Przeciwko korupcji i nowym zakazom. Mija kolejny dzień masowych protestów w Indonezji

Rasizm, brak walki z korupcją, plany penalizacji seksu pozamałżeńskiego i inne zmiany w kodeksie karnym- z tych powodów przez Indonezję przelewa się fala protestów.

Od trzech dni okolice parlamentu w Dżakarcie zamieniły się w pole bitwy- podaje „Gazeta Wyborcza„. Otaczających budynek studentów uzbrojonych w kamienie policja rozpędza za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego.  Demonstracje rozlewają się też na całą 141-milionową Jawę, główną wyspę Indonezji. W tym tygodniu gorąco było w Bandungu, Medanie i Yogyakarcie. Tam i w wielu innych miastach policja ścierała się ze studentami, którzy obrzucali kamieniami posterunki i podpalali punkty poboru opłat na autostradach. Wśród protestujących mogą być setki rannych, a w czwartek jeden ze studentów zginął w starciach w Kendari na wyspie Celebes.
Przyczyn, dla których ludzie wyszli na ulice jest kilka. Protestujący najbardziej podkreślają swój sprzeciw wobec uchwalonych niedawno nowych przepisów, które w ich ocenie utrudnią walkę z korupcją.

Djayadi Hanan, wykładowca politologii na Uniwersytecie Paramadina w Dżakarcie powiedział w rozmowie z BBC:

Ludzie próbują obronić swoje swobody obywatelskie i wolność osobistą. I są zdenerwowani, że prezydent rozczarowuje ich, nie występując stanowczo przeciwko korupcji.

Prezydent Indonezji Joko Widodo został wybrany jako człowiek z ludu. Jako niezwiązany z dotychczasowymi elitami miał ostro walczyć z korupcją, postrzeganą przez Indonezyjczyków jako wielki problem. Priorytety protestujących są różne w zależności od regionu kraju. Jak wskazuje Andreas Harsono z indonezyjskiego Human Rights Watch:

Na Jawie skupiają się na korupcji, podczas gdy na Papui chodzi o rasim i naruszenie praw człowieka.

Niezadowolenie wywołują także planowane zmiany w kodeksie karnym. Indonezja, jak podaje BBC, od dawna zamierzała dokonać zmian w swym kodeksie karnym, sięgającym czasów kolonialnych. Wśród planowanych zmian są: zakaz obrażania prezydenta, zaostrzenie przepisów przeciwko bluźnierstwom, penalizacja aborcji poza przypadkiem gwałtu i zagrożenia zdrowia oraz zakaz seksu pozamałżeńskiego. Ten ostatni obowiązuje już w specjalnym terytorium Indonezji Aceh. Zgodnie z projektem ustawy za pozamałżeński seks może grozić rok więzienia, a za mieszkanie razem bez ślubu pór roku- informuje TVN. Alternatywą ma być grzywna w wysokości średniego trzymiesięcznego wynagrodzenia w Indonezji — nieco ponad 700 dolarów.

A.P.

Indonezja ma problemy z utrzymaniem integralności swojego terytorium. Czy po Timorze Wschodnim przyszedł czas na Papuę?

Rebelianci w prowincji Papua w Indonezji zażądali od rządu podtrzymania negocjacji w sprawie samostanowienia zamieszkałego przez nich terytorium i zagrozili zintensyfikowaniem przeprowadzanych ataków.

Tendencje niepodległościowe rozpoczęły się w Papui we wczesnych latach 60. XX w., kiedy Indonezja przyłączyła do swojego terytorium region, będący wcześniej kolonią holenderską. Formalnie Papua stała się częścią państwa w 1969 r. w wyniku sponsorowanych przez ONZ wyborów, które w oczach wielu były sfałszowane.

W piątkowym wywiadzie telefonicznym Sebby Sambom, rzecznik Narodowej Armii Wyzwoleńczej Zachodniej Papui będącej zbrojnym skrzydłem Ruchu Wolnej Papui powiedział, że w zeszły weekend zaatakowała ona rządowy plac budowy gdyż uważała, że jest on zarządzany przez wojsko. Według oficjalnych źródeł grupa zabiła 19 robotników oraz żołnierza z pobliskiej bazy wojskowej.

Prezydent Indonezji  Joko „Jokowi” Widodo rozkazał wojsku i policji aresztowanie sprawców najkrwawszego ataku separatystycznego podczas sprawowania przez niego urzędu i powiedział, że nie będzie tolerował „uzbrojonych kryminalistów” w Papui, lub w pozostałych częściach kraju. Stwierdził ponadto, że zamach nie doprowadzi do wycofania się rządu z planów rozwoju regionu, w tym z budowy ciągnącej się na 4 600 km drogi, której powstanie według administracji cieszy się dużą popularnością wśród miejscowej ludności.

– Projekty dróg na terenie Papui są wdrażane przez indonezyjskie wojsko i jest to ryzyko, które muszą ponieść. Chcemy, by wiedzieli, że nie potrzebujemy rozwoju, a niepodległości – uważa rzecznik Narodowej Armii Wyzwoleńczej Zachodniej Papui.

Rząd Indonezji od kilkudziesięciu lat stosuję politykę wysyłania Jawajczyków i innych Indonezyjczyków w celu osiedlenia w Papui, co ma na celu zmniejszenie odsetka ludności rdzennej zamieszkującej ten region. Obecnie podejmuje próby pobudzenia rozwoju gospodarczego by osłabić ruch separatystyczny.

Sambom wezwał rząd do podjęcia rozmów pokojowych podobnych do tych, które pozwoliły innej indonezyjskiej prowincji – Aceh – uzyskać półautonomiczny status. Jako alternatywę zaproponował zorganizowanie referendum, powołując się na casus Timoru Wschodniego z 1999 r., będącego w przeszłości częścią Indonezji.

A.K.