Brytyjska Izba Gmin: Nie chcemy opuszczać Unii Europejskiej bez umowy. Czy chcemy i jak? Tego właśnie nie wiemy

Nie ma zgody brytyjskiego parlamentu na twardy Brexit. Choć do innych wniosków Brytyjczycy nie doszli podczas wczorajszego drugiego głosowania ws. opuszczenia Unii Europejskiej.

Na razie pewne jest tylko, że termin wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej się nie zmienia. To wciąż 29 marzec i jeżeli do tego dnia nie drgnie nic po brytyjskiej stronie, Londyn czekają całkiem poważne problemy wynikające z braku bilateralnych umów handlowych z państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Sama Unia będzie zmuszona do traktowania Zjednoczonego Królestwa jak każdego zewnętrznego partnera – zaczną obowiązywać cła zgodnie z zasadami, jakie uchwaliła Światowa Organizacja Handlu. Wprowadzenie ceł na jedzenie, technologie oraz lekarstwa spowoduje kryzys w brytyjskim handlu i służbie zdrowia. Ta ostatnia zresztą i tak już odczuwa skutki przyszłego rozwodu, bo średni personel szpitali i przychodni , jak raz pochodzący z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w związku z brakiem pewności w dużej części opuścił już Wyspy Brytyjskie znajdując pracę choćby w Niemczech, czy Holandii.

We wczorajszym głosowaniu za twardym Brexitem zagłosowało 231 posłów. Przeciwko – 278. Połowie odrzucili również poprawkę zgłoszoną przez eurosceptyków, mówiącą o tym, ze termin wyjścia z Unii Europejskiej należy przesunąć na 22 maja. Aby zgodziła się na to Unia Europejska posłowie chcieli zaproponować Brukseli 21-miesięczny okres przejściowy, wpłaty do unijnego budżetu oraz jednostronne zagwarantowanie praw obywateli UE mieszkających wciąż na Wyspach Brytyjskich.

Dzisiaj odbędzie się trzecie z serii głosowań – brytyjska Izba Gmin wypowie się, czy jest zainteresowana faktycznym przesunięciem terminu wyjścia z Unii i czy Wielka Brytania faktycznie wystąpi z takim wnioskiem do Brukseli.

Większość polityków mówi już o kryzysie rządowym i – być może – konieczności podania się premier Theresy May do dymisji oraz ogłoszenia wcześniejszych wyborów na Wyspach.

Brytyjska Izba Gmin odrzuca we wtorek wieczorem rządowy projekt umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

W Londynie odbędą się jeszcze dwa głosowania – dzisiaj za wyjściem z UE bez porozumienia, jutro za ewentualnym opóźnieniem Brexitu. W każdym przypadku premier będzie dążyć do złagodzenia jego skutków.

Za niewiele ponad dwa tygodnie (29 marca) Wielka Brytania wystąpi z Unii Europejskiej zgodnie z własnym wnioskiem w sprawie rozwiązania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Wielomiesięczne negocjacje z unijnymi przedstawicielami nie doprowadziły do sporządzenia umowy dotyczącej Brexitu, która zadowoliłaby obie strony – Brukselę i Londyn. Głosowania w Izbie Gmin dotyczące wynegocjowanych z Unią porozumień – a łącznie z wczorajszym były dwa – każdorazowo odrzucano w głosowaniach. Nie są one korzystne dla Wielkiej Brytanii, bo koniec końców sprowadzają się do tego, że Londyn musi dalej uznawać unijne prawo i regulacje, tyle że nie ma w kwestiach podejmowanych w Unii decyzji prawa głosu. No i musi, co także bardzo boli oponentów premier Theresy May, dokładać do unijnej kasy.

Nie ma wątpliwości, że Komisja Europejska jest zainteresowana jak największym osłabieniem pozycji Londynu – nie tylko w czasie negocjacji, ale również po samym opuszczeniu Unii Europejskiej. Londyn, co nie raz wskazywali w rozmowach z mediami europejscy komisarze, ma być przykładem na to, że Unia jest mocna a opuszczanie jej będzie się wiązało z kryzysem.

We wczorajszym głosowaniu przeciwko przyjęciu przedstawionego przez Theresę May porozumienia z Unią głosowało 391 posłów. Poparło je natomiast 242 deputowanych. Różnica  149 głosów świadczy o tym, że gabinet May jest wyjątkowo słaby. Tym bardziej, że pierwsze głosowanie w tej sprawie, które miało miejsce w styczniu (stosunek 432 przeciw do 202 za) pokazało, że brytyjska premier nie może liczyć nawet na poparcie swojej macierzystej partii.

Wniosek, który zostanie jutro poddany pod głosowanie w Izbie Gmin, będzie sformułowany negatywnie. Głosujący będą głosować za odmową zgody na bezumowny Brexit.

Jeżeli Izba Gmin odrzuci ofertę opuszczenia UE bez umowy, w czwartek parlamentarzyści będą obradować nad projektem zwrócenia się do Unii Europejskiej z wnioskiem o przedłużenie regulowanego przez artykuł 50. dwuletniego procesu wyjścia ze Wspólnoty i odłożenie Brexitu. Oznaczałoby to również, że Brytyjczycy (a także mieszkający na Wyspach Polacy) będą wybierać przedstawicieli Zjednoczonego Królestwa do Parlamentu Europejskiego. Oznacza to również szereg problemów prawnych nad Tamizą.

– Unia Europejska będzie chciała wiedzieć, w jaki sposób chcemy użyć takiego odroczenia, i ta izba będzie musiała odpowiedzieć na to pytanie. Czy chce cofnąć procedurę z artykułu 50? Czy chce zorganizować drugie referendum? Czy chce wyjścia z umową, ale inną niż ta? To wybór nie do pozazdroszczenia, ale za sprawą decyzji, którą izba podjęła dzisiejszego wieczoru, musimy się teraz z nim zmierzyć – uprzedza Theresa May.

Krasnodębski: Unii chodzi o to, żeby pokazać siłę wobec Wielkiej Brytanii i wszystkich innych państw członkowskich

Nie dziwi mnie retoryka Donalda Tuska w sprawie Brexitu i piekła. Podobną miał, kiedy był politykiem krajowym – tak komentuje Brexit w Poranku WNET europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski

Na temat nastrojów Brytyjczyków w związku ze zbliżającym się Brexitem, na który nie jest przygotowane ani Zjednoczone Królestwo, ani Unia Europejska rozmawiamy  z prof. Zdzisławem  Krasnodębskim, europosłem, który przebywa dzisiaj w Wielkiej Brytanii.

Gość Poranka WNET ocenia m.in. głośne na Wyspach Brytyjskich słowa Donalda Tuska, przewodniczącego Rady Europejskiej, który niedawno zastanawiał się, czy jest w piekle specjalne miejsce dla zwolenników Brexitu. – Ale podobną retorykę Tusk miał również, kiedy był politykiem krajowym – mówi Krasnodębski.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Czy i na jakich zasadach Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej? Dziś ok. godz. 19.00 GMT głosowanie ws. Brexitu

Brytyjski parlament dopiero wieczorem zdecyduje się, czy akceptuje porozumienie wynegocjowane z Unią Europejską przez Theresę May. Od tego zależy czy, kiedy i na jakich warunkach Londyn opuści Unię.

Choć mieszkańcy Wysp Brytyjskich nie mają wątpliwości, że 29 marca formalności stanie się za dość a między Londynem a Unią Europejską znów pojawią się granice, rząd Theresy May wciąż rozważa możliwość skorzystania z koła ratunkowego rzuconego mu pod koniec ub. roku przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w postaci orzeczenia, że Wielka Brytania może się jednostronnie wycofać z procedury opuszczania Unii Europejskiej bez podawania przyczyn. Jednak jeżeli z niego nie skorzysta, to Londynowi pozostają dwa scenariusze – wyjście na zasadach wynegocjowanych z Unią Europejską (zdecydowanie niekorzystnych dla Zjednoczonego Królestwa, bo tak naprawdę niewiele zmieniające w polityce handlowej i migracyjnej) bądź tzw. „twardy Brexit”, czyli opuszczenie Unii i konieczność renegocjowania umów handlowych z każdym państwem unijnym oddzielnie. Na wypadek twardego Brexitu rząd brytyjski przygotował się do najczarniejszego scenariusza – do wyprowadzenia na ulicę wojsk wspierających policję w związku z przewidywanymi rozruchami społecznymi włącznie.

Od rana bukmacherzy na ulicach największych brytyjskich miast przyjmują zakłady – czy parlament przyjmie propozycję premier May, czy Zjednoczone Królestwo opuści Unię 29 marca oraz czy rząd Theresy May zostanie do końca kadencji, czy też może upadnie a Brytyjczyków czekają przedwczesne wybory w związku z obecnym kryzysem? Rano opcja z przegłosowaniem porozumienia z Unią jest najmniej prawdopodobna, a więc najwyżej płatna.

Theresa May wezwała wczoraj członków Izby Gmin do ponownego zastanowienia się nad wynegocjowanym porozumieniem ostrzegając jednocześnie, że odrzucenie go będzie nie tylko bolesne dla Królestwa, ale wręcz zagrozi jego integralności. Przeciwnicy Brexitu coraz głośniej mówią o zjednoczonej Irlandii i niepodległej Szkocji. Ba – wspominają nawet o Unii szkocko-irlandzkiej w ramach Unii Europejskiej.

– Wiem, że umowa nie jest idealna, ale to najlepszy możliwy kompromis – mówi May. I dalej: – Jeśli parlament przyjmie to porozumienie, da nam niemal dwa lata na zakończenie kolejnej fazy negocjacji, a oczywiście będziemy mieli też opcję przedłużenia okresu przejściowego, gdybyśmy potrzebowali o rok czy dwa więcej.

Głosowanie będzie z pewnością dramatyczne. Swój sprzeciw wszystkie partie opozycyjne, oraz – uwaga! – ponad 100 członków Izby Gmin z rządzącej Partii Konserwatywnej oraz 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej, którzy dotychczas wspierali mniejszościowy gabinet May.