Poeci pamiętają o Powstaniu Warszawskim. Premiera najnowszego wiersza Juliusza Erazma Bolka. Zaprasza Tomasz Wybranowski

Patrząc przez soczewki czasu na powstanie warszawskie, którego 78. rocznica przypadła 3 dni temu, krajobrazy możemy dostrzec niezmiennie dwa. Z jednej strony sierpniowy zryw był  przepiękną, choć straceńcza insurekcją – epopeją chęci bycia wpnym głównie młodych ludzi, którzy podjęli rozpaczliwą walką nie tylko o wolną Polskę, ale i o własną godność.   Tutaj do wysłuchania rozmowa z Juliuszem Erazmem Bolkiem:   Patrząc z przeciwnej strony, widzimy tragiczny bilans powstania, […]

Patrząc przez soczewki czasu na powstanie warszawskie, którego 78. rocznica przypadła 3 dni temu, krajobrazy możemy dostrzec niezmiennie dwa. Z jednej strony sierpniowy zryw był  przepiękną, choć straceńcza insurekcją – epopeją chęci bycia wpnym głównie młodych ludzi, którzy podjęli rozpaczliwą walką nie tylko o wolną Polskę, ale i o własną godność.

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Juliuszem Erazmem Bolkiem:

 

Powstaniec warszawski wyciągnięty przez niemieckich żołnierzy ze stołecznych kanałów / Bundesarchiv, Bild 146-1994-054-30, August Ahrens (CC-BY-SA 3.0)

Patrząc z przeciwnej strony, widzimy tragiczny bilans powstania, który wielu historykom dyktuje niełatwe i kłopotliwe pytania o jego logikę i sens.

Ale niezależnie od ocen celowości wybuchu powstania, nie ma – i o tym jestem przekonany – nikogo, kto nie doceniałby zastępów młodych Polaków walczących z Niemcami tak długo, w tak trudnych do wyobrażenia warunkach.

Wypada popaść w zadumę, pomilczeć i oddać hołd bohaterom. Tak jak poeta Juliusz Erazm Bolek, który w 78. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego napisał wiersz, który ukazuje bestialstwo okupantów, relatywzim zdarzeń w zależności czy czas tak zwanego pokoju, czy wojny (cokolwiek ona nie znaczy).

Czytając ten wiersz po raz pierwszy miałem przed oczami nie barykady i walki, ale postaci mordowanych betialsko mieszkańców Warszawy.

Dziś w dobie poprawności i relatywizowania absolutnie wszystkiego, to bardzo ważny głos, głos autorytetu. W XXI wieku ludzie niestety niechętnie chcą go rozpoznać, a co dopiero zrozumieć! Autorytet przegrywa z użyciem, historia i pamięć o przodkach wypierana jest przez rojenia polityków i nowe paktowania.

Wobec tego poeta piszący o historii musi zachować krytyczną wręcz zimną świadomość tego, że przeszłość i przyszłość ludzkości to horyzont, który otacza każdy nasz krok. Zaś „dike”„ananke” to pojęcia, które nie odeszły do lamusa, szczególnie „konieczność”
„Ananke” w tradycji antycznej była personifikacją siły zniewalającej do bezwzględnego podporządkowania się wyrokom przeznaczenia. Tutaj zastanowić się na chwilę co jet naszym przeznaczeniem, potomków bohaterów Powstania Warszawskiego. I na to pytanie w tropach metafor odpowiada Juliusz Erazm Bolek.
Tomasz Wybranowski

Juliusz Erazm Bolek: POWSTANIE

 

krwawe walki wybuchły

bo byli tacy co nienawidzili

i tacy co pragnęli wolności

 

miasto

zalało się krwią i ogniem

masowo dochodziło do

rabunków

gwałtów

i mordów

na żołnierzach

i cywilach

ofiarami

były nawet

dzieci

masowe egzekucje

były na porządku dziennym

mordowany był każdy

kogo można było zabić

 

powstanie wolności

to były urwane kończyny

rozlane jelita

zwęglone ciała poległych

zmiażdżone zwłoki

zasypanych

w zbombardowanych domach

stosy pomordowanych ciał

których nie miał kto grzebać

strach

cierpienie

śmierć

 

ginęli

synowie

matki

ojcowie

siostry

bracia

dzieci

wszyscy

 

ci co żyli mieli

otwarte

ropiejące rany

byli głodni

przerażeni

i spragnieni

końca koszmaru

 

to było piekło

stworzone przez

kulturalnych

i cywilizowanych

okupantów

których szczytowym

intelektualnym osiągnięciem

było wymyślenie

obozów zagłady

 

z nienawiści do ludzi

pragnących wolności

doprowadzili do zagłady

miasto

które stało się

cmentarzem

 

dramatu

nie da się opisać

cyframi

rachunkami strat

i krzywd

ani żadnym

straconym życiem

jednego człowieka

który miał marzenia

marzenia

 

mijają lata

trwa spór

o sens

o cenę wolności

którą były

setki tysięcy ofiar

spór bez sensu

bo przecież

nikt nie miał

szklanej kuli

w której można by

zobaczyć przyszłość

 

przyszłość

jest jedna

to opowieść

o narodzie

który zawsze

walczy