78. rocznica napaści ZSRS na Polskę. Stalin: „ZSRR pragnie widzieć silne Niemcy i nie dopuści do ich upadku!”

Łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, ZSRS dokonał napaści na Polskę realizując pakt z Niemcami. Wymownym symbolem współpracy są zdjęcia wspólnej parady jaka miała miejsce 22.09.1939 w Brześciu.

[related id=38639]Zgodnie z postanowieniami Paktu Ribbentrop-Mołotow Brześć nad Bugiem znajdował się w strefie interesów ZSRR. Po agresji ZSRR na Polskę, która rozpoczęła się 78 lat temu również w niedzielę 17 września 1939 roku, do Brześcia zbliżyły się oddziały 29 Brygady Czołgów Armii Czerwonej pod dowództwem Siemiona Kriwoszeina. Niemcy podjęli wówczas decyzję o opuszczeniu miasta przez Wehrmacht i przekazaniu go Armii Czerwonej. Uroczystość miała być poprzedzona wspólną paradą wojsk Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Parada ta po latach urosła do rangi symbolu.

[related id=38617]Według wstępnego porozumienia, żołnierze niemieccy i radzieccy mieli przemaszerować przed swoimi dowódcami, po defiladzie miała nastąpić zmiana flagi, oraz miały być odegrane hymny Niemiec i ZSRR. Jednak dowódca radziecki Siemion Kriwoszein pisze w swoich pamiętnikach, że nie pozwolił przejść wojskom radzieckim wraz z siłami niemieckimi gdyż bał się, że wojska radzieckie, zmęczone po długim marszu do Brześcia, prezentują się gorzej w porównaniu z Niemcami, którzy pozostawali w mieście przez kilka dni. Zamiast tego zasugerował, że radzieckie kolumny wejdą do miasta oddzielnie i będą pozdrawiać wojska niemieckie opuszczające miasto. Sowieci ostatecznie do defilady oddelegowali 4 batalion z 29 Brygady Czołgów Armii Czerwonej.

Parada odbyła się na ulicy Unii Lubelskiej, rozpoczęła się o godzinie 16. „Trybuny zwycięstwa”, przed którymi paradowali żołnierze radzieccy i niemieccy, zostały zbudowane przez wojska radzieckie, ozdobione swastykami i czerwonymi gwiazdami. Defiladę odebrali wspólnie Heinz Guderian i Siemion Kriwoszein na trybunie ustawionej przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego województwa poleskiego. Trwała ona około 45 minut.

Fot. By Bundesarchiv, Bild 101I-121-0011A-22 / Gutjahr / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, Gen. Mauritz von Wiktorin, gen.Heinz Guderian i kombryg Siemion Kriwoszein odbierają wspólną defiladę Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu.

Po paradzie, która przebiegała zgodnie z ustaleniami, a którą Neil Ferguson opisuje jako przyjazną i radosną, Niemcy wycofali się na zachodni brzeg Bugu, a Sowieci przejęli kontrolę nad miastem, jak również nad resztą Wschodniej Polski.

Tak to przedstawił w swej powojennej relacji młody oficer z Pomorza, Brunon Żalikowski: „Niemcy wywozili z twierdzy ciężarówkami wszystko, co się dało, z żywnością włącznie. Polscy jeńcy otrzymali nagle rozkaz, żeby się ubrać i wyjść. Pod blokiem ustawiono ich w szereg i kazano przemaszerować w inne miejsce twierdzy pod wiaty. Wokół wiaty nakreślono na piasku linię, do której wolno się zbliżać, ustawiono niemiec­kiego strażnika z karabinem i bagnetem. Tak stali całą noc. Rano o 6 pod twierdzę przyjechali Sowieci. Niemcy witali ich z orkiestrą. Nastąpiło uroczyste przekazanie twierdzy, razem z jeńcami. Zaczęło się od wymiany straży. Podoficerowie niemieccy rozprowadzali sowietów, a Niemców zabierali. Teraz przy dźwięku hymnów niemieckiego i sowieckiego zmieniono flagę na wieży twierdzy. Wszystko trwało około godziny. Niemców pożegnano również z orkiestrą. Pilnujący Polaków sowieta nie chciał z nimi rozmawiać. Wśród polskich jeńców byli starsi, wysocy rangą oficerowie, świetnie władający językiem rosyjskim. Wydusili w końcu ze strażnika, że rozmawiać mogą z politrukiem i gdy taki znalazł się w pobliżu, wołaniem prosili o rozmowę. Wreszcie podszedł, ale na pytanie, co z nimi zamierzają zrobić, bo przecież wojsko polskie nie prowadzi ze Związkiem Sowieckim wojny, zaczął naigrywać się z armii polskiej, że nie jest warta ani kopiejki. Co z nimi będzie, nie wiedział i odszedł. Kiedy zaczęło się ściemniać, pospiesznie wciśnięto jeńców do betonowych bunkrów w twierdzy. Służyły one do przechowywania amunicji i innego zaopatrzenia. Zamknięto ich żelaznymi drzwiami. Powietrze dochodziło tylko specjalną szczeliną, niski strop nie pozwalał na wyprostowanie się a stłoczenie na siadanie na podłodze. Nie dostali jedzenia ani picia. Przed każdym bunkrem stał żołnierz sowiecki z ręcznym karabinem maszynowym[…]. Po rewizji kierowano ich szóstkami na perony do bydlęcych wagonów, które były zupełnie puste i miały okienka zakratowane drutem kolczastym. Do jednego wagonu upychano po około 60 osób bez imiennego spisu, zamykano i następny wagon upychano kolejnymi ludźmi […]. Kiedy załadowano wszystkich, pociąg ruszył. W drodze zatrzymywał się często z nieznanych powodów”.

