Wspomnienia z ostatnich tygodni w Australii: Canberra, Sydney, Melbourne, spotkania z Polakami i płukanie złotego piasku

Przez środek osady płynie strumień. Na dnie jest złoty piasek Kto chce wypłukać trochę złota australijskiego, wystarczy, że za 5 dolarów kupi licencję ważną trzy miesiące i może spróbować szczęścia.

Władysław Grodecki

By Polacy nie narzekali na rząd, warto, by wszyscy musieli go wybierać! W Australii głosowanie jest obowiązkowe! Gdy zbliżały się wybory, ks. Franciszek zapytał, czy nie mam ochoty odwiedzić Canberry i Sydney, gdzie jest zameldowany i musi się tam udać, by oddać swój głos. Propozycję przyjąłem z radością. 10 marca ok. 9.00 ruszyliśmy na wschód. To trochę dłuższa droga, ale wiedzie przez zieloną Gippslandię, krainę jezior i lasów eukaliptusowych. Przejeżdżaliśmy przez kilka parków narodowych, Alpy Australijskie i tereny odkrywkowych kopalni węgla. W pewnej chwili udało się nam spotkać kangura, co było wielkim wydarzeniem, ponieważ te zwierzęta żerują w nocy. Później już nigdy nie spotkałem kangura na wolności!

Fot. CC0, Pxhere.com

Zbliżając się do Oceanu Spokojnego, minęliśmy kilka jezior mierzejowych, ale najbardziej zaintrygowała mnie nazwa niewielkiego miasteczka nad Pacyfikiem „Eden”. Oczywiście jest to miejscowość znana z popularnego w Polsce przed laty australijskiego serialu „Powrót do Edenu”. Niestety nic szczególnego tu nie znalazłem, może poza tysiącami kikutów wypalonego lasu eukaliptusowego. Ks. Franciszek zrobił mi nawet wykład na temat tego drzewa:

„Zaskakujące jest, że te opalone pnie nie są całkiem martwe i po pewnym czasie ożywają. Inna osobliwość eukaliptusów to fakt, że te najwyższe drzewa świata mają maleńkie nasionka w bardzo twardej łupinie. Ponoć Aborygeni podpalają lasy przed spodziewanymi opadami deszczu, bo tylko wysoka temperatura powoduje pęknięcie łupiny i wegetację po ugaszeniu pożaru przez burze

Jest ok. 450 gatunków tego drzewa. Drewno eukaliptusa jest bardzo odporne na gnicie. Eukaliptusy wykorzystywane są do osuszania bagien, ze względu na silną transpirację, a ich liście, wydzielające substancję odstraszającą muchy i komary, są ulubionym przysmakiem koala. Słynne olejki produkuje się z liści odrostów”.

Już po zachodzie słońca dotarliśmy do Polskiego Ośrodka Duszpasterstwa w Canberze, gdzie byliśmy pierwszymi gośćmi z Polski. Ośrodek jest votum za pontyfikat Jana Pawła II i jeszcze nie był gotowy, by przyjmować pielgrzymów. Musieliśmy sobie sami radzić, a więc jak w Melbourne, zająłem się przygotowaniem kolacji. Cały zaś następny dzień poświęciłem na zwiedzanie. Nazwa Canberra (miejsce spotkań) pochodzi od nazwy jednej z rodzin plemienia Ngunnawal. Powstała w 1913 r. na miejscu niewielkiej osady, wg projektu amerykańskiego architekta Griffina. Dwa promienisto-koncentryczne zespoły zabudowy są rozdzielone zbiornikiem wodnym Burley-Griffin. 9 maja 1927 r., kiedy przeniesiono tu z Melbourne urzędy państwowe, miasto liczyło ok. 320 tys. mieszkańców i ciągle się rozrasta. Jest jedną z najmłodszych i najpiękniejszych stolic świata. W środku miasta znajduje się zbiornik wodny powstały z położenia stopnia wodnego na rzece Molongo. Oś miasta wyznaczają: imponujący budynek parlamentu i Muzeum Wojny. (…)

W ciągu kilku godzin udało mi się zobaczyć najważniejsze obiekty: symbole Sydney – Harbour Bridge i Operę, a także Centrum rozrywki „Darling Harbour”, Sydney Tower, podziemne centrum handlowe i stare magazyny.

Sydney to największe i najpiękniejsze miasto Australii, wygląda szczególnie efektownie w nocy w blasku lamp i neonów. Spacer pod Harbour Bridge, kościół św. Jakuba, Town Hall – to niezapomniane przeżycie. Także opera projektu Jørna Utzona to architektoniczne cudo. Opera i teatr, sala konferencyjna i restauracja tworzą kompozycyjną całość z imponującymi schodami. Symbolizują łabędzia z rozłożonymi skrzydłami.

Skansen w Ballarat | Fot. Buszmen69, CC A-S 3.0, Wikipedia

(…) Ballarat to największe dziś śródlądowe miasto stanu Wiktoria. W połowie XIX w (1851 r.) było centrum „gorączki złota” i widownią zbrojnego powstania zbieraczy złota. Obecnie jest tu skansen będący wierną repliką z tamtego okresu, Sovereign Hill. Świetnie utrzymane domy, przy maszynach prostych konie, różny sprzęt napędzany mechanicznie; kotły parowe, prasy, młyny itp. Jest szkoła, domy mieszkalne, sklepy, zabudowania gospodarskie, a w nich, kury, kaczki, indyki, świnie, kozy, króliki, gołębie itp. Przez środek osady płynie strumień. Brzeg jest kamienisty, ale na dnie jest piasek, złoty piasek Jeśli ktoś chce wypłukać trochę złota australijskiego, wystarczy, że za 5 dolarów kupi licencję ważną trzy miesiące, otrzymuje naczynie i może spróbować szczęścia. Mark Twain powiedział, że „historię Australii czyta się jak najpiękniejszą bajkę”. Może będę miał trochę szczęścia i znajdę trochę złota, więc Marian kupił mi takie „zezwolenie” i zabrałem się do roboty.

Poza miastem-skansenem oglądaliśmy Muzeum Złota z wyjątkowymi samorodkami, wyrobami ze złota i monet (są też polskie z 1924 r.), a także Muzeum Powstania Poszukiwaczy Złota. Wybuchło ono w 1854 r. na znak protestu przeciw decyzji władz zmuszających kopaczy do płacenia podatku nawet w przypadku, gdy nic nie znajdą!

Wśród dokumentów znalazłem wzmiankę, że w gronie tych, co tłumili powstanie, był policjant… Władysław Kossak, brat Juliusza! „Był jednym z niewielu oficerów, którzy mieli sympatię dla górników”. Kilka lat później wyjechał do Polski, by wziąć udział w powstaniu styczniowym. Po powrocie przez blisko 20 lat sam szukał złota. Zmarł w Melbourne, a pochowano go na cmentarzu w Springvale.

Cały artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Australia – wędrówki po kraju”, znajduje się na s. 10 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Australia – wędrówki po kraju” na s. 10 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze