na zadane przez posła Brynkusa pytania. (…)

Bez zmian w świadomości historycznej w wielu krajach ościennych będziemy spotykali się z rosnącym niezrozumieniem idei „Międzymorza” czy „Trójmorza”. To wstyd dla naszych sąsiadów, aby setki miejsc pamięci o naszych przodkach przypominały śmietniska czy gruzowiska! To najbardziej czytelny skutek promowania przez Rosję „wyzwolicieli z Armii Czerwonej”. Dlatego to my musimy zainicjować wielką, międzynarodową akcję propagandowo-edukacyjną. Zadbać o pamięć!

Cały artykuł Adama Słomki pt. „Zadbać o pamięć” znajduje się na s. 10 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Słomki pt. „Zadbać o pamięć” na s. 10 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

W czerwcu 2017 zostałem więźniem politycznym za spokojną wypowiedź: sędzia zachowuje się dziś tak, jak sędziowie w PRL-u

Właśnie wyszedłem z więzienia. Dlaczego w czasach dobrej zmiany zbrodniarze komunistyczni i najwięksi aferzyści pozostają bezkarni, a działacz opozycji niepodległościowej zostaje pozbawiony wolności?

Adam Słomka

W ostatnie święta Wielkanocne byłem uwięziony w Areszcie Śledczym w Mysłowicach za noszenie czapki legionowej oficera Związku Strzeleckiego na procesie o rzekome znieważenie pomnika ruskich okupantów. Sędzia Michał Fijałkowski ukarał mnie karą porządkową aresztu za naruszenie powagi sądu! Trzeba przyznać, że to oryginalny pretekst. Kara taka jest w naszych sądach wymierzana w ułamku sekundy, arbitralnie przez sędziego (zainteresowanego) i natychmiast wykonywalna!

Natomiast w początku czerwca zostałem ponownie umieszczony, tym razem w areszcie katowickim, na podstawie kary porządkowej wymierzonej za… następującą spokojną wypowiedz podczas tego samego procesu o pomnik ruskich okupantów: sędzia zachowuje się dziś tak jak sędziowie w PRL-u. (…)

Więzienie przywrócono obecnie jako standardową represję w ramach kar porządkowych, co stało się charakterystycznym precedensem w rękach kasty niezdekomunizowanych sędziów III RP, podobnym do ich własnych praktyk stosowanych w końcowym PRL-u czy obecnie na Białorusi. (…) kara pozbawienia wolności w trybie kary porządkowej jest po prostu na terenie Unii Europejskiej nielegalna – jest jednak u nas i w Bułgarii stosowana nadal. (…)

W areszcie w Katowicach byłem obecnie osadzony w celi numer 114 –najmniejszej celi tego obiektu, o powierzchni tak małej, że nie mieści się tam poza składanym, mocowanym do ściany łóżkiem nawet krzesło! Nic dziwnego, bo to były karcer: Gestapo, NKWD i UB. Siedzieliśmy tam na zmianę ze śp. Sławkiem Skrzypkiem (zginął w Smoleńsku/Katyniu), karani przez trepa sadystę pod zarzutem umieszczania zdjęcia generała Jaruzelskiego wyciętego z prasy gadzinowej PRL w miejscu „prowokacyjnym” czyli… na muszli klozetowej. Były to przejawy prywatnej wojny internowanej braci górniczej, a my jako najmłodsi dostaliśmy za nich karę karceru. Tak historia zatoczyła koło. Trafiłem w znajome mury po 35 latach. Ale zmiana jednak zaszła: zamiast gołych desek pojawił się materac.

Mam nadzieję, że środowiska patriotyczne dopilnują zamiany tego aresztu w muzeum ofiar terroru komunistycznego, wzorem obiektu z ulicy Rakowieckiej w stolicy.

Katowicki areszt jest jeszcze bardziej złowrogi: tutaj zamordowano bodaj największą grupę Niezłomnych-Wyklętych. Tutaj też przez całą II wojnę światową intensywnie mordowała AK-owców gilotyna gestapo. Każdorazowo, jak piszę z aresztów listy do sądów, dodaję na kopercie dopisek „z miejsca uświęconego krwią tysięcy patriotów zamordowanych przez sędziów PRL, NKWD i UB”.

Dotychczas żaden z moich oprawców nie poniósł jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny. Ani ten, który zabił moją Mamę, Krystynę Słomkę (płk SB Z. Zygadło), ani sędziowie i prokuratorzy chroniący towarzysza pułkownika przed odpowiedzialnością karną, ani ten, kto internował nas siedemnastolatków, ani ten kto relegował mnie z wilczym biletem z liceum w 1982 roku, ani ten, kto nakazał wyrzucenie z pracy, ani ten, kto zasądził zaoczną eksmisję całej mojej rodziny z mieszkania, ani ten, kto uwięził kierownictwo KPN na 2 lata na Rakowieckiej (sędzia Andrzej Kryże), ani ci, którzy pobili mnie w szpitalu gruźliczym aresztu na Rakowieckiej do nieprzytomności (funkcjonariusze ZOMO przebrani przez SB w mundury Służby Więziennej PRL), ani ten, kto nakazał konfiskatę samochodu za przewożenie „nielegalnych” książek Miłosza i Piłsudskiego…

Żaden komunistyczny siepacz nie został pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności – ani karnej, ani nawet dyscyplinarnej. Bezkarność tamtych zbrodni rodzi kolejne patologie w III RP, rozzuchwala nadzwyczajną kastę i ich złodziejsko-komunistyczne zaplecze.

Cały artykuł Adama Słomki pt. „Historia zatoczyła koło” znajduje się na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Słomki pt. „Historia zatoczyła koło” na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W nocy z 4 na 5 lipca sprzed Sądu Najwyższego na pl. Krasińskich w Warszawie usunięte zostało tzw. Miasteczko Protestu

5 lipca w lokalu Fundacji LexNostra odbyła się w związku z tym konferencja prasowa zorganizowana przez Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich.

Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich stwierdza w ogłoszonym oświadczeniu, że miasteczko, będące legalnym protestem, zostało zlikwidowane przez „koalicję stołecznego Ratusza i MSWiA”.

Dokonane to zostało, według Centrum, „wspólnymi siłami prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO) i szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka (PiS) pod pretekstem wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa”. W ten sposób został zlikwidowany „obywatelski protest trwający pod gmachem Sądu Najwyższego przez ponad 10 miesięcy”.

Na konferencji był obecny m.in. lider KPN-Niezłomni Adam Słomka, który miał zostać zrzucony przez funkcjonariuszy policji z przyczepki, z której przemawiał, z wysokości trzech-czterech metrów i stracić przytomność, a następnie trafić do szpitala.

Na konferencji wszystkim zainteresowanym został udostępniony do swobodnego wykorzystania film z „pacyfikacji” miasteczka.

 

Adam Słomka – blisko 40 lat działalności patriotycznej. Jakie ma cele; dlaczego droga parlamentarna jest nieskuteczna?

Rozmowa z Adamem Słomką, politykiem opozycji niepodległościowej, uwolnionym po 11 dniach z aresztu, gdzie przebywał za odmowę w czasie posiedzenia sądowego zdjęcia czapki oficerskiej, tzw. maciejówki.

Paweł Czyż

Dla mnie autorytetem był Marszałek Józef Piłsudski, dla którego najważniejsza była niepodległość. Myślę z perspektywy blisko 40 lat w służbie publicznej, że nasze środowisko piłsudczykowskie jest formą takiej patriotycznej lewicy niekomunistycznej, uznającej zarazem tradycję narodową i przywiązanie do Kościoła katolickiego za ważny element świadomości społecznej. Zatem uznajemy kanony społecznej nauki Kościoła katolickiego, np. zasadę, że polityka jest roztropnym działaniem dla dobra wspólnego.

Uważam, że wyciągnięcie konsekwencji wobec osób zaangażowanych decyzyjnie w komunę jest jednym z elementów „działania dla dobra wspólnego”. Za zbrodnie należy się kara. Tak jak naziści dla dobra wspólnego zostali usunięci z życia publicznego, tak i postkomuniści, ich metody, wartości, zasoby czerpane z Kremla muszą trafić na margines historii.

Po realnym rozliczeniu czasów PRL można budować zdrowe etycznie państwo, zająć się wieloma ważnymi społecznie kwestiami. Tyle, że wymaga to osobistej aktywności, a nie tylko komentowania. Osobiście uważam, że najbardziej palącym problemem w Polsce jest od lat sądownictwo – ostatni wielki relikt PRL. (…)

W Kodeksie pracy jest zapis umożliwiający zwolnienie pracownika w związku z trwałą utratą zaufania pracodawcy. Sędziowie nie są nadzwyczajną kastą. Skoro jakiś sędzia nie dochował w przeszłości niezawisłości, to parafrazując Piłsudskiego, trzeba go zwolnić.

Kasta „nadzwyczajnych sędziów” rości sobie prawo do podporządkowania Polaków, władzy wykonawczej i ustawodawczej. Monteskiusz w swoim dziele „O duchu praw” pisał: Nie ma również wolności, jeśli władza sądowa nie jest oddzielona od władzy prawodawczej i wykonawczej. Gdyby była połączona z władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela.

Proponujemy w sądownictwie, poza pełną dekomunizacją i lustracją w postępowaniach karnych, wprowadzenie instytucji tzw. ław przysięgłych. Ta sprawdzona instytucja społecznego orzekania o winie losowo dobranych obywateli odbiera sędziom rolę decyzyjną w wyrokowaniu. Jawność postępowań i ława przysięgłych to zasadnicze zmiany do przeprowadzenia. Samo obsadzenie ludźmi PiS Krajowej Rady Sądownictwa to zdecydowanie zmiana iluzoryczna. (…)

Pretekstem do mojego uwięzienia stała się wpierw sprawa plakatowania jednego ze śląskich miast w 2014 roku w związku z protestem pod monumentem Armii Czerwonej. Kierowałem po północy samochodem, w którym pasażerowie, zdaniem policjantów, nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa na tylnym siedzeniu! To okazało się wystarczające do mojego uwięzienia.

Według informacji KPN sędzia Andrzej Obcowski, który nakazał moje uwięzienie, jest skoligacony z byłą szefową Prokuratury Rejonowej w Katowicach Barbarą Obcowską, która zataiła swoją świadomą współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL i złożyła nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. Prokurator Obcowska – TW „Maria” – współpracowała z SB od lipca 1987 do stycznia 1990 r. Współpracę podjęła dobrowolnie, a szefową katowickiej prokuratury pozostawała do 2005 roku.

Katowicki sąd nakazał też wykonanie wobec mnie nieprawomocnej kary porządkowej aresztu podczas świąt za to, że odmówiłem w czasie posiedzenia sądowego o zniszczenie nielegalnego monumentu zbrodniczej Armii Czerwonej zdjęcia czapki oficerskiej, tzw. maciejówki. To symboliczne nakrycie głowy nawiązuje do I Brygady Legionów. Zwolennicy KPN-NIEZŁOMNI oraz członkowie Związku Strzeleckiego „Strzelec” zwyczajowo noszą maciejówki.

Samo ukaranie za nawiązanie do historycznej tradycji Legionów Józefa Piłsudskiego w sytuacji, gdy odmówiłem sądowego pohańbienia godła państwowego, jest szokujące. To prymitywne powielenie mechanizmu karania przez sędziów PRL tych działaczy opozycji, którzy mieli odwagę manifestować swoje poglądy.

Jeszcze ciekawszy jest fakt, iż kierownictwo obecnej służby więziennej to także nasi starzy znajomi oprawcy z więzień PRL.

Cały wywiad Pawła Czyża z Adamem Słomką pt. „Niezłomny” można przeczytać na ss. 1 i 11 majowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Pawła Czyża z Adamem Słomką pt. „Niezłomny” na s. 3 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl

 

Adam Słomka w areszcie. Odmówił zapłacenia absurdalnej grzywny nałożonej nań w związku z działalnością patriotyczną

– Poniedziałkowe aresztowanie Adama Słomki jest kolejnym przejawem nękania go przez obrońców patologii systemu sprawiedliwości – mówił w Południu Wnet współpracownik uwięzionego, Herbert Kopiec.

– Adam Słomka został obłożony grzywną podczas rozklejania afiszów dotyczących pikiety, którą organizował. Jego siedzący w samochodzie współpracownicy, zdaniem policji, nie mieli zapiętych pasów, za co ukarany został, jako właściciel pojazdu, właśnie Adam Słomka – dr Herbert Kopiec przybliżył kulisy sprawy. [related id =”10722″]

– Jak długo Adam Słomka będzie przebywał w areszcie, tego dokładnie nie wiemy. Niektórzy znawcy tych spraw mówią, że czasem oblicza się jeden dzień za 20 zł, więc może będzie to 5 dni – ironizował rozmówca Radia Wnet.

– Oczywiście nie puścimy tej sprawy płazem. W Internecie pojawiają się dotyczące jej informacje i komunikaty. Zapewne pan Adam zostanie uroczyście odebrany z aresztu. Jest to osoba zasługująca na głęboki szacunek – skonstatował dr Herbert Kopiec.

– Sprawa ma wymiar ogólniejszy. Jest to wieloletnie nękanie Adama Słomki, który walczy o uzdrowienie polskiego wymiaru sprawiedliwości. Na różnych rozprawach sądowych artykułuje swój sprzeciw wobec postępowania rozmaitych sędziów i prokuratorów. (…) Pan Adam prowadzi podczas rozpraw sądowych swoistą działalność wychowawczą – stwierdził gość Południowej Audycji Wnet.

 

Południe Radia Wnet – Oskar Pietrewicz – Centrum Studiów Polska-Azja, Herbert Kopiec – współpracownik Adama Słomki

Poniedziałkowe aresztowanie Adama Słomki jest kolejnym przejawem nękania go przez obrońców patologii systemu sprawiedliwości – oświadczył w Południu Wnet współpracownik uwięzionego, Herbert Kopiec.

Oskar Pietrewicz – ekspert do spraw koreańskich, Centrum Studiów Polska-Azja;

Dr Herbert Kopiec – wykładowca akademicki.


Prowadzący: Antoni Opaliński, Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk


Część pierwsza: 

Oskar Pietrewicz o porozumieniu władz Chin i Korei płd. w sprawie przeciwdziałania dalszym zbrojeniom Korei Płn.

Część druga:

Herbert Kopiec o aresztowaniu Adama Słomki za odmowę zapłacenia grzywny, którą został obłożony w związku z działalnością publiczną.