Od strażnika dowiedzieli się, że jadą na Kijów. Żalikowski, razem z dwoma innymi, młodymi oficerami, uciekł z transportu, wiedziony złymi przeczuciami. Pociąg jechał do Ostaszkowa…

Aleksandr Niekricz niemiecko-radziecką paradę wojskową w Brześciu nad Bugiem uznał za oficjalne zakończenie działań wojennych przeciw Polsce.

fot. Ostwärts Brest-Litowsk Bildberichter: Ehlert
Archiv-Nr.: 80/23,25 Datum 20.9.39
20.9.39 Pierwsze spotkanie wojsk niemieckich i rosyjskich

Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że parada ta była tajemnicą przez szereg dziesięcioleci w Rosji sowieckiej. Ale w 2008 roku według  Nowej Gaziety (ros. Новая газета)  parada miała pokazać całemu światu siłę nowo powstałego sojuszu sowiecko-hitlerowskiego.

Polski dowódca, który bronił Brześcia przed Niemcami, gen. Konstanty Plisowski, został aresztowany przez NKWD, a następnie zamordowany w Katyniu.

Rosyjski historyk Michaił Semirjaga pisze w swojej pracy „parady wspólne sił zbrojnych obu krajów miały miejsce także w Grodnie, Brześciu, Pińsku i kilku innych miastach (Niemcy nazywali je „defiladami zwycięstwa”). Parada w Grodnie była nadzorowana przez brygady Wasilija Czujkowa”.

W późniejszych pracach historyków rosyjskich związanych z Kremlem, Michaiła Mieltiuchowa i Olega Wisziljowa, parady w innych miastach są nazywane „mitem”, a zdjęcia z tych parad nazywają polsko-nazistowską mistyfikacją. Wisziljow kwestionuje również wydarzenia w Brześciu uważając, że nie było defilady a jedynie: „uroczyste wyjście wojsk niemieckich pod nadzorem radzieckich przedstawicieli”.

Nie ulega wątpliwości, że sowiecko – niemieckie „braterstwo broni”, wynikające z litery i z ducha paktu Ribbentrop – Mołotow, przyczyniło się do zwiększenia skali represji i zbrodni. W wielu wspomnieniach polskich zesłańców przypomina się, jako okoliczność wyjątkowo przygnębiającą Polaków, że w okresie do czerwca 1941 r. sowieci wyrażali się z pogardą o Polsce, a z szacunkiem o Niemcach. Nasi rodacy wielokrotnie słyszeli wyrażenie nasz drug Gitlerna potwierdzenie wiecznej przyjaźni sowiecko – niemieckiej.

Tajny protokół sowiecko-niemiecki, podpisany przy okazji traktatu granicznego, nazywany jest słusznie II paktem Ribbentrop – Mołotow. Stanowił, że „obie strony nie będą tolerować na swych terytoriach jakiejkolwiek polskiej propagandy, która dotyczy terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej propagandy i informować się wzajemnie w odniesieniu do odpowiednich środków w tym celu”.

Ten złowieszczy zapis stał się podstawą do wzajemnej współpracy między policjami politycznymi obu państw, i wspólnych konferencji Gestapo z NKWD w Brześciu, Przemyślu, w Zakopanem i w Krakowie. Ta współpraca trwała aż do ataku Niemiec na Związek Sowiecki. Jej efektem były m.in. jednocześnie prowadzone od wiosny 1940 r., w obu zonach okupacyjnych, akcje eksterminacyjne wymierzone w polską inteligencję: niemiecka AB (Auserordentliche Befriedungsaktion – nadzwyczajna akcja pacyfikacyjna) i sowiecka zbrodnia katyńska.

Sensacją w latach 90. stały się odnalezione zapiski jednego ze współpracowników Ribbentropa, radcy ambasady niemieckiej w Moskwie Gustawa Hilgera. Zapisał on pod datą 28 września słowa Stalina, wypowiedziane po podpisaniu układu granicznego i tajnego protokołu: „Jeśli Niemcy znajdą się w trudnej sytuacji, wtedy lud sowiecki pospieszy Niemcom na pomoc i nie dopuści, by zostały zaduszone… Związek Sowiecki pragnie widzieć silne Niemcy i nie dopuści do ich upadku!”

Upiorna była sama oprawa II paktu. Ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa powitały 27 września 1939 r. na moskiewskim lotnisku dźwięki Międzynarodówki! Dwa zbrodnicze systemy powracały do swych prawdziwych źródeł…

Oprac. Monika Rotulska